-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2019-12-30
2019-03-19
2019-01-29
2019-02-14
2019-02-17
Młoda studentka Alicja podczas samodzielnej wycieczki w Bieszczadach wpada do zamarzniętego jeziora. Przed utonięciem ratuje ją Wiktor, który postanawia zaopiekować się dziewczyną. Ich wzajemna relacja powoli zamienia się w coś więcej, jednak czy przeszłość oraz wewnętrzna natura bohaterów nie okaże się dla nich zbyt dużą przeszkodą?
Zastanawiałam się, jak w miarę sprawnie oraz bez zbyt dużej krytyki opowiedzieć o tej książce. Doszłam do wniosku, że jednak się nie da.
Przede wszystkim główna bohaterka - jedna z najbardziej irytujących postaci, na jakie miałam okazję trafić. Infantylna, nierozważna, wręcz zachowująca się momentami jak wariatka. Jej relacja z Wiktorem w moim odczuciu okazała się płytka i pozbawiona jakichkolwiek emocji. Obserwując zachowanie Alicji, nie mogłam się nadziwić, jakim cudem ten facet mógł się w niej zakochać? Nie mam pojęcia, czy autorka celowo wykreowała taką postać, czy też była ona nieudaną próbą stworzenia kogoś zupełnie innego.
Wszelkie elementy fantastyki, jakie pojawiły się w książce, ani trochę do niej nie pasowały. Sceny, w których przykładowo Alicja próbuje nawiązać duchową więź z siostrami lub siedzi pośrodku kręgu, chcąc przepędzić z domu złą energię, wyglądały jak kiepski żart. Osobiście uważam, że fantasy to mój ulubiony gatunek literacki, z którym jestem blisko związana, przez co nigdy nie dziwię się, że w powieści pojawi się nagle magia, nadnaturalne stworzenia czy moce bohaterów. Jednak w ,,Więzi'' każde nawiązanie do fikcji literackiej było jak sytuacja, w której spotykamy człowieka, mówiącego nam, że różowe, latające jednorożce naprawdę istnieją. Wyśmiewamy go lub bierzemy za niepoczytalnego, a w jego słowa nie chcemy absolutnie wierzyć. Według mnie wątek fantastyczny został tu włożony na siłę, był nieprzemyślany i nieadekwatny do reszty fabuły.
Książka ta liczy sobie niecałe 400 stron, z czego prawie połowa to długie, całkowicie niepotrzebne opisy, które momentami zaczęłam pomijać. W całym utworze występuje tyle absurdalnych, irytująco śmiesznych scen, że w gruncie rzeczy ciężko jest się skupić na samych wydarzeniach i czytać dalej. Ja po kilkudziesięciu pierwszych stronach miałam już dosyć, czułam się zmęczona oraz niesamowicie znudzona lekturą, przez co musiałam odkładać ją co 5-10 minut na bok.
Przyznam szczerze, że jest bardzo mało tytułów, gdzie nie znalazłabym ani jednej pozytywnej cechy. W tym przypadku mogłabym powołać się na nawiązanie do mitologii słowiańskiej, jednak zważając na fakt, iż w ogóle się na tym nie znam, nie mogę zaliczyć tego do rzeczy, jakie wyszły autorce dobrze. ,,Więź'' to zlepek wielu dziwnych elementów pozbawionych logiki i sensu. Jako że jest to pierwszy tom trylogii ,,Mocy i szału'', po kolejne części z pewnością nie sięgnę, by nie tracić na nie cennego czasu.
Młoda studentka Alicja podczas samodzielnej wycieczki w Bieszczadach wpada do zamarzniętego jeziora. Przed utonięciem ratuje ją Wiktor, który postanawia zaopiekować się dziewczyną. Ich wzajemna relacja powoli zamienia się w coś więcej, jednak czy przeszłość oraz wewnętrzna natura bohaterów nie okaże się dla nich zbyt dużą przeszkodą?
Zastanawiałam się, jak w miarę sprawnie...
2019-02-25
2019-03-07
2019-04-14
,,Nikt nie żyje wiecznie, ale to, co po sobie zostawiamy, utrzymuje nas przy życiu dla kogoś innego.''
Od jakiegoś czasu zrobiło się dość głośno na temat ,,Naszego ostatniego dnia". Osobiście byłam niesamowicie ciekawa tej książki odkąd tylko zobaczyłam ją kiedyś na zagranicznym bookstagramie, a wraz z jej polską premierą dostałam w końcu szansę na przeczytanie tego tytułu.
,,Nasz ostatni dzień" to opowieść o dwójce młodych chłopaków, dostających wiadomość od Prognozy Śmierci, że zginą w przeciągu najbliższych 24 godzin. Świat, w którym żyją, wszedł już na wyższy poziom rozwoju, dzięki czemu każdy człowiek może przygotować się na swoje odejście w wybrany przez siebie sposób. I w tym aspekcie choć sam pomysł na fabułę jest jak najbardziej oryginalny i warty uwagi, to zabrakło mi przedstawienia większej ilości szczegółów, na jakiej konkretnie zasadzie ów pomysł został oparty i skąd ludzie posiedli wiedzę o nadchodzącej śmierci.
