-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać291
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-02-12
2016-03-19
Do przeczytania tej powieści zachęcił mnie mój tata, który swego czasu zapoznał się z twórczością Ericha Marii Remarque’a i właśnie ta książka zrobiła na nim największe wrażenie.
"Na zachodzie bez zmian" E.M. Remarque'a to powieść, która w niesłychanie realistyczny i okrutny sposób ukazuje bezsens prowadzenia wojny. Autor w bardzo obrazowy sposób przedstawił codzienne życie w okopach, przerażające warunki, w jakich przebywali walczący na froncie ludzie, bród, głód oraz konających żołnierzy, ich męczarnię, jęki i ogromne cierpienie, które w konsekwencji prowadziło do śmierci bądź trwałego kalectwa, zarówno tego fizycznego i jaki i psychicznego.
Jeden z moich ulubionych cytatów z tej książki:
„Wypowiedzenie wojny powinno być czymś w rodzaju ludowego pikniku, z biletami wstępu i muzyką, podobnie jak walki byków. Potem na arenę powinni wyjść, ubrani w kąpielówki i uzbrojeni w kije, ministrowie oraz generałowie obu krajów i nacierać na siebie. Kto zostałby na placu, tego kraj by zwyciężył. Było by to bardziej proste i lepsze od tego tutaj, gdzie walczą ze sobą niewłaściwi ludzie.”
„Na zachodzie bez zmian” E.M. Remarque’a to powieść o okrutnych dziejach młodego pokolenia, które zostało zniszczone przez wojnę, o ich bohaterstwie, o niedorzeczności wojny oraz trudach powrotu do normalności. Gorąco polecam, czytałam tę książkę już dawno, ale poruszyła mnie do głębi i na zawsze pozostanie w mej pamięci. Po jej przeczytaniu zapoznałam się jeszcze z kilkoma książkami tego autora i muszę przyznać, że styl pisania Remarque’a przypadł bardzo do mojego gustu, dlatego polecam również inne powieści tego mistrza pióra, takie jak np.: „Łuk triumfalny”, „Noc w Lizbonie” czy „Drogę powrotną”.
Jeszcze raz gorąco zachęcam do zapoznania się z książką pt.: „Na zachodzie bez zmian”, w mojej opinii ta powieść zasługuje na najwyższą ocenę, na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę, na pewno sięgnę jeszcze po inne dzieła Ericha Marii Remarque’a!
Do przeczytania tej powieści zachęcił mnie mój tata, który swego czasu zapoznał się z twórczością Ericha Marii Remarque’a i właśnie ta książka zrobiła na nim największe wrażenie.
"Na zachodzie bez zmian" E.M. Remarque'a to powieść, która w niesłychanie realistyczny i okrutny sposób ukazuje bezsens prowadzenia wojny. Autor w bardzo obrazowy sposób przedstawił codzienne życie...
2014-04-27
Dawno temu uwielbiałam czytać baśnie i to właśnie na nich się wychowałam. H.Ch. Andersen, bracia W. i J. Grimm, większość baśni tych mistrzów pióra znałam niemalże na pamięć, bowiem obcowałam z nimi prawie każdego dnia, czytając je z ogromną pasją i zaciekawieniem. A później? Dorosłam i przestałam po nie sięgać. Całe szczęście w moje ręce trafiło „Dziecko śniegu” debiutującej pisarki Eowyn Ivey. Kiedy przeczytałam opinie innych czytelników na temat tej książki pomyślałam sobie, czemu nie? Mogę spróbować, chociaż już dawno nie sięgałam po książki, w których brak autentyzmu. Ale okładka tak mocno mnie zachwyciła, że bez zastanowienia ją kupiłam, postawiłam na półce i spoglądałam cały czas z zaciekawieniem, aż pewnego dnia nie wytrzymałam i zdecydowałam się odłożyć wszelkie inne książki na bok, aby przeczytać właśnie tę. Teraz nie mam innego wyjścia, jak tylko przyznać się, że ta powieść mnie oczarowała i na jakiś czas poszybowałam do innej, magicznej, i jakże urzekającej krainy. Po jej przeczytaniu mam niedosyt, bo chciałabym nadal być na tajemniczej Alasce, wśród przepięknych krajobrazów, w maleńkiej drewnianej chatce, wspólnie z głównymi bohaterami.
