-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać247
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-19
2024-04-16
2024-04-05
2024-03-28
2024-03-25
2024-03-22
Niestety. Po raz kolejny spotkało mnie potężne rozczarowanie. Nie mam pojęcia kto i na jakiej podstawie przydziela książkom kategorie czytelnicze, ale tym razem przydział jest całkowicie błędny. „Strychnica” nie ma NIC wspólnego z horrorem. Nawet nie stała na jednej półce z książkami z tego gatunku.
W mojej ocenie to bardziej przyciężkawe fantasy niż cokolwiek innego.
Umęczyłam się okropnie przy czytaniu tej historii. Była ona nudna, rozwleczona, chaotyczna i tak zagmatwana, że kilka razy pogubiłam się między skutkiem a przyczyną takiego a nie innego stanu rzeczy. Okropność.
Tak ogólnie , czytelniczo, jest bardzo trudno mnie przestraszyć, ale liczyłam na odpowiedni klimat, który w takich książkach wielokrotnie potrafił mnie usatysfakcjonować. Niestety. Niczego takiego tu nie znalazłam. Nie mogę polecić tej pozycji.
Niestety. Po raz kolejny spotkało mnie potężne rozczarowanie. Nie mam pojęcia kto i na jakiej podstawie przydziela książkom kategorie czytelnicze, ale tym razem przydział jest całkowicie błędny. „Strychnica” nie ma NIC wspólnego z horrorem. Nawet nie stała na jednej półce z książkami z tego gatunku.
W mojej ocenie to bardziej przyciężkawe fantasy niż cokolwiek innego....
2024-03-07
Kolejny tom serii „Lockwood i spółka” już za mną. Po raz kolejny bawiłam się wyśmienicie. Wartka przygodowa akcja z paranormalnym tłem, gęsto naszpikowana zagadkami i tajemnicami, nie pozwala na odłożenie tej lektury na dłużej. Bohaterowie, niezmiennie okazują się być bardzo sympatyczni ( nawet nowi członkowie agencji, powoli przekonują mnie do siebie ). Wszystko jest opisane przyjemnym, klarownym i barwnym, ale nie napuszonym językiem o dużej plastyce. Widać i czuć profesjonalizm autora. Książka tak naprawdę do polecenia wszystkim fanom fantasy, niezależnie od wieku. Szkoda, że znów trzeba czekać na kolejną odsłonę, bo twist z zakończenia tylko podkręcił moją ciekawość. Zdecydowanie polecam.
Kolejny tom serii „Lockwood i spółka” już za mną. Po raz kolejny bawiłam się wyśmienicie. Wartka przygodowa akcja z paranormalnym tłem, gęsto naszpikowana zagadkami i tajemnicami, nie pozwala na odłożenie tej lektury na dłużej. Bohaterowie, niezmiennie okazują się być bardzo sympatyczni ( nawet nowi członkowie agencji, powoli przekonują mnie do siebie ). Wszystko jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-24
2024-01-28
Bardzo zaskoczyła mnie ta książka. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Byłam nastawiona na lekką historyjkę do zapomnienia w max. tydzień, a okazało się, że mimo iż historia jest faktycznie przedstawiona lekkim piórem, to wzruszyła mnie tak mocno, że przepłakałam rzetelnie 3/4 lektury. Ostatni raz tak ryczałam przy „1000 pocałunków”
Nie.
Nie jest to smutna książka z rodzaju tych wpędzających w depresję. Wręcz przeciwnie. Historia jest wypełniona ciepłem i miłością po brzegi.
Choć tematem przewodnim jest śmierć, to nie dołuje ona czytelnika w żaden sposób. Osobiście odebrałam tę książkę bardziej jako coś w rodzaju poradnika/pocieszenia na te najgorsze w życiu człowieka chwile, kiedy odchodzi najukochańsza osoba na świecie i zupełnie nie wiadomo co ze sobą w takiej sytuacji zrobić i jak dalej w ogóle żyć.
Piękna, ciepła i niosąca pociechę na najczarniejsze godziny. A romans jest tu tak faktycznie tylko dodatkiem uatrakcyjniającym główne przesłanie.
