rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

"Siebie zabiłem, nie staruchę"

Kiedy czytamy kryminały, najczęściej stajemy po stronie śledczego, który dąży do odkrycia, kto jest przestępcą, tylko po to, by wsadzić go za kratki. Nie zastanawiamy się nad emocjami, jakie targają mordercą. Liczą się tylko motywy i dowody zbrodni oraz kto zabił. Postać zbrodniarza schodzi na dalszy plan, bo najistotniejsze jest przestępstwo, które popełnił.

Fiodor Dostojewski natomiast postanowił skupić swoją uwagę nie na dowodach i śledztwie, lecz na psychologii mordercy. Rodiona Romanowicza Raskolnikowa pozanjemy, gdy już planuje przedsięwzięcie zabicia starej lichwiarki. Zanim zdecyduje się na ostateczny krok, poznajemy całą jego sytuację materalną i rodzinną, które ostatecznie pchają bohatera "Zbrodni i kary" do przekrocznia granicy, przez którą nie da się już wrócić.

Proste, co nie? Jak u każdego przestępcy. Bieda, chęć zmienienia swojego życia, przestępsto. Tak jednak nie jest u Raskolnikowa. Dostojewski nie podaje nam odrazu całego portretu psychologicznego bohatera. Jego postać poznajemy wraz z postępem fabuły i dopiero, kiedy przeczytamy ostatnią stronę, będziemy w stanie zadać sobie pytanie: czy Raskolnikow rzeczywiście jest zbrodniarzem?

"Zbrodnia i kara" to nie tylko studium psychologiczne mordery, ale całej warstwy petersburskiej biedoty. Wpływ miasta na ludzi jest dostrzegalny przez całą powieść. Jak i Adam Mickiewicz w "Ustępie" do III części "Dziadów" opisał Sankt Petersburg jako "miasto budowane przez Szatany", tak i w powieści Dostojewskiego miasto jest opisywane jako demoniczne. Plac Sienny, po którym lubi przechadzać się Raskolnikow, jest przepełniony postaciami takimi jak: pijak Marmieładow, prostytutka Sonia czy erotoman o pedofilskich skłonnościach Swidrygajłow. W tej części Petersburga nie ma szczęśliwych zakończeń. Ludzie rodzą się, by zgnić. I tu nasuwa się bardzo ważna refleksja. Czy faktycznie natura stworzyła wszystkich ludzi równymi sobie, czy to tylko społeczeństwo rozdziela ludzi na Napoleonów i wszy?

"Zbrodnia i kara" to nie tylko jedna z lektur, które trzeba przeczytać, by zdać maturę z podstawy programowej, ale również świetna powieść psychologiczna. Tym, którzy nie znają tej książki naprawdę polecam, a tym, którzy muszą ją przeczytać, proponuję pokonanie swojego lenistwa czy rusofobii i przeczytania chociaż pierwszych dwóch części (uwierzcie, że później sami nie będziecie mogli się oderwać).

Tym, którzy już przeczytali powieść polecam film "Zbrodnia i kara" z 1970 roku w reżyserii Lva Kulidzhanova.

"Siebie zabiłem, nie staruchę"

Kiedy czytamy kryminały, najczęściej stajemy po stronie śledczego, który dąży do odkrycia, kto jest przestępcą, tylko po to, by wsadzić go za kratki. Nie zastanawiamy się nad emocjami, jakie targają mordercą. Liczą się tylko motywy i dowody zbrodni oraz kto zabił. Postać zbrodniarza schodzi na dalszy plan, bo najistotniejsze jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

13 powodów dlaczego jednak warto sięgnąć po tę książkę

1. Szybko się czyta
2. Mimo, iż jest to najzwyklejsza w świecie młodzieżówka, bardzo interesująco przedstawia efekt motyla z perspektywy psychologicznej
3. Ciekawa koncepcja opowiadania
4. Książka jest o wiele lepsza od serialu
5. Nie wymaga prężnego myślenia - można się zrelaksować
6. Finał, choć przewidywalny, budzi emocje
7. Zdobyła wielką popularność i warto ją znać chociażby, żeby mieć o niej zdanie
8. Nawet ciekawie zarysowane postacie
9. Kto nie lubi jak najbardziej denerwujący bohater w końcu umiera?
10. Porusza ważne dla młodzieży tematy, jak poszukiwanie akceptacji, nietolerancja czy brak chęci do życia
11. Zwraca uwagę, by nie bagatelizować nawet błahych problemów innych ludzi
12. Z czystej ciekawości
13. Zawsze lepiej spędzić czas przy książce, niż na przeglądaniu fejsbuka i insta

