-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2021-02-02
2019-09-11
"Miasto (...) wciąż jest piękne, zachęca swą czarną magią do grzechu..."
Trzecie spotkanie z Kubą Sobańskim okazało się jak dotąd najbardziej udane. W książce, a szczególnie w jej drugiej połowie dużo się dzieje, pojawiają się też nowi bohaterowie- jak Sonia Wodzińska, czy też starzy, znani z pierwszej części- z leczenia w klinice odwykowej wraca Julia Merk po wewnętrznej walce z uzależnieniem i czymś jeszcze... Niestety, jeśli chodzi o Kubę, mam wrażenie że pomimo upływu lat stracił pewną czujność. Poniesienie się emocjom także nie może mu wyjść na dobre, ale o tym przekonamy się już w tomie czwartym i ostatnim. Tymczasem "Spowiedź diabła" jest książką w której może nie ma tylu opisów zbrodni co choćby w pierwszym tomie, ale ich miłośnicy i tutaj znajdą coś dla siebie. Gra zaczyna się toczyć na nieco innym poziomie, a Sobański nie jest już chłopakiem, tylko trzydziestoletnim mężczyzną.
Wszystko byłoby super, gdyby nie nadużywanie przez Autora słowa "ordynarnie", czasem w miejscach, gdzie określenie to niezbyt pasowało, ale może się czepiam?
Wszystkim, którzy lubią dobre kryminały czy thrillery polecam tę książkę, z adnotacją, że by dobrze poznać zależności pomiędzy bohaterami, należałoby wcześniej przeczytać dwie poprzednie części. Jednak i bez tego książkę tę można przeczytać, gdyż Autor w skrócie przedstawia, jakie relacje łączą i łączyły w przeszłości postaci. Pozostaje mi jedynie zachęcić Was do tej niezwykłej lektury.
"Miasto (...) wciąż jest piękne, zachęca swą czarną magią do grzechu..."
Trzecie spotkanie z Kubą Sobańskim okazało się jak dotąd najbardziej udane. W książce, a szczególnie w jej drugiej połowie dużo się dzieje, pojawiają się też nowi bohaterowie- jak Sonia Wodzińska, czy też starzy, znani z pierwszej części- z leczenia w klinice odwykowej wraca Julia Merk po wewnętrznej...
2019-05-08
"Pamiętnik diabła" to nie jest łatwa książka. Choć jest to thriller, wydarzenia pozornie nie wydają się tak straszne, jak gdyby były opisywane z perspektywy osoby, która znalazła ofiary Rzeźnika Niewiniątek- taki to bowiem pseudonim zyskał narrator i morderca w jednym. Czytałam wiele opinii, że "przy tym wszystkim Kuba Sobański jest sympatycznym facetem i ciężko go nie lubić". Ja mam zgoła inne odczucie. Przerażają mnie tacy ludzie jak pan Sobański. "Pozornie normalni", a mający w głowie demony i z zimną krwią dopuszczający się potwornych czynów. Tak bardzo zimni i wyrachowani w swoim działaniu. Mam nadzieję, że w moim otoczeniu nie ma nikogo ani trochę podobnego do Kuby S. Mnie urok tego bohatera nie ujął, ale jako postać literacka zaciekawiła mnie kreacja jego postaci, gdyż niełatwo chyba stworzyć takiego bohatera, budzącego tak różne odczucia. Jedno co potwierdza ta książka, to starą prawdę że "zło rodzi zło".
Długo nie wiedziałam, co mam napisać po przeczytaniu tej powieści. Niewątpliwie czegoś takiego dotąd nie było w polskiej literaturze. Pan Bednarek bardzo wiarygodnie oddał klimat panujący wśród lubiących imprezy studentów, dobrze nakreślił postaci, a nawet zaimponował mi wiedzą o takich drobiazgach jak broń używana przez Rzeźnika Niewiniątek czy działanie pigułki gwałtu. Świetnie przygotował się do napisania tej książki, co zaprocentowało. Jednak... Ja naprawdę w miarę czytania tej książki- gdzie w pewnym momencie musiałam ją odłożyć na bok- przestawałam czuć jakiekolwiek pozytywne uczucia względem głównego bohatera. Szkoda. Najbardziej chyba mój stosunek do niego zmienił się po tym, jak potraktował osoby które znał osobiście.