Cała reszta rzeczywiście wypadła przyzwoicie. Mateo oraz Rufus, czyli główni bohaterowie zestawieni na zasadzie kontrastu, dali polubić się już od pierwszej strony, a ich podróż w ostatnim dniu na ziemi była ciekawym doświadczeniem. Tak naprawdę cała książka ma na celu skłonić czytelnika do refleksji nad własnym życiem; nad tym, by nie tracić czasu na chowanie się po kątach i tworzeniu barier, ograniczających człowieka w jego działaniach. Trzeba żyć, podejmując próby osiągnięcia postawionych sobie celów i starać się być możliwe najlepszą wersją samego siebie, by coś po sobie zostawić.
I tak jak przesłanie książki jest jedną z rzeczy, którą zawsze powtarzam innym (stąd też pomysł na mój tatuaż z cytatem ,,Die with memories, not dreams"), dzięki czemu ,,Nasz ostatni dzień" to lektura z pewnością wartościowa, godna polecenia w szczególności osobom młodym, to mimo wszystko spodziewałam się, że poruszy mnie ona mocniej, wzbudzając silniejsze emocje, czego niestety nie udało jej się zrobić 😔 Jestem także lekko zawiedziona zakończeniem, jednak tej kwestii nie będę poruszać bezpośrednio w recenzji ze względu na spoilery.
Nie jestem też pewna, czy dobrze zrozumiałam cel umieszczenia pojedynczych rozdziałów opisujących wydarzenia z punktu widzenia losowych osób. Niekiedy byli to ludzie, których główni bohaterowie znali bądź spotkali na swojej drodze i przez to przyczynili się w jakiś sposób do zmiany ich decyzji lub patrzenia na świat, jednak innym razem wydaje mi się, że nie mieli zupełnie nic wspólnego z centralnym ośrodkiem fabuły. Doszukałam się w nich na siłę jakiegokolwiek sensu, ale w dalszym ciągu brakowało mi bardziej klarownego zaznaczenia przez autora, czemu tak naprawdę miały one służyć.
Mam wrażenie, że oczekiwałam od ,,Naszego ostatniego dnia'' zbyt wiele. Chciałam czegoś mocnego w odbiorze, morza wylanych łez podczas czytania i nie dającej o sobie zapomnieć historii. I tak jak ten trzeci element został właściwie spełniony, gdyż książka faktycznie różni się od reszty oraz zostaje na dłużej w głowie, tak dwa poprzednie już niestety nie. Nie zrozumcie mnie źle, w dalszym ciągu uważam, iż warto jest sięgnąć po najnowszą powieść Adama Silvery, bo jej przekaz jest ogromnie ważny, zwłaszcza dla młodzieży, a całość napisana naprawdę dobrze. Po prostu nastawiłam się na jeszcze więcej, niż w rzeczywistości otrzymałam.
,,Opowieści mogą uczynić kogoś nieśmiertelnym, o ile zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce je poznać.''
,,Nikt nie żyje wiecznie, ale to, co po sobie zostawiamy, utrzymuje nas przy życiu dla kogoś innego.''
Od jakiegoś czasu zrobiło się dość głośno na temat ,,Naszego ostatniego dnia". Osobiście byłam niesamowicie ciekawa tej książki odkąd tylko zobaczyłam ją kiedyś na zagranicznym bookstagramie, a wraz z jej polską premierą dostałam w końcu szansę na przeczytanie tego...
2019-04-18
,,Wszystkie bitwy wygrywamy lub przegrywamy najpierw w swoim umyśle.''
Jessica i Callen poznali się w dzieciństwie w opuszczonym wagonie, do którego oboje zaglądali, by uciec od brutalnej rzeczywistości. Mimo silnej więzi, jaka ich połączyła, któregoś dnia chłopak zniknął bez śladu, zostawiając swoją przyjaciółkę ze złamanym sercem. Jednak najwidoczniej los chciał, by ich ścieżki zetknęły się ponownie, gdyż wiele lat później Callen jako światowej sławy kompozytor całkiem przypadkowo spotyka poszukującą stałej pracy w wymarzonym zawodzie Jessicę, którą dawno temu zostawił bez pożegnania.
Sięgając po ,,Bez żalu'' spodziewałam się raczej jednej z wielu schematycznych historii miłosnych, jakich na obecnym rynku jest do groma. Z pozostałych książek Mii Sherdian czytałam dotychczas tylko jedną, zatem interesowało mnie, jaką opinię wyrobię sobie na temat innej powieści autorki. Naprawdę nie pomyślałabym, że przyjmę tę historię aż tak dobrze!
Z książkami, w których wątek romantyczny wysunięty jest na pierwszy plan, trzeba przede wszystkim polubić się z głównymi bohaterami. Najzwyczajniej w świecie spodobała mi się kreacja Jessici i Callena, ich wzajemna relacja, ukazanie przeszłości oraz drogi, jaką obrali w swoim przyszłym życiu. Dlatego też już od samego początku byłam autentycznie ciekawa dalszego przebiegu fabuły, a kolejne rozdziały czytałam z dużym uśmiechem na twarzy. Być może dla niektórych przedstawiona historia nie będzie należeć do tych, które faktycznie mogłyby się zdarzyć w rzeczywistości, jednak osobiście przyłapałam się podczas czytania na tym, że wielokrotnie w mojej głowie przy poszczególnych sytuacjach pojawiała się myśl, iż przecież to wszystko faktycznie ma dużo wspólnego z prawdziwym życiem. Myśli, zachowania bohaterów, pełno wartościowych, a zarazem ukazanych w bardzo prosty sposób lekcji, które do tej pory zostały w mojej pamięci.
