Antti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humorem

Anna Sierant Anna Sierant
23.05.2024

Antti Tuomainen powraca z „Teorią bobra”, czyli trzecią i ostatnią częścią cyklu „Czynnik królika”. Autor odwiedził Warszawę, gdzie miałam przyjemność zapytać go i o nową książkę, i o całą serię, a także o fiński humor (czy taki w ogóle istnieje?), o sprawy poważne traktowane z humorem i nie tylko. Zapraszam do lektury wywiadu!

Antti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humorem Materiały Wydawnictwa Albatros

[Opis: Wydawnictwo Albatros] Komediowy thriller roku „Sunday Timesa”.

Triumfalny finał bestsellerowej trylogii kryminalnej najdowcipniejszego powieściopisarza w Finlandii. Henri Koskinen, rzuca się na głęboką wodę rodzinnego życia, meandrując pomiędzy górami lodowymi pułapek, czyhających na niego w życiu zawodowym. Henri Koskinen, nieustraszony matematyk ubezpieczeniowy i poważny przedsiębiorca w branży rozrywkowej, mocno wierzy w siłę zdrowego rozsądku i porządku. Do czasu, gdy wprowadza się do ukochanej, malarki Laury Helanto, i jej córki... Kiedy Henri powoli odnajduje się w grupie lokalnych ojców, konkurencyjny park rozrywki stara się rozszerzyć działalność, nie zawsze przestrzegając przy tym prawa... Czy możliwe jest połączenie coraz bardziej niebezpiecznego świata biznesu parków rozrywki z nieprzewidywalnością życia w patchworkowej rodzinie? Na pierwszy rzut oka te dwie rzeczy wydają się mieć tylko jedną wspólną cechę: rosnącą liczbę ofiar. Aby rozwiązać tę pozornie niemożliwą zagadkę, Henri jest zmuszony wyjść daleko poza matematyczną precyzję swojej strefy komfortu…

Stawka nigdy nie była wyższa: Henri staje przed największym wyzwaniem w swojej karierze, a jego zmagania przyprawiają o gęsią skórkę. Ciepły, zabawny, absurdalny, wzruszający i trzymający w napięciu thriller „Teoria bobra” to ostatnia część wielokrotnie nagradzanej trylogii, którą otworzyła powieść „Czynnik królika”.

Wywiad z Anttim Tuomainenem, autorem książki „Teoria bobra”

Anna Sierant: Spotykamy się o 8.45 rano, w sobotę. Przed tobą długi, ale i pełen wrażeń dzień – kolejne wywiady, spotkania z czytelnikami na targach książki. Jakie emocje towarzyszą ci podczas wizyty w Polsce i w ogóle podczas wyjazdów promujących kolejne powieści? Czy nie myślisz sobie czasem: „Kurcze, trzeba było pracować od 9 do 17, mieć wolne weekendy”? A może te wyjazdy dają ci tyle energii, że nawet 8 rano w sobotę ci niestraszna?

Antti Tuomainen: Zdecydowanie wybieram drugą opcję! (śmiech) Jestem bardzo wdzięczny, że mogę robić to, co robię, bo zawsze chciałem być pisarzem, nie wyobrażam sobie wykonywania innej pracy. W pewnym sensie to więc spełnienie marzeń. Naprawdę nigdy przez myśl mi nie przeszło, że moje książki mogą być znane poza granicami Finlandii, tłumaczone na inne języki. Piszę powieści od 14 lat i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Nie mam więc problemu, by – w celu promocji swojej książki – wstać wcześniej, dla mnie to nawet dodatkowa korzyść, wynikająca właśnie z bycia pisarzem.

W materiałach prasowych nazywany jesteś „najzabawniejszym pisarzem z Finlandii”, a podczas wywiadu, którego udzieliłeś mi kilka lat temu z okazji premiery „Małej Syberii”, rozmawialiśmy o tym, że twoje pierwsze książki były dość mroczne, nie miały takiej dawki humoru, absurdu, co te wydawane obecnie, w tym powieści z cyklu „Czynnik królika”. Zgodziłbyś się, że jesteś „najzabawniejszy” i tworzysz komedie?

Tak naprawdę to od początku chodziło mi wyłącznie o pisanie książek. Nigdy nie zastanawiałem się nad konkretnym gatunkiem literackim. Przyznam, że było to naiwne, bo książki są jednak kategoryzowane – po to, by łatwiej je wybierać czy znaleźć, każdą z nich wkłada się do określonego pudełka, np. z napisem „kryminał”. I właściwie nie mam nic przeciwko temu.

