-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2024-01-04
2024-01-03
2023-12-27
2023-12-24
2023-12-24
2022-09-20
2022-10-30
Cóż to był za tygiel wątków i postaci! Początkowym natłokiem bohaterów zrazu się nie przejmowałem. Wiedziałem, że w końcu rozeznam się we wzajemnych koligacjach i zależnościach. Na psychologicznym aspekcie powieści się nie zawiodłem. Dostojewski zabrał mnie na wycieczkę po mrocznych zakamarkach ludzkiej psychiki. Demony wydzierające z ludzi czyhały na każdym kroku. Czy to było nawiedzenie ideologiczne, czy religijne, droga do szaleństwa i jego skutki są podobne. Miałem bogaty kolaż nietuzinkowych indywiduów i typowych przedstawicieli swojej warstwy społecznej, oczywiście wszyscy odmalowani perfekcyjnie. Poznałem racje budowniczych nowego ładu światowego, socjalistów, dla których cel uświęca wszelkie środki. W "Biesach" Dostojewski nader chętnie uśmiercał. Trup słał się mało elegancko, ad hoc, a to z wycięczenia, brudu i nędzy, a to z brutalnej i bezsensownej przemocy, a to z racji wyższych celów, a to z pomieszania zmysłów. Była to chyba recepta na to, co zrobić z bohaterem, który stawał się problematyczny i zawadzał. W powieści nie ma pięknego happy endu.
Cóż to był za tygiel wątków i postaci! Początkowym natłokiem bohaterów zrazu się nie przejmowałem. Wiedziałem, że w końcu rozeznam się we wzajemnych koligacjach i zależnościach. Na psychologicznym aspekcie powieści się nie zawiodłem. Dostojewski zabrał mnie na wycieczkę po mrocznych zakamarkach ludzkiej psychiki. Demony wydzierające z ludzi czyhały na każdym kroku. Czy to...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-14
"Mistrz i Małgorzata" w wersji Audioteki rzuca na kolana. Efekty dźwiękowe, muzyczne oraz mistrzowska gra aktorska potęgują doznania opisanych wydarzeń. Zwłaszcza Małgorzata to zniewalająca kobieta wamp, istna czarownica, która z miłości za ukochanym jest w stanie pójść do samego piekła. Chyba jedynym drobnym mankamentem tej superprodukcji dźwiękowej jest sam Mistrz, trochę za mało mistrzowski jak na obiekt westchnień królowej czarownic. Największym atutem tej mieszanki romantyzmu i realizmu magicznego są dywagacje natury religijnej, etycznej i moralnej prowadzonej ni to poważnie ni to od niechcenia między bohaterami.
"Mistrz i Małgorzata" w wersji Audioteki rzuca na kolana. Efekty dźwiękowe, muzyczne oraz mistrzowska gra aktorska potęgują doznania opisanych wydarzeń. Zwłaszcza Małgorzata to zniewalająca kobieta wamp, istna czarownica, która z miłości za ukochanym jest w stanie pójść do samego piekła. Chyba jedynym drobnym mankamentem tej superprodukcji dźwiękowej jest sam Mistrz,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-10
Książka jest bez dwóch zdań kontrowersyjna ze względu na poruszony temat i nie dziwi mnie to, że są wobec niej skrajne oceny. „Lolita” to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Nabokova i jestem pod dużym wrażeniem jego erudycji i wyobraźni. Dzięki książce wchodzimy w skórę pedofila i patrzymy na świat jego oczami, oczami ekscentrycznego, wrażliwego estetycznie mężczyzny, którego powierzchowność może nawet sprawiać pozytywne wrażenie. Pan Humbert może wydawać się dla innych człowiekiem o wysokiej kulturze, ale to umiejętnie skrywany egocentryk mający innych ludzi w głębokiej pogardzie. Dla innych jest on pełen szyderstwa, kpiny i złośliwości, ale jego chamstwo nie jest prymitywne, to majstersztyk intelektualny. Obfite okraszenie językiem francuskim sprawia, że ma się wrażenie, że to obleśny i wyuzdany stary markiz. Nie wiem dlaczego, ale tytułowa Lolita, dwunastoletnia dziewczynka, też nie wzbudza sympatii. Może przez to, że jest przedstawiona jako zepsuta, rozpuszczona i cwana smarkula.