Jakkolwiek nie czuję sympatii do Kuby, na pewno sięgnę po następny tom cyklu, z czystej ciekawości, co dalej. A "Pamiętnik diabła" jest na pewno książką wybitną, choć momentami zbyt ciężkostrawną- nie ma niczego straszniejszego niż mrok ludzkiej duszy.
"Pamiętnik diabła" to nie jest łatwa książka. Choć jest to thriller, wydarzenia pozornie nie wydają się tak straszne, jak gdyby były opisywane z perspektywy osoby, która znalazła ofiary Rzeźnika Niewiniątek- taki to bowiem pseudonim zyskał narrator i morderca w jednym. Czytałam wiele opinii, że "przy tym wszystkim Kuba Sobański jest sympatycznym facetem i ciężko go nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-26
Drugą część tetralogii o Kubie Sobańskim czytałam jakiś czas po pierwszej, wydarzenia w niej opisane także dzieją się później- jednak różnica wynosi kilka lat. Kuba jest adwokatem w dobrej kancelarii, gdy Kraków nawiedza kolejny seryjny morderca- Rozpruwacz. Kiedy zostaje złapany, na swojego obrońcę wybiera początkującego adwokata- naszego Kubusia. Pomysł ciekawy, jak również historia Remiszewskiego, jednak pomimo uchylenia rąbka tajemnicy Autor nie wyjawił najważniejszego- mam nadzieję, że nastąpi to w dalszych tomach. Niewątpliwie ciekawą postacią jest Ada- córka "Rzeźnika z Krakowa". Niestety, nie podobało mi się zakończenie dotyczące tej postaci i miałabym tutaj kilka uwag, ale nie chcę spojlerować.
Treść książki to głównie przygotowania do wielkiego procesu i powrót demonów Kuby- czy może demona? Dziwi fakt, że po procesie Tomka tak długo się powstrzymywał, a jego życie zaczęło być prawie normalne- no, jeśli zaliczanie małolatek niemal hurtem to norma.
Nie powaliła mnie ta część. Ada stanowiła najlepiej dotąd wykreowaną postać, jednak zbyt wiele tajemnic dziewczyny denerwowało. Pewną wisienką na torcie (ok, ciastku) okazał się epilog- zapowiadają się duże zmiany. I choć "dwójkę" oceniam jako "dobrą", nie mogę się powstrzymać, by nie zacząć czytać części trzeciej- jestem ciekawa odpowiedzi na pytania z tej części i pewnego planu zemsty.
Drugą część tetralogii o Kubie Sobańskim czytałam jakiś czas po pierwszej, wydarzenia w niej opisane także dzieją się później- jednak różnica wynosi kilka lat. Kuba jest adwokatem w dobrej kancelarii, gdy Kraków nawiedza kolejny seryjny morderca- Rozpruwacz. Kiedy zostaje złapany, na swojego obrońcę wybiera początkującego adwokata- naszego Kubusia. Pomysł ciekawy, jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-08
Ta część, jak do tej pory, była najlepsza z całego cyklu "Akademii wampirów". Fakt, akcja dość dlugo się rozkręca, gdyż dużo jest wątków pobocznych, jednak kiedy już przyspieszy- nie sposób się oderwać. Wybaczę także Autorce pewne niedociągnięcia a propos Syberii (Rose wędrowała po niej w okresie Wielkanocy odziana w jeansy i chyba nawet bez kurtki- w swetrze- wypadaloby zapoznać się z klimatem miejsca, gdzie w zimie -40 stopni nie jest niczym wyjątkowym).
Poznajemy kilka nowych postaci- Sydney (która wzbudza ciekawosc i owiana jest pewna tajemnicą), Avery (nową uczennicę przyjętą do Akademii, próbującą zająć miejsce Rose u boku Lissy), Abe'a Mazura (tajemniczego mężczyznę, który pojawiał się "znikąd" zawsze, kiedy trzeba było) i innych- wśród nich rodzinę Dymitra.
Nie chcąc nic zdradzać, nie mogę napisać zbyt dużo o samych bohaterach (a będzie się działo, oj, będzie!). Rose w tej części pokaże, że z tomu na tom dojrzewa, i pomimo tego, że uczy się na własnych błędach- ma w sobie jakąś niezłomną siłę i chęć życia, a także pewne priorytety.