13 powodów dlaczego jednak warto sięgnąć po tę książkę

1. Szybko się czyta
2. Mimo, iż jest to najzwyklejsza w świecie młodzieżówka, bardzo interesująco przedstawia efekt motyla z perspektywy psychologicznej
3. Ciekawa koncepcja opowiadania
4. Książka jest o wiele lepsza od serialu
5. Nie wymaga prężnego myślenia - można się zrelaksować
6. Finał, choć przewidywalny, budzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mimo, że "Iliada" powstała trzy tysiące lat temu, dalej przewyższa swoim kunsztem literackim wiele współczesnych powieścidełek. Naprawdę, nie mam pojęcia, co tak ludzie narzekają na to. Lepsze niż Pan Tadek.
#team_hektor

Mimo, że "Iliada" powstała trzy tysiące lat temu, dalej przewyższa swoim kunsztem literackim wiele współczesnych powieścidełek. Naprawdę, nie mam pojęcia, co tak ludzie narzekają na to. Lepsze niż Pan Tadek.
#team_hektor

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Powieść mimo, iż nie jest zbyt ciekawa pod względem fabularnym, jest bardzo wartościowa pod względem psychologicznym. To właśnie z tej lektury wywodzą się takie pojęcia jak postawa werteryczna czy gorączka werterowska. Warto przeczytać, żeby chociażby wiedzieć o co w tym chodzi. A jeżeli chodzi o głównego bohatera... No coż, depresja to bardzo bolesna choroba, więc nie dziwmy się, że cały czas cierpi.

Pomóżmy Werterowi i zaakceptujmy go takiego, jakim jest!

Powieść mimo, iż nie jest zbyt ciekawa pod względem fabularnym, jest bardzo wartościowa pod względem psychologicznym. To właśnie z tej lektury wywodzą się takie pojęcia jak postawa werteryczna czy gorączka werterowska. Warto przeczytać, żeby chociażby wiedzieć o co w tym chodzi. A jeżeli chodzi o głównego bohatera... No coż, depresja to bardzo bolesna choroba, więc nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na wstępie chciałabym pogratulować Januszowi Mamelskiemu, że podjął się takiego przedsięwzięcia i spisał kaszubskie legendy. Nie dość, że zapisał w literaturze podania pomorzan, to jeszcze zrobił to w ciekawy i przystępny dla każdego sposób. Bardzo ważną zaletą jest to, że legendy są spisane w dwóch wersjach językowych - polskiej i kaszubskiej - i nawet ci, którzy kaszubskiego nie znają, mogą spojrzeć jak ten język wygląda na papierze.

Na wstępie chciałabym pogratulować Januszowi Mamelskiemu, że podjął się takiego przedsięwzięcia i spisał kaszubskie legendy. Nie dość, że zapisał w literaturze podania pomorzan, to jeszcze zrobił to w ciekawy i przystępny dla każdego sposób. Bardzo ważną zaletą jest to, że legendy są spisane w dwóch wersjach językowych - polskiej i kaszubskiej - i nawet ci, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mimo, że dzieło Owidiusza ma prawie tyle samo lat co miałby Chrystus, "Sztuka kochania" dalej bawi, a czyta się ją lekko i z zainteresowaniem. Straciła już swoją kontrowersyjność, lecz dalej zadziwia swoją bezpośredniością w sprawach ludzkiej seksualności i otwartą postawą hedonistyczną. Ośmieliłabym się nawet nazwać "Sztukę kochania" dziełem ponadczasowym, gdyż ani humor, ani rady jak dotąd się nie przestarzały.

Mimo, że dzieło Owidiusza ma prawie tyle samo lat co miałby Chrystus, "Sztuka kochania" dalej bawi, a czyta się ją lekko i z zainteresowaniem. Straciła już swoją kontrowersyjność, lecz dalej zadziwia swoją bezpośredniością w sprawach ludzkiej seksualności i otwartą postawą hedonistyczną. Ośmieliłabym się nawet nazwać "Sztukę kochania" dziełem ponadczasowym, gdyż ani humor,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zastanawiam się dlaczego ta nowela jest trochę pomijana i zapomniana przez polonistów w szkołach. Nie dość, że niesie ze sobą większe wartości niż bierny mesjanizm czy bezsensowny wikelriedyzm, a wręcz jest świetnym przykładem do polemiki nad sensownością romantycznych nurtów, to niesie ze sobą wartości pracy u podstaw, które są dalej aktualne.