Książka jest bez dwóch zdań kontrowersyjna ze względu na poruszony temat i nie dziwi mnie to, że są wobec niej skrajne oceny. „Lolita” to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Nabokova i jestem pod dużym wrażeniem jego erudycji i wyobraźni. Dzięki książce wchodzimy w skórę pedofila i patrzymy na świat jego oczami, oczami ekscentrycznego, wrażliwego estetycznie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-20
Dostojewski jeszcze raz pokazał mi swoje mistrzostwo świata w tematyce nieoczywistych psychologicznie, etycznie, moralnie i filozoficznie pokręconych losów ludzkich.
Najsłabszym elementem tej genialnej powieści jest niestety zakończenie. Chciałoby się na wysokim poziomie tę powieść doczytać do końca , ale mistrz prozy zakończył epilogiem, i po co?! Trzeba było dać zakończenie otwarte, wtedy i ja stałbym się wyznawcą Dostojewskiego. Czy żal mu było ówczesnych czytelników, którzy lubią wiedzieć wszystko do końca?
Już od pierwszych chwil czuło się wielką sympatię do głównego bohatera. Tak szczery, uczciwym i naiwnie prawym człowiekiem może być tylko idiota. Tylko idiota może wszystko odbierać szczerze, bez podtekstów i zawoalowanych znaczeń. Szkoda, że tak pożądane cechy może przejawiać tylko człowiek niespełna rozumu.
Zaintrygował mnie stosunek Dostojewskiego do religii chrześcijańskiej, a zwłaszcza katolicyzmu. Czy musiał on posłuży się przysłowiowym głupkiem, żeby przedstawić swoje poglądy na ten temat? Czy był to celowy zabieg?
Dostojewski jeszcze raz pokazał mi swoje mistrzostwo świata w tematyce nieoczywistych psychologicznie, etycznie, moralnie i filozoficznie pokręconych losów ludzkich.
Najsłabszym elementem tej genialnej powieści jest niestety zakończenie. Chciałoby się na wysokim poziomie tę powieść doczytać do końca , ale mistrz prozy zakończył epilogiem, i po co?! Trzeba było dać...
2023-05-19
2023-02-21
2023-02-03
2022-11-24
2022-11-13
2022-11-17
Kolejna powieść Tołstoja, po której brakuje mi słów uznania. Już "Wojna i pokój" powaliła mnie na kolana. "Anna Karenina" to kolejny przykład mistrzostwa świata w pisarstwie. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego nie otrzymał on nagrody Nobla z literatury w 1901 roku, żeby chociaż jego konkurent do tej nagrody grał w tej samej lidze. Czy ktoś czytał chociażby jedno dziełko pana Prudhomme'a (tylko nie w oryginale)? Anna Karenina to nie zwykły romans osadzony w salonowych klimatach. Czegokolwiek Tołstoj nie chwyciłby się w tej powieści, robi to z niezrównaną doskonałością. Kiedy opisuje konanie bohatera, mam wrażenie, że ja umieram razem z nim. Kiedy czytam o balu czy przyjęciu, czuję na sobie obciśle przylegający mundur oficerski z apoletami i szeleszczące, szerokie suknie arystokracyjnej plejady dam księżniczek. Te jego opisy są tak namacalne i takie obrazowe, jakbym oglądał film kostiumowy.
Tołstoj na sugestywnej narracji nie poprzestaje, pokazuje nam przemyślne studium psychologiczne swoich bohaterów. Potrafi tak przekonywująco zmieniać punkt widzenia, że nie ma się wątpliwości co do dogłębnego poznawania każdej postaci i patrzenia na świat jej oczami.
Po tej książce trudno jest z uznaniem przeczytać coś innego.
Kolejna powieść Tołstoja, po której brakuje mi słów uznania. Już "Wojna i pokój" powaliła mnie na kolana. "Anna Karenina" to kolejny przykład mistrzostwa świata w pisarstwie. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego nie otrzymał on nagrody Nobla z literatury w 1901 roku, żeby chociaż jego konkurent do tej nagrody grał w tej samej lidze. Czy ktoś czytał chociażby jedno dziełko pana...
więcej Pokaż mimo to