-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik1
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej, by móc otrzymać książkę Ałbeny Grabowskiej „Odlecieć jak najdalej”LubimyCzytać4
-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
Biblioteczka
2023-12-19
2023-10-30
2023-10-12
Rany Boskie ! Co to było !?
Tąpnęło mną tak, że kompletnie nie mogę się pozbierać. Często można przeczytać, że ta czy inna pozycja zafundowała czytelnikowi rollercoaster. Ta nie zafundowała żadnej przejażdżki. Zafundowała trzęsienie ziemi połączone z erupcją wulkanu. Wyżęła mnie emocjonalnie, skonfliktowała z samą sobą, a do tego przez cały czas czytania nie mogłam się pozbyć irytacji na samą siebie, że nie umiem czytać choć trochę szybciej, bym mogła poznać odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Bo tak. Ta książka rodzi wiele pytań i daje tylko kilka odpowiedzi. Szarpiąca trzewia niepewność , kto jest kim. Włącznie z pytaniem podstawowym o to, kim faktycznie jest nasza bohaterka. Kto jest wrogiem ? Kto przyjacielem? Czy od strony erotycznej mamy do czynienia z dewiacją i wyuzdaniem ? Czy wręcz przeciwnie – z całkowitym brakiem wiary w siebie i jedynie odgrywaniem ról ? Bo sceny, owszem, są. Dużo. Gorących jak diabli, ostrych jak chilli i przyprawiających o uderzenia krwi do mózgu.
Ze względu na rozliczne drastyczne sceny, książka zdecydowanie nie jest dla każdego. Przypuszczam, że będzie miała tyle samo zwolenników co przeciwników, bo nie da się ukryć, że jest mocno kontrowersyjna.
Dla mnie stanowiła raj i piekło w jednym. Jestem pod przeogromnym wrażeniem i już pisząc teraz tą opinię, jestem w trakcie czytania tomu drugiego, który zapowiada się równie smakowicie i daje nadzieję na uzyskanie brakujących odpowiedzi.
Rany Boskie ! Co to było !?
Tąpnęło mną tak, że kompletnie nie mogę się pozbierać. Często można przeczytać, że ta czy inna pozycja zafundowała czytelnikowi rollercoaster. Ta nie zafundowała żadnej przejażdżki. Zafundowała trzęsienie ziemi połączone z erupcją wulkanu. Wyżęła mnie emocjonalnie, skonfliktowała z samą sobą, a do tego przez cały czas czytania nie mogłam się...
2023-10-24
Wstępy będą jakby dwa.
1)
No nie mogę ! Potrzebuję NA-TEN-TYCH-MIAST tom trzeci
Najlepiej na wczoraj! Zabrakło mi skali do ocenienia tomu drugiego!
2)
A teraz już normalniej
Nie jestem jakąś wielką fanką, a tym bardziej znawczynią tematyki mafijnej. Czemu ? Bo wszystko co do tej pory trafiło w moje ręce i dotyczyło tego środowiska, to za każdym razem była jedna wielka, polukrowana, ugłaskana , ugrzeczniona i wymuskana wielka, naiwna bzdura.
Drażniło mnie to niemiłosiernie, więc omijałam te klimaty, bo wściekliznę aż w nadmiarze zapewnia mi codziennie moja praca. Nie muszę sobie dodatkowo dowalać podczas relaksu w czasie wolnym.
Bez większego przekonania sięgnęłam po tą serię ( będąc zresztą święcie przekonaną, że biorę się za dylogię ) Grrrrr.. No to mam taką dylogię że hohoho..
Pierwszy tom był po prostu bardzo dobrze napisany, ale niestety znowu nie pozbawiony wyidealizowanego „złego” bohatera, u którego tak jak wszędzie bycie złym, przejawiało się głównie w gadaniu.
Ponieważ jednak nie było to skrajnie i obrzydliwie polukrowane, a do tego dobrze rozpisane i z wciągającą akcją, nie zniechęcona sięgnęłam po tom drugi, który jak miałam trafne przeczucie , okazał się o niebo lepszy.
Rany.
Szkoda że nie można zacząć czytać tego od tomu drugiego bo obie części są ze sobą ściśle powiązane. Co to była za historia ! Co to była za książka !
Nie mogę do teraz ochłonąć i wyjść z podziwu. Okrucieństwo, wręcz bestialstwo, wymieszane z chęcią ochrony bliskich, bezduszność i zezwierzęcenie , połączone z przejawami troski . Niekiedy sceny były tak straszne, że aż mi włosy stawały dęba na rękach i dreszcze chodziły po kręgosłupie.
Robert ( bo to on jest bohaterem tej części ) kupił mnie całkowicie. Był tak nieprawdopodobnie prawdziwy. Bałabym się go. Poważnie. Z drugiej strony, mieć takiego człowieka po swojej stronie – to móc spacerkiem przejść przez najgłębsze czeluści piekieł. Wzbudził we mnie huragan sprzecznych uczuć i odczuć. Nie wiem co bardziej.. boję się go ? Podziwiam? Potępiam? Współczuję? Żałuję ? Pogardzam? No sama już się z kretesem pogubiłam we własnych emocjach.
Z ręką na sercu polecam, bo nie znajdziecie niczego prawdziwszego o mafii.
Pamiętajcie jednak że to książka dla osób o żelaznych nerwach i żołądkach.
Wstępy będą jakby dwa.
1)
No nie mogę ! Potrzebuję NA-TEN-TYCH-MIAST tom trzeci
Najlepiej na wczoraj! Zabrakło mi skali do ocenienia tomu drugiego!
