-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2015-07-05
2015-06-19
Nie mogę uwierzyć, że to już ostatnia część, kiedy ja chcę jeszcze.
Powieść maksymalnie uzależnia i wciąga niczym czarna dziura. Kiedy tylko bierzesz tę książkę do ręki, cały świat wokół przestaje istnieć. Jest tak romantyczna i zmysłowa, a zarazem trzyma w napięciu.
Wszystko poszło nie tak jak miało być. Nora jest teraz stuprocentową Nefilką, a jej ukochany Patch - wrogiem jej własnej rasy. Stoi teraz w sytuacji bez wyjścia. Albo poprowadzi Nefilów ku wojnie z upadłymi aniołami i będzie miała wściekłych archaniołów na karku, albo stłumi powstanie i jak głosiła przysięga złożona Hankowi, zginie.
Czy Patch i Nora wkońcu zaznają spokoju? Czy uda im się wyjść z tej wojny cało? Czy ich miłość przetrwa mimo odmienności dwóch, nienawidzących się ras? A co jeśli tym razem, stracą najważniejszą osobę jaką mają, czyli siebie nawzajem?
Sagę Becki Fitzpatrick poleciłabym każdej osobie, jaką spotkałabym na ulicy, w sklepie, szkole - wszędzie. Bardziej jednak ją rekomenduję dziewczynom w wieku 14-18 lat. Polecam ją również osobom, które uwielbiają przeżywać książkę przez najbliższy miesiąc.
Kocham Jev'a Cipriano!
Nie mogę uwierzyć, że to już ostatnia część, kiedy ja chcę jeszcze.
Powieść maksymalnie uzależnia i wciąga niczym czarna dziura. Kiedy tylko bierzesz tę książkę do ręki, cały świat wokół przestaje istnieć. Jest tak romantyczna i zmysłowa, a zarazem trzyma w napięciu.
Wszystko poszło nie tak jak miało być. Nora jest teraz stuprocentową Nefilką, a jej ukochany Patch -...
2018-08-04
2015-07-24
Książka mocno porywająca jak i reszta serii "Rasa Środka Nocy".
Tym razem poznajemy losy Nikolaia i Renaty - jasnoniebieskookiego wampira-wojownika pochodzącego z najmroźniejszej części "Cesarstwa Putina" i kobiety, dla której w życiu liczy się tylko wiara, honor, odwaga i poświęcenie, nie ma miejsca na miłość. Czy te dwie wojownicze dusze stopią lód, który ich dzieli?
W tym czasie zło nie śpi i tylko czeka by wyjść z ukrycia i zaatakować.
Powieść jest praktycznie podobna schematycznie do poprzedniczek. Każda część w serii opowiada o losach wojownika i Dawczyni Życia co może stać się trochę nużące, jednak każda ma w sobie coś oryginalnego, dzięki czemu kolejna część zawsze czymś zaskakuje. Pani Adrian ma niezaprzeczalny talent do pisania i życzę jej dalszych sukcesów.
Książkę jak i całą serię gorąco polecam każdej Young Adult, lubiącej niesłodzone lecz nowoczesne wampiry z charakterkiem.
Książka mocno porywająca jak i reszta serii "Rasa Środka Nocy".
Tym razem poznajemy losy Nikolaia i Renaty - jasnoniebieskookiego wampira-wojownika pochodzącego z najmroźniejszej części "Cesarstwa Putina" i kobiety, dla której w życiu liczy się tylko wiara, honor, odwaga i poświęcenie, nie ma miejsca na miłość. Czy te dwie wojownicze dusze stopią lód, który ich dzieli?
W...
2016-05-08
"Enklawa" Ann Aguirre to powieść o nieznanej przyszłości, ludzkiej nieświadomości, skrywanych emocjach, miłości i walce o przetrwanie.
Ludzie kiedyś żyli na Powierzchni, lecz niestety z nieznanych powodów już nie dało się tam żyć. Powietrze stało się śmiertelne, a woda była niczym kwas. Wszyscy zeszli do tunelów, gdzie pozakładali swoje miasta - Enklawy. W te bajki już nikt nie wierzy. Po dawnym życiu zostały tylko nieliczne relikty i dokumenty. Ale życie zawsze toczyło się tutaj w tunelach, innej możliwości nie było. Człowiek nie zdolny do życia jak kret, rodzi się tam słaby. Tym którym uda się dożyć wieku dorosłego, czeka dalsza walka o obronę enklawy przed krwiożerczymi potworami, czy życie młodych. Ci którzy skończą 20 lat są już zaliczani do starszyzny, wiadomo, że już długo nie pociągną.
Akcja powieści zaczyna się, kiedy główna bohaterka kończy 15 lat. To właśnie w tym wieku człowiek staje się dorosły, dostaje imię i swoją profesję Łowcy, Robotnika lub Reproduktora. Karo - bo takie imię otrzymała - od zawsze trenowała by stać się Łowcą. Została przydzielona do pary z Cieniem, tajemniczym chłopakiem spoza ich enklawy, który przeżył większość swojego życia zdziczały w tunelach, który nigdy nie oswoił się z prawami władającymi enklawą. Od tej pory razem narażali życie, by bronić swojego podziemnego miasta. Lecz kiedy przychodzą ostrzec enklawę przed nowym zagrożeniem, starszyzna ich ignoruje i każe milczeć. Dopiero wtedy Karo zauważa całą niesprawiedliwość i brutalność władz, na które kiedyś patrzyła z podziwem. W obronie tych, których kochają Karo i Cień zostają wygnani poza enklawę, gdzie czeka ich już tylko śmierć. Lecz zostaje jeszcze jedna droga - na Powierzchnię. Czy prawda była kłamstwem, czy kłamstwo prawdą? Czy miłość pokona wszelkie zakazy? Czy mrok wkońcu ujrzy promienie słońca?