Polecam bo zdecydowanie warto to przeczytać.
Bardzo zaskoczyła mnie ta książka. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Byłam nastawiona na lekką historyjkę do zapomnienia w max. tydzień, a okazało się, że mimo iż historia jest faktycznie przedstawiona lekkim piórem, to wzruszyła mnie tak mocno, że przepłakałam rzetelnie 3/4 lektury. Ostatni raz tak ryczałam przy „1000 pocałunków”
Nie.
Nie jest to smutna książka z...
2024-01-12
2023-12-27
2023-12-27
2023-12-27
2023-12-23
2023-12-19
„Metamorf” to fenomenalne, niespotykanie oryginalne i zaskakujące opowiadanie Science Fiction, lecz fenomen tej książki absolutnie nie jest taki sobie ot, po prostu zwyczajny, bo człowiek zdaje sobie z niego sprawę dopiero po skończeniu czytania ostatniego zdania – i ani litery wcześniej.
Dziwaczne, ale prawdziwe.
Do połowy książki czułam się mocno znudzona i rozczarowana . Przebrnęłam przez nijaki początek, połowa też minęła o niczym i dalej nic specjalnego się nie działo.. Książkę już właściwie w myślach oceniłam jako byle chłam i spisałam na straty..Aż tu nagle – nie wiadomo jak i kiedy akcja z nagła nabrała niesamowitego tempa, wydarzenie goniło wydarzenie, i z nudnawej opowiastki nie wiadomo bliżej o czym, utwór zmienił się w świetną przygodówkę SF z fajerwerkami. Jednak to samo zakończenie – a właściwie ostatnie trzy, czy cztery zdania, sprawiły, że siedziałam przez chwilę z rozdziawioną gębą i w głębokim szoku.
Nie mogąc uwierzyć w to co właśnie przeczytałam, zaczęłam jeszcze raz, od początku, analizować całą treść, szukając jakiegoś potknięcia, nieścisłości, nielogiczości, CZEGOKOLWIEK. I wiecie co ? Nie znalazłam NIC. Wszystko się zgadzało w najmniejszych detalach, a przez ten końcowy twist całość utworu wystrzeliła w kosmos na mojej skali oryginalności. Z opowiastki przygodowej SF wyrosło mi niespodziewanie drugie głęboko etyczno - filozoficzne dno i na pewno będę tą pozycję pamiętać i rozpamiętywać bardzo, bardzo długo, bo jeszcze nigdy w życiu nie czytałam niczego co by mnie wprawiło w taki szok i zaskoczenie, co by wymusiło na mnie tyle rozważań w tematyce etyki, człowieczeństwa i tego co to właściwie oznacza BYĆ CZŁOWIEKIEM, oraz sprowokowało do tak szczegółowego analizowania każdej, najmniejszej, poznanej w trakcie lektury informacji.
W pełni zdaję sobie sprawę, że tak irytująco długi i niemrawy początek był zabiegiem celowym, po to aby później tym większe zrobić na czytelniku wrażenie – niemniej jednak właśnie z tego powodu nie mogę dać pełnych 10 gwiazdek ( ale z drugiej strony – kto mi zabroni ? ) :)
„Metamorf” to fenomenalne, niespotykanie oryginalne i zaskakujące opowiadanie Science Fiction, lecz fenomen tej książki absolutnie nie jest taki sobie ot, po prostu zwyczajny, bo człowiek zdaje sobie z niego sprawę dopiero po skończeniu czytania ostatniego zdania – i ani litery wcześniej.
Dziwaczne, ale prawdziwe.
Do połowy książki czułam się mocno znudzona i rozczarowana...
