-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2020-01-09
2013-12-03
Kobieta, zaszufladkowana jest jako istota słaba. Nazywana laleczką, słodką idiotką itd. itp. Jak głośny byśmy nie krzyczały, my kobiety, niestety tak jest było i będzie. Ale … ale …. jest Kobieta i jest Suka.
( polecam na moim blogu rysunek Katarzyny Gryga, pięknie obrazujący różnice pomiędzy Kobietą a Suką - http://tajemnica33.blogspot.com/2013/12/bo-sa-kobiety-i-sa-suki.html)
Do której „kategorii” się zapiszesz?
Ja zdecydowanie wskoczę do szufladki z napisem Suka, dlaczego? Bo czuję się wolna. Nie można mnie wpasować w ogólnie dostępne schematy. Nie unikam brzydkich słów, jeśli sytuacja tego wymaga siarczyście sobie zaklnę i co najważniejsze! NIGDY! nie robię czegoś ze względu na opinię, dobre zdanie itp. Mam daleko w d…. to, co ludzie mówią na mój temat, ponieważ jestem przekonana, że życie wszystko weryfikuje. Kłamstwa, kreacja własnej osoby, dopasowywanie swoich poglądów do ludzi i potrzeb – śmieszy mnie to. Znałam takie „Gwiazdy” i nigdy więcej nie chcę poczuć nawet ich zapachu. Śmierdzą kłamstwem, sztucznością oraz hipokryzją. Mieszają w życiu innych niczym doskonała kucharka w świątecznym bigosie, zapominając o swoich błędach i porażkach.
Oczywiście Suka ma też wady, całą masę np. nie gada jakby miała duracell w tyłku, uważa, że jeśli Bóg wymyślił piekło to jest nim galeria handlowa w weekend. Poza tym bardzo lubi swój własny świat, który sama tworzy i kreuje. Nie pozwala zmienić swojej osobowości i poglądów. Ma swoje określone zdanie na wiele tematów i nie pozwoli sobie zamieszać w głowie, a jeśli już to tylko raz!
O tym wszystkim i o wiele, wiele więcej bardziej i mniej pikantnych szczegółów z życia Suki poznacie podczas kontaktu z książką „Suka” Katarzyny Gryga. Szukałam swojej bohaterki od lat w różnych powieściach, opowieściach i historiach, aż wreszcie znalazłam. Jakby autorka znała mnie od lat. Jeśli Ona sama taka jest, to już ją lubię i jestem przekonana, że być może nie jest Jej łatwo w życiu, ale jestem przekonana, że spokojnie może spojrzeć w lustro rano, w południe i wieczorem.
Język książki jest dość odważny, ale nie wyobrażam sobie innego. Słowa bolą i kłują, ale chyba najbardziej tych, którym jest ciężko zaakceptować fakt, że na świecie są kobiety i są suki i nie wolno, pod żadnym pozorem nikogo na siłę szufladkować albo wpasowywać w regułki i schematy. Obnaża dość indywidualne podejście do życia, nie tworząc z suki modelu idealnego, zaznacza wady dość mocno, ale dostrzega zalety i przede wszystkim różnice, pomiędzy nią a „kobietą zwykłą”.
Polecam tę książkę czytelniczkom, które nie boją się głośno wyrażać swojej niezależności i inności. Czytelniczkom dojrzałym i mądrym życiowo, oraz wszystkim tym, które szukają samej siebie w pogoni codziennego życia.
Kobieta, zaszufladkowana jest jako istota słaba. Nazywana laleczką, słodką idiotką itd. itp. Jak głośny byśmy nie krzyczały, my kobiety, niestety tak jest było i będzie. Ale … ale …. jest Kobieta i jest Suka.
( polecam na moim blogu rysunek Katarzyny Gryga, pięknie obrazujący różnice pomiędzy Kobietą a Suką -...
Kupiłam z nastawieniem na mocny erotyzm, nie mniej jednak akurat tego nie ma w tej książce, natomiast jest o wiele więcej .... czuć wyraźny posmak silnego uzależnienia od seksu i od ...Faceta. Mogłoby się wydawać, kobieta pokroju bohaterki książki to przecież margines, a ja chciałabym się z nią zaprzyjaźnić i wysłuchać tych wszystkich opowieści popijając czerwone wino.
