-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2018-12-09
2018-11-30
Niesamowita teoria spiskowa w oparach II Wojny Światowej, ze znakomitym czarnym charakterem w postaci niesławnego doktora Mengele. Autor wykazał się naprawdę bujną wyobraźnią i czytało się z wypiekami na twarzy. A jednocześnie książka zmusza do refleksji. Bo co jeśli geny Hitlera zostały rzeczywiście zachowane? W moim odczuciu III Wolna Światowa byłaby błyskawiczna, a nasza kochana planeta w końcu mogłaby odpocząć od ludzi.
Niesamowita teoria spiskowa w oparach II Wojny Światowej, ze znakomitym czarnym charakterem w postaci niesławnego doktora Mengele. Autor wykazał się naprawdę bujną wyobraźnią i czytało się z wypiekami na twarzy. A jednocześnie książka zmusza do refleksji. Bo co jeśli geny Hitlera zostały rzeczywiście zachowane? W moim odczuciu III Wolna Światowa byłaby błyskawiczna, a nasza...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-13
Nie chcę się rozpisywać o tym, że książka jest przerażająca - wszystkie obozowe książki są. Ta jest jednak inna, bo pisana z zupełnie odmiennej perspektywy. Skłania do myślenia: czy ktoś w obozie mógł mieć gorzej niż więźniowie? Wydaje mi się, że autor miał gorzej.
Pracował dla niesławnego doktora Mengele, choć o samym doktorze nie przeczytamy tu wiele. Warunki mieszkalne miał w porządku, jedzenie również, ale to, co robił i co widział jest wstrząsające. Jako specjalista od sekcji zwłok, musiał na zlecenie Mengelego wykonywać sekcje, przeważnie na bliźniętach i karłach, bo to były główne zainteresowania Mengelego. I choć wykonywanie sekcji to był jego zawód, chyba każdy w jego sytuacji w końcu by pękł. Dla mnie jako osoby czytającej, szczytem było badanie ojca i syna "na żywo", potem sekcja ich zwłok po rozstrzelaniu, a potem wygotowywanie tych zwłok, żeby otrzymać szkielety. Sytuacji nie poprawił fakt, że inni więźniowie podczas gotowania zwłok zjedli trochę mięsa, bo myśleli, że to gotuje się potrawa dla Sonderkommando.
No właśnie. Autor w teorii był członkiem Sonderkommando. Mieszkał w sąsiedztwie krematorium, widział i słyszał setki tysięcy osób skazanych na śmierć, wykonywał obowiązki, które i jego i resztę Sonderkommando tak naprawdę również skazywały na śmierć - nikt nie mógł przeżyć posiadając tak rozległą wiedzę o tym, co dzieje się w obozie. Kwestią było tylko, kiedy skończy się jego data przydatności. Autor więc żył ze świadomością, że w każdej chwili może umrzeć, ze świadomością, że w obozie jest jego żona i córka i naprawdę dziwię mu się, że nie zwariował. Jak sam przyznaje, pomagał mu alkohol i laudanum, czemu się w ogóle nie dziwię.
Najważniejsze jest to, że przeżył i mógł dać świadectwo w postaci tej książki. Relacje naocznych świadków rzezi, jaka miała miejsce w Auschwitz, są bardzo bolesne, ale bardzo ważne. Ciężka lektura, ale taka, którą powinien przeczytać każdy.
Nie chcę się rozpisywać o tym, że książka jest przerażająca - wszystkie obozowe książki są. Ta jest jednak inna, bo pisana z zupełnie odmiennej perspektywy. Skłania do myślenia: czy ktoś w obozie mógł mieć gorzej niż więźniowie? Wydaje mi się, że autor miał gorzej.
Pracował dla niesławnego doktora Mengele, choć o samym doktorze nie przeczytamy tu wiele. Warunki mieszkalne...