2)
A teraz już normalniej
Nie jestem jakąś wielką fanką, a tym bardziej znawczynią tematyki mafijnej. Czemu ? Bo wszystko co do tej pory trafiło w moje ręce i dotyczyło tego środowiska, to za każdym razem była jedna wielka,...
2023-10-15
2023-10-06
Po „Zaczekaj na to” Mariany Zapaty sięgnęłam bez najmniejszych obaw o to, że po skończeniu lektury będę zawiedziona, czy rozczarowana. Nie ma w tym przypadku takiej opcji.
Niestety wspaniałą twórczość Mariany bardzo elegancko skopała Pani tłumacz Małgorzata Gajda, której jest doprawdy baaaardzo daleko do profesjonalizmu w tym co robi, oraz dopomógł jej dodatkowo korektor, który do swojej pracy podszedł bardzo niedbale.
Poczynania tych dwojga zebrane w jednej książce zdecydowanie gasiły moje uwielbienie dla poznawanej treści.
Brak przecinków, w miejscach gdzie być powinny, bohaterowie z nagła a nieoczekiwanie zmieniający płeć, mnóstwo innych literówek.. to niestety nie pomagało. Wcale.A zwroty typu „ nie będę jak drzwi obrotowe” tylko mnie frustrowały. Naprawdę ? A pani Małgorzata to jest Polka ? Bo nie słyszałam nigdy w życiu żeby w naszym rodzimym języku funkcjonowało takie określenie. Słyszałam za to że ktoś zachowuje się jak chorągiewka – ale drzwi obrotowe ?Hmm... Do tego dołóżmy bardzo potoczny i kwadratowy język, na siłę stylizowany na slang młodzieżowy, który do naszej bohaterki ( kobiety lat bez mała trzydziestoletniej i z bagażem życiowym – kompletnie nie pasował) i który wielokrotnie aż raził, oraz wybitnie mi przeszkadzał...
A książka sama w sobie była cudowna. Dostarczyła mi mnóstwa emocji, wzruszeń, łez, rozczuleń. Bardzo ciepła, emocjonalna, otulająca. Jak ja kocham takie niespieszne kojące klimaty. Gdyby nie spartaczona robota tłumaczki i korektora, to bez mrugnięcia okiem dałabym 10 gwiazdek, ale tak, niestety będzie tylko 9
Po „Zaczekaj na to” Mariany Zapaty sięgnęłam bez najmniejszych obaw o to, że po skończeniu lektury będę zawiedziona, czy rozczarowana. Nie ma w tym przypadku takiej opcji.
Niestety wspaniałą twórczość Mariany bardzo elegancko skopała Pani tłumacz Małgorzata Gajda, której jest doprawdy baaaardzo daleko do profesjonalizmu w tym co robi, oraz dopomógł jej dodatkowo korektor,...
2023-08-24
Uwaga
Będzie obszernie.
Moje początki z książką „Od Lukova z miłością” wcale nie były ani łatwe, ani porywające. Pierwsze rozdziały były dla mnie wręcz mordercze. Rozwlekłe, nie posiadające właściwie żadnej akcji, a i styl pisania autorki jakoś nie specjalnie przypadł mi do gustu. Dlatego szło mi bardzo opornie.
Na szczęście to był tylko sam początek. Później było już z każą stroną tylko lepiej i lepiej, a bohaterowie, którzy w pierwszej chwili nie wzbudzili we mnie grama sympatii ( każde z innej przyczyny ), bardzo szybko skradli całe moje serce. Zwłaszcza Ivan, bo Jasmine ze względu na swoją chropowatość w obyciu, nie od razu mnie kupiła, choć w ostatecznym rozrachunku ją i pokochałam i podziwiałam ze wszech miar.
Moi mili. Nie wiem ilu z was jeszcze pamięta że kiedyś w TV były tylko 2 programy. Słownie DWA. A każde transmitowane mistrzostwa to było wielkie wydarzenie, gromadzące przed odbiornikiem całe rodziny. W tamtych czasach , będąc małym smarkiem, namiętnie śledziłam wszystkie relacje z mistrzostw jazdy figurowej na lodzie. Widocznie coś we mnie z tej fascynacji zostało, bo temat wciągnął mnie tak, że bez mała zapomniałam o całym Bożym świecie pochłaniając stronę za stroną.
Niby człowiek wie, że takie łyżwiarstwo figurowe jest dyscypliną wymagającą wielkiego nakładu pracy, ale jestem pewna,że większość ludzi jednak nie zdaje sobie sprawy z tego JAK WIELE TEGO WYSIŁKU I POŚWIĘCEŃ trzeba , aby osiągnąć sukces w tej dyscyplinie. Ja przynajmniej do dziś nie zdawałam sobie z tego do końca sprawy.
Tym większym podziwem teraz darzę zawodników i oczywiście Jasmine Santos, która zaimponowała mi nieziemsko swoją determinacją i uporem w dążeniu do celu, jakim było idealne wykonanie poszczególnych figur i układów.
Książka ta wyrządziła mi przy okazji przysługę, ponieważ dzięki niej nareszcie ustaliłam, że romans typu slow burn w połączeniu z motywem hate-love – to jest to, co mi najbardziej odpowiada i czego teraz będę w romansach szukać intensywnie. Jeśli ktoś jest także zwolennikiem tego typu historii, to gorąco polecam, bo książka jest absolutnie świetna. Czytając ją , śmiałam się i wzruszałam ( tak, że uroniłam nawet kilka łez ), wsiąkłam w akcję całkowicie i czułam się bez mała jak kolejny członek rodziny Santos.
