-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-10-20
2023-03-25
2022-07-18
2020-11-07
2020-10-07
2020-09-02
Króciutka (do połknięcia w jeden dzień), przewrotna opowieść o dwóch siostrach - pięknej, która morduje swoich chłopaków i brzydkiej, która sprząta po niej miejsca zbrodni. Problem pojawia się wtedy, kiedy piękna Ayoola zaczyna spotykać się z mężczyzną, w którym jest zakochana Korede.
Niezależnie od szerokości geograficznej, relacje damsko-męskie, tu ukazane w krzywym zwierciadle (polecam też "Kobietę do zjedzenia" Atwood!) stwarzają te same problemy.
Książka z rzadkiego gatunku "lekkostrawne, ale nie odmóżdżające".
Króciutka (do połknięcia w jeden dzień), przewrotna opowieść o dwóch siostrach - pięknej, która morduje swoich chłopaków i brzydkiej, która sprząta po niej miejsca zbrodni. Problem pojawia się wtedy, kiedy piękna Ayoola zaczyna spotykać się z mężczyzną, w którym jest zakochana Korede.
Niezależnie od szerokości geograficznej, relacje damsko-męskie, tu ukazane w krzywym...
2019-11-16
2021-03-26
2021-10-12
2020-11-25
Pełna czułości wobec rodziny i historii wielka opowieść o skromnym malarzu, dziadku Stefana Hertmansa. Autor podzielił swoje dzieło na trzy części - pierwsza i trzecia to przed i powojenne losy Urbaina opowiedziane słowami jego wnuka, natomiast druga stanowi oryginalne zapiski z notatników głównego bohatera, przywołujące jego wspomnienia z I wojny światowej. Jest to więc powieść zszyta ze słów dwóch pisarzy właściwie, dziadka i wnuka, już po śmierci tego pierwszego. Tym bardziej poruszająca, że prawdziwa.
Losy Urbaina są rozpięte między piekłem odlewni żeliwa (gdzie pracował jako podrostek) i okopów a niebiańską ciszą i spokojem kościołów, w których od dziecka towarzyszył swojemu ojcu (także malarzowi fresków) przy pracy, a potem sam tworzył. Jak każda porządna powieść, ta zaczyna się od dzieciństwa głównego bohatera, naznaczonego biedą i dorastaniem w wielodzietnej rodzinie. Hertmans pieczołowicie odtwarza Gandawę z początku XX wieku. Powojenna przyszłość Urbaina obraca się wokół niespełnionej, niedoczekanej miłości.
Hertmans z wielką delikatnością i umiarem odkopuje i odsłania przed czytelnikami warstwy tej rodzinnej historii. Pamiętając przy tym, że nie wszystkie zasłony da się zdjąć po latach (szczęśliwie tajemnica reprodukcji "Wenus z lustrem" wyjaśnia się).
"Nucąc, wychodzę ze starego cmentarza. W zapadającym zmierzchu, kiedy pozwalam adagio Edvarda Griega "Śmierć Azy" - tej niezrównanej muzyce żałobnej dla zmarłej matki - przepływać przeze mnie, widzę w wyobraźni olbrzymie stare cienie migoczące wysoko nade mną jak poświata na ścianach groty, osobliwie powiększone przez ogień, którego nie znam."
Pełna czułości wobec rodziny i historii wielka opowieść o skromnym malarzu, dziadku Stefana Hertmansa. Autor podzielił swoje dzieło na trzy części - pierwsza i trzecia to przed i powojenne losy Urbaina opowiedziane słowami jego wnuka, natomiast druga stanowi oryginalne zapiski z notatników głównego bohatera, przywołujące jego wspomnienia z I wojny światowej. Jest to więc...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-08
2019-11-27
2021-09-06
2021-01-04
2020-12-07
Niestety mam słabość do pięknych okładek i do książek z nominacją do Bookera. Tym razem ta słabość zwiodła mnie na manowce, bo... to jest po prostu bardzo średnia powieść. Odniosłam wręcz wrażenie, że pisana w taki sposób, aby zadowolić masowego odbiorcę (krótkie rozdziały, wątek romantyczny wciśnięty trochę na siłę).
Zaczyna się ciekawie - czarnoskóry chłopiec, niewolnik z Barbadosu, zostaje wybrany na asystenta białego wynalazcy i naukowca. Postaci są jednak boleśnie jednowymiarowe, a rozwój młodego Washa przebiega w dość nieprawdopodobny sposób (nie chcę spoilerować, więc powiem ogólnikowo, że są nieścisłości w konstrukcji postaci). Przy tym żadna z postaci ani nie wyróżniała się sposobem mówienia, ani nie wzbudziła we mnie szczególnej sympatii.