2018-09-11
Bardzo ciężkie 734 strony. Zwykle nie piszę artykułów o pojedynczych książkach i nie przepadam jak ludzie na LC w opinii zamieszczają linki do blogów zamiast opinii, ale po tej lekturze jest mi tak bardzo ciężko na sercu i duszy, że nie mam już siły napisać nic więcej niż to, co już napisałam: https://statekglupcow.pl/2018/09/10/1-10-wspomnienia-z-auschwitz-ludzie-w-auschwitz/
Bardzo ciężkie 734 strony. Zwykle nie piszę artykułów o pojedynczych książkach i nie przepadam jak ludzie na LC w opinii zamieszczają linki do blogów zamiast opinii, ale po tej lekturze jest mi tak bardzo ciężko na sercu i duszy, że nie mam już siły napisać nic więcej niż to, co już napisałam: https://statekglupcow.pl/2018/09/10/1-10-wspomnienia-z-auschwitz-ludzie-w-auschwitz/
Pokaż mimo to2017-10-31
Książki obozowe, zwłaszcza te oparte na faktach, powodują u mnie cały szereg negatywnych emocji, związanych z tym, do czego byli i nadal są, zdolni ludzie, jaką niezrozumiałą krzywdę potrafią wyrządzić innym, w imię nie wiem czego.
Ta książka jest równie potworna, ale inna. Nie mogę powiedzieć, że tchnie nadzieją, bo tchnie totalną beznadzieją aż do ostatnich rozdziałów. Podobnie jak inne w tej tematyce pokazuje walkę o przetrwanie, ale tym razem nie jest to tylko walka o jednostkę, ale walka o jeszcze nienarodzone dzieci. Walka z "doktorem" Mengele, walka z niedożywieniem, strasznymi warunkami życiowymi, wszami, świerzbem, tyfusem, katorżniczą pracą. I to wszystko w ciąży. Ciężko mi uwierzyć, że trójka dzieci nie dość, że się urodziła, to przeżyła. Podczas gdy mnie myśl o ciąży przeraża, czytam świadectwo kobiet, które to przetrwały w takim miejscu i w takim czasie. Kompletnie niewyobrażalne. I może przez to, o czym jest ta książka, jednak odrobinę nadziei da się w niej znaleźć. Bo te kobiety musiały mieć nadzieję i niewyobrażalną siłę, żeby przetrwać ten horror i móc o nim opowiedzieć. Polecam.
Książki obozowe, zwłaszcza te oparte na faktach, powodują u mnie cały szereg negatywnych emocji, związanych z tym, do czego byli i nadal są, zdolni ludzie, jaką niezrozumiałą krzywdę potrafią wyrządzić innym, w imię nie wiem czego.
Ta książka jest równie potworna, ale inna. Nie mogę powiedzieć, że tchnie nadzieją, bo tchnie totalną beznadzieją aż do ostatnich rozdziałów....
2017-10-03
Mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki, jak zresztą do wszystkich książek fabularyzowanych w tematyce II Wojny Światowej - przeważnie coś mi w nich nie gra. Tutaj nie dość, że sporo mi nie grało, główna bohaterka była straszna. Fakt, kiedy zaczęła się wojna, była młodą, naiwną i zakochaną w złym człowieku dziewczyną. Ale jej ciężkie doświadczenia z okresu wojny, bo choć do obozu nie trafiła, różowo zdecydowanie nie miała, powinny w założeniu uczynić ją osobą złamaną, ale dojrzałą. Tymczasem Ada wraca do swojego kraju, niby ma jakieś plany, próbuje sobie poukładać życie, ale po krótkim czasie wychodzi, że wygląd i zainteresowanie facetów jej osobą nadal grają pierwsze skrzypce. Potem już równia pochyła, szybko zostaje dziwką, choć zarzeka się, że nią nie jest i marnie kończy.
Ja wiem, to nie jest historia prawdziwa, ale fantazja autorki. Ale jest to fantazja wystawiająca brzydkie świadectwo kobiecie, która jest niezwykle utalentowana, a mimo to, bez faceta jest niczym. II Wojna Światowa to studnia bez dna w kwestii historii (czy faktycznych czy wymyślonych) o kobietach i mężczyznach, którzy byli bohaterami, czasem cichymi. Dziwi decyzja autorki, żeby skupić się na historii kobiety, która niestety, ale szacunku ani sympatii nie wzbudza praktycznie na żadnej stronie powieści. Nie polecam.
Mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki, jak zresztą do wszystkich książek fabularyzowanych w tematyce II Wojny Światowej - przeważnie coś mi w nich nie gra. Tutaj nie dość, że sporo mi nie grało, główna bohaterka była straszna. Fakt, kiedy zaczęła się wojna, była młodą, naiwną i zakochaną w złym człowieku dziewczyną. Ale jej ciężkie doświadczenia z okresu...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-24
Właśnie wróciłam z wakacji z Dolnego Śląska, gdzie między innymi odwiedziłam Osówkę, Włodarz i Sztolnie Walimskie. W każdym z tych miejsc przewodnicy wspominali o tym, że to właśnie pamiętniki Kajzera są jedynym świadectwem tego, co się działo w Górach Sowich pod koniec wojny, z punktu widzenia więźnia. Książka nie jest dla mnie typowo obozowa. Szukałam w niej każdej, choćby najmniejszej informacji o tym, co się tam działo. A tajemnice tych miejsc zrobiły się tylko jeszcze bardziej tajemnicze.
Wiele zostało jeszcze do odkrycia w Górach Sowich. Wiele rzeczy zapewne nigdy nie wyjdzie na jaw. Każdy powinien odwiedzić te miejsca i przeczytać tą książkę. A autor miał niesamowite szczęście, że przeżył. Widząc warunki, w jakich pracowali więźniowie i wiedząc, że średnia przeżywalność wynosiła 3 miesiące, nie mogę wyjść z podziwu, że mu się udało. Polecam.
Właśnie wróciłam z wakacji z Dolnego Śląska, gdzie między innymi odwiedziłam Osówkę, Włodarz i Sztolnie Walimskie. W każdym z tych miejsc przewodnicy wspominali o tym, że to właśnie pamiętniki Kajzera są jedynym świadectwem tego, co się działo w Górach Sowich pod koniec wojny, z punktu widzenia więźnia. Książka nie jest dla mnie typowo obozowa. Szukałam w niej każdej,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-08
Kiedy byłam mała, bezczelnie manipulowałam moją mamą, żeby przynosiła mi horrory z sekcji dla dorosłych w bibliotece. "Twierdza" była jednym z pierwszych i tak mocno odcisnęła mi się w pamięci, że musiałam do niej wrócić. Ten powrót tylko potwierdził ten dziecięcy zachwyt absolutny.
Ta książka ma wszystko, co powinien mieć dobry horror. Jest groza, jest tajemnica, jest fantastycznie skonstruowana wokół II Wojny Światowej historia, wszystko jest spójne, akcja jest wartka i bez przestojów, bohaterowie są dobrze skonstruowani. Rewelacja! Polecam.
Wczoraj obejrzałam ekranizację z 1983 roku, czyli taką w moim wieku. Można to było zrobić lepiej. Ian McKellen filmu nie uratował.
Kiedy byłam mała, bezczelnie manipulowałam moją mamą, żeby przynosiła mi horrory z sekcji dla dorosłych w bibliotece. "Twierdza" była jednym z pierwszych i tak mocno odcisnęła mi się w pamięci, że musiałam do niej wrócić. Ten powrót tylko potwierdził ten dziecięcy zachwyt absolutny.
Ta książka ma wszystko, co powinien mieć dobry horror. Jest groza, jest tajemnica, jest...
2017-02-05
Kolejna bardzo poruszająca książka obozowa. Poruszająca tym bardziej, że narratorem jest dziecko. Potworność obozów koncentracyjnych była opisana wiele razy, ale ten punkt widzenia jest całkiem inny, bo dzieci postrzegają świat zupełnie inaczej niż dorośli i zupełnie inaczej odnajdowały się w okropnej rzeczywistości Auschwitz. W książce brakowało mi jednego: dalszego ciągu. Czy dzieciom, które przeżyły łatwiej było wrócić do rzeczywistości poza obozem niż dorosłym? Smutne, prawdziwe i przerażające. Lektura obowiązkowa dla wszystkich.
Kolejna bardzo poruszająca książka obozowa. Poruszająca tym bardziej, że narratorem jest dziecko. Potworność obozów koncentracyjnych była opisana wiele razy, ale ten punkt widzenia jest całkiem inny, bo dzieci postrzegają świat zupełnie inaczej niż dorośli i zupełnie inaczej odnajdowały się w okropnej rzeczywistości Auschwitz. W książce brakowało mi jednego: dalszego ciągu....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-16
Na początku bardzo się zjeżyłam na wieść o historii miłosnej w obozie koncentracyjnym. Pomyślałam sobie, że autor musiał być niespełna rozumu, żeby łączyć romanse z taką tragedią. Dopiero z czasem zrozumiałam, że to nie taka miłość jak myślałam, że nie błaha historia. Dopiero później dowiedziałam się, że jest w dużej mierze inspirowana historią prawdziwą...