2023-12-08
Nie ma co. Trzecia część okazała się równie dobra, albo i nawet ciut lepsza niż tom pierwszy. Wysuwa się na pierwsze miejsce między innymi dzięki fenomenalnemu głównemu bohaterowi jakim jest Marcel. Doskonała i bardzo dopracowana konstrukcja tej postaci sprawia, że człowiek nie jest w stanie przestać czytać, będąc wciąż i wciąż stęsknionym kontaktu z głównym bohaterem, oraz będąc ciekawym jak potoczą się jego losy. To doprawdy rzadkość żeby czarny charakter potrafił wzbudzić w czytelniku tyle ciepłych uczuć i podziwu. Jemu to się zdecydowanie udało. Kupił mnie od pierwszych stron i podobało mi się w jego charakterze i zachowaniu wszystko. Nawet jego złe uczynki okrucieństwo i bezwzględność miały tu jakiś pozytywny wydźwięk . Nie dziwota więc że kibicowałam właśnie jemu a nie policji, która teoretycznie powinna być po tej jasnej stronie mocy.. Nie będę się tu rozpisywać o jego cechach które tak mnie uwiodły, bo kto będzie go ciekawy, to sięgnie po książkę ( do czego tym razem gorąco zachęcam )
Powiem jeszcze tyle, że choć i tutaj było sporo gorących scen łóżkowych, to jakoś mi tak nie przeszkadzały jak w tomie drugim. Może to dzięki rozwijającej się równolegle intrydze i pobocznym zawirowaniom drugoplanowych bohaterów? Uwaga była rozproszona na kilka wątków a nie tarzała się wciąż i wciąż w pościeli. Tu po prostu dużo i ciekawie się działo i czuję się uszczęśliwiona, że dane mi było poznać całość tej historii o władcach półświatka. Bawiłam się świetnie i nie żałuję ani minuty poświęconej temu cyklowi,
Nie ma co. Trzecia część okazała się równie dobra, albo i nawet ciut lepsza niż tom pierwszy. Wysuwa się na pierwsze miejsce między innymi dzięki fenomenalnemu głównemu bohaterowi jakim jest Marcel. Doskonała i bardzo dopracowana konstrukcja tej postaci sprawia, że człowiek nie jest w stanie przestać czytać, będąc wciąż i wciąż stęsknionym kontaktu z głównym bohaterem, oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-05
Niestety – tak jak się obawiałam, tom drugi wypadł znacznie bladziej niż jedynka. Zabrakło mu tej świeżości i tych niespodziewanych zwrotów akcji, którymi uwiodła mnie część pierwsza. Tutaj – choć nadal ciekawie- było niestety typowo aż do bólu. Bohater mnie nie kupił - przez swój totalny brak zdecydowania. Bohaterka bardziej mnie drażniła niż wzbudzała sympatię i sama nie do końca wiedziałam czy jej chcę dopingować …- a i sama akcja zdecydowanie bardziej skupiała się tym razem na erotyce, niż na rozwoju akcji właściwej. Czuję się zatem trochę rozczarowana, bo oczekiwałam zgoła czego innego niż dostałam. Owszem, nadal jest to dobrze skonstruowana opowieść, którą czyta się lekko i szybko – niestety jednak utarte motywy i przewidywalność bohaterów, nie przysłużyły się tej odsłonie, a fajerwerków nie odnotowano. No nic. Mówi się trudno i czyta się dalej, bo cykl jak się zaczęło, to trzeba honorowo zakończyć.
Niestety – tak jak się obawiałam, tom drugi wypadł znacznie bladziej niż jedynka. Zabrakło mu tej świeżości i tych niespodziewanych zwrotów akcji, którymi uwiodła mnie część pierwsza. Tutaj – choć nadal ciekawie- było niestety typowo aż do bólu. Bohater mnie nie kupił - przez swój totalny brak zdecydowania. Bohaterka bardziej mnie drażniła niż wzbudzała sympatię i sama nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-30
Kolejna powieść mafijna za mną.
Mimo, że ta tematyka niespecjalnie mnie kręci, to uważam akurat tą pozycję za świetną.
Świetną zaś, nie dlatego że była świetna, tylko dlatego, że była absolutnie nieprzewidywalna jak dla mnie. Ani razu nie miało miejsca wydarzenie, które prorokowałam, a wręcz przeciwnie. Autorka wyskakiwała z takimi pomysłami, że wielokrotnie brwi sunęły mi bezwiednie w kierunku czoła :)
Miało to duży wpływ na poczucie nietuzinkowości i świeżości w podejściu do rozwoju akcji. Do tego stopnia ta nietypowość mnie zaintrygowała, że bez chwili zwłoki sięgnęłam po tom drugi.