Zastanawiam się dlaczego ta nowela jest trochę pomijana i zapomniana przez polonistów w szkołach. Nie dość, że niesie ze sobą większe wartości niż bierny mesjanizm czy bezsensowny wikelriedyzm, a wręcz jest świetnym przykładem do polemiki nad sensownością romantycznych nurtów, to niesie ze sobą wartości pracy u podstaw, które są dalej aktualne.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nowela, która mówi, że jak twoim zainteresowaniem jest język polski i zamierzasz zdawać na maturze przedmioty humanistyczne, to nawet w latarni nie będą cię chcieli zatrudnić.

A teraz tak na poważnie. :D

"Latarnik" to chyba najpopularniejsza nowela Henryka Sienkiewicza. Większość osób niestety widzi w niej tylko stęsknionego za ojczyzną starca, który przez to, że czytał Pana Tadka, stracił posadę. Historia jednak, mimo iż mogłoby nam się zdawać negatywnego zakończenia, niesie ze sobą o wiele bardziej pozytywne przesłanie. Skawiński, który przed pracą w latarni cały czas się tułał, działał i walczył, znów wyrusza w podróż. Znów żyje.

Strata posady latarnika była dla starca moralnym przebudzeniem. Można tu nawiązać do motywu faustowskiego. Jeśli nie wiecie co to, odsyłam do Goethego. Powodzenia na maturach ;D

Nowela, która mówi, że jak twoim zainteresowaniem jest język polski i zamierzasz zdawać na maturze przedmioty humanistyczne, to nawet w latarni nie będą cię chcieli zatrudnić.

A teraz tak na poważnie. :D

"Latarnik" to chyba najpopularniejsza nowela Henryka Sienkiewicza. Większość osób niestety widzi w niej tylko stęsknionego za ojczyzną starca, który przez to, że czytał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Sachem" Sienkiewicza idealnie, lecz z goryczą prezentuje pozytywistyczną koncepcję ewolucjonizmu. Słabsze narody zostają zniszczone przez silniejsze, a ocaleli, jeśli chcą przeżyć, muszą się zasymilować. Nie ma jednostkowych bohaterów mszczących się za swoją ojczyznę. W noweli widać nawiązanie do losów Polski w XIX wieku, gdzie działanie germanizacyjne Kulturkampfu powoli niszczyło polską świadomość narodową.

"Sachem" Sienkiewicza idealnie, lecz z goryczą prezentuje pozytywistyczną koncepcję ewolucjonizmu. Słabsze narody zostają zniszczone przez silniejsze, a ocaleli, jeśli chcą przeżyć, muszą się zasymilować. Nie ma jednostkowych bohaterów mszczących się za swoją ojczyznę. W noweli widać nawiązanie do losów Polski w XIX wieku, gdzie działanie germanizacyjne Kulturkampfu powoli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wzruszająca historia Janka, który urodził się z wyjątkowym talentem, lecz nie w odpowiednim miejscu, by ten talent rozwijać. O tyle nowela jest wstrząsająca, co wciąż aktualna. Kiedy my patrzymy z zachwytem na zagranicznych artystów, wiele talentów ginie tuż obok nas.

Wzruszająca historia Janka, który urodził się z wyjątkowym talentem, lecz nie w odpowiednim miejscu, by ten talent rozwijać. O tyle nowela jest wstrząsająca, co wciąż aktualna. Kiedy my patrzymy z zachwytem na zagranicznych artystów, wiele talentów ginie tuż obok nas.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Szkice węglem" Sienkiewicza to jedna z najlepszych nowel tego autora. Świetnie ukazuje sytuację XIX-wiecznej polskiej wsi i jej mieszkańców, czyli zwykłych chłopów bez wykształcenia, którzy są wykorzystywani przez wyżej postawioną i bardziej wykształconą inteligencję. Losy małżeństwa Rzepów i postać Zołzikiewicza są elementami dzieła, obok których nie da się przejść obojętnie.

Nowela jest uważana za punkt kulminacyjny rozczarowania Sienkiewicza jego współczesnością. I trudno się dziwić. Sarkastyczny styl opowiadania historii ze wsi Barania Głowa i ukryta pogarda dla wiejskiej inteligencji wykorzystującej brak wiedzy chłopów są wszechobecne. I cóż się dziwić, że Sienkiewicz uciekł do przeszłego świata rycerskich walk i szlachetnych miłości...

"Szkice węglem" Sienkiewicza to jedna z najlepszych nowel tego autora. Świetnie ukazuje sytuację XIX-wiecznej polskiej wsi i jej mieszkańców, czyli zwykłych chłopów bez wykształcenia, którzy są wykorzystywani przez wyżej postawioną i bardziej wykształconą inteligencję. Losy małżeństwa Rzepów i postać Zołzikiewicza są elementami dzieła, obok których nie da się przejść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejne czytadełko o potędze miłości i wiary oraz o tym, że poprostu głupi ma szczęście.

