Amerykański rysownik i autor powieści graficznych, laureat wielu prestiżowych nagród, m. in. cztery Harvey Awards, dwie Eisner Awards i dwie Ignatz Awards.http://www.dootdootgarden.com/
Nie jestem pewna czy zrozumiałam do końca, co autor miał na myśli. Komiks jest autobiograficzny, co mocno podziwiam, bo niełatwo jest opowiedzieć całemu światu swoją historię. Kadry są naprawdę piękne, kreska i płynność dialogów przyjemna. Płynie się przez ten komiks i pomimo iż ma prawie 600 str., można bardzo szybko go przeczytać.
Wracając jednak do samej historii - powiedziałabym, że jest specyficzna. Jest tu bardzo dużo religii, młodzieńczych emocji, pierwszej miłości, relacji z rodziną i niepewności co do siebie i własnej tożsamości. Nie przepadam za tematami religijnymi, szczególnie jeśli są one "wpychane do gardła", a tutaj jest ich naprawdę wiele.
Jestem z natury osobą empatyczną i spodziewałam się, że coś mnie poruszy, ale nie stało się nic takiego. Nie rozumiałam niektórych decyzji podjętych przez bohaterów i współczułam jednej z bohaterek, ale to tak naprawdę wszystko. Nie sądzę, że komiks jest zły. Po prostu nie jest w moim typie, ale na pewno nie marnuje się przy nim czasu.
Kreska ciekawa, bogata, szczegółowa. Historii tutaj brak, osią książki jest podróż autora po kilku krajach. Wszysko oparte na impresji, na emocjach, niekiedy zdziwieniu w starciu z odmienną kulturą. Wątek byłej dziewczyny jest chwilami irytujący i męczący, erotyczna fascynacja kobietami i seksualne napięcie trochę na poziomie napalonego licealisty (w końcu dopina swego 20 stron przed końcem książki, dzięki temu czytelnik też odczuwa ulgę). Szału nie ma, ale miłe wrażenie pozostaje.