Ale o nim, w kolejnej opinii, a teraz jeszcze słów parę o jedynce.
Może i charakteryzuje się ona typowymi postaciami dla tego typu literatury i tematyki, ale jak już wspomniałam, ich losy i podejmowane decyzje, wielokrotnie wprawiały mnie w zdumienie. Wszystkie główne postaci męskie były oczywiście nieprawdopodobnie przystojne, z mrokiem w oczach, o ciałach Adonisów i z władczymi charakterami, a kobiece stanowiły kwintesencję kobiecego piękna i powabu. Aż człowiek malał sam w swoich oczach. Panowie okrutni i bezwzględni, potrafili być zarazem czuli i opiekuńczy. Panie niezmiennie przez cała fabułę olśniewały i podniecały całe męskie grono ( no chyba że akurat były ofiarami, wtedy faktycznie, czytając ich opis - kompletnie nie było czym olśniewać ). Ach – i oczywiście seks z każdym z nich zawsze był przeżyciem nieziemskim i uzależniającym od pierwszego kopa, a tego seksu trochę się przez fabułę przewinęło. Ponieważ jednak opisy były zrobione dobrze i ze smakiem, kompletnie mi to nie przeszkadzało w odbiorze całokształtu :).
No, nie nabijam się więcej, bo książka faktycznie była bardzo fajna i stanowiła doskonałą rozrywkę. Mam nadzieję, ze kolejne tomy dorównają części pierwszej.
Kolejna powieść mafijna za mną.
Mimo, że ta tematyka niespecjalnie mnie kręci, to uważam akurat tą pozycję za świetną.
Świetną zaś, nie dlatego że była świetna, tylko dlatego, że była absolutnie nieprzewidywalna jak dla mnie. Ani razu nie miało miejsca wydarzenie, które prorokowałam, a wręcz przeciwnie. Autorka wyskakiwała z takimi pomysłami, że wielokrotnie brwi sunęły mi...
2023-11-23
2023-11-19
„(Nie) żenię się” Nathalie K. Flower, to doprawdy świetna komedia romantyczna, przy czytaniu której bawiłam się doskonale.
Choć motyw przewodni nie jest jakoś wybitnie oryginalny, a zakończenie znamy już właściwie od pierwszych stron, to jednak czytało się tę historię fenomenalnie. Doskonale rozpisane akcenty humorystyczne, co chwilę wywoływały uśmiech na mojej twarzy, a bohaterowie ( oboje ) okazali się być szalenie sympatyczni i zostali nad wyraz realistycznie przedstawieni. Bez problemu można się było utożsamić zarówno z Różą, jak i z Amadeuszem i za oboje po równo trzymać kciuki.
Pochłonęłam książkę na dwa posiedzenia.
Cały wachlarz emocji przelewający się non stop przez fabułę, nie pozwalał mi oderwać się od lektury na ani chwilę dłużej niż to było absolutnie konieczne. Nie było tu mowy o jakichkolwiek kartonowych sztucznych, wymuszonych i mało realnych zachowaniach, czy rozmowach. Wszystko było dopracowane w punkt! Cała historia okazała się kompletna, zdecydowanie prawdopodobna, oraz zaopatrzona zarówno w humor, jak i chwile zaskoczeń, oraz w momenty wzruszeń mieszające się ze sobą randomowo przez całą książkę. A to wszystko podane w lekkiej i bardzo przyjemnej w odbiorze formie. Cóż to była za niezobowiązująca przyjemność :)) Gorąco polecam na chwilę relaksu i poprawę humoru.
„(Nie) żenię się” Nathalie K. Flower, to doprawdy świetna komedia romantyczna, przy czytaniu której bawiłam się doskonale.
więcej Pokaż mimo toChoć motyw przewodni nie jest jakoś wybitnie oryginalny, a zakończenie znamy już właściwie od pierwszych stron, to jednak czytało się tę historię fenomenalnie. Doskonale rozpisane akcenty humorystyczne, co chwilę wywoływały uśmiech na mojej twarzy, a...