-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać211
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-03-28
2024-03-07
Kolejny tom serii „Lockwood i spółka” już za mną. Po raz kolejny bawiłam się wyśmienicie. Wartka przygodowa akcja z paranormalnym tłem, gęsto naszpikowana zagadkami i tajemnicami, nie pozwala na odłożenie tej lektury na dłużej. Bohaterowie, niezmiennie okazują się być bardzo sympatyczni ( nawet nowi członkowie agencji, powoli przekonują mnie do siebie ). Wszystko jest opisane przyjemnym, klarownym i barwnym, ale nie napuszonym językiem o dużej plastyce. Widać i czuć profesjonalizm autora. Książka tak naprawdę do polecenia wszystkim fanom fantasy, niezależnie od wieku. Szkoda, że znów trzeba czekać na kolejną odsłonę, bo twist z zakończenia tylko podkręcił moją ciekawość. Zdecydowanie polecam.
Kolejny tom serii „Lockwood i spółka” już za mną. Po raz kolejny bawiłam się wyśmienicie. Wartka przygodowa akcja z paranormalnym tłem, gęsto naszpikowana zagadkami i tajemnicami, nie pozwala na odłożenie tej lektury na dłużej. Bohaterowie, niezmiennie okazują się być bardzo sympatyczni ( nawet nowi członkowie agencji, powoli przekonują mnie do siebie ). Wszystko jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-19
„Metamorf” to fenomenalne, niespotykanie oryginalne i zaskakujące opowiadanie Science Fiction, lecz fenomen tej książki absolutnie nie jest taki sobie ot, po prostu zwyczajny, bo człowiek zdaje sobie z niego sprawę dopiero po skończeniu czytania ostatniego zdania – i ani litery wcześniej.
Dziwaczne, ale prawdziwe.
Do połowy książki czułam się mocno znudzona i rozczarowana . Przebrnęłam przez nijaki początek, połowa też minęła o niczym i dalej nic specjalnego się nie działo.. Książkę już właściwie w myślach oceniłam jako byle chłam i spisałam na straty..Aż tu nagle – nie wiadomo jak i kiedy akcja z nagła nabrała niesamowitego tempa, wydarzenie goniło wydarzenie, i z nudnawej opowiastki nie wiadomo bliżej o czym, utwór zmienił się w świetną przygodówkę SF z fajerwerkami. Jednak to samo zakończenie – a właściwie ostatnie trzy, czy cztery zdania, sprawiły, że siedziałam przez chwilę z rozdziawioną gębą i w głębokim szoku.
Nie mogąc uwierzyć w to co właśnie przeczytałam, zaczęłam jeszcze raz, od początku, analizować całą treść, szukając jakiegoś potknięcia, nieścisłości, nielogiczości, CZEGOKOLWIEK. I wiecie co ? Nie znalazłam NIC. Wszystko się zgadzało w najmniejszych detalach, a przez ten końcowy twist całość utworu wystrzeliła w kosmos na mojej skali oryginalności. Z opowiastki przygodowej SF wyrosło mi niespodziewanie drugie głęboko etyczno - filozoficzne dno i na pewno będę tą pozycję pamiętać i rozpamiętywać bardzo, bardzo długo, bo jeszcze nigdy w życiu nie czytałam niczego co by mnie wprawiło w taki szok i zaskoczenie, co by wymusiło na mnie tyle rozważań w tematyce etyki, człowieczeństwa i tego co to właściwie oznacza BYĆ CZŁOWIEKIEM, oraz sprowokowało do tak szczegółowego analizowania każdej, najmniejszej, poznanej w trakcie lektury informacji.
W pełni zdaję sobie sprawę, że tak irytująco długi i niemrawy początek był zabiegiem celowym, po to aby później tym większe zrobić na czytelniku wrażenie – niemniej jednak właśnie z tego powodu nie mogę dać pełnych 10 gwiazdek ( ale z drugiej strony – kto mi zabroni ? ) :)
„Metamorf” to fenomenalne, niespotykanie oryginalne i zaskakujące opowiadanie Science Fiction, lecz fenomen tej książki absolutnie nie jest taki sobie ot, po prostu zwyczajny, bo człowiek zdaje sobie z niego sprawę dopiero po skończeniu czytania ostatniego zdania – i ani litery wcześniej.
Dziwaczne, ale prawdziwe.
Do połowy książki czułam się mocno znudzona i rozczarowana...