Kupiłam z nastawieniem na mocny erotyzm, nie mniej jednak akurat tego nie ma w tej książce, natomiast jest o wiele więcej .... czuć wyraźny posmak silnego uzależnienia od seksu i od ...Faceta. Mogłoby się wydawać, kobieta pokroju bohaterki książki to przecież margines, a ja chciałabym się z nią zaprzyjaźnić i wysłuchać tych wszystkich opowieści popijając czerwone wino.
Pokaż mimo to
Przeczytałam wszystkie książki Wiśniewskiego ... każda z nich ma swój indywidualny klimat i smak.
Wellman i Wiśniewski niezły duet pomyślałam sobie sięgając po ta książkę. Nie zawiodłam się, to jest co lubię najbardziej inteligencja + niesamowite emocje + tematy pozornie banalnie = niezapomniane wrażenie :)
Przeczytałam wszystkie książki Wiśniewskiego ... każda z nich ma swój indywidualny klimat i smak.
Wellman i Wiśniewski niezły duet pomyślałam sobie sięgając po ta książkę. Nie zawiodłam się, to jest co lubię najbardziej inteligencja + niesamowite emocje + tematy pozornie banalnie = niezapomniane wrażenie :)
To jedna z tych niewielu książek do których się wraca za jakiś czas i odkrywa się w niej coś nowego i tak bez końca .... masz głód czytania i sięgasz po niezawodna lekturkę, która na każdy nastrój będzie cudowna.
To jedna z tych niewielu książek do których się wraca za jakiś czas i odkrywa się w niej coś nowego i tak bez końca .... masz głód czytania i sięgasz po niezawodna lekturkę, która na każdy nastrój będzie cudowna.
Pokaż mimo to2010-07-09
Czytam "Nielegalne związki" i sama nie wiem, czy jestem na "endorfinowym głodzie" czy ta książka jest faktycznie dobra? To moja pierwsza pozycja wspomnianej autorki, ale kolejna z opisami erotycznymi .... sposób w jaki Plebanek porusza się po tym śliskim temacie wywołuje miły dreszczyk, opisy nie są naciągane i koloryzowane niczym pierniki z wiejskich jarmarków i to mnie zachwyca. Cała książka ukazuje świat zdradzającego Faceta i to Jego spojrzenie jest tutaj przewodnią myślą, ciekawe i dość nietypowe ..... ciekawa jestem jaki będzie finał, mam nadzieję, że nie zawieje banałem i happy endem.
Czytam "Nielegalne związki" i sama nie wiem, czy jestem na "endorfinowym głodzie" czy ta książka jest faktycznie dobra? To moja pierwsza pozycja wspomnianej autorki, ale kolejna z opisami erotycznymi .... sposób w jaki Plebanek porusza się po tym śliskim temacie wywołuje miły dreszczyk, opisy nie są naciągane i koloryzowane niczym pierniki z wiejskich jarmarków i to mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-02-08
Czuję się jak mała dziewczynka, której przeczytano piękną bajkę o księżniczce. Mam w głowie tysiące wspaniałych myśli, cukierkowych myśli i wcale się tego nie wstydzę. To wszystko dzięki pani Annie Szepielak i jej książce „Zamówienie z Francji”. To nic, że to wszystko wydaje się zbyt piękne, to nic, że to wszystko jest zbyt słodkie jestem zachwycona i zauroczoną przedstawioną historią. Dawno czegoś takiego nie czytałam. Jestem tym bardziej szczęśliwa, że autorka jest Polką. Po raz kolejny mogę powiedzieć jestem dumna, że moja rodaczka napisała tak niesamowitą książkę.
Ewa jest fotografem. Swój zawód wykonuje z pasją, niestety nie jest doceniana przez swojego szefa. Pewnego razu dostaje zlecenie i wyjeżdża na dwa tygodnie do Francji. Jej zadanie polega na zrobieniu zdjęć reklamujących rodzinny interes, kwiaciarnię „U Flory”.
Dojeżdżając na miejsce wraz ze zleceniodawczynią, zastaje wspaniały dom i wielopokoleniową rodzinę. Bardzo szybko aklimatyzuje się do nowych warunków, a praca staje się tylko tłem całej historii. Poznaje wszystkich domowników i zaprzyjaźnia się z nimi. Zupełnie niechcący wchodzi w rodzinę odkrywając przy okazji dzieje przodków. Dzięki temu Ewa zmienia się i dojrzewa. Jej światopogląd nabiera kolorów i krystalizuje się. Nabiera dystansu do swojego dotychczasowego życia, zwracając przy tym uwagę na szczegóły, których dotąd nie zauważała. Wie, że jej życie musi ulec transformacji i poddaje się temu. To wszystko dzieje się za sprawą zagmatwanych rodzinnych historii, które do tej pory stanowiły tajemnicę rodzinną.
