-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2024-04-18
2024-03-08
Baśnie Andersena wysłuchałem w interpretacji Jerzego Stuhra z serii "Mistrzowie słowa". Tak jak filmowe postaci wykreowane grą aktorską mają swój specyficzny koloryt, tak też "jego" baśnie mają swą niepowtarzalną wymowę. Rozumiem, że nikt już nie wierzy w istnienie elfów, wróżek, świętych Mikołajów i innych stworów kryptozoologii oraz nie czerpie z tych przekazów jako źródła wyższej mądrości, jednak Jerzy Stuhr swym stylem lektorowania nie omieszka nam o tym stale przypominać. Swoją intonacją i modulacją sugeruje niejako: "nie bierzcie tych bajek poważnie".
Baśnie Andersena wysłuchałem w interpretacji Jerzego Stuhra z serii "Mistrzowie słowa". Tak jak filmowe postaci wykreowane grą aktorską mają swój specyficzny koloryt, tak też "jego" baśnie mają swą niepowtarzalną wymowę. Rozumiem, że nikt już nie wierzy w istnienie elfów, wróżek, świętych Mikołajów i innych stworów kryptozoologii oraz nie czerpie z tych przekazów jako...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-26
Sto opowieści Dekameronu to przegląd obyczajowości, stosunków społecznych i mentalności średniowiecznej Europy. Opowieści różne, niektóre krotochwilne ku uciesze, niektóre umoralniające ku przestrodze. Przy niektórych włos na głowie się jeży, zwłaszcza tych, które przedstawiają autorytarną i absolutną władzę mężczyzny wobec swojej rodziny. Obłudę religijną i tępotę intelektualną duchownych Boccaccio obnaża raczej w żartobliwy sposób.
Sto opowieści Dekameronu to przegląd obyczajowości, stosunków społecznych i mentalności średniowiecznej Europy. Opowieści różne, niektóre krotochwilne ku uciesze, niektóre umoralniające ku przestrodze. Przy niektórych włos na głowie się jeży, zwłaszcza tych, które przedstawiają autorytarną i absolutną władzę mężczyzny wobec swojej rodziny. Obłudę religijną i tępotę...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-10
Mahabharata w opracowaniu Krishny Dharmy to zbeletryzowana i lekkostrawna wersja najdłuższego eposu świata. Świat mitologii hinduskiej jest w totalnie baśniowych klimatach. Z początku może ująć jej kolorowa, wręcz idylliczna wersja rzeczywistości. Mamy superbohaterów z supermocami, prawie jak w japońskich kreskówkach o latających czarodziejkach miotających w siebie promieniami i błyskawicami. Pełno tam różnych bóstw, jakże bardzo przypominających ludzi z ich zaletami i przede wszystkim wadami. Jest tam też zatrzęsienie braminów, ascetów i różnej maści mędrców. Przy okazji można wysłuchać wiele mądrości religijno-życiowych. Zdarza się, że przy takiej ilości anachronicznych prawd trafi się nawet coś ciekawego. Do mnie jednak wersja hinduskiego etosu moralnego i etycznego nie trafia. Gimnastyka słowna, aby usprawiedliwić i uświęcić moralnie wątpliwe czyny, jest mało przekonywująca. Dużą wyobraźnią i inwencją twórczą wykazał się autor zwłaszcza przy opisie wojny między klanem Kaurawów i Pandawów. Gdyby to uczciwie i dokładnie zekranizować, byłaby to jatka dla ludzi o mocnych nerwach i przytępionej wrażliwości.
Mahabharata w opracowaniu Krishny Dharmy to zbeletryzowana i lekkostrawna wersja najdłuższego eposu świata. Świat mitologii hinduskiej jest w totalnie baśniowych klimatach. Z początku może ująć jej kolorowa, wręcz idylliczna wersja rzeczywistości. Mamy superbohaterów z supermocami, prawie jak w japońskich kreskówkach o latających czarodziejkach miotających w siebie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-16
2023-11-03
2023-12-22
Epopeja dla wytrwałych i wytrwanych koneserów mezopotamskiego antyku. "Epos o Gilgameszu" w tłumaczeniu Krystyny Łyczkowskiej jest jakby surową wersją bez literackiego ugładzenia, to wersja źródłowa bardziej dla badaczy niż miłośników literatury pięknej. Jest tam wiele ważkich myśli, jak chociażby sens życia i śmierci człowieka, ale zagłębienie się w jego istotę to niełatwa praca interpretacyjna z tym tekstem. "Epos o Gilgameszu" jest kompilacją wersji pochodzących z różnych stanowisk archeologicznych i różnych okresów historycznych, których bazą jest standardowa wersja pochodząca z Niniwy z biblioteki asyryjskiego króla Asurbanipala.
