-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-04-19
2022-04-28
2021-08-17
2021-08-04
2021-07-21
2021-03-28
2021-02-01
Wygodny przegląd sławnych seryjnych zabójców. Zabrakło kilku "celebrytów", a przede wszystkim - indeksu odsyłającego od konkretnego nazwiska do konkretnego podrozdziału. Mimo tego, książka dobra i przydatna jako źródło wiedzy na temat seryjniaków.
Wygodny przegląd sławnych seryjnych zabójców. Zabrakło kilku "celebrytów", a przede wszystkim - indeksu odsyłającego od konkretnego nazwiska do konkretnego podrozdziału. Mimo tego, książka dobra i przydatna jako źródło wiedzy na temat seryjniaków.
Pokaż mimo toKsiążka straszliwie nudna w porównaniu do wszystkich pozostałych pozycji z serii. Brakuje w niej tego polotu poprzedzających ją powieści, główny wątek jest nudny i płaski. Widać wyraźne wyczerpanie materiału i pisarski dołek Stackpole'a. Przy maratonie X-Wingów pędziłem niczym tytułowy myśliwiec mknący w nadprzestrzeni, ale ta książka wyrwała mnie z tej podróży jak cień grawitacyjny i zepsuła cały maraton.
Książka straszliwie nudna w porównaniu do wszystkich pozostałych pozycji z serii. Brakuje w niej tego polotu poprzedzających ją powieści, główny wątek jest nudny i płaski. Widać wyraźne wyczerpanie materiału i pisarski dołek Stackpole'a. Przy maratonie X-Wingów pędziłem niczym tytułowy myśliwiec mknący w nadprzestrzeni, ale ta książka wyrwała mnie z tej podróży jak cień...
więcej mniej Pokaż mimo toCiekawie skonstruowana i nieźle łącząca wątki ze "starych' i "nowych" SW opowieść złożona z historii kilku postaci. Ciekawe studium charakterów, same dobrze napisane postaci, dobrze ukazane "zaplecze" wielkich wydarzeń i cudownie zrealizowane sceny z filmów z perspektywy (właściwie dosłownie) halabardników. W rzadkich momentach chaotyczna i nierówna, ale spójna historia zdecydowanie godna polecenia. Zakończenie świetnie trzyma w napięciu.
Ciekawie skonstruowana i nieźle łącząca wątki ze "starych' i "nowych" SW opowieść złożona z historii kilku postaci. Ciekawe studium charakterów, same dobrze napisane postaci, dobrze ukazane "zaplecze" wielkich wydarzeń i cudownie zrealizowane sceny z filmów z perspektywy (właściwie dosłownie) halabardników. W rzadkich momentach chaotyczna i nierówna, ale spójna historia...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-13
Sam LeDuff mówi o sobie "nie dziennikarz a reporter; dziennikarz może sobie pisać bez patrzenia". I faktycznie, LeDuff patrzy. Intensywnie. W książce otrzymujemy dobry, bo bardzo osobisty reportaż gonzo - klasyczne dziennikarstwo uczestniczące, bez szklanej ściany między opowiadającym a tym, o czym opowiada.
A opowiada o Detroit i o sobie, traktując to drugie zjawisko jak część pierwszego. To jego miasto rodzinne, to miejsce, które go ukształtowało. I które kocha, choć wkurza go prawie wszystko, co w nim zaszło i co nadal ma miejsce.
Bez fałszywego podlizywania się krytykuje polityków, oportunistów i głupców którzy zrujnowali Miasto Silników. Ale i bez lukru opisuje życie ludzi, których obserwował i którzy zasługują na pamięć - bezkompromisowych strażaków w dziurawych butach klnących na czym świat stoi, ale wbiegających w ogień; hardboiled policjantów w radiowozach, które "radiowozami" nie są, bo miasto zabrało radia; rodziny ofiar ubóstwa oraz bezsensownych zamachów na ludzkie życie. Wplata w to wszystko również wątki osobiste, stawiając swą rodzinę jako przykład dość typowej familii, której skomplikowane losy nierozerwalnie wiążą się z Detroit.
