-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-03-15
2024-02-23
Jeżeli ktoś nie słyszał o głodowej zagładzie na Ukrainie w latach 1932 – 1933 i nie zna jej przyczyn, warto przed czytaniem „Wieku czerwonych mrówek” sięgnąć po opracowanie, które przedstawi przynajmniej zarys tego wstrząsającego fragmentu historii. Wtedy też obraz skali Hołodomoru będzie bardziej zrozumiały.
Lektura Tani Pjankowej bez uprzedzenia wrzuca czytelnika na głęboką wodę. Od pierwszych stron wchodzi on do wsi Macochy, w sam środek klęski głodowej, by za sprawą trójki bohaterów, a zarazem narratorów tej historii, poznać głód, jego rozmaite rodzaje i oblicza, łącznie z tym spersonifikowanym.
To książka przede wszystkim o niezawinionej ludzkiej tragedii, bezsilności i niemożności wyrwania się z beznadziejnego kręgu losu, perfidnie zaplanowanego przez sowiecką władzę.
Wysłuchałam książki w wersji audio, w bardzo dobrej interpretacji trojga lektorów, którzy do tego stopnia nadali życia i indywidualizmu swoim bohaterom, że przytłumili główną wadę tego utworu, jaką jest brak zastosowania odmiany językowej charakterystycznej dla przedstawicieli niejednorodnych środowisk społecznych. Prominenci i kułacy mówią tym samym, bardzo ładnym, literackim językiem. A przecież nie tak powinno być.
Zachęcam do zapoznania się z posłowiem, w którym Marek Zadura „opowiada” o swojej pracy nad przekładem.
Aguirre, dzięki za stylistyczne oświecenie. :)
WYZWANIE CZYTELNICZE II 2024
Przeczytam książkę nominowaną w Plebiscycie Książka Roku 2024
Jeżeli ktoś nie słyszał o głodowej zagładzie na Ukrainie w latach 1932 – 1933 i nie zna jej przyczyn, warto przed czytaniem „Wieku czerwonych mrówek” sięgnąć po opracowanie, które przedstawi przynajmniej zarys tego wstrząsającego fragmentu historii. Wtedy też obraz skali Hołodomoru będzie bardziej zrozumiały.
Lektura Tani Pjankowej bez uprzedzenia wrzuca czytelnika na...
2023-11-09
Na tę książkę trafiłam przypadkiem podczas czytania listów Wierzyńskiego i Lechonia. Ten pierwszy pytał przyjaciela, czy czytał już tę mocną rzecz Koestlera. Niestety Lechoń nigdy nie dał znać, czy książkę przeczytał. Za to ja poczułam się mocno zachęcona, by ją poznać.
Jest to studium wysokiej rangi działacza partii, który w imię jej dobra kłamliwie samooskarża się na procesie pokazowym. Wszystko to dzieje się w czasach rozliczeń z opozycjonistami (wzorowanymi na wielkiej czystce w ZSRR), gdy szeregi starej gwardii, do której bohater należy, powoli, ale konsekwentnie usuwane są z bieżącego życia politycznego. Z życia w ogóle.
Zdecydowanie jest to mocna rzecz, uniwersalna, obnażająca mechanizmy działania wszelkich dyktatur i systemów totalitarnych. Jednak przemyślenia głównego bohatera o dziejach partii i jej politycznych modyfikacjach napisane językiem ideologicznym trochę mnie nużyły i spowalniały czytanie.
À propos partii… „Partia nie myli się nigdy”.
„Partia odmawia jednostce wolnej woli – a jednocześnie domaga się jej dobrowolnego samopoświęcenia. Odmawia jej zdolności wyboru między dwiema możliwościami – a jednocześnie domaga się, by ciągle wybierała możliwość jedynie słuszną. Odmawia jej zdolności odróżnienia dobrego od złego – a jednocześnie mówi pompatycznie o winie i zdradzie”.
„Masom trzeba wbijać każde zdanie w umysł przez ciągłe powtarzanie i upraszczanie. Co się uznaje za słuszne, musi się świecić jak złoto, co uważa się za złe, musi być dla użytku mas barwione, jak pierniki na jarmarku”.
WYZWANIE CZYTELNICZE XI 2023
Przeczytam książkę straszną/niepokojącą
Na tę książkę trafiłam przypadkiem podczas czytania listów Wierzyńskiego i Lechonia. Ten pierwszy pytał przyjaciela, czy czytał już tę mocną rzecz Koestlera. Niestety Lechoń nigdy nie dał znać, czy książkę przeczytał. Za to ja poczułam się mocno zachęcona, by ją poznać.
