-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2024-02-13
2024-01-07
2024-01-07
2023-12-21
2023-05-31
Oto, czym mogą się skończyć nierealistyczne oczekiwania zbudowane na mrzonkach i bajkowej fikcji literackiej. Jeżeli trafią na podatny grunt osoby niedojrzałej, tragedia gotowa. Emma Bovary to postać tragiczna. Niby zapracowała sobie na katastrofalne zakończenie swojego życia, ale czy w pełni zawiniła? Czy to jej wina, że chciała mieć życie pełne romantycznych uniesień, jakich moc była w przeczytanych romansach? Emma jest fizycznie i wiekowo gotowa do wydania za mąż, ale psychicznie jeszcze dziecko, które chce zabawy w rodzinę. Początkowa radość szybko przeradza się w rozczarowanie. Przy okazji tej lektury nasunęła się i mi refleksja: czyż i dzisiaj nie brakuje takich przysłowiowych Emm?
Wprawdzie wizerunek idealnego mężczyzny się zmienia, oczekiwania nie. Ufryzowanego fircyka w białych pończochach z perfumowaną chusteczką, koronkowych mankietach, pełnego gracji i arystokratycznej elegancji zmienił współczesny macho, niegrzeczny twardziel z klatą gladiatora, z którego mięśni spływa testosteron.
W powieści poznajemy też wiele ciekawych postaci dobrze przez Flauberta scharakteryzowanych. Mamy Pana Bovarego, dobrego i poczciwego męża oddanego swojej rodzinie i nad wyraz kochającego swoją żonę, ale nie pasującego do wyobrażeń mężczyzny, idealnego amanta. Mamy Lheureuxa, podstępnego i obliczonego na zysk za wszelką cenę handlarza kusiciela doprowadzającego do upadku swoje zniewolone ofiary. Pouczających odniesień można by mnożyć. Pod względem językowym powieścią można się delektować.
Oto, czym mogą się skończyć nierealistyczne oczekiwania zbudowane na mrzonkach i bajkowej fikcji literackiej. Jeżeli trafią na podatny grunt osoby niedojrzałej, tragedia gotowa. Emma Bovary to postać tragiczna. Niby zapracowała sobie na katastrofalne zakończenie swojego życia, ale czy w pełni zawiniła? Czy to jej wina, że chciała mieć życie pełne romantycznych uniesień,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-13
2023-09-06
2023-09-14
2022-09-20
Kolejna powieść Tołstoja, po której brakuje mi słów uznania. Już "Wojna i pokój" powaliła mnie na kolana. "Anna Karenina" to kolejny przykład mistrzostwa świata w pisarstwie. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego nie otrzymał on nagrody Nobla z literatury w 1901 roku, żeby chociaż jego konkurent do tej nagrody grał w tej samej lidze. Czy ktoś czytał chociażby jedno dziełko pana Prudhomme'a (tylko nie w oryginale)? Anna Karenina to nie zwykły romans osadzony w salonowych klimatach. Czegokolwiek Tołstoj nie chwyciłby się w tej powieści, robi to z niezrównaną doskonałością. Kiedy opisuje konanie bohatera, mam wrażenie, że ja umieram razem z nim. Kiedy czytam o balu czy przyjęciu, czuję na sobie obciśle przylegający mundur oficerski z apoletami i szeleszczące, szerokie suknie arystokracyjnej plejady dam księżniczek. Te jego opisy są tak namacalne i takie obrazowe, jakbym oglądał film kostiumowy.
Tołstoj na sugestywnej narracji nie poprzestaje, pokazuje nam przemyślne studium psychologiczne swoich bohaterów. Potrafi tak przekonywująco zmieniać punkt widzenia, że nie ma się wątpliwości co do dogłębnego poznawania każdej postaci i patrzenia na świat jej oczami.
Po tej książce trudno jest z uznaniem przeczytać coś innego.
