-
ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać103
-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
Biblioteczka
2024-02-11
2023-08-04
Nastoletnia miłość bywa przez dorosłych bagatelizowana, a to jest naprawdę silne uczucie, które zazwyczaj pamiętamy do końca życia. Bardzo ciekawie opowiada o tym Katarzyna Warnke w wywiadzie u Żurnalisty, wspominając miłość z przedszkola i ich spotkanie po latach. Równie poważnie podchodzi do tematu norweska pisarka/ilustratorka, Nora Dåsnes.
„Z ręką na sercu” to powieść graficzna o życiu dwunastoletniej Tuve i jej przyjaciół/znajomych z norweskiej szkoły. Akurat kończą się wakacje i dzieci wracają zdobywać nowe skille. Powroty bywają zaskakujące i tak też jest w tym przypadku.
Okazuje się, że jedna z przyjaciółek, Linnéa, jest zakochana, i więcej czasu spędza z telefonem w ręku niż na rozmowach z psiapsiółkami. Ta zmiana priorytetów w kontaktach z rówieśnikami bywa bolesna dla tych „odrzuconych”, dodatkowo zmienia się też ich sposób patrzenia na siebie i innych. Tuva prowadzi pamiętnik, mamy więc jedyną i niepowtarzalną okazję zajrzeć w świat, który normalnie przed dorosłymi jest ukryty.
Znajdziemy tu też świetnie nakreślone relacje z ojcem, który samotnie wychowuje córkę, a także fascynację osobą tej samej płci. Te niełatwe tematy Dåsnes otula przyjemną kreską i kolorem, które zatrzymują uwagę czytelnika bez względu na wiek. Moja serdeczna polecajka. Dla dzieci 9+
IG @angelkubrick
Nastoletnia miłość bywa przez dorosłych bagatelizowana, a to jest naprawdę silne uczucie, które zazwyczaj pamiętamy do końca życia. Bardzo ciekawie opowiada o tym Katarzyna Warnke w wywiadzie u Żurnalisty, wspominając miłość z przedszkola i ich spotkanie po latach. Równie poważnie podchodzi do tematu norweska pisarka/ilustratorka, Nora Dåsnes.
„Z ręką na sercu” to powieść...
Paco Roca po raz pierwszy wzruszył mnie powieścią graficzną pt.: „Dom”. Teraz też nie odchodzi za bardzo od tematu, jedynie poszerza horyzont. „Powrót do Edenu” to historia, która wywodzi się od rodzinnego zdjęcia i opowiada o powojennej Hiszpanii pod dyktaturą generała Franco. Surowy styl życia, skromność i praca, dużo pracy, to wizja, jaką dla obywateli miał nowy rząd, obstawiony m.in. ludźmi Akcji Katolickiej. O tym jak radziły sobie w tych warunkach zwyczajne rodziny, w sposób niezwykle obrazowy pokazuje autor, czerpiąc również inspirację z najbliższego otoczenia.
Powojenna Hiszpania nie była krajem łatwym do życia. Stosowano wiele form represji, brakowało wszystkiego, mocno rozwinął się czarny rynek. Nie było zbyt wiele jedzenia, często niedojadano, a kiedy już coś było, np. ziemniaki, dzieliło się je na pół, by starczyło dla wszystkich. W takich warunkach żyje rodzina Antonii. Autor tak kreśli kadry, że wzruszenie podchodzi do gardła. „Powrót do Edenu” to wspaniałe spektrum postaci, od obiboków po działaczy politycznych, boleśnie odrysowana rzeczywistość kobiet, próby wyzwolenia się z kieratu, wyjścia poza patriarchalne schematy. Bieda i terror. Marzenia, na które czasem warto, a nawet trzeba sobie pozwolić. Absolutnie poruszająca, wspaniała (choć do bólu szara) opowieść graficzna. Operowanie innymi kolorami mistrzowskie. Klimat tamtych lat bezbłędny. Jeśli będziecie mieli okazję, sięgnijcie. Warto.
IG @angelkubrick
Paco Roca po raz pierwszy wzruszył mnie powieścią graficzną pt.: „Dom”. Teraz też nie odchodzi za bardzo od tematu, jedynie poszerza horyzont. „Powrót do Edenu” to historia, która wywodzi się od rodzinnego zdjęcia i opowiada o powojennej Hiszpanii pod dyktaturą generała Franco. Surowy styl życia, skromność i praca, dużo pracy, to wizja, jaką dla obywateli miał nowy rząd,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-14
„Habibi” to powieść graficzna, która odurza orientem. To królestwo dysonansów, począwszy od oprawy graficznej, która zachwyca, po fabułę, która dość często jest brudna, brutalna i obrzydliwa.
