-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
2014-12-28
2014-09-03
„Często słyszę, jak ludzie mówią o związku między człowiekiem a psem jak o relacji między właścicielem i zwierzakiem domowym. Jednak każdy, kto kocha psy, będzie mógł udowodnić, że nie jest to dokładny opis takiego związku. Pepsi jest nieodłączną częścią naszej rodziny i życia. Jego życie jest związane z naszym. […] Złote rybki, żółwie i chomiki to zwierzęta domowe. Psy to rodzina.” Str. 24
Po przeczytaniu książki Marka L. Levina pt. „Uratować Sprite’a” musiałam chwilę odetchnąć i nabrać do niej dystansu, gdyż byłam kompletnie wyczerpana emocjonalnie. I pewnie zrozumieć to zmęczenie może tylko drugi, podobny do mnie wielbiciel psów. Dla wielu takie emocje, których przyczyną jest pies, nie zostaną w pełni zrozumiane. Mnie ogromnie poruszają tego typu książki, gdyż doskonale potrafię wczuć się w emocje, jakie przedstawia autor, ponieważ sama posiadam psa i jest on nieodłączną częścią mojej rodziny, nie wyobrażam sobie, jak przeżyję moment, w którym będę musiała pożegnać się z moim ukochanym przyjacielem. Niestety ta chwila jest już chyba dosyć bliska. Nie wiem jak ja i moi najbliżsi poradzimy sobie bez jego obecności, jedno jest pewne odejście naszego psa złamie nasze serca.
„Ci z nas, których psy są już stare, ciągle ćwiczą swój umysł, by, na co dzień nie dać się porwać całej gamie emocji, by nie myśleć o nieuniknionym końcu związku z ukochanymi zwierzętami. Starasz się docenić radość i miłość chwili obecnej. Jednak żal jest nieunikniony i zaczyna się wtedy, kiedy twój pies okazuje pierwsze symptomy odchodzenia, bez względu na twoje starania, by je zwalczyć.”
Bardzo trudno odnieść mi się do tej książki, ponieważ autor w doskonały sposób ujął wszystko to, co dokładnie ja czuję. Na pewno podziwiam takich ludzi jak Pan Levin i jego najbliżsi, gdyż dzięki ich ogromnej empatii, dobroci i wspaniałomyślności pomagają stworzyć wspaniałe domy właśnie dla tych psiaków, które zostały odrzucone z różnych powodów przez ludzi. Psy, które często zaznały tylko samych złych doświadczeń ze strony człowieka, a mimo tego potrafią w niezwykły sposób odwdzięczyć się za odrobinę zainteresowania, troszkę czułości, kawałek ciepłego miejsca i miskę jedzenia. To naprawdę niewiele, niestety nie każdego na to stać. Okrucieństwo względem zwierząt ze strony człowieka jest niewyobrażalne i często niezwykle bestialskie. Dla wielu pies, który jest stary i chory, przestaje być psem atrakcyjnym, dlatego najprościej się go pozbyć. Ciekawe, jaki byłby świat, gdyby w ten sposób traktować swoją mamę, tatę, babcię czy dziadka. A przecież psy to też istoty żywe, które czują, przywiązują się i kochają ludzi w fantastyczny sposób. Dlatego cieszę się, że na świecie mimo wszystko jest mnóstwo ludzi, którzy kochają swoje zwierzęta bez względu na ich wiek, stan zdrowia czy wygląd i troszczą się o nie jak o swoich najbliższych.
„Nasze biedne psy nie są w stanie powiedzieć nam, jak się czują, co się z nimi dzieje, co chcą, żebyśmy dla nich zrobili. Choćbyśmy nie wiem, jak się starali, nigdy nie będziemy pewni, czy podejmujemy za nie słuszne decyzje, i przez co one przechodzą. My ludzie musimy wytrzymać ten ból serca, bo jest on częścią naszych stosunków z psami.” Str. 106
„Uratować Sprite’a” Marka R. Levina to wyjątkowo emocjonująca książka, która porusza czytelnika do granic możliwości. Ukazuje cudowne uczucie, jakie rodzi się między psem a człowiekiem. Ja przez kilka dni po przeczytaniu tej pozycji nie mogłam się pozbierać i napisać czegoś sensownego, autor zrobił to za mnie pisząc tą książkę. Zgadzam się z każdym zdaniem napisanym przez Pana Levina, myślę i czuję dokładnie tak samo. Istotnie jest to jedna z piękniejszych książek o naszych czworonożnych przyjaciołach. Ta pozycja będzie zajmowała to szczególne miejsce w moim sercu, obok takich książek jak „Życie z Merlem” oraz mojej ukochanej książki „Marley i ja”. Gorąco zachęcam do jej przeczytania, szczególnie tych, którzy kochają PSY.
„Czas dany nam na tej ziemi nigdy nie jest wystarczająco długi, żeby dzielić go w pełni z bliskimi ani żeby przygotować nasze serca na pożegnanie.” Str. 91
Pozdrawiam Wszystkich czytelników, a szczególnie tych zakręconych na punkcie psiaków :)
„Często słyszę, jak ludzie mówią o związku między człowiekiem a psem jak o relacji między właścicielem i zwierzakiem domowym. Jednak każdy, kto kocha psy, będzie mógł udowodnić, że nie jest to dokładny opis takiego związku. Pepsi jest nieodłączną częścią naszej rodziny i życia. Jego życie jest związane z naszym. […] Złote rybki, żółwie i chomiki to zwierzęta domowe. Psy to...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-10-25
„W więzieniu przeżyć musi nie tylko ciało, muszą przetrwać także charakter i serce. Jeśli któreś z nich zostanie złamane lub zabite, pod koniec wyroku z więzienia wychodzi żywe ciało, lecz nie można powiedzieć, że wychodzi człowiek”. Str. 308.
„Shantaram” to książka olbrzymich rozmiarów. Treść, która wypełnia karty tej powieści jest porywająca i pozwoliła mi przenieść się na długie dni do świata, który w niczym nie przypomina miejsca, w którym żyję na co dzień. Gregory David Roberts, Australijczyk uzależniony od heroiny, osadzony za napad z bronią w ręku w australijskim więzieniu, z którego uciekł do Indii wykorzystując nieuwagę i rutynę strażników więziennych postanowił spisać swoją historię na kartach tej książki. Historię wyjątkową, przepełnioną ciekawymi, ale i niezwykle niebezpiecznymi zdarzeniami, złymi i dobrymi doświadczeniami, historię, która fascynuje, ale chwilami również niepokoi i szokuje.
„Shantaram” to wyborna i szalenie intrygująca powieść o nietuzinkowej miłości i przyjaźni, o poszukiwaniu zagubionej tożsamości, o bolesnej i ciężkiej walce o utraconą wolność, o granicach przekraczania własnej moralności. Ta opowieść została napisana niezwykle barwnym językiem dzięki, któremu możemy poczuć zapach i smak Indii, technika wyrażania myśli, jaką posłużył się autor daje odbiorcy możliwość przeniesienia się na długie chwile do całkowicie innej rzeczywistości. G.D. Roberts ukazuje czytelnikowi zupełnie inną kulturę, przybliża nam Indie zarówno te bogate, jak i ubogie, odsłania ich zalety, ale i ogromne niedoskonałości.
Indie to kraj, gdzie olbrzymia ilość społeczeństwa żyje na granicy ubóstwa, autor w znakomity sposób opisał życie ludzi mieszkających w slumsach, zmagających się każdego dnia z olbrzymią biedą, nieczystością oraz chorobami, bezdomni ludzie są pozbawieni podstawowej opieki medycznej, nie mają możliwości zaspakajania podstawowych potrzeb. Brak bieżącej wody i tragiczne warunki sanitarne to problem, z którym mieszkańcy slumsów zmagają się każdego dnia. Ponadto Indie to kraj, w którym występują deszcze monsunowe, które sieją ogromne spustoszenie na ulicach i w slumsach, przyczyniając się również do rozwoju bakterii i chorób zakaźnych. Ludzi, którzy żyją w tej skrajnej nędzy wyróżniają niezwykłe cechy charakteru, takie jak: empatia, uprzejmość, zwykła życzliwość, oddanie, chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi.