Nie brakuje tu również sporej dawki humoru, czy z drugiej strony elementów zaskoczenia, gdzie utożsamiając się z bohaterami, przeżywałam następne wydarzenia niemal równie mocno jak oni. Nawet sam pomysł na fabułę, choć początkowo wydawałby się podobny do wielu innych, w praktyce okazuje się posiadać niejednego asa w rękawie wyróżniającego go na tle reszty. I tak, jak bardzo rzadko wzruszam się na książkach, tak przy tej w pewnym momencie dałam się ponieść emocjom.
,,Bez żalu'' okazała się niezwykle pozytywnym zaskoczeniem. Lekka, wciągająca natychmiast po jej rozpoczęciu, wzbudzająca w czytelniku całą gamę uczuć, jak również przekazująca niejedną wartościową lekcję, którą trzeba chcieć w niej dostrzec. Oczywiście ile ludzi, tyle opinii; w końcu każdego z nas bawi i porusza co innego, ale w moim przypadku Mia Sheridan sprawiła, że o tej książce prędko nie zapomnę.
,,Czasami miłość potrzebuje tylko odrobimy bliskości, żeby rozkwitnąć.''
,,Wszystkie bitwy wygrywamy lub przegrywamy najpierw w swoim umyśle.''
Jessica i Callen poznali się w dzieciństwie w opuszczonym wagonie, do którego oboje zaglądali, by uciec od brutalnej rzeczywistości. Mimo silnej więzi, jaka ich połączyła, któregoś dnia chłopak zniknął bez śladu, zostawiając swoją przyjaciółkę ze złamanym sercem. Jednak najwidoczniej los chciał, by ich...
2019-04-28
2019-08-01
,,Twoje fotografie'' to książka poruszająca poważny i ciężki temat choroby zaledwie dwudziestoośmioletniej kobiety, która w swoich ostatnich miesiącach życia postanawia korzystać z niego pełną piersią. Jednak zamysł autorki nad stworzeniem tej historii, a jej wykonanie to dwie zupełnie różne rzeczy.
Tak naprawdę cała książka wydała mi się przerysowana. Już od pierwszej strony pomyślałam sobie, że styl pisania Tammy Robinson po prostu nie jest dla mnie. Bohaterowie okazali się bezbarwni i bezpłciowi, jak zwykłe marionetki niemające nic szczególnego do przekazania; pomysł Avy z zorganizowaniem ślubu w...pojedynkę? Dla mnie był całkowicie pozbawiony jakiegokolwiek sensu, a absurdu całej sytuacji dodał fakt, iż kobieta w idealnym momencie odnalazła mężczyznę, który niemalże od razu był gotowy zmienić dla niej swoje życie, pomimo iż wiedział, że wiąże się z osobą, której nie zostało zbyt dużo czasu. Nie zrozumcie mnie źle - sama inicjatywa jest oczywiście piękna, ale takie rzeczy nie zdarzają się w rzeczywistości, którą doskonale znamy.
Następna sprawa to nagły wysyp wielbicieli Avy, którzy po przeczytaniu jej historii, nie tylko zaczęli wysyłać jej różne upominki, ale również proponować (za darmo!) oddanie do użytku własnego lokalu, w którym można byłoby zorganizować wyżej wspomniany ślub, piękne suknie poprzednich właścicielek specjalnie na tę okazję, pieniądze, a także inne rzeczy, których nikt nie rozdaje nam na co dzień tak bezinteresownie. Owszem, na całym świecie ludzie starają się sobie pomagać, ale osób takich jak Ava jest miliony; osób proszących o wsparcie materialne bądź duchowe, które nie dostają nagle nowej pracy w gazecie czy setek prezentów jak główna bohaterka książki.
Będąc całkowicie szczerą, jestem okropnie zawiedziona tym, jak po macoszemu można było potraktować tak ciężki temat, jakim jest rak. W tym przypadku nie mogę obejść się bez porównania ,,Twoich fotografii'' z innymi powieściami poruszającymi podobny problem, gdzie został on pokazany o stokroć lepiej. Wystarczy przyjrzeć się genialnemu ,,Promyczkowi'' od Kim Holden, by dostrzec ogromną różnicę między przedstawieniem powagi sytuacji, a przede wszystkim puenty, jaka płynie z tej historii.
Ze swojej strony zdecydowanie nie polecam sięgać po ,,Twoje fotografie'', która w moich oczach nie zaprezentowała sobą nic wartego uwagi. Niestety okazała się być jedynie nieudaną próbą stworzenia opowieści mającej na celu zachęcić ludzi do czerpania z życia pełnymi garściami.
Cóż, tym razem mnie nie zachęciła.
,,Twoje fotografie'' to książka poruszająca poważny i ciężki temat choroby zaledwie dwudziestoośmioletniej kobiety, która w swoich ostatnich miesiącach życia postanawia korzystać z niego pełną piersią. Jednak zamysł autorki nad stworzeniem tej historii, a jej wykonanie to dwie zupełnie różne rzeczy.
Tak naprawdę cała książka wydała mi się przerysowana. Już od pierwszej...
2019-10-04
Na temat ,,Maxton Hall'' od początku słyszałam same pozytywne opinie. I choć podeszłam do tej serii z bardzo korzystnym nastawieniem, nie spodziewałam się, że historia Ruby i Jamesa okaże się tak dobra!