Jest to studium wysokiej rangi działacza partii, który w imię jej dobra kłamliwie samooskarża się na...
2023-11-15
Książka relacja, książka świadectwo, książka rozliczenie.
Złożona jest z dwóch części. Pierwsza, to trzy opowiadania: „Western”, „Oko Dajana” i „Bliźniak”, a druga to mini powieść „Pingpongista”. Wszystkie teksty wiąże bolesny temat nietolerancji i dyskryminacji. Trzy pierwsze opowiadania zostały napisane jako odzew i protest przeciw antysemickiej kampanii końca lat sześćdziesiątych. Te opowiadania, napisane bezpośrednio po tych wydarzeniach, wydane w paryskiej „Kulturze” są przygrywką do późniejszego o czterdzieści lat „Pingpongisty”, który również dotyka jątrzącej się rany antysemityzmu.
Pierwsze trzy opowiadania są dla mnie maestrią literacką. Są świetnie skomponowane i oddają ducha minionych wydarzeń do tego stopnia, że podczas czytania współodczuwałam na równi z bohaterami. Bliskie mi były ich lęki i rozterki. I co rusz myślałam – to się nie działo naprawdę. Jednak się działo.
„Pingpongista” podobał mi się mniej. Sama historia wstrząsająca, ale już nie podana w takiej aurze i klimacie jak zbiór „Oko Dajana”. I styl też już nie ten.
Z tego powodu bardzo trudno jest mi wystawić ocenę, ponieważ „Oko Dajana” według mnie zasługuje na dziesięć gwiazd, a „Pingpongista” na sześć.
WYZWANIE CZYTELNICZE XI 2023
Przeczytam książkę straszną/niepokojącą
Książka relacja, książka świadectwo, książka rozliczenie.
Złożona jest z dwóch części. Pierwsza, to trzy opowiadania: „Western”, „Oko Dajana” i „Bliźniak”, a druga to mini powieść „Pingpongista”. Wszystkie teksty wiąże bolesny temat nietolerancji i dyskryminacji. Trzy pierwsze opowiadania zostały napisane jako odzew i protest przeciw antysemickiej kampanii końca lat...
2023-12-21
Ta książka to swojego rodzaju testament, który jest i spowiedzią, i dziejami dwóch rodów, i opowieścią o polsko – żydowsko – ukraińskim pograniczu kulturowym na przestrzeni dziejów. Dziejów, które lubią się powtarzać.
Pierwsze wzmianki o protoplastach rodu - Jurce Kobie i jego ojcu, setniku Bazylim sięgają powstań Chmielnickiego i są jak baśń o zbójcach z zamierzchłych czasów. Zbójcach bezwzględnych i okrutnych. Motyw zbójców nieustannie przewija się w tej opowieści, z tym, że są oni coraz bardziej współcześni, prawdziwi, znani z kart historii i na pewno nie kojarzą się z bajką.
Ta książka stoi językiem, stylem i znaczeniem.
Język jest przebogaty w swojej prostocie, zwyczajny a jednocześnie wyszukany. Kalman Segal czaruje doborem słów, wiąże ich znaczenia, tworzy nowe tropy i uroczo żartuje między wierszami.
A sama historia szalenie ciekawa i zajmująca, z nagłymi zwrotami kolei losów bohaterów. Niestety im bliżej końca tym mniej baśniowa. Coraz bardziej realna i dojmująco smutna.
Przyjazd bohatera – narratora do miasteczka, zamieszkanie w pensjonacie i zanurzenie się w starych dziejach, przypomina mi trochę Mike’a Murphy’ego z mini powieści Józefa Hena „Pingpongista”.
A na koniec, by poczuć ten styl i ten język przytaczam jeden z moich ulubionych fragmentów.
„Była bardzo wzburzona, kiedy pewnego razu lekkomyślnie wyznałem, że chciałbym napisać romans.
- Mój głupi chłopcze. To nie są już czasy Goethego i Schillera. Nikt już dzisiaj nie kocha prawdziwego piękna.
Ujęła mnie za rękę i zaprowadziła do sklepu, gdzie gruba żydówka chowała w elastyczne arkusze zadrukowanego papieru żywe karpie rozpaczliwie bijące łbami o ladę.
- Oto do czego dzisiaj służą książki – powiedziała wzburzona – zapamiętaj.
Stałem niemy, jak niemy uczestnik tej sceny, bezsilny karp owinięty w stronice wydarte z Lessinga”.
Ta książka to swojego rodzaju testament, który jest i spowiedzią, i dziejami dwóch rodów, i opowieścią o polsko – żydowsko – ukraińskim pograniczu kulturowym na przestrzeni dziejów. Dziejów, które lubią się powtarzać.