Craig Thompson, wielokrotnie nagradzany amerykański powieściopisarz graficzny, zafascynowany kulturą arabską, głównie jej kaligrafią i wzornictwem, które stale obecne jest w sztuce użytkowej, daje upust swojemu talentowi i tworzy monumentalną opowieść o ludziach, których życie nie należy do nich i którzy robią wszystko, by odzyskać chociaż część tak upragnionej wolności.
Losy Dodoli i Zama śledzi się trochę z ciekawością, trochę z zasmuceniem a trochę ze złością. Narracja nie jest strukturą linearną. Losy tej dwójki przeplatane są przypowieściami z Koranu, retrospekcjami lub zwyczajnymi przeskokami w wątkach. Trzeba mocno osiąść w tej powieści, żeby nie pogubić się w treści, jednocześnie dając sobie swobodę na zanurzenie się w tej osobliwej baśni z tysiąca i jednej nocy.
„Habibi” to męski świat, w którym kobieta traktowana jest jak przedmiot. Jest zabawką spełniającą zachcianki, ciałem służącym konkretnym celom, naczyniem, które doskonale oddają rysunki autora. W tym wszystkim zamotane są jakieś szlachetne uczucia, ale blakną pod wpływem moralnego nihilizmu.
Moim zdaniem warto zajrzeć do tej księgi, choćby tylko po to, by nacieszyć oko fantastyczną kreską.
IG @angelkubrick
„Habibi” to powieść graficzna, która odurza orientem. To królestwo dysonansów, począwszy od oprawy graficznej, która zachwyca, po fabułę, która dość często jest brudna, brutalna i obrzydliwa.
Craig Thompson, wielokrotnie nagradzany amerykański powieściopisarz graficzny, zafascynowany kulturą arabską, głównie jej kaligrafią i wzornictwem, które stale obecne jest w sztuce...
2023-05-10
Moi drodzy miłośnicy książek, wielkimi krokami zbliżają się Warszawskie Targi Książki, na których mnie oczywiście znowu nie będzie, bo w tym czasie mknę w przeciwną stronę... ale Was nie zabraknie, dlatego chciałam dziś zaapelować, abyście nie przegapili stoiska @oficyna_noir_sur_blanc, a na nim „Cudownych kuracji doktora Popotama”, bo jak tylko skończy się nakład, ich cena wystrzeli w kosmos, ja Wam to mówię...
Kto to jest ten doktor Popotam, zapytacie. Najkrócej mówiąc, cudotwórca, magik od przypadków beznadziejnych, lubi wyzwania, a o tej chudej Pani z kosą mówi: „Śmierć jest tylko chorobą, tylko poważniejszą od innych”, i z tymi poważnymi sytuacjami autor, francuski lekarz, rzeźbiarz, pisarz i ilustrator (kocham to zestawienie), Leopold Chauveau, zapoznaje czytelnika. To proszę państwa jest książka dla wszystkich, i zapewniam, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, szczególnie ci, którzy ukochali sobie absurd. Nie spodziewajcie się głupiutkich, ugrzecznionych bajek. Chauveau kroi swoich bohaterów, połyka, trawi, wypluwa, układa od nowa, czasem zabija, ale jednak w większości naprawia, bo może... Na uwagę zasługuje też język, realistyczny, prosty, czasem ironiczny. Autor nie ukrywa w swoich wywodach niechęci do kolonializmu, więc mimo upływu lat, jego poglądy się nie starzeją.
Przyznam szczerze, że wracałam do tej książki nie raz, dawkując sobie te osobliwe historie, które stawały się, dzięki cudownemu wynalazkowi doktora Popotama, popoplasterkiem na chaos lub pustkę w głowie. Kuracja zawsze kończona sukcesem, bowiem ilekroć odkładałam Chauveau, z przerwanymi rzeczami szło mi jakoś bardziej...
A tak zupełnie na marginesie, mam wrażenie, że autor przemycił tu coś więcej, niż tylko nieprawdopodobną opowieść skierowaną do dziecka. Czy ludzie w depresji nie sklejają się podobnie jak krokodyl? A naiwność foczki, to wypisz wymaluj żywot Angel... Co tu dużo mówić, kupujcie, póki jest!
IG @angelkubrick
Moi drodzy miłośnicy książek, wielkimi krokami zbliżają się Warszawskie Targi Książki, na których mnie oczywiście znowu nie będzie, bo w tym czasie mknę w przeciwną stronę... ale Was nie zabraknie, dlatego chciałam dziś zaapelować, abyście nie przegapili stoiska @oficyna_noir_sur_blanc, a na nim „Cudownych kuracji doktora Popotama”, bo jak tylko skończy się nakład, ich...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-02
Ile słów potrzeba, by wyrazić bezsensowność wojny, dramat jednostki czy pryncypialność władcy? Okazuje się, że niewiele. Tom Gauld używając minimalnej ilości słów połączonych z prostą, wręcz surową kreską swoich obrazów tworzy komiks, który poleca nawet noblistka, Olga Tokarczuk. To niezwykła historia olbrzyma, który znalazł się między bezlitosnymi kołami machiny wojennej. Czy szkolna interpretacja tej przypowieści jest jedyną możliwą? Przekonajcie się, sięgając po ten komiks. Kupcie dzieciakom! Każda historia ma dwie strony medalu, ta jest ponadczasowa, pouczająca, dająca do myślenia.