„Dziecko śniegu” to powieść o ogromnym żalu, bólu i smutku, którego powodem jest brak możliwości posiadania dziecka, ale również o wielkim uczuciu, przyjaźni, poświęceniu, nadziei, o pragnieniu szczęścia, o ogromnej miłości rodzicielskiej. Ta książka pokazuje, jak ważna w życiu każdego człowieka jest wiara i bez znaczenia jest to, w co wierzymy.
„Do wiary w cuda rozumienie było jednak zupełnie zbędne. […] Aby w coś uwierzyć, należało zaprzestać poszukiwania wyjaśnień i skupić się na ochranianiu tej iskierki wiary, nim prześliźnie się nam przez palce.” Str. 245
Autorka stworzyła niezwykłą powieść, w której ukazała nam magiczną i subtelną krainę, wykreowała fantastyczne i nietuzinkowe postaci i mimo tej magii oraz niezwykłości każdy z nas może wiele wynieść z tej historii. Książka skłania do wielu refleksji, nie tylko nad otaczającym nas pragmatycznym światem, wskazuje wartości najwyższe, o które tak trudno w obecnych czasach.
„Dziecko śniegu” E. Ivey porywa od pierwszych stron, momentami, aż zapiera oddech, ale daje również ukojenie, zwyczajnie uspakaja i pozostawia niedosyt, bowiem chciałoby się jeszcze więcej tych niezwykłych i magicznych przeżyć. Gorąco zachęcam do jej przeczytania, w moim odczuciu jest to wspaniała, głęboka i bardzo mądra powieść. Zajmuje szczególne miejsce na mojej półce. Mam do niej ogromny sentyment, kiedyś podaruję ją mojej córce.
„Życie zawsze miota nami na różne strony. Ale na tym właśnie polega przygoda: nie wiesz, jak to się skończy i dokąd zajdziesz. Ktokolwiek mówi, że życie jest czymś innym niż tajemnicą, okłamuje samego siebie.” Str. 308.
Dawno temu uwielbiałam czytać baśnie i to właśnie na nich się wychowałam. H.Ch. Andersen, bracia W. i J. Grimm, większość baśni tych mistrzów pióra znałam niemalże na pamięć, bowiem obcowałam z nimi prawie każdego dnia, czytając je z ogromną pasją i zaciekawieniem. A później? Dorosłam i przestałam po nie sięgać. Całe szczęście w moje ręce trafiło „Dziecko śniegu”...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-07
To moje pierwsze spotkanie z K.Hosseinim i na pewno nie ostatnie. Czytając tę powieść doświadczyłam oszałamiających emocji, od olbrzymiego smutku, przez złość, potężne przerażenie do ogromnego wzruszenia. Historia opisana przez autora, jest zdumiewająca. Powieść przedstawia dzieje dwóch dziewczyn Mariam i Lajli, które wychowują się w Afganistanie pod koniec XX wieku. Dziewczyny wychowują się w zupełnie różnych warunkach, po jakimś czasie ich losy splatają się w jeden koszmarny żywot u boku okrutnego Raszida. To przerażające, że życie niemalże każdego Afgańczyka naznaczone jest niewyobrażalnym bólem oraz śmiercią i utratą najbliższych im osób. Czas, kiedy Afganistan był okupowany przez sowietów, później przeszedł w ręce okrutnych talibów, był dla zwykłych śmiertelników czymś, co trudno znieść, tragizm tych ludzi jest wprost przerażający. Prawa kobiet, które w ówczesnych czasach zostały wprowadzone przez talibów, całkowicie dyskryminują kobiety, formalnie są nie do przyjęcia.
Od momentu kiedy zaczęłam czytać tę książkę, nie chciałam jej już odkładać na bok, nie chciałam się ani na moment z nią rozstawać, chciałam tylko czytać i czytać i w ogóle nie przestawać, a kiedy się skończyła to przyszedł żal, że nie mogę jej czytać dalej. Ta książka zostanie na długo w moim sercu i w mojej pamięci. Autor ma nieprawdopodobny talent, pisze wspaniałym językiem, powieść ani przez moment nie jest nudna i monotonna, jest pełna emocji, bardzo smutna, choć bywają również chwile radości i uniesień. Historia opisana w książce pokazuje, jak ważna w życiu jest miłość i przyjaźń, i jak wiele można dla niej poświęcić. Jak dla mnie to arcydzieło zasługujące na najwyższą ocenę… Cieszę się, że przede mną jeszcze kolejna książka tego autora „Chłopiec z latawcem”, którą od razu zaczynam czytać…
To moje pierwsze spotkanie z K.Hosseinim i na pewno nie ostatnie. Czytając tę powieść doświadczyłam oszałamiających emocji, od olbrzymiego smutku, przez złość, potężne przerażenie do ogromnego wzruszenia. Historia opisana przez autora, jest zdumiewająca. Powieść przedstawia dzieje dwóch dziewczyn Mariam i Lajli, które wychowują się w Afganistanie pod koniec XX wieku....