W drugiej części trylogii "Blask" wybierzemy się do samego piekła (które o dziwo nie jest takie złe). Po wygnaniu Jake'a Thorna spowrotem do domu Lucyfera, do Venus Cove znów powraca spokój. Do czasu nocy Halloweenowej, kiedy to naiwna Bethany, dołącza się do senasu spirytycznego, który przywoła starego znajomego z samego Hadesu.

Pomysł na sprowadzenie anioła do piekła świetny... i to na tyle. Powieść klimatu nie ma żadnego. Hades raczej przypomina biedniejsze dzielnice Warszawy, niżeli miejsce dla potępionych dusz. Pycha i próżność bardziej pasują do anielicy Beth, niż do księcia piekieł. Postacie, które zdecydowanie powinno się usunąć były Hanna i Tucker. Poprostu genialne zagranie, wpuścić do Hadesu dwie litościwe, pełne miłości duszyczki, które w tak wrogim miejscu okazują się być sprzymierzeńcami Bethany.

Główna bohaterka w tej części udowodniła, że zasługuje na nominację do TOP10 najnudniejszych postaci XXI wieku. Beth tylko po to została sprowadzona do piekła, by podziwiać jak ją próbują stamtąd wydostać. Nic tylko śpi i przenosi się duszą na Ziemię (po ciula jej Tucker pokazał jak).

Reszta bohaterów jest kompletnie wyblakła i bez charakteru. Xavier w tej części jest tak wyidealizowany, że Jezus się przy nim chowa. Główna bohaterka jest tak zafascynowana jego osobą, że nawet koniec świata by przeoczyła. Według mnie jej chłopak choruje na niedobór testosteronu, bo zachowuje się gorzej niż stara panna przed okresem. Ogólnie wszyscy wykazują się wysokim poziomem inteligencji, docinając sobie w międzyczasie szczeniackimi tekstami.

Jedyną odskocznią od sztywnych i płytkich bohaterów jest Jake Thorn. Choć jako książe Hadesu jest zły, arogancki i zadufany w sobie, przyglądając mu się głębiej możemy zobaczyć upadłego anioła, który poprostu chce kochać i być kochanym. Chce by Bethany poczuła się w Piekle jak w Siódmym Niebie i jest gotowy zrobić dla niej wszystko. I choć był jedyną interesującą postacią to tak czy siak dzięki talentowi autorki, stał się zwykłą kukiełką siedzącą prawie cały czas w swoim gabinecie.

Koniec przewidywalny i głupi. Dobro pokonuje zło nie odnosząc żadnych strat i wszyscy happy, utwierdzając się w duchu, że nie ma potężniejszej rzeczy niż miłość i wiara, chociażby ciebie na stosie palili.

Przeczytać się dało, zapamiętać już trochę gorzej. Czy polecam? Zostawiam wam wolną wolę.

Kolejne czytadełko o potędze miłości i wiary oraz o tym, że poprostu głupi ma szczęście.

W drugiej części trylogii "Blask" wybierzemy się do samego piekła (które o dziwo nie jest takie złe). Po wygnaniu Jake'a Thorna spowrotem do domu Lucyfera, do Venus Cove znów powraca spokój. Do czasu nocy Halloweenowej, kiedy to naiwna Bethany, dołącza się do senasu spirytycznego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie będę kryła swojego rozczarowania...

Akcja... no cóż, na początku w ogóle jej nie ma. Archanioł Gabriel, serafinka Ivy i najzwyklejszy aniołek Bethany zostają zesłani na Ziemię, by pomagać ludziom i rozprawić się z siłami ciemności. Ale w sumie nic nie robią poza goframi. Później się trochę rozkręca, bo Bethany idzie do szkoły i mimo, iż anioły nie potrafią się zakochać, jej serce dziwnie reaguje na idealnego pod każdym względem Xaviera Woods'a. Choć związywanie się aniołów i ludzi jest wbrew zasadom nieba, Bethany jest zdolna porzucić wszystko, by być jak najbliżej Woods'a.