IG @angelkubrick
Ile słów potrzeba, by wyrazić bezsensowność wojny, dramat jednostki czy pryncypialność władcy? Okazuje się, że niewiele. Tom Gauld używając minimalnej ilości słów połączonych z prostą, wręcz surową kreską swoich obrazów tworzy komiks, który poleca nawet noblistka, Olga Tokarczuk. To niezwykła historia olbrzyma, który znalazł się między bezlitosnymi kołami machiny wojennej....
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-02
Kiedy trzymam w rękach komiks taki jak „Memento Mori” fińskiej artystki Tiitu Takalo, jestem pełna podziwu, ile ważnej, ciężkiej, życiowej materii można przekazać obrazem, który potem jeszcze długo rezonuje pod powiekami. Ta autobiograficzna opowieść jest czymś więcej niż tylko opisem zmagań z nagłą chorobą, przy której tylko nieliczni wychodzą obronną ręką. To też historia artysty freelancera, dla którego efektywność i tempo pracy jest wyznacznikiem statusu materialnego. Niestety im więcej zleceń, im więcej terminów do dotrzymania, tym większy stres, więcej stanów lękowych, więcej bezsennych nocy, w końcu więcej beznadziejnego samopoczucia, przeradzającego się wolno w głęboką depresję. To całkowicie niweluje kreatywność i produktywność, a to, czy się chce, czy nie, oznacza dla artysty tylko jedno. Śmierć.
Tiitu Takalo zwraca też uwagę na system opieki zdrowotnej, który kuleje, i chyba nie ma już kraju, w którym ten system działa idealnie. Przedmiotowe traktowanie pacjenta jest czymś, czego adepci sztuki lekarskiej uczą się na studiach, głównie dla swojego zdrowia psychicznego, jednak taka postawa bardzo często deprecjonuje pacjenta jako człowieka. Takalo wspomina o szmacianej lalce, o dziwnym uczuciu przechodzenia przez chorobę bez jej świadomego udziału, a to czynniki, które nawet po teoretycznie wygranej walce z chorobą, popychają ludzką psychikę w czarne odmęty stanów depresyjnych.
Bardzo dobra rzecz, czytajcie, oglądajcie. Tłumaczenie: Piotr Paczkowski.
IG @angelkubrick
Kiedy trzymam w rękach komiks taki jak „Memento Mori” fińskiej artystki Tiitu Takalo, jestem pełna podziwu, ile ważnej, ciężkiej, życiowej materii można przekazać obrazem, który potem jeszcze długo rezonuje pod powiekami. Ta autobiograficzna opowieść jest czymś więcej niż tylko opisem zmagań z nagłą chorobą, przy której tylko nieliczni wychodzą obronną ręką. To też historia...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10-23
Najpierw różowy becik, potem różowe sukieneczki, wstążki, kokardki, mini kuchenki, płaczące lalki robiące siusiu. Później różowe okładki, futerkowy piórnik i Barbie w full makeupie. Różowy błyszczyk do ust zmienia się z czasem w trwałą szminkę, tylko te usta jakieś takie...
Wanda Hagedorn wszystkie te zabiegi nazwała ukobiecaniem i faktycznie, kiedy się tak zastanowić, sięgnąć pamięcią wstecz, dla pewności zerknąć jeszcze na Instagram, wszystko się zgadza. Już nawet kobiety w dzikim pędzie życia nie zauważają, jak same wkładają się w ramy patriarchatu, wrzucając tam też jeszcze swoje córki.
Być może w ukobiecaniu nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że kalka piękna nałożona przez mężczyzn na kobiety powoduje frustracje, zaburzone postrzeganie swojego ciała, a to w konsekwencji owocuje głęboką depresją, którą większość kobiet nigdy nie przepracuje.
„Twarz, brzuch, głowa” to bardzo intymna opowieść o doświadczeniach Wandy Hagedorn z własnym ciałem i dla mnie, kobiety po czterdziestce, to jest lustro, w którym widzę swoje odbicie. Ok, jeszcze nic sobie nie wstrzyknęłam w twarz, ale może nadejść dzień, w którym jak Wanda powiem, pie*rzyć Sontag. Jestem pewna, że im starsza czytelniczka, tym bardziej ta powieść graficzna do niej przemówi. Świetna rzecz, choć... smutna.