Śmierć jest absolutnie dominującym wątkiem powieści. I jest to śmierć na niewyobrażalną skalę. Dla mnie, najbardziej istotnymi wątkami w książce były przerażająco realne opisy rzeczywistości w obozie Auschwitz. Jest to jak dotąd jedyna fabularyzowana książka obozowa, która zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie. Polecam.
P.S. Bardzo fatalna, kompletnie nietrafiona okładka.
Na początku bardzo się zjeżyłam na wieść o historii miłosnej w obozie koncentracyjnym. Pomyślałam sobie, że autor musiał być niespełna rozumu, żeby łączyć romanse z taką tragedią. Dopiero z czasem zrozumiałam, że to nie taka miłość jak myślałam, że nie błaha historia. Dopiero później dowiedziałam się, że jest w dużej mierze inspirowana historią prawdziwą...
Śmierć jest...
2016-08-31
Niestety żyjemy w czasach, kiedy w Oświęcimiu szuka się pokemonów i robi sweet focie na blog modowy. Mam wrażenie, że z każdym pokoleniem ludzka świadomość o okrutnych czasach II Wojny Światowej coraz bardziej zanika. Wiem, że mamy wiele okropieństw i w naszych czasach, ale należę do pokolenia, które zawsze żywo interesowało się wzbogacaniem świadomości o tamtych czasach. W dużej mierze ku przestrodze.
Książka Szpilmana jest bezcenna, jak każde naoczne świadectwo tego, co się wtedy działo. Jest tym bardziej cenna, że pisana była bezpośrednio po wojnie, na gorąco. Większość wojennych książek powstała długo po opisywanych w nich wydarzeniach, autorzy musieli dojrzeć do powrotu do swoich wspomnień. I w sumie wcale się im nie dziwię.
Sam Szpilman jest osobą, której na tamte warunki dopisywało niesamowite szczęście. Dużo zawdzięczał znajomościom, ale to, co się z nim działo, wzbudza olbrzymie niedowierzanie. To, że wojnę przeżył, jest po prostu cudem. Jego opowieści bardzo przybliżają czytelnikowi to, jak wyglądało życie w getcie, jak wyglądała sytuacja Żydów, pogarszająca się z każdym dniem wojny. Do tego książce w dużej mierze przysłużyła się znakomita ekranizacja z Adrienem Brody w roli głównej - chyba prawie każdy ją obejrzał. I dobrze.
Dla mnie pozycja obowiązkowa dla każdego. Polecam.
Niestety żyjemy w czasach, kiedy w Oświęcimiu szuka się pokemonów i robi sweet focie na blog modowy. Mam wrażenie, że z każdym pokoleniem ludzka świadomość o okrutnych czasach II Wojny Światowej coraz bardziej zanika. Wiem, że mamy wiele okropieństw i w naszych czasach, ale należę do pokolenia, które zawsze żywo interesowało się wzbogacaniem świadomości o tamtych czasach. W...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-23
Miałam duży problem z wystawieniem oceny tej książce, bo z jednej strony zasługuje na najwyższą, a z drugiej jest bardzo słaba.
Książka jako pamiętnik dorastającej dziewczynki jest... nudnawa. Anne Frank jest jak zwykła nastolatka: miejscami bardzo naiwna, miejscami mocno egzaltowana. Jej wywody na temat jej własnej osoby i współmieszkańców nużą. Jej wiedza w temacie życia jest typowa dla nastolatek - częściowa. Ponadto bywa osobą irytującą dla czytelnika.
Wartość tej książki stanowi jednak świadomość w jakich okolicznościach pamiętnik został napisany i te parę stron na końcu, które mówią o tym, jak skończyło się życie mieszkańców "Oficyny". Czytając widzimy też jak Anne Frank dorasta i jest to dorastanie spaczone tym, w jakim miejscu się odbywa. Ze strony na stronę wywody Anne robią się coraz bardziej poważne, aż w końcu się urywają. W obozie koncentracyjnym nie można było pisać pamiętników...