2023-12-27
2023-12-27
2023-12-27
2023-12-08
Nie ma co. Trzecia część okazała się równie dobra, albo i nawet ciut lepsza niż tom pierwszy. Wysuwa się na pierwsze miejsce między innymi dzięki fenomenalnemu głównemu bohaterowi jakim jest Marcel. Doskonała i bardzo dopracowana konstrukcja tej postaci sprawia, że człowiek nie jest w stanie przestać czytać, będąc wciąż i wciąż stęsknionym kontaktu z głównym bohaterem, oraz będąc ciekawym jak potoczą się jego losy. To doprawdy rzadkość żeby czarny charakter potrafił wzbudzić w czytelniku tyle ciepłych uczuć i podziwu. Jemu to się zdecydowanie udało. Kupił mnie od pierwszych stron i podobało mi się w jego charakterze i zachowaniu wszystko. Nawet jego złe uczynki okrucieństwo i bezwzględność miały tu jakiś pozytywny wydźwięk . Nie dziwota więc że kibicowałam właśnie jemu a nie policji, która teoretycznie powinna być po tej jasnej stronie mocy.. Nie będę się tu rozpisywać o jego cechach które tak mnie uwiodły, bo kto będzie go ciekawy, to sięgnie po książkę ( do czego tym razem gorąco zachęcam )
Powiem jeszcze tyle, że choć i tutaj było sporo gorących scen łóżkowych, to jakoś mi tak nie przeszkadzały jak w tomie drugim. Może to dzięki rozwijającej się równolegle intrydze i pobocznym zawirowaniom drugoplanowych bohaterów? Uwaga była rozproszona na kilka wątków a nie tarzała się wciąż i wciąż w pościeli. Tu po prostu dużo i ciekawie się działo i czuję się uszczęśliwiona, że dane mi było poznać całość tej historii o władcach półświatka. Bawiłam się świetnie i nie żałuję ani minuty poświęconej temu cyklowi,
Nie ma co. Trzecia część okazała się równie dobra, albo i nawet ciut lepsza niż tom pierwszy. Wysuwa się na pierwsze miejsce między innymi dzięki fenomenalnemu głównemu bohaterowi jakim jest Marcel. Doskonała i bardzo dopracowana konstrukcja tej postaci sprawia, że człowiek nie jest w stanie przestać czytać, będąc wciąż i wciąż stęsknionym kontaktu z głównym bohaterem, oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-30
Kolejna powieść mafijna za mną.
Mimo, że ta tematyka niespecjalnie mnie kręci, to uważam akurat tą pozycję za świetną.
Świetną zaś, nie dlatego że była świetna, tylko dlatego, że była absolutnie nieprzewidywalna jak dla mnie. Ani razu nie miało miejsca wydarzenie, które prorokowałam, a wręcz przeciwnie. Autorka wyskakiwała z takimi pomysłami, że wielokrotnie brwi sunęły mi bezwiednie w kierunku czoła :)
Miało to duży wpływ na poczucie nietuzinkowości i świeżości w podejściu do rozwoju akcji. Do tego stopnia ta nietypowość mnie zaintrygowała, że bez chwili zwłoki sięgnęłam po tom drugi.
Ale o nim, w kolejnej opinii, a teraz jeszcze słów parę o jedynce.
Może i charakteryzuje się ona typowymi postaciami dla tego typu literatury i tematyki, ale jak już wspomniałam, ich losy i podejmowane decyzje, wielokrotnie wprawiały mnie w zdumienie. Wszystkie główne postaci męskie były oczywiście nieprawdopodobnie przystojne, z mrokiem w oczach, o ciałach Adonisów i z władczymi charakterami, a kobiece stanowiły kwintesencję kobiecego piękna i powabu. Aż człowiek malał sam w swoich oczach. Panowie okrutni i bezwzględni, potrafili być zarazem czuli i opiekuńczy. Panie niezmiennie przez cała fabułę olśniewały i podniecały całe męskie grono ( no chyba że akurat były ofiarami, wtedy faktycznie, czytając ich opis - kompletnie nie było czym olśniewać ). Ach – i oczywiście seks z każdym z nich zawsze był przeżyciem nieziemskim i uzależniającym od pierwszego kopa, a tego seksu trochę się przez fabułę przewinęło. Ponieważ jednak opisy były zrobione dobrze i ze smakiem, kompletnie mi to nie przeszkadzało w odbiorze całokształtu :).