Ta historia jednak nie jest egoistycznym spojrzeniem na jedną osobę. Ona zatacza kręgi na wiele osób, nie mniej jednak Ewa, jako bohaterka pozostaje cały czas w centrum zainteresowania. To jej emocje, rozterki, rozważania przeżywa czytelnik i to dzięki niej budzi się tęsknota za babcinym rosołem i głaskaniem po głowie zmęczonymi dłońmi.
„Nawet, gdy jest się całkiem samodzielnym, dorosłym człowiekiem, miło jest mieć świadomość, że gdzieś ma się własny dom rodzinny, do którego w każdej chwili można wrócić”.
Nie sposób nie wspomnieć o wspaniałym krajobrazie Francji, który autorka przedstawiła z niesamowitą dokładnością, nie pozbawiając go przy tym zapachów, malowniczości i naturalnego piękna. Opisy są tak rzeczywiste, że chciałoby się wyciągnąć dłoń, aby wziąć do ręki kwiatek, czy choćby ździebełko lawendy i powąchać.
Urzekło mnie w tej książce także wyrażanie uczuć, szacunek, jakim darzyli bohaterowie książki siebie, pracowników i cały otaczający ich świat. Nie było tutaj zawiści, nienawiści, czy jakichkolwiek negatywnych emocji. Wszystkie wydarzenie przepełnione są pozytywnymi emocjami, które wbrew pozorom wydają się być czymś oczywistym, wcale nieudawanym tanim chwytem.
Nie potrafię opisać wszystkich emocji, jakie obudziła we mnie ta książka. Powiem jedynie, że już jak się zacznie ją czytać, to nie można przestać. Niebezpiecznie wciąga, zabierając czytelnika do przepięknej krainy, o której nie sposób jest zapomnieć. Kolejny strony uciekają w zastraszająco szybkim tempie, zdecydowanie za szybkim.
Wrócę do tej książki na pewno jeszcze nie raz. Nigdy nie zapomnę chwil spędzonym z Ewą, Elizą, Konstancją i całą resztą „towarzystwa”.
Czuję się jak mała dziewczynka, której przeczytano piękną bajkę o księżniczce. Mam w głowie tysiące wspaniałych myśli, cukierkowych myśli i wcale się tego nie wstydzę. To wszystko dzięki pani Annie Szepielak i jej książce „Zamówienie z Francji”. To nic, że to wszystko wydaje się zbyt piękne, to nic, że to wszystko jest zbyt słodkie jestem zachwycona i zauroczoną...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-03-05
Janusz Leon Wiśniewski … moja znajomość z tym autorem rozpoczęła się od „Samotności w sieci” i od tej pory nie potrafię przestać się nim zachwycać. I sama nie wiem czy nie chcę, czy może faktycznie On tak dobrze pisze?
Każda Jego nowa książka to dla mnie swego rodzaju święto …. święto dla moich uczuć, tych pochowanych w najgłębszych zakamarkach. Odkopuję je na Jego cześć i zaczynamy się wszyscy sobą delektować. Ja słowem pisanym Wiśniewskiego, a moje emocje tym, że wreszcie mogą pooddychać świeżym powietrzem.
Nie będę obiektywna opowiadając o „Łóżku”, ja nie potrafię i nie chcę być obiektywna wyrażając swój zachwyt nad Jego twórczością. Pewnie gdyby napisał pacierz też wypiłabym jak zwykle kieliszek czerwonego i bez pamięci zachwycałabym się każdym słowem.
„Łóżko” to zbiór opowiadań poruszających najważniejsze uczucia w naszym życiu. Miłość, zazdrość, nienawiść, tęsknotę i ból, ten ostateczny, ten, przy którym wszelkie logiczne wytłumaczenia zawodzą.