W trzeciej, a równocześnie i ostatniej części będziemy mogli przyjrzeć się wydarzeniom z perspektywy większej ilości osób. Oprócz głównych bohaterów naszymi narratorami są także Lydia, Ember, Alistair, Wren oraz inni. Można byłoby powiedzieć, że w ,,Save Us'' dzieje się trochę mniej niż w dwóch poprzednich tomach, ale myślę, że nie wpływa to negatywnie na odbiór całej lektury. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to fakt, iż autorka nie rozwinęła bardziej niektórych wątków, na przykład ten dotyczący Ember i Wrena. Chętnie dowiedziałabym się nieco więcej na temat dalszego rozwoju ich relacji, aczkolwiek myślę, że nawet i bez tylu drobnych szczegółów Mona Kasten stworzyła każdej postaci z osobna satysfakcjonujący oraz w pełni zasłużony finał.
Przyznam szczerze, że od pewnego czasu nie jestem fanką młodzieżówek, zwłaszcza tych, których akcja rozgrywa się jeszcze w szkole. Większość wydaje mi się bardzo podobna do siebie: nastoletnia miłość rodząca się między najpopularniejszym chłopakiem a zwykłą, trzymającą się na uboczu dziewczyną, liczne imprezy, następnie wzajemne próby radzenia sobie z wszelkimi problemami i tak w kółko. Zazwyczaj nie bawię się zbyt dobrze podczas tego typu lektur, jednak historia Ruby i Jamesa zapewniła mi nie tylko sporą dozę rozrywki, lecz przyniosła także chwile wzruszenia, pozwalając zastanowić się nad pewnymi kwestiami. Jestem pewna, że wielu z Was zapragnie przenieść się do świata wykreowanego przez Monę Kasten, by móc przeżywać wydarzenia razem z bohaterami.
Poza tym, ta trylogia naprawdę jeszcze na długo nie da mi o sobie zapomnieć!
Na temat ,,Maxton Hall'' od początku słyszałam same pozytywne opinie. I choć podeszłam do tej serii z bardzo korzystnym nastawieniem, nie spodziewałam się, że historia Ruby i Jamesa okaże się tak dobra!
W trzeciej, a równocześnie i ostatniej części będziemy mogli przyjrzeć się wydarzeniom z perspektywy większej ilości osób. Oprócz głównych bohaterów naszymi narratorami są...
2019-09-25
Po ostatnich wydarzeniach życie bohaterów Maxton Hall wywraca się do góry nogami. Ruby w ferworze szkolnych obowiązków próbuje uporać się ze złamanym sercem, podczas gdy zagubiony po śmierci swojej matki, James, jest rozdarty między dalszą walką o serce ukochanej, a kapitulacją i zatapianiem smutków w typowy dla niego sposób.
,,Save You'' to kontynuacja pod każdym względem równie dobra, jak jej poprzedniczka. Historia rozpoczyna się tuż po finale ,,Save Me'', który pozostawia czytelnika w naprawdę beznadziejnym położeniu, jeśli akurat nie posiada się w zasięgu ręki następnej części. Pióro Mony Kasten pozostaje bez zmian - autorka sprawnie przedstawia nam kolejne wydarzenia, pomijając zbędne opisy czy sytuacje niemające większego wpływu na rozwój fabuły. Do tej pory nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego ani w jaki sposób historia Ruby oraz Jamesa wywołuje we mnie tak różnorodną gamę emocji, ale ilekroć sięgałam ponownie po książkę, momentalnie przenosiłam się do świata widzianego ich oczami i chłonęłam każde jedno słowo wydrukowane na papierze.
Trzeba podkreślić, iż tym razem mamy również okazję poznać bliżej młodszą siostrę głównej bohaterki, Ember, której poświęcony zostanie oddzielny wątek, a także Lydię zmagającą się z brzemieniem sekretu, który niebawem wyjdzie na światło dzienne. Sytuacja naszych postaci zmienia się co parę chwil, przeskakując z dobrze zapowiadającej się na coraz bardziej skomplikowaną. Dzięki temu nigdy nie wiemy, co tak naprawdę może na nas czekać w kolejnym rozdziale, nie wspominając już o samym zakończeniu, które i tym razem pozostawiło mnie kompletnie zszokowaną. Jestem szczerze wdzięczna, że ostatni tom już czeka na mojej półce!
Co więcej można powiedzieć w tym temacie, by nie zaspoilerować Wam szczegółów ani nie zacząć powtarzać się podczas chwalenia tej trylogii?
Czuję się naprawdę podekscytowana na myśl o finałowej części i poznaniu końcowych losów Ruby oraz reszty bohaterów! A jeśli nadal zwlekacie z sięgnięciem po ,,Save You'' z niewiadomych przyczyn - po prostu to przeczytajcie. Gwarantuję, że się zakochacie.
Po ostatnich wydarzeniach życie bohaterów Maxton Hall wywraca się do góry nogami. Ruby w ferworze szkolnych obowiązków próbuje uporać się ze złamanym sercem, podczas gdy zagubiony po śmierci swojej matki, James, jest rozdarty między dalszą walką o serce ukochanej, a kapitulacją i zatapianiem smutków w typowy dla niego sposób.
,,Save You'' to kontynuacja pod każdym...
