-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2019-02-27
2014-11-14
2014-11-20
Opowieść bardzo wciąga. Warto przeczytać dla samej przyjemności smakowania jego słów. Tak jak poprzednie pozycje z Cmentarzem Zapomnianych Książek, tak ta nie pozwala się oderwać, a po lekturze pozostaje pustka, jakby odebrano najlepszego przyjaciela. Warto znać:)
Opowieść bardzo wciąga. Warto przeczytać dla samej przyjemności smakowania jego słów. Tak jak poprzednie pozycje z Cmentarzem Zapomnianych Książek, tak ta nie pozwala się oderwać, a po lekturze pozostaje pustka, jakby odebrano najlepszego przyjaciela. Warto znać:)
Pokaż mimo to2014-10-29
Przeczytałam dzisiaj na portalu 20 powodów, dla których odkładamy książkę. Zachęciła mnie do wyrażenia swojej opinii na temat Inicjałów Zbrodni. Mianowicie, jest kilka powodów, dla których nie mogę czytać tej książki:
- utknęłam na 25 stronie, bo...
- ktoś popełnił pomyłkę, przyrównując tę książkę do twórczości Christie. Jej styl, niuanse zawarte w pozornie niewinnych wypowiedziach bohaterów, bogactwo wiedzy, piękne zdania... tego nie ma. A tego właśnie ja - czytelniczka Agathy od długiego czasu, pragnęłabym od książki sygnowanej jej nazwiskiem.
- okropnie wielka czcionka... czuję się jak w kinie w pierwszym rzędzie oglądając film akcji - nie da się wszystkiego zobaczyć i boli głowa.
- po prostu czuję, że to nie to.
Proszę się na mnie nie gniewać, że oceniam książkę, której właściwie nie przeczytałam. Na pewno kiedyś podrzucę ją moim dzieciom, gdy będą zaczynały swoją przygodę z kryminałem. Ale dla mnie to taka sama sytuacja jak likwidacja ulubionego sklepu z dzieciństwa, wycięcie drzewa, przy którym jeździłam na trzykołowym rowerku. Pewnych rzeczy nie da się odtworzyć, skopiować, bo po prostu są tak wyjątkowe.
Przeczytałam dzisiaj na portalu 20 powodów, dla których odkładamy książkę. Zachęciła mnie do wyrażenia swojej opinii na temat Inicjałów Zbrodni. Mianowicie, jest kilka powodów, dla których nie mogę czytać tej książki:
- utknęłam na 25 stronie, bo...
- ktoś popełnił pomyłkę, przyrównując tę książkę do twórczości Christie. Jej styl, niuanse zawarte w pozornie niewinnych...
2014-10-14
Nie polecam tej książki z wielu powodów:
- nie wiem o czym jest. Spodziewałam się miłosnej historii jak z Jedz, módl się i kochaj, a otrzymałam parę nic nie znaczących wzlotów miłosnych bohaterki.
- właśnie: bohaterka. Pomimo 3chyba4 lat niedojrzała, rzuca się w ramiona mężczyzny, który z niewyjaśnionych przyczyn ją całuje. Zakochuje się zbyt często, za bardzo i zbyt szybko kończą się te wielkie uczucia.
- Nie zostaje pociągnięty wątek Gaetano Letizii... nagle się rozpływa, chociaż konstrukcja początkowych rozdziałów sugeruje, że jakoś - jakkolwiek - to musi się skończyć.
- nikt nie mówił w opisie, że to będzie historii wujka Gianni i ciotki Anny. A była.
- okładka za to kusi opowieścią pełną zabawnych perypetii. Nie wiem, może ja czytałam wersję po cenzurze, bo u mnie nie było żadnych zabawnych perypetii.
- historia się po prostu urywa. Nagle! Aż się przeraziłam ;)
Faktycznie, jak parę osób już zauważyło, są włoskie, czy raczej neapolitańskie smaczki, ale wolałabym wynieść z tej książki coś więcej, jak, swoją drogą urocze, słówko "scucciante".
A przecież Włochy są tak piękne i tętniące życiem! Szkoda, naprawdę szkoda.
Nie polecam tej książki z wielu powodów:
- nie wiem o czym jest. Spodziewałam się miłosnej historii jak z Jedz, módl się i kochaj, a otrzymałam parę nic nie znaczących wzlotów miłosnych bohaterki.
- właśnie: bohaterka. Pomimo 3chyba4 lat niedojrzała, rzuca się w ramiona mężczyzny, który z niewyjaśnionych przyczyn ją całuje. Zakochuje się zbyt często, za bardzo i zbyt szybko...
Czy dinozaur i zielononóżka to bliska rodzina?
Jak się okazuje, tak. Natura zadbała, by w nas oraz w naszych braciach mniejszych pozostawić mnóstwo tropów do odkrywania zagadki niebiesko-zielonej planety. Praca paleontologów uświadamia, że Ziemia jest spójnym systemem, w którym pewne rozwiązania biologiczne okazują się na tyle odpowiednie do wykorzystania zarówno dzisiaj, jak dwieście milionów lat temu. Książka Co ma kura z jaszczura? prezentuje kilka przykładów tej ziemskiej oszczędności, różnorodności i – niekiedy trudnego do uwierzenia – pokrewieństwa.
Co ma kura z jaszczura?, praca zbiorowa, Wydawnictwo Adamada, ilustracje Roman Garcia Mora
Z okładki zawadiacko łypie na nas tyranozaur. Na jego “nosie” stoi dumny i wyprostowany, tak jak to tylko one potrafią – kogut. Obaj kolorowi, potężni, wykluci z jaja. Podobnie spektakularnie prezentuje się kogut w duecie z archeopteryksem, bo choć nie mają wielkich rozmiarów, to majestatyczni są i upierzeni. No, dość żartów! Tak naprawdę to niniejsza książka jest jedną z ciekawszych pozycji popularnonaukowych dla dzieci i młodzieży. W przejrzysty sposób, w towarzystwie genialnych, wiernych ilustracji, dowiadujemy się, jak bardzo spokrewnione są ze sobą zwierzęta, które zamieszkiwały Ziemię przed milionami lat i obecnie. Wspomniany archeopteryks jest wyjątkowym przykładem ewolucyjnego zamysłu: łączy bowiem cechy gada i ptaka. Ma małą, gadzią czaszkę i pazury, ale też pióra i połączone obojczyki (co możemy zaobserwować przygotowując niedzielny obiad). A propos jedzenia – gdyby Galileusz wybrał się na wycieczkę na Madagaskar, możliwe, że spotkałby jeszcze mamutaka. Ilustracja jaja tego gigantycznego, trzymetrowego nielota nie zmieściła się w książce, było tak ogromne!
Mogłabym godzinami pisać i opowiadać o niezwykle ciekawych informacjach, jakie znalazłam w Co ma kura z jaszczura?. Każda książka prowokuje do poszerzania wiedzy i poszukiwania dalszych informacji, rzadko jednak zdarza się, by opisy fizjonomii, porównania układów kostnych czy zębów były tak estetyczne, przejrzyste i po prostu ciekawe. Jestem przekonana, że diablęta ze szkół podstawowych będą zachwycone tą pozycją, zwłaszcza, jeśli interesują się przyrodą.
Wniosek z lektury jest następujący: przed milionami lat zwierzęta na Ziemi miały ogromne rozmiary, prehistoryczne leniwce wielkością przypominały dzisiejsze słonie, a zęby prapradziadka rekina były wielkie jak talerze. Ogromny jest też mój zachwyt podczas lektury, bo w piękny sposób, dzięki wiernym ilustracjom Mory oddano ciekawe szczegóły stworzeń, jakich – może na szczęście – nigdy nie poznamy. To wspaniałe, że tyle nas wszystkich łączy!
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Adamada za egzemplarz książki.
Zapraszam do lektury moich recenzji na stronie ocholeramatka.pl. Cholernie dobre recenzje książek!
Czy dinozaur i zielononóżka to bliska rodzina?
więcej Pokaż mimo toJak się okazuje, tak. Natura zadbała, by w nas oraz w naszych braciach mniejszych pozostawić mnóstwo tropów do odkrywania zagadki niebiesko-zielonej planety. Praca paleontologów uświadamia, że Ziemia jest spójnym systemem, w którym pewne rozwiązania biologiczne okazują się na tyle odpowiednie do wykorzystania zarówno dzisiaj,...