-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2013-03-02
2012-05-24
2012-02-20
Jest znane powiedzenie, „Jeśli chcesz wiedzieć o mnie wszystko, przejdź się w moich butach”. Podczas czytania najnowszej powieści Małgorzaty Warda „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” miałam wrażenie, że autorka nie tyle założyła, co wręcz przykleiła mi wspominane buty. Wszystkie emocje były tak prawdziwe, że aż bolesne. Bohaterowie i ich przeżycia stali mi się tak bliscy, jakbym ich znała od dawna …. a tylko ta jedna historyjka z ich życia nie była jeszcze wyznana, że tylko tego brakowało nam do nazwania się przyjaciółmi.
Pozornie zwykła rodzina – Ania i Aaron – rodzeństwo, ich mama – Cecylia Budzisz oraz siostra zmarłego męża Cecylii – Gabi. Chyba nikt nigdy nie spodziewałby się jak silnie te osoby będą ze sobą powiązane, jak wiele zła sobie nawzajem wyrządzą, choć przecież niemal z urzędu zobowiązani są do dbania o własne bezpieczeństwo. Nie zrobili niczego umyślnie, niczego nie zaplanowali. W tym przypadku wpadli w pułapkę, życie zrobiło im niezłego psikusa, chyba tylko po to, aby sprawdzić ich wytrzymałość. Odnosiłam wrażenie, jakby byli królikami doświadczalnymi, jakby jacyś szaleni naukowcy robili badania jak wiele cierpienia i zła są w stanie zaaplikować ludziom.
Tragedia może przybierać rożne oblicza. Nie odważę się dokonać oceny, która może być gorsza lub najgorsza. Nie mniej jednak obraz tragedii przedstawiony przez Panią Małgorzatę zmiótł mi moje dotychczasowe postrzeganie pewnych spraw z dużym świstem, sprzed samego nosa. Dawno, żadna książka nie obudziła we mnie tylu emocji …. Dawno nie miałam okazji przeżywać „emocji z podziałem na role” – jako człowiek, jako kobieta i jako matka.
Nie chcę i nie potrafię opisać fabuły tej książki, ponieważ bałabym się, że zepsuje komuś całą … jak to nazwać? przyjemność?! – czy może być przyjemne czytanie o tragedii? … Dobrze, nazwijmy to umownie „przyjemność” z czytania. Powiem tylko, że to opowieść o rodzinie, w pełnym tego słowa znaczeniu, z całym bagażem odpowiedzialności za sam fakt posiadania relacji rodzinnych. Miłość rodzeństwa, miłość rodziców do własnych dzieci, odpowiedzialność, aż wreszcie egoizm i konieczność wywiązania się z niewypowiedzianych zobowiązań nabierają po tej historii całkowicie innego wymiaru.
Wiele już zostało napisane, powiedziane o „Dziewczynce, która widziała zbyt wiele”. Dodam tylko od siebie, podsumowując swoje rozmyślania. Jest to książka budzące ogromne emocje, jest to książka trudna a jednocześnie bardzo mądra. Jestem pełna podziwu dla autorki za kreacje bohaterów, budowanie atmosfery i za sam temat. Trzeba być chyba bardzo odważną osobą i niebywale mądrą życiowo, aby wyjść naprzeciw takim zdarzeniom, aby umieć je ubrać w słowa i pozostawić czytelnika z tymi wszystkimi emocjami, z którymi musi się zmierzyć po zamknięciu książki.
Pani Małgorzato dziękuję i pomimo wszystko i ponad wszystko, proszę o jeszcze.