2019-03-17
,,Zazwyczaj przebaczenie to reakcja na krzywdę. Ale nawet jeżeli człowiek wybaczy drugiej osobie ból, który mu sprawiła, to jeszcze nie oznacza, że ten ból po prostu zniknie. Dopóki trwa, wybaczenie jest błędem.''
Bogaty, dobrze usytuowany chłopak, będący królem całej szkoły i niezauważalna przez nikogo przewodnicząca komitetu organizacyjnego. Pewnego razu Ruby odkrywa jedną z tajemnic rodziny Jamesa, która mogłaby całkiem zniszczyć jej reputację, co z kolei, jak można się domyślić, prowadzi do pokrycia się ścieżek dwójki bohaterów. A więc co tak wyjątkowego ma w sobie akurat ta książka, że okazała się jedną z lepszych, jakie czytałam w ostatnim czasie?
Od zawsze powtarzam, że przedstawienie w odpowiedni sposób powszechnie znanego motywu tak, by wciągnął czytelnika bez reszty, jest nie lada wyzwaniem. W tym przypadku autorka przebiła moje oczekiwania względem ,,Save Me", bo nie spodziewałam się, że aż tak bardzo pokocham tę historię! Wszystko tu jest odpowiednio wyważone - nietuzinkowi bohaterowie na czele z Ruby, która jako jedna z nielicznych głównych żeńskich postaci (ogółem) zyskała sobie moją sympatię; akcja, która nawet w spokojniejszych momentach potrafi przykuć do fotela i zainteresować dalszym przebiegiem wydarzeń; a co ważniejsze, autentyczny ogrom emocji odczuwalnych podczas czytania. Nieraz miałam łzy w oczach śledząc poczynania bohaterów, mimo że wcale nie wydarzyła się wtedy wielka tragedia, nad którą trzeba lamentować.
Zazwyczaj podobny motyw w literaturze młodzieżowej bądź romansach najzwyczajniej w świecie mnie nudzi. Nie jestem fanką ukazywania wielkiej, spadającej na człowieka niczym grom z jasnego nieba miłości aż po grób, jednak mam wrażenie, że w przypadku Mony Kasten mogłabym co do tego zmienić zdanie. Historia Jamesa i Ruby nie jest kolorowa, wręcz przeciwnie, uczucie rodzące się między tą dwójką wymaga zmierzenia się z wieloma przeciwnościami losu. Autorka tchnęła życie w wykreowanych przez siebie bohaterów oraz przedstawiony świat, przez co podczas czytania książki chciałam wierzyć, że istnieją oni naprawdę. A to już nie lada wyczyn.
Nie mam pojęcia, jak wytrwam do premiery 2 tomu, ale będę na niego czekać ze szczerym zniecierpliwieniem! Już dawno żaden romans ani młodzieżówka nie zauroczyły mnie sobą tak bardzo, jak zrobiło to ,,Save Me''.
,,Zazwyczaj przebaczenie to reakcja na krzywdę. Ale nawet jeżeli człowiek wybaczy drugiej osobie ból, który mu sprawiła, to jeszcze nie oznacza, że ten ból po prostu zniknie. Dopóki trwa, wybaczenie jest błędem.''
Bogaty, dobrze usytuowany chłopak, będący królem całej szkoły i niezauważalna przez nikogo przewodnicząca komitetu organizacyjnego. Pewnego razu Ruby odkrywa...
2019-02-03
,,Jesteśmy antologiami. Każdy z nas liczy tysiące stron, wypełnionych baśniami i poezją, tajemnicami i tragediami, zapomnianymi opowieściami upchniętymi gdzieś na końcu, których nikt nigdy nie przeczyta.''
,,Neverworld Wake'' to opowieść o piątce przyjaciół, którzy pewnego wieczoru giną w wypadku samochodowym. Na skutek tego zostają uwięzieni w Nieświecie - miejscu, gdzie muszą przeżywać w kółko ten sam dzień. Jedno z nich może wydostać się z próżni, lecz przedtem cała piątka musi jednomyślnie zagłosować na wybraną osobę. Pytanie tylko, na którą?
Jestem pewna, że piękna okładka książki oraz jej intrygujący opis zachęci do siebie wiele lubiących młodzieżówki czytelników. Marisha Pessl stworzyła z tej historii połączenie thrillera i fantastyki, a Netflix zdążył już nawet wykupić od niej prawa autorskie, by rozpocząć prace nad serialem. Jak więc lektura prezentuje się w praktyce?
Przede wszystkim przez ,,Neverworld Wake'' płynie się błyskawicznie. Rozdziały nie są zbyt długie, opisy bardzo oszczędne, a fabuła potrafi zaciekawić już od pierwszych stron. Podobała mi się tu kreacja postaci - czasami potrafili wzbudzić we mnie sympatię, by zaraz wyrzucić swoje najmroczniejsze sekrety i pokazać tę gorszą stronę człowieka, która budzi się w chwilach kryzysu czy poczuciu bezsilności. Stworzyło to autentyczny obraz ich samych, co wyszło jak najbardziej na plus.
Mimo poruszenia tematu zamknięcia w pętli czasowej, który został już niejednokrotnie wykorzystany w literaturze bądź kinematografii, autorka zaserwowała nam tutaj kilka smaczków, jakie dodały powiewu świeżości do całej historii. W gruncie rzeczy książka od początku do końca potrafi utrzymać czytelnika w niepewności oraz zmusić go do wertowania kolejnych stron w celu poznania zakończenia, którego de facto prawie nie sposób się domyślić. Na podstawie wskazówek rozstawianych przez panią Pessl, finał ,,Neverworld Wake'' mógłby mieć tak dużo alternatywnych rozwiązań, iż naprawdę ciężko jest wybrać to właściwe.
Jednak mimo moich najszczerszych chęci, muszę przyznać, że spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Gdy po skończeniu lektury zaczęłam analizować każdy jej element, doszłam do wniosku, iż jej końcówka była tak naprawdę przekombinowana. Teoretycznie można byłoby na siłę wyjaśnić zachowanie głównej bohaterki, lecz osobiście wciąż nie rozumiem do końca jej postępowania.
,,Neverworld Wake'' jest książką dobrą, w pewnym stopniu intrygującą czytelnika na wielu płaszczyznach, którą z czystym sumieniem mogę polecić, aczkolwiek myślę, że po doszlifowaniu kilku drobnych szczegółów mogłaby zaprezentować się jeszcze lepiej.
,,Jesteśmy antologiami. Każdy z nas liczy tysiące stron, wypełnionych baśniami i poezją, tajemnicami i tragediami, zapomnianymi opowieściami upchniętymi gdzieś na końcu, których nikt nigdy nie przeczyta.''
,,Neverworld Wake'' to opowieść o piątce przyjaciół, którzy pewnego wieczoru giną w wypadku samochodowym. Na skutek tego zostają uwięzieni w Nieświecie - miejscu, gdzie...
2019-02-12
Jack Reacher to gość, który żyje na pełnych obrotach. Nie ma pracy, własnego samochodu czy mieszkania, podróżuje stopem i nigdy nie zatrzymuje się nigdzie na dłużej. Tym razem postanowił zbadać miasteczko, w którym urodził i wychował się jego ojciec. Czy uda mu się poznać rąbek przeszłości swojej rodziny, to zależy od wielu czynników. W tym samym czasie bowiem dwójce Kanadyjczyków psuje się samochód, przez co zostają zmuszeni zatrzymać się w jedynym w okolicy motelu. Jednak pracownicy pensjonatu okazują się mieć w stosunku do nich nieco większe plany, niż tylko zarobienie pieniędzy za wynajęty pokój.
,,Czas Przeszły'' to moje drugie spotkanie z twórczością Lee Childa i zarazem kolejne udane. Tym razem wątek z tajemniczym motelem zawiera w sobie nutkę grozy potęgującą ciekawość czytelnika, a rozwiązanie całej sprawy nie jest wcale tak banalne, jakby się mogło wydawać. Cieszę się, że mogłam poznać choć mały fragment uzupełniający postać Reachera i dowiedzieć się co nie co o jego rodzinie.
Książkę czyta się z niesamowitą łatwością i choć dopiero pierwszy raz powracam do poznanej niedawno serii, czuję się tak, jakbym wracała, kolokwialnie mówiąc, na stare śmieci. Mam wrażenie, iż cokolwiek Lee Child by nie napisał, wydałoby mi się to zwyczajnie ciekawe. W innych lekturach przydługie opisy bądź informacje na temat rzeczy, które niezbyt mnie interesują, byłyby dla mnie nużące, a wręcz irytujące - tutaj, nie przeszkadzały mi one ani trochę. Czułam się wypoczęta i zrelaksowana podczas czytania, a fabuła interesowała mnie coraz bardziej aż do ostatniej strony.
Co więcej można powiedzieć o ,,Czasie Przeszłym''? Dla fanów tego autora będzie to oczywiście pozycja obowiązkowa do nadrobienia, a dla tych nieznających jeszcze jego twórczości powiem, że po prostu powinniście sięgnąć po książki o Jacku Reacherze. Sama mam obecnie ogromną ochotę poznać poprzednie tomy, co z pewnością zrobię w przyszłości. Jestem pewna, że Wy również nie zmarnujecie czasu, aby przywitać się z tym bohaterem.
Jack Reacher to gość, który żyje na pełnych obrotach. Nie ma pracy, własnego samochodu czy mieszkania, podróżuje stopem i nigdy nie zatrzymuje się nigdzie na dłużej. Tym razem postanowił zbadać miasteczko, w którym urodził i wychował się jego ojciec. Czy uda mu się poznać rąbek przeszłości swojej rodziny, to zależy od wielu czynników. W tym samym czasie bowiem dwójce...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-28
,,Twierdzę, że każdy człowiek żyje w klatce, którą sam sobie zbudował.''
Aiden Bishop budzi się w ciele obcego człowieka bez wspomnień ze swojego wcześniejszego życia. Od tej pory mężczyzna wcieli się w osiem różnych osób, by rozwiązać zagadkę śmierci Evelyn Hardcastle, która zostanie zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach. Co się stanie, jeśli Aiden nie zdąży uporać się z rozwikłaniem tajemnicy morderstwa? Czy uda mu się na dobre wydostać z Blackheath?
Na początku czułam się mocno zdezorientowana, nie mogąc połapać się w fabule. ,,Siedem śmierci..." to książka, nad którą trzeba nieźle pogłówkować, by nie pogubić się podczas odkrywania kolejnych informacji dotyczących rozwiązania kluczowej zagadki. Jednak mimo to historia stworzona przez autora jest spójna i logiczna aż do samego końca. Klimat powieści, sposób, w jaki główny bohater odgrywa rolę swoich nowych wcieleń czy też pomysłowe poplątanie w czasie poszczególnych wydarzeń - wszystko to sprawia, że książka zasługuje na miano wartej przeczytania.