IG @angelkubrick
Najpierw różowy becik, potem różowe sukieneczki, wstążki, kokardki, mini kuchenki, płaczące lalki robiące siusiu. Później różowe okładki, futerkowy piórnik i Barbie w full makeupie. Różowy błyszczyk do ust zmienia się z czasem w trwałą szminkę, tylko te usta jakieś takie...
Wanda Hagedorn wszystkie te zabiegi nazwała ukobiecaniem i faktycznie, kiedy się tak zastanowić,...
2022-01-27
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i powoduje ogromny strach, który nieokiełznany urasta do monstrualnych rozmiarów. Szczególnie w głowie dziecka. Koniec lutego pokazał, że wojna to coś, z czym musimy się zmierzyć osobiście. "Irena" pokazuje ludzkie oblicze tej tragedii. Autor, Jean-David Morvan, czytając artykuł o Irenie Sendlerowej, podjął decyzję, że opowie o jej życiu przy pomocy komiksu. Do projektu zaprosił Séverine Tréfouël i Davida Evrarda, kolory nałożył Walter. Cykl zamyka się w pięciu tomach.
1. Irena. Tom 1: Getto
2. Irena. Tom 2: Sprawiedliwi
3. Irena. Tom 3: Warszawa
4. Irena. Tom 4: Jestem z ciebie dumny
5. Irena. Tom 5: Życie po
Zwykła kobieta, która w nienormalnych czasach zrobiła coś niebywałego. Liczba uratowanych przez nią dzieci do dziś robi wrażenie, jeszcze większy podziw budzi fakt, że zdołała zachować ich prawdziwą tożsamość, a następnie przywrócić ją każdemu dziecku, które przeżyło wojnę.
Czytaliśmy ten cykl razem z bratankiem na głos, choć mnie momentami ten głos drżał albo się łamał. Jean-David Morvan absolutnie genialnie pokazał emocje ludzi, a także bezsens wojny. Pokazał jej cenę, i to te sceny łapią za gardło. Wśród zniszczeń, głodu i chorób Irena jest jak jasna iskierka, która, choć sama się boi, niesie dobro, robi to, co umie najlepiej. Pomaga jak może. Najcenniejszy dar, jaki oferuje każdemu potrzebującemu to wsparcie, trudno oszacować, jak bardzo jest ono cenne, w chwili, kiedy beznadzieja tłamsi duszę.
Zachęcam do wspólnej lektury, bo jestem pewna, że pomoże się ona odnaleźć w dzisiejszym świecie nie tylko dzieciom. Dobro wraca, a wdzięczność otula aż do grobu.
IG @angelkubrick
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-27
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i powoduje ogromny strach, który nieokiełznany urasta do monstrualnych rozmiarów. Szczególnie w głowie dziecka. Koniec lutego pokazał, że wojna to coś, z czym musimy się zmierzyć osobiście. "Irena" pokazuje ludzkie oblicze tej tragedii. Autor, Jean-David Morvan, czytając artykuł o Irenie Sendlerowej, podjął decyzję, że opowie o jej życiu przy pomocy komiksu. Do projektu zaprosił Séverine Tréfouël i Davida Evrarda, kolory nałożył Walter. Cykl zamyka się w pięciu tomach.
1. Irena. Tom 1: Getto
2. Irena. Tom 2: Sprawiedliwi
3. Irena. Tom 3: Warszawa
4. Irena. Tom 4: Jestem z ciebie dumny
5. Irena. Tom 5: Życie po
Zwykła kobieta, która w nienormalnych czasach zrobiła coś niebywałego. Liczba uratowanych przez nią dzieci do dziś robi wrażenie, jeszcze większy podziw budzi fakt, że zdołała zachować ich prawdziwą tożsamość, a następnie przywrócić ją każdemu dziecku, które przeżyło wojnę.
Czytaliśmy ten cykl razem z bratankiem na głos, choć mnie momentami ten głos drżał albo się łamał. Jean-David Morvan absolutnie genialnie pokazał emocje ludzi, a także bezsens wojny. Pokazał jej cenę, i to te sceny łapią za gardło. Wśród zniszczeń, głodu i chorób Irena jest jak jasna iskierka, która, choć sama się boi, niesie dobro, robi to, co umie najlepiej. Pomaga jak może. Najcenniejszy dar, jaki oferuje każdemu potrzebującemu to wsparcie, trudno oszacować, jak bardzo jest ono cenne, w chwili, kiedy beznadzieja tłamsi duszę.
Zachęcam do wspólnej lektury, bo jestem pewna, że pomoże się ona odnaleźć w dzisiejszym świecie nie tylko dzieciom. Dobro wraca, a wdzięczność otula aż do grobu.