Choć rzeczywiście, po tych mroczniejszych książkach napisałem – do tej pory – osiem kolejnych, które można by nazwać, powiedzmy, komediowymi. Ale. Nadal uważam, że tworzę te same, poważne historie – one są tylko pod tym humorem ukryte. Tym, co staram się robić, jest pisanie książek, które w czasie lektury sprawiają, że czytelnik chce zadawać konkretne pytania, albo po prostu piszę na temat, który mnie interesuje, intryguje. Jak miłość, małżeństwo, śmierć. I choć ten humor przychodzi mi naturalnie, to pozwala poradzić sobie z tymi trudnymi czasem kwestiami.

O twoich książkach mówi się również, że są pełne „fińskiego humoru”. Ale czy taki humor istnieje? Czy to może bardziej humor Anttiego Tuomainena?

To chyba przede wszystkim mój humor. Ale uważam, że istnieje specyficzny typ humoru, który płynie w żyłach Finów. Choć nie tylko w ich – moje książki bardzo dobrze sprzedają się w Wielkiej Brytanii, a wszyscy znamy to słynne brytyjskie poczucie humoru. Myślę, że w moim też coś z niego jest. Co konkretnie? Żarty, które są czasem bardzo mroczne, czy mówienie czegoś bardzo śmiesznego (przynajmniej w zamierzeniu osoby mówiącej) ze śmiertelnie poważną miną. Jeśli kiedykolwiek oglądaliście filmy Akiego Kaurismäkiego, to znajdziecie w nich – choć nie śmiem się z nim porównywać – podobny humor, co w moich książkach, ukryty pod tą tylko pozorną powagą.

Z powodu tego specyficznego humoru część osób polubi więc moje książki, część zdecydowanie nie – i ja to zdecydowanie rozumiem.

To jeszcze odnośnie do tego humoru – zastanawia mnie, jak przebiegał research do „Teorii bobra”. Skąd pomysł na umieszczenie akcji właśnie w parku rozrywki? Poznawałeś mechanizmy działania atrakcji takich parków czy jednak np. wewnętrzna budowa wielkiego bobra czy banana, z których można korzystać w Funlandii, to wyłącznie wytwór twojej wyobraźni?

Wszystko powstało w mojej głowie! I to jest najlepsza część pisarskiej pracy – wymyślasz różne rzeczy, tworzysz coś z niczego. Uwielbiam kreować te literackie światy: wioski, miejsca pracy, a nawet – bo dlaczego nie – parki rozrywki. Mam zawsze dokładne mapy tych miejsc w głowie: wiem, co gdzie się znajduje, choć często niczego podobnego nie widziałem w pozaliterackiej rzeczywistości. No i muszę się w tym miejscu do czegoś przyznać: nigdy nie byłem w parku rozrywki! Dlatego najbardziej się cieszę, gdy potem czytelnicy mówią mi, że uwierzyli w ten mój świat, że przedstawiłem wszystko absurdalnie, ale wiarygodnie.

Skoro o wyobraźni mowa: Henri, główny bohater „Teorii bobra” i całej serii „Czynnik królika”, jest aktuariuszem. Dlaczego zdecydowałeś się uczynić go właśnie przedstawicielem takiego zawodu? Czy po to, by zobaczyć, jak szalony efekt przyniesie mieszanka jego bardzo pragmatycznego podejścia do życia i kłopotów, w które się wpakuje, gdy – w pierwszej części – odziedziczy po zmarłym bracie park przygód?

Jest dokładnie tak, jak mówisz, a na dowód przytoczę pewną historię. Jeszcze w trakcie pisania „Małej Syberii” przyszła mi do głowy pewna myśl, zainspirowana oglądanymi w telewizji wiadomościami. Myślą tą było: „Kurcze, świat to jeden wielki chaos. A gdyby na tym świecie pozostała jedna osoba, która nadal wierzy, że świat musi mieć sens, działać według logicznych, matematycznych zasad?”. I tak dziesięć minut później powstał Henri Koskinen, aktuariusz.

Choć sam nigdy nie byłem dobry w matematyce, statystyce, to uwielbiam czytać książki popularnonaukowe na ten temat, a dzięki Henriemu mogłem jeszcze lepiej się z nimi zapoznać. I oczywiście moim celem nie jest zrozumienie wszystkiego, o czym w nich piszą, ale spojrzenie na świat choć przez chwilę przez te, ściśle regulowane różnymi prawami, okulary. Henri aktuariusz dał więc i mi, i czytelnikom bardzo unikalny sposób widzenia świata. Bo życie jest niczym innym jak chaosem, nieuporządkowaniem, i fascynowało mnie, jak będzie wyglądać zderzenie kogoś takiego jak mój bohater właśnie z taką rzeczywistością.