„… istnieli ludzie – nieliczni – którzy mogli się do mnie zbliżyć, paru nowych przyjaciół nowego człowieka, którym uczyłem się być. […] bohaterzy chaosu, którzy podpierali rozchwiane miasto bambusowymi tyczkami i uparcie kochali swoich sąsiadów, choćby upadli niewiadomo nisko, choćby byli nie wiadomo jak połamani czy niepiękni. […] Ta zróżnicowana grupa, cnotliwi i przestępcy, starzy i młodzi; wydawało się, że łączy ich tylko jedno: budzili we mnie… uczucie”. Str. 249
Czarny rynek, prostytucja i ogromna korupcja to zjawiska dominujące w Indiach. Oprócz tego Indie to państwo, w którym roi się od uchodźców, przestępców, czarnorynkowych handlarzy, zbiegów pochodzących z niemal każdego zakątka świata oraz ogromnej ilości turystów, szukających wszelkich przygód i doświadczeń. Przy tym wszystkim Indie, to również ogromny przepych i świetnie prosperujący rynek filmowy tzw. Bollywood, który doskonale zaspokaja próżność i daje ogromne możliwości młodym aktorom, szukającym sławy i poklasku. Równocześnie autor tej powieści przybliża nam bezwzględny świat mafii i gangsterskich porachunków, gdzie brak lojalności karany jest w wyjątkowo okrutny i bezwzględny sposób. Ale mafia, to dla wielu również rodzina i poczucie bezpieczeństwa, ogromna władza i wysoki status społeczny.
Podsumowując „Shantaram” G.D. Robertsa to wielowątkowa, niesamowita powieść, okraszona zabawnymi, ale i szokującymi wydarzeniami. Ta książka nie pozwala czytelnikowi na nudę, szalenie ciekawi, fascynuje, wzrusza ale chwilami również przeraża i zdumiewa. W niesłychany sposób pobudza wyobraźnię i skłania do przemyśleń. Dlatego gorąco zachęcam do zapoznania się niniejszą pozycją, dla mnie czas spędzony nad tą książką był czasem wypełnionym ogromnymi emocjami. Autor ukazał mi Indie, których nie miałam okazji poznać osobiście, pokazał zupełnie inny obraz więzienia, gdzie bezwzględne tortury, ból, głód i karygodne warunki są na porządku dziennym, ale przeniósł mnie również oczami wyobraźni do niezwykłej, hinduskiej wioski, pokazał życie wspaniałych ludzi, którzy żyją z dala od cywilizacji, w zgodzie z naturą. Dzięki tej powieści przeniosłam się w miejsca, w których nigdy nie chciałabym się znaleźć, ale byłam także w pięknym zakątku świata, czyli wspomnianej małej hinduskiej wiosce, która zachwyciła mnie swoją prostotą i w której pewnie nigdy nie będzie mi dane być.
„… sprawiedliwość to nie tylko kara dla winowajców. To także sposób, w jaki staramy się ich ocalić”. Str. 172
„W więzieniu przeżyć musi nie tylko ciało, muszą przetrwać także charakter i serce. Jeśli któreś z nich zostanie złamane lub zabite, pod koniec wyroku z więzienia wychodzi żywe ciało, lecz nie można powiedzieć, że wychodzi człowiek”. Str. 308.
„Shantaram” to książka olbrzymich rozmiarów. Treść, która wypełnia karty tej powieści jest porywająca i pozwoliła mi przenieść się...
2014-11-20
W twórczości Joy Fielding zakochałam się dawno temu czytając powieść „Patrz jak Jane ucieka”. Po lekturze tejże książki wyczytałam wszystkie pozycje autorki, jakie były dostępne w bibliotece i nigdy nie zawiodłam się na jej twórczości. Być może w którymś momencie straciłam obiektywizm wobec J. Fielding, nie ważne, zwyczajnie uwielbiam czytać jej powieści. Autorka porusza ciekawe tematy, kreuje interesujące portrety psychologiczne postaci, cudownie buduje napięcie, fabuła jest zawsze intrygująca i zawiera nutkę tajemnicy, którą noszą w sobie bohaterowie jej książek.
„Strefa szaleństwa” to kolejna powieść, którą czytałam z zainteresowaniem, zakończenie zaskakujące, chociaż tym razem w połowie domyślałam się finału tej historii, mimo wszystko książka ciekawiła mnie do samego końca. Pokręceni bohaterowie, głęboko skrywający w sobie tajemnice sprzed lat, które mają ogromny wpływ na ich życie teraźniejsze oraz niewinny zakład, który prowadzi do dramatycznych wydarzeń to zalety tej powieści. Książkę czyta się lekko i przyjemnie, z nutką napięcia, świetna rozrywka. Gorąco polecam, kolejny raz nie zawiodłam się na twórczości tej autorki.
W twórczości Joy Fielding zakochałam się dawno temu czytając powieść „Patrz jak Jane ucieka”. Po lekturze tejże książki wyczytałam wszystkie pozycje autorki, jakie były dostępne w bibliotece i nigdy nie zawiodłam się na jej twórczości. Być może w którymś momencie straciłam obiektywizm wobec J. Fielding, nie ważne, zwyczajnie uwielbiam czytać jej powieści. Autorka porusza...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-19
Do przeczytania powieści Sebastiana Faulksa „Ptasi śpiew” skłoniły mnie wysokie oceny i bardzo dobre opinie na temat tej książki. Ponadto powieść została okrzyknięta bestsellerem, chociaż ten fakt raczej nie skłania mnie do sięgania po książki, ale skoro ta pozycja związana była z tematem I wojny światowej to tym bardziej chciałam ją przeczytać. I muszę przyznać, że jest mi bardzo trudno ocenić tę powieść a to, dlatego, że niestety na mnie nie zrobiła tak ogromnego wrażenia jak na innych. Absolutnie nie chcę napisać, że książka jest zła, ale jakiś czas temu miałam przyjemność zapoznać się z twórczością innego pisarza i mam tu na myśli E.M. Remarque’a, a w szczególności książkę pt.: „Na zachodzie bez zmian”, która także dotyczy tematu związanego z I wojną światową.
Odnoszę wrażenie, że „Ptasi śpiew” to próba ukazania tego, co już znakomicie zrobił Erich Maria Remarque, ale w nieco mniej ciekawy i bardziej rozlazły sposób. Po przeczytaniu „Ptasiego śpiewu” tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że „Na zachodzie bez zmian” E.M. Remarque,a to wyśmienita kwintesencja tego, co działo się w okopach w okresie I wojny światowej, według mnie to właśnie książka Pana Remarque w doskonały sposób ukazuje, jak ogromne piętno w psychice młodych ludzi odcisnęła walka na froncie i jakim bestialstwem jest wojna.
Bardzo przepraszam Wszystkich tych, na których „Ptasi śpiew” zrobił bardzo dobre wrażenie, mnie niestety nie przypadł do gustu, być może jest to spowodowane tym, iż uwielbiam twórczość właśnie Remarque’a i to jego powieści swego czasu wywarły na mnie olbrzymie wrażenie. Powieść Pana Sebastiana Falks’a niestety mnie nie porwała, a wręcz nawet momentami czytanie jej strasznie mnie męczyło, a ponieważ nie lubię nie kończyć raz rozpoczętych książek, jakoś przez nią przebrnęłam. Niestety zakończenie tej powieści już całkowicie pogrążyło ją w moich oczach i niezmiernie rozczarowało, dla mnie było zbyt trywialne, mdłe i wyidealizowane, jak typowe romansidło z rodu Harlequina.
Ja dałam tej książce, aż 6 gwiazdek i więcej nie mogę, bo jak dla mnie to i tak już za dużo, ale nie chcę nikogo zrażać do tej powieści. Dlatego Drodzy Czytelnicy, przeczytajcie i oceńcie ją sami, być może Wam bardziej przypadnie do gustu, gdyż książka nie jest zła, tylko dla mnie czegoś w niej zabrakło, albo po prostu było zbyt wiele.