Bohaterowie niczym nowym nie zaskakują. Są poprostu piękni, bez wad i ogólnie tacy świetni, że aż nudni. Bethany jak każdy anioł to poprostu ideał piękna. Jej zachowanie powinno doprowadzić ją do upadku, ale miłosierdzie Pana nie zna granic. Gabriel i Ivy też przymykają oko na jej wygłupy, a po pewnym czasie nawet je akceptują. Xavierem też nie ma co się zachwycać. Jest przepiękny, szlachetny, odważny, opiekuńczy, wierny, charyzmatyczny, dobrze zbudowany i tak idealny, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Autorka jakoś nie potrafiła włożyć w niego choć trochę męskości. Jedyny bohater, który zwrócił na siebie moją uwagę jest Jake Thorn, bo choć nie jest postacią pozytywną, to jako jedyny wyróżniał się głębszym myśleniem i ostrym charakterkiem.

Jeśli chodzi o styl, to czasami przeszkadzały pompatyczne opisy, które w sumie nic nie wnosiły i częste spoilerowanie akcji typu "I wtedy o tym nie wiedziałam, ale niedługo miałam sie przekonać, że to i tamto".

Podsumowując, fajna lekturka na weekend, ale złapać za serce nie ma czym.

Nie będę kryła swojego rozczarowania...

Akcja... no cóż, na początku w ogóle jej nie ma. Archanioł Gabriel, serafinka Ivy i najzwyklejszy aniołek Bethany zostają zesłani na Ziemię, by pomagać ludziom i rozprawić się z siłami ciemności. Ale w sumie nic nie robią poza goframi. Później się trochę rozkręca, bo Bethany idzie do szkoły i mimo, iż anioły nie potrafią się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Quentin od dzieciństwa jest zauroczony w buntowniczej i mega popularnej Margo Roth Spiegelman. Za czasów piaskownicy byli przyjaciółmi, lecz pewne odkrycie zmienia ich spojrzenie na świat już na zawsze.

Pewnej nocy Margo wpada przez okno w stroju nindży do pokoju Quentina z tajemniczą prośbą. Ta noc dała nadzieję Q, że może będzie miał szansę zbliżyć się do Margo, gdyby nie to, że następnego dnia dziewczyna znika, zostawiając pewne wskazówki mogące doprowadzić Quentina i jego przyjaciół do miejsca jej ucieczki.

Jednak dla mnie to nie tylko historia o dorastaniu, problemach młodego człowieka, przyjaźni i pierwszych miłościach. To przedewszystkim powieść pomagająca zrozumieć drugiego człowieka i pokazująca jak bardzo niewielka jest granica pomiędzy rzeczywistoscią, a naszymi wyobrażeniami.

Powieść znajduje się na mojej prywatnej liście lektur obowiązkowych. To nie jest książka, którą się poprostu czyta. To jest książka, która wraz z życiem bohatera zmienia i nasze. Która już na zawsze pozostawia ślad w naszym życiu.

W dzisiejszych czasach możemy wybierać spośród miliona książek i setki gatunków, lecz rzadko zdarza się natknąć nam na tą z wartościowym tekstem. Ja wam obiecuję, że właśnie taką książką są "Papierowe miasta" i wszystkim, niezależnie od wieku, czy intelektu, gorąco polecam na każdy dzień.

Quentin od dzieciństwa jest zauroczony w buntowniczej i mega popularnej Margo Roth Spiegelman. Za czasów piaskownicy byli przyjaciółmi, lecz pewne odkrycie zmienia ich spojrzenie na świat już na zawsze.

Pewnej nocy Margo wpada przez okno w stroju nindży do pokoju Quentina z tajemniczą prośbą. Ta noc dała nadzieję Q, że może będzie miał szansę zbliżyć się do Margo, gdyby...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Przebudzona Kristin Cast, Phyllis Christine Cast
Ocena 7,0
Przebudzona Kristin Cast, Phyll...

Na półkach: , , ,

Chyba już tracę wszelkie słowa po przeczytaniu tej części...

Jeśli miało to być brutalne i smutne to nie wyszło. Bajeczki o walce nieskalanego dobra z syfnym złem czytałam do snu mając 6 lat.

Fabuły nie mam co opisywać, bo nie ma czego opisywać. Zoey to dalej ta głupia Zoey, której nie lubię. Stark z każdym tomem traci testosteron, a ogólnie każdej postaci przydałby się dobry psychiatra. Neferet jest takim geniuszem zła, jak z Myszki Miki Batman, a każdy zamiast działać to tylko ubolewa nad swoim losem. Jedyne co mogłam czytać to wątek Steavie Rea i Rephaima.

Robię sobie kolejną przerwę, bo od tej słodkawej powieści przytyję.

Chyba już tracę wszelkie słowa po przeczytaniu tej części...

