Melissa Albert

W trzech słowach : intrygująca, mroczna, tajemnicza. Melissa Albert świetnie radzi sobie kreując świat, który wzbudza w nas zaintrygowanie i pełen jest magicznego klimatu. Opowiadana na dwóch płaszczyznach czasowych historia okazuje się być na tyle wciągająca, że łatwo jest ją pochłonąć w parę godzin, mimo powolnego początku.  Oprócz przenikania się przeszłości i teraźniejszości, mamy tutaj do czynienia z dwoma perspektywami; historię opowiada nam Dana (na płaszczyźnie czasu przeszłego) i jej córka, Ivy (teraźniejszość). Osobiście bardziej interesujące wydawały mi się rozdziały Dany, przez to, że z każda stroną Melissa Albert przedstawiała nam jej bardziej ludzką stronę: nie była ona kiedyś tak zdystansowaną i momentami chłodną osobą, jaką jest, gdy to Ivy opowiada nam historię. Dzięki temu można z nią sympatyzować, a jednocześnie zdawać sobie sprawę z popełnionych przez nią ogromnych błędów. Perspektywa Ivy jednak również mnie urzekła. Dobrze czytało się o tym, jak bohaterka stopniowo odkrywa prawdę o przeszłości matki i sama znajduje pewne nieścisłości w swoich wspomnieniach. Mamy tutaj też poboczny wątek romantyczny: historię Ivy i Billy'ego. Nie przysłania ona głównej sprawy powieści, a jednak miała ogromny wpływ na to, jak Ivy już od najmłodszych lat postrzegała magię i jej prawdziwą istotę. To podobało mi się w tym najbardziej; wątki czarownic i miłości w żaden sposób się nie wykluczają i jeden nie odbiera drugiemu, jeśli chodzi o ogólny przekaz historii. Wszystko to zostaje odpowiednio wyważone i funkcjonuje jako całość, bez większych problemów. Z chęcią sięgnę po „Hazel Wood" od tej samej autorki!