Trudno jest się wybić na sam szczyt, gdy przywieszają etykietkę "Konkurencja dla Zmierzchu", "Dla fanów Igrzysk Śmierci". Trudno stać się ikoną, gdy zabukują książkę do jakiejś szufladki z inną. Lecz co to sprawia? To samo coś co mnie ciągle wkurza - schematy. Wszystko jest takie przewidywalne. W głównych bohaterach nie ma za nic spontaniczności, oryginalności czy gorzkiej prawdy. Historia zawsze musi dobrze zakończona, że aż jest zbyt lukierkowa. Głównym bohaterem zawsze kieruje troska, litość, wierność i odwaga, a jego mottem życiowym jest "Bóg, Honor, Ojczyzna". Ludzie! Pokażcie mi wkońcu historię w której główny bohater jest prawdziwy, który ma swoje wady i lęki! Pokażcie mi brutalną historię, brutalną niczym życie, gdzie nie ma cudów, proroczych snów czy wróżek spełniających życzenia. Gdzie nie ma bohaterów, wzorowych postaci. No cóż, napewno nie znajdę tego w szufladce typu "Igrzyska Śmierci", czy "Zmierzch". Ale trzeba pamiętać, że książki powinny dawać przykład ludziom, tym bardziej tym młodego pokolenia, a "Enklawa" napewno nie pozostawia tematu wartości i cnot samemu sobie.
"Enklawa" jest to powieść dla wszystkich. Napewno przedstawia bardzo ciekawą wizję przyszłości, jeśli ktoś nie ma zamiaru zbytnio się wgłębiać co i jak. Dla mnie jednak jest przedewszystkim opowieść o dorastaniu, pogłębianiu swojej wiedzy i olbrzymiej wiary w marzenia, jaką posiada tylko człowiek.
"Enklawa" Ann Aguirre to powieść o nieznanej przyszłości, ludzkiej nieświadomości, skrywanych emocjach, miłości i walce o przetrwanie.
Ludzie kiedyś żyli na Powierzchni, lecz niestety z nieznanych powodów już nie dało się tam żyć. Powietrze stało się śmiertelne, a woda była niczym kwas. Wszyscy zeszli do tunelów, gdzie pozakładali swoje miasta - Enklawy. W te bajki już...
2016-01-22
"Mimo to, gdybyś chciał wyprowadzić dziś na dwór swego kota i zabić go, nie powiedziałbym ani słowa."
Louis Creed wraz z rodziną przeprowadza się z tłocznego Chicago do uroczego domku w Ludlow. Tam poznaje starego, lecz pełnego życia Juda Crandala, który pokazuje mu "Cmętarz Zwieżąt" znajdujący się za domem Louisa i wprowadza w mroczną historię wsi położonej nad zdradliwą ulicą nr 15.
Louis jako lekarz od lat był blisko śmierci. Godził się z nią i uważał za naturalny przebieg sprawy. Kiedy ginie ukochany kot jego córki, zapoczątkowywuje to ciąg dalszych zdarzeń, które prowadzą do tragicznego końca.
Jest to moja pierwsza pozycja z aż 60 dzieł Stephena Kinga. Nigdy nie czytałam horrorów i mimo, iż był to bardzo chwalony pisarz nie był w moim gatunku. Książkę pożyczył mi kolega, który powiedział, że muszę ją przeczytać. Długo zwlekałam z przeczytaniem pierwszej strony, ale kiedy już zaczęłam nie mogłam oderwać oczu. Okazało się, że to nie jest zwykły horror, ale i powieść o ludzkich zachowaniach, sensie śmierci i potrzebie pogodzenia się z nią oraz o demonach chowanych głeboko w sercach.
Styl pisania autora jest wyśmienity. Szczegółowe opisy, ciekawe historie i intrygujące dialogi całkowicie mnie pochłonęły. Mrok i smród rozkładającego się trupa dosłownie przepełniały strony tej książki, więc fani horroru napewno powinni sięgnąć po tę pozycję.
Czy książka mi się spodobała? Ona mnie pożarła, przeżuła i wypluła! Dalej mam w głowie te drastyczne sceny. Powieść zdecydowanie nie dla mnie choć uważam ją za rewelacyjną. Nie odzywam się w temacie polecania.
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
"Mimo to, gdybyś chciał wyprowadzić dziś na dwór swego kota i zabić go, nie powiedziałbym ani słowa."
Louis Creed wraz z rodziną przeprowadza się z tłocznego Chicago do uroczego domku w Ludlow. Tam poznaje starego, lecz pełnego życia Juda Crandala, który pokazuje mu "Cmętarz Zwieżąt" znajdujący się za domem Louisa i wprowadza w mroczną historię wsi położonej nad zdradliwą...
2015-02-05
To już trzeci tom (nie mogę uwieżyć, że tak szybko czytam całą serię) opowieści o miłość wampira, wilkołaka i Belli. Czytając ją wcale się nie zawiodłam, wręcz przeciwnie - uznaję ją za najlepszą z całej sagi (poza Przed Świtem, gdyż jeszcze nie przeczytałam).