Jeśli miało to być brutalne i smutne to nie wyszło. Bajeczki o walce nieskalanego dobra z syfnym złem czytałam do snu mając 6 lat.

Fabuły nie mam co opisywać, bo nie ma czego opisywać. Zoey to dalej ta głupia Zoey, której nie lubię. Stark z każdym tomem traci testosteron, a ogólnie każdej postaci przydałby się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Spalona Kristin Cast, Phyllis Christine Cast
Ocena 7,0
Spalona Kristin Cast, Phyll...

Na półkach: , , ,

Po ponad rocznej przerwie od "Domu Nocy" postanowiłam zacisnąć pięści i przelecieć przez już 7 tom przygód naszej głupiej Zoey, który jak się okazuje jest dopiero początkiem.

Kiedy zaczęłam czytać od razu sobie przypomniałam swój wyraz twarzy sprzed około roku. Fabuła dziecinna, mdła i ciągnąca się jak flaki z olejem. Niczym nowym w sumie nie zaskakuje.

Dusza Zoey rozsypuje się na kawałki wraz z karkiem Heatha. Nie jest ani żywa, ani martwa. Wraz z chłopakiem przebywa w Zaświatach. Aby wrócić na Ziemię musi pozbierać się i wziąć się w garść, a jak wiemy naszej bohaterce to nie najlepiej wychodzi.

Baranie stadko przez cały tom jest pogrążone w rozpaczy, więc autorki nie roztkliwiały się nad ich losami. Jedynie Stark i Afrodyta zamiast ryczeć postanawiają za wszelką cenę ratować Zo, nawet jeśli tą ceną będzie śmierć.

Jedyny wątek któremu można poświęcić trochę uwagi jest związek pomiędzy Steavie Rae, a Rephaimem. Czy łącząca ich więź uratuje ich, czy zniszczy? Walka pomiędzy dobrem, a złem się zaostrza, lecz czy zło zawsze jest złem, a dobro dobrem? A jeśli jedno bez drugiego nie będzie miało prawa istnieć?

Ktoś inny napisze coś innego, jeszcze ktoś coś zupełnie odwrotnego - ja napiszę, że jest to głupia książka z mądrym przekazem, nudna i mdła powieść która niesamowicie wciąga, warta polecenia lektura która nie powinna istnieć, tak samo jak dobro to zło, a zło to dobro. Moja opinia jest tak samo bezsensu jak cały ten cykl, a jednocześnie wiem, że i tak sięgnę po następną część.

Po ponad rocznej przerwie od "Domu Nocy" postanowiłam zacisnąć pięści i przelecieć przez już 7 tom przygód naszej głupiej Zoey, który jak się okazuje jest dopiero początkiem.

Kiedy zaczęłam czytać od razu sobie przypomniałam swój wyraz twarzy sprzed około roku. Fabuła dziecinna, mdła i ciągnąca się jak flaki z olejem. Niczym nowym w sumie nie zaskakuje.

Dusza Zoey...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Enklawa" Ann Aguirre to powieść o nieznanej przyszłości, ludzkiej nieświadomości, skrywanych emocjach, miłości i walce o przetrwanie.

Ludzie kiedyś żyli na Powierzchni, lecz niestety z nieznanych powodów już nie dało się tam żyć. Powietrze stało się śmiertelne, a woda była niczym kwas. Wszyscy zeszli do tunelów, gdzie pozakładali swoje miasta - Enklawy. W te bajki już nikt nie wierzy. Po dawnym życiu zostały tylko nieliczne relikty i dokumenty. Ale życie zawsze toczyło się tutaj w tunelach, innej możliwości nie było. Człowiek nie zdolny do życia jak kret, rodzi się tam słaby. Tym którym uda się dożyć wieku dorosłego, czeka dalsza walka o obronę enklawy przed krwiożerczymi potworami, czy życie młodych. Ci którzy skończą 20 lat są już zaliczani do starszyzny, wiadomo, że już długo nie pociągną.

Akcja powieści zaczyna się, kiedy główna bohaterka kończy 15 lat. To właśnie w tym wieku człowiek staje się dorosły, dostaje imię i swoją profesję Łowcy, Robotnika lub Reproduktora. Karo - bo takie imię otrzymała - od zawsze trenowała by stać się Łowcą. Została przydzielona do pary z Cieniem, tajemniczym chłopakiem spoza ich enklawy, który przeżył większość swojego życia zdziczały w tunelach, który nigdy nie oswoił się z prawami władającymi enklawą. Od tej pory razem narażali życie, by bronić swojego podziemnego miasta. Lecz kiedy przychodzą ostrzec enklawę przed nowym zagrożeniem, starszyzna ich ignoruje i każe milczeć. Dopiero wtedy Karo zauważa całą niesprawiedliwość i brutalność władz, na które kiedyś patrzyła z podziwem. W obronie tych, których kochają Karo i Cień zostają wygnani poza enklawę, gdzie czeka ich już tylko śmierć. Lecz zostaje jeszcze jedna droga - na Powierzchnię. Czy prawda była kłamstwem, czy kłamstwo prawdą? Czy miłość pokona wszelkie zakazy? Czy mrok wkońcu ujrzy promienie słońca?