Ale! Czy tylko ja rozgryzłam prawie w całości zagadkę, z którą zmagał się Aiden oraz prawdziwy sens jego pobytu w Blackheath?
Być może dla innych czytelników finał tej historii nie będzie wcale tak oczywisty, ale w moim przypadku udało się odgadnąć jego większą część. Osobiście liczyłam też, iż zakończenie okaże się bardziej mroczne, bardziej dosadne, podczas gdy w rzeczywistości, według mnie, autor niepotrzebnie aż tak popuścił wodze fantazji.
W każdym razie całościowo ,,Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" wypada na tle innych thrillerów bądź kryminałów naprawdę dobrze, mogąc przede wszystkim pochwalić się oryginalną fabułą i licznymi zawiłościami, jakie napotkamy podczas czytania. Warto sięgnąć i samodzielnie przekonać się, czy zdołacie poradzić sobie z trudnościami czyhającymi na Was w Blackheath!
,,Życie nie zawsze daje nam wybór, jak je przeżyć.''
,,Twierdzę, że każdy człowiek żyje w klatce, którą sam sobie zbudował.''
Aiden Bishop budzi się w ciele obcego człowieka bez wspomnień ze swojego wcześniejszego życia. Od tej pory mężczyzna wcieli się w osiem różnych osób, by rozwiązać zagadkę śmierci Evelyn Hardcastle, która zostanie zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach. Co się stanie, jeśli Aiden nie zdąży...
2019-10-31
Kate jest królewską kurierką owianą złą sławą ze względu na swojego ojca, który przed laty dopuścił się próby zabójstwa na najwyższym królu. Starając się za wszelką cenę przetrwać, pewnego dnia w pracy spóźniając się na apel spotyka Corwina - księcia odpowiedzialnego za skazanie jej ojca na śmierć. Jak się okazuje, dwójkę bohaterów łączyła niegdyś głęboka przyjaźń, brutalnie przerwana przez feralne wydarzenia. Czy głęboko skrywany sekret dziewczyny wpłynie na jej relacje z Corwinem i przeszkodzi na drodze w poznaniu prawdy na temat ich przeszłości?
,,Onyx & Ivory'' to powieść wprowadzająca nas do świata fantasy zamieszkałego przez dzikunów, czyli ludzi obdarzonych specjalnymi umiejętnościami, magów, którzy de facto również posługują się magią, ale w porównaniu do poprzedniej 'rasy' nie są za to ścigani lub karani, a także zwykłych śmiertelników. Początek książki zapowiadał naprawdę interesującą historię. Być może pomysłu na fabułę nie można nazwać zbyt oryginalnym, ale przynajmniej potrafił mnie zaciekawić, dzięki czemu pierwsze strony czytało mi się z dużą przyjemnością. Niestety gorzej z dalszą częścią książki, ponieważ zabrakło mi w niej bardzo dużo rzeczy. Ale po kolei.
Spotkałam się z niejedną opinią, iż Mindee Arnett włożyła w swoją powieść zbyt dużo szczegółów, przez co czytelnik mógł czuć się nieco zdezorientowany. Ja natomiast czułam się tak z powodu zbyt małej ilości konkretów na temat przedstawionego świata. Tło historii zostało zaprezentowane jedynie ogólnikowo, a o podaniu zasad funkcjonowania poszczególnych zjawisk autorka zapomniała wspomnieć. Ostatecznie odebrałam wrażenie, że całość została niedopracowana i nie zdołała mnie do siebie przekonać.
Dalej mamy relację Kate i Corwina, których wątek zamierzano wykorzystać do stworzenia potencjalnego romansu z ich udziałem. Jak na złość to również nie spełniło swojej roli, ponieważ zamiast chemii między tą dwójką odczułam jedynie znużenie i spowalnianie akcji z powodu ich wspólnych scen. Natomiast jeśli jesteśmy już przy bohaterach, moim zdaniem na uznanie zasługuje obsada drugoplanowa, a w szczególności Dal, czyli w tym przypadku przyjaciel Corwina.
Tak jak wspomniałam, początek książki odebrałam całkiem pozytywnie, jednak im dalej brnęłam w poznanie tej historii, tym szybciej chciałam ją skończyć, bo niestety zaczęła mi się nieznośnie dłużyć. Zakończenie faktycznie wprowadziło pewien powiew świeżości i zaskoczyło mnie pewnymi elementami, których raczej nie spodziewałabym się spotkać, ale w ostatecznym rozrachunku nie zostałam dostatecznie zainteresowana, by chcieć poznać dalszą część przygód głównych postaci.
,,Onyx & Ivory'' to książka napisana przystępnym językiem, niewymagająca większego zaangażowania w zrozumienie tekstu. Nie chciałabym mówić, iż zdecydowanie nie polecam jej czytać, gdyż myślę, że to kwestia indywidualna, czy tego typu opowieść o świecie pełnym magii, zdrad i kłamstwa przypadnie Wam do gustu. Mnie nie zdołała zachwycić, ani nawet zachęcić do sięgnięcia po następny tom, który z pewnością któregoś razu ukaże się na sklepowych półkach. Bardzo przeciętna, dosyć nużąca lektura.
