Grek Zorba Nikos Kazantzakis 7,6
![Grek Zorba](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4969000/4969913/903199-352x500.jpg)
Nikos Kazantzakis znany mi był już z "Ostatniego Kuszenia Chrystusa", które przyjąłem więcej niż ciepło i pozytywnie. "Grek Zorba" stać miał się więc dla mnie bez większych wątpliwości kolejnym klasykiem, jako dzieło powszechnie uznawane za wybitne. Lektura zweryfikowała moją pewność co do poziomu tej książki bardzo dosadnie, ale nie powiedziałbym, że boleśnie – to była przyjemna, pachnącą niekiedy morską bryzą z malowniczej Krety lektura.
Książka traktuje o nietypowej przyjaźni i współpracy dwóch postaci – protagonisty, bardziej wysublimowanego i stoickiego intelektualisty zajmującego w wolnym czasie pisaniem i studiami nad filozofią buddy, a tytułowego Zorby, starszego z tej dwójki, ekspresyjnego, porywczego i oddającego namiętnościom w zgodzie z bałkańskim duchem, w swojej prostocie szlachetnego i zawstydzającego. W tle ich wspólne przedsięwzięcia, miłość, śmierć, dużo rozważań oraz źle starzejącego się, ale pasującego do tonu książki seksizmu.
Nie ma tutaj wbrew obiegowej opinii zbyt wiele o samej Grecji. Wszystkie pomniejsze i czasami luźno powiązane wątki splata dychotomia bohaterów. Sunie się przez tą historię z lekkim, ale przyjemnym zainteresowaniem, bo Zorba jest napisany jako doskonały archetyp osób, które potrafią zaangażowaniem i pasją w tym co robią zaintrygować, wybić ze schematów działania i myślenia. Osób, które oddają się całkowicie temu co robią, swoją postawą zdają się wyswobadzać postronnych ze strefy komfortu, lecz czuć, że w ich nie tak młodych ciałach kryje się coś, co niekoniecznie jest w pełni zdrowe, nawet jeśli nie do końca jest to zamysłem autora.
Towarzyszy temu kilka naprawdę udanych dialogów, nieszczęśliwie jednak wszystko to ginie w prostocie i oczywistości rozważań. Zaprezentowane postawy, które dekady temu wstrząsnęły literaturą nie wywołują już zbyt wiele emocji. Za dużo tutaj banału. Pod koniec, gdy coraz więcej na kartach powieści zgonów, a autor zmierza nieuchronnie ku konkluzji przepełnionej rozważaniami na wszystkie najbardziej uniwersalne tematy czuć, że jest w tej historii serce i dusza, ale czy faktycznie rozum? Udaje się uniknąć wpadnięcie w pułapkę "szlachetnego dzikusa" (było blisko),ale nie jest to tak filozofująca książka jak może się wydawać. Podejrzewam, że przekład zgubił esencję Zorby, ale już jestem pewny, że rezonować mogła właściwie tylko w momencie swojego wydania, w innych realiach i rzeczywistości, do której Zorba dopiero ze swoją nauką zawitał.