Kolejna powieść Tołstoja, po której brakuje mi słów uznania. Już "Wojna i pokój" powaliła mnie na kolana. "Anna Karenina" to kolejny przykład mistrzostwa świata w pisarstwie. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego nie otrzymał on nagrody Nobla z literatury w 1901 roku, żeby chociaż jego konkurent do tej nagrody grał w tej samej lidze. Czy ktoś czytał chociażby jedno dziełko pana...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-07
Ameryka lat 30. Wyimaginowane miejsce gdzieś w Ameryce. Niby oficjalnie niewolnictwa i segregacji rasowej nie ma, ale tylko formalnie, bo w rzeczywistości tkwi ona głęboko w mentalności ludzkiej w społeczności małomiasteczkowej, nie omija nawet ludzi sytuowanych. To postrzeganie niższości Afroamerykanów, zwanych potocznie i obraźliwie "czarnuchami", jest zwyczajowe, poprawne politycznie i niepodlegające dyskusji. Czarny jest zawsze winny, a biały zawsze ma rację, choćby był największą szumowiną niegodną zaufania. Dla takiego tradycyjnego status quo można poświęcić nawet życie niewinnego człowieka. Ileż zatem odwagi cywilnej ma ktoś, kto potrafi się temu przeciwstawić wobec całej społeczności. Cała historia w książce jest opowiedziana przez 6-8 letnią dziewczynkę, która z dziecinną naiwnością i szczerością ujawnia bezsens konwenansów i filozofii świata dorosłych.
Audiobook wysłuchałem dzięki lektorowaniu Joanny Koroniewskiej. Jestem pod dużym wrażeniem jej interpretacji.
Ameryka lat 30. Wyimaginowane miejsce gdzieś w Ameryce. Niby oficjalnie niewolnictwa i segregacji rasowej nie ma, ale tylko formalnie, bo w rzeczywistości tkwi ona głęboko w mentalności ludzkiej w społeczności małomiasteczkowej, nie omija nawet ludzi sytuowanych. To postrzeganie niższości Afroamerykanów, zwanych potocznie i obraźliwie "czarnuchami", jest zwyczajowe,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-03-27
2023-01-23
Nie będę Pisma Świętego ocenić gdyż mój stosunek do niej się zmieniał. Biblia jest lekturą obszerną, wielowątkową i wieloznaczną. Dla osób żyjących w kulturze Europejskiej książka, którą powinno się znać chociaż w zarysie. Przeczytałem Ją cztery razy w trzech przekładach trzech najbardziej znanych religii w Polsce. Pismo Święte jest trudną lekturą. Nie da się zrozumieć postępowania wielu postaci bez znajomości ówczesny realiów. Jak ocenić prawo małżeństwa lewirackiego obecnie kiedy każdy sam wybiera sobie partnera małżeńskiego? Jak patrzeć na posiadanie za wszelką cenę potomka męskiego czy wyjście za mąż przez kobietę kiedy życie jako singiel jest w modzie? Jakie granice ma dbałość o dobro gości. Czy oddali byśmy swoje córki na zbiorowy gwałt żeby chronić nieznajomych, którzy zatrzymali się u nas na jedną nockę? Odpowiedzi na te pytania mogą nie być łatwe. Opisy czynów "sług bożych" zamieszczone w Starym Testamencie dalekie są od standardów do jakich przywykliśmy współcześnie. Obietnica sędziego Jeftego, że ten kto pierwszy wyjdzie mu na spotkanie po zwycięstwie zostanie ofiarowany na całopale. Kto był tą osobą? Jego jedyna córka. Oczywiście zgodziła się ona "dobrowolnie" do końca życia na celibat. Jak ocenić pacyfikacje dokonane przez Izraelitów podczas zdobywania Ziemi Obiecanej? Przecież nie wkraczali na tereny niezamieszkałe. Ich opieszałość w tym zakresie była bardzo negatywnie oceniona. Dla początkujących czytelników nie polecam w pierwszej kolejności od ksiąg tzw Tory czy ksiąg Sędziów, Kronik i Królewskich. Najtrudniejsza może być księga Kapłańska (3 Mojżeszowa). Polecam zacząć od księgi Przysłów i Koheleta. Są to niesamowite księgi. Ponadczasowa mądrość w krótkich przysłowiach i sentencjach. Piękna poezja w księdze Psalmów. Niejednego czytelnika zaskoczyłaby Księga Pieśni nad pieśniami. Poetycki opis erotycznych uniesień i wzajemnej fascynacji zakochanych. Z Nowego Testamentu problematyczne mogą być listy apostoła Pawła. Zawisła argumentacja w zdaniach wielokrotnie złożonych sprawia, że można się pogubić w sensie wypowiedzi. Biblia czy jak kto woli Pismo Święte to poważne wyzwanie czytelnicze.