Niestety w każdym z tych opowiadań ja potrafię znaleźć cząstkę siebie samej, potrafię tak do końca utożsamić się z bohaterem i głęboko przezywać każdą łzę, każdą ranę i każdą radość oraz spełnienie. Upajam się każdą emocją i dobijam się wspomnieniami, tymi, które nie mają prawa wychodzić z mojej zaszufladkowanej przeszłości. Przy tych opowiadaniach chciałam odświeżać wszystkie wspomnienia, bez wyjątku. Bezwstydnie wyciągałam je, każde po kolei otrzepując z resztek kurzu. Płakałam i śmiałam się …. Zamykałam oczy i szeroko je otwierałam i strasznie się bałam, tego, że ta książka znów za szybko mi się skończy …. Skończyła się … a ja nie potrafię pozbierać z podłogi porozrzucanych resztek mnie samej …. Pozamiatam je pod dywan, pod kanapę. Znów pozornie poukładam w całość …. Tylko po to, by przy kolejnej książce Wiśniewskiego znów polec na powtórce z uczuć i z siebie samej.
„Łóżko” J. L. Wiśniewskiego trzeba przeczytać spokojnie i powoli, bez pośpiechu. Tam jest tak wielka dawka emocji, że niektórzy nie daliby rady zmieścić jej na 500 stronach. Wiśniewski poradził sobie z tym jak zwykle w mistrzowski sposób na niespełna 200 stronach. To, o czym opowiada to nie są wymyślone z księżyca historyjki, to są scenki z życia nas wielu. Może są podkoloryzowane, może czasami mają lekki posmak przepychu, ale nie zmienia to faktu, że są podane w doskonałej formie, oprawionej niesamowicie smakowitym językiem.
Polecam płci damskiej na pewno i płci męskiej także, dla poznania kobiecych emocji … tych wszystkich, bez wyjątku … tych, które bolą i tych, które należą do gatunku „odlotowych”.
Janusz Leon Wiśniewski … moja znajomość z tym autorem rozpoczęła się od „Samotności w sieci” i od tej pory nie potrafię przestać się nim zachwycać. I sama nie wiem czy nie chcę, czy może faktycznie On tak dobrze pisze?
Każda Jego nowa książka to dla mnie swego rodzaju święto …. święto dla moich uczuć, tych pochowanych w najgłębszych zakamarkach. Odkopuję je na Jego cześć...
2011-04-04
Fantastyki na ogół nie lubię, nie przyswajam i nie trawię. Sama nie wiem dlaczego, ale zazwyczaj moja dość wybujała wyobraźnia przy literaturze z gatunku fantasy zwija się w kłębek pokazując mi swoją tylną cześć. Naśmiewa się ze mnie i próbuje wszystko tłumaczyć „na chłopski rozum”, co jak nie trudno zgadnąć staje się męczące.
Pewnie dlatego po książkę Ewy Białołęckiej „Widzma.com.pl” sięgałam nieco zniesmaczona już na starcie. No, ale jakie było moje zdziwienie, gdy kapnęłam się, że jestem już blisko 100 strony i ja nadal czytam i mało tego! ta książka wciąga a ja chcę jeszcze i jeszcze. Połknęłam ją zbyt szybko wcale się nie dławiąc, no chyba, że ze śmiechu. Autorka ubarwia całą historię taką dawką humoru, że pewnie niejeden pęka z zazdrości.
Główna bohaterka „Wiedźmy” to przesympatyczna młoda mama, wychowująca swojego kilkuletniego synka sama. Mieszka razem z rodzicami w małym mieszkanku, gdzie gnieżdżą się wszyscy „na kupę”. Jest uzależniona od Internetu i nie wyobraża sobie życia bez komputera z dostępem do sieci. Pewnego dnia dostaje tajemniczy list z kancelarii adwokackiej, z którego dowiaduje się, że pewna mało znana ciotka przepisuje jej w spadku dom na wsi. Wielkie zdziwienie i niedowierzanie
to mało, owej wioski nie można nigdzie odnaleźć, nawet wystukana w googolach nie chcę się ujawnić. Sprytem i podstępem Krystyna, zwana Reszką znajduje wreszcie miejsce, w którym wspaniałomyślna cioteczna babka, czy też babka cioteczna mieszkała.
W tym momencie zaczyna się cała opowieść o perypetiach Reszki. Być może wstęp do tej opowieści wydaje się banalny, ale nic bardziej mylnego, nie dajmy się zwieść pozorom. Autorce daleko do schematycznych opowieści przepełnionych cukrowaniem i miłosnymi historyjkami rodem z brazylijskich telenowel.