Kate jest królewską kurierką owianą złą sławą ze względu na swojego ojca, który przed laty dopuścił się próby zabójstwa na najwyższym królu. Starając się za wszelką cenę przetrwać, pewnego dnia w pracy spóźniając się na apel spotyka Corwina - księcia odpowiedzialnego za skazanie jej ojca na śmierć. Jak się okazuje, dwójkę bohaterów łączyła niegdyś głęboka przyjaźń,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-08
Lena wraz ze swoim chłopakiem Nikodemem mieszka w ogromnej posiadłości nad jeziorem z dala od miejskiego zgiełku. Para wiedzie spokojne, ustatkowane życie, które pozornie wydaje się całkiem bez skazy. Przeszłość dziewczyny nie pozwala jej jednak czuć się w pełni bezpiecznie, gdyż głęboko skrywany sekret w każdej chwili może ujrzeć światło dzienne., a wtedy...No cóż, Lena po raz kolejny musiałaby uciekać. Tylko tak właściwie dlaczego?
Z twórczością Magdy Stachuli po raz pierwszy spotkałam się przy okazji sięgnięcia po ,,Trzecią''. Nie ukrywam, iż autorka wywarła na mnie pozytywne wrażenie i do dzisiaj jej nazwisko kojarzy mi się jako jedne z tych, które figuruje na książkach wartych uwagi. Nie inaczej było w przypadku ,,Oszukanej''.
Teoretycznie bardzo rzadko sięgam po publikacje polskich autorów. Z jakiegoś powodu nie mogę przekonać się do czytania książki o bohaterach z naszymi rodzimymi imionami, z akcją osadzoną w polskich miastach, gdzie zazwyczaj czuć na kilometr dobrze mi znany klimat codzienności, od której chciałabym najchętniej oderwać się podczas lektury. Jednak w przypadku ,,Oszukanej'' ani przez moment nie miałam wrażenia, że historia różni się czymkolwiek od tych wychodzących spod pióra zagranicznych pisarzy.
Wydarzenia przedstawione w książce obserwujemy z perspektywy trzech osób: Leny, Nikodema oraz Emila, byłego współlokatora dziewczyny. Już od pierwszej strony zauważyłam, że czytając książkę odczuwałam ciągły niepokój oraz stopniowo narastające napięcie, które towarzyszyło mi do samego końca. Nienagannie wykreowani bohaterowie, tajemnicze tło akcji oraz sprytne przeskakiwanie między chronologią wydarzeń w celu zmylenia czytelnika to główne czynniki tworzące dobrej jakości thriller. Pomimo że w połowie długości książki domyśliłam się prawdy dotyczącej rozwiązania kluczowej zagadki, nie odebrało mi to przyjemności z doczytania jej do końca. Śledząc wydarzenia, miałam nieustanne wrażenie, że zdołały wciągnąć mnie w świat pełen kłamstw, niekończących się ucieczek i ludzi mających na swoich rękach krew innych osób. Także niekonwencjonalne zakończenie książki zostawiające czytelnika z niejednym pytaniem bez odpowiedzi okazało się przyjemnie irytujące. Z jednej strony chciałabym doczytać kolejne 50 stron, na których wyjaśnione zostałyby wszelkie niejasności, a z drugiej ich brak pozostawił mnie skonfundowaną w dobrym tego słowa znaczeniu poprzez mroczny, a momentami niemal przerażający wydźwięk finału, jaki przypadł tajemniczej historii Leny. Najprościej mówiąc, zostałam zwycięsko kupiona przez panią Magdę Stachulę.
Jako thriller ,,Oszukana'' spełnia swoją rolę bardzo przyzwoicie. Myślę, że mogę śmiało powiedzieć, iż autorka książki jest jedną z najbardziej godnych uwagi polskich pisarek na obecnym rynku wydawniczym.
Lena wraz ze swoim chłopakiem Nikodemem mieszka w ogromnej posiadłości nad jeziorem z dala od miejskiego zgiełku. Para wiedzie spokojne, ustatkowane życie, które pozornie wydaje się całkiem bez skazy. Przeszłość dziewczyny nie pozwala jej jednak czuć się w pełni bezpiecznie, gdyż głęboko skrywany sekret w każdej chwili może ujrzeć światło dzienne., a wtedy...No cóż, Lena...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-21
Młodzieżówka, która nie wyróżniając się z pozoru na tle innych, niesie za sobą ważny przekaz oraz uświadamia człowieka o istnieniu na świecie choroby, o jakiej wiadomo obecnie stosunkowo mało. Chociażby i ze względu na to, warto jest sięgnąć po ,,W blasku nocy''. To historia, która w parę godzin ruszy Wasze serca chociażby w małym stopniu oraz myślę, że nie da o sobie zapomnieć na długo.
Prosta i warta poświęcenia jej uwagi.
Młodzieżówka, która nie wyróżniając się z pozoru na tle innych, niesie za sobą ważny przekaz oraz uświadamia człowieka o istnieniu na świecie choroby, o jakiej wiadomo obecnie stosunkowo mało. Chociażby i ze względu na to, warto jest sięgnąć po ,,W blasku nocy''. To historia, która w parę godzin ruszy Wasze serca chociażby w małym stopniu oraz myślę, że nie da o sobie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to