Nie będę Pisma Świętego ocenić gdyż mój stosunek do niej się zmieniał. Biblia jest lekturą obszerną, wielowątkową i wieloznaczną. Dla osób żyjących w kulturze Europejskiej książka, którą powinno się znać chociaż w zarysie. Przeczytałem Ją cztery razy w trzech przekładach trzech najbardziej znanych religii w Polsce. Pismo Święte jest trudną lekturą. Nie da się zrozumieć...
więcej mniej Pokaż mimo to
Biblia Warszawska jest przekładem protestanckim. Więc nie zawiera ona pewnej liczby ksiąg i dodatków apkryficzntch spotykanych w przekładach katolickich, takich jak Biblia Poznańska czy popularna Tysiąclatka. Niektóre księgi mają też inne nazwy. Przykładem są chociażby pierwsze księgi. Księgi Mojżeszowe. Język tego przekładu czasami może wydawać się lekko archaiczny, ale czyta się całkiem nieźle. Mi osobiście on odpowiadał. Bardzo czytelny jest układ stron. Przekład jest pozbawiony przypisów i odsyłaczy. Odsyłacze do innych fragmentów Biblii jest wręcz w formie szczątkowej. Nie ma uwag marginesowych, wstępów do poszczególnych ksiąg. Dla mnie jest to raczej zaleta niż wada. Nie ma więc jakiejś próby teologicznego ukierunkowana, czy nastawienia czytelnika. Ktoś kto oczekuje lektury tylko Biblii bez nachalnego komentarza egzegetów i innych "uczonych" to przekład dla niego. Uprzedzam, że nie jest to lektura łatwa. Są obszerne fragmenty, które czyta się dość sprawnie. To wszelkie księgi o charakterze kronikarskim. Na przykład Księga Rodzaju, która w Biblii Warszawskiej ma nazwę Pierwszej Księgi Mojżeszowej to opis niby historyczny, niby legendarny. Podobnie jest z księgami Jozuego, Sędziów, Samuela, Królewskie i Kronik, noszą znamiona sprawozdań historycznych. Zawierają treści, które w naszej kulturze i naszych czasach mogą się wydawać niezrozumiałe lub wręcz szokujące. Obyczaje i mentalność ludzi tamtych czasów wydają mi się tak dziwne i odległe, że ja patrzę na nich jak na istoty z innej planety. Etos patriarchalnego stylu życia rodzinnego, w którym kobieta (żona, córka, nałożnica) traktowana jest jak osoba niższej kategorii. Liczy się przede wszystkim potomstwo męskie i ono jest hołubione. Nie mieć męskiego potomka to dla kobiety hańba i wstyd w tamtych czasach. Biblia kobietom stawia wysokie wymagania, jednocześnie dając im dużo mniej praw. Trochę zmienia się to w Nowym Testamięcie. Dziwne są księgi proroków. Niezrozumiałe, wieloznaczne wizje prorocze dają szerokie pole do popisu dla interpretatorów z bujną fantazją. Zauważyłem, że Biblią można udowodnić/poprzeć wszystko, często wręcz sprzeczne poglądy i dogmaty. Egzotyka manipulatorów słowem jest zdumiewająca. Są jednak fragmenty, i to dość obszerne, które mogą wywołać zachwyt. Przynajmniej u mnie tak było i jest. Księgi Przysłów/Przypowieści i Koheleta/Kaznodziei to kopalnia ponadczasowej mądrości. Sentencje i przysłowia w nich zawarte porażają trafnością.
Dla mnie Biblia nie jest już drogowskazem moralnym, ale wspaniałym, fascynującym i bogatym zbiorem inspirujących wątków i motywów literackich, godnych głębokiej analizy.
