Książka Victorii Aveyard "Czerwona królowa" otrzymała tytuł Książki Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Fantastyka, fantasy
Vicotria Aveyard urodziła się w East Longmeadow, w amerykańskim stanie Massachusetts. Wyjechała do Los Angeles, gdzie na Uniwersytecie Kalifornijskim studiowała scenopisarstwo. W Los Angeles mieszka do dziś. Pracuje jako pisarka i scenarzystka, jak sama mówi: "traktuje swoją pracę jako powód, by czytać dużo książek i oglądać jeszcze więcej filmów". Jest autorką książek z gatunku fantastyki, głównie dla młodzieży. Najbardziej znana jest z serii książek "Czerwona królowa". Swoją pierwszą powieść napisała w rok po ukończeniu kursu scenopisarskiego na University of Suthern California. Nie ukrywa, że jej zamiarem przy pisaniu książki "Czerwona królowa" było stworzenie książki, która doczeka się ekranizacji.http://victoriaaveyard.com/
Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co nieł...
Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze.
Po przeczytaniu tej książki jest po prostu szkoda — wzięłam się za jej czytanie w nie najlepszym momencie. Ta książka wymagała ode mnie więcej uwagi i większego skupienia, aby się w to wgłębić. Tym sposobem czytałam tę książkę od końca marca. Robiłam długie przerwy, a jak miałam przestrzeń, aby to czytać, to czytałam po 100-150 stron.
Co mnie zaskoczyło, ta książka absolutnie nie jest w żadnym stopniu podobna do "Czerwonej Królowej". Co więcej, wydaje mi się, że obie te książki są skierowane do nieco innych grup odbiorców.
Świat w "Niszczycielu Królestw" jest stworzony od podstaw i nie ma nic wspólnego z naszym światem. Typowe high fantasty. Świat jest naprawdę misternie opisany. Naprawdę, szczegółowo opisana geografia tego świat, bardzo dobrze zarysowana historia świata, wierzenia oraz kwestie polityczne.
Fabuła opiera się na podróży i zbieraniu drużyny do walki, co w moich oczach jest również typowym motywem dla high fantasy. Drużyna, która się zbiera, jest (kto by się spodziewał) nietypowa! Każdy bohater z innej bajki — córka najgroźniejszej piratki, nieśmiertelny, skrytobójczyni, prawy giermek... To tylko czwórka, którą poznajemy najpierw. Reszta drużyny zbiera się właściwie do końca książki. Drużyna ogólnie składa się z różnych bohaterów — przestępców, ale też tych porządnych i prawych.
Dużo opisów świata i zbieranie się drużyny sprawia, że akcja nie biegnie szybko. Najważniejsi bohaterowie również mają swój punkt widzenia, co na początku również nie nadaje dynamiki. Zanim główni bohaterowie się spotykają, to mija 1/5 książki, co dla mnie jest akurat akceptowalne.
Fabuła bardzo mnie ciekawiła i nawet w przerwach wracałam myślami do tej książki. Nie zabrakło w niej również zwrotów akcji (szczególnie ten jeden w połowie! To było dla mnie ogromne zaskoczenie, bo ja myślałam, że ten wątek potoczy się zupełnie inaczej). Z pewnością przed sięgnięciem po kolejny tom przeczytam ponownie "Niszczyciela Królestw" i mam nadzieję, że to będzie lepszy czas dla tej książki, bo naprawdę mi się spodobała, ale chciałabym ją w pełni poczuć.
Pochłonęła mnie. Nic więcej powiedzieć nie mogę. Cała ta historia w sumie od pierwszego tomu wciągnęła mnie bez reszty. Ale to co przeżywałam podczas czytania tego tomu to po prostu rollercoaster. Byłam przekonana że ta książka będzie spokojniejsza, bo drugi tom, akcja pewnie przede mną, historia dopiero się rozkręca, ale jakże się pomyliłam. Musiałam przechodzić się po mieszkaniu co jakiś czas żeby rozchodzić to, co się działo, nawet płakałam. Zwłaszcza na końcu, byłam w wielkim szoku. Myślałam że dosyć łatwo przewiduje książki, ale autorka udowadnia mi że jednak nie. Byłam przygotowana na przygodowy tom, poznawanie nowych postaci, a tu coś takiego. Głowa mi po prostu paruje. Od razu zabieram się za następną część.