W „Teorii bobra” Henri nie jest już tylko aktuariuszem, ale i członkiem rodziny – wprowadza się bowiem do swojej ukochanej Laury (o której jednak cały czas nie przestaje mówić pełnym imieniem i nazwiskiem) i jej córki Tuuli. Jak życie z Laurą zmienia naszego bohatera?

Świetne pytanie, bo właśnie o tym są te trzy książki. „Czynnik królika” jest moją jedyną serią i wiedziałem, że będzie ona opowiadać historię samotnego mężczyzny, który znajduje najpierw przyjaciół, a potem rodzinę. To więc, jak mówiliśmy wcześniej, bardzo poważna historia o bardzo samotnej osobie, która nawiązuje więzi, znajduje swoje miejsce w tym chaotycznym – jak też już wspominaliśmy – świecie.

A skoro o rodzinnej odsłonie życia głównego bohatera mowa, moimi ulubionymi postaciami z książki są chyba ekstremalnie zaangażowani w szkolne życie ojcowie dzieci z klasy Tuuli, którzy poświęcają się różnym aktywnościom w związku z wycieczką ich pociech do Paryża – panowie zakładają m.in. Le Groupe Paris na WhatsAppie. Rozumiem, że to inspiracja z życia wzięta?

Tak, zdecydowanie! (śmiech) Sam nie mam dzieci, ale mój brat i moja siostra mają, a ja po prostu napisałem o tym, co widzę. Pamiętam, jak podczas spotkania rodzinnego siostra nieustannie dostawała powiadomienia właśnie na WhatsAppie, bo grupa rodziców, do której należała, zajmowała się całym szeregiem różnych spraw. Ale muszę tutaj dodać, że rzadko piszę o tym, co zaobserwuję – najczęściej wszystko wymyślam.

Życie rodzinne życiem rodzinnym, ale w „Teorii bobra” Henri po raz kolejny zawalczy o park – tym razem dlatego, że pod nosem wyrosła mu konkurencja. I po raz kolejny jego pracownicy go nie zawiodą. To w końcu, w pewnym sensie, również jego rodzina. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że obie strony są w stanie zrobić dla siebie nawzajem wszystko. Czy tworzenie którejś z postaci lub sceny związanej z jednym lub drugim parkiem rozrywki przyniosło ci najwięcej twórczej przyjemności? Moim ulubieńcem jest zdecydowanie Esa.

Ważną częścią tego mojego tworzenia książkowych światów są mikroświaty konkretnych społeczności, jak choćby te, które tworzą się w miejscach pracy. Zanim zostałem pisarzem na pełen etat, co stało się 9 lat temu, pracowałem w wieeelu różnych miejscach. To ciekawe, że w każdym z nich zawsze pojawiały się określone typy ludzi: ten był dziwny, ta odwalała całą robotę itp. To pomogło mi tworzyć postaci poboczne pracujące w parku rozrywki, a wprost uwielbiam kreować bohaterów drugoplanowych. Główny bohater musi pozostać wierny sobie, to on czy ona jest narratorem w moich książkach, opowiada nam historię – nie mogę z nim zaszaleć. Ale z postaciami pobocznymi? Hulaj dusza! Mogę wysłać je w dowolne miejsce, pozwolić im robić wiele – sam kocham Esę, ale uczynienie z niego głównego bohatera, przyznasz, byłoby trudne.

Przyznaję!

Dlatego tworzenie postaci drugoplanowych to dla mnie czysta rozrywka, w końcu pisarz też musi coś z tego mieć!

Udało ci się osiągnąć międzynarodowy sukces, choć piszesz w języku fińskim, a zazwyczaj – jak wskazują listy bestsellerów – sięgamy po książki wydane w oryginale w naszym ojczystym języku lub te twórców piszących po angielsku. Jak myślisz, co było twoim kluczem do sukcesu?

W moim ojczystym języku mówi tylko 5 milionów ludzi na całym świecie, więc, chcąc nie chcąc, muszę być otwarty. Dla mnie, jako Fina, to naturalne być ciekawym świata, interesować się, co w nim słychać, bo po prostu nas samych nie ma zbyt wielu. Myślę więc, że może o tę otwartość chodzi – że z tych książek nie tylko przebija fiński humor, ale też wypływa uniwersalny przekaz?