Jedyny zgrzyt który mi tu często przeszkadzał, a z którym tak naprawdę nie wiem co zrobić to kreacja postaci głównych bohaterów., Z jednej strony strasznie mi nie pasował ich wiek- bo mieli 26 i 30 lat – a przeważnie zachowywali się, myśleli, i rozmawiali ze sobą, jakby nie mieli ani o dzień więcej niż relatywnie 15 – 19 lat . Wprowadzało to u mnie całkiem spory dysonans w odbiorze treści.
Z drugiej zaś strony, to właśnie przez te ich nie całkiem dojrzałe zachowania, często miałam na twarzy banana od ucha do ucha i bawiłam się przednio.
Nie do końca zatem wiem jak mam taki właśnie zabieg potraktować. Wada to? Czy może jednak zaleta ?
Książka mnie zachwyciła i oczarowała.
Widać, ze wszystko zostało dokładnie przemyślane i spasowane, a tematyka Jazdy figurowej na lodzie „od zaplecza” dokładnie poznana przed jej opisaniem w książce. Każde wydarzenie, czy kolejny krok w rozwoju relacji, miało idealny timing. Nic nie działo się za szybko, czy poniewczasie. Dlatego chyba przymknę oczy na tą niezgodność dotyczącą bohaterów i pozostanę przy pełnym zachwycie z 10 punktami.
Lecę czytać kolejną pozycję spod pióra Pani Mariany Zapaty, mając nadzieję na równie cudowne przeżycia.
Polecam gorąco i z całego serca . Ja przepadłam kompletnie.
Uwaga
Będzie obszernie.
Moje początki z książką „Od Lukova z miłością” wcale nie były ani łatwe, ani porywające. Pierwsze rozdziały były dla mnie wręcz mordercze. Rozwlekłe, nie posiadające właściwie żadnej akcji, a i styl pisania autorki jakoś nie specjalnie przypadł mi do gustu. Dlatego szło mi bardzo opornie.
Na szczęście to był tylko sam początek. Później było już z...
2023-07-13
„Bez hamulców, Ostatnia prosta” to kontynuacja opowieści o życiu i romansie Karoliny Szarzyńskiej i Nickiego. Książka absolutnie fenomenalna, od której nie można się oderwać. Czytałam do czwartej nad ranem, co już od dawna mi się nie zdarzyło. Napisana lekkim piórem historia o wcale niebłahych zagadnieniach. Mądra, i porywająca. Niebanalna i pozostawiająca w czytelniku ślad na długo. Jestem pod absolutnym wrażeniem.
Główne wnioski po lekturze nasunęły mi się dwa. Po pierwsze wiek to tylko liczba i jeśli masz to szczęście, że spotkasz na swojej drodze właściwego człowieka, to NAPRAWDĘ, należy całkowicie olać wszelkie konwenanse i opinię środowiska, i łapać tę miłość i trzymać ją w ramionach w żelaznym uścisku, i cieszyć się każdą minutą tego związku bo – i tu wniosek numer dwa
Życie jest za krótkie i zbyt popaprane samo w sobie, aby je jeszcze dodatkowo komplikować- WIEK TO TYLKO LICZBA a to jest wspaniała książka!.
„Bez hamulców, Ostatnia prosta” to kontynuacja opowieści o życiu i romansie Karoliny Szarzyńskiej i Nickiego. Książka absolutnie fenomenalna, od której nie można się oderwać. Czytałam do czwartej nad ranem, co już od dawna mi się nie zdarzyło. Napisana lekkim piórem historia o wcale niebłahych zagadnieniach. Mądra, i porywająca. Niebanalna i pozostawiająca w czytelniku ślad...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-16
„Naznaczone złotem” to świetna powieść fantasy. Barwna i porywająca. Wciąga od pierwszych zdań do tego stopnia, że ciężko ją odłożyć na dłużej. Bardzo dobrze zakreślone uniwersum i mimo, że to książka fantasy, to poznajemy jak najbardziej realistycznych , dobrze scharakteryzowanych bohaterów, którzy potrafią wkraść się w nasze serca i sprawić, że prawdziwie zaczynamy się przejmować ich losami. Wszystko jest dopracowane do ostatniej kropki, a każde ( wydawało by się przypadkowe ) wydarzenie – finalnie znajduje swoje logiczne uzasadnienie.
Swoją specyfiką i niejako sposobem przedstawienia tej historii , książka przywodzi mi na myśl równie wspaniałą „Nibynoc” Jay Kristoff’a. Z drugiej zaś strony, schemat socjologiczny i opisywana tu kultura , namolnie kojarzą mi się z równie wspaniałą i niezapomnianą książką „Rok próby”. Obie wzmiankowane pozycje uważam za absolutnie wybitne, więc porównanie tej książki do nich to wyróżnienie i nobilitacja w moich oczach.
Pod przykrywką niezliczonych przygód i magii, jest tu przemycony całkiem silny wątek feministyczny i przyznam, że bardzo, ale to bardzo mi się to wszystko podobało, bo po prostu było to kunsztownie, profesjonalnie i bardzo smacznie przedstawione.
Jest to powieść wypełniona po brzegi akcją, ale też zagadkami, tajemnicami i zaskoczeniami które dodatkowo uatrakcyjniają tą i tak już świetnie wykreowaną opowieść. Bardzo mi czegoś takiego brakowało i jeśli będą kolejne części, to sięgnę po nie z pieśnią na ustach, bo naprawdę warto.
Zdecydowanie polecam wszystkim fanom fantasy.