IG @angelkubrick
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-27
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i powoduje ogromny strach, który nieokiełznany urasta do monstrualnych rozmiarów. Szczególnie w głowie dziecka. Koniec lutego pokazał, że wojna to coś, z czym musimy się zmierzyć osobiście. "Irena" pokazuje ludzkie oblicze tej tragedii. Autor, Jean-David Morvan, czytając artykuł o Irenie Sendlerowej, podjął decyzję, że opowie o jej życiu przy pomocy komiksu. Do projektu zaprosił Séverine Tréfouël i Davida Evrarda, kolory nałożył Walter. Cykl zamyka się w pięciu tomach.
1. Irena. Tom 1: Getto
2. Irena. Tom 2: Sprawiedliwi
3. Irena. Tom 3: Warszawa
4. Irena. Tom 4: Jestem z ciebie dumny
5. Irena. Tom 5: Życie po
Zwykła kobieta, która w nienormalnych czasach zrobiła coś niebywałego. Liczba uratowanych przez nią dzieci do dziś robi wrażenie, jeszcze większy podziw budzi fakt, że zdołała zachować ich prawdziwą tożsamość, a następnie przywrócić ją każdemu dziecku, które przeżyło wojnę.
Czytaliśmy ten cykl razem z bratankiem na głos, choć mnie momentami ten głos drżał albo się łamał. Jean-David Morvan absolutnie genialnie pokazał emocje ludzi, a także bezsens wojny. Pokazał jej cenę, i to te sceny łapią za gardło. Wśród zniszczeń, głodu i chorób Irena jest jak jasna iskierka, która, choć sama się boi, niesie dobro, robi to, co umie najlepiej. Pomaga jak może. Najcenniejszy dar, jaki oferuje każdemu potrzebującemu to wsparcie, trudno oszacować, jak bardzo jest ono cenne, w chwili, kiedy beznadzieja tłamsi duszę.
Zachęcam do wspólnej lektury, bo jestem pewna, że pomoże się ona odnaleźć w dzisiejszym świecie nie tylko dzieciom. Dobro wraca, a wdzięczność otula aż do grobu.
IG @angelkubrick
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-27
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i powoduje ogromny strach, który nieokiełznany urasta do monstrualnych rozmiarów. Szczególnie w głowie dziecka. Koniec lutego pokazał, że wojna to coś, z czym musimy się zmierzyć osobiście. "Irena" pokazuje ludzkie oblicze tej tragedii. Autor, Jean-David Morvan, czytając artykuł o Irenie Sendlerowej, podjął decyzję, że opowie o jej życiu przy pomocy komiksu. Do projektu zaprosił Séverine Tréfouël i Davida Evrarda, kolory nałożył Walter. Cykl zamyka się w pięciu tomach.
1. Irena. Tom 1: Getto
2. Irena. Tom 2: Sprawiedliwi
3. Irena. Tom 3: Warszawa
4. Irena. Tom 4: Jestem z ciebie dumny
5. Irena. Tom 5: Życie po
Zwykła kobieta, która w nienormalnych czasach zrobiła coś niebywałego. Liczba uratowanych przez nią dzieci do dziś robi wrażenie, jeszcze większy podziw budzi fakt, że zdołała zachować ich prawdziwą tożsamość, a następnie przywrócić ją każdemu dziecku, które przeżyło wojnę.
Czytaliśmy ten cykl razem z bratankiem na głos, choć mnie momentami ten głos drżał albo się łamał. Jean-David Morvan absolutnie genialnie pokazał emocje ludzi, a także bezsens wojny. Pokazał jej cenę, i to te sceny łapią za gardło. Wśród zniszczeń, głodu i chorób Irena jest jak jasna iskierka, która, choć sama się boi, niesie dobro, robi to, co umie najlepiej. Pomaga jak może. Najcenniejszy dar, jaki oferuje każdemu potrzebującemu to wsparcie, trudno oszacować, jak bardzo jest ono cenne, w chwili, kiedy beznadzieja tłamsi duszę.
Zachęcam do wspólnej lektury, bo jestem pewna, że pomoże się ona odnaleźć w dzisiejszym świecie nie tylko dzieciom. Dobro wraca, a wdzięczność otula aż do grobu.
IG @angelkubrick
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-27
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i powoduje ogromny strach, który nieokiełznany urasta do monstrualnych rozmiarów. Szczególnie w głowie dziecka. Koniec lutego pokazał, że wojna to coś, z czym musimy się zmierzyć osobiście. "Irena" pokazuje ludzkie oblicze tej tragedii. Autor, Jean-David Morvan, czytając artykuł o Irenie Sendlerowej, podjął decyzję, że opowie o jej życiu przy pomocy komiksu. Do projektu zaprosił Séverine Tréfouël i Davida Evrarda, kolory nałożył Walter. Cykl zamyka się w pięciu tomach.