„Wiedźma.com.pl” jest powieścią przepełnioną życiem najnormalniejszym w świecie, magią, duchami, niewyjaśnionymi zjawiskami, humorem, dreszczykiem emocji i fabułą tak inna od wszystkich, że aż chce się czytać.
Ja osobiście jestem zauroczona piórem Ewy Białołęckiej. Po zakończeniu książki zamknęłam ją z ogromnym żalem i niedosytem. Chciałoby się rzec, droga Pani Ewo ja błagam o kontynuację, ja błagam o coś co mi znów zabierze dwa dni z życiorysu.
Polecam z całych sił, wszystkim bez wyjątku, zarówno tym, którzy kochają się w romansach, jak i tym, którzy lubią powędrować w świat nie do końca realny … a może jednak realny?
Po raz pierwszy zabrakło mi skali ocen, 5 gwiazdek, a nawet 7 byłoby za mało, ja daję co najmniej 10!
Fantastyki na ogół nie lubię, nie przyswajam i nie trawię. Sama nie wiem dlaczego, ale zazwyczaj moja dość wybujała wyobraźnia przy literaturze z gatunku fantasy zwija się w kłębek pokazując mi swoją tylną cześć. Naśmiewa się ze mnie i próbuje wszystko tłumaczyć „na chłopski rozum”, co jak nie trudno zgadnąć staje się męczące.
Pewnie dlatego po książkę Ewy Białołęckiej...
2011-06-14
„ Trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia. Ono zobowiązuje ” tymi słowami można podsumować całą książkę Pani Katarzyny Enerlich pt „ Kiedyś przy Błękitnym Księżycu”.
Wydawało mi się, że już zbyt dużo książek o cierpieniu Kobiet ostatnio przeczytałam … i to jest dobre słowo, wydawało mi się. Okazało się bowiem, że nawet o cierpieniu można napisać pięknie i poruszająco, tak, żeby zachęcić a nie zniechęcić, tak, żeby ciarki na plecach pojawiały się często, ale bez przesady …. tak, że ma się wrażenie, że czyta się o sobie samej …. Jestem zachwycona książką Pani Katarzyny, pożarła mnie bez reszty, zabierając mi cały poniedziałkowy dzień, a co dała w zamian? Podróż do przeszłości, masę wspomnień i całą górę spraw do przemyślenia. Pani Katarzyno wielkie brawa i chylę czoła przed Panią.
Bohaterką powieści jest Kobieta po 40stce, Barbara córka alkoholika, wychowana przez ojca, matka nie dała rady, po prostu uciekła. Jej życie to jedna wielka walka o to, aby wreszcie nauczyć się żyć pozbywając się ciężaru swojej przeszłości. Pokazuje jak wiele błędów człowiek popełnia tylko dlatego, że w dzieciństwie niedane było zaznać ciepła pełnej rodziny. Opowiada o marzeniach małej dziewczynki, które poniekąd spełnia dorosła Kobieta. Porusza problem szeroko pojętej akceptacji, walki aż w końcu pogodzenia się z zaistniałą sytuacją.
Ta książka to jedna wielka szkoła życia dla rodziców oraz dzieci, a także wszystkich tych dorosłych, którzy w dzieciństwie zostali pozbawieni miłości, szacunku i zrozumienia. Ta książka jest dla tych, którzy wychowywani byli w niepełnej rodzinie i żyli z dnia na dzień karmiąc się marzeniami … że może jednak kiedyś tato przytuli, a jakby to było gdyby choć na chwilkę zszedł z nieba?
Pani Katarzyna Enerlich porusza bardzo trudny, aczkolwiek ważny problem … nie wiem, jak odbiorą ją Ci, którzy mieli prawdziwe dzieciństwo, wiem natomiast, że wszyscy Ci, którzy znają gorzki smak tęsknoty i cierpienia z dzieciństwa znajdą w niej cząstkę samych siebie … czytając popłynie niejedna łza, aż w końcu poczują się lżej … że jednak nie tylko im los zgotował taką „przygodę” na starcie życia i nie tylko im odbijają się echem przez całe życie słowa „Może kiedyś przy Błękitnym Księżycu przyśnisz mi się, mój tatusiu ….”.
„ Trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia. Ono zobowiązuje ” tymi słowami można podsumować całą książkę Pani Katarzyny Enerlich pt „ Kiedyś przy Błękitnym Księżycu”.