„Naznaczone złotem” to świetna powieść fantasy. Barwna i porywająca. Wciąga od pierwszych zdań do tego stopnia, że ciężko ją odłożyć na dłużej. Bardzo dobrze zakreślone uniwersum i mimo, że to książka fantasy, to poznajemy jak najbardziej realistycznych , dobrze scharakteryzowanych bohaterów, którzy potrafią wkraść się w nasze serca i sprawić, że prawdziwie zaczynamy się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-25
Biorąc do rąk „Zmartwychwstanie” Siobhan Davis byłam nastawiona na kolejną lukrowatą książeczkę, przeładowaną jakimś tam mniej, lub bardziej wyuzdanym seksem i z jakąś tam niby dramą związaną ze środowiskiem niby wielce groźnych gangów.
Jeżu z głębokiego boru ! Jak bardzo się zdziwiłam! Jaka to była petarda ! Jak mnie ta książka zaskoczyła, wciągnęła i zachwyciła! Połknęłam ją nie mogąc przestać o niej myśleć ani na chwilę.
Tak, wiem, że mam sklerozę, ale na tyle, na ile moja pamięć jeszcze sięga, to nie pamiętam, żeby kiedykolwiek aż tak bohaterka mnie zachwyciła. Od pierwszych stron wpadłam w dzikie uwielbienie i podziw dla jej hartu ducha, determinacji, uporu i „umiejętności”, które czyniły ją w moich oczach bardziej bardziej żołnierzem / najemnikiem, niż nastolatką. Pierwszą myślą było ( Rany – jak ja bym chciała być taka jak ona. Umieć tak na chłodno i z dystansem patrzeć na sprawy i umieć to co ona ) Owszem, czasem postępuje głupio, czasem jej brawura robi z niej osobę nieodpowiedzialną i lekkomyślną, ale za to jej upór , niezależność, odwaga i determinacja w dążeniu do wyznaczonego celu, powodują, że śledzę jej losy z zapartym tchem i trzymam za nią kciuki tak mocno, że aż mi palce cierpną :)
Powiedzieć o tej książce,że to rollercoaster emocjonalny, to jak nic nie powiedzieć. Jest mrocznie, niebezpiecznie , brutalnie i krwawo - a to wszystko jest doprawione gorącym ostrym seksem i tajemnicami owianymi powszechnym milczeniem.. Od tego się po prostu oderwać nie da!
Autorka funduje nam jazdę bez trzymanki, powodując u nas wielokrotnie, a to napływ wstrząsowej dawki adrenaliny, a to strachu, a to szoku i przeplata to wszystko świetnym ironicznym humorem objawiającym się głównie w wewnętrznych komentarzach naszej bohaterki. W ciągu poznawania fabuły jesteśmy zasypywani niezliczoną liczbą tajemnic skrywanych przez chyba każdego z występujących bohaterów, które owszem, są wyjaśniane całkowicie, lub połowicznie w trakcie książki, jednak w międzyczasie na ich miejsce pojawia się kilkanaście nowych znaków zapytania, co sprawia, że odłożenie tej historii choć na chwilę, powoduje wewnętrzny wręcz fizyczny ból.
Zdaję sobie sprawę, że w wielu miejscach Siobhan pojechała grubą kreską jeśli chodzi o przebieg akcji, ale umówmy się- to nie jest literatura faktu i nie musi być ultra realistyczna. Jeśli ktoś realizmu szuka, to polecam lekturę reportaży a nie beletrystyki. Ta historia miała stanowić rozrywkę. I ją daje! I to jaką!
Ze względu na powalające zakończenie, natychmiast sięgam po kolejny tom, a ten dołączam do wąskiego grona moich najukochańszych historii. Gorąco polecam!
Biorąc do rąk „Zmartwychwstanie” Siobhan Davis byłam nastawiona na kolejną lukrowatą książeczkę, przeładowaną jakimś tam mniej, lub bardziej wyuzdanym seksem i z jakąś tam niby dramą związaną ze środowiskiem niby wielce groźnych gangów.
Jeżu z głębokiego boru ! Jak bardzo się zdziwiłam! Jaka to była petarda ! Jak mnie ta książka zaskoczyła, wciągnęła i zachwyciła!...
2023-01-26
Na początek dobra wiadomość dla roztargnionych jak ja :))
Cykl można poznawać w dowolnie wybranej kolejności, ponieważ poszczególne jego tomy, to osobne historie, luźno ze sobą powiązane wspólnymi bohaterami i środowiskiem w którym zdarzenia mają miejsce. Każdy tom opowiada historię innej kobiety i innego związku. To właśnie kobiety ( bardzo dotkliwie doświadczone przez życie )są tu głównymi postaciami, których przeszłość odkrywamy. Wyjątkiem jest tom ostatni, za który chwyciłam się nieświadomie, przez pomyłkę, zaraz po tomie pierwszym. Tutaj, jak rozumiem, w zamyśle, to Aurora miała grać pierwsze skrzypce..
A otóż nic z tego, bo całe show i wszystkie reflektory, podstępnie i perfidnie zajumał dla siebie Gavinek :))
Nooo moi mili, Takiego bohatera romansu, to jak żyję, jeszcze w żadnej książce nie spotkałam. Kreacja absolutnie wspaniała wręcz. Moja znajomość z Gavinkiem zaczęła się od sporej dozy ostrożności ( bo ja się boję wariatów i ludzi nie do końca stabilnych emocjonalnie ), ale z każdą przeczytaną stroną.. z każdym nowym fragmentem jego historii i z każdym kolejnym okruchem lepszego jego poznawania, zakochiwałam się w Gavinku na zabój i na śmierć . Warto przeczytać tą historię już choćby tylko dla tej jednej postaci. Absolutny fenomenalny majstersztyk osobowościowy!