Do przeczytania powieści Sebastiana Faulksa „Ptasi śpiew” skłoniły mnie wysokie oceny i bardzo dobre opinie na temat tej książki. Ponadto powieść została okrzyknięta bestsellerem, chociaż ten fakt raczej nie skłania mnie do sięgania po książki, ale skoro ta pozycja związana była z tematem I wojny światowej to tym bardziej chciałam ją przeczytać. I muszę przyznać, że jest mi...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-12
Recenzja zamieszczona także na moim blogu: http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2015/02/dziewczyna-z-sasiedztwa-jack-ketchum.html
"Absolutnie szokująca... Nie jest jedynie obietnicą przerażenia, ale naprawdę w nie wprawia". Stephen King tak podsumował tę książkę.
„Dziewczyna z sąsiedztwa” to druga przeczytana przeze mnie powieść Jacka Ketchuma i w pełni zgadzam się ze S. Kingiem, książka nie tylko szokuje, ale autentycznie przeraża i zdumiewa swoją treścią.
Początek łagodny i spokojny, nic nie zapowiadało, że w dalszej części książka wywoła na mojej twarzy grymas bólu, bo ból odczuwałam niemalże fizycznie. Eskalacja ogromnej przemocy względem nastoletniej dziewczyny opisanej w tej książce była przerażająca i doprowadzała mnie do szaleństwa.
„Dziewczyna z sąsiedztwa” czy „Jedyne dziecko” to nie są łatwe i przyjemne w odbiorze książki, przede wszystkim dlatego, że tematy w nich poruszane nie są wyłącznie fikcją literacką, czy chorą wyobraźnią samego autora. Z tak okrutnym światem spotykamy się często niemalże każdego dnia w świecie rzeczywistym, toteż historie przedstawiane w powieściach Jacka Ketchuma są nieludzko prawdziwe. Poruszają kwestie moralności, ludzkiego sumienia, empatii i pokazują najbardziej ponurą ludzką naturę, ogromną przemoc, gigantyczną nienawiść i niewyobrażalną paranoję.
„…Byliśmy „tylko dziećmi”. Byliśmy własnością. Należeliśmy do naszych rodziców ciałem i duszą. To oznaczało, że czekała nas zagłada w obliczu każdego prawdziwego niebezpieczeństwa ze strony świata dorosłych, a także oznaczało to bezradność, upokorzenie i złość”.
Od dawien dawna przemoc w rodzinie i maltretowanie dzieci jest na całym świecie tematem bardzo kontrowersyjnym i niestety trudnym do zwalczenia. Skutki takich zachowań są niewyobrażalnie trudne do zlikwidowania, często nawet w przypadku maltretowania prowadzą do śmierci, albo tak silnego urazu, który w konsekwencji doprowadza do całkowitego zdemoralizowania.
„… Byli czymś dużo gorszym. Przypominali bardziej sforę psów lub kotów albo rój morderczych, czerwonych mrówek… Byli jak kilka różnych gatunków zwierząt w jednym. Istotami rozumnymi, które tylko z pozoru przypominały ludzi, jednak nie miały dostępu do ludzkich uczuć…”
W trakcie czytania tej opowieści przypomniała mi się od razu książka D.J. Morrisa pt.: "Zwierzę zwane człowiekiem", którą czytałam dawno temu. Desmond Morris w tej pozycji przedstawia prawdziwą naturę człowieka, ukazuje w niej istotę ludzką, jako osobę, która ma głęboko zakorzenione instynkty i mechanizmy, których źródłem było zachowanie wywodzące się od zwierząt. Krótko mówiąc opisuje istotę ludzką, jako zwierzę, które tylko nazywa siebie człowiekiem, jednak ma w sobie mocno zagnieżdżone najgorsze, zwierzęce instynkty, których często nie potrafi pohamować, mimo iż jest istotą myślącą. Bohaterzy książki J. Ketchuma dokładnie pasują do tego opisu.
Powieści Jacka Ketchuma, z którymi zdążyłam się zapoznać do tej pory, były dość trudne w odbiorze. Natomiast historie w nich przedstawione są bardzo autentyczne, pełne napięcia i dramatycznych wydarzeń. Jednakże mimo tego, iż przerażały i szokowały, to jednak trudno nie doczytać ich do końca, gdyż wciągają czytelnika, jak bagno.
Podsumowując, „Dziewczyna z sąsiedztwa” to kolejna książka dla osób o mocnej psychice, ta pozycja zapada głęboko w pamięć, przeraża i ukazuje okrutny świat, jaki nas otacza. Dlatego nie polecam jej osobom o delikatnej naturze, książka jest chwilami drastyczna i przepełniona sadyzmem, wyłącznie dla osób lubiących mocną literaturę.
Recenzja zamieszczona także na moim blogu: http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2015/02/dziewczyna-z-sasiedztwa-jack-ketchum.html
"Absolutnie szokująca... Nie jest jedynie obietnicą przerażenia, ale naprawdę w nie wprawia". Stephen King tak podsumował tę książkę.
„Dziewczyna z sąsiedztwa” to druga przeczytana przeze mnie powieść Jacka Ketchuma i w pełni zgadzam się...
2014-07-14
http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2015/03/wspulnicy-s-michorzewski.html
„Wspulnicy” autorstwa Sławka Michorzewskiego to najbardziej zakręcona i zabawna książka, jaką kiedykolwiek miałam okazję przeczytać. Autor stworzył opowieść, która zawiera tyle absurdalnych i komicznych sytuacji, że ja w trakcie jej czytania autentycznie płakałam ze śmiechu.
Ta książka to niebywałe szaleństwo. Czytając tę pozycję zastanawiałam się, co tkwiło w głowie autora, kiedy wymyślał tę historię? Nie mam pojęcia, ale jestem pełna uznania za stworzenie tak pokręconej i kuriozalnej komedii kryminalnej.
Masz zły nastrój? Przeczytaj „Wspulników” a zapomnisz o troskach oraz smutkach i zaczniesz śmiać się na cały głos, a domownicy będą na Ciebie spoglądać ze zdziwieniem, a nawet nutką zazdrości, że jest Ci tak wesoło. Czy polecam Wspulników Pana Sławka? Oczywiście, że tak! To jedna z tych książek, które powodują, że zapominamy o problemach dnia codziennego, a w trakcie jej czytania towarzyszy nam wyłącznie dobry humor, nie sposób się nie uśmiechnąć przy lekturze tej książki.
Dodam jeszcze, że gdybym zobaczyła książkę Pana Sławka Michorzewskiego na półce w księgarni, to okładka absolutnie nie przyciągnęłaby mojej uwagi. Całe szczęście można sięgnąć po opinie innych czytelników, dzięki którym kupiłam tę pozycję i przyznaję, że bawiłam się wyśmienicie.
Dlatego bardzo polecam, szczególnie osobom z dużym poczuciem humoru. Dla mnie czytanie tej pozycji było niezwykłą przyjemnością, przy tym bawiłam się znakomicie. Ta pozycja to doskonały relaks i lekarstwo na stargane nerwy.
Muszę jeszcze dodać, że w październiku tego roku prawdopodobnie ukaże się kontynuacja "Wspulników, pod tytułem "Urzędnicy". Informację taką przekazał mi sam autor. Panie Sławku, czekam z niecierpliwością! Liczę na kolejną dawkę dobrego humoru.
http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2015/03/wspulnicy-s-michorzewski.html
„Wspulnicy” autorstwa Sławka Michorzewskiego to najbardziej zakręcona i zabawna książka, jaką kiedykolwiek miałam okazję przeczytać. Autor stworzył opowieść, która zawiera tyle absurdalnych i komicznych sytuacji, że ja w trakcie jej czytania autentycznie płakałam ze śmiechu.
Ta książka to...