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-21
„Nie możesz cofnąć czasu i zacząć wszystkiego od nowa, ale możesz od tej chwili tworzyć nowe zakończenie.” Str. 130
Do zapoznania się z książką pt.”Drzewo migdałowe” M.C. Corsanti zachęciły mnie oczywiście Wasze opinie. Ponadto po przeczytaniu informacji, że przedstawiona w tej powieści historia przywodzi na myśl „Chłopca z latawcem”, mojego ulubionego mistrza pióra K. Hosseiniego, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Od razu zamówiłam ją w mojej ulubionej księgarni internetowej. Książka dotarła do mnie bardzo szybko i tak po doskonałej rozrywce, jaką dostarczył mi Pan Michorzewski z miejsca zabrałam się za „Drzewo migdałowe” debiutującej pisarki Michelle Cohen Corasanti. Muszę przyznać, że jest to wspaniały debiut, po przeczytaniu tej książki mam ogromną nadzieję, że autorka wyda kolejne tak znakomite powieści.
Książka dostarczyła mi wielu wspaniałych wrażeń. Autorka stworzyła powieść, która daje czytelnikowi ogrom emocji, do tego napisana jest subtelnym językiem, jest szalenie mądra, jak dla mnie po prostu piękna, ale i niezwykle szokująca. Ta historia pochłania od pierwszych stron, rozpoczyna się od wstrząsających wydarzeń, trudno odłożyć ją na bok, nie można już o niej zapomnieć.
Fabuła książki rozgrywa się na tle konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Kiedy mały chłopiec imieniem Ahmed kończy 12 lat, jego życie zamienia się ciąg koszmarnych wydarzeń. Gdy ojciec chłopca z jego winy zostaje aresztowany, a w trakcie konfiskaty domu przez izraelskie wojska ginie jego młodsza siostra, Ahmed niespodziewanie musi przejąć rolę głowy rodziny i żyć w ogromnym poczuciu winy. Mały chłopiec, obdarzony niezwykłym umysłem bierze na swoje barki ogromny ciężar, jakim jest odpowiedzialność za losy swoich najbliższych.
„ Odwaga to nie brak strachu, lecz brak egocentryzmu, przedkładanie cudzych interesów nad własne.” Str. 66
„Sukces to nie brak porażek, ale umiejętność podnoszenia się w razie upadku.” Str. 129.
Książka ukazuje niezwykle dramatyczne losy Palestyńczyków, okrutny w konsekwencjach konflikt izraelsko-arabski, nieludzkie warunki bytu Palestyńczyków na ziemiach okupowanych przez wojska izraelskie, ogromne cierpienie i zło.
„Drzewo migdałowe” to książka o rodzinie, miłości, odwadze, niełatwej przyjaźni, braku akceptacji, o przekraczaniu życiowych barier, o strachu, bólu ale i o ogromnym okrucieństwie, jakie wyrządzają ludności cywilnej wszelkie konflikty polityczne, o ogromnej nienawiści, o tym jak trudno jest przebaczać.
"Drzewo migdałowe" to również książka, która daje nadzieję, albowiem pokazuje, że można osiągnąć sukces mimo przeciwnościom losu, wystarczy tylko wytrwale dążyć do obranych w życiu celów i nigdy się nie poddawać.
Ta powieść uczy pokory względem otaczającego nas świata. Cieszę się, że żyję w wolnym kraju, w którym nie słychać wybuchów i strzałów, krzyków mordowanych ludzi. Nigdy nie chciałabym widzieć, jak zabija się niewinnych ludzi, szczególnie dzieci, nie mogłabym patrzeć na jeżdżące po mieście czołgi i patrole z wycelowanymi do mnie karabinami. Takie życie musi być koszmarem.
Gorąco zachęcam do przeczytania tej lektury. „Drzewo migdałowe” to niesłychanie poruszająca powieść, otwierająca oczy na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, powieść szalenie dramatyczna, ale i dająca nadzieję. W moim odczuciu fenomenalna, znakomita, zapadająca głęboko w pamięć!