Całej reszcie fabuły również nie można niczego odmówić. Książka serwuje nam błyskawiczną, wciągającą akcję i do tego pełną gamę emocji – stale podkręcanych przez Gavinka, którego wielbię całym sercem :)). Podczas lektury jeździmy stale na szalonym emocjonalnym rollercoasterze i przechodzimy od śmiechu, przez przerażenie, aż po łzy jak grochy i szloch i załamywanie rąk nad okrucieństwem losu, tylko po to by za moment znowu parsknąć śmiechem.
Tylko proszę mnie źle nie zrozumieć. Gavinek to nie żaden błazen, tylko wspaniały mężczyzna, choć powiedzmy sobie otwarcie - bardzo specyficzny.. I tu skończmy te peany, bo na dobrą sprawę mogłabym piać pieśni pochwalne na Jego temat jeszcze przez trzy dni co najmniej.
W książce i oczywiście w Gavinku zakochałam się na śmierć !
Na początek dobra wiadomość dla roztargnionych jak ja :))
Cykl można poznawać w dowolnie wybranej kolejności, ponieważ poszczególne jego tomy, to osobne historie, luźno ze sobą powiązane wspólnymi bohaterami i środowiskiem w którym zdarzenia mają miejsce. Każdy tom opowiada historię innej kobiety i innego związku. To właśnie kobiety ( bardzo dotkliwie doświadczone przez...
2022-10-18
Tą recenzję będzie najwyraźniej sponsorować słówko Och !
Och, jakże wspaniała i oryginalna historia to była!
Och, jakże przerażająca !
Jakże mroczna!
Och jakże zagadkowa i tajemnicza !
Och jak przeszyła mnie na wskroś!
Jak wessała i pochłonęła bez reszty !
Porównanie jej do „Opowieści podręcznej” jest chyba jakimś żartem.
Ta historia jest kompletnie inna i przerasta wspomnianą „Podręczną” o trzy głowy co najmniej. Jedyny wspólny mianownik dla tych dwóch książek, to prawa ( nakazy i zakazy ) ustanowione dla kobiet w obu universach, oraz podejście do kobiet zarówno przez mężczyzn, jak i przez same kobiety...
W tej historii króluje mrok... groza wręcz.. Szaleństwo, ciemnota i zabobon, na którym kwitnie okrucieństwo i brutalność i barbarzyństwo .
Są również tajemnice... Och jak wiele tajemnic .. ale za odkrycie niektórych z nich, przyjdzie zapłacić życiem.
W kilku recenzjach czytałam też zażalenia na zakończenie. Moim zdaniem jest ono idealne i po prostu nie mogło być inne. Wcale nie nazwałabym go zakończeniem otwartym. Wszak wszystko zostało powiedziane. Nagrody i kary rozdzielone a losy przypieczętowane.
Uwielbiam ten utwór i myślę, że na kanwie tej opowieści mógłby powstać wspaniały film który stałby się hitem kinowym na wiele lat. Tylko reżyseria musiałaby trafić w odpowiednie ręce.
A książkę – cóż – uwielbiam bez dwóch zdań. Zostanie ze mną na wiele wiele lat.
Tą recenzję będzie najwyraźniej sponsorować słówko Och !
Och, jakże wspaniała i oryginalna historia to była!
Och, jakże przerażająca !
Jakże mroczna!
Och jakże zagadkowa i tajemnicza !
Och jak przeszyła mnie na wskroś!
Jak wessała i pochłonęła bez reszty !
Porównanie jej do „Opowieści podręcznej” jest chyba jakimś żartem.
Ta historia jest kompletnie inna i przerasta...
2022-09-24
„Credence” Penelope Douglas jest, moim skromnym zdaniem, niewątpliwie najlepszym erotykiem / romansem spośród tych, jakie czytałam w tym roku.. i w zeszłym.. i w jeszcze wcześniejszym.... Najlepszym i najbardziej kontrowersyjnym. Książka ta wstrząsnęła mną bowiem do samych podstaw i wprawiła w olbrzymi dysonans emocjonalno - etyczny. Zbulwersowała , oburzyła, zniesmaczyła, a zarazem w tym samym momencie ( a właściwie momentach ) rozgrzała nawet nie do czerwoności, lecz do białości wręcz.
Penelope wie jak napisać sceny erotyczne tak, żeby czytelnik, niezależnie od tego, czy akceptuje przedstawiane układy, czy nie – rozgrzał się niczym piec hutniczy. Ma wielki dar w tej kwestii. Poza gimnastyką łóżkową, zachwyciły mnie również nieprzeciętnie piękne i malownicze opisy, które były tak plastyczne i tak realistycznie oddawały dzikość i piękno przyrody otaczającej naszych bohaterów, że wręcz czułam się tak, jakbym osobiście wędrowała pośród tej dziczy na zboczu góry. Jakby jeszcze tego wszystkiego było mało, autorka nie poprzestała jedynie na rozgrzewaniu naszej krwi. Między gorącymi scenami przemyciła bowiem kilka poważnych i ciężkich problemów takich jak np. rodzicielską oziębłość emocjonalną, potrzebę miłości , zainteresowania i akceptacji, do prawidłowego rozwoju jednostki
i jeszcze kilka innych, podanych w bardzo przystępnej formie i zapadających w pamięć na wiele lat, tak jak cała ta pozycja zresztą.
Czy polecam ? No nie wiem.. to nie książka dla wszystkich i wiele kobiet może nie przebrnąć przez te wszystkie układy w jakie wplątała naszych bohaterów autorka. Niemniej jednak, jest to ze wszech miar książka godna uwagi. A dla mnie po prostu fenomenalna i ląduje w ścisłym top of the top guilty pleasures.
