Królestwo popiołów. Część 1
- Kategoria:
- romantasy
- Cykl:
- Szklany Tron (tom 7.1)
- Tytuł oryginału:
- Kingdom of Ash
- Wydawnictwo:
- Uroboros
- Data wydania:
- 2019-05-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-05-08
- Liczba stron:
- 736
- Czas czytania
- 12 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328061217
- Tłumacz:
- Marcin Mortka
- Inne
Życiowa podróż Aelin – od niewolnicy do królowej niegdyś wielkiego królestwa – osiąga swój rozdzierający serce finał, gdy wybucha wojna na świecie.
Gdy wszystkie wątki w końcu się łączą, wszyscy muszą stanąć do walki o przyszłość. Niektóre więzy pogłębią się jeszcze bardziej, podczas gdy inne zostaną zerwane na zawsze w wybuchowym ostatnim rozdziale serii Szklany tron.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
W przededniu ostatecznej bitwy
Pożegnania bywają bardzo trudne, zwłaszcza jeżeli rozstajemy się z rzeczami lub osobami bardzo nam bliskimi. Smutek, żal i poczucie beznadziei towarzyszą nam przy każdej wykonywanej czynności, choć często są ukrywane pod groteskową maską uśmiechu. Po czymś takim nikt nie jest taki sam, jak wcześniej, a ślady po tych, którzy odeszli, pozostają na kartach naszej życiowej historii, zmieniając nas raz na zawsze. Na mojej czytelniczej duszy widnieje teraz mnóstwo zadrapań i skaleczeń, gdyż muszę rozstać się z moją ulubioną serią fantastyczną, jaką jest „Szklany Tron” autorstwa Sarah J. Maas.
Czekanie na ostatnią część było najgorszą torturą, na jaką mógł zostać wystawiony fan tej książki, zwłaszcza że autorka kazała na nią czekać całe DWA lata! A gdy wielkimi krokami zbliżała się data premiery, w świat poszła informacja o podziale „Królestwa popiołów” na dwie części. Oczywiście rozumiem motywacje, jakimi kierowało się wydawnictwo przy podjęciu takiej decyzji, niemniej jednak był to zarówno dla mnie, jak i dla każdego czytelniczego fana najsławniejszej zabójczyni Adarlanu ogromny sprawdzian cierpliwości.
Po lekturze obydwu części długo zastanawiałam się nad kształtem tej recenzji. Czy powinnam napisać jeden tekst odnoszący się do dwóch książek, czy lepiej podzielić swoje przemyślenia i ustosunkować się do każdej z nich oddzielnie? Ostatecznie wzięłam przykład z wydawnictwa i postanowiłam podzielić recenzję na dwie części, tak jak oni zrobili to z książką. Sądzę, że to najlepsza decyzja z możliwych, nie tylko ze względu na to, że długich recenzji nikt nie czyta, ale również dlatego, że obie książki mają odmienny klimat i różnią się trochę pod względem fabularnym, co, w moim odczuciu, przekłada się na ich odbiór.
W pierwszej części „Królestwa popiołów” autorka podzieliła bohaterów na niewielkie grupy, z których każda ma inną misję do wypełnienia i toczy przy tym swoje własne, małe wojny. Z kolei druga część dotyczy wszystkich. Bohaterowie, którzy dotrzymali danego Aelin słowa, przybywają do Terrasenu na wielką i ostateczną bitwę, która rozstrzygnie losy całej Erilei. Tak więc w tej recenzji skupię się na przybliżeniu wam wątków fabularnych, na które autorka podzieliła pierwszą część „Królestwa popiołów”, i losów przyporządkowanych im postaci. A o tym, co działo się podczas bitwy o Terrasen i jaki jest mój stosunek do obydwu części, dowiecie się z następnej recenzji.
Zasadniczo wszyscy główni bohaterowie, których zdążyliśmy już poznać we wcześniejszych częściach, są podzieleni na pięć różnych grup, z których każda ma inne zadanie do wykonania. Perspektywa, z której dowiadujemy się o tym, co dzieje się w innych częściach Erilei, zmienia się wraz z rozpoczęciem nowego rozdziału, co zdecydowanie ułatwia rozeznanie się w prowadzonych narracjach.
Mamy więc możliwość towarzyszenia Manon i Trzynastce, które próbują odnaleźć i zwerbować porozrzucane po całym świecie wiedźmy Crochan oraz zjednoczyć je w słusznej sprawie z Czarnodziobymi, bądź poznać myśli młodego króla Adarlanu, który podróżując wraz z nimi, stara się poznać lokalizację trzeciego klucza Wyrda.