Pierwsze wzmianki o protoplastach rodu - Jurce Kobie i jego ojcu, setniku Bazylim sięgają powstań Chmielnickiego i są jak baśń o zbójcach z zamierzchłych...
2023-09-06
„Córeczka” to dynamiczna, żywiołowa i bardzo autentyczna opowieść o konflikcie w Ukrainie sięgająca roku 2014 i działań separatystów w Donbasie. Bardzo dobrze pokazuje eskalację wydarzeń z tamtego okresu.
Jest to prawdziwa powieść akcji, wręcz gotowa do przeniesienia na ekran. Napisana świetnym językiem, adekwatnym do dziejących się wypadków, dopasowanym do bohaterów, a bezimienna Córeczka jest jak awatar, w który czytelnik może się wcielić i poczuć, że sam znajduje się w centrum zdarzeń. I jeszcze siła przyjaźni, bo bez niej niewiele można byłoby zdziałać.
Mimo trudnej tematyki opowieść ta należy do tych motywujących i niosących wiarę w to, że jeśli się chce, to można i da się.
Miałam też takie refleksyjne historyczne déjà vu związane z mniejszościami narodowymi zamieszkującymi wschodnie rubieże.
„Córeczka” to dynamiczna, żywiołowa i bardzo autentyczna opowieść o konflikcie w Ukrainie sięgająca roku 2014 i działań separatystów w Donbasie. Bardzo dobrze pokazuje eskalację wydarzeń z tamtego okresu.
Jest to prawdziwa powieść akcji, wręcz gotowa do przeniesienia na ekran. Napisana świetnym językiem, adekwatnym do dziejących się wypadków, dopasowanym do bohaterów, a...
2023-11-05
Nie lubię pisać opinii o kiepskich książkach, a ta naprawdę była bardzo, bardzo, ale to bardzo słaba. Od oceny beznadziejnej ocalił ją jedynie drzemiący w niej potencjał, który był, ale ostatecznie się nie obudził.
Była to pokuta za brak wywiadu i moją niechęć do czytania opinii tuż przed czytaniem książki - by się nie sugerować.
Cóż, nie polecam, mimo natarczywych myśli kłębiących się w głowie, że może to klasyka, bo przecież, na jej podstawie powstał multioscarowy film. Nic bardziej mylnego.
Fabuła przewidywalna do bólu, naiwna, rozwleczona i zupełnie pozbawiona polotu. Postaci szablonowe i nieprawdziwe.
Z góry wiemy co będzie dalej i zawsze jesteśmy co najmniej kilka kroków przed bohaterami wiedząc jak postąpią.
Trudno byłoby mi tę książkę czytać, bo moje oczy ciągle uciekałyby do góry 🙄 uniemożliwiając patrzenie w tekst.
Słuchając audiobooka, wiele razy łapałam się na tym, że myślami błądzę gdzie indziej, ale mimo to nie miałam wrażenia, że coś mi umyka. Plusem słuchania, było też to, że tak zupełnie nie zmarnotrawiłam czasu, bo przy okazji zawsze „coś” innego robiłam.
Książka tak mnie rozstroiła, że w ogóle nie mam ochoty obejrzeć filmu.
Nie lubię pisać opinii o kiepskich książkach, a ta naprawdę była bardzo, bardzo, ale to bardzo słaba. Od oceny beznadziejnej ocalił ją jedynie drzemiący w niej potencjał, który był, ale ostatecznie się nie obudził.
Była to pokuta za brak wywiadu i moją niechęć do czytania opinii tuż przed czytaniem książki - by się nie sugerować.
Cóż, nie polecam, mimo natarczywych myśli...
2022-02-07
2023-08-17
Jakoś pominęłam „Starą baśń”, gdy byłam na etapie czytania książek Kraszewskiego. I mimo iż był to głośny tytuł, nie sięgnęłam po niego też później. Nie widziałam ekranizacji, bo bardzo rzadko zdarza mi się obejrzeć film, gdy wiem, że jest adaptacją, a ja nie przeczytałam jeszcze oryginału.
I tak naprawdę chyba tylko dzięki temu wyzwaniu ta powieść o prapoczątkach naszej państwowości dostała swoją szansę.
Trudno było mi na starcie odnaleźć się w tym słowiańsko - pogańskim świecie. Z czasem jednak opisywana historia zainteresowała mnie na tyle, że ostatecznie przeczytałam ją z przyjemnością. I nie żałuję.