„Credence” Penelope Douglas jest, moim skromnym zdaniem, niewątpliwie najlepszym erotykiem / romansem spośród tych, jakie czytałam w tym roku.. i w zeszłym.. i w jeszcze wcześniejszym.... Najlepszym i najbardziej kontrowersyjnym. Książka ta wstrząsnęła mną bowiem do samych podstaw i wprawiła w olbrzymi dysonans emocjonalno - etyczny. Zbulwersowała , oburzyła,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-12
„Złego króla” pochłonęłam po prostu w mgnieniu oka. Tom pierwszy był świetny i wzbudził we mnie wielki apetyt na poznanie ciągu dalszego tej historii. Tom drugi natomiast wessał mnie dokładnie tak samo, jak wsysa się spaghetti. Całkowicie przepadłam, wsiąkłam i nie mogłam się oderwać. Chylę głowę przed autorką, bo to nie lada wyczyn prowadzić tyle zawiłych wątków naraz. Splatać i supłać wszystko ze sobą, zwodzić czytelnika i zaskakiwać go z każdą stroną. Jestem absolutnie zachwycona. Podstępom, knowaniom, zdradom, potyczkom i niespodziewanym sojuszom, oraz całkowicie zaskakującym powiązaniom końca nie ma, Niepojęte dla mnie jest, jak autorce się udało tyle tych zawiłości wprowadzać niejako równolegle, nie pogubić się w tym wszystkim i bardzo interesująco wszystkie te zasupłane węzły rozwiązywać w niekonwencjonalny sposób. Nieodmiennie zaskakują mnie również główni bohaterowie. Jude po prostu podziwiam z całego serca i trzymam za nią kciuki tak mocno, że aż mi palce cierpną. Cardan stanowi dla mnie ciągłą zagadkę i zaskakuje mnie dosłownie co chwilę. Wisienką na torcie jak dla mnie w tym tomie jest to, że w końcu doczekałam się tego mojego upragnionego wątku romantycznego,. Choć tak naprawdę, układ jest tu bardzo daleki od tego z czym kojarzą nam się związki romantyczne.
Zakończenie ogromnie mnie zaskoczyło. Po prostu ogromnie. Do tego stopnia, że na-ten-tych-miast sięgam po tom trzeci
Jestem zachwycona !
„Złego króla” pochłonęłam po prostu w mgnieniu oka. Tom pierwszy był świetny i wzbudził we mnie wielki apetyt na poznanie ciągu dalszego tej historii. Tom drugi natomiast wessał mnie dokładnie tak samo, jak wsysa się spaghetti. Całkowicie przepadłam, wsiąkłam i nie mogłam się oderwać. Chylę głowę przed autorką, bo to nie lada wyczyn prowadzić tyle zawiłych wątków naraz....
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-06
Z bajek chyba nigdy nie wyrosnę, dlatego pewnie tak bardzo lubię książki z gatunku fantasy.
„Okrutny książę” Holly Black jest doskonałym przedstawicielem dokładnie takiego fantasy, jakie podoba mi się najbardziej.
Nie ma w sobie ani grama naiwności i tej sławnej słodyczy bajkowego „i żyli długo i szczęśliwie”
W „Okrutnym księciu” nikt nie żyje szczęśliwie , a i długość życia jest tu kwestią względną.
Okrutny książę naprawdę jest okrutny, a świat elfów, choć niezaprzeczalnie barwny i egzotyczny, jest też śmiertelnie niebezpieczny, zakłamany i nieprzychylny śmiertelnikom.
Dwór, mimo całego swojego blichtru - przesiąknięty jest zgnilizną i knowaniami, a jego mieszkańcy ( właściwie wszyscy ) są niebezpieczni i nie wzbudzają zaufania. Każdy z bohaterów ( bez wyjątku ) ma coś na sumieniu ( o ile w ogóle posiada coś takiego jak sumienie, w rozumieniu ludzkim ) i daleko im wszystkim do idealnych bajkowych archetypów.
Warto też wyraźnie podkreślić, że absolutnie każda poznawana/przedstawiana tu postać, jest drobiazgowo dopracowana w najmniejszych detalach, niezależnie od tego, czy występuje jako postać pierwszoplanowa, czy też jest jedynie wykorzystana do uzupełnienia tła..
Każdy z nich, bez wyjątku, jest tak autentycznie przedstawiony, że ciężko jest się oprzeć wrażeniu, że oni wszyscy są realni. Postrzega się każdego z nich jak normalną prawdziwą żyjącą osobę. Niesamowite. Każda postać jest inna, charakterystyczna,odróżniająca się i całkowicie niesztampowa, a jest ich wszystkich naprawdę wielu.
Zachwyciły mnie też kreacje dwójki głównych bohaterów, bo tak niejednowymiarowych i niedrażniących mnie – nie spotkałam już od dłuższego czasu. Widać , że te postaci zostały dogłębnie przemyślane i ukształtowane tak, aby zaintrygować czytelnika, który nigdy nie jest pewien, jak się zachowają i w którym kierunku ich poczynania pokierują akcją.
To wszystko mnie oczarowało, a historia okazała się bardzo oryginalna i wciągnęła mnie bez reszty.
To, co zaskoczyło mnie zupełnie, to fakt, że nie było tu ani pół słodziastego, przelukrowanego wątku miłosnego. Za to był wyraźny „wątek nienawistny” z zadatkami na ewentualne przerodzenie się w coś innego – choć pewności co do tego nie ma absolutnie żadnej, bo układy zostały tak skomplikowane, że równie dobrze jak miłość, może z tego wyrosnąć morderstwo , w ramach wendety za doznane krzywdy :)
Kocham taką literaturę i polecam gorąco wszystkim fanom fantasy
Z bajek chyba nigdy nie wyrosnę, dlatego pewnie tak bardzo lubię książki z gatunku fantasy.