Jako że skończyłam "Przysięgę krwi" niecałą dobę temu, jeszcze nie ostygły we mnie emocje związane z lekturą (a nastolatką już długo nie jestem). Czasami sprawia to trudności z napisaniem obiektywnej opinii- mam nadzieję, że przynajmniej w części teraz mi się to udało.
Ta część, jak do tej pory, była najlepsza z całego cyklu "Akademii wampirów". Fakt, akcja dość dlugo się rozkręca, gdyż dużo jest wątków pobocznych, jednak kiedy już przyspieszy- nie sposób się oderwać. Wybaczę także Autorce pewne niedociągnięcia a propos Syberii (Rose wędrowała po niej w okresie Wielkanocy odziana w jeansy i chyba nawet bez kurtki- w swetrze- wypadaloby...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-27
Drugą część cyklu "Malownicze" czytało mi się niemal tak samo dobrze, jak pierwszą. Zabrakło mi trochę Julki, a Madelaine ciągle nie umiem rozgryźć. Z jednej strony piękna, dobra i niegłupia, a z drugiej przy niepowodzeniu mająca skłonności do flirtu z niznajonymi mężczyznami, którzy- bez wyjątku- traktują ją jak prawdziwą damę. Momentami miałam wrażenie, że pomimo starań Autorki, by postać ta wypadła na taką z krwi i kości, wyszło to nieco zbyt cukierkowo. Problemem Madelaine jest właściwie tylko to, czy zostaną jej "przyznane" dziewczynki, które chce adoptować- pieniądze, problemy osobiste, wszystko to układa się Magdzie wręcz idealnie, choć ona sama właściciwie wcale się o to nie stara. I choć Autorka przedstawiła swoją bohaterkę jako kobietę niemal idealną, ja widziałam w niej kilka cech, które niespecjalnie mi się spodobały (w drugim tomie jest to jeszcze bardziej widoczne). Obrażenia się na rodziców za ukrywanie prawdy, zbytnia ufność w stosunku do "wybranych" i niechęć w stosunku do gości Łucji- to wszystko sprawia, że postać Madeleine jawi mi się jako osoba humorzasta i skupiona na sobie. O wiele bardziej polubiłam Krysię, która jest w stanie przymknąć oko na słabości innych i nie robi z siebie chodzącego ideału.
Jeśli chodzi o samą książkę, przyjemnie i szybko się ją czyta, choć zastanawiam się, jak długo pozostanie w mojej pamięci. Oczywiście zamierzam kontynuować cykl, gdyż ciekawa jestem szczególnie wątku z udziałem Kacpra, Julki i Krysi. Dobry "odprężacz" w tym trudnym dla nas wszystkich czasie.
Drugą część cyklu "Malownicze" czytało mi się niemal tak samo dobrze, jak pierwszą. Zabrakło mi trochę Julki, a Madelaine ciągle nie umiem rozgryźć. Z jednej strony piękna, dobra i niegłupia, a z drugiej przy niepowodzeniu mająca skłonności do flirtu z niznajonymi mężczyznami, którzy- bez wyjątku- traktują ją jak prawdziwą damę. Momentami miałam wrażenie, że pomimo starań...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-17
Ciężko jest mi obiektywnie ocenić tę książkę i- jako że to ostatni tom- cały cykl o Kubie Sobańskim. "Wyrok diabła" jest podsumowaniem pewnego etapu w życiu Kuby, choć muszę przyznać, że spodziewałam się innego zakończenia. Nie umiem powiedzieć, czy lubię postać Kuby Sobańskiego. Niewątpliwie kreacja takiego bohatera jest największym sukcesem Autora- choć to seryjny morderca, nie sposób jest go nie lubić, choć jednocześnie zdrowy rozsądek podpowiada, że nigdy nie chcielibyśmy poznać go w realu. W części trzeciej Kuba poznał Sonię Wodzińską, która w tomie czwartym ma właściwie rolę równie ważną, co on sam. Nie chcę spoilerować, ale napiszę, że od samego początku, gdy dziewczyna przypadkowo poznała tajemnicę Kuby, wiedziałam, że ten ich związek czy układ "Mistrz i uczennica" nie może się udać. Sonia wiele razy mnie denerwowała, ale myślę że był to celowy zabieg Autora. Rozpieszczona, a zarazem skrzywdzona i samotna nastolatka z temperamentem wulkanu i nienawiścią, jaka ją przepełniała... Mamy okazję zobaczyć, gdzie zaprowadzą nas (i bohaterów) jej gierki. Jeśli chodzi o Kubę, mam wrażenie, że Rzeźnik Niewiniątek przez lata spoważniał i zaakceptował swoje demony- czy raczej jednego demona... Stał się degustatorem, czasem musiał spróbować "ulubionego dania", ale potrafił z tym prawie normalnie żyć. Być może po prostu problemy dnia codziennego- prowadzenie kancelarii, wygrywanie kolejnych spraw (choć było trudniejsze po śmierci Sandry) nie pozwalały mu na zbyt częste "spotkania z Klarą"... Niewątpliwie Kuba dojrzał, niestety nie na tyle, by umieć poradzić sobie z Sonią. Ich związek jest na pewno nietypowy- są kochankami, przyjaciółmi, nauczycielem i uczennicą, partnerami dzielącymi pasję zabijania, a jednocześnie każde z nich ma swoje własne sprawy i tajemnice, które ukrywa przed tym drugim. Nie umiem jednak zrozumieć uczucia, jakim Kuba darzył Sonię- zbyt wiele sprzeczności jest pomiędzy tym, co dla niej robi i tym, jak czasem o niej myśli. A ostatni tom to właśnie opis zdarzeń, jakie rozegrały się pomiędzy nimi, oraz machiny, którą uruchomili.