Wydawało mi się, że już zbyt dużo książek o cierpieniu Kobiet ostatnio przeczytałam … i to jest dobre słowo, wydawało mi się. Okazało się bowiem, że nawet o cierpieniu można napisać pięknie i poruszająco, tak,...
2011-07-23
Krzysztof Mazurek porwał mnie w niesamowitą wyprawę dzięki swojej najnowszej książce „Podróż na liściu bazylii”, za co jestem Mu bardzo wdzięczna. Zauroczył mnie klimat samej książki, sposób pisania i prowadzenia całej akcji. Rewelacja, Panie Krzysztofie, wielki ukłon w Pana stronę, za kawał doskonałej roboty.
Główną bohaterką jest kobieta po 30stce, bibliotekarka, mieszkająca w małej miejscowości. Marianna wygrywa konkurs kulinarny, dzięki czemu wybiera się na kurs kulinarny do Toskanii. Wspaniała perspektywa dla kobiety bez zobowiązań, która bardzo chętnie zobaczy wielki świat, a przy okazji pozna nowych ludzi. Na miejscu wszystko układa się niczym w bajce, świetni towarzysze podróży, wymarzony pensjonat i maestro, prowadzący zajęcia w kuchni. Między Mistrzem a Marianną nawiązuje się coraz bliższa przyjaźń, dzięki czemu oboje otwierają się przed sobą, zdradzając sobie największe sekrety.
Bohaterka dowiaduje się o tajemniczej książce kucharskiej z XVII w, która jest rodzinnym skarbem i tajemnicą. Kolejne sploty wydarzeń prowadzą Mariannę przez Grecję, Włochy aż do Polski, tylko po to, żeby poznać prawdę o starej księdze.
Powieść „Podróż na liściu bazylii” wciąga już od pierwszej strony, kolejne niesamowicie zaskakujące wydarzenia nie pozwalają przestać czytać, chociażby na chwilę. Przecudne opisy sprawiają, że czytelnik czuje wiatr we włosach i palące słońce na skórze. Zapach wszechobecnych przeróżnych potraw wywołuje ssanie w żołądku, a bazylia pachnie niczym pierwszy wiosenny deszcz na łące.
Nigdy dotąd chyba nie czytałam powieści, która łączy w sobie wątki romantyczne z kryminałem i książką podróżniczą. Pan Krzysztof Mazurek dokonał cudu samego w sobie. Napisał opowieść, która zasługuje na najwyższe noty. Pozornie wydawać by się mogło, że to taka prosta wakacyjna opowieść, owszem, jest prosta, ale przy tym wszystkim przepełniona magią, optymizmem, romantyzmem w najdoskonalszym wydaniu i tajemnicą, przyprawiającą o lekki dreszczyk na plecach.
Dla mnie wielka rewelacja, trafiająca na moją prywatną listę „ulubionych”.
Krzysztof Mazurek porwał mnie w niesamowitą wyprawę dzięki swojej najnowszej książce „Podróż na liściu bazylii”, za co jestem Mu bardzo wdzięczna. Zauroczył mnie klimat samej książki, sposób pisania i prowadzenia całej akcji. Rewelacja, Panie Krzysztofie, wielki ukłon w Pana stronę, za kawał doskonałej roboty.
Główną bohaterką jest kobieta po 30stce, bibliotekarka,...
2011-10-02
Jestem zauroczona stylem pisania Pani Olgi. Jestem pod wrażeniem pomysłu na historię, która jest niebywale prawdziwa. Czytając kolejne strony wtapiałam się w wykreowany świat, przeżywałam każde kolejne wydarzenie z ogromną dawką emocji. Autorka nie uciekała przed trudnymi tematami śmierci, choroby, rodzinnych tajemnic, prowadzenia podwójnego życia, nieuchronności przeznaczenia, sprawiając, że ja, jako czytelnik zastanawiałam się nad życiem własnym i życiem moich najbliższych. Podejście i kreowanie poszczególnych postaci pod kątem właśnie tych ciężkich przeżyć mnie osobiście urzekło i kupiłam to, weszłam w to z niebywałą akceptacją i zaufaniem.