2014-04-27
Dawno temu uwielbiałam czytać baśnie i to właśnie na nich się wychowałam. H.Ch. Andersen, bracia W. i J. Grimm, większość baśni tych mistrzów pióra znałam niemalże na pamięć, bowiem obcowałam z nimi prawie każdego dnia, czytając je z ogromną pasją i zaciekawieniem. A później? Dorosłam i przestałam po nie sięgać. Całe szczęście w moje ręce trafiło „Dziecko śniegu” debiutującej pisarki Eowyn Ivey. Kiedy przeczytałam opinie innych czytelników na temat tej książki pomyślałam sobie, czemu nie? Mogę spróbować, chociaż już dawno nie sięgałam po książki, w których brak autentyzmu. Ale okładka tak mocno mnie zachwyciła, że bez zastanowienia ją kupiłam, postawiłam na półce i spoglądałam cały czas z zaciekawieniem, aż pewnego dnia nie wytrzymałam i zdecydowałam się odłożyć wszelkie inne książki na bok, aby przeczytać właśnie tę. Teraz nie mam innego wyjścia, jak tylko przyznać się, że ta powieść mnie oczarowała i na jakiś czas poszybowałam do innej, magicznej, i jakże urzekającej krainy. Po jej przeczytaniu mam niedosyt, bo chciałabym nadal być na tajemniczej Alasce, wśród przepięknych krajobrazów, w maleńkiej drewnianej chatce, wspólnie z głównymi bohaterami.
„Dziecko śniegu” to powieść o ogromnym żalu, bólu i smutku, którego powodem jest brak możliwości posiadania dziecka, ale również o wielkim uczuciu, przyjaźni, poświęceniu, nadziei, o pragnieniu szczęścia, o ogromnej miłości rodzicielskiej. Ta książka pokazuje, jak ważna w życiu każdego człowieka jest wiara i bez znaczenia jest to, w co wierzymy.
„Do wiary w cuda rozumienie było jednak zupełnie zbędne. […] Aby w coś uwierzyć, należało zaprzestać poszukiwania wyjaśnień i skupić się na ochranianiu tej iskierki wiary, nim prześliźnie się nam przez palce.” Str. 245
Autorka stworzyła niezwykłą powieść, w której ukazała nam magiczną i subtelną krainę, wykreowała fantastyczne i nietuzinkowe postaci i mimo tej magii oraz niezwykłości każdy z nas może wiele wynieść z tej historii. Książka skłania do wielu refleksji, nie tylko nad otaczającym nas pragmatycznym światem, wskazuje wartości najwyższe, o które tak trudno w obecnych czasach.
„Dziecko śniegu” E. Ivey porywa od pierwszych stron, momentami, aż zapiera oddech, ale daje również ukojenie, zwyczajnie uspakaja i pozostawia niedosyt, bowiem chciałoby się jeszcze więcej tych niezwykłych i magicznych przeżyć. Gorąco zachęcam do jej przeczytania, w moim odczuciu jest to wspaniała, głęboka i bardzo mądra powieść. Zajmuje szczególne miejsce na mojej półce. Mam do niej ogromny sentyment, kiedyś podaruję ją mojej córce.
„Życie zawsze miota nami na różne strony. Ale na tym właśnie polega przygoda: nie wiesz, jak to się skończy i dokąd zajdziesz. Ktokolwiek mówi, że życie jest czymś innym niż tajemnicą, okłamuje samego siebie.” Str. 308.
Dawno temu uwielbiałam czytać baśnie i to właśnie na nich się wychowałam. H.Ch. Andersen, bracia W. i J. Grimm, większość baśni tych mistrzów pióra znałam niemalże na pamięć, bowiem obcowałam z nimi prawie każdego dnia, czytając je z ogromną pasją i zaciekawieniem. A później? Dorosłam i przestałam po nie sięgać. Całe szczęście w moje ręce trafiło „Dziecko śniegu”...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-27
Do przeczytania książki zachęcił mnie znajomy, inaczej pewnie nie sięgnęłabym po tę lekturę. Po zapoznaniu się z tą pozycją mam dosyć mieszane uczucia, dlatego trudno jest mi ją właściwie ocenić. W trakcie jej czytania były chwile, w których miałam nieodpartą ochotę odłożyć książkę na bok, ale jako, że bardzo nie lubię tego robić brnęłam w nią dalej. Po jej skończeniu przyznam, że nie żal mi czasu, który spędziłam na tą książką. Mimo wielu trudności warto było się z nią zapoznać.
„Niebko” autorstwa Brygidy Helbig to książka napisana bardzo chaotycznie, bez określonej chronologii wydarzeń, przez, co chwilami trudno domyślić się, w jakim roku rozgrywa się akcja tej książki oraz w jakim miejscu toczą losy bohaterów. Przez ten brak porządku wydarzeń książka początkowo staje się niezrozumiała. Należy być mocno skoncentrowanym, aby nie pogubić się w tej zawiłej historii. Dopiero w dalszej części opowieści fabuła książki zaczyna pomału układać się w głowie w sensowną i zrozumiałą całość.
Niebko to zabawa w odkrywanie rodzinnych sekretów. To książka o dwóch, zupełnie różnych rodzinach, o dziejach polskiego i niemieckiego pokolenia. Niebko to także książka o trudnościach życia codziennego, o braku właściwych autorytetów, które w konsekwencji prowadzą do popełniania życiowych błędów.
Zimą 1939 roku rodzina Willika Kellera uciekła do Warthegau (byli tzw. Niemcami ze Wschodu), którzy dla Hitlera (Niemca z Berlina) byli gorszym, trzecim gatunkiem Niemców, materiałem niepełnowartościowym. Nadawali się wyłącznie do tego, aby ich wykorzystać i wycisnąć z nich wszystkie soki. W ówczesnych hierarchia ludzi wyglądała następująco: pierwsi byli Reichsdeutsche, potem Volksdeutsche, za nimi Polacy, a na samym końcu istoty nieposiadające żadnego statusu prawnego, ani ludzkiego, czyli Żydzi i Cyganie. W trakcie pobytu w Niemczech Willik miał możliwość uczęszczać do szkoły, w pracach domowych jego matce pomagał parobek, który był Polakiem. W czasie trwania wojny rodzina Kellerów całkiem dobrze sobie radziła, jednakże w momencie jej zakończenia, kiedy to wielu Niemców musiało uciekać przed Armią Czerwoną, losy, Willika oraz jego rodziny stały się bardzo skomplikowane.
Rodzina Basi Drzewuckiej została wywieziona przez Rosjan do Kazachstanu. Tam mieszkali w wybudowanej przez siebie glinianej chacie. Anna (matka Basi) wraz z córkami pracowała w Kołchozie, a jej mąż Jakub zarabiał na utrzymanie rodziny, jako przewoźnik. Przeprawiał przez rzekę przede wszystkim Kazachów wraz z wozami i końmi. W okresie II wojny światowej hierarchia w Kazachstanie była zupełnie inna niż w Werthegau: na pierwszym miejscu byli Rosjanie, następnie Polacy, a na końcu folksdojcze. W tym czasie rodzinie Drzewuckich żyło się całkiem znośnie. Jednakże, kiedy Jakub został powołany do polskiej armii, a głową rodziny musiała zostać Anna, rodzinie zaczęła głodować i zmagać się z trudną rzeczywistością. Udało się im przetrwać, między innymi dzięki życzliwości ludności cywilnej.
Obie rodziny przebyły zupełnie inną drogę w okresie II wojny światowej oraz po jej zakończeniu. Po długich latach poszukiwań własnego miejsca Willik i Basia poznają się i pobierają. Z tego związku rodzi się Marzena, która często słucha wspomnień mamy i taty. I, tak kawałek po kawałku Marzena odtwarza losy swoich przodków.
„Niebko” to zlepek krótkich opowieści, które ukazują niezwykłą historię dwóch zupełnie innych rodzin żyjących w bardzo trudnych czasach, zarówno przed wojną, w trakcie jej trwania, jak również po jej zakończeniu.
