-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-04-07
2024-03-25
2024-03-17
2024-02-25
2024-02-11
2024-02-06
2024-02-03
2024-01-27
2024-01-27
2024-01-25
2018-01-18
2019-05-21
Nie przeszkadzało mi to, że nie ma nawet trzystu stron, a zawarty jest w niej cały rok szkolny. Czas leciał tak szybko, jak w życiu. Nie było wielkich zwrotów akcji ani nagłych, wielkich problemów, które burzyły świat bohaterów, bo on już był zburzony. Rodzina Pawlików miała ciężko od początku, nauczyli się żyć z tymi problemami, mimo że czasem się one nasilały lub dochodziły nowe, to dalej próbowali walczyć. Każdy z tej trójki miał też własny sposób na walkę z tragedią, jaka ich spotkała.
Duża część akcji dzieje się w szkole, do której chodzi Oliwia. Opisy niektórych lekcji i funkcjonowania w szkole bawiły mnie, ale czasem wydawały mi się zbyt stereotypowe, a jednocześnie prawdziwe. Niektóre rzeczy bardzo mi się kojarzyły z moją szkołą, więc chyba te stereotypy skądś się wzięły. Podobało mi się zwracanie uwagi na drobne szkolne rzeczy, takie szczegóły, ale zabrakło mi opisu studniówki. Było tylko wspomniane, że już po. Może to z powodu, że główna bohaterka nie przywiązywała do niej wielkiej wagi?
Wątek miłosny, czyli najważniejsza rzecz. Jest dobrze zrobiony. Mikołaj początkowo wzbudza niechęć do siebie w Oliwii, strasząc przedszkolaka, ale później stara się to naprawić. Oboje są uparci w swoich dążeniach, więc powoduje to kilka zabawnych momentów. Kiedy się schodzą to są jedną z najlepszych par książkowych. Takimi normalnymi, zakochanymi nastolatkami, dla których ta relacja jest ważna i potrafią czerpać z niej to, co najlepsze. Mają małe kłopoty, bo przecież w każdej bajce jest zła królowa. Przepraszam! Tutaj to „teściowa”, która nie akceptuje związku swojego syna z dziewczyną z „niższych” sfer.
Obok tak dobrego związku mamy też relację toksyczną, niszczącą. Właściwie to nie jeden taki związek, ale niestety dwa. Skupię się tylko na jednym, gdzie młoda bohaterka się zmienia i odrzuca stare przyjaźnie, na rzecz zauroczenia, które ciągnie ją tylko w dół.
Myślę, że Oliwię mogę uznać jedną z moich ulubionych bohaterek. Jest silna, pomimo tego że nie ma super mocy, nie przewodzi buntom, nie walczy z potworami, ale wytrzymuje tą sytuację w domu, stara się szukać rozwiązań, aby w końcu mieć normalną rodzinę. Jest też bardzo rozsądna, ale potrafi się zabawić. Jest też sarkastyczna, za co ma ogromny plus. Mimo krzywd wyrządzonych przez życie, daje sobie świetnie radę, ale ma też kilka chwil słabości, co czyni ją autentyczną.
Reszta bohaterów nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Mikołaj to prostu dobry, uczciwy chłopak. Tamara jest po prostu osobą żywiołową, czasem lekkomyślną i podatną na negatywne wpływy, za co naprawdę miałam ochotę nią wstrząsnąć. Dziewczyno weź się ogarnij!
Szkoda, że tak mało było Nikoli, siostry Mikołaja, bo bardzo ją polubiłam. Wnosiła do tej historią taką radość i energię, że każda jej wypowiedź potrafiła wzbudzić uśmiech. Szczególnie, gdy doradzała Oliwii. Jest niesamowicie ciepła i kochana.
Książka pokazuje historię, która może być autentyczna, co bardzo doceniam. Mogłaby dotyczyć jakiejkolwiek mijanej przez nas na ulicy osoby i właśnie to mnie w niej urzekło. Dobrze od czasu do czasu przeczytać coś, co dzieje się w świecie rzeczywistym, tym bardziej, jeśli ukazuje poważne problemy. Ta książka skłania do myślenia i pokazuje, że zawsze warto walczyć o nowe, lepsze jutro.