1. Irena. Tom 1: Getto
2. Irena. Tom 2: Sprawiedliwi
3. Irena. Tom 3: Warszawa
4. Irena. Tom 4: Jestem z ciebie dumny
5. Irena. Tom 5: Życie po
Zwykła kobieta, która w nienormalnych czasach zrobiła coś niebywałego. Liczba uratowanych przez nią dzieci do dziś robi wrażenie, jeszcze większy podziw budzi fakt, że zdołała zachować ich prawdziwą tożsamość, a następnie przywrócić ją każdemu dziecku, które przeżyło wojnę.
Czytaliśmy ten cykl razem z bratankiem na głos, choć mnie momentami ten głos drżał albo się łamał. Jean-David Morvan absolutnie genialnie pokazał emocje ludzi, a także bezsens wojny. Pokazał jej cenę, i to te sceny łapią za gardło. Wśród zniszczeń, głodu i chorób Irena jest jak jasna iskierka, która, choć sama się boi, niesie dobro, robi to, co umie najlepiej. Pomaga jak może. Najcenniejszy dar, jaki oferuje każdemu potrzebującemu to wsparcie, trudno oszacować, jak bardzo jest ono cenne, w chwili, kiedy beznadzieja tłamsi duszę.
Zachęcam do wspólnej lektury, bo jestem pewna, że pomoże się ona odnaleźć w dzisiejszym świecie nie tylko dzieciom. Dobro wraca, a wdzięczność otula aż do grobu.
IG @angelkubrick
Kiedy w styczniu pożyczałam całą serię komiksów zatytułowanych po prostu "Irena", pani z biblioteki powiedziała, że to chyba zbyt mocne dla ośmiolatka. Pomyślałam sobie wtedy, że nie ma wieku, dla którego wojna byłaby tematem łatwym do przyjęcia. Nieważne, czy masz osiem lat, czy osiemdziesiąt osiem, agresja skierowana przeciwko drugiemu człowiekowi boli, szokuje i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-23
"Maus" to powieść graficzna, która może wzbudzać wiele kontrowersji, na wielu płaszczyznach, a biorąc pod uwagę czasy, w jakich obecnie żyjemy, gdzie każde, choćby nieświadomie, źle użyte słowo jest natychmiast naświetlane w SM, o "Maus" powinno być głośno. Nie jest, bo raz, że to komiks, dwa, wydanie zbiorcze ukazało się już jakiś czas temu. Jakby nie na czasie temat, a jednak tak wiele kwestii wciąż tak bardzo aktualnych. 27 stycznia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Holokaustu, to chyba najlepszy moment, żeby opowiedzieć o jednym z ważniejszych komiksów w historii w ogóle.
W "Maus" nie ma miejsca na fantazjowanie. To rysunkowa opowieść o Władku Spiegelmanie, chłopaku z Częstochowy, więźniu Auschwitz, spisana i naszkicowana przez jego syna, Aciego. Tutaj może pojawić się pierwsza wątpliwość co do wyboru medium. Okazuje się jednak, że trafność przekazu jest na tyle celna, że z tego tytułu w roku 1992 Art Spiegelman został laureatem Nagrody Pulitzera. Genialnym pomysłem okazało się również zezwierzęcenie postaci. Mamy tu więc myszy, koty i świnie, czasem przewijają się też psy. Z historycznego punktu widzenia dopasowanie tak bardzo w punkt, że aż trudno w to uwierzyć. Przed oczami wciąż przewijają mi się poszczególne sceny, które porażają autentycznością.
Ta powieść wynikła nie tylko z chęci zatrzymania i upublicznienia historii swojej rodziny. Art miał ze swoim ojcem trudne relacje, i kiedy czytelnik powoli poznaje tę personę, trudno się temu dziwić. Wspólne rozmowy i praca nad projektem to czas, który w końcu poświęcają tylko sobie. Wracają wszystkie wspomnienia, Władek Spiegelman krwawi historią... a sztuka po raz kolejny jest płaszczyzną porozumienia międzypokoleniowego.
IG @angelkubrick
"Maus" to powieść graficzna, która może wzbudzać wiele kontrowersji, na wielu płaszczyznach, a biorąc pod uwagę czasy, w jakich obecnie żyjemy, gdzie każde, choćby nieświadomie, źle użyte słowo jest natychmiast naświetlane w SM, o "Maus" powinno być głośno. Nie jest, bo raz, że to komiks, dwa, wydanie zbiorcze ukazało się już jakiś czas temu. Jakby nie na czasie temat, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-22
Czasem jest tak, że chociaż bardzo się staramy, życie gra nam na nosie, co rusz rzucając kłody pod nogi. Nie inaczej jest z głównym bohaterem polskiej powieści graficznej "Pan Żarówka". Na wstępie zaznaczam, że opowieść to dość specyficzna. Klimat surowego PRLu podlewany sosem abstrakcji, surrealizmu i absurdu, w tym wszystkim toczy się życie robotniczego małżeństwa oraz ich dziecka, klasyczne 2+1 + szara rzeczywistość.