Biblia Warszawska jest przekładem protestanckim. Więc nie zawiera ona pewnej liczby ksiąg i dodatków apkryficzntch spotykanych w przekładach katolickich, takich jak Biblia Poznańska czy popularna Tysiąclatka. Niektóre księgi mają też inne nazwy. Przykładem są chociażby pierwsze księgi. Księgi Mojżeszowe. Język tego przekładu czasami może wydawać się lekko archaiczny, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-25
Niech sobie będą pstrokate i wyuzdane parady równości, niech sobie będą nawiedzeni krzykacze wzywający do pokuty na deptakach wielkich miast, niech sobie będzie liberalizm, gdzie każdy ma prawo do swoich poglądów i żeby te najbardziej nawet egzotyczne idee pozostały w wąskim gronie pasjonatów na YouTube. Żeby tylko nie nastał świat, gdzie za popełnione myślozbrodnie zostanie się zamkniętym w ministerstwie miłości i poddanym wymyślonym torturom. Oby nie nastał świat, gdzie wszyscy zmuszeni są równać do szeregu w myśli i czynie. „Rok 1984” to najbardziej dojmująca dystopia, jaką mogłem sobie wyobrazić.
Niech sobie będą pstrokate i wyuzdane parady równości, niech sobie będą nawiedzeni krzykacze wzywający do pokuty na deptakach wielkich miast, niech sobie będzie liberalizm, gdzie każdy ma prawo do swoich poglądów i żeby te najbardziej nawet egzotyczne idee pozostały w wąskim gronie pasjonatów na YouTube. Żeby tylko nie nastał świat, gdzie za popełnione myślozbrodnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-10
Książka jest bez dwóch zdań kontrowersyjna ze względu na poruszony temat i nie dziwi mnie to, że są wobec niej skrajne oceny. „Lolita” to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Nabokova i jestem pod dużym wrażeniem jego erudycji i wyobraźni. Dzięki książce wchodzimy w skórę pedofila i patrzymy na świat jego oczami, oczami ekscentrycznego, wrażliwego estetycznie mężczyzny, którego powierzchowność może nawet sprawiać pozytywne wrażenie. Pan Humbert może wydawać się dla innych człowiekiem o wysokiej kulturze, ale to umiejętnie skrywany egocentryk mający innych ludzi w głębokiej pogardzie. Dla innych jest on pełen szyderstwa, kpiny i złośliwości, ale jego chamstwo nie jest prymitywne, to majstersztyk intelektualny. Obfite okraszenie językiem francuskim sprawia, że ma się wrażenie, że to obleśny i wyuzdany stary markiz. Nie wiem dlaczego, ale tytułowa Lolita, dwunastoletnia dziewczynka, też nie wzbudza sympatii. Może przez to, że jest przedstawiona jako zepsuta, rozpuszczona i cwana smarkula.
Książka jest bez dwóch zdań kontrowersyjna ze względu na poruszony temat i nie dziwi mnie to, że są wobec niej skrajne oceny. „Lolita” to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Nabokova i jestem pod dużym wrażeniem jego erudycji i wyobraźni. Dzięki książce wchodzimy w skórę pedofila i patrzymy na świat jego oczami, oczami ekscentrycznego, wrażliwego estetycznie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-03
2022-01-20
2019-09-26
Książkę czytałem ponad trzydzieści lat temu. Była to lektura obowiązkowa i tak ją też wtedy potraktowałem. Z niechęcią. Wtedy wydała mi się taka dziecinna. Co to miało być? Taka książka dla nas prawie "dorosłych"?.
Nic tam interesującego dla siebie nie widziałem.
Postanowiłem przeczytać ją jeszcze raz już jako naprawdę dorosły człowiek.
Mam jednak pewien dylemat. Po przeczytaniu książki zastanawiałem się do kogo ona jest skierowana. Może to pytanie jest głupie i świadczy mimo wszystko o mojej jeszcze niedojrzałości. Ale gdy spojrzałem na formę i zestawiłem ją z treścią, dla mnie nie było to takie oczywiste. Dla małych dzieci za obszerna i trudna w odbiorze. Dla młodzieży zbyt infantylna. Z braku doświadczenia życiowego nie widzą w niej nic poza śmieszną dla nich historyjką. Dla dorosłych? Dlaczego więc taka forma jakby miała być pisana dla dzieci. Ta książka trochę przypomina mi współczesne filmy animowane niby dla dzieci. W kinie najgłośniej śmieją się z nich zawsze rodzice. Gdyż tylko oni rozumieją żarty sytuacyjne i zakamuflowane, dwuznaczne dowcipy.