Książka, po której ślad raczej nie zostanie w mojej pamięci.
Niestety mam słabość do pięknych okładek i do książek z nominacją do Bookera. Tym razem ta słabość zwiodła mnie na manowce, bo... to jest po prostu bardzo średnia powieść. Odniosłam wręcz wrażenie, że pisana w taki sposób, aby zadowolić masowego odbiorcę (krótkie rozdziały, wątek romantyczny wciśnięty trochę na siłę).
Zaczyna się ciekawie - czarnoskóry chłopiec, niewolnik...
2020-10-18
Tym, co najbardziej hipnotyzuje w "Bezpiecznej odległości" jest chyba styl pisania Schweblin, podsycający tajemnicę, popędzający czytelnika do przodu, nie dający wytchnienia. Najlepiej sobie zarezerwować cały jeden wieczór na czytanie, bo tę (niewielką rozmiarami) książkę trudno zostawić niedokończoną. Czułam tu pewne pokrewieństwo z Shirley Jackson, być może przez atmosferę grozy wciąż unoszącą się w powietrzu, choć Schweblin narzuca większe tempo niż amerykańska gigantka.
Zaś pewna ważna kwestia poruszona w powieści (nie zdradzę, o co chodzi) wybrzmiewa bez cienia dydaktyzmu. Świetna literatura.
Tym, co najbardziej hipnotyzuje w "Bezpiecznej odległości" jest chyba styl pisania Schweblin, podsycający tajemnicę, popędzający czytelnika do przodu, nie dający wytchnienia. Najlepiej sobie zarezerwować cały jeden wieczór na czytanie, bo tę (niewielką rozmiarami) książkę trudno zostawić niedokończoną. Czułam tu pewne pokrewieństwo z Shirley Jackson, być może przez...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-21
Są tu rzeczy świetne - jak dialogi między głównymi bohaterami, staruszkiem Danielem i jego młodą przyjaciółką Elisabeth, a także gry słowne i opisy jesieni. Przeszkadzał mi jednak chaos tej opowieści, celowe nieuporządkowanie, sylwiczność. To takie pisanie trochę o wszystkim i trochę o niczym. Mocno osadzone we współczesności, bo jest i brexit, i podziały społeczne, i dyskryminacja imigrantów. Wszystko to jednak dotknięte tylko po wierzchu. Ostatecznie nie jestem w stanie powiedzieć, o czym jest ta powieść.
Są tu rzeczy świetne - jak dialogi między głównymi bohaterami, staruszkiem Danielem i jego młodą przyjaciółką Elisabeth, a także gry słowne i opisy jesieni. Przeszkadzał mi jednak chaos tej opowieści, celowe nieuporządkowanie, sylwiczność. To takie pisanie trochę o wszystkim i trochę o niczym. Mocno osadzone we współczesności, bo jest i brexit, i podziały społeczne, i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-07
2020-10-07
Podobnie jak w "Moim roku relaksu i odpoczynku" bohaterką jest tu zagubiona młoda kobieta, która chce coś zmienić w swoim monotonnym życiu. Eileen mieszka w małym miasteczku razem ze swoim ojcem w domu, który po śmierci matki stał się zarośniętą brudem ruderą. Pracuje w sekretariacie poprawczaka, a jej jedyne rozrywki to przejażdżki zdezelowanym samochodem i czytanie National Geographic. W pewnym momencie w jej życiu pojawia się piękna Rebecca i wkręca Eileen w historię, która mrozi krew w żyłach i pozostaje długo w pamięci. Finał opowieści miał w sobie coś z "Fargo" braci Coen.
Moshfegh jest dla mnie mistrzynią turpizmu - jej naturalistyczne opisy ociekają obrzydliwością i czystą brzydotą. Całe otoczenie Eileen podkreśla jej indolencję. Autorka drąży do samego jądra patriarchalnego małomiasteczkowego społeczeństwa i toksycznych relacji rodzinnych. To nie jest przyjemna książka. Ale warto poświęcić jej czas.
Podobnie jak w "Moim roku relaksu i odpoczynku" bohaterką jest tu zagubiona młoda kobieta, która chce coś zmienić w swoim monotonnym życiu. Eileen mieszka w małym miasteczku razem ze swoim ojcem w domu, który po śmierci matki stał się zarośniętą brudem ruderą. Pracuje w sekretariacie poprawczaka, a jej jedyne rozrywki to przejażdżki zdezelowanym samochodem i czytanie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to