rozwińzwiń

Twarz, brzuch, głowa

Okładka książki Twarz, brzuch, głowa Wanda Hagedorn, Ola Szmida
Okładka książki Twarz, brzuch, głowa
Wanda HagedornOla Szmida Wydawnictwo: Kultura Gniewu komiksy
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
komiksy
Wydawnictwo:
Kultura Gniewu
Data wydania:
2021-01-15
Data 1. wyd. pol.:
2021-01-15
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366128569
Tagi:
wspomnienia feminizm
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Totalnie nie nostalgia. Memuar Jacek Frąś, Wanda Hagedorn
Ocena 7,3
Totalnie nie n... Jacek Frąś, Wanda H...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
120 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
938
520

Na półkach:

Jak to miło spędzić czas w dobrym towarzystwie, czyli Wandy Hagedorn. Dla mnie jako feministki (nie wiem, której fali),treść komiksu to oczywiście nic zaskakującego. Poglądy mamy takie same. No może nie będę sprzeciwiać się botoksowi, bo nie robię go dla przyjemności innych, ale dla samozadowolenia ze swojej twarzy. Kupiłam od autorki dwa nowe pojęcia: „ukobiecanie” i „krzyk retrospektywny” Przeżyłam i jedno, i drugie. Oczywiście nie znoszę patriarchatu, mizoginii, seksizmu, mansplainingu (mężczyźni objaśniają mi świat),wszystkich starych, białych facetów zasiadających w konserwatywnych rządach, ale też młodych, białych facetów przestraszonych niezależnością kobiet. Czytanie komiksu było dla mnie samą przyjemnością, trochę na zasadzie grupy wsparcia – tak myślących kobiet, podobnie spostrzegających swoje miejsce w świecie i otwarcie wyrażających niezgodę na to, co mamy robić ze swoimi ciałami i zamykanie nam ust, jest już bardzo dużo. Oczywiście oprócz „służebnic patriarchatu”. Tych nie zrozumiem chyba nigdy.

Jak to miło spędzić czas w dobrym towarzystwie, czyli Wandy Hagedorn. Dla mnie jako feministki (nie wiem, której fali),treść komiksu to oczywiście nic zaskakującego. Poglądy mamy takie same. No może nie będę sprzeciwiać się botoksowi, bo nie robię go dla przyjemności innych, ale dla samozadowolenia ze swojej twarzy. Kupiłam od autorki dwa nowe pojęcia: „ukobiecanie” i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
595
565

Na półkach:

Przemyślenia zagubionej w oczekiwaniach świata oraz jej własnych wymaganiach kobiety, które mogę polecić każdej z nas. Nie jestem feministką, ale przyznaję, że sporo mądrych stwierdzeń padło w tym komiksie.

Przemyślenia zagubionej w oczekiwaniach świata oraz jej własnych wymaganiach kobiety, które mogę polecić każdej z nas. Nie jestem feministką, ale przyznaję, że sporo mądrych stwierdzeń padło w tym komiksie.

Pokaż mimo to

avatar
74
44

Na półkach:

momentami mocna, podobał mi się nacisk na feminizm w czystej postaci, nie jakieś stany mieszane i pośrednie oraz radykalne podejście

momentami mocna, podobał mi się nacisk na feminizm w czystej postaci, nie jakieś stany mieszane i pośrednie oraz radykalne podejście

Pokaż mimo to

avatar
520
346

Na półkach:

Bardzo podoba mi się okładka i rysunek, pomysły Oli Szmida dodają tej historii lekkości. Świetny jest termin „ukobiecanie”. Natomiast w samej opowieści zabrakło mi jakiegoś rodzaju dystansu i chyba autorefleksji. Z wyjątkiem fabularnie najmocniejszego i w moim odczuciu najszczerszego fragmentu siostrzanego - o próbach naprawienia grubej siostry. Chciałabym więcej o ukobiecaniu, a mniej zmagań z twarzą, więcej o sygnalizowanym zjawisku przezroczystości kobiet „w pewnym wieku” – ale to całkowicie subiektywne preferencje. Trochę inne proporcje gniewu i humoru przełamałyby zbytni dogmatyzm.