Uderzyło mnie to, że ludziom, o których mowa w pamiętniku udało się ukrywać przez aż dwa lata, a odkryto ich na dobrą sprawę przed końcem II wojny światowej. Świadomość, jak niewiele brakło, żeby przeżyli, jest bardzo przygnębiająca. Polecam.
Miałam duży problem z wystawieniem oceny tej książce, bo z jednej strony zasługuje na najwyższą, a z drugiej jest bardzo słaba.
Książka jako pamiętnik dorastającej dziewczynki jest... nudnawa. Anne Frank jest jak zwykła nastolatka: miejscami bardzo naiwna, miejscami mocno egzaltowana. Jej wywody na temat jej własnej osoby i współmieszkańców nużą. Jej wiedza w temacie życia...
2016-03-29
Dodaję do półki "najukochańsze", choć nigdy więcej nie chcę mieć z tą książką do czynienia, absolutnie nie zamierzam oglądać filmu i będę każdemu odradzać jej czytanie. Mija trzeci dzień odkąd ją skończyłam, a poziom depresji nie maleje tylko wręcz się nasila.
Początkowo uważałam, że jest to świetna, lecz ponura historia o tym, jak niemiecki chłopiec trafia na tą "lepszą" stronę ogrodzenia Oświęcimia i kompletnie nie rozumie całej idei nienawiści do Żydów. Otworzyła mi oczy na to, że nie wszyscy Niemcy żyjący w okresie drugiej wojny światowej byli "tymi złymi". Ale końcówka miażdży. Wgniata w fotel. Niby godna polecenia, ale nikomu nie życzę czuć takiej sieczki w mózgu, jaką teraz czuję ja.
Dodaję do półki "najukochańsze", choć nigdy więcej nie chcę mieć z tą książką do czynienia, absolutnie nie zamierzam oglądać filmu i będę każdemu odradzać jej czytanie. Mija trzeci dzień odkąd ją skończyłam, a poziom depresji nie maleje tylko wręcz się nasila.
Początkowo uważałam, że jest to świetna, lecz ponura historia o tym, jak niemiecki chłopiec trafia na tą...
2016-02-22
"Tengu" jest zdecydowanie horrorem pisanym pod amerykańskie historyczne kontrowersje związane z wybuchem bomby w Hiroszimie. Nie chcę tu pisać historycznych elaboratów, każdy ma zresztą swoje zdanie na ten temat, ale niezaprzeczalnym jest fakt, że do dziś żyją ludzie, na których bezpośrednio lub pośrednio wpłynął wybuch "Little Boya". I teraz wyobraźmy sobie, że osoba dotknięta popromienną chorobą jeszcze w łonie matki, wręcz kipi chęcią zemsty, na całej Ameryce, ma do tego środki i ma na to pomysł. I mamy "Tengu", które polecam.
"Tengu" jest zdecydowanie horrorem pisanym pod amerykańskie historyczne kontrowersje związane z wybuchem bomby w Hiroszimie. Nie chcę tu pisać historycznych elaboratów, każdy ma zresztą swoje zdanie na ten temat, ale niezaprzeczalnym jest fakt, że do dziś żyją ludzie, na których bezpośrednio lub pośrednio wpłynął wybuch "Little Boya". I teraz wyobraźmy sobie, że osoba...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-27
Trochę mnie denerwuje, że w przypadku autorów, którzy, jak Puzo, napisali absolutne dzieło, inne książki ich autorstwa są wiecznie skazane na "to jeszcze nie jest ten Puzo" w przypadku książek sprzed "Ojca Chrzestnego" albo "to już nie jest ten Puzo" w przypadku książek po. Dla mnie Puzo jest fantastycznym autorem. Kropka.
"Sześć grobów do Monachium" jest fajną powieścią, którą dobrze się czyta. Być może szybko można rozwikłać fabułę i dalej już niewiele zaskakuje, ale to kawałek naprawdę dobrej lektury w klimacie powojennym. Polecam.
Trochę mnie denerwuje, że w przypadku autorów, którzy, jak Puzo, napisali absolutne dzieło, inne książki ich autorstwa są wiecznie skazane na "to jeszcze nie jest ten Puzo" w przypadku książek sprzed "Ojca Chrzestnego" albo "to już nie jest ten Puzo" w przypadku książek po. Dla mnie Puzo jest fantastycznym autorem. Kropka.