Będziemy również maszerować w szeregu z Aedionem i ukrytą pod maską sławnej zabójczyni Lysandrą, którzy przygotowują armie na wielką bitwę o Terrasen.
Prześledzimy losy Rowana, Elide, Lorcana i Gavriela, którzy wyruszyli, by odnaleźć przetrzymywaną przez Maeve młodą królową.
Tak jak Fenrys będziemy naocznymi świadkami cierpień uwięzionej i zamkniętej w żelaznej trumnie Aelin.
Przerzucając strony powieści, poczujemy wiatr dmący w żagle statków Kaganatu, na których Chaol i Yrene wraz z Sartaqiem i Nesryn płyną wspomóc wojska Terrasenu w walce ze złem wylegającym z Morath.
Sarah J. Maas w zakończeniu swojej fenomenalnej serii postanowiła każdemu ze swoich książkowych dzieci dać możliwość zaistnienia i wykazania się w obliczu zbliżającej się wojny, fundując czytelnikom istny rollercoaster uniesień i wzruszeń, który towarzyszy nam od pierwszej strony powieści. Każdy wątek to mała cegiełka, która jest częścią spójnej i trwałej fabularnej konstrukcji, tworzącej logiczną całość. A wszystko za sprawą sytuacyjnych mostów łączących jeden wątek z innym. Czytając rozdział opowiadający o problemach, którym muszą podołać Chaol i jego towarzysze, jesteśmy świadkami efektów działań Doriana, o których czytaliśmy parę stron wcześniej. Wszystko to sprawia, że czujemy się jak bogowie z daleka obserwujący świat śmiertelników. Mamy wiedzę o wszystkim, co się dzieje, ale nie możemy ingerować w podejmowane przez nich decyzje.
Wiele postaci uległo przeobrażeniom – jednym wyszło to na dobre, innym niekoniecznie. Myślę, że największe zmiany zaszły w głównej bohaterce tej serii, jaką jest Aelin. Z pewnej siebie postaci, która niczego się nie boi i do wszystkiego podchodzi z drwiącym uśmiechem na ustach, stała się cieniem samej siebie. Zmiana, jaka w niej zaszła, była nieunikniona, zważywszy na wiele miesięcy tortur, którym była poddawana w niewoli u Maeve. Zapoznając się z opiniami innych czytelników, dostrzegłam pewną zależność, która miała miejsce w fanowskim środowisku. Otóż dla moli książkowych, którzy do tej pory nie przepadali za tą postacią i uważali ją za najsłabsze ogniwo tej serii, zachodząca w Aelin zmiana sprawiła, że zaczęli ją darzyć iskierką sympatii. Natomiast czytelnicy, którzy kochali i akceptowali tę bohaterkę w pełnej okazałości, wspólnie twierdzą, że z przykrością patrzyli na jej mentalny upadek. Ja niestety należę do tej drugiej grupy. Czytając rozdziały z perspektywy młodej królowej Terrasenu, odczuwałam ogromną stratę kogoś bardzo mi bliskiego. To nie jest Aelin, to nawet nie jest Celaena ze swoim złowieszczym uśmiechem na ustach, to jest ktoś całkowicie inny… Ktoś złamany, pokonany, zniszczony przez ból i stratę.
Trochę rozpisałam się na temat Aelin i może to kogoś mierzić, gdyż jest wiele postaci, które zasługują na swoje 5 minut w tej recenzji. Mogłabym pisać o Chaolu, który z gburowatego kapitana gwardii królewskiej przeobraził się w pełnego życia i kochającego męża, a wkrótce ojca. Mogłabym pisać o zranionym i osamotnionym Aedionie, który ze wszystkich sił stara się walczyć o Terrasen i ze swoimi uczuciami do Lysandry. O Lorcanie, który jest drugą postacią po Aelin, w której zaszły ogromne zmiany, tyle że w tym przypadku na plus. O Elide, która w końcu zaakceptowała miłość łączącą ją i Lorcana. O Dorianie, który z pyszałkowatego królewicza w końcu stał się królem na miarę całego Adarlanu. O Fenrysie i Gavrielu, o Trzynastce i Crochan, o wiernym i kochającym swoją królową Rowanie. Jednak w tej recenzji znalazłam miejsce jeszcze tylko dla jednej postaci, której losy sprawiły, że przy czytaniu miałam ciarki na całym ciele. Dla Manon.