Trudno jest się wybić na sam szczyt, gdy przywieszają etykietkę "Konkurencja dla Zmierzchu", "Dla fanów Igrzysk Śmierci". Trudno stać się ikoną, gdy zabukują książkę do jakiejś szufladki z inną. Lecz co to sprawia? To samo coś co mnie ciągle wkurza - schematy. Wszystko jest takie przewidywalne. W głównych bohaterach nie ma za nic spontaniczności, oryginalności czy gorzkiej prawdy. Historia zawsze musi dobrze zakończona, że aż jest zbyt lukierkowa. Głównym bohaterem zawsze kieruje troska, litość, wierność i odwaga, a jego mottem życiowym jest "Bóg, Honor, Ojczyzna". Ludzie! Pokażcie mi wkońcu historię w której główny bohater jest prawdziwy, który ma swoje wady i lęki! Pokażcie mi brutalną historię, brutalną niczym życie, gdzie nie ma cudów, proroczych snów czy wróżek spełniających życzenia. Gdzie nie ma bohaterów, wzorowych postaci. No cóż, napewno nie znajdę tego w szufladce typu "Igrzyska Śmierci", czy "Zmierzch". Ale trzeba pamiętać, że książki powinny dawać przykład ludziom, tym bardziej tym młodego pokolenia, a "Enklawa" napewno nie pozostawia tematu wartości i cnot samemu sobie.

"Enklawa" jest to powieść dla wszystkich. Napewno przedstawia bardzo ciekawą wizję przyszłości, jeśli ktoś nie ma zamiaru zbytnio się wgłębiać co i jak. Dla mnie jednak jest przedewszystkim opowieść o dorastaniu, pogłębianiu swojej wiedzy i olbrzymiej wiary w marzenia, jaką posiada tylko człowiek.

"Enklawa" Ann Aguirre to powieść o nieznanej przyszłości, ludzkiej nieświadomości, skrywanych emocjach, miłości i walce o przetrwanie.

Ludzie kiedyś żyli na Powierzchni, lecz niestety z nieznanych powodów już nie dało się tam żyć. Powietrze stało się śmiertelne, a woda była niczym kwas. Wszyscy zeszli do tunelów, gdzie pozakładali swoje miasta - Enklawy. W te bajki już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak na czasy starożytnych - arcydzieło, dzisiaj to już tylko krótka lektura szkolna. Uważam, że "Antygona" jest lepsza niż "Król Edyp" lecz i tak obie należy uznać za bezcenną spuściznę po naszych przodkach.

Jak na czasy starożytnych - arcydzieło, dzisiaj to już tylko krótka lektura szkolna. Uważam, że "Antygona" jest lepsza niż "Król Edyp" lecz i tak obie należy uznać za bezcenną spuściznę po naszych przodkach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Żeby dobrze zrozumieć Antygonę, trzeba dogłębnie poznać kulturę i historie Hellenów. Otóż sprzeczność pomiędzy prawem boskim, a prawem ludzkim często była motywem w sztuce starożytnych greków.

Bogowie pełnili bardzo ważną rolę w życiu Greków. To oni rządzili życiem i śmiercią, jednak nawet oni nie mieli wpływu na przeznaczenie. Grecy wierzyli, że jeśli ktoś nie słucha rozkazów bogów, będzie skazany na wieczne cierpienie w Tartarze. To właśnie dlatego wiele bohaterów z powiadań starożytnych sprzeciwia się prawu panującemu w państwie, by spełnić wolę bogów. Perspektywa wiecznego cierpienia w Hadesie wydawała się niezbyt kusząca w porównaniu z śmiercią na Ziemi i wynagrodzeniu w życiu po życiu.

Dlatego właśnie rozumiem i podziwiam Antygonę za to, że mimo grożącej jej śmierci, nie straciła hartu ducha i spełniła swoje obowiązki do brata. Oddała go bogom i w ten sposób pozwoliła bratu wejść do Hadesu i tam zostać osądzonym.