„Młody człowiek, poszukujący sensu, celu, ideałów, mistrzów, drogowskazów, możliwości działania, przekształcania świata, bycia dostrzeżonym. Doskonale wiedzą o tym różne sekty. I wszelkie totalitaryzmy. Wiedział o tym Hitler. Jak wielki kieruje młodymi głód. Jak bardzo pragną uwierzyć”. str.99
Do przeczytania książki zachęcił mnie znajomy, inaczej pewnie nie sięgnęłabym po tę lekturę. Po zapoznaniu się z tą pozycją mam dosyć mieszane uczucia, dlatego trudno jest mi ją właściwie ocenić. W trakcie jej czytania były chwile, w których miałam nieodpartą ochotę odłożyć książkę na bok, ale jako, że bardzo nie lubię tego robić brnęłam w nią dalej. Po jej skończeniu...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-07
"Mózg każdego człowieka tworzy pełny, unikalny wszechświat, który zawiera wszystko, co znamy: wszystko, co widzimy i czego dotykamy, wszystko, co czujemy i co pamiętamy. W pewnym sensie mózg tworzy naszą rzeczywistość. Bez mózgu nie ma nic." Str. 65.
Książkę pt.: „Wszechświat kontra Alex Woods” dostałam w prezencie od mojej córci na dzień mamy. Zaczynając czytać tę powieść nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać, czytałam ją na wakacjach, bez dostępu do Internetu, a z recenzji z tyłu książki wynikało tylko tyle, że to powieść niezwykle wciągająca, zabawna, wzruszająca i zachęcająca do myślenia.
Jaki był dla mnie Wszechświat Alexa Woodsa? Na pewno momentami zabawny, ale przede wszystkim niezwykle wzruszający i refleksyjny. Rzeczywiście ta powieść skłoniła mnie do niebanalnych przemyśleń na temat życia i śmierci. Po jej przeczytaniu jeszcze bardziej zaczęłam rozważać aspekty związane z eutanazją, z prawem do decydowania o własnym losie, z możliwością odejścia w spokoju i z zachowaniem godności.
Książka ukazuje nam przeciętną, ale jednocześnie oryginalną biografię nastolatka, jego niezwykłą przyjaźń z dorosłym mężczyzną, Panem Petersonem. Ich przyjaźń dla wielu wydawałaby się dość kontrowersyjna i dziwna, z jednej strony dorosły mężczyzna, a z drugiej strony dziecko, potem nastolatek. Ale kto powiedział, że przyjaźń między małym chłopcem, a dorosłym mężczyzną jest czymś złym i niestosownym, skoro tylko oparta jest na właściwych relacjach i wzajemnej akceptacji? Okazuje się, że taka przyjaźń obu stronom może dać wiele pozytywnych doświadczeń i wzajemnej korzyści.
Dla Alexa, który wychowuje się bez ojca, a w środowisku rówieśniczym postrzegany jest, jako dziwadło, znajomość z panem Petersonem ma ogromne znaczenie, Alex jest w stanie dla niego wiele poświęcić. Dla Pana Petersona, samotnego wdowca przyjaźń z tak nietuzinkowym chłopcem jest niezwykle ważna. Alex mimo swojego młodego wieku staje się dla niego kimś wyjątkowym, kimś, na kogo może liczyć w najtrudniejszych momentach swojego życia.
„Wszechświat kontra Alex Woods” G. Extance’a to znakomita powieść o nietypowej, ale jednocześnie niezwykłej przyjaźni, o trudach dokonywania właściwych wyborów, o tym jak niejednokrotnie ciężko postępować w życiu wbrew ogólnie przyjętym normom, po to by żyć w zgodnie z własnym sumieniem.
"Mózg każdego człowieka tworzy pełny, unikalny wszechświat, który zawiera wszystko, co znamy: wszystko, co widzimy i czego dotykamy, wszystko, co czujemy i co pamiętamy. W pewnym sensie mózg tworzy naszą rzeczywistość. Bez mózgu nie ma nic." Str. 65.
Książkę pt.: „Wszechświat kontra Alex Woods” dostałam w prezencie od mojej córci na dzień mamy. Zaczynając czytać tę powieść...
2014-08-31
Na tę książkę natknęłam się zupełnie przypadkiem, i kiedy wpadła w moje ręce to zobaczyłam na okładce pięknego szczeniaka w postaci małego labradorka. Od razu wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać. Wiadomym jest, iż jestem wielką miłośniczką psów, a w szczególności psów rasy labrador retriever, toteż żadna książka z labradorem na okładce nie może zostać przeze mnie pominięta. Do tego, kiedy przeczytałam, że jest to również książka o chłopcu z ADHD tym bardziej nie mogłam jej odłożyć na bok. Bardzo lubię czytać książki o ludziach upośledzonych, trudnych czy odbiegających od ogólnie przyjętych norm, gdyż poszerza to moje horyzonty, zmienia światopogląd i pozwala odpowiednio postrzegać ludzi pokrzywdzonych przez los. Dzięki takim książkom łatwiej rozmawiać z ludźmi cierpiącymi z powodu swojej odmienności, łatwiej im pomagać, czy po prostu ich zrozumieć, aby przypadkiem, czy zwyczajnie nieświadomie ich nie skrzywdzić, bądź np. źle ocenić. Wielu ludziom przez niewiedzę zdarza się nieodpowiednio kogoś potraktować, wręcz nawet skreślić uważając go za przypadek beznadziejny, czy też niemożliwy do zrozumienia.
Tak właśnie było z bohaterem książki pt. „Szczeniak. Jak labrador ocalił chłopca z ADHD” autorstwa L. Creed’a. Chłopiec imieniem Liam od małego doprowadzał swoich bliskich do obłędu. Nauczyciele oraz środowisko rówieśnicze całkowicie spisało go na straty, uważając, że Liam jest zwyczajnie trudny, konfliktowy i nie do zniesienia. Tym czasem okazuje się, że chłopiec choruje na ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Do tego jest wyjątkowo trudnym przypadkiem. Na szczęście nie wszyscy w pełni skreślają chłopca. Jeden z nauczycieli Liama daje chłopcu szansę proponując udział w programie telewizyjnym. Celem programu jest pokazanie jak tzw. „dzieci trudne” radzą sobie ze szkoleniem małych i niesfornych labradorów, aby wykształcić je na psy niosące pomoc i oparcie ludziom niepełnosprawnym. Udział Liama w tym programie daje chłopcu zupełnie nowe możliwości i zmienia jego dotychczasowe zachowanie. Powodem zmiany jest niezwykła przyjaźń, jaka rodzi się między Liamem, a jego podopiecznym - psem labradorem zwanym Areo. Chłopiec zupełnie inaczej zaczyna postrzegać otaczający go świat, nawiązuje nowe przyjaźnie z rówieśnikami i w końcu daje powody do dumy swoim rodzicom.
Książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie, gdyż napisana jest z punktu widzenia chłopca dotkniętego syndromem ADHD. Jest niezwykle ciepła i daje wielką nadzieję, uczy, aby nie przekreślać ludzi, tylko dawać im szansę na poprawę, nawet jeżeli dzieje się to przy pomocy mniej konwencjonalnych metod, ale podobno cel uświęca środki. W końcu na każdego jest jakiś sposób, trzeba tylko go lepiej poznać, spróbować zrozumieć i dobrze poszukać, a na pewno znajdziemy skuteczną metodę. W tym przypadku był to pies. Z doświadczenia wiem, że psy czasem sprawiają cuda, mój labek niejednokrotnie swoim niewinnym spojrzeniem spowodował, iż złamałam swoje zasady.
Jedyne, czego zabrakło mi w tej książce to większej ilości opisów przygód związanych z tymi szalonymi psiakami. Labradory potrafią niesamowicie rozbawić, ale i wyprowadzić z równowagi niemalże każdego, wtedy książka byłaby bardziej zabawna, tym czasem cała historia skupia się głównie na chłopcu z syndromem ADHD. Niemniej jednak gorąco zachęcam do zapoznania się z tą pozycją, w trakcie jej czytania będzie na pewno miło, momentami zabawnie, czasem wzruszająco, ale i bardzo pouczająco. Polecam.