„Okrutny książę” Holly Black jest doskonałym przedstawicielem dokładnie takiego fantasy, jakie podoba mi się najbardziej.
Nie ma w sobie ani grama naiwności i tej sławnej słodyczy bajkowego „i żyli długo i szczęśliwie”
W „Okrutnym księciu” nikt nie żyje szczęśliwie , a i długość...
2022-03-18
Och, cóż to był za finał ! Zakończenie tej trylogii po prostu zwala z nóg. Absolutna rewelacja. Jest mrocznie, brutalnie, niebezpiecznie, magicznie i krwawo. Wasia, główna bohaterka, kupiła mnie całkowicie. Doskonale potrafiłam wczuć się w jej postać, rozumiałam jej tok myślenia i powody postępowania, a także wielokrotnie łapałam się na tym, że jej decyzje okazywały się mądrzejsze niż byłyby moje, gdybym była na jej miejscu. Akcja, tak jak w poprzednich częściach leci na łeb na szyję, a przygody , które spotykają Wasię, nie pozwalają odłożyć książki ani na chwilę.. Mroczne , pełne zabobonów czasy z początków chrześcijaństwa na Rusi , powodują przez cały czas lektury, niekomfortowe, podskórne uczucie duszności i ciężkości klimatycznej ( ale w jak najlepszym tego słowa pojęciu ). Uwielbiam coś takiego. Niby baśń, ale tak nie do końca, bo zbyt wiele tu przemocy, krwi i okrucieństwa... więc lektura choć przepiękna i nietuzinkowa, zdecydowanie nie jest dla naszych milusińskich, bo przeraziłaby ich na śmierć . Mnie zachwyciła. Oby więcej tak dobrej literatury.
Och, cóż to był za finał ! Zakończenie tej trylogii po prostu zwala z nóg. Absolutna rewelacja. Jest mrocznie, brutalnie, niebezpiecznie, magicznie i krwawo. Wasia, główna bohaterka, kupiła mnie całkowicie. Doskonale potrafiłam wczuć się w jej postać, rozumiałam jej tok myślenia i powody postępowania, a także wielokrotnie łapałam się na tym, że jej decyzje okazywały się...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-13
Po pierwsze, strasznie żałuję, że tak długo odkładałam lekturę tej książki. To był wielki, WIELKI błąd.
Po drugie.. Czy zastanawialiście się, co może wyniknąć, jeśli do jednego gara wrzucimy:
-pół kilo historii
-kilka sporych garści romansu
-kilo przygody awanturniczej
-wiadro emocji wszelkiego autoramentu
-szczyptę magii
-kilkadziesiąt wątków kulturowo-obyczajowych
I wszystko to energicznie i dokładnie „zamiąchamy” warząchwią, oraz doprawimy barwnymi, plastycznymi i bardzo sugestywnymi opisami przyrody, zarówno ożywionej, jak i nieożywionej, oraz różnorakich krajobrazów
???
Pewnie większość z was pomyśli, że nie wyjdzie z tego nic, ponad „groch z kapustą”, czyli rzecz chaotyczna posklejana z fragmentów, bez ładu i składu, męcząca i wymagająca ciągłej wytężonej uwagi, by w wątkach się nie pogubić.
A OTÓŻ NIC BARDZIEJ MYLNEGO
Wyszła z tego.......... „Obca” :))
Książka absolutnie cudowna. Z XVIII wieczną Szkocją odmalowaną przed naszymi oczami”jak żywa” ( cudowne opisy przyrody, w których po prostu się zakochałam bez pamięci ).
Wielokrotnie czułam na twarzy wiatr z wrzosowisk, zapach ziół, liści i słońca, widziałam kamienne skupiska pośród morza traw i wrzosów, gęste dzikie splątane lasy. Widziałam i zachwycałam się dzikim wizerunkiem wilków, dzików i innej zwierzyny. Czułam kurz i pył dróg. Oglądałam sioła i zamki. No po prostu opisowe cudo.
Oczarowała mnie także kreacja absolutnie wszystkich bohaterów ( i tych dobrych i tych złych i nawet tych najbardziej pobocznych i nic nie znaczących, którzy przewijali się jedynie w tle ).
Każdy jeden z nich, był dopracowany w najdrobniejszym szczególe, sprawiał wrażenie faktycznie żyjącej osoby, takiej z krwi i kości. Każdy miał swój indywidualny charakter, nawyki, słabości i swoją odrębną historię.
Powala również niesamowita lekkość, przystępność przekazu i plastyka podczas przedstawiania realiów i obyczajów tamtych czasów. Fascynująca i edukująca zarazem historia, niosąca niespodziankę i rozbudzająca naszą ciekawość z dosłownie każdą pochłanianą stroną.
Nie ma tu chwili na oddech. Akcja toczy się lawinowo, a jej zwroty niezmiennie stanowią dla czytelnika nie kończące się morze niespodzianek i zaskoczeń, budząc w nim cały wachlarz emocji.
Ze mną ta książka zrobiła coś czego już od dłuższego czasu nie miałam przyjemności poczuć. Od momentu kiedy rozpoczęłam lekturę pierwszej strony, DOSŁOWNIE nie mogłam się od niej oderwać ani na 5 minut. Czytałam ją wszędzie. W autobusach, tramwajach, na przystankach, na przerwie śniadaniowej w pracy, zarywałam noce, nawet do ekhm … z nią chodziłam. Była niczym magnes, jakby mnie ktoś zaczarował :))
Dla mnie to absolutnie genialna pozycja. Zakochałam się w niej i cholernie się cieszę, że jeszcze tyle tomów przede mną.
Polecam wszystkim, bez ograniczeń i ze szczerego serca.
