-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2015-12-30
2015-12-27
2015-02-22
2015-12-20
2015-12-13
2015-12-07
Oczywistość
Nowy Houellebecq nie taki nowy, ale adekwatny, przeczytany bowiem zaraz po zamachach w Paryżu. Byłem nieźle zjechany po piątkowym melanżu, kiedy w nocy obudziły mnie informacje z radia. W tygodniu żałoby i wnerwienia pojawiła się „Uległość”. Czytałem i uspokajałem się stopniowo. Dzięki, Michel! Nigdy mnie nie zawiodłeś.
Jest rok 2022, mija 12 lat od roku 2010 i 10 od 2012. We Francji na drugą siłę polityczną wychodzi Bractwo Muzułmańskie z charyzmatycznym przywódcą islamskim Mohamedem Ben Abbesem. Dochodzi do II tury wyborów, gdzie kandydat arabskiej większości zmierzyć się ma z reprezentantem Frontu Narodowego. Wydarzenia te śledzimy z perspektywy Francoisa, wykładowcy literatury na Sorbonie, specjalisty od Huysmansa, wielbiciela dobrej kuchni, pięknych kobiet i świętego spokoju. Dochodzi do kulturowego przełomu. Jak przyjmą to ludzie „kulturalnego” Zachodu, ludzie pokroju Francoisa?
Będzie dobrze, mówi Houellebecq. Wydanie Jego książki zbiegło się z atakiem terrorystycznym na redakcję Charlie Hebdo. Zupełnie przypadkowo książka ta uśmierzyła pesymistyczne nastroje po tej tragedii, bo przecież nic się nie stało, Francuzi, nic się nie stało. Skoro świat nasz tak dynamicznie się zmienia, skoro to, co tradycyjne odchodzi w przeszłość, czemu mielibyśmy bać się nowego? Ostatnio Andrzej Stasiuk w wywiadzie-rzece mowił o tym, że męski świat odchodzi w przeszłość, że nadchodzi era kobiet. Zresztą nie tylko Stasiuk tak mówi, większość intelektualistów-artystów jest z tym pogodzonych. Dlaczego nie miałaby nadejść era islamu?
Byłem wkurzony nie tylko na terrorystów, zabijających bestialsko dzieciaki w klubie Bataclan. Byłem wkurzony na tych wszystkich światłych, dobrych, tolerancyjnych, którzy otwierali, także w moim imieniu, swe ramiona i zapraszali, by ku nam zmierzały miliony wyznawców Allaha, uciekających przed innymi wyznawcami Allaha. Bo islam niejedno ma imię. Dlaczego tak trudno to zrozumieć? Przecież islam w Europie wcale nie musi mieć maski terroru i śmierci. Mohamed Ben Abbes w powieści Houellebecqa jest światłym, kulturalnym człowiekiem. My przedstawiamy ich jako krwiożercze bestie, ale zapominamy, że ekstrema jest potrzebna , by zainicjować pewne przemiany. Tak jak bohaterowie każdej rewolucji, ba, każdej poważnej zmiany. Ale z czasem dochodzi do stabilizacji. Ekstrema wysadzi się w powietrze albo zajmie ciepłe posadki w służbach. No i luz, no i bardzo dobrze.
Na czym mielibyśmy oprzeć swój opór? Chrześcijaństwo? I tak jest w odwrocie, a jeśli nawet ktoś wierzy, to bezbronna twarz papieża Franciszka mówi wszystko. Lewica? Laicka inteligencja? Tradycja oświecenia? W „Uległości” popierają Ben Abbesa. Pamięć nacjonalizmu, faszyzmu, generalnie II wojny światowej jest zbyt świeża, by Europa wybrała opcję narodową. Poza tym nikomu nie chce się tutaj walczyć, więc jesteśmy podani na tacy. Nasza kultura nie jest w stanie niczego przeciwstawić, bo w nic nie wierzy. Uwierzyliśmy w dobro, ale zapomnieliśmy, że nasze dobro zawsze wyrastało z biedy i ucisku narodów Afryki i Azji. Swoją uległością zatem spłacamy dług za wieki ciemiężenia. Sprawiedliwie i mądrze.
W rezultacie, skoro powiedzieliśmy A planem multi-kulti, musimy powiedzieć B i sprostać oczekiwaniom naszych kolonizatorów. Oni odpłacą nam się tolerancją dla naszych słabości (alkohol) i kulturową autonomią w ramach islamu oczywiście. Jedynie przyzwyczajenia kulinarne trzeba będzie trochę zmienić, ale przecież i tak już jesteśmy przeżarci kebabami. Wyobraź sobie – burki w bramach, burki na ulicach, burki pod kopcem Kościuszki. Kobiety w islamie są szczęśliwe, mężczyźni tym bardziej. Patriarchat to naturalny porządek rzeczy, poligamia jest w przyrodzie stanem najczęściej spotykanym, więc o co ci chodzi. Będziesz miał swój harem, choćby malutki, będziesz znała swe miejsce na ziemi ku chwale Allaha i nie będziesz już więcej zaprzątać głowy swej niepotrzebnymi problemami. To my wyrażamy na to wszystko zgodę, nasz świat przeminie i nie ma o co kruszyć kopii. Ludzkość przetrwa tak, czy siak.