Bardzo podoba mi się okładka i rysunek, pomysły Oli Szmida dodają tej historii lekkości. Świetny jest termin „ukobiecanie”. Natomiast w samej opowieści zabrakło mi jakiegoś rodzaju dystansu i chyba autorefleksji. Z wyjątkiem fabularnie najmocniejszego i w moim odczuciu najszczerszego fragmentu siostrzanego - o próbach naprawienia grubej siostry. Chciałabym więcej o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
105
105

Na półkach:

Bardzo ciekawa rzecz o postrzeganiu kobiecości i przymusowym „ukobiecaniu” przez patriarchalne społeczeństwo. Podobały mi się nawiązania do innych dzieł feministycznych i przedstawianie ich źródeł i założeń, brakowało mi jednak więcej refleksji na temat własnego zachowania autorki, których wytłumaczenie byłoby inne niż „bo patriarchat”. Ale ja nie jestem kobietą, więc bez wątpienia rzutuje to na mój odbiór. Do osób socjalizowanych od dziecka do kobiecych ról społecznych przemówi zapewne bardziej.

Bardzo ciekawa rzecz o postrzeganiu kobiecości i przymusowym „ukobiecaniu” przez patriarchalne społeczeństwo. Podobały mi się nawiązania do innych dzieł feministycznych i przedstawianie ich źródeł i założeń, brakowało mi jednak więcej refleksji na temat własnego zachowania autorki, których wytłumaczenie byłoby inne niż „bo patriarchat”. Ale ja nie jestem kobietą, więc bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
693
35

Na półkach: , ,

Komiks ważny. Komiks, który nie pozwoli o sobie zapomnieć. Komiks otwierający oczy bądź przypominający. Komiks żywy.
Wanda Hagedorn opowiada w nim o sobie, ale też i o wszystkich kobietach. Skupia się na Australii i Polsce, choć w gruncie rzeczy tematy, które porusza, dzieją się na całym świecie.
Ola Szmida poradziła sobie świetnie z opowieścią Hagedorn, potrafiła oddać emocje w memuarze graficznym w sposób bardzo przemyślany, z wyczuciem.
To bardzo ważna pozycja, szczególnie dla kobiet, ale i osób, którym feminizm nie jest obcy. Chętnie poleciłabym komiks nastoletnim czytelnikom uczącym się jak żyć i radzić sobie w patriarchalnym świecie.

Komiks ważny. Komiks, który nie pozwoli o sobie zapomnieć. Komiks otwierający oczy bądź przypominający. Komiks żywy.
Wanda Hagedorn opowiada w nim o sobie, ale też i o wszystkich kobietach. Skupia się na Australii i Polsce, choć w gruncie rzeczy tematy, które porusza, dzieją się na całym świecie.
Ola Szmida poradziła sobie świetnie z opowieścią Hagedorn, potrafiła oddać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
20
0

Na półkach: ,

avatar
685
525

Na półkach:

O mojej świeżo rozbudzonej miłości do powieści graficznej pisałam już przy okazji wspaniałego "Klubu detektywów" i "Wilka". Ale komiksy - jak kino - bywają mocno zaangażowane społecznie. I oto jeden z nich.
Hadegorn, od lat 80. mieszkająca w Australii, zauroczyła mnie już powieścią graficzną "Totalnie nie nostalgia" z rysunkami Jacka Frąsia (2017r.). Teraz uderza w czułe punkty feminizmu wdzięczną książką "Twarz, brzuch, głowa", podejmując niełatwy temat wielopoziomowego wstydu z jakim dzień po dniu zmagają się kobiety.
Autorką rysunków tym razem jest Ola Szmida (pokochałam jej prace od pierwszego wejrzenia!),nagradzana ilustratorka i reżyserka filmów animowanych. Obie razem wspaniale pokazują, że jest miejsce dla kobiet w powieści graficznej. I to wcale nie za cenę tworzenia komiksów dla dzieci albo fantastyki dla geeków.
To książka dla mnie - kobiety niewidzialnej. Kobiety, która - jak szara mysz - idąc ulicą nie wzbudza ani niechęci, ani podziwu. Nie ma jej, bo w pewnym wieku kobiety przestają istnieć. Jeszcze nie staruchy, już nie apetyczne "milfy". Kobiety, które nie wiedzą, czy jeszcze walczyć o wygląd, czy już i tak nie warto. A może nie wypada? Przecież po stu latach walki feminizmu o wyzwolenie spod dyktatu wyglądu nie sposób nawet przyznać, że może chciałoby się coś zrobić z tymi zmarszczkami, jakoś dodać głębi spojrzeniu, może nieco wydłużyć te rzęsy....
Hagedorn dokładnie wyczuwa te rozterki, składa opowieść o starzeniu się, cielesności, społecznych oczekiwaniach w stosunku do kobiet i ich konsekwencjach. O tym, jak łatwo sprowadzić na ziemię kobietę w sile wieku, pytając czy nie pora zafarbować włosy lub czy pomaga dzieciom przy wnukach. Sprowadzając ją do roli babci - bo na babcię wygląda...
Ja też widuję w lustrze tę obcą babę, która najwyraźniej zjadła śliczną 20-latkę, jaką niedawno jeszcze byłam. Hagedorn posługuje się (za Simone de Beauvoir) terminem "obca kobieta". Proces starzenia się - to truizm - jest znacznie okrutniejszy dla kobiet niż dla mężczyzn. Odziera nas z najważniejszej waluty jaką mamy na forum publicznym: wdzięku i uroku. Można pocieszać się rozumem, dojrzałością itp. Ale jak je przenicować na zewnątrz?
Hagedorn ujęła to w sposób prosty i oczywisty: "Całe bogactwo doświadczeń, wiele lat składających się na to, kim jesteśmy, zostaje zredukowane do jednego momentu. Pytania: ile wnuków?"
Pisze też, że lęk przed starością jest w pewnym sensie gorszy od egzystencjalnego lęku przed przemijaniem. Bo śmierci nie doświadczamy świadomie, a bycia starzejącą się kobietą - tak. Bo stare kobiety są na samym dole hierarchii społecznej z czego podświadomie każda z nas zdaje sobie sprawę. Bez atrakcyjnego wyglądu tracimy przywileje i uprawnienia.I cóż nam z tego, że Susan Sontag nawołuje, aby odrzucić maski, pokazać, jak wyglądamy. Ryzykujemy, że tym szybciej znikniemy z obiegu społecznego. Że nawet na konferencji naukowej - lepiej będzie się prezentowała miła buzia pani doktor niż pomarszczona twarz pani profesor.
Czy warto zatem sięgnąć po botoks? Tu właśnie trafiasz na komiks Wandy Hagedorn i jej osobiste próby testowania tego, co najlepsze. Na pół gorzkie, na pół komiczne przygody, opisane są ze swadą i zilustrowane mistrzowsko. Przygody, które okazały się - dosłownie - krwawą nauczką, są jednak czymś więcej niż absurdalnym doświadczeniem białej kobiety z klasy średniej. Są problemem społecznym, o którym rzadko jeszcze mówi się publicznie. Problemem, który dotyczy tej mniej ważnej części ludzkości.
Czy nieudane zabiegi to tylko nauczka? Pretekst do nawrócenia na filozofię Sontag? Pożegnanie złudzeń? Poddanie się? A co z podwójnym wstydem: wstydem, że się starzejemy i jeszcze większym wstydem, że nas to zamartwia na śmierć? Hagedorn nazywa go patriarchalnym pasożytem, ale nie podpowiada jak się go pozbyć. Zamiast tego wyraża nasze (kobiece) rozterki i lęki.
Filozofka Julia Kristeva nazywała akty pisania małymi rebeliami i twierdziła, że w skorumpowanym klimacie politycznym wielkie rewolucje są niemożliwe. Swój bunt i opór wobec systemu wyrażała przez jego analityczne i krytyczne opisanie. Była za to krytykowana – zarzucano jej, że odwodzi ludzi od aktywnej walki o zmianę, godzi się na kompromis małych aktów oporu.
Nie wiem, czy małe punkty oporu coś zmienią. Na pewno jednak dodają siły mojej szarej myszy, która przebiega codziennie ulicami i wie, że nie jest sama, choć nadal nikt jej nie widzi.

O mojej świeżo rozbudzonej miłości do powieści graficznej pisałam już przy okazji wspaniałego "Klubu detektywów" i "Wilka". Ale komiksy - jak kino - bywają mocno zaangażowane społecznie. I oto jeden z nich.
Hadegorn, od lat 80. mieszkająca w Australii, zauroczyła mnie już powieścią graficzną "Totalnie nie nostalgia" z rysunkami Jacka Frąsia (2017r.). Teraz uderza w czułe...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1457
1431