Wszystko zmienia się, kiedy ojciec ulega wypadkowi. Udaje mu się przeżyć, ale jakie to życie, kiedy nie można nic zrobić? Na polu bitwy zostaje zapracowana matka oraz dziecko, niestety także i ona, na skutek nadmiaru obowiązków, traci zdrowie i do końca życia pozostanie osobą z niepełnosprawnością. Pewnemu uszkodzeniu ciała ulega również syn, który nabywa niespotykanych nigdzie indziej umiejętności.
Dojrzewanie z rodzicami wymagającymi stałej opieki jest piekielnie trudne, do tego dochodzi samotność, walka z własnymi kompleksami, próba dostosowania się do otoczenia, szukanie celu przeplatane z wątpliwościami, wszystko to jest obrazem, jaki serwuje czytelnikowi autor w swoim debiutanckim komiksie. Moim zdaniem bardzo udanym. Sama bryła tej opowieści jest już pewną metaforą. Kiedy będziecie trzymać ją w ręce, zrozumiecie...
IG @angelkubrick
Czasem jest tak, że chociaż bardzo się staramy, życie gra nam na nosie, co rusz rzucając kłody pod nogi. Nie inaczej jest z głównym bohaterem polskiej powieści graficznej "Pan Żarówka". Na wstępie zaznaczam, że opowieść to dość specyficzna. Klimat surowego PRLu podlewany sosem abstrakcji, surrealizmu i absurdu, w tym wszystkim toczy się życie robotniczego małżeństwa oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-17
Śmierć można przeżywać na wiele sposobów. Paco Roca oswoił swój ból kreskami i kolorami, tak powstał jeden z najważniejszych hiszpańskich komiksów w historii.
"Dom" to powieść o upływie czasu. Przemijanie nie dotyczy tylko ludzi. Przemijają pory roku, nasze wspomnienia, czasy świetności otaczających nas przedmiotów, w tym tego najważniejszego, domu. Wszystko, co niekochane, rozpada się zadziwiająco szybko.
Autor stawia przed sobą wysoką poprzeczkę, rozpoczynając opowieść od śmierci ojca. W miarę pojawiania się kolejnych bohaterów, w tym wypadku dorosłych już dzieci z rodzinami, poznajemy historię tego miejsca. Dom to nie tylko mury, to całe spektrum emocji, które ukryte, towarzyszą nam przez całe życie. Niektóre z nich tkwią głęboko w psychice jak ciernie, jątrzą się i bolą coraz mocniej. To nieprawda, że czas leczy rany, taką właściwość ma jedynie rozmowa, choć pozbycie się wszystkich odcisków na duszy wymaga otwarcia, cierpliwości i zrozumienia. Trudna sztuka, kiedy czas wciąż ucieka, a my za nim...
IG @angelkubrick
Śmierć można przeżywać na wiele sposobów. Paco Roca oswoił swój ból kreskami i kolorami, tak powstał jeden z najważniejszych hiszpańskich komiksów w historii.
"Dom" to powieść o upływie czasu. Przemijanie nie dotyczy tylko ludzi. Przemijają pory roku, nasze wspomnienia, czasy świetności otaczających nas przedmiotów, w tym tego najważniejszego, domu. Wszystko, co...
2022-01-12
W planach na ten rok jest gruntowne zapoznanie się z twórczością Sapkowskiego. Film mam już za sobą i traktowany jako rozrywkowa baja jest całkiem spoko. Wisienką na torcie będą książki, ale zanim to nastąpi, lecę z powieścią graficzną.