„Nienawiść bierze się ze strachu i braku wiedzy. Gdyby ludzie mogli poznać tych, których nienawidzą, i skupić się na tym, co ich łączy mogliby przełamać tę wrogość.” Str. 194
Zapraszam do polubienia: www.facebook.com/nieterazwlasnieczytam
„Nie możesz cofnąć czasu i zacząć wszystkiego od nowa, ale możesz od tej chwili tworzyć nowe zakończenie.” Str. 130
Do zapoznania się z książką pt.”Drzewo migdałowe” M.C. Corsanti zachęciły mnie oczywiście Wasze opinie. Ponadto po przeczytaniu informacji, że przedstawiona w tej powieści historia przywodzi na myśl „Chłopca z latawcem”, mojego ulubionego mistrza pióra K....
2013-11-12
Po przeczytaniu książki „Tysiąc wspaniałych słońc” K. Hosseiniego przez jakiś czas nie mogłam ogarnąć emocji, jakie we mnie tkwiły, dlatego musiałam przez dwa dni po niej ochłonąć, by móc zacząć czytać „Chłopca z latawcem”. Całe szczęście, bo przede mną była kolejna ogromna dawka poruszających, momentami przerażających przeżyć.
„Chłopiec z latawcem” to losy dwóch chłopców, którzy wychowują się razem, ale w zupełnie różnych warunkach. Jest to historia nie tylko trudnej przyjaźni, ale również walki o względy ojca. Książka pokazuje, jakie straszliwe konsekwencje przynosi podejmowanie niewłaściwych decyzji. Porusza również problem, jak ważne jest to, w jakich domach się wychowujemy, jak traktują nas rodzice, co nam przekazują, jaki mają na nas wpływ i jak niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Ponadto książka zagłębia nas w historię Afganistanu. Pokazuje, z jakimi problemami zmagają się tamtejsi ludzie, jakich zniszczeń w ich psychice i miejscu, w którym się wychowywali dokonali najpierw sowieci, przetaczając przez miasta swoje czołgi, kładąc kres istniejącej w ich sercach ojczyźnie, a w późniejszym czasie talibowie, którzy przelewają krew ich bliskich. Przykre jest, że tak dawno rozpoczęta epoka przelewu krwi w Afganistanie trwa do dziś. Życie w takiej ojczyźnie musi być nie do zniesienia.
Cytując K. Hosseiniego ”… Każdy grzech to jakaś forma kradzieży - Kto zabija, kradnie czyjeś życie, kradnie żonie męża, dzieciom ojca. Kto kłamie, kradnie komuś innemu prawo do prawdy. Kto oszukuje, okrada kogoś z prawa do uczciwego prowadzenia interesów... Nie ma gorszego czynu niż kradzież…”
K. Hosseini ma niesamowity talent, jak dla mnie to geniusz, piszący wspaniałym językiem, który pobudza wyobraźnię, powieść czyta się wspaniale. W mojej ocenie, książka zasługuje na najwyższe uznanie. Tę powieść koniecznie trzeba przeczytać, ma w sobie niesamowitą mądrość. Jedno tylko należy wziąć pod uwagę przed jej przeczytaniem, książka momentami jest wstrząsająca i strasznie smutna, ale bez obaw dostarcza również pozytywnych emocji, które przywracają nam wiarę w człowieczeństwo, pokazują prawdziwą miłość i odwagę. „Chłopiec z latawcem” to kolejna powieść, która na bardzo długo pozostanie w mej pamięci.
Po przeczytaniu książki „Tysiąc wspaniałych słońc” K. Hosseiniego przez jakiś czas nie mogłam ogarnąć emocji, jakie we mnie tkwiły, dlatego musiałam przez dwa dni po niej ochłonąć, by móc zacząć czytać „Chłopca z latawcem”. Całe szczęście, bo przede mną była kolejna ogromna dawka poruszających, momentami przerażających przeżyć.
„Chłopiec z latawcem” to losy dwóch...