Kto nie lubi zjawiska skrótowo - i bardzo krzywdząco niekiedy - nazwanego "Ego" przenikającym do tekstu, kto oczekuje transparentności dziennikarza dystansującego się do spraw o których mówi, zawiedzie się, a nawet będzie miał pretensje. Owszem, LeDuff miewa skłonność do dominowania sobą tego, o czym mówi. Ale głównie dlatego, że mu na opisywanym temacie tak cholernie zależy. Kto chce zobaczyć skomplikowanego człowieka, któremu w głębi serca leży dobro bliźniego, i który opowiada o swym rodzinnym mieście z autentyczną miłością i autentyczną niechęcią równocześnie - tak, jak czasem opowiada się o człowieku wymykającym się prostym definicjom - ten polubi zarówno książkę, jak i autora. Z chęcią przeczytam kolejne jego dzieła.
Sam LeDuff mówi o sobie "nie dziennikarz a reporter; dziennikarz może sobie pisać bez patrzenia". I faktycznie, LeDuff patrzy. Intensywnie. W książce otrzymujemy dobry, bo bardzo osobisty reportaż gonzo - klasyczne dziennikarstwo uczestniczące, bez szklanej ściany między opowiadającym a tym, o czym opowiada.
A opowiada o Detroit i o sobie, traktując to drugie zjawisko jak...
2019-09-29
Odrobinę chaotyczna, ale jakże interesująca opowieść o dzielnych lotniczkach z ATA zmagających się z zastałymi zwyczajami i normami. Przekrój przez rozmaite charaktery i motywacje, zbiór niesamowitych anegdot, opis autentycznych przygód i uwarunkowań społecznych, a także, przy okazji, użyteczne streszczenie roli brytyjskiego lotnictwa w drugiej wojnie światowej i wyjaśnienie, że latać wcale nie było tak łatwo. Lektura obowiązkowa dla miłośników historii, awiacji i batalistyki oraz osób pragnących poczuć "girl power" - tego ostatniego jest w tej książce pełno!
Odrobinę chaotyczna, ale jakże interesująca opowieść o dzielnych lotniczkach z ATA zmagających się z zastałymi zwyczajami i normami. Przekrój przez rozmaite charaktery i motywacje, zbiór niesamowitych anegdot, opis autentycznych przygód i uwarunkowań społecznych, a także, przy okazji, użyteczne streszczenie roli brytyjskiego lotnictwa w drugiej wojnie światowej i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zbiór lepszych i gorszych opowiadań, przyjemny w odbiorze, może nieco niekonsekwentny, ale prezentujący przyzwoity poziom.
Ocenę stanowczo zaniżają ciężkie w odbiorze teksty Patricii A. Jackson, które średnio pasują do świata. Ale po kolei:
► Interludium na Darkknell - trochę szpiegowskie, trochę awanturnicze, ładne połączenie wielu wątków i interesujące postaci.
► Pasjans według Jade - dobra historia spisku i zdrady, choć to, co w niej się dzieje, obnaża chyba jakiś kompleks autora.
► W ciemności - świetne, dość zabawne opowiadanie z dobrym opisem umysłów otumanionych przez tortury.
► Zabawa w Hutta i myszkę - awanturnicza opowieść ze świetnie skontrastowanymi protagonistkami.
► Najdłuższy upadek - przekonujący opis agonii. Niestety, czytelnik niejako w niej uczestniczy, bo tekst wywołuje ból głowy.
► Konflikt interesów - wojna, interesy, bunty, tradycje - jak to pogodzić? Opowiadanie mówi nam, że ciężko i robi to poprawnie.