Jest znane powiedzenie, „Jeśli chcesz wiedzieć o mnie wszystko, przejdź się w moich butach”. Podczas czytania najnowszej powieści Małgorzaty Warda „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” miałam wrażenie, że autorka nie tyle założyła, co wręcz przykleiła mi wspominane buty. Wszystkie emocje były tak prawdziwe, że aż bolesne. Bohaterowie i ich przeżycia stali mi się tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-12-10
„Gołębiarki” – ta książka pojawia się w bardzo wielu miejscach. Jest o niej głośno i słusznie, ponieważ warto, oj zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Zbyt mało takich powieści na naszym rynku, życzyłabym sobie więcej książek, które czyta się z tak wielką przyjemnością.
Kobiety. Piszą o kobietach zarówno wielcy, znani jak i Ci, którym nie bardzo wychodzi „przyjaźń” z literkami. Temat jak najbardziej uniwersalny i chyba nigdy się nie znudzi. Owszem nie każdemu wychodzi, ale są tacy, którzy z tak niby banalnego tematu potrafią stworzyć coś wspaniałego i godnego przeczytania i zapamiętania. Do tej lepszej kategorii z pewnością można zaliczyć książkę Alice Hoffman pt „Gołębiarki”.
Akcja powieści rozgrywa się w roku 71 naszej ery. Czasy bardzo odległe, aczkolwiek nie jest to fantastyka. Twierdza Massad od roku boryka się z oblężeniem Rzymian. Siła wroga narasta, jednak ludzie muszą żyć i walczyć o swoja przyszłość.
W tych właśnie okolicznościach walki o lepsze jutro poznajemy cztery bohaterki powieści. Ich losy splatają się ze sobą, chociaż każda z nich ma odmienną przeszłość, niesamowitą i pełną zdarzeń bardzo wzruszających. Wszystkie spotykają się w gołębniku. To właśnie ptaki są najważniejsze, ponieważ dzięki nim możliwy jest kontakt z resztą świata.
Każdą z kobiet charakteryzuje niesamowita odwaga i hart ducha. Każda ma swoją przeszłość tak bogatą, że mogłaby obdzielić przeżytymi wydarzeniami kilka osób. Tragedia i walka prześladuje te kobiety, a jednak one nie poddają się, walczą ze sobą, ze swoja przeszłością i z wrogiem, który codziennie może zaatakować.
Nie będę opisywała każdej z bohaterek. Nie potrafię tak pięknie tworzyć portretów jak autorka opowieści. Jej styl pisania jest niesamowicie barwny i plastyczny. Pomysł na fabułę dość oryginalny i niespotykany, a jednak esencja ponadczasowa. Z wielką przyjemnością czytałam. Bałam się, że zbyt szybko skończę i pozbawię się niepowtarzalnej przyjemności celebracji słów autorki. Opisy wydarzeń bardzo realistyczne i bardzo ciekawe, niepozbawione krwawych szczegółach, ale przekazane ze smakiem i odpowiednią dawką emocji.
Dla mnie ta książka jest idealna. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej lektury na długie, smutne jesienne wieczory. Polecam z czystym sumieniem. Jestem pewna, że nikt nie będzie zawiedziony. Każdy przeżyje tę opowieść po swojemu, ale w każdym obudzi zachwyt, ciekawość i wielką radość z czytania.
„Gołębiarki” – ta książka pojawia się w bardzo wielu miejscach. Jest o niej głośno i słusznie, ponieważ warto, oj zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Zbyt mało takich powieści na naszym rynku, życzyłabym sobie więcej książek, które czyta się z tak wielką przyjemnością.
Kobiety. Piszą o kobietach zarówno wielcy, znani jak i Ci, którym nie bardzo wychodzi „przyjaźń” z...
2013-07-19
2016-08-20
2013-11-26
2011-03-15
„Zakon pocieszenia” …. tytuł bardzo intrygujący jak dla mnie. Chodził za mną przez parę dni i kusił, aż w końcu decyzja zapadła, przeczytać muszę i koniec. Szalę na tak przeważył sam opis książki i króciutka charakterystyka autorki Megan Hart.