Na półkach: ,

Bardzo ciekawa opowieść, trochę gorzka, prawdziwa na wskroś. Przedstawiona dramatycznie, nieestetycznie, trochę jednostronnie, ale z drugiej strony dziwne, żeby ktoś przedstawiał coś z perspektywy swojej i cudzej. Autorka sobie zrobiła botox i się czuje z tym średnio, ale z drugiej zrobiła bo mogła, bo chciała, bo trochę się czuła przymuszona. Rozumiem ją. Osobiście mówiłam zawsze, że nie zrobię sobie nic ze zmarszczkami, bo mi się nawet podobają, ale teraz akurat mam jedną zmarszczkę na czole i mi się nie podoba i zrobię sobie botox. Bo mogę. Bo I don't give a f*ck about other ppl's opinion oraz lubię słuchać zespołu Attila, którego dowolny kawałek mogłabym zacytować tutaj. To, że się raz coś powiedziało nie znaczy, że nie można zmienić zdania. Tyle razy, ile się ma ochotę.

Dość źle się to czyta, bo kartki się tak nie otwierają do końca, papier taki matowy, wyblakły trochę. Nie podoba mi się kreska. Tematyka fajna, o feminizmie, idealnej figurze, obsesji na jej punkcie, o zabiegach medycyny estetycznej. Gdyby to była książka, miałabym szansę się zachwycić, a że to jest komiks, no to miłości nie ma.

Bardzo ciekawa opowieść, trochę gorzka, prawdziwa na wskroś. Przedstawiona dramatycznie, nieestetycznie, trochę jednostronnie, ale z drugiej strony dziwne, żeby ktoś przedstawiał coś z perspektywy swojej i cudzej. Autorka sobie zrobiła botox i się czuje z tym średnio, ale z drugiej zrobiła bo mogła, bo chciała, bo trochę się czuła przymuszona. Rozumiem ją. Osobiście mówiłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
617
612

Na półkach: , ,

Najpierw różowy becik, potem różowe sukieneczki, wstążki, kokardki, mini kuchenki, płaczące lalki robiące siusiu. Później różowe okładki, futerkowy piórnik i Barbie w full makeupie. Różowy błyszczyk do ust zmienia się z czasem w trwałą szminkę, tylko te usta jakieś takie...

Wanda Hagedorn wszystkie te zabiegi nazwała ukobiecaniem i faktycznie, kiedy się tak zastanowić, sięgnąć pamięcią wstecz, dla pewności zerknąć jeszcze na Instagram, wszystko się zgadza. Już nawet kobiety w dzikim pędzie życia nie zauważają, jak same wkładają się w ramy patriarchatu, wrzucając tam też jeszcze swoje córki.

Być może w ukobiecaniu nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że kalka piękna nałożona przez mężczyzn na kobiety powoduje frustracje, zaburzone postrzeganie swojego ciała, a to w konsekwencji owocuje głęboką depresją, którą większość kobiet nigdy nie przepracuje.

„Twarz, brzuch, głowa” to bardzo intymna opowieść o doświadczeniach Wandy Hagedorn z własnym ciałem i dla mnie, kobiety po czterdziestce, to jest lustro, w którym widzę swoje odbicie. Ok, jeszcze nic sobie nie wstrzyknęłam w twarz, ale może nadejść dzień, w którym jak Wanda powiem, pie*rzyć Sontag. Jestem pewna, że im starsza czytelniczka, tym bardziej ta powieść graficzna do niej przemówi. Świetna rzecz, choć... smutna.

IG @angelkubrick

Najpierw różowy becik, potem różowe sukieneczki, wstążki, kokardki, mini kuchenki, płaczące lalki robiące siusiu. Później różowe okładki, futerkowy piórnik i Barbie w full makeupie. Różowy błyszczyk do ust zmienia się z czasem w trwałą szminkę, tylko te usta jakieś takie...

Wanda Hagedorn wszystkie te zabiegi nazwała ukobiecaniem i faktycznie, kiedy się tak zastanowić,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    145
  • Chcę przeczytać
    98
  • Posiadam
    16
  • Komiksy
    15
  • 2021
    13
  • Komiks
    10
  • 2022
    9
  • Teraz czytam
    5
  • 2023
    4
  • Feminizm
    4

Cytaty

Więcej
Wanda Hagedorn Twarz, brzuch, głowa Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Księga Dżungli Jean-Blaise Djian, Rudyard Kipling, TieKo
Ocena 7,0
Księga Dżungli Jean-Blaise Djian, ...
Okładka książki Quo Vadis Patrice Buendia, Cafu, Henryk Sienkiewicz
Ocena 6,0
Quo Vadis Patrice Buendia, Ca...

Przeczytaj także