► Bez dezintegracji, proszę - czysta przyjemność zaserwowana w taki sposób, w jaki powinno opowiadać się o postaci Boby Fetta - mało gadania, dużo destrukcji.
► Dzień zwany Nocą Umarłych - interesujący pomysł, nie najgorsze wykonanie, trochę brak w tym Gwiezdnych wojen.
► Uhl Eharl Khoehng - rozwinięcie przygód ciężkich w odbiorze i niespecjalnie dających się lubić bohaterów z opowiadań Jackson, niestety, ponownie nieprzyjemne i mało starwarsowe.
► Ostatnie rozdanie - przyjemna, choć mająca słabsze momenty awanturnicza opowiastka o spełnianiu marzeń.
► Proste sztuczki - doskonałe zwieńczenie tomu, znów z kapitalnym duetem bohaterek i z delikatnym potępieniem dzielenia osób czy zdarzeń według schematu "czarne-białe".
Zbiór lepszych i gorszych opowiadań, przyjemny w odbiorze, może nieco niekonsekwentny, ale prezentujący przyzwoity poziom.
Ocenę stanowczo zaniżają ciężkie w odbiorze teksty Patricii A. Jackson, które średnio pasują do świata. Ale po kolei:
► Interludium na Darkknell - trochę szpiegowskie, trochę awanturnicze, ładne połączenie wielu wątków i interesujące postaci.
►...
2019-07-17
Ciekawa, bogata w informacje i anegdoty opowieść o jednym z najważniejszych reżyserów w historii kina i twórcy współczesnego mitu oraz popkultury (czyż w gruncie rzeczy to nie jest to samo?).
Jako długoletni fan uniwersum Star Wars chłonąłem całą tę wiedzę o powstawaniu mojego ukochanego uniwersum z ogromnym zainteresowaniem, jednocześnie utrwalając się w przekonaniu, że George Lucas jest postacią szalenie ambiwalentną. Jednocześnie budzącą współczucie i odruch "dobrze mu tak". Tuwim pisał "Zosię Samosię" z myślą o Lucasie. Bo reżyser musiał WSZYSTKO zrobić sam. Wszystko kontrolować. We wszystko wkładać coś od siebie. I otaczać się "yes-manami", co miało swoje konsekwencje. Ktoś kiedyś powiedział, że Prequele Star Wars są biograficzne, bo opowiadają o Anakinie, człowieku, który nie akceptował feedbacku - i jest to alegoria Lucasa. Zgadzam się z tym. Lektura książki była przyjemna, a jedyną rzeczą, która ją psuła było ciągłe opisywanie udręki i męczarni Lucasa. Nie lubił jakiegoś etapu produkcji filmu? Cierpiał. I cierpiał bardzo na wyrost, okazując to współpracownikom i przyjaciołom. A autor zadbał, żebyśmy i my o tym wiedzieli. O rany, jak on cierpiał pisząc scenariusz. O jejku, jak on się męczył, promując ten film. A jak już skończył i reakcje były negatywne - odpowiadał "ale tak miało być, to zamierzone działanie".
Mimo tego - a może także i z tego powodu - książka jest godna polecenia. Lektura obowiązkowa dla studentów filmoznawstwa, przyszłych filmowców i innych twórców, niekoniecznie tylko audiowizualnych, a także, oczywiście, dla fanów Gwiezdnych wojen czy innej twórczości Lucasa; tytuł sugeruje, że wspominana jest "reszta życia" i faktycznie, na SW się nie kończy.
Ciekawa, bogata w informacje i anegdoty opowieść o jednym z najważniejszych reżyserów w historii kina i twórcy współczesnego mitu oraz popkultury (czyż w gruncie rzeczy to nie jest to samo?).
Jako długoletni fan uniwersum Star Wars chłonąłem całą tę wiedzę o powstawaniu mojego ukochanego uniwersum z ogromnym zainteresowaniem, jednocześnie utrwalając się w przekonaniu, że...