Całość recenzji na moim blogu http://tajemnica33.blogspot.com
Jestem zauroczona stylem pisania Pani Olgi. Jestem pod wrażeniem pomysłu na historię, która jest niebywale prawdziwa. Czytając kolejne strony wtapiałam się w wykreowany świat, przeżywałam każde kolejne wydarzenie z ogromną dawką emocji. Autorka nie uciekała przed trudnymi tematami śmierci, choroby, rodzinnych tajemnic, prowadzenia podwójnego życia, nieuchronności...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-11-08
2012-02-20
Jest znane powiedzenie, „Jeśli chcesz wiedzieć o mnie wszystko, przejdź się w moich butach”. Podczas czytania najnowszej powieści Małgorzaty Warda „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” miałam wrażenie, że autorka nie tyle założyła, co wręcz przykleiła mi wspominane buty. Wszystkie emocje były tak prawdziwe, że aż bolesne. Bohaterowie i ich przeżycia stali mi się tak bliscy, jakbym ich znała od dawna …. a tylko ta jedna historyjka z ich życia nie była jeszcze wyznana, że tylko tego brakowało nam do nazwania się przyjaciółmi.
Pozornie zwykła rodzina – Ania i Aaron – rodzeństwo, ich mama – Cecylia Budzisz oraz siostra zmarłego męża Cecylii – Gabi. Chyba nikt nigdy nie spodziewałby się jak silnie te osoby będą ze sobą powiązane, jak wiele zła sobie nawzajem wyrządzą, choć przecież niemal z urzędu zobowiązani są do dbania o własne bezpieczeństwo. Nie zrobili niczego umyślnie, niczego nie zaplanowali. W tym przypadku wpadli w pułapkę, życie zrobiło im niezłego psikusa, chyba tylko po to, aby sprawdzić ich wytrzymałość. Odnosiłam wrażenie, jakby byli królikami doświadczalnymi, jakby jacyś szaleni naukowcy robili badania jak wiele cierpienia i zła są w stanie zaaplikować ludziom.
Tragedia może przybierać rożne oblicza. Nie odważę się dokonać oceny, która może być gorsza lub najgorsza. Nie mniej jednak obraz tragedii przedstawiony przez Panią Małgorzatę zmiótł mi moje dotychczasowe postrzeganie pewnych spraw z dużym świstem, sprzed samego nosa. Dawno, żadna książka nie obudziła we mnie tylu emocji …. Dawno nie miałam okazji przeżywać „emocji z podziałem na role” – jako człowiek, jako kobieta i jako matka.
Nie chcę i nie potrafię opisać fabuły tej książki, ponieważ bałabym się, że zepsuje komuś całą … jak to nazwać? przyjemność?! – czy może być przyjemne czytanie o tragedii? … Dobrze, nazwijmy to umownie „przyjemność” z czytania. Powiem tylko, że to opowieść o rodzinie, w pełnym tego słowa znaczeniu, z całym bagażem odpowiedzialności za sam fakt posiadania relacji rodzinnych. Miłość rodzeństwa, miłość rodziców do własnych dzieci, odpowiedzialność, aż wreszcie egoizm i konieczność wywiązania się z niewypowiedzianych zobowiązań nabierają po tej historii całkowicie innego wymiaru.
Wiele już zostało napisane, powiedziane o „Dziewczynce, która widziała zbyt wiele”. Dodam tylko od siebie, podsumowując swoje rozmyślania. Jest to książka budzące ogromne emocje, jest to książka trudna a jednocześnie bardzo mądra. Jestem pełna podziwu dla autorki za kreacje bohaterów, budowanie atmosfery i za sam temat. Trzeba być chyba bardzo odważną osobą i niebywale mądrą życiowo, aby wyjść naprzeciw takim zdarzeniom, aby umieć je ubrać w słowa i pozostawić czytelnika z tymi wszystkimi emocjami, z którymi musi się zmierzyć po zamknięciu książki.
Pani Małgorzato dziękuję i pomimo wszystko i ponad wszystko, proszę o jeszcze.
Jest znane powiedzenie, „Jeśli chcesz wiedzieć o mnie wszystko, przejdź się w moich butach”. Podczas czytania najnowszej powieści Małgorzaty Warda „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” miałam wrażenie, że autorka nie tyle założyła, co wręcz przykleiła mi wspominane buty. Wszystkie emocje były tak prawdziwe, że aż bolesne. Bohaterowie i ich przeżycia stali mi się tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-08-04
2013-01-22
2013-06-06
2013-04-10
Lisa Genova zadebiutowała na rynku wydawniczym książką pt „Motyl”. Dla mnie była to jedna z najlepszych powieści, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Na kolejną pozycję autorki czekałam z wielką niecierpliwością. Byłam niemal przekonana, że po raz kolejny przeżyję wielkie emocje. Nie zawiodłam się, autorka utrzymuje bardzo wysoki poziom.
