-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2014-02-15
2014-04-12
Już pierwsze akapity książki Mitchella, choć naturalistyczne, uświadomiły mi, że mam do czynienia z rasową literaturą, a autora z miejsca wpisałam na moją prywatną listę posiadających Dar Słowa, którego nieodmiennie poszukuję u pisarzy.
Mitchell nie jest osobą, która będzie epatować nas kolejną przewidywalną do granic możliwości historyjką o Kraju Kwitnącej Wiśni. Dał nam za to możliwość przyglądania się przez jakiś czas życiu kilku(nastu) osób, z których kluczowymi postaciami są holenderski urzędnik na Dejimie, Jacob de Zoet, japońska akuszerka Aibigawa Orito oraz tłumacz, Ogawa Uzaemon. W tym miejscu chciałabym serdecznie podziękować wszystkim recenzentom książki z portalu Lubimy czytać, którzy podzielili się ze społecznością swoimi w olbrzymiej większości entuzjastycznymi opiniami o "Tysiącu jesieni...", ale jednocześnie nie zepsuli mi lektury, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów fabularnych. Wydaje mi się, że im mniej wiemy o tej książce, tym większą przyjemność będziemy mieć z obcowania z nią.
Akcja książki to przełom XVIII i XIX wieku, Dejima jest miejscem, które z woli szoguna zostało wyznaczone na japońsko – holenderską placówkę handlową. Zasady współistnienia Holenderskiej Kompanii Handlowej i japońskiego świata są ściśle określone, a celem jest wymiana towarów i obopólny zysk. De Zoet jest człowiekiem, który przybył na wyspę wraz z nowym naczelnikiem, by znaleźć wszelkie nieprawidłowości w księgach handlowych Dejimy i zwiększyć zyski podupadającej kompanii.
Jakob jest człowiekiem prawym, uczciwym, pobożnym i wrażliwym na piękno. Tęskni za ukochaną, dla której na pięć długich lat opuścił ojczyznę, by móc zdobyć środki na godne życie u jej boku.
Dejima sprawdzi jego ducha, tak jak zrobiła to z innymi ludźmi, z którymi zetknął go los w tym miejscu. Więcej nie napiszę!... oprócz tego, że śmiałam się, wzruszałam i byłam wściekła wtedy, kiedy Mitchell tego chciał. Polecam! Dodatkowy plus za wyjątkowe postaci drugo- i trzecioplanowe.
Już pierwsze akapity książki Mitchella, choć naturalistyczne, uświadomiły mi, że mam do czynienia z rasową literaturą, a autora z miejsca wpisałam na moją prywatną listę posiadających Dar Słowa, którego nieodmiennie poszukuję u pisarzy.
Mitchell nie jest osobą, która będzie epatować nas kolejną przewidywalną do granic możliwości historyjką o Kraju Kwitnącej Wiśni. Dał nam...
Dwuczęściowa seria Rafała Dębskiego o Wilkozakach nie odbiega poziomem i wykonaniem od innych pozycji tego autora. Tym razem wykreował całkiem spójny świat, osadzony historycznie na Ukrainie, kilka lat po powstaniu Bohdana Chmielnickiego.
Do niewątpliwych atutów „Wilkozaków” należą na pewno bohaterowie: jest ich tu kilkunastu, przez co historia zyskuje pewien rozmach. Chmielnicki pragnie zemsty na jednym ze swych zdolnych dowódców, Serhiju Kostence, który dla prywaty złamał rozkaz swego wodza i co tchu pognał – wraz z garstką wiernych towarzyszy – na ratunek ukochanej, której wioska została spustoszona przez oddział strasznych Wilkozaków…
Myślę, że dla samych Wilkozaków warto przeczytać dylogię Dębskiego – są to po części ludzie, po części wilki. Pilnie strzegą tajemnic swego plemienia, gdyż to jest klucz do przetrwania gatunku… Lata mijają, a ludzie coraz bardziej panoszą się na stepach i zaczyna brakować miejsca dla wilkozackich siczy… Bardzo dobrze przemyślana kultura potężnych wojowników, dla których niezmienne od wieków prawa stanowiły gwarancję bezpiecznego bytu. Czasy się jednak zmieniły i aby przetrwać, trzeba zmierzyć się z Nowym…
„Wilkozacy” Dębskiego to typowe fantasy z historią w tle, jednak ostrzegam wielbicieli stylu Komudy, Sapka czy Sienkiewicza – tutaj jest wiele do dopracowania, gdyż prości, niepiśmienni często Kozacy przemawiają współczesnym językiem, używając słów, których nieświadom jest przeciętny polski student, o maturzyście nie wspomnę… To jest dla mnie główny mankament tej pozycji.
Polecam książkę wielbicielom gatunku.
Dwuczęściowa seria Rafała Dębskiego o Wilkozakach nie odbiega poziomem i wykonaniem od innych pozycji tego autora. Tym razem wykreował całkiem spójny świat, osadzony historycznie na Ukrainie, kilka lat po powstaniu Bohdana Chmielnickiego.
Do niewątpliwych atutów „Wilkozaków” należą na pewno bohaterowie: jest ich tu kilkunastu, przez co historia zyskuje pewien rozmach....
2013-05-22
"Korona śniegu i krwi" to dobre połączenie historii oraz fantastyki. Wartka akcja, poprawnie nakreślone postaci, zarówno pierwszo, jak i drugoplanowe.
Świat politycznych potyczek okresu rozbicia dzielnicowego w Polsce, dworskich intryg został napisany z podziwu godnym rozmachem. Autorka przybliżyła nam osoby znane z kart historii poprzez nadanie im indywidualnego rysu - poznajemy ich charaktery, słyszymy sekretne myśli, dzielimy z nimi sukcesy i porażki.
Najwięcej emocji wywołały we mnie postaci kobiece, za które dałam dodatkowy plus. W moim odczuciu najbardziej udała się Cherezińskiej wiecznie knująca i prawdziwie groźna Mechtylda Askańska, która gotowa jest na każdą niegodziwość, by wynieść wysoko swój ród. Sceny, w których podporządkowuje sobie młode krewniaczki; wykorzystuje swe wdzięki, by trzymać w szachu kuzyna czy korzysta z czarnej magii, by zniszczyć znienawidzoną rywalkę, to prawdziwe perełki.
Równie udana jest kreacja drugiej żony Przemysła II, Rikissy (Rychezy), księżniczki duńskiej, która zdobyła także mnie swą naturalnością i bezpośredniością.
Jeśli chodzi o motywy fantastyczne w powieści, to odczułam ich natłok. Stara wiara, zielone panny oddające cześć Mokoszy w leśnych ostępach - tak; gryfy, smoki i orły ożywające na rycerskich znakach - tak - bo to ładnie koresponduje z klimatem epoki, o której mowa, ale elfy i wilkołak już jakoś nie bardzo mi się zgadzały. Święta Kinga plotkująca sobie z Matką Boską, lewitująca i pachnąca liliami; tak samo Jakub Świnka słyszący głos Pana podczas przeglądania starych pergaminów są niezaprzeczalnie uroczy!
Reasumując - książka posiada niewątpliwie dużo zalet, jednak nie sposób stawiać autorki obok takich współczesnych "klasyków", jak choćby Sapkowski z jego trylogią husycką czy barwnym, rozedrganym, klimatycznym światem dzieł Komudy! Co ich różni na pierwszy rzut oka to język - przepiękny, kunsztowny, żywy, często rubaszny styl Sapka oraz Komudy są dla mnie punktem odniesienia, jeśli chodzi o powieści z historią w tle (oni zaś czerpią pełnymi garściami z Sienkiewicza - i koło się domyka).
Jestem jednak ciekawa, jak Cherezińska poradziła sobie z nordyckimi klimatami, dlatego chętnie zapoznam się w przyszłości z cyklem "Północna Droga".
Polecam "Koronę śniegu i krwi", jeśli jednak chcesz obcować z lekturą, która kryje w sobie historię napisaną z pasją szarpiącą czytelnika za trzewia - sięgnij po Sapkowskiego!
"Korona śniegu i krwi" to dobre połączenie historii oraz fantastyki. Wartka akcja, poprawnie nakreślone postaci, zarówno pierwszo, jak i drugoplanowe.
Świat politycznych potyczek okresu rozbicia dzielnicowego w Polsce, dworskich intryg został napisany z podziwu godnym rozmachem. Autorka przybliżyła nam osoby znane z kart historii poprzez nadanie im indywidualnego rysu -...
2013-09-29
Od dawna chciałam przeczytać coś tego autora, więc kiedy w moje ręce wpadła "Kiedy Bóg zasypia", rzuciłam szybko okiem na okładkę...
"Kiedy Bóg zasypia, ty nie zaśniesz"...Może być ciekawie..."Lament nieszczęśników" no, no ... "strzygi, ożywieńcy, dziwożony, południce..." - duże, czerwone litery błysnęły do mnie zachęcająco... do tego rzecz dzieje się w czasach panowania Piastów...czyli fantasy z historią w tle, ewentualnie historia doprawiona mniej lub bardziej smakowicie fantastyką... Postanowiłam zaryzykować.
Książka zaczyna się obrzędem poświęcenia człowieka Swarożycowi - krew bryzga na posąg, na chłopków zebranych w kącinie przepisowo pada blady strach, bóg okazuje swą potęgę, śmiałek zostaje posłany na misję... Klimat - jest, plastyczne opisy - są, giętki język - a i owszem. Pod tym względem niczego nie brakuje dziełu Dębskiego. W prologu zostały nakreślone jeszcze dwa wątki - historyczny - zaczynający się od tajemniczej, strasznej śmierci Mieszka Lamberta oraz bardzo udany wątek miłości boginki Wiłły oraz jej ukochanego śmiertelnika.
Po śmierci Mieszka nastaje dla kraju trudny czas: Bolko, wyznaczony przez rodzica na następcę, nie spełnił pokładanych w nim nadziei; wszędzie podnoszą zuchwałe głowy zbrojne kupy chłopskie, które walczą w obronie przywrócenia starego porządku; na dodatek czeski Brzetysław ruszył ogromną siłą, by zabijać, grabić, łupić, zostawiając niebo a ziemię. No a gdzie obiecane wąpierze, strzygonie, południce i inne tałatajstwo z zaświatów? Tego mamy w książce aż w nadmiarze - posoka leje się strumieniami, trup ściele się gęsto - rozrywany i spożywany na miejscu przez potwory wezwane na pomoc przez kapłanów starej wiary.
Bohaterowie giną tak szybko, że nie byłam w stanie przywiązać się do żadnego, choć nie brakowało wśród nich naprawdę wzorcowo i ze znawstwem nakreślonych typów: pełno przede wszystkim dzielnych mężów - po obydwu stronach konfliktu/ów. Jest więc dzielny Niemiec Rigbert, który związał swe losy z Piastami i im ofiarnie i wiernie służył; jest kasztelan Jan Pałuk, który z garstką ludzi mężnie odpiera ataki oblegającej go gromady pogan, której przewodzi budzący nie mniejszy podziw dowódca, starosta Bogusz. Tu dramat przeklętego księcia Bolesława, tam okrucieństwo Brzetysława, owdzie podręcznikowy wręcz w swym zepsuciu i zakłamaniu biskup praski Sewerus, no i jeszcze cudownie ocalałe relikwie świętego Wojciecha...
Podsumowując: składniki potrawy wysokiej jakości, ale całość jakoś nie poraziła moich czytelniczych kubków smakowych.
Od dawna chciałam przeczytać coś tego autora, więc kiedy w moje ręce wpadła "Kiedy Bóg zasypia", rzuciłam szybko okiem na okładkę...
"Kiedy Bóg zasypia, ty nie zaśniesz"...Może być ciekawie..."Lament nieszczęśników" no, no ... "strzygi, ożywieńcy, dziwożony, południce..." - duże, czerwone litery błysnęły do mnie zachęcająco... do tego rzecz dzieje się w czasach panowania...
„Filary ziemi” to napisane z epickim rozmachem dzieło brytyjskiego pisarza Kena Folleta. Wydaje się być pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika średniowiecza oraz powieści historycznej.
Akcja tej monumentalnej powieści toczy się w pierwszej połowie XII wieku w Anglii, w okresie burzliwej, wieloletniej walki o władzę między Matyldą, zwaną Cesarzową, a Stefanem z Blois.
Każdy z bohaterów, których przedstawia nam Follet, z determinacją walczy o najwyższą nagrodę: dla jednych jest nią wysoka godność w państwie czy kościele; dla innych jest to walka o zbawienie powierzonego mu rzędu dusz; dla kolejnych jest to odsunięcie od rodziny widma śmierci głodowej.
U Folleta nie ma miejsca na wątpliwości, którzy bohaterowie są tymi dobrymi, a których powinniśmy z miejsca nie znosić. Przywiązujemy się do rodziny Toma Budowniczego, życzymy mu, by ziściło się jego największe marzenie o zbudowaniu katedry. Sprzyjamy przeorowi Philipowi z Kingsbridge, który z niemalże niegasnącą energią przez ponad 35 lat wychodzi zwycięską ręką ze starć z potężnym i bardzo ambitnym biskupem Waleranem Bigodem. Jesteśmy zbudowani walką dzielnej Alieny o odzyskanie honoru rodziny oraz podziwiamy wieloletnią walkę bohaterki o prawo do prywatnego szczęścia u boku nieprzerwanie szaleńczo ją miłującego Jacka Jacksona, kolejnego budowniczego niezwykłej katedry w Kingsbridge.
Za każdym razem, kiedy wydaje nam się, że bohaterowie osiągnęli już jaką taką stabilizację, autor spieszy z kolejną porcją komplikacji i niespodzianek, często ukazując, w jaki sposób to, co rozgrywa się na polach bitew między możnymi, znajduje swe odbicie w losach zwykłych mieszkańców angielskich wiosek i miasteczek.
Pobożny i o prawym sercu zwycięża, zły i bezlitosny ponosi porażkę i musi się ukorzyć – mimo takich uproszczeń powieść godna polecenia ze względu na szeroką panoramę obyczajową średniowiecznej Anglii, zarysowaną z wielką wprawą i znawstwem.
„Filary ziemi” to napisane z epickim rozmachem dzieło brytyjskiego pisarza Kena Folleta. Wydaje się być pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika średniowiecza oraz powieści historycznej.
więcej Pokaż mimo toAkcja tej monumentalnej powieści toczy się w pierwszej połowie XII wieku w Anglii, w okresie burzliwej, wieloletniej walki o władzę między Matyldą, zwaną Cesarzową, a Stefanem z Blois....