2014-09-27
„Prawda nie stanowi celu, przynosi korzyść tylko wtedy, gdy czemuś służy. Otóż najczęściej prawda przeszkadza, gorzej, niszczy. […] Dlaczego ludzie nie znoszą prawy? Po pierwsze dlatego, że prawda ich rozczarowuje. Po drugie dlatego, że prawda często nie przynosi żadnych korzyści. Po trzecie dlatego, że prawda wcale nie sprawia wrażenia prawdziwej – większość kłamstw jest zręczniej wymyślona. Po czwarte dlatego, że prawda rani. Nie chcę, żebyś prowadził wojnę, wierząc, że szerzysz pokój. No to co mam robić, mamo? Kłamać? Nie, milczeć. Milczenie to przyjaciel, który nigdy nie zdradza”. Str. 60-61
Z każdym kolejnym opowiadaniem twórczość E.E. Schmitta zaczyna powoli mnie uwodzić i jeżeli po następnej przeczytanej książce moje serce nadal będzie tak przyjemnie połaskotane, to chyba niebawem zakocham się w twórczości Pana Schmitta i dołączę go grona moich ulubionych pisarzy. To moje trzecie spotkanie z tym autorem i jestem zauroczona tym krótkim, ale jakże treściwym opowiadaniem. E.E. Schmitt istotnie w niezwykły i bardzo subtelny sposób odkrywa tajemnice ludzkiej duszy, skłania do refleksji, wzbudza szereg emocji, zmienia nasze priorytety, a jego opowiadania zapadają głęboko w pamięć.
„ Chińczycy nie lokują swojej kultury w kamieniach. Tutaj przeszłość stanowiła teraźniejszość ducha, nie odcisk w skale. Zabytek miał drugorzędne znaczenie, przede wszystkim liczył się rdzeń duchowy, pielęgnowany, przekazywany, żywy, wiecznie młody, trwalszy od wszelkich budowli. Mądrość tkwiła w tym, co niewidzialne, a to, co niewidzialne, okazuje się wieczne dzięki nieskończonym metamorfozom, podczas gdy kamień ulega erozji”. Str. 64
Mimo tak krótkiej treści, mnóstwo w tym opowiadaniu ciekawych cytatów, które mogłabym przytaczać, aż pewnie przepisałabym pół książki. Wydawać by się mogło, że to kpina, iż wszystkie płyną z ust „babci klozetowej”, która jest główną bohaterką tego opowiadania. Jednakże autor miał w tym swój cel, dlatego nie będę streszczała tej opowiastki, przeczytajcie i oceńcie ją sami.
W mojej opinii to krótkie opowiadanie niesie w sobie wiele mądrości, ma głębokie przesłanie i pewnie nie każdego zachwyci, dla mnie jednak chwile spędzone nad tym niedługim dziełem, były niezwykle ujmujące, była w tym jakaś magia. Serdecznie polecam, bowiem mnie „Tajemnica Pani Ming” zauroczyła, wobec tego nabrałam ogromnego apetytu na kolejne książki Erica Emmanuela Schmitta i z pewnością niebawem sięgnę po kolejną jego książkę.
„To wyobraźnia wyróżnia, wyobraźnia przełamuje pospolitość, powtarzalność, jednolitość. [...] Bez niej bylibyśmy podobni, zbyt podobni, zbliżeni do siebie, rozpłaszczeni jedni na drugich w koszach rzeczywistości”. str. 29
„Prawda nie stanowi celu, przynosi korzyść tylko wtedy, gdy czemuś służy. Otóż najczęściej prawda przeszkadza, gorzej, niszczy. […] Dlaczego ludzie nie znoszą prawy? Po pierwsze dlatego, że prawda ich rozczarowuje. Po drugie dlatego, że prawda często nie przynosi żadnych korzyści. Po trzecie dlatego, że prawda wcale nie sprawia wrażenia prawdziwej – większość kłamstw jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2010
2010
2012
2012
Wspaniała książka opisująca ludzką naturę, jego zachowania i instynkty... tytuł wprost genialny i prawdziwy... polecam!
Wspaniała książka opisująca ludzką naturę, jego zachowania i instynkty... tytuł wprost genialny i prawdziwy... polecam!
Pokaż mimo to2012
Po przeczytaniu autobiografii J.Freya pt.: „Milion małych kawałków”, koniecznie trzeba przeczytać dalszą część autobiografii autora… to książka, w której znajdziesz wszystko, radość… zaufanie… miłość… smutek… nienawiść… nadzieję… gorąco polecam, jak dla mnie znakomita!
Po przeczytaniu autobiografii J.Freya pt.: „Milion małych kawałków”, koniecznie trzeba przeczytać dalszą część autobiografii autora… to książka, w której znajdziesz wszystko, radość… zaufanie… miłość… smutek… nienawiść… nadzieję… gorąco polecam, jak dla mnie znakomita!
Pokaż mimo to2012
Po prostu wspaniała, jestem oczarowana tą książką… świetnie napisana autobiografia… gorąco polecam!
Po prostu wspaniała, jestem oczarowana tą książką… świetnie napisana autobiografia… gorąco polecam!
