-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-10-05
2018-07-13
Sam LeDuff mówi o sobie "nie dziennikarz a reporter; dziennikarz może sobie pisać bez patrzenia". I faktycznie, LeDuff patrzy. Intensywnie. W książce otrzymujemy dobry, bo bardzo osobisty reportaż gonzo - klasyczne dziennikarstwo uczestniczące, bez szklanej ściany między opowiadającym a tym, o czym opowiada.
A opowiada o Detroit i o sobie, traktując to drugie zjawisko jak część pierwszego. To jego miasto rodzinne, to miejsce, które go ukształtowało. I które kocha, choć wkurza go prawie wszystko, co w nim zaszło i co nadal ma miejsce.
Bez fałszywego podlizywania się krytykuje polityków, oportunistów i głupców którzy zrujnowali Miasto Silników. Ale i bez lukru opisuje życie ludzi, których obserwował i którzy zasługują na pamięć - bezkompromisowych strażaków w dziurawych butach klnących na czym świat stoi, ale wbiegających w ogień; hardboiled policjantów w radiowozach, które "radiowozami" nie są, bo miasto zabrało radia; rodziny ofiar ubóstwa oraz bezsensownych zamachów na ludzkie życie. Wplata w to wszystko również wątki osobiste, stawiając swą rodzinę jako przykład dość typowej familii, której skomplikowane losy nierozerwalnie wiążą się z Detroit.
Kto nie lubi zjawiska skrótowo - i bardzo krzywdząco niekiedy - nazwanego "Ego" przenikającym do tekstu, kto oczekuje transparentności dziennikarza dystansującego się do spraw o których mówi, zawiedzie się, a nawet będzie miał pretensje. Owszem, LeDuff miewa skłonność do dominowania sobą tego, o czym mówi. Ale głównie dlatego, że mu na opisywanym temacie tak cholernie zależy. Kto chce zobaczyć skomplikowanego człowieka, któremu w głębi serca leży dobro bliźniego, i który opowiada o swym rodzinnym mieście z autentyczną miłością i autentyczną niechęcią równocześnie - tak, jak czasem opowiada się o człowieku wymykającym się prostym definicjom - ten polubi zarówno książkę, jak i autora. Z chęcią przeczytam kolejne jego dzieła.
Sam LeDuff mówi o sobie "nie dziennikarz a reporter; dziennikarz może sobie pisać bez patrzenia". I faktycznie, LeDuff patrzy. Intensywnie. W książce otrzymujemy dobry, bo bardzo osobisty reportaż gonzo - klasyczne dziennikarstwo uczestniczące, bez szklanej ściany między opowiadającym a tym, o czym opowiada.
A opowiada o Detroit i o sobie, traktując to drugie zjawisko jak...
2018-11-15
Zawsze kręciłem nosem na retellingi. Do teraz.
To naprawdę świetna książka, dobrze napisana, wiarygodna i z wielowymiarowymi bohaterami. Miewa naprawdę wciągające momenty. Wykreowany świat entuzjastów fantastyki - w którym istnieje o jeden obsesyjny fanklub więcej, ale który nie neguje znaczenia istniejących już fandomów - jest rzeczywisty i naturalny.
Ale jej największą siłą jest to, że stanowi oddanie czci tej najlepszej, najbardziej pozytywnej stronie fandomu, gromadzącego ludzi dziwnych i ogarniętych obsesją na punkcie fikcyjnych światów. Nie jest to laurka. Ale widać, że autorka uczestniczyła w życiu fandomu i jest jego częścią. Czuć jej zaangażowanie i miłość do tego osobliwego "półświatka".
Wracając do pierwszego zdania tego wywodu - do "Geekerelli" retellingi kojarzyły mi się z odcinaniem kuponów i żerowaniem na cudzych pomysłach. Tutaj miałem do czynienia ze szczerą, napisaną z sercem opowieścią, której fabuła odtwarza i przetwarza elementy starej baśniowej opowieści. A przecież to baśnie były - i nadal są, między innymi dzięki tej książce - mitem opowiadającym tak naprawdę o życiu i o świecie...
Zawsze kręciłem nosem na retellingi. Do teraz.
To naprawdę świetna książka, dobrze napisana, wiarygodna i z wielowymiarowymi bohaterami. Miewa naprawdę wciągające momenty. Wykreowany świat entuzjastów fantastyki - w którym istnieje o jeden obsesyjny fanklub więcej, ale który nie neguje znaczenia istniejących już fandomów - jest rzeczywisty i naturalny.
Ale jej największą...
2018-07-04
2018-06-13
2018-01-03
Rewelacyjne sprawozdanie z podróży, szczere, naturalne i wciągające, a do tego szalenie zabawne. Dawno nie czytałem książki napisanej z taką swobodą i "od serca", momentami wręcz zwyczajnie życiowo mądrą. Cieszą wstawki biograficzne i opisy lokacji oraz inne smaczki, które sprawiają, że można się dowiedzieć z tej dość cienkiej przecież książki więcej na temat Mezoameryki i jej historii niż z lekcji czy przewodników. Mam nadzieję trafiać na więcej równie dobrych książek podróżniczych, które z przekazaniem sporej dozy osobowości autora, a jednak bez zadęcia pokażą mi jakiś odległy kawałek świata.
Rewelacyjne sprawozdanie z podróży, szczere, naturalne i wciągające, a do tego szalenie zabawne. Dawno nie czytałem książki napisanej z taką swobodą i "od serca", momentami wręcz zwyczajnie życiowo mądrą. Cieszą wstawki biograficzne i opisy lokacji oraz inne smaczki, które sprawiają, że można się dowiedzieć z tej dość cienkiej przecież książki więcej na temat Mezoameryki i...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-19
2017-08-05
2016-12-01
2016-11-13
2016-11-11
2016-10-30
2016-10-12
2013-05
2013-01
Nietuzinkowy sposób na opisanie jednego z najstraszniejszych, a jednocześnie najbardziej intrygujących reżimów totalitarnych w historii. Przejazd przez sto przedmiotów okazał się doskonałą metodą na objaśnienie nie tylko historii, ale i psychologicznych i socjologicznych aspektów III Rzeszy.
Nietuzinkowy sposób na opisanie jednego z najstraszniejszych, a jednocześnie najbardziej intrygujących reżimów totalitarnych w historii. Przejazd przez sto przedmiotów okazał się doskonałą metodą na objaśnienie nie tylko historii, ale i psychologicznych i socjologicznych aspektów III Rzeszy.
Pokaż mimo to