13 powodów Jay Asher 6,8
![13 powodów](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4464000/4464973/560939-352x500.jpg)
ocenił(a) na 43 tyg. temu Hannah, naiwna nastolatka, która chodzi do jakiejś patologicznej szkoły i cały czas trafiała na niedorozwiniętych umysłowo i emocjonalnie rówieśników. Nie uczy się na błędach i raz za razem pakuje się w podobne sytuacje. Jej decyzji u jej schyłku już w ogóle nie rozumiałam, szczególnie tych na tle seksualnym. Widać, że jest to postać napisana przez męskiego autora. Dramatyczne, przerażające przeżycia szczególnie dla młodej kobiety, jak podglądacz za oknem i molestowanie seksualne, nawet chociażby te bardziej błahe - nie czuje się w ogóle tego impaktu emocjonalnego. Wszystko przez to, że zarówno autor jak i główny bohater, z którego perspektywy jest poprowadzona narracja, są facetami. Emocje nie są skupione wokół tragedii Hannah, tylko Claya. Claya, który ma kompleks rycerza, chciał ją obronić i głupi myśli, że swoją miłością zbawiłby cały świat Hannah. Nie skupia się na bólu Hannah, tylko tym, że żałuje, że jej nie uratował.
Dlatego ubolewam, że zapoznałam się z tą historią w formie książki tradycyjnej. Taki dialog lepiej by się słuchało na audiobooku, lub chociażby obejrzało serial. Bo tak jak mówię, ta książka jest napisana w sposób wyprany z emocji. Czuję ogromny dystans do bohaterów.
Być może to był zamierzony efekt wprowadzić taki dystans od głównej bohaterki, bo książka naświetla problem, jak ślepi są ludzie na cudzy ból i sygnały wołające o pomoc. Niestety, w efekcie wyszła żałosna próba stworzenia historyjki o nieszczęśliwej miłości z tragedii. Mimo poruszeniu wielu ważnych tematów, jest to potraktowane po macoszemu. Jakby czytelnik miał nie współczuć nieszczęśliwej nastolatce, tylko chłopakowi, któremu nie wyszło związanie się z nią. Wątek z wierszem rzekomo adresowanym do Clay'a był strasznie naciągany i zażenował mnie.
Do kogo jest ta książka kierowana? W lubimyczytać.pl jest określania młodzieżówką, a sam autor po sukcesie jej, należał do Stowarzyszenia Autorów i Ilustratorów Książek dla Dzieci. Niby ok. Te trudne tematy, młodzieżowe problemy, ale nie pasowało mi kilka rzeczy pod względem technicznym, po pierwsze:
„Więc zdecydowałam się na możliwie najmniej bolesny sposób. Tabletki.”
Od mojej koleżanki studentki medycyny wiem, jak straszliwy jest to proces, gdy ludzie próbują popełnić samobójstwo poprzez zatrucie tabletkami. Większe jest ryzyko zniszczenia pojedynczego organu, niżeli doprowadzenie siebie do śmierci, przy czym jest to straszliwy ból. To, co napisał autor, jest głupotą. Po co w ogóle promować jakikolwiek sposób na odebranie sobie życia w treściach dla nastolatków?
Po drugie, rozmowa z pedagogiem szkolnym, który olał sprawę. Utwierdzanie nastolatków we wrażeniu, że w razie problemów nie mogą liczyć na pomoc od osoby dorosłej, której pracą jest zapewnienie tej pomocy.
Fabularnie nie pasowało mi jeszcze więcej rzeczy, szczególnie pod koniec książki, ale nie będę spoilerować.
Odnośnie kontrowersji samego autora wypowiem się krótko - nie wiedziałam o nich przed sięgnięciem po książkę, więc mam czyste sumienie. Nie znamy całej prawdy i może być ona różna, ale patrząc na to, jak w tej książce odnosił się do molestowania, bez uwzględnienia tych okropnych emocji towarzyszących temu, jestem skłonna uwierzyć w oskarżenia.
4/10