Pokaż mimo to2014-06-03
Biorąc do ręki książkę pt. „Motyl” L. Genovy nie spodziewałam się, że ta powieść tak bardzo mnie pochłonie. W zasadzie przepadłam na jeden dzień, nie mogąc się oderwać od tej historii, a po jej przeczytaniu jeszcze długo nie mogłam usnąć. Byłam ogromnie przejęta i poruszona historią pięćdziesięcioletniej kobiety, u której zdiagnozowano chorobę Alzhaimera we wczesnym początku. Obcowanie z tą książką dostarczyło mi niezwykłych emocji, wielu wzruszeń, ale przede wszystkim wiedzy na temat tej okrutnej choroby, która odbiera człowiekowi to, co dla niego najcenniejsze, czyli jego umysł. „Motyl” to jedna z tych powieści, która z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci. W tej książce Lisa Genova zabrała mnie w niezwykłą podróż w głąb ludzkiego umysłu.
Główną bohaterką powieści jest Alice Howland, dr psychologii, wybitny wykładowca akademicki na Harvardzie, światowej sławy ekspert w dziedzinie lingwistyki - kobieta obdarzona niezwykłym umysłem. Kiedy Alice kończy pięćdziesiąt lat zaczyna dostrzegać niepokojące objawy, które początkowo przypisuje stresowi, zmęczeniu oraz zbliżającemu się w życiu każdej kobiety etapie menopauzy. Jednakże, kiedy objawy się nasilają Alice postanawia skonsultować się z lekarzem i wówczas po przeprowadzeniu szeregu skomplikowanych badań oraz wykluczeniu wielu innych chorób, Alice uzyskuje diagnozę, która odmienia jej całe dotychczasowe życie.
„Motyl” to niezwykła, bardzo przejmująca i wyjątkowo wiarygodna historia kobiety chorej na Alzhaimera. To książka o ogromnej walce osób zmagających się z tą chorobą, o cierpieniu, o potężnej frustracji, strachu przed utratą własnej tożsamości. Książka przybliża nam odczucia ludzi dotkniętych chorobą Alzhaimera, pomaga ich zrozumieć i uczy jak się zachowywać w ich obecności, jak z nimi postępować oraz jak trudnym przeżyciem jest dla nich izolacja i samotność, jak ważne dla nich jest wsparcie najbliższych.
Dla mnie „Motyl” to jedna z piękniejszych, ogromnie wzruszających, niezwykle wnikliwych w ludzki umysł, ale i niesłychanie przerażających oraz boleśnie prawdziwych książek, jakie dotąd przeczytałam. Wielu z nas pędzi przez życie w zastraszającym tempie, nie dostrzegamy rzeczy ważnych, ulotnych, obyśmy nigdy nie musieli się przekonać, jak bolesna jest utrata tego, co w życiu najważniejsze.
Tę powieść polecam wszystkim, bo każdy powinien mieć świadomość, jak kruche i cenne jest nasze życie i jak łatwo utracić to, co dla nas najcenniejsze.
„- Tak bardzo się boję, że gdy spojrzę na Ciebie, nie będę wiedziała, kim jesteś.
- Myślę, że nawet, jeśli któregoś dnia nie będziesz wiedziała, kim jestem, nadal będziesz wiedziała, że cię kocham.
- Co, jeśli spojrzę na ciebie i nie będę wiedziała, że jesteś moją córką i że mnie kochasz?
- Wtedy powiem ci o tym i mi uwierzysz. „ str. 275-276
Biorąc do ręki książkę pt. „Motyl” L. Genovy nie spodziewałam się, że ta powieść tak bardzo mnie pochłonie. W zasadzie przepadłam na jeden dzień, nie mogąc się oderwać od tej historii, a po jej przeczytaniu jeszcze długo nie mogłam usnąć. Byłam ogromnie przejęta i poruszona historią pięćdziesięcioletniej kobiety, u której zdiagnozowano chorobę Alzhaimera we wczesnym...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-28
„[…] życie do dar. Którym nie wolno nam wzgardzać. Dar pełen zagadek, gdzie cierpienie nierozerwalnie splata się ze szczęściem, i wszelkie usiłowania, aby mieć jedno bez drugiego, są skazane na niepowodzenie.”
