-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-05-03
2024-01-28
Bardzo zaskoczyła mnie ta książka. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Byłam nastawiona na lekką historyjkę do zapomnienia w max. tydzień, a okazało się, że mimo iż historia jest faktycznie przedstawiona lekkim piórem, to wzruszyła mnie tak mocno, że przepłakałam rzetelnie 3/4 lektury. Ostatni raz tak ryczałam przy „1000 pocałunków”
Nie.
Nie jest to smutna książka z rodzaju tych wpędzających w depresję. Wręcz przeciwnie. Historia jest wypełniona ciepłem i miłością po brzegi.
Choć tematem przewodnim jest śmierć, to nie dołuje ona czytelnika w żaden sposób. Osobiście odebrałam tę książkę bardziej jako coś w rodzaju poradnika/pocieszenia na te najgorsze w życiu człowieka chwile, kiedy odchodzi najukochańsza osoba na świecie i zupełnie nie wiadomo co ze sobą w takiej sytuacji zrobić i jak dalej w ogóle żyć.
Piękna, ciepła i niosąca pociechę na najczarniejsze godziny. A romans jest tu tak faktycznie tylko dodatkiem uatrakcyjniającym główne przesłanie.
Polecam bo zdecydowanie warto to przeczytać.
Bardzo zaskoczyła mnie ta książka. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Byłam nastawiona na lekką historyjkę do zapomnienia w max. tydzień, a okazało się, że mimo iż historia jest faktycznie przedstawiona lekkim piórem, to wzruszyła mnie tak mocno, że przepłakałam rzetelnie 3/4 lektury. Ostatni raz tak ryczałam przy „1000 pocałunków”
Nie.
Nie jest to smutna książka z...
2023-07-27
2022-11-08
2014-12-04
2021-10-19
2021-10-22
2021-10-24
2021-10-27
2021-10-31
2021-10-14
Po piętnastu latach postanowiłam odnowić znajomość z diamentowymi wampirami i po raz kolejny zanurzyć się w zimnym, mokrym i zamglonym Forks.
Opinia będzie super krótka, bo nasunęły mi się jedynie trzy wnioski:
1)
Książkę nadal uznaję za zdecydowanie dobrą.
( W końcu jakieś byle barachło nie mogłoby wyznaczyć wampirzego trendu na rynku czytelniczym na ładnych parę lat)
2 ) Choć czytało się tę historię wciąż z przyjemnością, to tym razem jakby mocniej biła po oczach naiwność, nierzeczywistość i przesłodzenie zarówno bohaterów, jak i fabuły... Niemniej jednak wciąż jest to bardzo smaczne i interesujące.. ale z drugiej jednak strony..
Dochodzimy do wniosku -
3) Odgrzewany kotlet , nadal pozostanie odgrzewanym kotletem, nawet kiedy obrócimy go na drugą stronę i będziemy oglądać z innej perspektywy.
Gdyby ta część wyszła tak, jak było w planach, czyli zaraz po wydaniu „Przed świtem”.. zapewne zrobiłaby na mnie duuużo większe wrażenie, bo wtedy i wiekowo plasowałam się w innej grupie czytelniczej .. i po skończeniu sagi wciąż byłam pod wielkim wrażeniem nowatorstwa tematycznego, którym była wtedy niewątpliwie cała seria „Zmierzch”.... A teraz po latach więcej w tym sentymentu, niż faktycznego zachwytu. Pesel mi się zestarzał, a temat oklepał niemiłosiernie. Ciut szkoda tego spóźnionego zapłonu.
Po piętnastu latach postanowiłam odnowić znajomość z diamentowymi wampirami i po raz kolejny zanurzyć się w zimnym, mokrym i zamglonym Forks.
Opinia będzie super krótka, bo nasunęły mi się jedynie trzy wnioski:
1)
Książkę nadal uznaję za zdecydowanie dobrą.
( W końcu jakieś byle barachło nie mogłoby wyznaczyć wampirzego trendu na rynku czytelniczym na ładnych parę lat)
2 )...