Nie przeszkadzało mi to, że nie ma nawet trzystu stron, a zawarty jest w niej cały rok szkolny. Czas leciał tak szybko, jak w życiu. Nie było wielkich zwrotów akcji ani nagłych, wielkich problemów, które burzyły świat bohaterów, bo on już był zburzony. Rodzina Pawlików miała ciężko od początku, nauczyli się żyć z tymi problemami, mimo że czasem się one nasilały lub...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-13
"Darkfever" to książka, na której widnieje obietnica łamania schematów. Owszem, w 2006 roku, kiedy została wydana, faktycznie te schematy łamała. Teraz niekoniecznie. Mimo to druga połowa książka naprawdę mi się spodobała i czytałam ją z przyjemnością, co mnie samą zaskakuje, bo w tej książce jest widziałam wiele wad.
[Wspólpraca reklamowa z wydawnictwem You&YA]
Zaczynając od początku — pierwsza połowa książki jest po prostu nudna. Mac trafia do Dublina. Trochę chodzi po nim, trochę próbuje odszukać mordercę siostry, ale nie jest to opisane jakoś dokładnie. Dopiero gdy zaczyna się angażować w poszukiwania Sisar Dubh zaczyna się robić ciekawiej. Sama końcówka jest niesamowicie interesujące i chyba dzięki niej mam ochotę czytać to dalej.
Największa wada tej książki to bohaterowie. Zacznijmy od drugoplanowych, którzy są, ale nie mają żadnego charakteru. To takie pionki, które służą tylko, aby fabuła popędziła dalej.
Z kolei Mac, czyli główna bohaterka, jest na siłę wpychana przez autorkę do roli głupiej blondynki i jednocześnie na siłę z niej wyciągana. Wydaje mi się, że wzorcem miała być bohaterka "Legalnej Blondynki", ale tutaj nie to nie wyszło tak dobrze. Czytanie o tym, jak na siłę próbuje się zrobić z Mac głupią jest nieco irytujące.
Jericho Barrons zawiódł mnie swoją postacią. Widziałam nad nim zachwyty. Myślałam, że będzie jakiś szarmancki, a jest po prostu BUCEM. Jego podejście do kobiet, a przynajmniej tak, jak on mówi, jest słabe - traktuje Mac jak gorszą od siebie, bo nosi różowy. Cudownie, prawda?
Ogólnie w towarzystwie, w którym obraca się Jericho, kobiety mają tylko jedną funkcję — są dla zaspokajania potrzeb mężczyzn. Na szczęście Mac sprzeciwia się temu, chociaż ma małą siłę przebicia. Ten motyw najlepiej świadczy o tym, jak bardzo ta książka zatrzymała się w czasie. Nie czyta się tych momentów przyjemnie i wzbudzają najzwyklej w świecie irytację.
Bardzo ciekawie ukazane są fae - dzielą się Seelie i Unsellie. Te pierwsze obchodzą się nieco łagodniej z człowiekiem, są piękne i wzbudzają w nim pożądanie, jakie nigdy nie czuł. Te drugie z kolei — zabijają od razu, potrafią rzucić urok, aby być pięknym, lecz są odrażające. Znacznie lepiej opisana i ukazana została ta druga grupa fea. Seelie pojawiają się znacznie rzadziej, a ich pojawienie wpływ na Mac bardzo mocno. Tylko te sceny są... żenujące po prostu. Są pełne nagości, ale ich opisy wzbudzają zażenowanie i tu jest ten problem.
Druga połowa tej książki, a szczególnie zakończenie uratowała ją w moich oczach na tyle, że mimo frustracji, czułam przyjemność z czytania i byłam zaciekawiona, co będzie dalej.
"Darkfever" to książka, na której widnieje obietnica łamania schematów. Owszem, w 2006 roku, kiedy została wydana, faktycznie te schematy łamała. Teraz niekoniecznie. Mimo to druga połowa książka naprawdę mi się spodobała i czytałam ją z przyjemnością, co mnie samą zaskakuje, bo w tej książce jest widziałam wiele wad.
[Wspólpraca reklamowa z wydawnictwem...
2024-01-01
2023-12-23
2023-12-22
2023-12-13
2023-12-10
2023-11-05
2023-10-28
⭐6,5/10
Podobał mi się klimat, fabuła mnie ciekawiła i ogólnie doceniam za oryginalność. Fajne, nietypowe, ale jak dla mnie za spokojne. Tutaj aż prosiło się o jakiś emocjonujący punkt kulminacyjny, który wbiłby mnie w fotel.
⭐6,5/10
Pokaż mimo toPodobał mi się klimat, fabuła mnie ciekawiła i ogólnie doceniam za oryginalność. Fajne, nietypowe, ale jak dla mnie za spokojne. Tutaj aż prosiło się o jakiś emocjonujący punkt kulminacyjny, który wbiłby mnie w fotel.