„Sztuka słyszenia bicia serca” to debiutancka powieść niemieckiego pisarza Jana-Philippa Sendkera. Na okładce przeczytałam, iż w Niemczech pojawiła się już kontynuacja tej pięknej i wysoce wysmakowanej powieści. Mam nadzieję, że niebawem ukaże się również w Polsce. Czekam z olbrzymią niecierpliwością, gdyż książką wywarła na mnie niebywałe wrażenie, przeniosła mnie do świata magii, zapachów, dźwięków, niesłychanych odgłosów przyrody.
„Sztuka słyszenia bicia serca” to wspaniała powieść, która przywodzi na myśl najpiękniejsze bajki z mojego dzieciństwa, które rozpoczynały się od słów: Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w odległej krainie… Na kilka chwil przeniosłam się do takowej krainy, gdzieś w birmańskiej wiosce, w której żyją ludzie w zgodzie z naturą, według tego, co wskazują gwiazdy, gdzie brak szeroko rozwiniętej cywilizacji, gdzie w głównej mierze słychać pomruki przyrody, a nie pędzące samochody. W takiej właśnie krainie toczą się losy niezwykłych ludzi. Pisząc krótko dla mnie obcowanie z tą powieścią było znakomitym przeżyciem. Książka była cudownym lekiem dla mojej duszy, dawała mi ukojenie, wprawia w zachwyt i nostalgię, skłaniała do refleksji.
Ta powieść pokazuje, jak płytkie bywa życie ludzi żyjących w luksusie, bez żadnych niedogodności. Nawet swobodna umiejętność widzenia ogranicza zmysły słuchu, węchu czy smaku, które dają bardziej intrygujący obraz postrzeganego przez nas świata i pozwalają docenić to, co niezauważalne dla ludzkiego oka.
„Sztuka słyszenia bicia serca” to magiczna opowieść o samotności, poświęceniu, zaufaniu, wrażliwości, ale i bezgranicznej miłości, a także przywiązaniu, napisana niezwykle subtelnym językiem. Gorąco zachęcam do jej przeczytania. Dla mnie ta powieść była znakomita. Z przyjemnością będę ją polecać moim znajomym.
„[…] życie do dar. Którym nie wolno nam wzgardzać. Dar pełen zagadek, gdzie cierpienie nierozerwalnie splata się ze szczęściem, i wszelkie usiłowania, aby mieć jedno bez drugiego, są skazane na niepowodzenie.”
„Sztuka słyszenia bicia serca” to debiutancka powieść niemieckiego pisarza Jana-Philippa Sendkera. Na okładce przeczytałam, iż w Niemczech pojawiła się już...
„Niektóre rzeczy mają posmak rozczarowania, zwłaszcza te, na które czekaliśmy od dawna”.
Czasem w nasze ręce wpadają książki, które działają na nas w osobliwy i trudny do określenia sposób, wyzwalają tak silne emocje, że aż trudno uzasadnić skąd się biorą i dlaczego są tak wyraziste. „Zimowe Panny” Cristiny Sánchez-Andre wzbudziły we mnie uczucia, które potęgowały mój zachwyt i zauroczenie tą opowieścią, a stało się tak za sprawą wykreowanego przez autorkę nietuzinkowego świata — odrobinę nierzeczywistego, jakby baśniowego, ujmującego swoją prostotą, niecodziennym klimatem, okraszonego tajemnicą, ale także sporą dawką realizmu.
Cristina Sánchez-Andre, urodziła się w 1968 roku w Santiago de Compostela. Jest absolwentką prawa, pisarką, krytyczką literacką i tłumaczką — na co dzień prowadzi warsztaty pisarskie. Jest autorką nagradzanych powieści tłumaczonych na język angielski, portugalski, włoski, polski i rosyjski. Przez krytyków określona została, jako jeden z najwspanialszych głosów dzisiejszej literatury hiszpańskiej.
Tytułowe Zimowe Panny to dwie siostry — młodsza z nich to Dolores, starsza Saladina. Pewnego dnia przybywają do opuszczonej wiele lat wcześniej galicyjskiej wioski Tierra de Chá. Zajmują skromną i ubogą chatkę, w której niegdyś mieszkały wraz z dziadkiem don Reinaldem. Siostry, jako małe dziewczynki zmuszone były opuścić rodzinny dom — skazane na emigrację przez wiele lat przebywały w Anglii. Od dnia powrotu do Tierra de Chá są bacznie obserwowane i podglądane przez mieszkańców wioski, wzbudzając w nich coraz większy niepokój i obawy. Dolores i Saladina na co dzień zajmują się krawiectwem i gospodarstwem — pieką chleb, przyrządzają konfiturę z owoców rosnącego w ogródku drzewa figowego, wyprowadzają na pastwisko krowę imieniem Greta i prowadzą długie rozmowy o swojej pasji, jaką jest kino i życie hollywoodzkich gwiazd. Siostry noszą w sercu tajemnicę, która nieustannie burzy ich wewnętrzny spokój, dodatkowo dręczone przez lokalną społeczność o zwrot dziwnych umów, które zawierał z mieszkańcami wsi ich dziadek, czują się odrobinę wyalienowane i przytłoczone dziwnymi zdarzeniami rozgrywającymi się wokół ich domu. Co takiego wydarzyło się w okresie wojny i dlaczego mieszkańcom tak bardzo zależy na odzyskaniu wspomnianych umów? Co wydarzyło się w Anglii i dlaczego siostry dręczą tak głębokie wyrzuty sumienia?