Na tę książkę natknęłam się zupełnie przypadkiem, i kiedy wpadła w moje ręce to zobaczyłam na okładce pięknego szczeniaka w postaci małego labradorka. Od razu wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać. Wiadomym jest, iż jestem wielką miłośniczką psów, a w szczególności psów rasy labrador retriever, toteż żadna książka z labradorem na okładce nie może zostać przeze mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-21
„Nie możesz cofnąć czasu i zacząć wszystkiego od nowa, ale możesz od tej chwili tworzyć nowe zakończenie.” Str. 130
Do zapoznania się z książką pt.”Drzewo migdałowe” M.C. Corsanti zachęciły mnie oczywiście Wasze opinie. Ponadto po przeczytaniu informacji, że przedstawiona w tej powieści historia przywodzi na myśl „Chłopca z latawcem”, mojego ulubionego mistrza pióra K. Hosseiniego, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Od razu zamówiłam ją w mojej ulubionej księgarni internetowej. Książka dotarła do mnie bardzo szybko i tak po doskonałej rozrywce, jaką dostarczył mi Pan Michorzewski z miejsca zabrałam się za „Drzewo migdałowe” debiutującej pisarki Michelle Cohen Corasanti. Muszę przyznać, że jest to wspaniały debiut, po przeczytaniu tej książki mam ogromną nadzieję, że autorka wyda kolejne tak znakomite powieści.
Książka dostarczyła mi wielu wspaniałych wrażeń. Autorka stworzyła powieść, która daje czytelnikowi ogrom emocji, do tego napisana jest subtelnym językiem, jest szalenie mądra, jak dla mnie po prostu piękna, ale i niezwykle szokująca. Ta historia pochłania od pierwszych stron, rozpoczyna się od wstrząsających wydarzeń, trudno odłożyć ją na bok, nie można już o niej zapomnieć.
Fabuła książki rozgrywa się na tle konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Kiedy mały chłopiec imieniem Ahmed kończy 12 lat, jego życie zamienia się ciąg koszmarnych wydarzeń. Gdy ojciec chłopca z jego winy zostaje aresztowany, a w trakcie konfiskaty domu przez izraelskie wojska ginie jego młodsza siostra, Ahmed niespodziewanie musi przejąć rolę głowy rodziny i żyć w ogromnym poczuciu winy. Mały chłopiec, obdarzony niezwykłym umysłem bierze na swoje barki ogromny ciężar, jakim jest odpowiedzialność za losy swoich najbliższych.
„ Odwaga to nie brak strachu, lecz brak egocentryzmu, przedkładanie cudzych interesów nad własne.” Str. 66
„Sukces to nie brak porażek, ale umiejętność podnoszenia się w razie upadku.” Str. 129.
Książka ukazuje niezwykle dramatyczne losy Palestyńczyków, okrutny w konsekwencjach konflikt izraelsko-arabski, nieludzkie warunki bytu Palestyńczyków na ziemiach okupowanych przez wojska izraelskie, ogromne cierpienie i zło.
„Drzewo migdałowe” to książka o rodzinie, miłości, odwadze, niełatwej przyjaźni, braku akceptacji, o przekraczaniu życiowych barier, o strachu, bólu ale i o ogromnym okrucieństwie, jakie wyrządzają ludności cywilnej wszelkie konflikty polityczne, o ogromnej nienawiści, o tym jak trudno jest przebaczać.
"Drzewo migdałowe" to również książka, która daje nadzieję, albowiem pokazuje, że można osiągnąć sukces mimo przeciwnościom losu, wystarczy tylko wytrwale dążyć do obranych w życiu celów i nigdy się nie poddawać.
Ta powieść uczy pokory względem otaczającego nas świata. Cieszę się, że żyję w wolnym kraju, w którym nie słychać wybuchów i strzałów, krzyków mordowanych ludzi. Nigdy nie chciałabym widzieć, jak zabija się niewinnych ludzi, szczególnie dzieci, nie mogłabym patrzeć na jeżdżące po mieście czołgi i patrole z wycelowanymi do mnie karabinami. Takie życie musi być koszmarem.
Gorąco zachęcam do przeczytania tej lektury. „Drzewo migdałowe” to niesłychanie poruszająca powieść, otwierająca oczy na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, powieść szalenie dramatyczna, ale i dająca nadzieję. W moim odczuciu fenomenalna, znakomita, zapadająca głęboko w pamięć!
„Nienawiść bierze się ze strachu i braku wiedzy. Gdyby ludzie mogli poznać tych, których nienawidzą, i skupić się na tym, co ich łączy mogliby przełamać tę wrogość.” Str. 194
Zapraszam do polubienia: www.facebook.com/nieterazwlasnieczytam
„Nie możesz cofnąć czasu i zacząć wszystkiego od nowa, ale możesz od tej chwili tworzyć nowe zakończenie.” Str. 130
Do zapoznania się z książką pt.”Drzewo migdałowe” M.C. Corsanti zachęciły mnie oczywiście Wasze opinie. Ponadto po przeczytaniu informacji, że przedstawiona w tej powieści historia przywodzi na myśl „Chłopca z latawcem”, mojego ulubionego mistrza pióra K....
2014-01-30
Sięgnęłam po tę książkę z powodu wspaniałych opinii na jej temat. Muszę przyznać, że bardzo się obawiałam, iż książka mnie rozczaruje i zawiedzie, bo moje oczekiwania względem niej były bardzo wysokie. Tym bardziej, iż powieść została okrzyknięta bestsellerem, a w moim odczuciu bestsellery często są przereklamowane. Ale po stokroć się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie, jestem nią oczarowana. Powiem nawet, że Złodziejka książek – ukradła nie tylko kilka ksiąg, ona przywłaszczyła sobie również moje serce, skradła moją duszę i zawładnęła moim umysłem.
Jest to niesłychanie przejmująca i mądra książka, która pokazuje najwyższe wartości, jakimi powinien kierować się człowiek. „Złodziejka książek” to powieść o niezwykłej odwadze, honorze, szlachetności, braterstwie i prawdziwym człowieczeństwie. W trakcie jej czytania, nie mogłam się na niczym skoncentrować, nie mogłam spać, moje myśli cały czas krążyły wokół tej książki, nie chciałam się z nią rozstawać, a jednocześnie bałam się, że za szybko ją przeczytam i wtedy pozostanie mi tylko odłożyć ją z powrotem na półkę. Ta książka wydobyła ze mnie skrajne emocje, od głębokiego wzruszenia, smutku, bólu, aż po głośny śmiech.
Markus Zusak ukazuje nam obraz II wojny światowej z zupełnie innej perspektywy. Pokazuje małe miasteczko w Niemczech, niemiecką rodzinę, małą niemiecką dziewczynkę i ukrywającego się wśród nich Żyda – to zdumiewające i dające do myślenia. Do tego ukazuje nam wspaniałą formę narracji, której bohaterem jest śmierć – śmierć określona jako istota, która współczuje, ma dylematy, ubolewa nad złym losem ludzi jest łagodna i wcale nie taka chętna do odbierania życia.
„Tak to bywa z ludźmi. (…) współczuję im, choć nie tak bardzo jak tamtym, zbieranym w obozach. Niemcy w piwnicy byli godni politowania, ale przynajmniej mieli jakąś szansę. Nie posłano ich do gazu. Ci ludzie wciąż mieli życie w zasięgu ręki.” Str. 343
Wielki szacunek dla Pana Markusa za stworzenie tego wspaniałego dzieła, które spowodowało, iż nie mogłam w nocy spać. Cały czas rozmyślałam o wykreowanych przez niego niebanalnych bohaterach, którzy mocno zagnieździli się w mojej głowie. Urzekła mnie wspaniała postać małej, dzielnej dziewczynki Lisel Meminger – tytułowej złodziejki książek, która już, jako 10-latka wykazuje się niesłychaną mądrością, odwagą i sprytem. Zachwyciła mnie również postać Hansa Hubermanna, który ukazany został, jako niebywale honorowy, odważny i szlachetny człowiek, który w niezwykły sposób potrafił zająć się małą, zagubioną dziewczynką. Rosa Hubermann, która na początku wydawała się wyłącznie zimną, pozbawioną uczuć, straszną kobietą pokazuje również swoje niezwykłe oblicze nieugiętej kobiety z zasadami, ale jakże dobrej i szlachetnej, która miała odwagę przyjąć pod swój dach Żyda. W książce jest jeszcze mnóstwo wspaniałych bohaterów, którzy bardzo wiele wnoszą w tę historię, ale o nich przeczytajcie już sami.