„Z pewnością jeden z najbardziej dojrzałych i utalentowanych głosów we współczesnej literaturze erotycznej. Głęboka, zmysłowa a równocześnie zmuszająca do myślenia i chwytająca za serce” – gdybym umiała pisać stopami, z pewnością także one posłużyłyby mi do podpisania się pod tym tekstem. Rękami obiema się podpisuję podkreślając grubą kreską, chcę więcej takich autorów!
Akcja powieści rozgrywa się w fikcyjnym państwie Firth na przełomie XVII i XVIII wieku. Do „Zakonu pocieszenia” trafiają tylko wybrane Kobiety, mają służyć innym osobom w zaspokajaniu wszelkich potrzeb nie tylko seksualnych. Mają sprawiać radość, szukać ukojenie i dbać o swojego opiekuna najlepiej jak potrafią. Członkinie Zakonu przybierają dość specyficzne imiona, które świadczą o ich umiejętnościach i najważniejszych cechach charakteru, np. Cisza, Uczciwość, Determinacja. Zakon dobiera służebnicę na podstawie starannie wypełnianych formularzy. Opiekun zobowiązany jest dbać o przysłaną mu kobietę zapewniając jej wszelkie możliwe wygody, a jednocześnie płacąc spore sumy dla samego Zakonu. Zasady proste i jasne, rozumiane i akceptowane przez ogół społeczeństwa.
Z pewnością powieść ta jest przepełniona erotyzmem, ale podany jest w tak doskonałej formie, że nie bulwersuje, nie zniechęca i nie obrzydza, a co najważniejsze nie pachnie banałem. Często książki poruszające ten jednak śliski temat tracą swój urok i smak poprzez złą formę i kreowanie pewnych sytuacji na siłę. Megan Hart okazała się w moim mniemaniu mistrzynią tematu. Seks sam w sobie w jej przypadku to za mało, Ona sięga głębiej w samo dno psychiki człowieka, w jego wręcz zwierzęce instynkty, te, które niektórzy ze wstydem chowają w najgłębszych zakamarkach duszy. Hart wywleka wszystko na światło dzienne i podaje czytelnikowi na pięknie przyozdobionej tacy.
Nie mniej jednak nie samym seksem autorka raczy czytelnika. Ukazuje nam przy okazji siłę przyjaźni, wiary i miłości. Podkreśla fakt istnienia w życiu człowieka emocji i sposób kierowania się nimi. Współczucie, wybaczanie i tolerancja trudne i skrajne emocje, a jednak bez nich także nie potrafimy żyć, o czym mogą świadczyć koleje losów bohaterów „Zakonu Pocieszenia”. Nie ocenia, nie gani i nie chwali, całą ocenę pozostawi do dowolnej interpretacji czytelnika.
Polecam tę książkę chyba jednak dojrzałemu emocjonalnie czytelnikowi. Takiemu, który nie boi się trudnych tematów i takiemu, który potrafi pozostawić w kącie pruderię i skupić na przeżywaniu bardzo skrajnych emocji, które niewątpliwe książka ta wyzwala.
Dla mnie rewelacja, bardzo dawno czegoś tak doskonałego nie czytałam.
„Zakon pocieszenia” …. tytuł bardzo intrygujący jak dla mnie. Chodził za mną przez parę dni i kusił, aż w końcu decyzja zapadła, przeczytać muszę i koniec. Szalę na tak przeważył sam opis książki i króciutka charakterystyka autorki Megan Hart.
„Z pewnością jeden z najbardziej dojrzałych i utalentowanych głosów we współczesnej literaturze erotycznej. Głęboka, zmysłowa a...
2011-11-08
2013-08-22
2012-03-07
To jedna z tych niewielu książek do których się wraca za jakiś czas i odkrywa się w niej coś nowego i tak bez końca .... masz głód czytania i sięgasz po niezawodna lekturkę, która na każdy nastrój będzie cudowna.