No, nie nabijam się więcej, bo książka faktycznie była bardzo fajna i stanowiła doskonałą rozrywkę. Mam nadzieję, ze kolejne tomy dorównają części pierwszej.
Kolejna powieść mafijna za mną.
Mimo, że ta tematyka niespecjalnie mnie kręci, to uważam akurat tą pozycję za świetną.
Świetną zaś, nie dlatego że była świetna, tylko dlatego, że była absolutnie nieprzewidywalna jak dla mnie. Ani razu nie miało miejsca wydarzenie, które prorokowałam, a wręcz przeciwnie. Autorka wyskakiwała z takimi pomysłami, że wielokrotnie brwi sunęły mi...
2023-11-23
Jak ja nie lubię zbiorów opowiadań !
JAK JA KOCHAM TEN ZBIÓR OPOWIADAŃ O KOŹLACZKACH !
A teraz coś bliżej o tej dopiero co skończonej lekturze.
Książka okazała się dla mnie zaskoczeniem roku i po prostu „od kopa” rozkochała mnie w sobie bez pamięci. Bardzo, bardzo, baaaardzo dużo czasu upłynęło od kiedy miałam w rękach tak pogodną, świetnie i z cudownym humorem, oraz ikrą, napisaną historię. Bezbłędnie i od ręki poprawia nawet najbardziej skiśniały humor. Jest to zbiór opowiadań o rodzinie Koźlaczek, czyli rodzinie czarownic zebranych w jednym sabacie. Każde opowiadanie jest luźną, osobną historią, którą z całą resztą łączą postaci poszczególnych członkiń klanu, ze szczególnym uwzględnieniem, Maliny ( najmłodszej ) i Narcyzy ( najstarszej i najbardziej szalonej ). Po każdym przeczytanym fragmencie mój humor się poprawiał wykładniczo do ilości pochłoniętych stron. Ta książeczka to absolutne cudo i cacuszko. Momentami przypominała mi moją niedościgłą świętej pamięci wczesną Chmielewską - a w moich ustach takie stwierdzenie, to potężny komplement!
Gorąco polecam wszystkim magicznym i niemagicznym, na poprawę nastroju i odstresowanie. WARTO !
Jak ja nie lubię zbiorów opowiadań !
JAK JA KOCHAM TEN ZBIÓR OPOWIADAŃ O KOŹLACZKACH !
A teraz coś bliżej o tej dopiero co skończonej lekturze.
Książka okazała się dla mnie zaskoczeniem roku i po prostu „od kopa” rozkochała mnie w sobie bez pamięci. Bardzo, bardzo, baaaardzo dużo czasu upłynęło od kiedy miałam w rękach tak pogodną, świetnie i z cudownym humorem, oraz...
2023-10-30
2023-10-12
Rany Boskie ! Co to było !?
Tąpnęło mną tak, że kompletnie nie mogę się pozbierać. Często można przeczytać, że ta czy inna pozycja zafundowała czytelnikowi rollercoaster. Ta nie zafundowała żadnej przejażdżki. Zafundowała trzęsienie ziemi połączone z erupcją wulkanu. Wyżęła mnie emocjonalnie, skonfliktowała z samą sobą, a do tego przez cały czas czytania nie mogłam się pozbyć irytacji na samą siebie, że nie umiem czytać choć trochę szybciej, bym mogła poznać odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Bo tak. Ta książka rodzi wiele pytań i daje tylko kilka odpowiedzi. Szarpiąca trzewia niepewność , kto jest kim. Włącznie z pytaniem podstawowym o to, kim faktycznie jest nasza bohaterka. Kto jest wrogiem ? Kto przyjacielem? Czy od strony erotycznej mamy do czynienia z dewiacją i wyuzdaniem ? Czy wręcz przeciwnie – z całkowitym brakiem wiary w siebie i jedynie odgrywaniem ról ? Bo sceny, owszem, są. Dużo. Gorących jak diabli, ostrych jak chilli i przyprawiających o uderzenia krwi do mózgu.
Ze względu na rozliczne drastyczne sceny, książka zdecydowanie nie jest dla każdego. Przypuszczam, że będzie miała tyle samo zwolenników co przeciwników, bo nie da się ukryć, że jest mocno kontrowersyjna.