Epopeja dla wytrwałych i wytrwanych koneserów mezopotamskiego antyku. "Epos o Gilgameszu" w tłumaczeniu Krystyny Łyczkowskiej jest jakby surową wersją bez literackiego ugładzenia, to wersja źródłowa bardziej dla badaczy niż miłośników literatury pięknej. Jest tam wiele ważkich myśli, jak chociażby sens życia i śmierci człowieka, ale zagłębienie się w jego istotę to...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-21
2023-12-17
Opowieść o Gilgameszu w przekładzie Józefa Wittlina to parafraza na podstawie niemieckojęzycznej parafrazy Georga Burckhardta. Chociaż tekst jest wydaniem lwowskim z 1922 roku, język jest niezmiernie trudny w odbiorze. Archaiczny styl wzorowany na szesnastowiecznym języku Biblii w przekładzie Jakuba Wujka przypomina mi z lekka stare litanie kościelne, które pamiętam z dzieciństwa.
Celowa stylizacja biblijna, czy też wiele wspólnych z nią wątków i myśli niekiedy sprawiają, że epos brzmi zadziwiająco znajomo, np. występowanie powszechnego potopu z podpuszczenia bogów, uratowanie się z niego garstki ludzi ze zwierzętami, wypuszczenie ptaków z arki przed wyjściem z niej, złożenie dziękczynnej ofiary, dążność do osiągnięcia życia wiecznego zarezerwowanego tylko dla bogów, drzewo życia w ogrodzie bogów, stworzenie człowieka i jego powrót po śmierci do prochu/gliny. Takich analogii można by w eposie wyłuskać pewnie więcej. Jednak głównym motywem i ideą tego utworu jest poszukiwanie sensu istnienia człowieka, jak mógłby się on wywinąć ze szponów śmierci lub co go tam po niej czeka. Krótko mówiąc epos z egzystencjalną wymową.
Opowieść o Gilgameszu w przekładzie Józefa Wittlina to parafraza na podstawie niemieckojęzycznej parafrazy Georga Burckhardta. Chociaż tekst jest wydaniem lwowskim z 1922 roku, język jest niezmiernie trudny w odbiorze. Archaiczny styl wzorowany na szesnastowiecznym języku Biblii w przekładzie Jakuba Wujka przypomina mi z lekka stare litanie kościelne, które pamiętam z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-14
2023-11-22
Poruszająca powieść z elementami realizmu magicznego o niewolnictwie w Ameryce Północnej. Lektura tej książki sprawiła, że poczułem się zażenowany, że jestem biały. Co takiego siedziało w ludziach rasy białej, że gdzie tylko się pojawili, tam panowało zniszczenie i wyzysk. Główną bohaterką książki jest młoda niewolnica, która z miłości do dziecka zabija je. Zadziwiła mnie, jakich spustoszeń w ocenie moralnej może dokonać systemowe i zinstytucjonalizowane upodlenie drugiego człowieka, na jakiej ideologii i wymyślnej sofistyce usprawiedliwiającej taki stan rzeczy może powstać taka "prawomyśl" oprawców. To chciwość i poczucie wyższości nad drugimi upawomocniły do podłości rozwiniętą cywilizację, krzewicieli "oświecenia". Ten nienormalny system sam wygenerował absurdalnie etyczne sytuacje i dylematy, gdzie zło nie wydaje się złe, a dobro nie czyni dobra. Na podstawie powieści nakręcono w 1998 film "Pokochać" w reżyserii Jonathana Demme.
Poruszająca powieść z elementami realizmu magicznego o niewolnictwie w Ameryce Północnej. Lektura tej książki sprawiła, że poczułem się zażenowany, że jestem biały. Co takiego siedziało w ludziach rasy białej, że gdzie tylko się pojawili, tam panowało zniszczenie i wyzysk. Główną bohaterką książki jest młoda niewolnica, która z miłości do dziecka zabija je. Zadziwiła mnie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-22
2023-06-16
2023-06-06
Nad czwartym tomem serii "W poszukiwaniu straconego czasu" można by się rozpływać w zachwytach tak jak nad pozostałymi częściami. Marcel Proust opisuje swoje życie i czyni to w zachwycający sposób. Styl, język, bogate słownictwo, spostrzegawczość wnikliwego obserwatora, błyskotliwość i inteligentny, subtelny humor. Tych superlatywów można by mnożyć i powtarzać pochwały za wszystkimi, którzy są urzeczeni tą autobiograficzną powieścią. "Sodoma i Gomora" to część wydana już po śmierci autora, której nie zdążył zwyczajowo poddać pedantycznej obróbce.