2009
2021-08-12
Niestety. Ta historia wybitnie nie wyszła Pani Dohner. Akcja zupełnie niepotrzebnie przekopiowana z części pierwszej. ( Można było rozpocząć opowieść o Batinie i Kravenie ciut później i darować sobie opisywanie tego samego "apiat ad nawa " Sami bohaterowie również wypadają wybitnie irytująco i sztucznie, a akcji w akcji jest tyle co kot napłakał. Po bardzo dobrym tomie pierwszym, czuję się niestety bardzo rozczarowana. Pozostaje tylko nadzieja, że kolejne tomy będą już zdecydowanie lepsze
Niestety. Ta historia wybitnie nie wyszła Pani Dohner. Akcja zupełnie niepotrzebnie przekopiowana z części pierwszej. ( Można było rozpocząć opowieść o Batinie i Kravenie ciut później i darować sobie opisywanie tego samego "apiat ad nawa " Sami bohaterowie również wypadają wybitnie irytująco i sztucznie, a akcji w akcji jest tyle co kot napłakał. Po bardzo dobrym tomie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-21
2021-05-29
Aż ciężko mi uwierzyć, że właśnie zakończyłam moje przygody z Kate Daniels, Curranem, i całą resztą ferajny. Ostatni tom stanął na wysokości zadania i w 100% spełnił moje oczekiwania. Było tam wszystko, co składa się na epicki finał epickiej opowieści. Wysoka emocjonalność ( kilka razy łezka zakręciła mi się pod powieką ). Sceny batalistyczne poprowadzone z wielkim rozmachem i ogromną plastyką, którymi można było się zachłysnąć, a potem wstrzymać oddech w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń ), niezmienny wysoki poziom humoru w połączeniu z ironią. Przygoda, tajemnica i szalony nieprzewidywalny rozwój akcji. Jestem zarazem zachwycona i zrozpaczona, bo było to tak dobre, ale już więcej nie będzie... Powiem nawet, ze tuż po skończeniu ostatniego zdania, miałam olbrzymią ochotę otworzyć tom pierwszy i zacząć czytać od nowa. To świadczy tylko o tym jak dobra jest ta seria jako całość. Wciąga i bawi. Wzrusza i ciekawi. Jedna z najlepszych serii fantasy jakie miałam przyjemność przeczytać. Na pewno jeszcze do niej powrócę. Polecam z całego serca.
Aż ciężko mi uwierzyć, że właśnie zakończyłam moje przygody z Kate Daniels, Curranem, i całą resztą ferajny. Ostatni tom stanął na wysokości zadania i w 100% spełnił moje oczekiwania. Było tam wszystko, co składa się na epicki finał epickiej opowieści. Wysoka emocjonalność ( kilka razy łezka zakręciła mi się pod powieką ). Sceny batalistyczne poprowadzone z wielkim...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-31
2020-10-01
Z każdą nowo wydaną książką o Kate Daniels, powracam do świata zmiennokształtnych w podskokach i z uśmiechem na ustach. Tym razem mimo iż opowieść nadal trzyma poziom, to po skończeniu lektury poczułam głęboki niedosyt i odniosłam wrażenie, jakby pierwotny ostatni tom został podzielony na dwie części i teraz mamy w rękach jedynie część pierwszą właściwego zakończenia. Całość jest jak zwykle niesamowicie wciągająca i spisana w wyśmienitym stylu, jednak zabrakło mi jakiegoś wyrazistego finału dla napięcia budowanego w trakcie całej książki. I żeby nie było. Ja rozumiem, że to jedynie przygrywka i wstępne mierzenie sił przed ostatecznym starciem, ale jednak... zdecydowanie za mało mi było.