Dla mnie stanowiła raj i piekło w jednym. Jestem pod przeogromnym wrażeniem i już pisząc teraz tą opinię, jestem w trakcie czytania tomu drugiego, który zapowiada się równie smakowicie i daje nadzieję na uzyskanie brakujących odpowiedzi.
Rany Boskie ! Co to było !?
Tąpnęło mną tak, że kompletnie nie mogę się pozbierać. Często można przeczytać, że ta czy inna pozycja zafundowała czytelnikowi rollercoaster. Ta nie zafundowała żadnej przejażdżki. Zafundowała trzęsienie ziemi połączone z erupcją wulkanu. Wyżęła mnie emocjonalnie, skonfliktowała z samą sobą, a do tego przez cały czas czytania nie mogłam się...
2023-10-24
Wstępy będą jakby dwa.
1)
No nie mogę ! Potrzebuję NA-TEN-TYCH-MIAST tom trzeci
Najlepiej na wczoraj! Zabrakło mi skali do ocenienia tomu drugiego!
2)
A teraz już normalniej
Nie jestem jakąś wielką fanką, a tym bardziej znawczynią tematyki mafijnej. Czemu ? Bo wszystko co do tej pory trafiło w moje ręce i dotyczyło tego środowiska, to za każdym razem była jedna wielka, polukrowana, ugłaskana , ugrzeczniona i wymuskana wielka, naiwna bzdura.
Drażniło mnie to niemiłosiernie, więc omijałam te klimaty, bo wściekliznę aż w nadmiarze zapewnia mi codziennie moja praca. Nie muszę sobie dodatkowo dowalać podczas relaksu w czasie wolnym.
Bez większego przekonania sięgnęłam po tą serię ( będąc zresztą święcie przekonaną, że biorę się za dylogię ) Grrrrr.. No to mam taką dylogię że hohoho..
Pierwszy tom był po prostu bardzo dobrze napisany, ale niestety znowu nie pozbawiony wyidealizowanego „złego” bohatera, u którego tak jak wszędzie bycie złym, przejawiało się głównie w gadaniu.
Ponieważ jednak nie było to skrajnie i obrzydliwie polukrowane, a do tego dobrze rozpisane i z wciągającą akcją, nie zniechęcona sięgnęłam po tom drugi, który jak miałam trafne przeczucie , okazał się o niebo lepszy.
Rany.
Szkoda że nie można zacząć czytać tego od tomu drugiego bo obie części są ze sobą ściśle powiązane. Co to była za historia ! Co to była za książka !
Nie mogę do teraz ochłonąć i wyjść z podziwu. Okrucieństwo, wręcz bestialstwo, wymieszane z chęcią ochrony bliskich, bezduszność i zezwierzęcenie , połączone z przejawami troski . Niekiedy sceny były tak straszne, że aż mi włosy stawały dęba na rękach i dreszcze chodziły po kręgosłupie.
Robert ( bo to on jest bohaterem tej części ) kupił mnie całkowicie. Był tak nieprawdopodobnie prawdziwy. Bałabym się go. Poważnie. Z drugiej strony, mieć takiego człowieka po swojej stronie – to móc spacerkiem przejść przez najgłębsze czeluści piekieł. Wzbudził we mnie huragan sprzecznych uczuć i odczuć. Nie wiem co bardziej.. boję się go ? Podziwiam? Potępiam? Współczuję? Żałuję ? Pogardzam? No sama już się z kretesem pogubiłam we własnych emocjach.
Z ręką na sercu polecam, bo nie znajdziecie niczego prawdziwszego o mafii.
Pamiętajcie jednak że to książka dla osób o żelaznych nerwach i żołądkach.
Wstępy będą jakby dwa.
1)
No nie mogę ! Potrzebuję NA-TEN-TYCH-MIAST tom trzeci
Najlepiej na wczoraj! Zabrakło mi skali do ocenienia tomu drugiego!
2)
A teraz już normalniej
Nie jestem jakąś wielką fanką, a tym bardziej znawczynią tematyki mafijnej. Czemu ? Bo wszystko co do tej pory trafiło w moje ręce i dotyczyło tego środowiska, to za każdym razem była jedna wielka,...
2023-10-15
2023-09-03
2023-09-12
2023-09-08
2023-08-30
„Wszystkie drogi prowadzą do Ciebie” niestety nie dorównała mojemu pierwszemu spotkaniu z twórczością Mariany Zapaty, czyli „ Od Lukova z miłością”.