Brakowało mi tutaj- jak to w ostatniej części- jakiegoś zakończenia niektórych wątków, szczególnie chodzi mi o Remiszewskich- byłam przekonana, że ta historia nie jest jeszcze zakończona. W efekcie nie dowiedziałam się, kim była tajemnicza Nina. Był to dla mnie zawód.
Jeśli chodzi o inne rzeczy, które mi się nie podobały: nadużywanie słowa "ordynarny" w różnych osobach i formach, często zupełnie nie pasujące do sytuacji (jak można np. ordynarnie zamknąć drzwi?). Ten przymiotnik pojawił się w tomie trzecim i przykleił do dalszej historii na dobre, wyskakując niczym diabeł z pudełka. Jeśli chodzi o fabułę, opis pobytu Kuby w areszcie śledczym jest naciągany, a wypadałoby zasięgnąć informacji, jak to naprawdę wygląda- chodzi o szczegóły, ale dające mylący obraz. Wiem, że wymienione wyżej rzeczy to jedynie drobnostki, jednak czasem to właśnie one decydują o tym, jak bardzo jesteśmy w stanie wczuć się w akcję.
Podsumowując, początek czwartego tomu (retrospekcja), zwiastujący opisane dalej wydarzenia, niczym nie zaskakuje i nie wnosi nic do książki. Wręcz przeciwnie- traci ona jakąś dynamikę- mnie przez pierwsze 100 stron było się ciężko przebić. I zapewne bym sobie darowała, gdyby nie hipnotyczna i przyciągająca czytelnika postać Kuby Sobańskiego.
Za ten tom jestem w stanie dać 6 na 10 gwiazdek, za całość: 7,5. Cykl o Kubie Sobańskim godny jest polecenia, choćby za stworzenie tak skomplikowanego głównego bohatera, jakim jest główny bohater.
Ciężko jest mi obiektywnie ocenić tę książkę i- jako że to ostatni tom- cały cykl o Kubie Sobańskim. "Wyrok diabła" jest podsumowaniem pewnego etapu w życiu Kuby, choć muszę przyznać, że spodziewałam się innego zakończenia. Nie umiem powiedzieć, czy lubię postać Kuby Sobańskiego. Niewątpliwie kreacja takiego bohatera jest największym sukcesem Autora- choć to seryjny...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-10
Książka ta budzi wśród Czytelników najróżniejsze emocje, jak z resztą widać z zamieszczonych opinii. Właściwie każdy ma coś do zarzucenia, ale... czyta! Czy nie o to chodzi?
Anastazję (Anę) poznajemy w chwili kiedy ma za chwilę ukończyć collage i wybrać studia (w USA jest nieco inny system szkolnictwa). Jest dziewczyną raczej nieśmiałą, nieświadomą własnej urody, i nie bardzo wie, co chce robić w życiu. Z kolei Christian Grey to- w wieku 26 lat- potentat finansowy, prezes firmy zajmującej się dość szeroką dzialalnoscią, bajecznie bogaty i przy tym przystojny. Ma jednak nie do końca poprawne relacje damsko-męskie- nie uznaje normalnych związków, jedyna forma bliskości, jaka go interesuje, opiera się na opracowanym przez niego kontrakcie, na zgodę w zabawach w stylu sado-macho.
Pierwsze spotkanie Any i Christiana wypada zupelnie przypadkowo, następne sa już natomiast wyreżyserowane przez Greya, który chce lepiej poznać Anę. Jak potoczy sie ta znajomość, tak- pozornie- dwóch różnych osobowości?
Ja część pierwszą "połknęłam" szybko, pomimo irytujacych mnie niekiedy zachowań Any (przychodzą mi same niezbyt literackie okreslenia, moze poprzestanę na "chciałabym, ale boje się"- co jednak w pelni nie oddaje przesłania). Ostatecznie, gdyby nie cielęce wręcz zauroczenie Christanem, żadna normalna kobieta, dodajmy tutaj- dziewica, nie poszłaby na warunki opisane w "kontrakcie". No chyba, że to ja jestem z innej bajki, lub-cóż- z innej epoki...
Nieco irytujacy jest na pewno zdziecinnialy język, jakim posługuje się główna bohaterka (choc ponoć w dużej mierze jest to także wina tlumaczenia). I o ile w to jestem w stanie uwierzyć, to "wewnetrzną boginię", pojawiającą się na co drugiej stronie, muszę uznać za fakt... Zastanawiałam się momentami, dlaczego wydawca nie zwrócił Autorce uwagi na zbyt częste powtórzenia pewnych sformułowań? (Nie wspomnę już o tym, że takie szukanie w sobie "drugiej siebie" zakrawa mi na schizofrenię ;) ).
Pomimo tego debiut uważam za udany- niby wszyscy krytykują, wytykają niedoskonałości- ale sięgają po "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Mnie osobiscie książka się podobała- wręcz nie mogłam się oderwać :).
Książka ta budzi wśród Czytelników najróżniejsze emocje, jak z resztą widać z zamieszczonych opinii. Właściwie każdy ma coś do zarzucenia, ale... czyta! Czy nie o to chodzi?
Anastazję (Anę) poznajemy w chwili kiedy ma za chwilę ukończyć collage i wybrać studia (w USA jest nieco inny system szkolnictwa). Jest dziewczyną raczej nieśmiałą, nieświadomą własnej urody, i nie...
2016-02-19
"Igrzyska śmierci" od samego początku przeniosły mnie do świata wykreowanego przez S. Collins, świata niebezpiecznego, którego realia są osadzone w Panem, państwie powstałym na resztkach dawnego terytorium Ameryki Północnej, znacznie mniejszej po powodziach i innych kataklizmach. Życie w Panem jest pełne niebezpieczeństw, jedynie mieszkańcy Kapitolu mają pełne brzuchy i wszelkie możliwe luksusy. Kapitol jest siedzibą władz Panem, które to usiłują wprowadzić maksymalną kontrolę w poszczególnych dwunastu dystryktach, a najokrutniejszą tradycją, mającą przypomnieć kto rządzi, odbywającą się co roku, jest udział dwojga tzw trybutów- dzieci pomiędzy 12 a 18 rokiem życia wybieranych z każdego dystryktu, w Głodowych Igrzyskach. Główna bohaterka i jednocześnie narratorka- Katniss, bierze udział w igrzyskach zamiast swej młodszej, ukochanej siostrzyczki- wie, że Prim nie miałaby żadnych szans na arenie. Jak potoczą się igrzyska- tego nie zdradzę, przeczytajcie sami, gdyż ta książka jest po prostu genialna.