Oczywistość
Nowy Houellebecq nie taki nowy, ale adekwatny, przeczytany bowiem zaraz po zamachach w Paryżu. Byłem nieźle zjechany po piątkowym melanżu, kiedy w nocy obudziły mnie informacje z radia. W tygodniu żałoby i wnerwienia pojawiła się „Uległość”. Czytałem i uspokajałem się stopniowo. Dzięki, Michel! Nigdy mnie nie zawiodłeś.
Jest rok 2022, mija 12 lat od roku 2010...
2015-11-30
2015-09-14
Objawienie - Oni nas naprawdę szczerze, bezkompromisowo, do bólu i autentycznie nienawidzą! Przepraszam, są wyjątki. Jak zawsze potwierdzają ogólną tendencję.
Objawienie - Oni nas naprawdę szczerze, bezkompromisowo, do bólu i autentycznie nienawidzą! Przepraszam, są wyjątki. Jak zawsze potwierdzają ogólną tendencję.
Pokaż mimo to2015-11-24
Oto autentyczny krwisty befsztyk. Autentyczna powieść bez panierki fikcji. Wyrwana flakom opowieść o życiu i śmierci. Projekt absolutny. Czy ta formuła zawiedzie? Pytam przed lekturą kolejnych części.
Oto autentyczny krwisty befsztyk. Autentyczna powieść bez panierki fikcji. Wyrwana flakom opowieść o życiu i śmierci. Projekt absolutny. Czy ta formuła zawiedzie? Pytam przed lekturą kolejnych części.
Pokaż mimo to2015-08-15
Nie lubię pisać opinii o takich książkach, bo to marnotrawienie czcionki. O takich książkach powinno się pisać wiersze. Albo poematy.
Nie lubię pisać opinii o takich książkach, bo to marnotrawienie czcionki. O takich książkach powinno się pisać wiersze. Albo poematy.
Pokaż mimo to2015-11-03
Doskonały kryminał a właściwie political-fiction - ze znakiem zapytania przy fiction. Powieść czytałem na jednym oddechu, co rzadko mi się zdarza, jeśli chodzi o powieści sensacyjne, które zazwyczaj kosztują mnie dużo wysiłku. "7.27 do Smoleńska" daje do myślenia jako alternatywna wersja najnowszej historii Polski.
Doskonały kryminał a właściwie political-fiction - ze znakiem zapytania przy fiction. Powieść czytałem na jednym oddechu, co rzadko mi się zdarza, jeśli chodzi o powieści sensacyjne, które zazwyczaj kosztują mnie dużo wysiłku. "7.27 do Smoleńska" daje do myślenia jako alternatywna wersja najnowszej historii Polski.
Pokaż mimo to2015-11-04
2015-10-29
2015-10-25
2015-10-10
Urocze są te opowiadania pisane w "słowiańskim przykucu". Bo z tej pozycji widać lepiej i piękno, i ból, i cierpienie, i miłość, życie i śmierć. Ta perspektywa kucana pozwala Stasiukowi być bliżej zwierząt i bliżej natury, ale to mało - pozwala się z tą naturą, piękną i okrutną, pogodzić. Jakbyśmy się odgrodzili od tych oczywistości, co są na wyciągnięcie ręki, co są za darmo i uciekli w medialną fikcję, ulepioną z kłamstw, by pozostać przerażeni i samotni. A wystarczyłoby przykucnąć, z pozycji wyprostowanej zniżyć się do zwierząt, które nam przypominają, chociaż same nie mają pamięci. "Kucając" to antologia, wybór tych tekstów Stasiuka, które są bliżej natury i bliżej prawdy o naszej naturze. Fressen und gefressen werden. Ale wcześniej żyć piękną chwilą. No i jest to piękna książka z wstążeczką jako zakładką i pięknymi ilustracjami Kamila Targosza.
Urocze są te opowiadania pisane w "słowiańskim przykucu". Bo z tej pozycji widać lepiej i piękno, i ból, i cierpienie, i miłość, życie i śmierć. Ta perspektywa kucana pozwala Stasiukowi być bliżej zwierząt i bliżej natury, ale to mało - pozwala się z tą naturą, piękną i okrutną, pogodzić. Jakbyśmy się odgrodzili od tych oczywistości, co są na wyciągnięcie ręki, co są za...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-23
2015-10-20
2015-10-14
2015-10-09
2014-02-12
Najlepsza książka Karpowicza. Najlepsza, bo najkrótsza i najlepsza, bo najmniej jednoznaczna. Niby wszystko już znamy, te historie z poplątanej historii, ale przy oczywistości jego poprzednich, opasłych tomów, tych opowieściach o nowym, wspaniałym, lewackim świecie, można tu się chwilę nawet nad czymś zastanowić. Warto, chociaż było.
Najlepsza książka Karpowicza. Najlepsza, bo najkrótsza i najlepsza, bo najmniej jednoznaczna. Niby wszystko już znamy, te historie z poplątanej historii, ale przy oczywistości jego poprzednich, opasłych tomów, tych opowieściach o nowym, wspaniałym, lewackim świecie, można tu się chwilę nawet nad czymś zastanowić. Warto, chociaż było.
Pokaż mimo to