Niezwykły sposób narracji i niebanalne postaci sprawiły, iż ta książka na zawsze pozostanie w mej pamięci. Cieszę się, że „Złodziejka książek” stoi na półce mojej prywatnej biblioteczki, na pewno do niej kiedyś wrócę, pewnie jeszcze nie jedną osobę zachęcę do jej przeczytania, na pewno kiedyś dam ją mojej córce, może i jej serce zostanie skradzione przez złodziejkę książek…
W mojej opinii „Złodziejka książek” Markusa Zusaka zasługuje na najwyższą ocenę, bowiem jest zwyczajnie piękna, do głębi wzruszająca i bardzo mądra… dla mnie jest po prostu magiczna. Skłania do refleksji nad naszym człowieczeństwem i otaczającym nas światem. Gorąco zachęcam do jej przeczytania, gdyż naprawdę warto!!!
Zapraszam do polubienia: www.facebook.com/nieterazwlasnieczytam
Sięgnęłam po tę książkę z powodu wspaniałych opinii na jej temat. Muszę przyznać, że bardzo się obawiałam, iż książka mnie rozczaruje i zawiedzie, bo moje oczekiwania względem niej były bardzo wysokie. Tym bardziej, iż powieść została okrzyknięta bestsellerem, a w moim odczuciu bestsellery często są przereklamowane. Ale po stokroć się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie, jestem...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-31
„ […] moje życie mogę zmienić tylko ja, nie dokona za mnie tego żaden inny człowiek [...] moje życie może zmienić tylko pasja, coś potężniejszego ode mnie”. Str. 303
„W górę rzeki” autorstwa Lorian Hemingway to powieść, której nie czyta się lekko, miło i przyjemnie. Ta książka jest niebywale emocjonalna, bardzo intymna i nasycona ogromnym bólem, goryczą, nienawiścią i szokującymi doświadczeniami, które w konsekwencji wiodą główną bohaterkę do szaleństwa.
Ewa, bohaterka tej powieści od dzieciństwa doświadczyła niebywałego okrucieństwa, cierpienia i samotności. Porzucona przez ojca, wychowywana przez matkę alkoholiczkę oraz bezdusznego ojczyma odczuwa ogromną tęsknotę za bliskością, poczuciem wsparcia ze strony najbliższych, bezpieczeństwem i stabilizacją. Niejednokrotnie maltretowana, zarówno psychicznie jak i fizycznie w konsekwencji ląduje w zakładzie psychiatrycznym, gdzie zostaje poddana terapii, która dostarcza jej kolejnych przykrych doświadczeń. Wydawałoby się, że Ewy nie może spotkać w życiu więcej przykrości, jednakże to dopiero wstęp do jej naznaczonej cierpieniem przyszłości.
„Nie wyglądasz na świra. Nie rozglądasz się jak przerażony kot i nie wyłamujesz sobie palców. Wariaci są wiecznie przestraszeni, jakby mieli hemoroidy w mózgu. I mówią do siebie, co nie jest może nienormalne, ale oni mówią dziwne rzeczy”. Str. 131
Podsumowując książka „W górę rzeki” L. Hemingway ma charakter autobiograficzny, chociaż nie udało mi się nigdzie znaleźć informacji, że książka jest rzeczywiście autobiografią autorki. Niemniej jednak, ta pozycja jest niezwykle rzeczywista i nasycona dramatycznymi wydarzeniami z życia bohaterów. Pokazuje ogromne cierpienie, wynikające ze złych doświadczeń z okresu dzieciństwa głównej bohaterki, jej pobytu w zakładzie psychiatrycznym, gwałtu oraz porzucenia. Lorian Hemingway wykazała się ogromnym talentem, książka napisana niebywałym językiem, najpierw niezwykle pięknym i barwnym, następnie bardzo dosadnym, a nawet wulgarnym, co daje czytelnikowi uczucie ogromnego przejęcia, a nawet zgorszenia. Pisząc krótko szalenie ekspresyjna i bardzo mocna w przekazie. Ta książka pokazuje, w jaki sposób traumatyczne zdarzenia rujnują ludzką psychikę, jak trudno wymazać z pamięci złe doświadczenia oraz jak niedaleko potrafi paść jabłko od jabłoni. „W górę rzeki” to książka, która głęboko zapada w pamięć, skłania do refleksji i nie pozostawia obojętnym. Choć to niełatwa lektura, to jednak serdecznie polecam, na mnie zrobiła niebywałe wrażenie. Ta książka momentami aż boli, wywołując mnóstwo negatywnych emocji, jednakże w niesłychany sposób uczy pokory i skłania do przewartościowania własnych priorytetów. To jedna z tych książek, po których przez kilka dni należy ochłonąć, po to, aby nabrać dystansu.
„Żyjesz w przeszłości i w przeszłości umrzesz” str. 299
„ […] moje życie mogę zmienić tylko ja, nie dokona za mnie tego żaden inny człowiek [...] moje życie może zmienić tylko pasja, coś potężniejszego ode mnie”. Str. 303
„W górę rzeki” autorstwa Lorian Hemingway to powieść, której nie czyta się lekko, miło i przyjemnie. Ta książka jest niebywale emocjonalna, bardzo intymna i nasycona ogromnym bólem, goryczą, nienawiścią i...
2014-04-20
„Misery” S. Kinga to pierwsza książka tego pisarza, z którą miałam przyjemność się zapoznać. W trakcie jej czytania pomału zaczął przypominać mi się film nakręcony na jej podstawie, który jak się okazało oglądałam dawno temu. Całe szczęście nie pamiętałam zakończenia, dlatego czytałam z wypiekami na twarzy. Historia przedstawiona przez S. Kinga jest zatrważająca i momentami dramatyczna. Autor w doskonały sposób wciąga czytelnika w mroczny i tajemniczy klimat. Mimo tego, iż akcja powieści rozgrywa się w jednym miejscu, nawet przez moment nie odczuwałam znudzenia. Wręcz przeciwnie, historia stworzona przez autora porywała mnie coraz bardziej i z każdą kolejną stroną moja ciekawość i napięcie wzrastało. S. King w znakomity sposób wykreował postać niezrównoważonej i nieobliczalnej Annie Wilkes oraz więzionego przez nią pisarza, Paula Sheldona. Powiedziałbym, że autor nakreślił znakomite portrety psychologiczne głównych bohaterów. Oj nigdy nie chciałabym znaleźć się na miejscu Paula.
Reasumując ta książka była dla mnie świetną rozrywką, której nadal potrzebuję po przeczytaniu druzgocących książek związanych z tematyką wojenną. Gorąco polecam, miłośnicy gatunku na pewno nie będą zawiedzeni tą pozycją. Ja bez wątpienia sięgnę jeszcze nie raz po powieści Stephana Kinga.
„Misery” S. Kinga to pierwsza książka tego pisarza, z którą miałam przyjemność się zapoznać. W trakcie jej czytania pomału zaczął przypominać mi się film nakręcony na jej podstawie, który jak się okazało oglądałam dawno temu. Całe szczęście nie pamiętałam zakończenia, dlatego czytałam z wypiekami na twarzy. Historia przedstawiona przez S. Kinga jest zatrważająca i momentami...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-29
Zaintrygowana pozytywnymi opiniami na temat twórczości Sebastiana Fitzk’a sięgnęłam po jego wysoko ocenioną książkę pt.: „Terapia” i w zupełności przepadłam na wiele godzin. Jeżeli takie thrillery pisze Pan Fitzek, to ja chcę więcej i na pewno sięgnę po kolejne jego powieści, tym bardziej cieszy mnie fakt, iż już dwie stoją na półce mojej biblioteczki. Uwielbiam książki w takim klimacie, gdzie z każdej strony niekoniecznie wyskakuje kolejny trup, a krew wcale nie leje się litrami, atmosfera tej powieści jest niezwykle tajemnicza, pełna grozy i wątpliwości, akcja toczy się pomału, ale w pełni pochłania i zadziwia zakończeniem. Dzięki tej książce miałam możliwość wejść w najgłębsze zakamarki ludzkiej psychiki i trochę przybliżyć sobie zdumiewającą naturę człowieka.