Największą jednak wadą Antygony jest jej pycha. Zamiast prosić króla, który zresztą był jej wujem, o wybaczenie i wytłumaczyć mu jak wyglądała sytuacja z jej perspektywy, pyskuje mu bezczelnie, oskarża siostrę o niekochanie brata i wywyższa się ponad wszystkich. To właśnie jest główną przyczyną śmierci Antygony.

Moim zdaniem Antygona to jedna z najwspanialszych pamiątek starożytnych mądrości. Sofoklesa osobiście podziwiam, tak samo jak całe dziedzictwo antyku.

Żeby dobrze zrozumieć Antygonę, trzeba dogłębnie poznać kulturę i historie Hellenów. Otóż sprzeczność pomiędzy prawem boskim, a prawem ludzkim często była motywem w sztuce starożytnych greków.

Bogowie pełnili bardzo ważną rolę w życiu Greków. To oni rządzili życiem i śmiercią, jednak nawet oni nie mieli wpływu na przeznaczenie. Grecy wierzyli, że jeśli ktoś nie słucha...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pożuj papier toaletowy na to samo ci wyjdzie...

Książka słaba, nudna i bez żadnego smaku. Jeśli poprzedniczki jakoś przecierpiałam, to ta część tak mnie zmęczyła, że złamię swą regułę i po kolejny tom nie sięgnę.

Przez dwadzieścia lat od słynnych Eliminacji Maxona i Americi, Illea bardzo się zmieniła. Zostały zniesione klasy, historia nie jest już na cenzurze, a przyszłą królową jest kobieta. Córka pary królewskiej Eadlyn urodziła się po to, by być władcą. O siedem minut starsza od brata, nie ma zamiaru być zniewolona przez złotą obrączkę. Niestety w kraju wybuchają zamieszki. Kiedy ojciec dla uspokojenia ludu postanawia urządzić dla Eadlyn Eliminacje, ona już wie, że to nie będzie kolejne love story kończące się przed ołtarzem.

Logika w tej części już kompletnie zaryła o dno. Król, by odwrócić uwagę ludzi, postanawia urządzić kolejne bzdetne reality show, gdzie jego córka, będzie musiała wybrać spośród 35 kandydatów przyszłego męża. Jakbym była zbuntowanym tłumem, na pewno by mnie zaciekawiła historia miłosna księżniczki, którą i tak chcę obalić z tronu. Bohaterowie dalej robią pełno rzeczy, które są tak mądre jak zupa z sałaty, a król Maxon przekracza już wszelkie granice.

Polityka i wizja przyszłości jest beznadziejna i ani trochę nie przemawia. Już wcześniej wyśmiewałam całą tę historyjkę, ale w tej części najbardziej dawała się znać.

Bohaterowie są praktycznie przezroczyści. Tych 35 rywali o serce księżniczki nie widać, a jak już są, to zachowują się jak banda pedałów (współczuję Eadlyn). America, którą poznaliśmy w poprzednich tomach, stała się totalną kopią matki Maxona. Sam Maxon, no cóż, stał się 40-letnim starcem, który lada moment odejdzie z tego świata, bo przez te 20 lat, napracował się bardziej niż chłop w kopalni. Wydaje się, że im starszy król, tym większe doświadczenie i siła we władaniu. Nie pozwólcie zmylić się logice, gdyż w tej książce (jak już wcześniej wspominałam) to prawo nie istnieje.

Jedyną obiecującą postacią była Eadlyn, która była zdecydowaną i silną kobietą. Jej krnąbrność i zarozumiałość sprawiły, że księżniczka stała się realistyczna. Jednak i to trzeba było zmienić i zrobić z głównej bohaterki rozkapryszoną dziewczynkę, która jest bardziej niezdecydowana niż pogoda w marcu.

Powieść przewidywalna i słodziaśna, że aż mdli. Czytając ją ma się wrażenie jakby była pisana przez dwunastolatkę, której największym marzeniem jest bycie otoczoną wianuszkiem chłopaków. Do mnie osobiście historia ani trochę nie przemówiła i na pewno na tym tomie zakończam swoją dalszą przygodę z Illeą.

Pożuj papier toaletowy na to samo ci wyjdzie...

Książka słaba, nudna i bez żadnego smaku. Jeśli poprzedniczki jakoś przecierpiałam, to ta część tak mnie zmęczyła, że złamię swą regułę i po kolejny tom nie sięgnę.

Przez dwadzieścia lat od słynnych Eliminacji Maxona i Americi, Illea bardzo się zmieniła. Zostały zniesione klasy, historia nie jest już na cenzurze, a przyszłą...

więcej Pokaż mimo to