Po pierwsze, strasznie żałuję, że tak długo odkładałam lekturę tej książki. To był wielki, WIELKI błąd.
Po drugie.. Czy zastanawialiście się, co może wyniknąć, jeśli do jednego gara wrzucimy:
-pół kilo historii
-kilka sporych garści romansu
-kilo przygody awanturniczej
-wiadro emocji wszelkiego autoramentu
-szczyptę magii
-kilkadziesiąt wątków kulturowo-obyczajowych
I...
2022-02-27
2014-12-04
2021-11-06
„Dawny przyjaciel” Samanthy Towle był moją pierwszą stycznością z twórczością autorki. Dodam, że bardzo udaną. Mimo że użyła dość oklepanego tematu, jakim jest związek z gwiazdą rocka, to sam sposób wykonania i przebieg akcji, bardzo mi się spodobał. Uważam, że autorka ma dobry warsztat i potrafi tak przedstawić historię ( nawet tą baaardzo często opowiadaną ) , że czytelnik momentalnie zostaje wciągnięty emocjonalnie w poznawane wydarzenia i pochłania kolejne strony opowieści z ogromnym zainteresowaniem. Miałam tylko mały problem z oceną tej konkretnej historii ze względu na taki a nie inny wybór autorki, co do kreacji postaci głównej bohaterki. Już nie pamiętam jak dawno temu ostatni raz jakaś postać aż tak strasznie mnie drażniła, irytowała i sprawiała, że najchętniej bym jej wlała na goły tyłek. Rozumiem, że był to zabieg celowy autorki, bo gdyby stworzyła inną bohaterkę, to przynajmniej połowa akcji nie miałaby racji bytu, a i drama wypadłaby znacznie słabiej, ale z drugiej strony – ja czytam. aby się zrelaksować , a nie po to by dokładać sobie stresu i gniewu. Ostatecznie stanęło na tym, że niestety ocena została obniżona o gwiazdkę, ale i tak uważam, że to jest bardzo dobrze opowiedziany kawał ciekawej i emocjonalnej historii, którą zapamiętam na dłużej, bo mimo pewnych mankamentów, bardzo mnie poruszyła i wpisała się w moje gusta czytelnicze.
„Dawny przyjaciel” Samanthy Towle był moją pierwszą stycznością z twórczością autorki. Dodam, że bardzo udaną. Mimo że użyła dość oklepanego tematu, jakim jest związek z gwiazdą rocka, to sam sposób wykonania i przebieg akcji, bardzo mi się spodobał. Uważam, że autorka ma dobry warsztat i potrafi tak przedstawić historię ( nawet tą baaardzo często opowiadaną ) , że...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Metamorf” to fenomenalne, niespotykanie oryginalne i zaskakujące opowiadanie Science Fiction, lecz fenomen tej książki absolutnie nie jest taki sobie ot, po prostu zwyczajny, bo człowiek zdaje sobie z niego sprawę dopiero po skończeniu czytania ostatniego zdania – i ani litery wcześniej.
Dziwaczne, ale prawdziwe.
Do połowy książki czułam się mocno znudzona i rozczarowana . Przebrnęłam przez nijaki początek, połowa też minęła o niczym i dalej nic specjalnego się nie działo.. Książkę już właściwie w myślach oceniłam jako byle chłam i spisałam na straty..Aż tu nagle – nie wiadomo jak i kiedy akcja z nagła nabrała niesamowitego tempa, wydarzenie goniło wydarzenie, i z nudnawej opowiastki nie wiadomo bliżej o czym, utwór zmienił się w świetną przygodówkę SF z fajerwerkami. Jednak to samo zakończenie – a właściwie ostatnie trzy, czy cztery zdania, sprawiły, że siedziałam przez chwilę z rozdziawioną gębą i w głębokim szoku.
Nie mogąc uwierzyć w to co właśnie przeczytałam, zaczęłam jeszcze raz, od początku, analizować całą treść, szukając jakiegoś potknięcia, nieścisłości, nielogiczości, CZEGOKOLWIEK. I wiecie co ? Nie znalazłam NIC. Wszystko się zgadzało w najmniejszych detalach, a przez ten końcowy twist całość utworu wystrzeliła w kosmos na mojej skali oryginalności. Z opowiastki przygodowej SF wyrosło mi niespodziewanie drugie głęboko etyczno - filozoficzne dno i na pewno będę tą pozycję pamiętać i rozpamiętywać bardzo, bardzo długo, bo jeszcze nigdy w życiu nie czytałam niczego co by mnie wprawiło w taki szok i zaskoczenie, co by wymusiło na mnie tyle rozważań w tematyce etyki, człowieczeństwa i tego co to właściwie oznacza BYĆ CZŁOWIEKIEM, oraz sprowokowało do tak szczegółowego analizowania każdej, najmniejszej, poznanej w trakcie lektury informacji.
W pełni zdaję sobie sprawę, że tak irytująco długi i niemrawy początek był zabiegiem celowym, po to aby później tym większe zrobić na czytelniku wrażenie – niemniej jednak właśnie z tego powodu nie mogę dać pełnych 10 gwiazdek ( ale z drugiej strony – kto mi zabroni ? ) :)
„Metamorf” to fenomenalne, niespotykanie oryginalne i zaskakujące opowiadanie Science Fiction, lecz fenomen tej książki absolutnie nie jest taki sobie ot, po prostu zwyczajny, bo człowiek zdaje sobie z niego sprawę dopiero po skończeniu czytania ostatniego zdania – i ani litery wcześniej.
więcej Pokaż mimo toDziwaczne, ale prawdziwe.
Do połowy książki czułam się mocno znudzona i rozczarowana...