Marcel Proust w tym tomie jawi się jako osoba o delikatnej i wrażliwej osobowości, podatnej na wahania nastroju z byle powodu. Jest człowiekiem tak dalece wydelikatnionym, że należy się obchodzić z nim jak ze zgniłym jajem. Wpada w egzaltację, traktuje kobiety jako środek poprawiający jego psychiczne samopoczucie, bawi się ich uczuciami wedle własnych potrzeb i upodobań w danym momencie. Zawłaszcza sobie ich uczucia bez odczuwania jakichkolwiek zobowiązań ze swojej strony. Zdumiewające jest okazywanie przez niego zazdrości o kobietę, wobec której nie ma poważnych zamiarów, tak jakby była jego własnością. Tom ten wchodzi głęboko w towarzyskie konwenanse pokazując intymne relacje arystokratyczno-artystycznego świata. Ciekawie ukazane jest podejście i sposób patrzenia na ludzi kochających inaczej w tamtych czasach.
Nad czwartym tomem serii "W poszukiwaniu straconego czasu" można by się rozpływać w zachwytach tak jak nad pozostałymi częściami. Marcel Proust opisuje swoje życie i czyni to w zachwycający sposób. Styl, język, bogate słownictwo, spostrzegawczość wnikliwego obserwatora, błyskotliwość i inteligentny, subtelny humor. Tych superlatywów można by mnożyć i powtarzać pochwały za...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-23
Po przeczytaniu trzeciej części jestem pod wrażeniem wykwintności językowej Prousta. Możliwe, że jest w tym wiele zasługi pracy tranlatorskiej Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Z wielką przyjemnością czyta się wspomnienia Prousta, jego wnikliwość, umiejętność ujęcia kwitesencji z trafnością słowa i to nie byle jakiego. W pełnej krasie ukazana jest sfera arystokratycznej śmietanki towarzyskiej z konwenansami salonowej koterii. Proust w tym tomie już jako młody mężczyzna zaczyna brylować na tychże salonach. Ileż to trzeba było mieć rozeznania, wyczucia i inteligencji, aby się w tym odnaleźć i umiejętnie poruszać. Można się czasami pogubić od nadmiaru bohaterów i ich wzajemnych powiązań. Proust zaczyna mieć pierwsze poważne związki z kobietami, a w tle mocno zaznacza się sprawa Dreyfusa, która podzieliła społeczeństwo francuskie uwydatniając antysemityzm w kręgach nie tylko arystokratycznych.
Po przeczytaniu trzeciej części jestem pod wrażeniem wykwintności językowej Prousta. Możliwe, że jest w tym wiele zasługi pracy tranlatorskiej Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Z wielką przyjemnością czyta się wspomnienia Prousta, jego wnikliwość, umiejętność ujęcia kwitesencji z trafnością słowa i to nie byle jakiego. W pełnej krasie ukazana jest sfera arystokratycznej śmietanki...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-07
"Złoty notes" to powieść feministyczna w formie pamiętnika. Anna/Ella, główna bohaterka jest kobietą wolną, acz samotną i miotającą się miedzy nieudanymi związkami z mężczyznami. Ciekawe, że kobiety chcące cieszyć się takimi samymi swobodami obyczajowymi jak mężczyźni, w końcu nie bardzo są usatysfakcjonowane. W czym tkwi problem? Może w emocjonalnym podejściu do związku? Mężczyźni w książce Doris Lessing są beznadziejni i zawodzą kobiety na każdej linii. Brak im dojrzałości, odpowiedzialności, wyczucia kobiet, empatii. Za to są egoistyczni, jeżeli inteligentni to z domieszką sarkazmu, cynizmu i arogancji. Potrzebują matkowania i samolubnego zaspokajania swoich potrzeb. Gdzie zatem są ci prawdziwi, godni kobiet mężczyźni? Jeżeli wierzyć autorce, to nigdzie. Kobiety zmuszone są godzić się na faceta, który przyprawiać je będzie ciągłe o łzy lub doprowadzać do alkoholizmu.
Na oddzielną uwagę zasługuje tu też tło historyczne powieści. Lata 40. i 50., i rozwój politycznych ruchów komunistycznych w krajach Europy Zachodniej.
"Złoty notes" to powieść feministyczna w formie pamiętnika. Anna/Ella, główna bohaterka jest kobietą wolną, acz samotną i miotającą się miedzy nieudanymi związkami z mężczyznami. Ciekawe, że kobiety chcące cieszyć się takimi samymi swobodami obyczajowymi jak mężczyźni, w końcu nie bardzo są usatysfakcjonowane. W czym tkwi problem? Może w emocjonalnym podejściu do związku?...
więcej Pokaż mimo to