Jedyne ocalałe Riley Sager 6,8
ocenił(a) na 81 dzień temu "To, co spotkało nas, nie działo się na ekranie. To była rzeczywistość. Nasze życie. Krew nie była sztuczna, a stalowe noże okazały się cholernie ostre."
Koszmary to jej codzienność. Dręczą, uwierają, nie dając się zagłuszyć. Quincy Carpenter jako jedyna przetrwała masakrę w Pine Cottage, w której zginęli jej przyjaciele. Przeżyła piekło, które na zawsze wyryło piętno w jej duszy. "Jestem jak uderzony młotkiem gwóźdź – uległa, rozedrgana, coraz bardziej grzęznąca w czymś, z czego nie da się wyrwać." W mediach okrzyknięta jedyną ocalałą, tym samym, dołączając do Lisy i Sam, dwóch innych dziewczyn, które również otarły się o śmierć. Każda z nich na swój sposób stara się poskładać swoje życie. Nigdy się nie spotkały, jednak niespodziewana śmierć jednej z nich sprawia, że w progu mieszkania Quincy pojawia się Sam, burząc pozorny spokój...
Po ostatniej książce Sager trafił na listę autorów, na których twórczości wypatruje i czekam z niecierpliwością. Automatyczne wiąże się to jednak z większymi oczekiwaniami, jednak w tym wypadku miałam na uwadze, że "Jedyne ocalałe" to wznowienie debiutu Autora. Początkowo cała akcja rozwija się niespiesznie, wprowadzając czytelników w życie, a przede wszystkim emocje Quincy. Blizny, zadane pamiętnej nocy wciąż palą, żywym ogniem, niedając o sobie zapomnieć. Odskocznią, zapewniajacą tak ważne ukojenie jest blog kulinarny, w którym dzieli się swoją pasją, jak również wspierający ukochany, na którego zawsze może liczyć. Pojawienie się Sam, znacząco zmienia dynamikę i wzbudza szereg domysłów, a także pytań dotyczących przeszłości. Atmosfera zagęszcza się z każdym kolejnym rozdziałem. Do głosu dochodzą tłumione emocje, przybliżając nas do zaskakującego finału. Tutaj muszę przyznać, że zakładałam całkowicie inny scenariusz, więc zakończenie wzbudziło moje zdziwienie, ale i podziw za tę nieprzewidywalność.
Thriller psychologiczny z gatunku tych nieodkładalnych. Polecam serdecznie.