Moją ulubioną bohaterką od razu stała się trzecioplanowa Jaruha, a jej charyzma, ziołolecznictwo, upodobanie do wiejskich zabaw, piwa i miodu czyni z niej takie skrzyżowanie Jagustynki i Jambrożego z „Chłopów”.
WYZWANIE CZYTELNICZE VIII 2023
Przeczytam książkę, z elementami folkloru, magii, mitów
Jakoś pominęłam „Starą baśń”, gdy byłam na etapie czytania książek Kraszewskiego. I mimo iż był to głośny tytuł, nie sięgnęłam po niego też później. Nie widziałam ekranizacji, bo bardzo rzadko zdarza mi się obejrzeć film, gdy wiem, że jest adaptacją, a ja nie przeczytałam jeszcze oryginału.
I tak naprawdę chyba tylko dzięki temu wyzwaniu ta powieść o prapoczątkach naszej...
2023-07-13
Sięgając po "Testament..." nie wiedziałam zupełnie na co się porywam. Czynnikiem decydującym była rekomendacja @Iwony i fakt, że tekst czyta Janusz Zadura.
I nie zawiodłam się.
Miałam co prawda dwa momenty krytyczne, ale talent interpretacyjny lektora nie pozwolił mi porzucić tej opowieści.
Utwór to specyficzny i nie każdemu może się spodobać, a Kościuszki w Kościuszce jest tu tyle co Kopernika w Koperniku u Wojciecha Orlińskiego w "Koperniku. Rewolucjach", czyli niewiele.
Zdarzają się pewne dłużyzny i mało istotne historyjki, o których sam ordynans Grippy mówi: „nie wiem co tu gadać więc gadam byle co”.
Mimo wszystko, po wysłuchaniu całości czuję satysfakcję. Kilka generalskich nazwisk, nazw miejscowości i nazw pól bitewnych ważnych w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych na pewno zostanie mi w głowie. Zaciekawiła mnie też postać Sally Hemings, o której nigdy nie słyszałam.
I ten charakterystyczny język Agrippy, w rewelacyjnym wykonaniu Zadury, np.: „Mówię wam ludzie. Uważajta co czytacie po gazetach, bo potrafią kłamać jak najęte”.
Sięgając po "Testament..." nie wiedziałam zupełnie na co się porywam. Czynnikiem decydującym była rekomendacja @Iwony i fakt, że tekst czyta Janusz Zadura.
I nie zawiodłam się.
Miałam co prawda dwa momenty krytyczne, ale talent interpretacyjny lektora nie pozwolił mi porzucić tej opowieści.
Utwór to specyficzny i nie każdemu może się spodobać, a Kościuszki w Kościuszce...
1999
2009-01-18
1999-05-29
1999-05-23
1999-05-10
2019-12-24
2019-12-17
2019-12-12
2019-12-08
2019-11-30
Czułam potrzebę sięgnięcia po cokolwiek Konwickiego. Przede wszystkim dla Konwickiej jakości. Jego nastrojowości, klimatu i języka. I dostałam co chciałam.
„A za oknem skrzył się śnieg, objęty sinawym pasem lasu”.
„Błyszczący księżyc, nanizywał się na rzadkie przeświecające się obłoki”.
„Czerwone plamy słońca przelewały się po żółtym igliwiu na mchu. Z rojstów krzyknął tęsknie żuraw jak więziony człowiek".
Temat okazał się przygnębiający, ale za to bardzo prawdziwy, obnażający mit „wojenki cudnej pani”. Piosenka ta, jak bolesny i przewrotny refren zgrzytała od czasu do czasu między wydarzeniami.
A życie partyzantów, jakże inne, niż co poniektórzy chcieliby je widzieć i wynosić na ołtarze.
„Urządzanie defilad, mszy polowych i różnych innych uroczystości wojskowych okazało się fałszywym wykładnikiem siły. W chwili próby powtórzył się wrzesień 1939 roku. Wojna u nas była ciągiem spontanicznych egzaltowanych zrywów i bolesnych rozczarowań”.
Ocena bardzo subiektywna, bo dodałam ekstra gwiazdkę za nazwisko, a jeszcze kolejną za spełnienie moich potrzeb. :)
Czułam potrzebę sięgnięcia po cokolwiek Konwickiego. Przede wszystkim dla Konwickiej jakości. Jego nastrojowości, klimatu i języka. I dostałam co chciałam.
więcej Pokaż mimo to„A za oknem skrzył się śnieg, objęty sinawym pasem lasu”.
„Błyszczący księżyc, nanizywał się na rzadkie przeświecające się obłoki”.
„Czerwone plamy słońca przelewały się po żółtym igliwiu na mchu. Z rojstów krzyknął...