Historia jest znowu świetna – ciepła, romantyczna i otulająca, jednak jak mówi stare porzekadło- „lepsze jest wrogiem dobrego” i tym razem Mariana nieco popłynęła z kreacją głównej bohaterki, idealizując ją do tego stopnia, że momentami bałam się, że mi ta Aurora zmieni się w jednorożca.😊
Nie to, że nie wierzę w istnienie dobrych ludzi, ale aż tak dobrych, spolegliwych i przyjaznych całemu światu, to nie ma, a przynajmniej ja takiej osoby nie spotkałam ani raz przez całe moje życie.
Drugą rzeczą która mi troszkę przeszkadzała, jest osadzenie historii w takich a nie innych okolicznościach . Mam tu na myśli motyw pieszych wędrówek po szlakach, gdzie ani góry , ani szlaki, ani wędrówki, nigdy nie leżały w kręgu moich zainteresowań.. ani nawet w pobliżu tego kręgu... Za to utwierdziłam się w moim absolutnym uwielbieniu dla tego typu romansu czyli „slow burn”.
To jest to co tygryski lubią najbardziej. Tu nie mogę jednego złego słowa powiedzieć, bo rozwój relacji miedzy Aurorą a Tobiasem Rhodesem nie pozwolił mi odejść od książki na dłużej niż parę godzin, a Mariana Zapata zostaje dodana do moich ulubionych autorek i z przyjemnością będę czytać wszystko co wyjdzie spod jej pióra ( tylko szkoda że tego jest trochę mało )
„Wszystkie drogi prowadzą do Ciebie” niestety nie dorównała mojemu pierwszemu spotkaniu z twórczością Mariany Zapaty, czyli „ Od Lukova z miłością”.
Historia jest znowu świetna – ciepła, romantyczna i otulająca, jednak jak mówi stare porzekadło- „lepsze jest wrogiem dobrego” i tym razem Mariana nieco popłynęła z kreacją głównej bohaterki, idealizując ją do tego stopnia, że...
2023-08-24
Uwaga
Będzie obszernie.
Moje początki z książką „Od Lukova z miłością” wcale nie były ani łatwe, ani porywające. Pierwsze rozdziały były dla mnie wręcz mordercze. Rozwlekłe, nie posiadające właściwie żadnej akcji, a i styl pisania autorki jakoś nie specjalnie przypadł mi do gustu. Dlatego szło mi bardzo opornie.
Na szczęście to był tylko sam początek. Później było już z każą stroną tylko lepiej i lepiej, a bohaterowie, którzy w pierwszej chwili nie wzbudzili we mnie grama sympatii ( każde z innej przyczyny ), bardzo szybko skradli całe moje serce. Zwłaszcza Ivan, bo Jasmine ze względu na swoją chropowatość w obyciu, nie od razu mnie kupiła, choć w ostatecznym rozrachunku ją i pokochałam i podziwiałam ze wszech miar.
Moi mili. Nie wiem ilu z was jeszcze pamięta że kiedyś w TV były tylko 2 programy. Słownie DWA. A każde transmitowane mistrzostwa to było wielkie wydarzenie, gromadzące przed odbiornikiem całe rodziny. W tamtych czasach , będąc małym smarkiem, namiętnie śledziłam wszystkie relacje z mistrzostw jazdy figurowej na lodzie. Widocznie coś we mnie z tej fascynacji zostało, bo temat wciągnął mnie tak, że bez mała zapomniałam o całym Bożym świecie pochłaniając stronę za stroną.
Niby człowiek wie, że takie łyżwiarstwo figurowe jest dyscypliną wymagającą wielkiego nakładu pracy, ale jestem pewna,że większość ludzi jednak nie zdaje sobie sprawy z tego JAK WIELE TEGO WYSIŁKU I POŚWIĘCEŃ trzeba , aby osiągnąć sukces w tej dyscyplinie. Ja przynajmniej do dziś nie zdawałam sobie z tego do końca sprawy.
Tym większym podziwem teraz darzę zawodników i oczywiście Jasmine Santos, która zaimponowała mi nieziemsko swoją determinacją i uporem w dążeniu do celu, jakim było idealne wykonanie poszczególnych figur i układów.
