-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2021-06-30
2021-03-02
2021-10-26
WYZWANIE CZYTELNICZE X 2021
Książka napisana przez laureata/laureatkę Nagrody Nobla
Dla mnie ta książka to takie studium geograficzno - historyczno - społeczne.
Nieco dzienna i nieco nocna lektura.
Czytałam i nie mogłam oderwać się od tych melancholią i snem podszytych kartek.
Wieloaspektowa. Sentencjonalna.
Niby zwykła, ale jakby działa się w innym wymiarze.
PS
Niekoniecznie jestem fanką zapamiętywania, zgłębiania i analizowania snów. Po prostu nie przywiązuję do nich wagi. Widać, jeszcze się do nich nie obudziłam. 😉
I na początku, gdy o tych snach było jakby więcej i dosadniej, to może, nie, że zwątpiłam, ale miałam tak samo podniesione oczy do góry 🙄 jak u Marii Konwickiej w „Byli sobie raz”.
Jak dla mnie, sama istota śnienia traktowana jest zbyt serio i z namaszczeniem, i to mnie uwierało. Bo na przykład w „Fimie”, jego brązowy notesik do zapisywania snów, czekający co noc pod stertą gazet na podłodze wcale mi nie przeszkadzał i nie drażnił.
Ale, co kto lubi. 😊
Mimo, że te sny mi trochę doskwierały, bardzo polecam książkę, uważam, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. 😊
WYZWANIE CZYTELNICZE X 2021
Książka napisana przez laureata/laureatkę Nagrody Nobla
Dla mnie ta książka to takie studium geograficzno - historyczno - społeczne.
Nieco dzienna i nieco nocna lektura.
Czytałam i nie mogłam oderwać się od tych melancholią i snem podszytych kartek.
Wieloaspektowa. Sentencjonalna.
Niby zwykła, ale jakby działa się w innym wymiarze.
PS...
2021-12-28
WYZWANIE CZYTELNICZE XII 2021
Przeczytam książkę z motywem śniegu
Mnie ta książka ani nie porwała, ani nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. 😔
Najbardziej podobała mi się okładka i tytuł.
Mimo ujęcia ważnego dla Słowian fragmentu historii II wojny światowej, w tym wypadku aneksji Litwy przez mega mocarstwo Stalina i zesłania litewskiej inteligencji na najdalszą Północ, sposób przedstawienia wydarzeń, bardzo mocno mnie rozczarował, bo obraz tragedii tych ludzi, moim zdaniem jest spłycony i uproszczony.
Od około 140 strony czułam narastającą frustrację wywołaną sposobem opisywania życia zesłańców w ałtajskim obozie pracy, a ich pobyt nad Morzem Łaptiewów (docelowy i najdłuższy czasowo) rozpoczyna się mniej więcej na 260 stronie - na 320 stron całej książki. 🙄
Trudny i ciężki emocjonalnie fragment historii, mamy podany tutaj w uładzonej i nośnie napisanej stylistyce pop.
Powieść zdecydowanie dla młodszego (młodzieżowego) czytelnika, pod warunkiem, że będzie on zgłębiał temat i nie poprzestanie jedynie na tym tytule.
Nie polecam znawcom tematu i miłośnikom literatury, na przykład Sołżenicyna.
Korzystając z dobrodziejstwa metody - klin klinem, zamierzam zabrać się wkrótce za „Litwini nad Morzem Łaptiewów” i mam nadzieję tam, znaleźć to, czego szukałam w „Szarych śniegach…”.
WYZWANIE CZYTELNICZE XII 2021
Przeczytam książkę z motywem śniegu
Mnie ta książka ani nie porwała, ani nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. 😔
Najbardziej podobała mi się okładka i tytuł.
Mimo ujęcia ważnego dla Słowian fragmentu historii II wojny światowej, w tym wypadku aneksji Litwy przez mega mocarstwo Stalina i zesłania litewskiej inteligencji na najdalszą...
2021-08-03
WYZWANIE CZYTELNICZE VII 2021
Książka z wakacyjnym motywem
Mimo, że tyle czasu upłynęło od chwili przeczytania książki, ja nadal czuję tę historię całą sobą.
Porwała mnie Papużanka na wyszyte grubym i chropawym ściegiem wakacje.
Na polską wieś sprzed lat.
Jest na niej kąkol, może nawet i dominuje, ale i dzięcielina tam również z powodzeniem pała.
I straszno tam, i śmieszno, i refleksyjnie zarazem.
Słonecznie, przyjemnie, a za chwilę duszno.
I gorzko.
I niedobrze.
I smutno.
I z powrotem, chociażby na moment - delikatnie i wrażliwie, a potem znowu szorstko.
Cała gama uczuć, odczuć, wrażeń i przeżyć towarzyszyła mi, gdy wraz z bohaterką rozgryzałam zagadkę istnienia (a może bardziej właściwie należałoby napisać - istoty 🤔) jej całej rodziny i okolicznych mieszkańców.
Jeżeli byłabym pisarką, to chciałbym pisać tak, jak Papużanka w „Kąkolu”. Chciałabym umieć tak bałamucić słowami, frazami, ba, całymi akapitami. Manewrować sarkazmem i ironią.
„Kąkol” to moje tegoroczne odkrycie.
(Dziękuję @zaczytanej i @awicie za wskazanie mi do niego drogi 🥰).
I w moim prywatnym rankingu roku dwudziestego pierwszego - trafia na najwyższe miejsce podium.
A „wżeniony” z całym „dostojeństwem” niesionego znaczenia to moje ulubione hasełko. 😉
WYZWANIE CZYTELNICZE VII 2021
Książka z wakacyjnym motywem
Mimo, że tyle czasu upłynęło od chwili przeczytania książki, ja nadal czuję tę historię całą sobą.
Porwała mnie Papużanka na wyszyte grubym i chropawym ściegiem wakacje.
Na polską wieś sprzed lat.
Jest na niej kąkol, może nawet i dominuje, ale i dzięcielina tam również z powodzeniem pała.
I straszno tam, i...
2021-11-25
WYZWANIE CZYTELNICZE XI 2021
Książka o tematyce przyrodniczej/ekologicznej
Po wysłuchaniu tych wpisanych w przyrodę i jakże refleksyjnych opowiadań, Filipowicz - „stary przyrodnik”, który ukończył „pewien bardzo dobry uniwersytet polski” i przed moje oczy przywołuje wspomnienia dzieciństwa na wsi.
Jak u Adama Wajraka.
Wspomnienia spokoju i wszechobecnej harmonii. Zapachów, kolorów, sytej pełni, szczęścia, beztroski i niczym nieograniczonej przestrzeni.
Piękno tego świata, było w tych, nie tak bardzo przecież jeszcze odległych latach, nieogrodzone, niezadeptane i na wyciągnięcie ręki i nogi, i oka.
I mimo, że lektor pobudzał oko wyobraźni do zobaczenia tych wszystkich krajobrazów i widoków, i robił to naprawdę bardzo dobrze, to podczas słuchania brakowało mi tego, że nie mogę dłużej zatrzymać się na tych finezyjnie skreślonych zdaniach.
Że nie mogę jeszcze raz wrócić do wybrzmiałego właśnie akapitu.
Mnie urzekły wszystkie opowiadania.
„Kali” wzruszył.
„Zabić jelenia!” bezbrzeżnie poruszyło i wywołało skrajnie negatywne emocje skierowane w stronę rodzaju ludzkiego.
Jednego opowiadania, o śnie, nie nadążałam słuchać, mimo kilku podejść. Mając możliwość wyboru tekstu pisanego, przeczytałam to opowiadanie dwa razy, by wyłapać wszystkie, gęsto nawarstwione znaczenia.
Precyzja z jaką Filipowicz komponuje zdania jest rzadko spotykana. Szczególnie dzisiaj.
„Jeśli mam jakieś troski, to tylko te, aby to, o czym myślę, jak najlepiej napisać. Aby kwiaty, które opisuję, były na tle zielonej łąki dobrze widoczne, zwierzęta, ludzie - jak żywi. Żeby inni ludzie, ci, którzy będą to czytali, przejęli się ich istnieniem i losem”.
Komu podoba się ta autorska dedykacja, niech śmiało sięga. Kiedyś, sama chciałabym wrócić do tych opowiadań.
WYZWANIE CZYTELNICZE XI 2021
Książka o tematyce przyrodniczej/ekologicznej
Po wysłuchaniu tych wpisanych w przyrodę i jakże refleksyjnych opowiadań, Filipowicz - „stary przyrodnik”, który ukończył „pewien bardzo dobry uniwersytet polski” i przed moje oczy przywołuje wspomnienia dzieciństwa na wsi.
Jak u Adama Wajraka.
Wspomnienia spokoju i wszechobecnej harmonii....
2021-05-22
WYZWANIE CZYTELNICZE V 2021
Opowiadanie lub zbiór opowiadań
I znowu mieliśmy frajdę podczas wieczornych spotkań z Panem Kuleczką i jego "ekipą".
Czasami miałam wrażenie, że to ja lepiej się bawię podczas czytania, gdyż z racji dorosłości zdaję sobie sprawę z pewnych językowych niuansów, a młodszaki na razie chłoną Pana Kuleczkę dosłownie.
I chyba to właśnie w Panu Kuleczce uwielbiam czytając go dzieciom, że sama doświadczam przyjemności obcowania z tekstem literackim wysokiej próby.
Bardzo spodobał nam się rozdział, w którym kaczka Katastrofa opatrznie zrozumiała zaproponowaną przez Pana Kuleczkę zabawę w puszczanie kaczek. Czytaliśmy tę historyjkę 3 razy pod rząd i za każdym razem śmialiśmy się z reakcji Katastrofy i Pypcia na pomysł Pana Kuleczki.
Ten rozdział był dla mojej młodszej dwójki szczególnie bliski, ponieważ jakiś miesiąc temu podczas wyjazdu w piękne okoliczności przyrody, nad malowniczo rozlewającą się rzeczką moje starszaki nauczyły młodszaki puszczać kaczki. Jak widać, nie ma to jak możliwość zastosowania teorii w praktyce. ;)
WYZWANIE CZYTELNICZE V 2021
Opowiadanie lub zbiór opowiadań
I znowu mieliśmy frajdę podczas wieczornych spotkań z Panem Kuleczką i jego "ekipą".
Czasami miałam wrażenie, że to ja lepiej się bawię podczas czytania, gdyż z racji dorosłości zdaję sobie sprawę z pewnych językowych niuansów, a młodszaki na razie chłoną Pana Kuleczkę dosłownie.
I chyba to właśnie w Panu...
2021-08-21
WYZWANIE CZYTELNICZE VIII 2021
Książkowy debiut
Okładka zapowiadała tak wiele…
A w tej bieszczadzkiej historii - Bieszczad niestety niewiele, prawie wcale.
Nie umiałam polubić i przekonać się do głównego bohatera.
Sama opowieść wydawała się chaotyczna, nieprzekonująca i niewiarygodna.
WYZWANIE CZYTELNICZE VIII 2021
Książkowy debiut
Okładka zapowiadała tak wiele…
A w tej bieszczadzkiej historii - Bieszczad niestety niewiele, prawie wcale.
Nie umiałam polubić i przekonać się do głównego bohatera.
Sama opowieść wydawała się chaotyczna, nieprzekonująca i niewiarygodna.
2021-08-28
WYZWANIE CZYTELNICZE VIII 2021
Książkowy debiut
Mój kolejny Wojtek.
Dla porządku - piąty. 😊
Szkotka, Aileen Orr, która jako dziewczynka miała okazję spotkać się z Wojtkiem w edynburskim zoo, opowiada tę historię ciepło i nostalgicznie. Z dużą sympatią dla Polaków i z podziwem dla ich waleczności.
Odświeżyła współczesnym Szkotom i Anglikom „postać” niezwykłego żołnierza, o którym w latach powojennych było głośno na Wyspach Brytyjskch, a którego sławę, jako pierwszy na kartach powstałej w Londynie powieści, utrwalił Wiesław Lasocki.
Miłość Orr do Niedźwiedzia Wojtka, którą opisuje jako tę, od pierwszego wejrzenia, umacniał fakt rzeczywistej znajomości Wojtka przez jej dziadka, który odwiedzał polskich żołnierzy w obozie przesiedleńczym w Winfield Park w czasie, gdy tam przebywali razem z niedźwiedziem, czyli w okresie pomiędzy wrześniem 1946, a listopadem 1947.
W tej książce najwięcej jest o Wojtku w Szkocji, już po wojnie, gdy żołnierze II Korpusu przypłynęli z Włoch do Glasgow. Towarzyszymy im w okresie demobilizacji, gdy stacjonują w obozie przesiedleńczym, czekając na to, co przyniesie im los.
Z wielkim smutkiem czyta się o losach bojowników spod Monte Cassino, ostatecznie pod wieloma względami, zmuszonych do pozostania na obczyźnie, gdzie ani łatwo, ani kolorowo, ani przyjemnie nie było. 😔
Wrogie nastawienie „tubylców”, brak pracy i perspektyw nie nastrajały wesoło.
A niedźwiedź Wojtek tak naprawdę stał się pretekstem do przedstawienia historii i losów żołnierzy, którym Stalin udaremnił powrót do ojczyzny.
„2 Korpus wycofano z Włoch i przetransportowano do Wielkiej Brytanii na wyraźne żądanie Stalina. Sowieci nie życzyli sobie, aby na kontynencie stacjonowała pod bronią armia Polska licząca 250 000 ludzi, spośród których większość żywiła do komunistycznej Rosji głęboką nienawiść, spowodowaną okrucieństwami, jakich Sowieci dopuścili się wobec narodu polskiego”.
Autorka opisuje także swoje dążenia i działania związane z uczczeniem pamięci niezwykłego żołnierza - Wojtka, pomnikiem, który po wielu latach starań, począwszy od fazy projektu, aż do finalnego umiejscowienia go w Edynburgu w 2015 roku udało się jej zrealizować.
Podobało mi się bardzo, z jaką wytrwałością, niebywałą troską o szczegóły i swoją wizję - Aileen Orr - doprowadziła do powstania tego monumentu.
Książka kończy się epilogiem, który napisał Neal Ascherson kreśląc dość uproszczony zarys dziejów Polski po to, by anglojęzycznemu odbiorcy wytłumaczyć dlaczego akurat Ci Polacy, Ci z II Korpusu Andersa, nie mogli tak łatwo do swojej ojczyzny powrócić.
Dla polskiego czytelnika jest to oczywiste.
Czytając te przedstawione przez Aschersona „polskie dzieje” niekiedy można złapać się za głowę i stwierdzić, że za prosto, jednostronnie i zbyt płytko zostały potraktowane. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że językiem oryginału jest język angielski i książka została wydana na Wyspach dla Brytyjczyków, wcale nie zaczytujących się w polskiej historii, (bo przeciętny odbiorca literatury, również i polski, wcale nie zaczytuje w historii na przykład angielskiej😉) to przedstawienie skrawka historii Polski w takiej formie jest bardzo akuratne. Przede wszystkim daje kontekst i odpowiedź, dlaczego Polscy żołnierze wtedy do Polski wrócić nie mogli.
Sam Ascherson pisze: „Poza Polską i kręgami polskiej diaspory opowieść ta w szerszym świecie pozostaje nieznana. Przyswojenie jej sobie pozwala jednak zrozumieć, w jaki sposób pewien wyjątkowy, obdarzony niesamowitą osobowością niedźwiedź, który sam siebie uważał za polskiego żołnierza, stał się tak ważną postacią dla niezwykle wyjątkowej grupy ludzi, jaką stanowili żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Byli oni twardymi i zaprawionymi w bojach wojownikami, którzy na swej wojennej ścieżce wymknęli się niejednemu niebezpieczeństwu. Stracili jednak wszystko, co nadaje sens życiu człowieka. Wojtek dał im nadzieję, a także szansę wzięcia odpowiedzialności za inną żyjącą istotę, uczenia jej i opiekowania się nią. W czasach naznaczonych przeżywaną w samotności rozpaczą, niedźwiedź pomógł im zachować człowieczeństwo”.
Autor opisuje losy Polaków skupiając się przede wszystkim na naszych narodowych zaletach (czasami aż za bardzo) pomijając większość wad.
Czy to dobry zabieg?
Czytelnik musi ocenić sam.
Mnie, nieskromnie przyznam, podobało się, między innymi dlatego, że polska redakcja tekstu stanęła na wysokości zadania, zwracając uwagę na historyczne uproszczenia i dając upust dopowiedzeniom w odsyłaczach.
A oto mój ulubiony komentarz w przypisie: „jak bardzo zawarta w tekście opinia nie schlebiałaby dokonaniom polskiego oręża, nie jest ona zgodna z prawdą”. 😉
WYZWANIE CZYTELNICZE VIII 2021
Książkowy debiut
Mój kolejny Wojtek.
Dla porządku - piąty. 😊
Szkotka, Aileen Orr, która jako dziewczynka miała okazję spotkać się z Wojtkiem w edynburskim zoo, opowiada tę historię ciepło i nostalgicznie. Z dużą sympatią dla Polaków i z podziwem dla ich waleczności.
Odświeżyła współczesnym Szkotom i Anglikom „postać” niezwykłego...
2021-09-27
WYZWANIE CZYTELNICZE IX 2021
Książka Stanisława Lema lub nim zainspirowana
W roku poświęconym Stanisławowi Lemowi poczułam się zobowiązana do poznania chociaż jednej jego książki. Bardzo trudno było mi zdecydować od czego zacząć. W wyborze „Niezwyciężonego” pomogło mi przeszukanie zasobów Audioteki, w których znalazłam tę powieść w formie audio - spektaklu.
Już pierwsze zdanie przeczytane przez Krystynę Czubównę - narratora w tym słuchowisku - porwało mnie na planetę Regis III i… przepadłam, bo „Niezwyciężony” to świetna, budująca napięcie i emocjonująco opowiedziana historia pewnej misji kosmicznej, pod przykrywką której rozgrywają się dylematy moralne bohaterów, a szczególnie jednego z nich.
Bowiem: „Czy mamy wszędzie przybywać z niszczącą potęgą, aby strzaskać to wszystko co jest sprzeczne z naszym rozumieniem?”
albo
„Każdy człowiek musiał wiedzieć, że inni nie zostawią go w żadnych okolicznościach, że można przegrać wszystko, ale trzeba mieć załogę na pokładzie. Żywych i umarłych”.
Powieść napisana niezwykle plastycznym i bogatym językiem, a warstwa futurystyczna, której obawiałam się najbardziej, wcale nie taka straszna do przebrnięcia, szczególnie dziś w czasach technologicznie zaawansowanych.
Najbardziej spodobały mi się „pastylki trzeźwiące” i zagryzane od czasu do czasu „kromki koncentratu”.😊
Wystawiona przeze mnie ocena jest, li tylko, oceną za fabułę.
Gdybym miała oceniać całościowo - interpretację lektorów, wykonanie, dźwięk i muzykę (według mnie kosmicznie genialną) bez wahania przyznałabym najwyższą notę.
Polecam!
Uważam, że nieprzekonani, bądź nieświadomi pisarstwa Lema mogą przygodę z jego twórczością rozpocząć właśnie od „Niezwyciężonego”.
WYZWANIE CZYTELNICZE IX 2021
Książka Stanisława Lema lub nim zainspirowana
W roku poświęconym Stanisławowi Lemowi poczułam się zobowiązana do poznania chociaż jednej jego książki. Bardzo trudno było mi zdecydować od czego zacząć. W wyborze „Niezwyciężonego” pomogło mi przeszukanie zasobów Audioteki, w których znalazłam tę powieść w formie audio - spektaklu.
Już pierwsze...
2021-10-17
WYZWANIE CZYTELNICZE X 2021
Książka napisana przez laureata/laureatkę Nagrody Nobla
Dla mnie nie jest to przypowieść o przyjaźni, ale o poczuciu odpowiedzialności za drugiego człowieka.
I o przywiązaniu.
I o marzeniach.
Relacje pomiędzy głównymi bohaterami, przywiodły mi na myśl trudną, a zarazem fascynującą zależność pomiędzy Singerem i Antonapoulosem z „Serce, to samotny myśliwy”.
I nie tylko to literackie skojarzenie przyszło mi na myśl, bo w momencie, gdy Lenny i George dopuścili Candy’ego - podobnego im życiowego rozbitka - do swoich planów na przyszłość, przed oczyma ujrzałam niewydajne zwierzęta z „Muzykantów z Bremy”, które poznając się w trudnym dla siebie okresie życia, również marzyły o lepszej przyszłości na starość.
I po raz kolejny można się przekonać, że Steinbeck to klasa sama w sobie. Nieważne, czy mała forma, czy obszerna, mnie zawsze siła zawartych w nich emocji zdumiewa.
PS
Ekranizacja z 1992 roku nie ustępuje kroku literackiemu pierwowzorowi. I ja dołączam do peanów na cześć aktorskiej interpretacji postaci Lenny’ego wykreowanej przez Johna Malkovicha.
WYZWANIE CZYTELNICZE X 2021
Książka napisana przez laureata/laureatkę Nagrody Nobla
Dla mnie nie jest to przypowieść o przyjaźni, ale o poczuciu odpowiedzialności za drugiego człowieka.
I o przywiązaniu.
I o marzeniach.
Relacje pomiędzy głównymi bohaterami, przywiodły mi na myśl trudną, a zarazem fascynującą zależność pomiędzy Singerem i Antonapoulosem z „Serce, to...
2021-04-09
WYZWANIE CZYTELNICZE IV 2021
Książka z okładką w moim ulubionym kolorze
Dwadzieścia lat z plusem temu ani chybi 10 gwiazdek rozbłysłoby na firmamencie oceny tej powieści Gombrowicza. :)
Tak czy inaczej, Gombrowicza się lubi albo nie lubi, rozumie albo nie rozumie.
Ja od razu polubiłam jego „formę”. I tak jak z siebie się śmiejemy u Gogola w jego komediach, tak u Gombrowicza podobnie. Tylko zazwyczaj jest to śmiech zażenowania, często podszyty oburzeniem.
Pornografia dla mnie to głównie relacje międzyludzkie, życie pojmowane jako intryga, gra pozorów i prawdy, a także gęsta atmosfera wśród napiętych do granic wytrzymałości nerwów i trzymanie na wodzy swoich pierwotnych odruchów.
Jak to u Gombrowicza.
No i całkiem zgrabny finał.
Mimo tego, że z wiekiem moje oddanie młodzieńczemu autorytetowi dojrzało - o zgrozo – to jest to wspaniała lektura. Dzięki niej cofnęłam się w czasie i przypomniałam sobie moją fascynację mistrzem Gombrowiczem i wrażenie jakie zrobiło na mnie jego literackie zdzieranie konwenansowych masek.
Przed czytaniem warto wyposażyć się w zdrowy dystans. 😉
WYZWANIE CZYTELNICZE IV 2021
Książka z okładką w moim ulubionym kolorze
Dwadzieścia lat z plusem temu ani chybi 10 gwiazdek rozbłysłoby na firmamencie oceny tej powieści Gombrowicza. :)
Tak czy inaczej, Gombrowicza się lubi albo nie lubi, rozumie albo nie rozumie.
Ja od razu polubiłam jego „formę”. I tak jak z siebie się śmiejemy u Gogola w jego komediach, tak u...
2021-01-05
2021-08-12
WYZWANIE CZYTELNICZE VI 2021
Książka z ilustracjami lub zdjęciami
Tę niezwykłą historię misia - żołnierza Armii Andersa znam nie od dziś.
Porządkując domową biblioteczkę zebrałam wreszcie, poupychane w różnych miejscach, wszystkie książki o Wojtku. Okazało się, że jest ich pięć. Łączy je główny bohater, jednak wiek odbiorcy, do którego utwór jest przeznaczony, forma i autor - w każdym z tych pięciu egzemplarzy jest inny.
Jako pierwsze pod nóż krytyki poszły „Przygody misia Wojtka, dzielnego żołnierza” w wydaniu komiksowym.
Zdecydowanie są one przeznaczone dla najmłodszego czytelnika, któremu, dzięki świetnym rysunkom Krzysztofa Kokoryna, przybliżymy koleje życia walecznego misia.
Na 27. kartach książeczki panuje niezmiennie ten sam układ. Każdą lewą stronę wypełnia ilustracja w dużym formacie (34 x 24 cm), a prawą - sześć prostokątnych, obrazkowych okienek. Pod każdym z nich znajduje się czterowersowy rymowany komentarz do ilustracji.
Ilustracje są wspaniałe. Wyraziste, plastyczne i przykuwające uwagę. Nie ma tu skomplikowanej kreski i zbyt wielu detali. Kolory oddają istotę żołnierskiego losu i doskonale komponują się z mijanymi na szlaku bojowym krajobrazami. Dominuje barwa oliwkowa, brąz, wojskowa zieleń i beż. Mimo poważnej, wojennej tematyki z rysunków bije duża dawka humoru i wspaniałej zabawy, którą jak widać, niesforny niedźwiadek funduje żołnierzom w tych trudnych wojennych czasach.
I tylko szkoda, że treść nie dorównuje obrazkom.
Sama historia w wersji fabularnej jest bez zarzutu, w zgodzie z faktami, ale te rymy… 🙄 Psują przyjemność poznawania pełnej przygód historii. Dla mnie rytm „wiersza” i te rymy właśnie stanowią ogromną przeszkodę w odbiorze.
Dlatego niestety tylko pięć ⭐️
PS
Dzieciom jednak rymy nie przeszkadzały i całość bardzo się podobała. 😉
WYZWANIE CZYTELNICZE VI 2021
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka z ilustracjami lub zdjęciami
Tę niezwykłą historię misia - żołnierza Armii Andersa znam nie od dziś.
Porządkując domową biblioteczkę zebrałam wreszcie, poupychane w różnych miejscach, wszystkie książki o Wojtku. Okazało się, że jest ich pięć. Łączy je główny bohater, jednak wiek odbiorcy, do którego utwór jest przeznaczony, forma i...