2019-05-24
Zbiór lepszych i gorszych opowiadań, przyjemny w odbiorze, może nieco niekonsekwentny, ale prezentujący przyzwoity poziom.
Dużo poprawnych tekstów, są też słabe i świetne.
► Pierwszy kontakt - "origin story" dla świetnej postaci przemytnika, choć sama w sobie zaledwie dobra.
► Próba ognia - zgrabna opowieść o tym, jak tyrania nie uznaje maluczkich oraz o przetrwaniu.
► Ostatnia scena - najsłabsza pozycja w zbiorze, jakaś taka dziwna opowieść o przemytniku i Imperialnym Inkwizytorze. Ciąg dalszy, niestety, nastąpi.
► Stracona szansa - "origin story" dla jednej z najbardziej znanych postaci, do tego świetna intryga i postaci.
► Odwrót z Coruscant - zawodowiec stojący z dala od polityki trafia w sam środek konfliktu. Nie najgorsze opowiadanie, plus za znane postaci i połączenie ważnej trylogii książkowej z serią komiksów.
► Punkt widzenia - trochę chaotyczna opowieść o konflikcie lojalności, znośna.
► W blasku chwały - jak to mówią, "lata 80. dzwoniły"; opowiadanie brzmi jak scenariusz filmu akcji ze złotej ery chwytliwych komentarzy wygłaszanych przez szczerzących się mięśniaków; tekst poprawny.
► Pogromcy smoków - interpretacja mitów o smokach na świat SW oraz życie codzienne zwykłego zjadacza chleba, który chciałby (albo i nie?) pozostać z dala od wielkich konfliktów. Świetne.
► Po pierwsze - nie szkodzić - zgrabnie i niezbyt pretensjonalnie ujęte życie sanitariusza zmuszonego do walki i zabijania.
► Wypad - ciekawa opowieść, która zbiera masę kultowych bohaterów w jednym miejscu i nie robi tego źle, świetnie łącząc wątki. Piękne zwieńczenie zbioru.
Zbiór lepszych i gorszych opowiadań, przyjemny w odbiorze, może nieco niekonsekwentny, ale prezentujący przyzwoity poziom.
Dużo poprawnych tekstów, są też słabe i świetne.
► Pierwszy kontakt - "origin story" dla świetnej postaci przemytnika, choć sama w sobie zaledwie dobra.
► Próba ognia - zgrabna opowieść o tym, jak tyrania nie uznaje maluczkich oraz o przetrwaniu.
►...
2018-11-07
2018-10-28
Potężnie melancholijna i jakby noirowa - czytając, miałem przed oczami słynny obraz "Nighthawks" Edwarda Hoppera - pozycja "bardzo o życiu". Trochę inna od "gonzowatego" stylu pozostałych książek LeDuffa wydanych w Amerykańskiej, nie tylko dlatego, że bardziej "z offu", ale i dlatego, że pozostaje mniej zanurzona w -tfu!- polityce. Tutaj czujemy się nie oburzonym ekscesami/zachwyconym mądrością (niepotrzebne skreślić) establishmentu osobnikiem, ale raczej potulną ćmą barową z zadumą patrzącą, jak kolejne grupy ludzi wegetują/wymierają/rozmieniają się na drobne (tu już niczego nie skreślamy).
Lekturze towarzyszyły osobliwe doznania, których chyba nie jestem w stanie ubrać w precyzyjne słowa, więc nawet nie podejmę próby.
Potężnie melancholijna i jakby noirowa - czytając, miałem przed oczami słynny obraz "Nighthawks" Edwarda Hoppera - pozycja "bardzo o życiu". Trochę inna od "gonzowatego" stylu pozostałych książek LeDuffa wydanych w Amerykańskiej, nie tylko dlatego, że bardziej "z offu", ale i dlatego, że pozostaje mniej zanurzona w -tfu!- polityce. Tutaj czujemy się nie oburzonym...
więcej Pokaż mimo to