Tym razem Bella musi wreszcie stawić czoło konsekfencjom błędów z przeszłości.
Koniec ciągłych ucieczek - tym razem szykuje się prawdziwa bitwa o życie, śmierć i miłość. Kto wygra? Czy rodzina Cullenów wyjdzie z tego cało? Czy pradawny spór zostanie zażegnany? I co najważniejsze - czy Bella wkońcu podejmie ostateczną decyzję?
Cieszę się, że nie uległam zdaniu innych i jednak sięgnęłam po sagę "Zmierzch". Powieść należy napewno do jednych z najpiękniejszych. Bella - niezdecydowana, naiwna, lekkomyślna, nadwrażliwa Bella - choć czasami wkurzająca, można ją porównać do każdej nastolatki. Dla tych, którzy tak jej nienawidzą mam dobrą wiadomość. W trzecim tomie nasza słodka bohaterka nareszcie poważnieje, zaczyna podejmować decyzję, staje się dojrzałą osobą. Bo jak każdy z nas, każdy musi kiedyś dorosnąć.
To już trzeci tom (nie mogę uwieżyć, że tak szybko czytam całą serię) opowieści o miłość wampira, wilkołaka i Belli. Czytając ją wcale się nie zawiodłam, wręcz przeciwnie - uznaję ją za najlepszą z całej sagi (poza Przed Świtem, gdyż jeszcze nie przeczytałam).
Tym razem Bella musi wreszcie stawić czoło konsekfencjom błędów z przeszłości.
Koniec ciągłych ucieczek - tym...
2015-02-10
Niestety to już ostatnia część sagi Zmierzch. Z łezką w oku to przyznaję, ale wszystko ma wkońcu swoje zakończenie.
Jako, że jestem głupią, pustą nastolatką czytałam tę książkę z wielką przyjemnością. Kiedy już zaczęłam czytać, nie mogłam się od niej oderwać.
Powieść (najdłuższa z całej serii) składa się z trzech części. Pierwsza z nich opowiada o przygotowaniach do wesela, ślubie Edwarda i Belli oraz ich miesiącu miodowym. Muszę przyznać, że tu się trochę zawiodłam. Miejscami wiało nudą. Romantyczność sytuacji była sucha jak piasek na pustyni Gobi. Stephenie Meyer nie mogła się zdecydować czy ma być to książka dla 7-latków, czy 16-latków i wyszło jej z tego totalne dno. Może jestem jakimś zboczonym człowiekiem, ale po innych częściach sagi, w tej spodziewałam się czegoś innego. Później było jeszcze gorzej. Edward skrzywdził Bellę podczas ich nocy poślubnej. Przez to wampir nie chce się nawet zbliżać do swojej żony z obawy, że ją niechcący zabije. Przez około następne 30 stron Bella bezskutecznie, z wielką gorliwością próbuje namówić Edwarda do seksu (i teraz niech Meyer się zdecyduje do kogo tę książkę adresuje). Za pomocą łez udaje się jej wkońcu wymusić na nim wspólne spędzenie nocy (znów Stephenie myśli o dzieciach i urywa pięknym sformułowaniem: "I mój sen stał się prawdą" - gratulacje, bardzo romantyczne). Na zakończenie Bella dowiaduje się o ciąży, Edward zamierza wyciągnąć z Belli "to coś", a przerażona dziewczyna dzwoni do Rosalie. Koniec (i modlitwa do Boga o rozkręcenie fabuły).
Druga część jest o niebo lepsza (Bóg mnie wysłuchał) - dlaczego? - bo jest pisana z perspektywy Jacoba. Jacoba lubię najbardziej ze wszystkich postaci, więc mocno się ucieszyłam, gdy to on stał się narratorem. Zabieg ten wspaniale udał się autorce. Wprowadził do powieści humor z nutką sarkazmu, czego mi brakowało w poprzednich częściach sagi. Myślenie Jacoba było o wiele głębsze, ale i podchodził do wszystkiego z dystansem. Dzięki tej części można wkońcu poznać dogłębnie wilczego konkurenta Edwarda, stosunki w watasze i zupełnie inne spojrzenie na świat.
Trzecią część znów przejmuje Bella, lecz tym razem bohaterka spogląda na świat z perspektywy wampira. Tym razem się niezawiodłam i czytałam nieodrywając nawet na chwilę oczu od książki. Dzięki "wampiryzacji" Bella dużo zyskała na swojej osobowości. Stała się bardziej pewna siebie, bardziej zadowolona z życia. Edward nareszcie przestał się cackać i nareszcie fabuła znów powróciła do romansu, lecz i tak Pani Meyer powycinała fragmenty, przez co czułam się jakby mi kartek w książce brakowało. Bardzo mi się podobało pierwsze spotkanie po przemianie z Jacobem oraz wizyta w domu wampirów Charliego. Zabawne też było pokazanie przez Jacoba Charliemu swojej wilczej natury, by umożliwić rodzinie Cullenów pozostanie w Forks. Jedyną rzeczą, która mnie trochę irytowała było ciągłe zachwycanie się Renesmee. Jednak na całe szczęście Volturii postanowili zrobić z tym porządek, wprowadzając napięcie i niepokój do fabuły. Przez moją głupią siostrę, która obejrzała najpierw film i pokazała mi fragment walki z wizji Alice mówiąc, że wszyscy umrą poza Jacobem i Renesmee, straciłam nadzieję na happy end. Czytałam z łzami w oczach, bojąc się przeczytać następne zdanie. Na całe szczeście Pani Meyer darowała mi mięsiąc pogrążania się w melancholii i odprowadziła Volturii spowrotem do Włoch, nie zabijając ani jednej postaci (poza jedną).
Mimo kilku niedociągnięć daję 10, gdyż jest to naprawdę rewelacyjna książka. Stephenie Meyer ma bardzo rzadki dar wciągania czytelnika nawet w najbardziej przesłodzoną, kiczowatą, przewidywalną powieść. Nigdy nie czytałam fantasy. Widząc na tyłach okładek słowo wampir, wilkołak, nie z tego świata - omijałam książkę szerokim łukiem. Dzięki Stephenie zmieniłam swoje podejście do tego typu lektur i dałam szansę wielu innym, które tak samo jak Zmierzch pozostaną w moim sercu i pamięci na zawsze.
Niestety to już ostatnia część sagi Zmierzch. Z łezką w oku to przyznaję, ale wszystko ma wkońcu swoje zakończenie.
Jako, że jestem głupią, pustą nastolatką czytałam tę książkę z wielką przyjemnością. Kiedy już zaczęłam czytać, nie mogłam się od niej oderwać.
Powieść (najdłuższa z całej serii) składa się z trzech części. Pierwsza z nich opowiada o przygotowaniach do...
2016-01-14
"Jedyna" to już (mogłoby się wydawać) ostatnia część trylogii Kiery Cass "Selekcja". Bardzo trudno mi ją ocenić, gdyż wywołała raczej we mnie mieszane uczucia.
Zostały już tylko cztery dziewczyny, a czasu coraz mniej. Rebelianci naciskają, by jak najszybciej zakończyć eliminacje i szantażują resztkę Elity. Ami jest zdeterminowana, by rozkochać w sobie na dobre Maxona, lecz dalej trudno jej jest zapomnieć o Aspenie. Kto zdobędzie serce księcia i koronę Illei? Czy ta bajka będzie miała szczęśliwe zakończenie?
Trylogię "Rywalki" mogłabym porównać do tortu. Dobry, ale po pewnym czasie od nadmiernej ilości kremu robi się mdły. Od zbyt dużej ilości miłości, przyjaźni, szczerości, radości robi się z powieści która mogła by mieć potancjał zwykłą telenowelą bez większego przekazu.
Może zacznę najpierw od zalet "Jedynej". Nie pamiętam już zbytnio "Wybranej", ale napewno ta część była o niebo lepsza od poprzedniej. Ami staje się bardziej dojrzalsza i bardziej pewna swoich decyzji. Wie czego chce i do czego dąży. Książe Maxon dalej swoim sposobem bycia przypomina mi bardziej primadonnę niż przyszłego króla, choć nie powiem - robi postępy. Nareszcie autorka też postanowiła wprowadzić trochę humoru do swojej powieści. Uśmiałam się z nieudolnych prób Americi uwiedzenia Maxona. Książka szybko wciąga w swój specyficzny sposób, choć jest przewidywalna i nawet po okładce możemy domyśleć się zakończenia. Okładka należy do jednej z najpiękniejszych i jest najładniejsza z całej trylogii, ale no cóż - po okładce się książek nie ocenia.
Teraz wady, których chyba jest całkiem sporo. Przesłodzona - to jest to jedno słowo, którym mogę opisać całą serię. Nawet dziewczyny, które teraz powinny najbardziej ze sobą rywalizować o rękę księcia stają się jedną, wielką, kochającą się paczką BFF. Nawet samolubna Celeste dręczona wyrzutami sumienia, przyznaje się do błędu i przeprasza swoje rywalki. Maxon to Maxon co tu więcej mówić, a Aspen poza kilkoma akcjami dalej chowa się w cieniu wielkiego, wspaniałego pałacu. Jedyny wątek, który jest rozwinięty to miłość między Maxonem i Ami. Wiele innych zostało poprostu streszczonych i niezakończonych. Dalej nie wiemy co z rebeliantami z Południa. Tu by się przydał jakiś krótki epilog jak w ogóle dalej potoczyły się losy. Ale no tak. Na to będzie poświęcona kolejna trylogia. Niektóre wydarzenia nie miały rozwinięcia, albo w ogóle sensu (np. nakręcenie propagandy dla obywateli. Nagle tak jaby całe ultimatum króla zostało zapomniane) Książkę wypełniało pełno niepotrzebnych historyjek, zamiast sensownych wydarzeń. Wiele rzeczy cały czas się powtarzały w kółko, przez co momentami wiało nudą. Irytowało mnie jeszcze podobieństwo do Igrzysk Śmierci, z tą różnicą, że Suzanne Collins potrafiła napisać wzruszającą powieść o nadziei i walce o własne poglądy, a Pani Cass tylko słodkie romansidło dla dziewczynek spragnionych miłości. Zresztą co tu się dziwić jak Kiera Cass na okładce swojej książki mogła chwalić się tylko tym, że całowała się z ponad czternastoma chłopakami.
Na podsumowanie, nie wiem co mnie zmusiło na wystawienie tak wysokiej oceny. Może poprostu fakt, że przeczytałam tę książkę odrobinę za późno. Jestem pewna, że gdybym była odrobinę młodsza duchem jak jeszcze z jakieś pół roku temu, powieść spodobała by mi się równie bardzo jak Zmierzch, Szeptem czy inne tego typu książki.
Polecam więc "Jedyną" i całą serię tym, którzy dalej mają serce i duszę 12-latki, marzącej o miłości jak z Illei.
"Jedyna" to już (mogłoby się wydawać) ostatnia część trylogii Kiery Cass "Selekcja". Bardzo trudno mi ją ocenić, gdyż wywołała raczej we mnie mieszane uczucia.
Zostały już tylko cztery dziewczyny, a czasu coraz mniej. Rebelianci naciskają, by jak najszybciej zakończyć eliminacje i szantażują resztkę Elity. Ami jest zdeterminowana, by rozkochać w sobie na dobre Maxona, lecz...
2016-07-12
Quentin od dzieciństwa jest zauroczony w buntowniczej i mega popularnej Margo Roth Spiegelman. Za czasów piaskownicy byli przyjaciółmi, lecz pewne odkrycie zmienia ich spojrzenie na świat już na zawsze.
Pewnej nocy Margo wpada przez okno w stroju nindży do pokoju Quentina z tajemniczą prośbą. Ta noc dała nadzieję Q, że może będzie miał szansę zbliżyć się do Margo, gdyby nie to, że następnego dnia dziewczyna znika, zostawiając pewne wskazówki mogące doprowadzić Quentina i jego przyjaciół do miejsca jej ucieczki.
Jednak dla mnie to nie tylko historia o dorastaniu, problemach młodego człowieka, przyjaźni i pierwszych miłościach. To przedewszystkim powieść pomagająca zrozumieć drugiego człowieka i pokazująca jak bardzo niewielka jest granica pomiędzy rzeczywistoscią, a naszymi wyobrażeniami.
Powieść znajduje się na mojej prywatnej liście lektur obowiązkowych. To nie jest książka, którą się poprostu czyta. To jest książka, która wraz z życiem bohatera zmienia i nasze. Która już na zawsze pozostawia ślad w naszym życiu.
W dzisiejszych czasach możemy wybierać spośród miliona książek i setki gatunków, lecz rzadko zdarza się natknąć nam na tą z wartościowym tekstem. Ja wam obiecuję, że właśnie taką książką są "Papierowe miasta" i wszystkim, niezależnie od wieku, czy intelektu, gorąco polecam na każdy dzień.
Quentin od dzieciństwa jest zauroczony w buntowniczej i mega popularnej Margo Roth Spiegelman. Za czasów piaskownicy byli przyjaciółmi, lecz pewne odkrycie zmienia ich spojrzenie na świat już na zawsze.
Pewnej nocy Margo wpada przez okno w stroju nindży do pokoju Quentina z tajemniczą prośbą. Ta noc dała nadzieję Q, że może będzie miał szansę zbliżyć się do Margo, gdyby...
2016-07-10
Chyba już tracę wszelkie słowa po przeczytaniu tej części...
Jeśli miało to być brutalne i smutne to nie wyszło. Bajeczki o walce nieskalanego dobra z syfnym złem czytałam do snu mając 6 lat.
Fabuły nie mam co opisywać, bo nie ma czego opisywać. Zoey to dalej ta głupia Zoey, której nie lubię. Stark z każdym tomem traci testosteron, a ogólnie każdej postaci przydałby się dobry psychiatra. Neferet jest takim geniuszem zła, jak z Myszki Miki Batman, a każdy zamiast działać to tylko ubolewa nad swoim losem. Jedyne co mogłam czytać to wątek Steavie Rea i Rephaima.
Robię sobie kolejną przerwę, bo od tej słodkawej powieści przytyję.
Chyba już tracę wszelkie słowa po przeczytaniu tej części...
Jeśli miało to być brutalne i smutne to nie wyszło. Bajeczki o walce nieskalanego dobra z syfnym złem czytałam do snu mając 6 lat.
Fabuły nie mam co opisywać, bo nie ma czego opisywać. Zoey to dalej ta głupia Zoey, której nie lubię. Stark z każdym tomem traci testosteron, a ogólnie każdej postaci przydałby się...
2016-05-31
Po ponad rocznej przerwie od "Domu Nocy" postanowiłam zacisnąć pięści i przelecieć przez już 7 tom przygód naszej głupiej Zoey, który jak się okazuje jest dopiero początkiem.
Kiedy zaczęłam czytać od razu sobie przypomniałam swój wyraz twarzy sprzed około roku. Fabuła dziecinna, mdła i ciągnąca się jak flaki z olejem. Niczym nowym w sumie nie zaskakuje.
Dusza Zoey rozsypuje się na kawałki wraz z karkiem Heatha. Nie jest ani żywa, ani martwa. Wraz z chłopakiem przebywa w Zaświatach. Aby wrócić na Ziemię musi pozbierać się i wziąć się w garść, a jak wiemy naszej bohaterce to nie najlepiej wychodzi.
Baranie stadko przez cały tom jest pogrążone w rozpaczy, więc autorki nie roztkliwiały się nad ich losami. Jedynie Stark i Afrodyta zamiast ryczeć postanawiają za wszelką cenę ratować Zo, nawet jeśli tą ceną będzie śmierć.
Jedyny wątek któremu można poświęcić trochę uwagi jest związek pomiędzy Steavie Rae, a Rephaimem. Czy łącząca ich więź uratuje ich, czy zniszczy? Walka pomiędzy dobrem, a złem się zaostrza, lecz czy zło zawsze jest złem, a dobro dobrem? A jeśli jedno bez drugiego nie będzie miało prawa istnieć?
Ktoś inny napisze coś innego, jeszcze ktoś coś zupełnie odwrotnego - ja napiszę, że jest to głupia książka z mądrym przekazem, nudna i mdła powieść która niesamowicie wciąga, warta polecenia lektura która nie powinna istnieć, tak samo jak dobro to zło, a zło to dobro. Moja opinia jest tak samo bezsensu jak cały ten cykl, a jednocześnie wiem, że i tak sięgnę po następną część.
Po ponad rocznej przerwie od "Domu Nocy" postanowiłam zacisnąć pięści i przelecieć przez już 7 tom przygód naszej głupiej Zoey, który jak się okazuje jest dopiero początkiem.
Kiedy zaczęłam czytać od razu sobie przypomniałam swój wyraz twarzy sprzed około roku. Fabuła dziecinna, mdła i ciągnąca się jak flaki z olejem. Niczym nowym w sumie nie zaskakuje.
Dusza Zoey...
2016-05-05
Jak na czasy starożytnych - arcydzieło, dzisiaj to już tylko krótka lektura szkolna. Uważam, że "Antygona" jest lepsza niż "Król Edyp" lecz i tak obie należy uznać za bezcenną spuściznę po naszych przodkach.
Jak na czasy starożytnych - arcydzieło, dzisiaj to już tylko krótka lektura szkolna. Uważam, że "Antygona" jest lepsza niż "Król Edyp" lecz i tak obie należy uznać za bezcenną spuściznę po naszych przodkach.
Pokaż mimo to2016-04-03
Żeby dobrze zrozumieć Antygonę, trzeba dogłębnie poznać kulturę i historie Hellenów. Otóż sprzeczność pomiędzy prawem boskim, a prawem ludzkim często była motywem w sztuce starożytnych greków.
Bogowie pełnili bardzo ważną rolę w życiu Greków. To oni rządzili życiem i śmiercią, jednak nawet oni nie mieli wpływu na przeznaczenie. Grecy wierzyli, że jeśli ktoś nie słucha rozkazów bogów, będzie skazany na wieczne cierpienie w Tartarze. To właśnie dlatego wiele bohaterów z powiadań starożytnych sprzeciwia się prawu panującemu w państwie, by spełnić wolę bogów. Perspektywa wiecznego cierpienia w Hadesie wydawała się niezbyt kusząca w porównaniu z śmiercią na Ziemi i wynagrodzeniu w życiu po życiu.
Dlatego właśnie rozumiem i podziwiam Antygonę za to, że mimo grożącej jej śmierci, nie straciła hartu ducha i spełniła swoje obowiązki do brata. Oddała go bogom i w ten sposób pozwoliła bratu wejść do Hadesu i tam zostać osądzonym.
Największą jednak wadą Antygony jest jej pycha. Zamiast prosić króla, który zresztą był jej wujem, o wybaczenie i wytłumaczyć mu jak wyglądała sytuacja z jej perspektywy, pyskuje mu bezczelnie, oskarża siostrę o niekochanie brata i wywyższa się ponad wszystkich. To właśnie jest główną przyczyną śmierci Antygony.
Moim zdaniem Antygona to jedna z najwspanialszych pamiątek starożytnych mądrości. Sofoklesa osobiście podziwiam, tak samo jak całe dziedzictwo antyku.
Żeby dobrze zrozumieć Antygonę, trzeba dogłębnie poznać kulturę i historie Hellenów. Otóż sprzeczność pomiędzy prawem boskim, a prawem ludzkim często była motywem w sztuce starożytnych greków.
Bogowie pełnili bardzo ważną rolę w życiu Greków. To oni rządzili życiem i śmiercią, jednak nawet oni nie mieli wpływu na przeznaczenie. Grecy wierzyli, że jeśli ktoś nie słucha...
2016-02-17
Pożuj papier toaletowy na to samo ci wyjdzie...
Książka słaba, nudna i bez żadnego smaku. Jeśli poprzedniczki jakoś przecierpiałam, to ta część tak mnie zmęczyła, że złamię swą regułę i po kolejny tom nie sięgnę.
Przez dwadzieścia lat od słynnych Eliminacji Maxona i Americi, Illea bardzo się zmieniła. Zostały zniesione klasy, historia nie jest już na cenzurze, a przyszłą królową jest kobieta. Córka pary królewskiej Eadlyn urodziła się po to, by być władcą. O siedem minut starsza od brata, nie ma zamiaru być zniewolona przez złotą obrączkę. Niestety w kraju wybuchają zamieszki. Kiedy ojciec dla uspokojenia ludu postanawia urządzić dla Eadlyn Eliminacje, ona już wie, że to nie będzie kolejne love story kończące się przed ołtarzem.
Logika w tej części już kompletnie zaryła o dno. Król, by odwrócić uwagę ludzi, postanawia urządzić kolejne bzdetne reality show, gdzie jego córka, będzie musiała wybrać spośród 35 kandydatów przyszłego męża. Jakbym była zbuntowanym tłumem, na pewno by mnie zaciekawiła historia miłosna księżniczki, którą i tak chcę obalić z tronu. Bohaterowie dalej robią pełno rzeczy, które są tak mądre jak zupa z sałaty, a król Maxon przekracza już wszelkie granice.
Polityka i wizja przyszłości jest beznadziejna i ani trochę nie przemawia. Już wcześniej wyśmiewałam całą tę historyjkę, ale w tej części najbardziej dawała się znać.
Bohaterowie są praktycznie przezroczyści. Tych 35 rywali o serce księżniczki nie widać, a jak już są, to zachowują się jak banda pedałów (współczuję Eadlyn). America, którą poznaliśmy w poprzednich tomach, stała się totalną kopią matki Maxona. Sam Maxon, no cóż, stał się 40-letnim starcem, który lada moment odejdzie z tego świata, bo przez te 20 lat, napracował się bardziej niż chłop w kopalni. Wydaje się, że im starszy król, tym większe doświadczenie i siła we władaniu. Nie pozwólcie zmylić się logice, gdyż w tej książce (jak już wcześniej wspominałam) to prawo nie istnieje.
Jedyną obiecującą postacią była Eadlyn, która była zdecydowaną i silną kobietą. Jej krnąbrność i zarozumiałość sprawiły, że księżniczka stała się realistyczna. Jednak i to trzeba było zmienić i zrobić z głównej bohaterki rozkapryszoną dziewczynkę, która jest bardziej niezdecydowana niż pogoda w marcu.
Powieść przewidywalna i słodziaśna, że aż mdli. Czytając ją ma się wrażenie jakby była pisana przez dwunastolatkę, której największym marzeniem jest bycie otoczoną wianuszkiem chłopaków. Do mnie osobiście historia ani trochę nie przemówiła i na pewno na tym tomie zakończam swoją dalszą przygodę z Illeą.
Pożuj papier toaletowy na to samo ci wyjdzie...
Książka słaba, nudna i bez żadnego smaku. Jeśli poprzedniczki jakoś przecierpiałam, to ta część tak mnie zmęczyła, że złamię swą regułę i po kolejny tom nie sięgnę.
Przez dwadzieścia lat od słynnych Eliminacji Maxona i Americi, Illea bardzo się zmieniła. Zostały zniesione klasy, historia nie jest już na cenzurze, a przyszłą...
2015-05-02
Dalej nie mogę się pozbierać po przeczytaniu tej trylogii.
Trudno mi skomentować Kosogłosa. Po przeczytaniu tej trylogii mam poprostu pustkę w głowie. Była zbyt brutalna, zbyt wzruszająca, zbyt piękna. Jest to powieść która zachwyci każdego i wzruszy nawet najbardziej kamienne serca.
Nie jest to książka którą się czyta i zapomina. Ta powieść zmienia całe twoje spojrzenie na świat. Momentami trudno jest przełknąć ślinę. Kiedy skończyłam czytać położylam się tylko na kanapie i leżałam z mokrymi oczami.
Polecam każdemu. Naprawdę każdemu. Moim zdaniem trylogia powinna stać się jedną z tych książek obowiązkowych do przeczytania.
Igrzyska Śmierci to historia której oddałam serce...
Dalej nie mogę się pozbierać po przeczytaniu tej trylogii.
Trudno mi skomentować Kosogłosa. Po przeczytaniu tej trylogii mam poprostu pustkę w głowie. Była zbyt brutalna, zbyt wzruszająca, zbyt piękna. Jest to powieść która zachwyci każdego i wzruszy nawet najbardziej kamienne serca.
Nie jest to książka którą się czyta i zapomina. Ta powieść zmienia całe twoje spojrzenie...
2016-01-13
"Ale jak miałam dokonać wyboru, skoro obie możliwości były równie dobre?"
Nigdy nie wierzyłam, że mój umysł może wytrzymać takie przeciążenia. Powieść tak nielogiczna, że to aż karygodne.
W pałacu goni czas. O ile książe Maxon już wybrał, to America potrzebuje więcej czasu, który się jej z dnia na dzień kończy. Musi wkońcu podjąć decyzję - czy bierze ślub z Maxonem i zostaje księżniczką, czy wraca do rodziny i układa sobie życie z Aspenem. Nie jest to takie proste biorąc pod uwagę, że książe ostatnio dziwnie się zachowuje, a z strażnikiem pałacu łączy główną bohaterkę wieloletnia więź.
W tym czasie konflikt z rebeliantami się zaostrza. Jest coraz więcej ataków i ofiar. Ich głównym celem jest zakończenie Eliminacji, ale czy oby napewno powód nie jest bardziej złożony niż by się wydawało?
O ile poprzednia część mnie zaintrygowała, to ta tak zirytowała, że nie pozostało we mnie ani odrobiny sympatii do głównej bohaterki. America stała sie infantylnym, rozkapryszonym dzieckiem, które nigdy nie może się zdecydować. Skłamałabym mówiąc, że książka jest przewidywalna, bo decyzje Ami sprzeczają się ze wszelkimi prawami logiki. Bo kiedy ktoś zdradza tajemnicę i prosi się o dyskretność, to się ją wykorzystuje jako pomoc naukową w telewizyjnym wygłoszeniu.
