Onyx & Ivory Mindee Arnett 7,0
ocenił(a) na 83 lata temu Dzikuni, magistrowie i potwory.
Kate Brighton jest kurierką pocztową. Ten fach choć w naszych czasach jest całkowicie bezpieczny, to w świecie tej książki jest jednym z najniebezpieczniejszych zawodów, w jakich można pracować. Dlaczego? Ponieważ gdy zapada zmrok na świat wychodzą paskudne mordercze potwory - gadźce - i tylko super szybki koń i zdolny jeździec jest w stanie przetrwać takie niebezpieczne starcie. I takim jeźdźcem jest właśnie panna Brighton, która żyje sobie spokojnie.
Jednak jej życie zmienia się i komplikuje gdy do miasta, w którym mieszka Kate przyjeżdża arcyksiążę Rime i jednocześnie były dziewczyny o którym starała się zapomnieć ze względu na pewną noc, która odmieniła jej życie. Noc, która nadała jej piętno ,,Zdrajczyni Kate'' i wygnała z dawnego domu, kładąc się bolesną blizną na jej sercu.
Czy Corwin, syn króla zdoła zdobyć zaufanie kurierki w tak trudnych czasach? I czy będą oni razem w stanie pokonać nowe zagrożenie? Oraz czy Kate odkryje, co tak naprawdę wydarzyło się w przeszłości?
Pierwsze co muszę przyznać to, to że książka jest dosyć luźna i porywająca. Jednocześnie kiedy zaczynamy czytać pierwsze rozdziały, zostajemy nieco przytłoczeni nadmiarem informacji i emocji bohaterów. Co wygląda tak, jakby autorka chciała nam wszystko przedstawić już od razu, nie myśląc zbytnio o tym, że czytelnik może się nieco w tym wszystkim pogubić. Na całe szczęście Mindee Arnett szybko zmienia taktykę i nieco zwalnia, dzięki czemu powieść staje się bardziej wciągająca. No przynajmniej do czasu, dopóki nie pojawiają się nieco przydługie opisy, które potrafią wyrwać z czytelniczego transu. Ale i tak książka cię pochłania i sprawia, że nie możesz się od niej oderwać. I to w sumie dzięki bohaterom.
Wszystkie postacie, jakie tutaj spotykamy mają swój charakterek i sekrety, co mi się bardzo podoba. Ale najbardziej z tego wszystkiego cieszy mnie to, że dwójka głównych bohaterów nie jest jakaś plastikowa, tylko żywa. Corwin jak i Kate mają zupełnie różne problemy, myśli i odczucia. Kieruje nimi zupełnie co innego i chociaż oboje często oglądają się w przeszłość, to w ich przypadku jest to całkowicie zrozumiałe. No oprócz tej szaleńczej miłości, której nie zupełnie kupuję, bo wydaje mi się rozpisana aż na wyrost, ale to tylko moje odczucia.
Co jeszcze mi się podobało? FABUŁA! Oj przepraszam, że krzyczę, ale serio to właśnie samo sedno książki mi się podobało i to do czego ona dążyła. Bo autorka stworzyła coś, co choć na pierwszy rzut oka wydaje się oklepane i schematyczne, to takie do końca nie jest. A to wszystko dzięki różnorodnej magii i gadźcom oraz tajemnicy, którą stara się rozwikłać główna bohaterka. Jest tutaj jeszcze wiele innych pozytywnych aspektów, ale to trzeba już przeczytać książkę, żeby się o tym dowiedzieć.
,,Onyx & Ivory" dostaje ode mnie 8/10.