"Sześć grobów do Monachium" jest fajną powieścią,...
2015-10-22
Widzę, że większość z Was patrzy na tą książkę przez pryzmat pięknych uczuć, które zostały w niej opisane, zaskakującego narratora, wzruszeń. To fakt, książka jest piękna i wartościowa.
Moją uwagę przykuło jednak coś innego: miejsce akcji. Otrzymujemy niesamowity wgląd w społeczność małego niemieckiego miasteczka w okresie II wojny światowej. Zapewne większość z nas ma podświadome uczucie, że wszyscy Niemcy byli wtedy źli, popierali Hitlera i byli okrutni wobec tych, którzy nie byli "czystej krwi". A tutaj przewrotnie widzimy Niemców, którzy nie chcą być członkami NSDAP czy Hitlerjugend, którzy chowają Żydów we własnych piwnicach, którzy wojny się boją i nienawidzą Hitlera. Dla mnie to było najważniejsze w tej książce. Poszerzenie świadomości. Polecam.
Widzę, że większość z Was patrzy na tą książkę przez pryzmat pięknych uczuć, które zostały w niej opisane, zaskakującego narratora, wzruszeń. To fakt, książka jest piękna i wartościowa.
Moją uwagę przykuło jednak coś innego: miejsce akcji. Otrzymujemy niesamowity wgląd w społeczność małego niemieckiego miasteczka w okresie II wojny światowej. Zapewne większość z nas ma...
2015-09-22
Kolejna z pozycji, która ma za zadanie pozbawić złudzenia, że wojna to najgorsze zło, a kiedy się kończy, kończy się koszmar. Autorka odwaliła kawał dobrej roboty, próbując dotrzeć do żyjących jeszcze świadków końca II wojny światowej za pomocą dawnych gazet i urywków pamiętników i publikacji z tamtych czasów. Z jej podróży wyłania się dość smutny obraz nędzy, strachu, przesiedleń, okrucieństwa i chaosu tamtego czasu. Cała prawda bez propagandy. Bardzo polecam na otwarcie oczu.
Kolejna z pozycji, która ma za zadanie pozbawić złudzenia, że wojna to najgorsze zło, a kiedy się kończy, kończy się koszmar. Autorka odwaliła kawał dobrej roboty, próbując dotrzeć do żyjących jeszcze świadków końca II wojny światowej za pomocą dawnych gazet i urywków pamiętników i publikacji z tamtych czasów. Z jej podróży wyłania się dość smutny obraz nędzy, strachu,...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05
"Rzeźnia numer pięć" była moją lekturą na studiach, ale z przykrością muszę powiedzieć, że wtedy przeczytałam raptem marne streszczenie - nie było czasu.
Teraz czasu jest troszkę więcej, więc z prawdziwą przyjemnością podeszłam do tej książki po raz drugi. Czytam dużo literatury powiązanej z II wojną światową, ale ta książka jest zdecydowanie inna niż wszystkie. Bo nie ma tu takiego zadęcia, takiej tragedii jak w innych. Opisywane są zdarzenia z perspektywy prostego człowieka, który na mordy i krzywdę, której doznał, ma tylko jedno do powiedzenia: "zdarza się". Polecam.
"Rzeźnia numer pięć" była moją lekturą na studiach, ale z przykrością muszę powiedzieć, że wtedy przeczytałam raptem marne streszczenie - nie było czasu.
Teraz czasu jest troszkę więcej, więc z prawdziwą przyjemnością podeszłam do tej książki po raz drugi. Czytam dużo literatury powiązanej z II wojną światową, ale ta książka jest zdecydowanie inna niż wszystkie. Bo nie ma...
2014-11
Przeczytałam sporo książek o tematyce wojennej, ale nigdy nie trafiłam na lekturę powojenną, której akcja toczy się tuż po II wojnie światowej. Naiwnie sądziłam, że skoro wojna się skończyła, to wszyscy byli szczęśliwi, a świat był znów piękny.
"Mroczna Arena" pokazuje coś zupełnie innego. Tuż po wojnie, w Niemczech, pozostaje grupa Amerykanów, którzy nie umieją wrócić do swojego dawnego życia, a nie bardzo potrafią rozpocząć nowe. Są to ludzie młodzi, których wojna zniszczyła tak bardzo, że ich życia są właściwie spisane na straty. I nie, nie mają koszmarów dotyczących samej wojny i tego co przeżyli - ich koszmarem jest życie, w którym znaleźli się teraz. Bardzo ciekawy punkt widzenia.
Po książkę sięgnęłam, bo zamierzam przypomnieć sobie "mafijne" dzieła Puzo i zaciekawiło mnie jak wyglądał jego debiut literacki. I choć trochę tu brakuje czegoś, co mogłoby książkę dodać do listy niezapomnianych, jest to kawałek fajnej lektury, o bardzo ciekawym momencie w historii naszego świata. Polecam.
Przeczytałam sporo książek o tematyce wojennej, ale nigdy nie trafiłam na lekturę powojenną, której akcja toczy się tuż po II wojnie światowej. Naiwnie sądziłam, że skoro wojna się skończyła, to wszyscy byli szczęśliwi, a świat był znów piękny.
"Mroczna Arena" pokazuje coś zupełnie innego. Tuż po wojnie, w Niemczech, pozostaje grupa Amerykanów, którzy nie umieją wrócić do...
2015-03
Z książką "Zabić drozda" miałam tak: wiedziałam, że taka jest, wiedziałam, kto ją napisał, wiedziałam, że jest znana i uznana i że jest na mojej liście do przeczytania. Kompletnie nie wiedziałam natomiast o czym jest.
Przystąpiłam do czytania z takim czystym umysłem i teraz, po jej skończeniu, ciągle nie mogę wyjść z podziwu. Bo chyba mądrzejszej książki w swoim życiu w rękach nie miałam. Każdy powinien ją przeczytać, żeby zrozumieć czym jest tolerancja i jak jej definicja się zmienia, w zależności od ludzkich potrzeb na daną chwilę.
Myślę, że książka jest bardzo aktualna w naszych czasach, kiedy wszyscy trzęsą się wręcz, żeby nie być niepoprawnym politycznie, nie przejawiać nietolerancyjnych i rasistowskich zachowań. Pamiętajmy o tym, żeby szanować siebie nawzajem i tolerować odmienność każdego człowieka, jeśli tylko swoim zachowaniem nie robi nikomu krzywdy. Tym jest dla mnie tolerancja. A "Zabić drozda" nie bez powodu jest książką uznaną. Polecam.
Z książką "Zabić drozda" miałam tak: wiedziałam, że taka jest, wiedziałam, kto ją napisał, wiedziałam, że jest znana i uznana i że jest na mojej liście do przeczytania. Kompletnie nie wiedziałam natomiast o czym jest.
Przystąpiłam do czytania z takim czystym umysłem i teraz, po jej skończeniu, ciągle nie mogę wyjść z podziwu. Bo chyba mądrzejszej książki w swoim życiu w...
Prawdą jest, że obóz Ravensbrück jest mniej znany, podobnie jak np. Stutthof w Polsce, bo to obozy mniejsze, więc zginęło w nich mniej osób. Absolutnie nie umniejsza to potworności, które miały tam miejsce, może tylko ich skalę. Ravensbrück zasługuje na szczególną uwagę, bo był to obóz tylko dla kobiet i nie skupiał się na zagładzie Żydówek, a na zagładzie wszystkich po równo, co wśród obozów nie było zjawiskiem powszechnym. Najmocniej utkwiły mi w pamięci eksperymenty medyczne na "królikach". To, że ktokolwiek mógł w ogóle wpaść na taki pomysł, mrozi krew w żyłach.
Autorka odwaliła kawał dobrej roboty, próbując odkopać to, co ukryte i rozpowszechnić wiedzę na temat zapomnianego obozu. Gratuluję samozaparcia. Bardzo potrzebna książka.
Prawdą jest, że obóz Ravensbrück jest mniej znany, podobnie jak np. Stutthof w Polsce, bo to obozy mniejsze, więc zginęło w nich mniej osób. Absolutnie nie umniejsza to potworności, które miały tam miejsce, może tylko ich skalę. Ravensbrück zasługuje na szczególną uwagę, bo był to obóz tylko dla kobiet i nie skupiał się na zagładzie Żydówek, a na zagładzie wszystkich po...
więcej Pokaż mimo to