W "Małym Księciu" aluzje, odniesienia też raczej dostrzegają dojrzalsi czytelnicy. Odniosłem wrażenie, że przedstawiono tam zderzenie świata dorosłych i dzieci. W oczach dziecka świat dorosłych jest dziwny i nielogiczny. W oczach dorosłych świat dziecięcy jest beztroski a ich problemy błahe, niegodne poświęcenia czasu i uwagi.
Wiele epizodów miało dla mnie dziwnie znajomy wydźwięk, wręcz osobisty.
Ciekawe był wzajemnie relacje Małego Księcia i róży. Jak ona go kokietowała, jak się z nim droczyła. Te jej zabiegi aby być w centrum uwagi. Czy reakcja Księcia nie wydaje się typowa? Trzasnąć drzwiami i udać się w podróż. To wtedy róża wyznaje Księciu miłość bo on nie kuma między wierszami.
Fajnie przedstawiona jest tam idea przyjaźni. Wartość wzrasta kiedy dostrzega się to co niewidzialne. Dostrzeżenie tego wymaga oczywiście czasu.
Czy dać się przez kogoś oswoić? Po co. Żeby potem cierpieć kiedy się go straci. Podobno mimo wszystko warto.
To tylko niektóre z moich spostrzeżeń. Inne wolę zostawić dla siebie.
Zastanawiam się ile jeszcze można z niej wycisnąć osobistych przemyśleń. Będzie to na pewno zależało nie tylko od dojrzałości psychicznej, ale też życiowego doświadczenia.
Myślę, że kiedy miałem czternaście lat, nie miałem szansy tak odebrać tej książki jak teraz.
Obecnie jestem nią zafascynowany i poleciłbym wszystkim dorosłym czytelnikom jej ponowną lekturę. Czyta się ją szybko ale myśli wolno.
Książkę czytałem ponad trzydzieści lat temu. Była to lektura obowiązkowa i tak ją też wtedy potraktowałem. Z niechęcią. Wtedy wydała mi się taka dziecinna. Co to miało być? Taka książka dla nas prawie "dorosłych"?.
Nic tam interesującego dla siebie nie widziałem.
Postanowiłem przeczytać ją jeszcze raz już jako naprawdę dorosły człowiek.
Mam jednak pewien dylemat. Po...
Pierwsza moja książka Zoli pokazała mi, że jest on chyba niekwestionowanym mistrzem naturalizmu. Ciarki przechodzą podczas czytania opisów niesprawiedliwości i nędzy spowodowanej przez ludzki system społeczny. Czego by tam nie było, bieda to za mało. Jeżeli ludzie zarabiają ledwo tyle, żeby wyżyć, to trzeba im obniżyć płace lub odebrać pracę. Jeżeli rodzą się w nędzy dzieci, to po to, żeby ich obecność była użyteczna ekonomicznie. O żadnej tkliwości rodzicielskiej lub beztroskim dzieciństwie nie może być mowy. Jeżeli są kobiety to tylko do roboty, prac domowych i rodzenia dzieci. Żeby jednak podkręcić śrubę naturalistyczną, to dodajmy do tego molestowanie seksualne od najmłodszych lat, gwałty i zmuszanie do ciężkiej pracy. Na szczęście nie mają co liczyć, bo przypisana jest im życiowa rola ofiary przemocy i niewolniczej przynależności do sfrustrowanego górnika agresora i pijaka.
Jak tu nie być sfrustrowanym, kiedy widzi się obok siebie luksus klasy posiadającej opływającej w dostatki, kiedy robotnicy muszą liczyć każdy grosz, a i tak są cały czas pod kreską.
Te wszystkie nieszczęścia muszą oczywiście być wbite klinem między głównych bohaterów powieści, Katarzynę i Stefana. Jak to zazwyczaj bywało w tamtych czasach, najgorzej wychodziły na tym zawsze kobiety.
Pierwsza moja książka Zoli pokazała mi, że jest on chyba niekwestionowanym mistrzem naturalizmu. Ciarki przechodzą podczas czytania opisów niesprawiedliwości i nędzy spowodowanej przez ludzki system społeczny. Czego by tam nie było, bieda to za mało. Jeżeli ludzie zarabiają ledwo tyle, żeby wyżyć, to trzeba im obniżyć płace lub odebrać pracę. Jeżeli rodzą się w nędzy...
więcej Pokaż mimo to