Rozwój tej postaci całkowicie mnie zaskoczył. Bohaterka, którą brałam za marny substytut Celaeny, stała się kimś, kogo darzę ogromną sympatią i szacunkiem. Relacje Manon z Trzynastką czy z Abraxosem są wspaniałym obrazem przyjaźni i miłości, której Czarnodziobe ponoć nie odczuwają. Liderka skrzydlatych przeszła długą drogę, podczas której odnalazła nie tylko swoje przeznaczenie, ale również człowieczeństwo. Z prawej ręki matrony polującej na swoje rodaczki stała się godną królową Crochan, Królową Wiedźm, która dotrzymując innej królowej danego na plaży słowa, zebrała armię, która może odmienić losy tej wojny.
Zastanawiam się, co mogę wam jeszcze napisać, jak ubrać w słowa to, co działo się na stronach tej powieści. Daruję sobie namawianie was do czytania, bo wydaje mi się, że na tym etapie jest to daremne. Każdy, kto przeczytał poprzednie części, nie uśnie spokojnie, nie poznawszy zakończenia tej historii. Pamiętam, że po przeczytaniu pierwszej części „Królestwa popiołów” pocieszałam się, że to jeszcze nie koniec, że przede mną jeszcze jedna część. Tak więc pozostawiam was z tą nadzieją. Jeszcze nie czas na przybranie żałoby. Przed nami wielka bitwa. Powodzenia i do zobaczenia za kilkaset stron.
Karolina Wierna
Oceny
Książka na półkach
- 3 687
- 1 870
- 1 107
- 350
- 187
- 83
- 78
- 62
- 60
- 47
OPINIE i DYSKUSJE
Uwielbiam Maas i jej książki. Kolejna świetna spod jej pióra. Nie zawodzi.
Uwielbiam Maas i jej książki. Kolejna świetna spod jej pióra. Nie zawodzi.
Pokaż mimo toCzytam tą serię, ponieważ świat stworzony przez Mass bardzo mi się podoba. Vlagi, lustro i cały motyw Eleny i Bogów, znaki wyrda, brama, zmiennokształtni, wszystkie potwory w Morath, ciekawie opisane różne królestwa tj. Imperium Kagana, historia wiedźm, historia pająków i ich pochodzenia, dla mnie to wszystko jest świetne. Niestety jak w każdej książce Mass zamiast skupiać się na akcji i na magicznym świeci i intrygach skupiamy się na traumach albo na miłostkach bohaterów, przez co historia bardzo traci.
Ta część jest bardzo rozwleczona, niemalże do granic możliwości. Większość stron, a nawet całe rozdziały omijałam, bo kompletnie nic nie wnosiły oprócz „mogłem, oh nie mogłem, nienawidzę jej, ah ale kocham ją, ale jak mogła, oj ale jak mógł, coś we mnie pękło” i tak w koło Macieja. Masa opisów niczego poprzeplatanych z romansami i miłosnymi rozterkami bohaterów i w tym wszystkim kropla akcji. Bardzo się męczyłam czytając ten tom, cieszę się, że to już ostatnia część.
Motyw, który był ciekawy w tej części, to iluzje Maeve, wątek o czarownicach i Manon i nowa umiejętność Doriana.
Czytam tą serię, ponieważ świat stworzony przez Mass bardzo mi się podoba. Vlagi, lustro i cały motyw Eleny i Bogów, znaki wyrda, brama, zmiennokształtni, wszystkie potwory w Morath, ciekawie opisane różne królestwa tj. Imperium Kagana, historia wiedźm, historia pająków i ich pochodzenia, dla mnie to wszystko jest świetne. Niestety jak w każdej książce Mass zamiast skupiać...
więcej Pokaż mimo toW przeciwieństwie do zapewnień większości, nie był to mój ulubiony tom serii. Ale, mimo wszystko, książka ta była na tyle dobra, że od razu zamierzam zabrać się za drugą część.
Treść była aż przepełniona emocjonującą akcją, więc czytało się tę część w tempie ekspresowym. Moją ulubioną rzeczą w fabule pozostaje łączenie wątków i przeplatanie się losów wszystkich bohaterów - daje mi to poczucie kompletności całej serii.
Przyznam, że zmiany perspektywy były dość denerwujące, gdyż każdy wątek miał swoje nudniejsze momenty, przez które trzeba było przebrać. Ale z drugiej strony, dodawały trochę napięcia, gdyż nie do końca znamy chronologię wszystkich wydarzeń.
W przeciwieństwie do zapewnień większości, nie był to mój ulubiony tom serii. Ale, mimo wszystko, książka ta była na tyle dobra, że od razu zamierzam zabrać się za drugą część.
więcej Pokaż mimo toTreść była aż przepełniona emocjonującą akcją, więc czytało się tę część w tempie ekspresowym. Moją ulubioną rzeczą w fabule pozostaje łączenie wątków i przeplatanie się losów wszystkich bohaterów -...
Książka niezwykle emocjonalna, pochłania czytelnika w ciągu chwili. Bardzo podoba mi się rozbudowany świat i poznawanie historii z wielu perspektyw.
Rewelacja!
Zabieram się od razu za czytanie drugiej części.
Książka niezwykle emocjonalna, pochłania czytelnika w ciągu chwili. Bardzo podoba mi się rozbudowany świat i poznawanie historii z wielu perspektyw.
Pokaż mimo toRewelacja!
Zabieram się od razu za czytanie drugiej części.
Cała seria jest przegenialna, bardzo wzruszająca, wciągająca i ma sie doła po skończeniu jej, bo to już koniec histori którą mogliśmy przeżyć.
Cała seria jest przegenialna, bardzo wzruszająca, wciągająca i ma sie doła po skończeniu jej, bo to już koniec histori którą mogliśmy przeżyć.
Pokaż mimo toPowoli staje się to tradycją, że przełom roku upływa mi literacko pod znakiem fantasy. Tym razem udało mi się w końcu wrócić do Terrasenu, by poznać finał historii Aelin i jej przyjaciół.
Ze "Szklanym tronem" mam relację trochę taką love-hate. Dwa pierwsze tomy wymęczyłam, później było o wiele lepiej, ale nie był to poziom zaangażowania w lekturę jaki miałam w przypadku serii "Dwory". Te trudności mogą wynikać z tego, że w "Szklanym" występuje dużo różnych narracji, podobnie jak np. w "Grze o tron", co może utrudniać lekturę w przypadku, gdy punkt widzenia jest od postaci, której się nie lubi (Chaol...). Bohaterowie zmierzają ku nieuchronnej finałowej konfrontacji, która bardzo przypominała bitwę na polach Pelennoru. Pojawia się smaczek zapowiadający łączenie wszystkich książek Maas w jedno uniwersum, a wisienką na moim torcie były świetne sceny z moją ulubioną parą w roli głównej - Elide i Lorcanem.
"Królestwo popiołów" to udany finał dobrej serii, ale moje serce bezspornie należy do "Dworów".
Powoli staje się to tradycją, że przełom roku upływa mi literacko pod znakiem fantasy. Tym razem udało mi się w końcu wrócić do Terrasenu, by poznać finał historii Aelin i jej przyjaciół.
więcej Pokaż mimo toZe "Szklanym tronem" mam relację trochę taką love-hate. Dwa pierwsze tomy wymęczyłam, później było o wiele lepiej, ale nie był to poziom zaangażowania w lekturę jaki miałam w przypadku...
Kolejna świetna część. Bardzo mi się podobało mieszanie wątków, przeskakiwanie od jednego bohatera do drugiego, a także przedstawianie wydarzeń z perspektywy różnych osób. Od samego początku trzymała w napięciu, czekałam z niecierpliwością jak pewny sytuację zostaną rozwiązane. Aż szkoda, że została już tylko jedna część.
Kolejna świetna część. Bardzo mi się podobało mieszanie wątków, przeskakiwanie od jednego bohatera do drugiego, a także przedstawianie wydarzeń z perspektywy różnych osób. Od samego początku trzymała w napięciu, czekałam z niecierpliwością jak pewny sytuację zostaną rozwiązane. Aż szkoda, że została już tylko jedna część.
Pokaż mimo toTrudno mi opisać co zrobiła tutaj Sarah, to było niesamowite. Początki szły mi trochę topornie. Decyzja o podzieleniu książki na pół jest trochę średnia ale jestem wstanie zrozumieć czemu wydawnictwo zdecydowało się na to. Moja miłość do bohaterów i tego świata jest niepojęta. Ta seria będzie ze mną już chyba zawsze.
Trudno mi opisać co zrobiła tutaj Sarah, to było niesamowite. Początki szły mi trochę topornie. Decyzja o podzieleniu książki na pół jest trochę średnia ale jestem wstanie zrozumieć czemu wydawnictwo zdecydowało się na to. Moja miłość do bohaterów i tego świata jest niepojęta. Ta seria będzie ze mną już chyba zawsze.