To jedna z tych niewielu książek do których się wraca za jakiś czas i odkrywa się w niej coś nowego i tak bez końca .... masz głód czytania i sięgasz po niezawodna lekturkę, która na każdy nastrój będzie cudowna.
Pokaż mimo to2012-08-04
Przeczytałam wszystkie książki Wiśniewskiego ... każda z nich ma swój indywidualny klimat i smak.
Wellman i Wiśniewski niezły duet pomyślałam sobie sięgając po ta książkę. Nie zawiodłam się, to jest co lubię najbardziej inteligencja + niesamowite emocje + tematy pozornie banalnie = niezapomniane wrażenie :)
Przeczytałam wszystkie książki Wiśniewskiego ... każda z nich ma swój indywidualny klimat i smak.
Wellman i Wiśniewski niezły duet pomyślałam sobie sięgając po ta książkę. Nie zawiodłam się, to jest co lubię najbardziej inteligencja + niesamowite emocje + tematy pozornie banalnie = niezapomniane wrażenie :)
Raphael Montesobiecał Mamie napisać książkę o miłości ....
Powiem szczerze, sponiewierał mnie tą opowieścią o miłości. Mało tego, on na prawdę napisał o miłości. O tej, która jest ostateczna, nie przyjmująca sprzeciwu, egoistyczna i nie pozbawiona dramatyzmu i kurde! nawet chwilami romantyzmu.
Pomieszał gatunki tym samym mieszając czytelnikowi w głowie. Nie mogłam spać, bo bałam się zamknąć oczy, bałam się pozwolić własnej wyobraźni wykreować tą całą historię w mojej głowie, bałam się położyć głowę na poduszce i zamknąć oczy. To nie są żarty! Ten facet, ten autor jest niesamowity.
Z wielkim niedowierzaniem zamknęłam czytnik, pytając samą siebie – "jasna cholera, ale jak to się mogło wydarzyć?. Ja nie wierzyłam, że można tak potraktować czytelnika. Zjadłam tę opowieść, dławiąc się słowami i zdaniami. Chciałam szybciej czytać bo nie wiedziałam czego jeszcze mogę spodziewać się po tym durniu. Krzyczałam w środku na całe towarzystwo, które go otaczało. Czy oni wszyscy są ślepi, czy oni do cholery zwariowali???
No po prostu miałam mokre od łez oczy, mokre ze zdenerwowania dłonie i wręcz byłam sparaliżowana z bezsilności i złości na autora. Zwariował, albo on, albo ja.
Drodzy Czytelnicy .... jeśli macie mocne nerwy sięgnijcie po "Dziewczynę w walizce". Uwierzcie mi jednak, że na długo pozostanie w waszej pamięci. Tego nie da się ot tak po prostu przeczytać. Przeżywa się tam każdą sekundę wraz z bohaterami i nikt się nie spodziewa, że coś takiego można wymyśleć. Czy az tak można odczłowieczyć własnego bohatera? Czy aż tak można obnażyć ludzką psychikę? Sprowadzić czytelnika do poziomu 0 i nie pozwolić się pozbierać? Tylko po prostu zakończyć książkę ?
No nie wierzę! Każdą kolejną książkę Raphaela Montes biorę w ciemno! Jakby on obiecał Mamie napisanie horroru to ja nie wiem, czy byłabym teraz w stanie pisać, czy czasami nie wylądowałabym na intensywnej terapii albo na psychiatrii.
Raphael Montesobiecał Mamie napisać książkę o miłości ....
więcej Pokaż mimo toPowiem szczerze, sponiewierał mnie tą opowieścią o miłości. Mało tego, on na prawdę napisał o miłości. O tej, która jest ostateczna, nie przyjmująca sprzeciwu, egoistyczna i nie pozbawiona dramatyzmu i kurde! nawet chwilami romantyzmu.
Pomieszał gatunki tym samym mieszając czytelnikowi w głowie. Nie mogłam spać,...