Zimowe Panny to bohaterki bardzo różnorodne, szalenie intrygujące, zamknięte we własnym świecie, enigmatyczne i doświadczone przez przykry los. Każda z sióstr jest jakaś, nie są mdłe i nijakie — ich obraz doskonale malował się w mojej głowie, nie miałam problemu, aby wyobrazić sobie każdą z nich. Wszystkie wykreowane przez autorkę postaci posiadają odrębne i oryginalne cechy, dzięki czemu mieszkańcy wioski są wyraziści i łatwo ich od siebie odróżnić. Ta opowieść jest precyzyjnie i sprytnie utkana, nie zawiera rozwleczonych i monotonnych opisów, a mimo tego otoczenie i bohaterowie nie są bez wyrazu. Teraźniejszość doskonale przeplata się z przeszłością, dając jednolity i zrozumiały obraz, nie wprowadzając chaosu w umysł czytelnika. Może tylko zakończenie wzbudza pewien niedosyt rodząc w głowie czytelnika kolejne pytania. Mimo tego niniejsza książka tak mocno mnie oczarowała i ujęła, że nie mogłam przestać jej czytać, dopóki nie przewróciłam ostatniej strony — dla niej zarwałam noc — i naprawdę było warto!
„ - Wuju Rosendo, kiedy rano patrzysz na swoją żonę, czujesz w brzuchu motyle? - zapytała kiedyś nauczyciela, spotkawszy go w drodze na pastwisko. Wuj Rosendo odparł, że motylki z pewnością nie czuje, ewentualnie ćmy albo mole”. (str. 125)
„Zimowe Panny” Cristiny Sánchez-Andre to nostalgiczna opowieść o dosyć specyficznym zabarwieniu — nietuzinkowa i bardzo oryginalna. Fabuła toczy się na pograniczu świata baśni i autentyzmu, ujmując czytelnika subtelnością, odrobiną finezyjnego humoru i rozpościerającą się tajemnicą. Czytając tę książkę, czułam jak z każdą kolejną stroną przepadam, przestaję istnieć dla otaczającego mnie świata — dałam się porwać tej historii i była to niezapomniana podróż w odległe i osobliwe miejsce. Ta książka wywołała we mnie zachwyt, ujęła mnie i na długo pozostanie w mojej pamięci — bez wątpienia znajdzie miejsce na półce obok moich ulubionych powieści. Autorka pisząc tę książkę, inspirowała się rodzinnymi opowieściami i wspomnieniami podróżując po Galisji, pewnie dlatego ta historia jest niczym legenda, czy baśń opowiadana podczas długiego rodzinnego spotkania.
„Zimowe Panny” oceniane są w różnorodny sposób, jednych nudzą, w innych wyzwalają niejakie, bądź mieszane uczucia, mnie oczarowały i zupełnie skradły moje serce, czytałam tę powieść z rosnącym zachwytem, dlatego zaliczam się do tej części czytelników, którzy docenili tę niebanalną i szalenie urokliwą opowieść. Polecam!
„Nogi same pamiętają, a one nie przeszkadzają im pamiętać”.
__________________________________________________________________
http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2016/03/zimowe-panny-cristina-sanchez-andre.html
„Niektóre rzeczy mają posmak rozczarowania, zwłaszcza te, na które czekaliśmy od dawna”.
więcej Pokaż mimo toCzasem w nasze ręce wpadają książki, które działają na nas w osobliwy i trudny do określenia sposób, wyzwalają tak silne emocje, że aż trudno uzasadnić skąd się biorą i dlaczego są tak wyraziste. „Zimowe Panny” Cristiny Sánchez-Andre wzbudziły we mnie uczucia, które potęgowały mój...