Bohaterką „Lewej strony życia” jest Sarah Nickerson. Kobieta ma bardzo ustabilizowane życie, doskonałą pracę, w której realizuje swoje ambicje, trójkę wspaniałych dzieci oraz męża. Wszystko układa się doskonale. Codzienne problemy Sarah pokonuje z wielkim zaangażowaniem. W pracy radzi sobie bardzo dobrze, obejmuje wysokie stanowisko, dzięki czemu czuje się doceniana i potrzebna, a nawał obowiązków nakręca ją do działania. Życie rodzinne nieco kuleje poprzez to, że Sarah bardzo angażuje się w pracę zawodową. Najczęściej z dzieciakami i z mężem spotyka się podczas porannej walki z czasem oraz wieczorami, kiedy wszyscy mogą usiąść do wspólnego posiłku. Bywają momenty, w których Sarah męczą wyrzuty sumienia związane z brakiem czasu dla najbliższych, nie zwalnia jednak tempa, pędzi dalej realizując swoje plany.
Każdy dzień Sarah jest dokładnie zaplanowany, każdą wolną chwilę próbuje wykorzystać maksymalnie. Chwilowa dekoncentracja, złe warunki pogodowe sprawiają, że kobieta traci panowanie nad samochodem i dochodzi do wypadku. Od tego momentu życie bohaterki wywraca się do góry nogami, sprawiając, że konieczne są ogromne zmiany. Diagnoza brzmi dość poważnie. W skutek rozległego urazu mózgu, pacjentka zapada na zespół pomijania stronnego. Wszystko, co jest po lewej stronie, jej mózg pomija, nie rejestruje, w skutek czego dla Sarah lewa strona przestaje istnieć. Zaczyna się walka z organizmem, sprawiając, że to co do tej pory było mało istotne, od tego momentu staje się bardzo ważne.
Choroba zmienia człowieka, o tym wiedzą wszyscy. Autorka jednak z wielką dokładnością pokazuje cały proces zmian, jakie zachodzą w życiu. Portret bohaterki jest stworzony z niebywałą dokładnością, co sprawia, że czytelnik wchodzi w jej życie z butami i przeżywa ogromne emocje śledząc kolejne dni i kolejne zmagania Sarah z chorobą. Nie skupia się na jednej postaci, na jednym aspekcie, rozwija opowieść wplatając coraz to nowe wątki sprawiając, że cała książka jest jednym wielkim przeżyciem, które na długo pozostaje w pamięci czytelnika.
Bardzo polecam „Lewą stronę życia”. Jest to jedna z tych powieści, które warto przeczytać. Wyjątkowa, poruszająca do głębi i przede wszystkim prawdziwa opowieść sprawia, że zastanawiamy się nad własnym życiem, nad własną codziennością. Skłania do głębokich przemyśleń, co jest ważne, a co najważniejsze. Kolejna książka Lisy Genova trafia na moją listę ulubionych i jestem przekonana, że na zawsze zatrzymam to, czego Sarah mnie nauczyła.
Lisa Genova zadebiutowała na rynku wydawniczym książką pt „Motyl”. Dla mnie była to jedna z najlepszych powieści, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Na kolejną pozycję autorki czekałam z wielką niecierpliwością. Byłam niemal przekonana, że po raz kolejny przeżyję wielkie emocje. Nie zawiodłam się, autorka utrzymuje bardzo wysoki poziom.
Bohaterką „Lewej strony życia” jest...
Można by pisać wiele .... opisywać i rozważać .... a ja powiem po prostu przepiękna, wzruszająca i niesamowicie wciągająca. Opowiada o prawdziwym życiu, bez koloryzowania. Jestem zauroczona i strasznie żałuję, że już ją przeczytałam. Zazdroszczę tym, którzy są na pierwszej stronie.
Można by pisać wiele .... opisywać i rozważać .... a ja powiem po prostu przepiękna, wzruszająca i niesamowicie wciągająca. Opowiada o prawdziwym życiu, bez koloryzowania. Jestem zauroczona i strasznie żałuję, że już ją przeczytałam. Zazdroszczę tym, którzy są na pierwszej stronie.
Pokaż mimo to