Pokaż mimo toIleż emocji można znaleźć na stronach pierwszej części finałowego tomu serii TOG. Wylałam wiele łez... a "najgorsze" (najlepsze, najbardziej wzruszające, porywające itd.) jeszcze przede mną w ostatniej książce. TOG obok Harrego Pottera na zawsze pozostanie moją ukochaną serią.
Ileż emocji można znaleźć na stronach pierwszej części finałowego tomu serii TOG. Wylałam wiele łez... a "najgorsze" (najlepsze, najbardziej wzruszające, porywające itd.) jeszcze przede mną w ostatniej książce. TOG obok Harrego Pottera na zawsze pozostanie moją ukochaną serią.
Pokaż mimo toCzytając "Wieżę Świtu" czułam pewne zniecierpliwienie, które dotyczyło dalszych losów bohaterów zostawionych w Erilei. Choć śledziłam losy Chaola z radością, to w mej głowie kotłowało się pytanie "CO Z AELIN?!". Sarah wie doskonale, jak utrzymać napięcie przy tak obszernej serii jak ta, i od pierwszych stron zatraciłam się w "Królestwie Popiołów" na dobre.
Z racji, że jest to już ostatnia część "Szklanego Tronu" (podzielona na 2 części),siłą rzeczy wyczuwalne jest zbliżanie się do kulminacyjnych momentów historii. Nie mogę wyjść z podziwu, jak dobrze z każdym rozdziałem łączą się poszczególne losy postaci, które pojawiały się od pierwszych zmagań Celaeny Sardothien po wydarzenia z tej powieści. Przyjemnie obserwowało mi się zmiany jakie zachodzą w bohaterach, rozwój charakterów czy nowe podejścia do wyzwań stojących im na drodze. Nieraz uśmiechałam się i wzruszałam podczas czytania, nie brakowało też wstrzymywania przeze mnie oddechu z przejęcia, a o to nie łatwo.
Pośród wszechobecnych ważnych decyzji, które muszą podejmować zarówno osoby z bliskiego otoczenia Aelin, jak i postacie poboczne, dobrym wyborem było pokazywanie ich słabości, nawet tych, których czytanie sprawiało ból. Sama opowieść jest podzielona na wątki Aelin i Rowana, Aediona i Lysandry, Doriana i Manon oraz Chaola i Yrene. Każda z tych osób, a także inne przewijające się na stronach "Królestwa Popiołów", kroczy swoją drogą i ma swoje własne dylematy do rozwiązania. Bardzo spodobało mi się to, jak dojrzeli Dorian i "wiedźmiątko", a przy tym nie stracili pazura. W tej części widać, jak Król Adarlanu próbuje odkryć kim naprawdę jest, oraz jaki może się stać, a Manon sukcesywnie burzy mury, jakie wokół siebie zbudowała.
Martwiłam się, że ciągłe strategie wojenne i starcia będą uciążliwe, ale przeplatanie ich z innymi wątkami sprawiło, że czytało się je naprawdę dobrze. Choć Maas z każdym ważniejszym momentem odkrywa karty i tajemnic zostaje coraz mniej, to świadomość, że to już powoli koniec mej przygody z czytaniem o zabójczyni, która nie tylko jest z pochodzenia królową, ale staje się nią poprzez swoje działania i poświęcenie, przyprawia mnie o prawdziwy smutek. "Królestwo Popiołów" to jedna z lepszych części serii, o ile nie najlepsza. Wartka akcja, kalejdoskop emocji, duże starcia z armiami Erawana, zręczne splatanie wątków to idealnie wymierzona mieszanka. Jeśli jeszcze nie zdecydowaliście się na tą serię, lub odpuściliście na wcześniejszych etapach, to mogę poręczyć, że te tysiące stron - a tym samym niesamowita historia - są warte przeczytania.
"-Musisz wytrzymać jeszcze trochę i pamiętać o jednym.
Evalin położyła swą widmową dłoń nad sercem córki.
-Tu kryje się jedyna siła, która naprawdę ma znaczenie.[...] Ona poprowadzi cię do domu."
Czytając "Wieżę Świtu" czułam pewne zniecierpliwienie, które dotyczyło dalszych losów bohaterów zostawionych w Erilei. Choć śledziłam losy Chaola z radością, to w mej głowie kotłowało się pytanie "CO Z AELIN?!". Sarah wie doskonale, jak utrzymać napięcie przy tak obszernej serii jak ta, i od pierwszych stron zatraciłam się w "Królestwie Popiołów" na dobre.
więcej Pokaż mimo toZ racji, że...