Książka ta wyrządziła mi przy okazji przysługę, ponieważ dzięki niej nareszcie ustaliłam, że romans typu slow burn w połączeniu z motywem hate-love – to jest to, co mi najbardziej odpowiada i czego teraz będę w romansach szukać intensywnie. Jeśli ktoś jest także zwolennikiem tego typu historii, to gorąco polecam, bo książka jest absolutnie świetna. Czytając ją , śmiałam się i wzruszałam ( tak, że uroniłam nawet kilka łez ), wsiąkłam w akcję całkowicie i czułam się bez mała jak kolejny członek rodziny Santos.
Jedyny zgrzyt który mi tu często przeszkadzał, a z którym tak naprawdę nie wiem co zrobić to kreacja postaci głównych bohaterów., Z jednej strony strasznie mi nie pasował ich wiek- bo mieli 26 i 30 lat – a przeważnie zachowywali się, myśleli, i rozmawiali ze sobą, jakby nie mieli ani o dzień więcej niż relatywnie 15 – 19 lat . Wprowadzało to u mnie całkiem spory dysonans w odbiorze treści.
Z drugiej zaś strony, to właśnie przez te ich nie całkiem dojrzałe zachowania, często miałam na twarzy banana od ucha do ucha i bawiłam się przednio.
Nie do końca zatem wiem jak mam taki właśnie zabieg potraktować. Wada to? Czy może jednak zaleta ?
Książka mnie zachwyciła i oczarowała.
Widać, ze wszystko zostało dokładnie przemyślane i spasowane, a tematyka Jazdy figurowej na lodzie „od zaplecza” dokładnie poznana przed jej opisaniem w książce. Każde wydarzenie, czy kolejny krok w rozwoju relacji, miało idealny timing. Nic nie działo się za szybko, czy poniewczasie. Dlatego chyba przymknę oczy na tą niezgodność dotyczącą bohaterów i pozostanę przy pełnym zachwycie z 10 punktami.
Lecę czytać kolejną pozycję spod pióra Pani Mariany Zapaty, mając nadzieję na równie cudowne przeżycia.
Polecam gorąco i z całego serca . Ja przepadłam kompletnie.
Uwaga
Będzie obszernie.
Moje początki z książką „Od Lukova z miłością” wcale nie były ani łatwe, ani porywające. Pierwsze rozdziały były dla mnie wręcz mordercze. Rozwlekłe, nie posiadające właściwie żadnej akcji, a i styl pisania autorki jakoś nie specjalnie przypadł mi do gustu. Dlatego szło mi bardzo opornie.
Na szczęście to był tylko sam początek. Później było już z...
2023-08-03
„(Nie) żenię się” Nathalie K. Flower, to doprawdy świetna komedia romantyczna, przy czytaniu której bawiłam się doskonale.
Choć motyw przewodni nie jest jakoś wybitnie oryginalny, a zakończenie znamy już właściwie od pierwszych stron, to jednak czytało się tę historię fenomenalnie. Doskonale rozpisane akcenty humorystyczne, co chwilę wywoływały uśmiech na mojej twarzy, a bohaterowie ( oboje ) okazali się być szalenie sympatyczni i zostali nad wyraz realistycznie przedstawieni. Bez problemu można się było utożsamić zarówno z Różą, jak i z Amadeuszem i za oboje po równo trzymać kciuki.
Pochłonęłam książkę na dwa posiedzenia.
Cały wachlarz emocji przelewający się non stop przez fabułę, nie pozwalał mi oderwać się od lektury na ani chwilę dłużej niż to było absolutnie konieczne. Nie było tu mowy o jakichkolwiek kartonowych sztucznych, wymuszonych i mało realnych zachowaniach, czy rozmowach. Wszystko było dopracowane w punkt! Cała historia okazała się kompletna, zdecydowanie prawdopodobna, oraz zaopatrzona zarówno w humor, jak i chwile zaskoczeń, oraz w momenty wzruszeń mieszające się ze sobą randomowo przez całą książkę. A to wszystko podane w lekkiej i bardzo przyjemnej w odbiorze formie. Cóż to była za niezobowiązująca przyjemność :)) Gorąco polecam na chwilę relaksu i poprawę humoru.
„(Nie) żenię się” Nathalie K. Flower, to doprawdy świetna komedia romantyczna, przy czytaniu której bawiłam się doskonale.
więcej Pokaż mimo toChoć motyw przewodni nie jest jakoś wybitnie oryginalny, a zakończenie znamy już właściwie od pierwszych stron, to jednak czytało się tę historię fenomenalnie. Doskonale rozpisane akcenty humorystyczne, co chwilę wywoływały uśmiech na mojej twarzy, a...