Polscy wydawcy nie od razy polubili Geralta z Rivii, za to grafikom rozpalił wyobraźnię na tyle mocno, że w latach 1991-1995 pojawiło się sześć komiksów (dziś na ebay można je kupić za 600 PLN), ale nie trzeba sypać groszem, bo jest szansa, że w bibliotece dorwiecie wydanie kolekcjonerskie, wszystkie tomy w jednej księdze. Kredowy papier, twarda oprawa, unikalne zdjęcia autorów przy dymku i winku, a przede wszystkim z ciekawą historią do przekazania. Mnie najbardziej intryguje, który to aktor użyczył fizis Wiedźminowi, pomijając jego fryzurę, ta grzywka od początku mi nie pasowała ;D
Z opowiadań tak przedstawionych najmniej podobała mi się "Granica możliwości", za to wątek ze Złotym Smokiem w serialu oglądałam z zapartym tchem. Zobaczymy, co powiem po lekturze książki :)
Fajnie jest mieć szansę porównania. Jeśli zaś chodzi o najważniejsze w tym przypadku, czyli grafikę, jestem oczarowana. Czuć klimat lat 90. Jest w tych rysunkach coś, co przyciąga oko, nie tylko moje. Z dużym zainteresowaniem sięgał po ten komiks również mój siostrzeniec, a jeśli potraktować go jako przedstawiciela pokoleniowego, któremu przy takim nadmiarze bodźców, jaki jest teraz, trudno skupić się dłużej niż 5 minut, przy tej księdze dziecka "nie było". Wchłonięte w całości do wiedźmińskiego świata. Duża polecajka :)
W planach na ten rok jest gruntowne zapoznanie się z twórczością Sapkowskiego. Film mam już za sobą i traktowany jako rozrywkowa baja jest całkiem spoko. Wisienką na torcie będą książki, ale zanim to nastąpi, lecę z powieścią graficzną.
Polscy wydawcy nie od razy polubili Geralta z Rivii, za to grafikom rozpalił wyobraźnię na tyle mocno, że w latach 1991-1995 pojawiło się...
2021-12-06
Tom, stylizowany na wiekowy album ze zdjęciami, skrywa na swych kartkach uniwersalną, ponadczasową opowieść, którą każdy odczyta na swój sposób. To historia rodziny, która zostaje rozdzielona. Smutek, lęk, tęsknota i strach snują się między kadrami. Tu nie ma strzelistych metafor. Jest życie z całym jego trudem i ludzie, którzy dokładają ciężar emocji, z którymi "czytelnik" musi sobie poradzić.
Temat emigracji, szczególnie dziś, wzbudza wiele kontrowersji. Łatwo jest wydawać wyroki siedząc w ciepłym pokoju. Ta opowieść graficzna tłumaczy to, o czym wielu ludzi zapomniało. Nie każdy ma to szczęście urodzić się w dobrobycie, czasem o dobro swoje i rodziny trzeba "powalczyć".
Wydanie, kreska i fabuła mistrzowskie.
Tom, stylizowany na wiekowy album ze zdjęciami, skrywa na swych kartkach uniwersalną, ponadczasową opowieść, którą każdy odczyta na swój sposób. To historia rodziny, która zostaje rozdzielona. Smutek, lęk, tęsknota i strach snują się między kadrami. Tu nie ma strzelistych metafor. Jest życie z całym jego trudem i ludzie, którzy dokładają ciężar emocji, z którymi...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jestem szalenie ciekawa, co by powiedziała Jane Austen, gdyby zobaczyła swoje „ukochane dziecko”, jak nazywała pierwsze wydanie „Dumy i uprzedzenia”, w wersji komiksowej. Jak myślicie? Może posłużyłaby się słowami Elizabeth Bennet „to wstrząsające!”, a może kolejny raz wyprzedziłaby ducha czasu?
Moim skromnym zdaniem klasyka literatury, nie tylko ten konkretny tytuł, w wersjach komiksowych to wspaniały, międzypokoleniowy pomost, umożliwiający swobodną, literacką dyskusję, która w odpowiednim momencie może ewaluować do całkiem sensownych, życiowych wynurzeń. W sposób niewymuszony jest zdolna rozpalać ciekawość młodszego odbiorcy do zainteresowania się klasyką, a w czasach zdominowanych przez portale społecznościowe, od których ciężko się oderwać, to już niemały wyczyn.
Historia miłosna Elizabeth Bennet i pana Darcy’ego opływa w trudy i znoje. Wspaniale oddane charaktery postaci (nawet kreska to podkreśla, matko kochana, ta matka...). Te spiski, intrygi, światopoglądy tak inne od współczesnych... Jest o czym myśleć i na czym oko zawiesić. Komiksowa klasyka to coś, nad czym warto się pochylić, z duchem czasu kochani ;)
Adaptacja powieści Jane Austen
Ilustracje - Robert Deas
Adaptacja tekstu - Ian Edginton
Przełożyła - Agnieszka Wilga
IG @angelkubrick
Jestem szalenie ciekawa, co by powiedziała Jane Austen, gdyby zobaczyła swoje „ukochane dziecko”, jak nazywała pierwsze wydanie „Dumy i uprzedzenia”, w wersji komiksowej. Jak myślicie? Może posłużyłaby się słowami Elizabeth Bennet „to wstrząsające!”, a może kolejny raz wyprzedziłaby ducha czasu?
więcej Pokaż mimo toMoim skromnym zdaniem klasyka literatury, nie tylko ten konkretny tytuł, w...