Tu przy okazji języków, tłumaczeń, wspomnę, że w młodości chciałem być poetą i mam w domu tłumaczenie wierszy Wisławy Szymborskiej, a nawet całą antologię polskich twórców przetłumaczoną na fiński. Podziwiam autorów przekładów, niestety jestem w stanie porównać z oryginałem tylko wersję angielską mojej książki. A co do wersji polskiej – bardzo ufam polskiej tłumaczce! (śmiech)

Moje przedostatnie pytanie… zadała czytelniczka CollapseCollage, która dodała je pod wywiadem z tobą dotyczącym pierwszej części cyklu, czyli „Czynnik królika”. Też jestem bardzo ciekawa odpowiedzi. Oto jej komentarz: „W uniwersum Muminków (jak najbardziej fińskich) jest opowiadanie o Paszczaku, który kochał ciszę. Otrzymał w spadku co prawda nie wesołe miasteczko, a park, ale wcześniej pracował w lunaparku właśnie. Dzieci znoszą mu stamtąd stare sprzęty zniszczone przez ulewę – żeby je ponaprawiał. Na końcu, mimo umiłowania samotności, Paszczak zgadza się na wpuszczenie rozgardiaszu do samotni. Urządza dzieciom u siebie fajne miejsce zabaw. Tak sobie myślę, może ta bajka, w jakiś sposób poza świadomością, zainspirowała wyjściowy wątek... Ciekawe, co powiedziałby na to pan Antti? Niezbadane są meandry literackiej podświadomości”.

Wow! Szczerze mówiąc, po raz pierwszy o tym opowiadaniu słyszę, choć brzmi to bardzo intrygująco. (śmiech) Nigdy nie interesowałem się szczególnie „Muminkami”, bo były wszędzie dookoła. Nie zwracałem na nie uwagi, uważałem je za oczywistość. Kiedy podróżuję, często jestem pytany właśnie o „Muminki”, ale muszę przyznać, że nie czuję się z nimi szczególnie związany. Mogę więc tylko powiedzieć: dzięki za informację!

A jakie są twoje kolejne plany? Co z ekranizacją cyklu, w której ma wystąpić Steve Carell? Uważam, że super sprawdziłby się w tej roli.

Mogę tylko powiedzieć, że wygląda na to, iż – jeśli chodzi o film – wróciliśmy do gry! Steve Carell nadal jest w tę produkcję zaangażowany i wszystko zmierza teraz w bardzo dobrym kierunku.

A co teraz robię? W Finlandii ukazuje się właśnie moja książka „The Burning Stones”, która opowiada o saunie, miłości, wieku średnim i zbrodni. To bardzo czarna komedia, w której dzieje się naprawdę wiele!

O autorze

Antti Tuomainen (ur. 1971 r. w Helsinkach), jeden z najbardziej cenionych i najczęściej nagradzanych fińskich fińskich pisarzy, autor jedenastu powieści kryminalnych, których tłumaczenia ukazały się w 27 krajach. Tuomainen, najinteligentniejszy – i najzabawniejszy – pisarz Finlandii, od wielu lat okupuje szczyt tamtejszych listy bestsellerów. Autora nominowano do wielu prestiżowych europejskich nagród, m.in. Szklanego Klucza, CWA International Dagger, Prix du Polar Européen oraz Last Laugh Award. Aktualnie najbardziej pożądany literacki towar eksportowy Finlandii, łączy w sobie talent Akiego Kaurismäkiego i braci Coen. Zanim poświęcił się karierze literackiej, pracował w agencjach reklamowych jako copywriter. 

Przeczytaj fragment powieści „Teoria bobra”:

---

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [4]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LetCentryczna  - awatar
LetCentryczna 23.05.2024 20:36
Czytelniczka

Podczas Targów Vivelo też miałam szczęście spotkać się z Anttim Tuomainenem, którego książki czytam od 10 lat. Jeszcze wtedy nie były komediami, choć zawsze były bardzo specyficzne.
Niesamowite przeżycie, mnóstwo zdjęć, oczywiście autografy na kilku książkach, "dziękuję", które powiedziałam po fińsku... Antti jest przeuroczy i dowcipny. Spełniłam swoje marzenie. 😊

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 24.05.2024 14:10
Redaktor

Super, z tym "dziękuję" po fińsku na pewno było mu bardzo miło :) Mam podobne wrażenia po rozmowie z Anttim - skromny, życzliwy innym człowiek, który odniósł taki duży literacki (i wkrótce, mam nadzieję, filmowy) sukces. Świetnie, że właśnie takim osobom się udaje zdobyć serca czytelników i czytelniczek.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
LetCentryczna  - awatar
LetCentryczna 24.05.2024 14:17
Czytelniczka

Zgadzam się, sukces zasłużony, a urok osobisty autora też robi wrażenie. 😊

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 23.05.2024 15:00
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam