-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-10-11
2022-05-07
2022-04-28
2021-08-08
2021-08-04
2020-07-13
2020-03-03
Bardzo obrazowe i całkiem wnikliwe ukazanie historii polskiego fandomu, ujmujące, choć często irytujące - nie z racji formy, a treści; jeśli istnieje jedno polskie dzieło z gatunku SF lub fantasy, którego tytuł idealnie pasuje do sporej części tej książki - mam na myśli wypowiedzi cytowanych tu "starych wyjadaczy" - to jest to "Czas pogardy".
Smutno się czyta wypowiedzi cokolwiek zgorzkniałych weteranów, choć pewne sentymenty z nimi podzielam, tęskniąc za odrobinę bardziej kameralnymi konwentami jako przedstawiciel grupy pośredniej, zaczynającej przygodę z fandomem i konwentami gdzieś w okolicach 2004 roku.
Bardzo obrazowe i całkiem wnikliwe ukazanie historii polskiego fandomu, ujmujące, choć często irytujące - nie z racji formy, a treści; jeśli istnieje jedno polskie dzieło z gatunku SF lub fantasy, którego tytuł idealnie pasuje do sporej części tej książki - mam na myśli wypowiedzi cytowanych tu "starych wyjadaczy" - to jest to "Czas pogardy".
Smutno się czyta wypowiedzi...
2018-07-13
Sam LeDuff mówi o sobie "nie dziennikarz a reporter; dziennikarz może sobie pisać bez patrzenia". I faktycznie, LeDuff patrzy. Intensywnie. W książce otrzymujemy dobry, bo bardzo osobisty reportaż gonzo - klasyczne dziennikarstwo uczestniczące, bez szklanej ściany między opowiadającym a tym, o czym opowiada.
A opowiada o Detroit i o sobie, traktując to drugie zjawisko jak część pierwszego. To jego miasto rodzinne, to miejsce, które go ukształtowało. I które kocha, choć wkurza go prawie wszystko, co w nim zaszło i co nadal ma miejsce.
Bez fałszywego podlizywania się krytykuje polityków, oportunistów i głupców którzy zrujnowali Miasto Silników. Ale i bez lukru opisuje życie ludzi, których obserwował i którzy zasługują na pamięć - bezkompromisowych strażaków w dziurawych butach klnących na czym świat stoi, ale wbiegających w ogień; hardboiled policjantów w radiowozach, które "radiowozami" nie są, bo miasto zabrało radia; rodziny ofiar ubóstwa oraz bezsensownych zamachów na ludzkie życie. Wplata w to wszystko również wątki osobiste, stawiając swą rodzinę jako przykład dość typowej familii, której skomplikowane losy nierozerwalnie wiążą się z Detroit.
Kto nie lubi zjawiska skrótowo - i bardzo krzywdząco niekiedy - nazwanego "Ego" przenikającym do tekstu, kto oczekuje transparentności dziennikarza dystansującego się do spraw o których mówi, zawiedzie się, a nawet będzie miał pretensje. Owszem, LeDuff miewa skłonność do dominowania sobą tego, o czym mówi. Ale głównie dlatego, że mu na opisywanym temacie tak cholernie zależy. Kto chce zobaczyć skomplikowanego człowieka, któremu w głębi serca leży dobro bliźniego, i który opowiada o swym rodzinnym mieście z autentyczną miłością i autentyczną niechęcią równocześnie - tak, jak czasem opowiada się o człowieku wymykającym się prostym definicjom - ten polubi zarówno książkę, jak i autora. Z chęcią przeczytam kolejne jego dzieła.
Sam LeDuff mówi o sobie "nie dziennikarz a reporter; dziennikarz może sobie pisać bez patrzenia". I faktycznie, LeDuff patrzy. Intensywnie. W książce otrzymujemy dobry, bo bardzo osobisty reportaż gonzo - klasyczne dziennikarstwo uczestniczące, bez szklanej ściany między opowiadającym a tym, o czym opowiada.
A opowiada o Detroit i o sobie, traktując to drugie zjawisko jak...
2019-08-21
2019-06-10
2019-05-24
2018-12-10
2018-12-11
Niskie oceny na pewno są skutkiem działania CIA.
Wiem to od trzech niezależnych emerytowanych agentów, którzy jednak chcą zachować anonimowość.
Niskie oceny na pewno są skutkiem działania CIA.
Wiem to od trzech niezależnych emerytowanych agentów, którzy jednak chcą zachować anonimowość.
2018-11-25
Niskie oceny na pewno są skutkiem działania Reptilian.
Gady infiltrują lubimyczytac.pl z obawy, że zbyt wielu ludzi zechce sięgnąć po lekturę takich książek i pozna Prawdę.
Niskie oceny na pewno są skutkiem działania Reptilian.
Gady infiltrują lubimyczytac.pl z obawy, że zbyt wielu ludzi zechce sięgnąć po lekturę takich książek i pozna Prawdę.
2018-07-26
Potężnie melancholijna i jakby noirowa - czytając, miałem przed oczami słynny obraz "Nighthawks" Edwarda Hoppera - pozycja "bardzo o życiu". Trochę inna od "gonzowatego" stylu pozostałych książek LeDuffa wydanych w Amerykańskiej, nie tylko dlatego, że bardziej "z offu", ale i dlatego, że pozostaje mniej zanurzona w -tfu!- polityce. Tutaj czujemy się nie oburzonym ekscesami/zachwyconym mądrością (niepotrzebne skreślić) establishmentu osobnikiem, ale raczej potulną ćmą barową z zadumą patrzącą, jak kolejne grupy ludzi wegetują/wymierają/rozmieniają się na drobne (tu już niczego nie skreślamy).
Lekturze towarzyszyły osobliwe doznania, których chyba nie jestem w stanie ubrać w precyzyjne słowa, więc nawet nie podejmę próby.
Potężnie melancholijna i jakby noirowa - czytając, miałem przed oczami słynny obraz "Nighthawks" Edwarda Hoppera - pozycja "bardzo o życiu". Trochę inna od "gonzowatego" stylu pozostałych książek LeDuffa wydanych w Amerykańskiej, nie tylko dlatego, że bardziej "z offu", ale i dlatego, że pozostaje mniej zanurzona w -tfu!- polityce. Tutaj czujemy się nie oburzonym...
więcej Pokaż mimo to