Pomysł na fabułę- nowatorski, świetny, dla mnie- majstersztyk. Czytając tę opowieść, pochłaniałam stronę za stroną, zarwałam niejedną noc, gdy w dzień nie miałam czasu na czytanie. Niezliczoną ilość razy zadawałam sobie pytanie- jak Suzanne Collins udało się stworzyć coś tak poruszającego? Czułam, jakby wszystkie inne książki przy tej jednej były przewidywalne, a ta jedna jedyna- wyjątkowa, genialna w swojej odmienności. Z taką historią, bohaterami, klimatem i akcją mknącą niczym roller-coaster, "Igrzyska..." robią niesamowite wrażenie. Bohaterowie są z jednej strony wyjątkowi, a z drugiej- bardzo ludzcy (troszkę nie rozumiem tutaj- w niektórych opiniach, pisania, że Katniss przedstawiono jako ideał- w żadnym wypadku nie jest to postać "płaska", czy na wskroś dobra. Nie jest przecież pewna swoich uczuć, a konsekwentnie gra, chcąc przeżyć i jednocześnie zachować własne ideały w tym starciu z władzami Kapitolu (Snowem), jakim naprawdę okażą się głodowe igrzyska. Katniss ponadto jest sprytna i szybko się uczy, jest honorowa i przy tym wszystkim- w pewien dziewczęcy sposób nieśmiała w kontaktach damsko-męskich (trochę tego jej podejścia nie rozumiem, bo ona sama nawet nie wie, czy kocha Gale'a, czy jest tylko jej przyjacielem- a jeśli się nie wie... Jeśli chodzi o Peetę, sytuacja jest bardziej skomplikowana. W postaci Katniss nie podobało mi się też to, że dziewczyna lubi polować- ale to już moje własne poglądy się tutaj wtrąciły. Ogólnie uważam, że ta dziewczyna ma w sobie wielką siłę i za pewne jeszcze będzie o niej głośno- w końcu nie jest tajemnicą, że "Igrzyska śmierci" są trylogią.
Książka ta, z jej bohaterami, niesamowicie szybką akcją, i tematyką stanowi coś w stylu koktajlu Mołotowa. Albo się ją odłoży po kilku stronach na półkę, albo pokocha.
Gdybym miała wybrać jedną scenę, która zrobiła na mnie najsilniejsze wrażenie, bez wątpienia byłaby to chwila tuż przed zakończeniem Igrzysk- spotkanie ze zmiechami. Ich opis sprawił, że przeszły mnie ciarki. Oczywiście pojawia się pytanie- jak powstały? I mam wielką nadzieję, że dowiem się tego z następnych części. Mam pewną teorię, ale czy chociaż trochę przybliżyłam się do prawdy? Opis zmiechów był na tyle sugestywny, że pierwszy raz od sama nie wiem kiedy, autentycznie poczułam strach, wstręt, obrzydzenie i jakąś niezdrową ciekawość (jakże ułomną istotą jest człowiek...).
Czy polecam "Igrzyska śmierci"? Tak, jak najbardziej, ale tym, którzy wiedzą, czego się spodziewać, przynajmniej z notki na okładce. Niby jest to "młodzieżówka", a dotyka problemów o wiele za poważnych jak na literaturę tego typu, dlatego i starsi czytelnicy poczują się zaintrygowani życiem w Panem. Jak dla mnie- bezwględne 10/10.
"Igrzyska śmierci" od samego początku przeniosły mnie do świata wykreowanego przez S. Collins, świata niebezpiecznego, którego realia są osadzone w Panem, państwie powstałym na resztkach dawnego terytorium Ameryki Północnej, znacznie mniejszej po powodziach i innych kataklizmach. Życie w Panem jest pełne niebezpieczeństw, jedynie mieszkańcy Kapitolu mają pełne brzuchy i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie będę ukrywać, że "Histeria" nie podobała mi się tak bardzo jak "Wrzask", debiutancka książka Autorki. Autorka ma jednak duży potencjał, do dopracowała tutaj sylwetki Larysy Luboń i Brunona Wilczewskiego, a są to na pewno nietuzinkowi bohaterowie. Miłym akcentem było miejsce akcji, tzn. warszawski Ursynów, gdzie sama mieszkam. Troszkę narzekałam na tempo akcji, nie było też jakiegoś dużego wodzenia za nos (co lubię), ale książkę czyta się szybko. Porusza bardzo ważny problem: dręczenia psychicznego dzieci, które potrafi być gorsze niż widoczne rany.
Ciekawą postacią był także Fantom, choć od początku- uwaga, spoiler- nie wierzyłam w to, iż to on jest mordercą.
Na pewno będę śledzić rozwój kariery pisarskiej pani Janiszewskiej.
Nie będę ukrywać, że "Histeria" nie podobała mi się tak bardzo jak "Wrzask", debiutancka książka Autorki. Autorka ma jednak duży potencjał, do dopracowała tutaj sylwetki Larysy Luboń i Brunona Wilczewskiego, a są to na pewno nietuzinkowi bohaterowie. Miłym akcentem było miejsce akcji, tzn. warszawski Ursynów, gdzie sama mieszkam. Troszkę narzekałam na tempo akcji, nie było...
więcej Pokaż mimo to