Sam Maxon jest warty śmiechu. Jest tak idealnie płytki, że aż wklęsły. Z jednej strony kocha Ami najbardziej i chce jej się oświadzczyć, a z drugiej leci na trzy fronty, bo drugiej potrzebuje jako plan B, a trzecia zaspokaja jego "miłosne potrzeby". Moim zdaniem jest dwulicowym egoistą. Dziwne, że Ami jeszcze do tego nie doszła, mimo że powiedział jej o tym prosto w twarz. Dla niej to jest w 100% okej. Główny rywal księcia o serce Ami - Aspen - jest gdzieś, ale go w sumie nie ma. Wyśle czasami potajemny liścik do Americii, spotka się z nią w jakimś zaułku na 5 minut i tyle.
Bohaterów mogę opisać jednym określeniem - bez charakteru. Akcja bezbarwna i wałkowana wkoło - rozterki Ami, atak rebeliantów.
Mimo wszystko, książka w jakiś dziwny, nieznany dla mnie sposób wciąga. Moja opinia, jest taka jak sama główna bohaterka - niezdecydowana. Pierwszą część czytałam pół roku temu i trudno mi powiedzieć, która jest lepsza, bo w sumie historia nie jest taką, która zostaje w myślach na zawsze. Biorąc drugą część, musiałam sporo sobie poprzypominać.
Nie należę do dziewczyn, które za wszelką cenę chcą znaleźć księcia z bajki, więc może to jest powód, że powieść mi się wydawała lukrowata i przesłodzona. Każdy lubi w książkach co innego, więc kto chce niech czyta - ani nie polecam, ani nie odradzam.
"Ale jak miałam dokonać wyboru, skoro obie możliwości były równie dobre?"
Nigdy nie wierzyłam, że mój umysł może wytrzymać takie przeciążenia. Powieść tak nielogiczna, że to aż karygodne.
W pałacu goni czas. O ile książe Maxon już wybrał, to America potrzebuje więcej czasu, który się jej z dnia na dzień kończy. Musi wkońcu podjąć decyzję - czy bierze ślub z Maxonem i...
2016-01-02
"Mgła" to drugi tom trylogii Lisy McMann "Sen". W tej części Cabe i Janie muszą zmierzyć się z kolejnym śledztwem. Jest podejrzenie, że w szkole Fieldridge High jest nauczyciel, który wykorzystuje uczniów seksualnie. Janie za pomocą swojego daru łapania cudzych snów musi ustalić kto nim jest i go zdemaskować. Jednak czy dar dziewczyny nie okaże się jej przekleństwem? Czy będzie warto poświęcić tak wiele, by móc pomóc innym ludziom? Czy Cabe i Janie pokonają razem swoje demony?
Pomysł na powieść dobry, jednak znów poległo tutaj wykonanie. Jest lepiej niż w poprzedniej części, lecz widać, że autorka nie ma doświadczenia. Postacie są płytkie, opis przeżyć lepszy niż w "Śnie" lecz i tak mający sporo do życznia.
Kolejny minus jest tym, że cała tajemnica jest podana na tacy. Już na pierwszych stronach jest podejrzany. Jedyny kto został dalej zagadką to Cabel. Oprócz tego, że został porzucony przez matkę, podpalony przez ojca i pracuje jako tajny agent, nie wiem o nim nic.
Książkę oceniam jako przeciętną jak dla mnie. Tak jak i w poprzedniej części - niewykorzystany potencjał...
"Mgła" to drugi tom trylogii Lisy McMann "Sen". W tej części Cabe i Janie muszą zmierzyć się z kolejnym śledztwem. Jest podejrzenie, że w szkole Fieldridge High jest nauczyciel, który wykorzystuje uczniów seksualnie. Janie za pomocą swojego daru łapania cudzych snów musi ustalić kto nim jest i go zdemaskować. Jednak czy dar dziewczyny nie okaże się jej przekleństwem? Czy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Byłam pewna, że będzie to kolejna przesłodzona powieść dla nastolatek o księciu i biednej dziewczynie, którzy mimo różnicy w poglądach i klasach społecznych, zakochują się w sobie (no może jednak się nie myliłam).
Książka jednak szybko wciąga. Mogłabym dać 10 gwiazdek, gdyby nie jedna rzecz. Cały czas wydawało mi się jakbym czytała "Igrzyska Śmierci" tylko zamiast Igrzysk Głodowych mamy program "Książę szuka żony". Mamy dosłownie wszystkich - odpowiednika Gale'a który jest na zabój zakochany w odpowiedniczce Kateniss, która trafem losu zostaje wybrana do rywalizacji i jest zmuszona udawać wielką miłość do odpowiednika Peety, która w końcu zmienia się prawdziwą. Jest podział na klasy, a główna bohaterka robi wszystko, by utrzymać rodzinę przy życiu. Do tego cała Illéa jest zbudowana na gruzach USA, podobnie jak Panem - podobne? Nawet bardzo.
Mimo wszystko polecam tą książkę gorąco wszystkim fanom "Igrzysk Śmierci" i ogólnie pozostałym. Jest rewelacyjna do czytania na hamaku w upalne dni. Polecam!
Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Byłam pewna, że będzie to kolejna przesłodzona powieść dla nastolatek o księciu i biednej dziewczynie, którzy mimo różnicy w poglądach i klasach społecznych, zakochują się w sobie (no może jednak się nie myliłam).
więcej Pokaż mimo toKsiążka jednak szybko wciąga. Mogłabym dać 10 gwiazdek, gdyby nie jedna rzecz. Cały czas wydawało mi się jakbym...