To tak jak z dmuchaniem balona... Dmuchasz aż w końcu pęknie z hukiem. Tutaj na koniec dmuchania dostaliśmy jedynie spuszczanie powietrza z piskiem.. Pigułkę goryczy osładzają jednak bohaterowie i to wszyscy bez wyjątku, którzy są tak barwnymi i doskonale skonstruowanymi postaciami, że samo obcowanie z nimi wszystkimi wynagradza ten końcowy sflaczały balonik. Uwielbiam styl pisarski tego tandemu i nawet gdyby mi przyszło przeczytać napisany przez nich opis weekendowego obiadu typowego Polaka , to myślę , że zrobiłabym to z uśmiechem na ustach, bo ci dwoje dosłownie o wszystkim potrafią napisać barwnie interesująco i zabawnie.
Wszystkim którzy dotarli do tego tomu, nie muszę polecać lektury. Sami się nie oprą pokusie. Natomiast dla tych którzy chcieliby zacząć od końca - to odradzam. Cykl stanowi jedną spójną całość, z akcją opartą na zasadzie przyczynowo skutkowej i po prostu nie odnajdą się w tym świecie tak mocno oplątanym zależnościami.
Ja ze swojej strony, polecam z czystym sumieniem
I niech Moc będzie z Wami :)
Z każdą nowo wydaną książką o Kate Daniels, powracam do świata zmiennokształtnych w podskokach i z uśmiechem na ustach. Tym razem mimo iż opowieść nadal trzyma poziom, to po skończeniu lektury poczułam głęboki niedosyt i odniosłam wrażenie, jakby pierwotny ostatni tom został podzielony na dwie części i teraz mamy w rękach jedynie część pierwszą właściwego zakończenia....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-08
"Drugie kuszenie płomienia" pani Frost jest równie dobre jak część pierwsza- a momentami nawet trochę lepsze. Nie ma specjalnie się do czego przyczepić, bo książka jest po prostu bardzo, bardzo dobra. Napisana tak jak lubię, z pasją, interesująco, z wieloma zwrotami akcji i ciekawymi charakterologicznie bohaterami. Naprawdę świetna odprężająca rozrywka na popołudnia i wieczory ( niezależnie od tego czy ktoś lubi wampiry czy nie). Jeśli już szukałabym dziury w całym, to jedyne małe zastrzeżenie miałabym do pani Frost o to, że ów straszny Vlad... okazał się wcale nie taki znowu straszny. W większości przypadków jego straszność kończy się jedynie na odgrażaniu się... Dla wyrówniania - podoba mi się natomiast szalenie, rozwój postaci kobiecej. Leila z każdym rozdziałem staje się coraz bardziej pełna, autentyczna i bliska mi :)
Książkę, tak jak część pierwszą- serdecznie polecam, z zastrzeżeniem, aby wyzbyć się przekonania, że mamy oto przed sobą dzieło godne Pulitzera . Nie mamy. To nie ta półka :)
Zabawa jednak i tak jest przednia :)
p.s.
Okładka cudna, podoba mi się szalenie. Grafik się popisał :))
"Drugie kuszenie płomienia" pani Frost jest równie dobre jak część pierwsza- a momentami nawet trochę lepsze. Nie ma specjalnie się do czego przyczepić, bo książka jest po prostu bardzo, bardzo dobra. Napisana tak jak lubię, z pasją, interesująco, z wieloma zwrotami akcji i ciekawymi charakterologicznie bohaterami. Naprawdę świetna odprężająca rozrywka na popołudnia i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-06
"Pierwszy dotyk ognia" przypomniał mi fascynację z jaką pochłaniałam pierwsze tomy "Nocnej łowczyni" . Ta książka jest równie dobra, jak wspomniana wyżej seria - i mimo, że paranormale w sumie są do siebie podobne, a nasycenie tematyką wampiryczną dosięga już sufitu w moim przypadku, to lektura tej akurat książki, sprawiła mi niekłamaną frajdę.
Pochłonęłam ją jak w transie. Zaczęłam wieczorem i czytałam do bladego świtu.. potem 4 godzinki szybkiego snu i powrót do przesympatycznych bohaterów.
Super historia, spisana świetnym stylem, tak charakterystycznym dla pani Frost. Akcja pędząca na złamanie karku już od pierwszych stron.
- Wspaniały Vlad, który kumuluje w sobie wszystko to co tak nieokiełznanie pociąga płeć piękną.
- Przesympatyczna, mądra, sprytna, wojownicza/odważna i niezależna bohaterka, której kibicujemy od pierwszej chwili w której ją poznajemy.
- Uczucie niebanalne, którego finału do końca nie możemy być pewni tak na 100%.
Namiętność przyprawiająca o przyspieszone bicie serca.
Przygody, pościgi,akty destrukcji niczym z filmów hollywood i ekscytację....
Wszystko to znajdziecie w tej ksiązce.
Niby jest to propozycja z młodzieżą jako docelowym odbiorcą, ale i całkiem dorosłe czytelniczki, mogą zajmująco i z humorem spędzić czas przy lekturze tej historii.
Serdecznie polecam. Warto poznać tą opowieść :))
"Pierwszy dotyk ognia" przypomniał mi fascynację z jaką pochłaniałam pierwsze tomy "Nocnej łowczyni" . Ta książka jest równie dobra, jak wspomniana wyżej seria - i mimo, że paranormale w sumie są do siebie podobne, a nasycenie tematyką wampiryczną dosięga już sufitu w moim przypadku, to lektura tej akurat książki, sprawiła mi niekłamaną frajdę.
Pochłonęłam ją jak w transie....
„Księga wszystkich imion” to książka z gatunku romantasy, w naprawdę dobrym wykonaniu i z całkiem świeżym motywem przewodnim. Błyskawicznie zmieniające się układy, scenerie i nieustanne osobiste starcia pomiędzy demonem - pograniczniczką Brenną, a jej Mistrzem i Panem, ewokantą Korianem, nie pozwalają na ani chwilę znudzenia, czy znużenia. Akcja toczy się na wielu planach zarówno na płaszczyźnie realnej, czyli w świecie śmiertelników, ale również na pograniczu między światami, a nawet w głębokiej otchłani zaświatów. Mało tego - całość jest opisana właśnie z perspektywy owej demonicy, którą doprawdy ciężko byłoby nazwać miłą, czy sympatyczną. Ale wszak jakie czasy, tacy w nich bohaterowie. Nie znajdziemy tu żadnego szlachetnego rycerza na białym koniu. Znajdziemy za to wiele intryg, półprawd, interesowności, a co za tym nieodzownie idzie - Wiele walk, bólu, krwi, magii, ale i namiętności wszelkiego autoramentu. Do tego motyw zagadki/ tajemnicy do rozwikłania powoduje, że cała historia jest niesamowicie wciągająca. Ta książka, oprócz miliona niebezpiecznych przygód, serwuje nam również przy okazji zagadnienia do przemyślenia, wcale nie tak małego kalibru. Czym jest samotność? Czym jest przyjaźń i ile jest ona warta? Czym jest zaufanie, oraz poświęcenie dla ludzi, rzeczy i idei w które wierzymy?
Warto również zwrócić uwagę na język którym operuje autorka. Niby prosty ( więc czyta się to łatwo , miło i szybko ) ale za razem wszystko jest przedstawione bardzo obrazowo więc wielokrotnie miałam wrażenie, że nie czytam tej historii, ale ją oglądam. Trywializując, powiedziałabym, że jest to połączenie Alladyna z Indianą Jonesem, wzbogacone o stosy trupów i morze krwi.
A tak na poważnie. Świetna przygoda, z trzymającą w napięciu do ostatnich stron akcją. Polecam.
„Księga wszystkich imion” to książka z gatunku romantasy, w naprawdę dobrym wykonaniu i z całkiem świeżym motywem przewodnim. Błyskawicznie zmieniające się układy, scenerie i nieustanne osobiste starcia pomiędzy demonem - pograniczniczką Brenną, a jej Mistrzem i Panem, ewokantą Korianem, nie pozwalają na ani chwilę znudzenia, czy znużenia. Akcja toczy się na wielu planach...
więcej Pokaż mimo to