„Terapia” w zadziwiający sposób działała na moją wyobraźnię. Muszę się przyznać, że chwilami odczuwałam kuriozalny strach, być może, dlatego, że czytałam ją nocą, kiedy w domu panowała zupełna cisza. Mój umysł w trakcie czytania tej książki zaczął płatać mi figle, a po moich plecach przebiegał zimny dreszcz. Jest to niezwykły thriller psychologiczny, napisany w bardzo sugestywny sposób. Autorowi udało się stworzyć niesamowity klimat, nietuzinkowych bohaterów oraz historię tak zagmatwaną, że moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Zakończenie tej historii absolutnie genialne, ta książka to idealny materiał na doskonały film.
Nie podejmę się streszczenia tej powieści, gdyż mam obawy, że przypadkiem zdradziłabym jakiś istotny szczegół, jednocześnie psując Wam samodzielne odkrywanie tajemnicy, która jest głęboko ukryta w tak mocno zaplątanej, ludzkiej psychice. Gratulacje dla autora, gdyż to jego debiut. Z czystym sumieniem polecam tę książkę, dla mnie absolutnie znakomita.
Zaintrygowana pozytywnymi opiniami na temat twórczości Sebastiana Fitzk’a sięgnęłam po jego wysoko ocenioną książkę pt.: „Terapia” i w zupełności przepadłam na wiele godzin. Jeżeli takie thrillery pisze Pan Fitzek, to ja chcę więcej i na pewno sięgnę po kolejne jego powieści, tym bardziej cieszy mnie fakt, iż już dwie stoją na półce mojej biblioteczki. Uwielbiam książki w...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09-13
Veit Etzold książką pt.: „Cięcie” zmroził krew w moich żyłach na kilka dni. Według mnie to znakomity debiut tego niemieckiego pisarza. Precyzyjny język powieści, nietuzinkowi bohaterowie, niesamowicie realne opisy zbrodni, mroczny klimat, fabuła wprost z piekła rodem, aż dreszcz po plecach przebiega. W moim odczuciu doskonały i bardzo wstrząsający thriller. Autor w znakomity sposób ukazał społeczeństwo, w jakim żyjemy, na co dzień oraz relacje międzyludzkie, które w głównej mierze opierają się na świecie wirtualnym, w którym każdego dnia, bez żadnych zahamowań ludzie pokazują swoją prywatność. Jakby się nad tym głębiej zastanowić, to istotnie dzisiejsze czasy wydają się szalenie dziwaczne i chore. Bo rzeczywiście dla wielu liczba znajomych na serwisach społecznościowych jest ważniejsza od tego ilu ich jest w prawdziwym życiu, a jednym z większych problemów młodych ludzi wydaje się perspektywa, iż zostanie usunięty z listy znajomych na facebooku.
„Bo dzisiaj relacja między ludźmi przeniosła się do internetu. To znaczy, że życie online staje się bardziej realne niż realne życie. Ktoś martwy, o ile żyje w sieci, uważany jest za żywego.” Str. 294
Główną bohaterką tej powieści jest Clara Vidalis, komisarz wydziału psychopatologii Komendy Policji w Berlinie. W dniu, w którym Clara otrzymuje płytę CD z przerażającym filmem przedstawiającym zamaskowanego mordercę, który podcina gardło młodej, przerażonej kobiecie, jej pozornie poukładane życie zostaje wystawione na ogromną próbę. Od tej chwili życie Pani komisarz skupi się na odkrywaniu kolejnych, zmasakrowanych ciał oraz tajemnic, które skrywane były przez dziesiątki lat. To, co odkryje Clara okaże się bardziej przerażające niż jej najgorsze koszmary. Wyjątkowo podstępny i wszechobecny seryjny morderca, który nazywa siebie Bezimiennym poprowadzi perfidną i bezwzględną grę z Policją. Czy wygra ten pojedynek? Kto okaże się wielkim przegranym? Przekonajcie się sami czytając ten wyjątkowo okrutny i nieustannie trzymający w napięciu thriller. Gorąco polecam, szczególnie zwolennikom mocnych wrażeń.
Veit Etzold książką pt.: „Cięcie” zmroził krew w moich żyłach na kilka dni. Według mnie to znakomity debiut tego niemieckiego pisarza. Precyzyjny język powieści, nietuzinkowi bohaterowie, niesamowicie realne opisy zbrodni, mroczny klimat, fabuła wprost z piekła rodem, aż dreszcz po plecach przebiega. W moim odczuciu doskonały i bardzo wstrząsający thriller. Autor w...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-27
„Dotknąć prawdy” autorstwa Antoinette van Heugten to znakomity i wstrząsający thriller psychologiczny, który czytałam z ogromnym zainteresowaniem i wypiekami na twarzy. Bardzo lubię książki z motywami osadzonymi w zakładach psychiatrycznych i na salach sądowych. Zanim sięgnęłam po tę pozycję zapoznałam się z opiniami, w których czytelnicy narzekali na nudny początek, nie zgadzam się z tym. W mojej odczuciu książka była ciekawa od pierwszego rozdziału, akcja rozwijała się powoli, ale w intrygujący sposób, czym dalej brnęłam w tę historię tym więcej towarzyszyło mi emocji, a na koniec moje nerwy były napięte do granic możliwości. Cała historia bardzo szokująca z dramatycznym wyjaśnieniem zabójstwa wokół, którego toczy się akcja. Autorce udało się wykreować ciekawych bohaterów i porywającą fabułę, w której czytelnik odnajdzie wiele zadziwiających niuansów związanych z ludzką psychiką.
Gorąco zachęcam do zapoznania się z tą pozycją, książka jest świetnie skonstruowana, intryguje, wstrząsa i nie pozostawia obojętnym, w mojej opinii absolutnie genialna. Po jej zakończeniu jeszcze przez jakiś czas rozmyślałam o bohaterach i całej historii przedstawionej w tej powieści. Zakończenie, które ujawnia tajemnicę ogromnie mnie wzburzyło, poruszyło i skłoniło do głębokich refleksji na temat ludzkiej psychiki. To powieść, która trzyma czytelnika w napięciu i zaskakuje, a nawet zdumiewa zakończeniem, przy tej książce nie sposób się nudzić. Ostrzegam, bo prawda, którą przyszło mi odkryć w trakcie czytania tej książki okazała się bolesna i nieludzka.
„Dotknąć prawdy” autorstwa Antoinette van Heugten to znakomity i wstrząsający thriller psychologiczny, który czytałam z ogromnym zainteresowaniem i wypiekami na twarzy. Bardzo lubię książki z motywami osadzonymi w zakładach psychiatrycznych i na salach sądowych. Zanim sięgnęłam po tę pozycję zapoznałam się z opiniami, w których czytelnicy narzekali na nudny początek, nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-10-26
„Porwana i sprzedana” S. Forsyth, to autobiografia, którą niezwykle trudno ocenić, bowiem po brzegi wypełniona jest ogromnym cierpieniem, strachem i bólem.
Sarah Forsyth przeszła przez piekło na ziemi i już, jako dziecko była molestowana seksualnie przez bezwzględnego i okrutnego ojca, następnie trafiła do domu dziecka, gdzie także wykorzystywano ją seksualnie. Kiedy osiągnęła pełnoletniość, chciała zmienić swoje życie, jej marzeniem było zostać opiekunką i zajmować się małymi dziećmi. Skuszona atrakcyjną ofertą zamieszczoną w gazecie, mimo przestróg ze strony rodziny postanowiła wyjechać do Holandii w poszukiwaniu szczęścia i lepszego życia. Niestety już na lotnisku została przejęta przez nieludzkiego sutenera, który każdego dnia zmuszał ją do świadczenia usług seksualnych w amsterdamskiej Dzielnicy Czerwonych Latarni. W niedługim czasie Sarah stała się uzależnioną od kokainy prostytutką, następnie sprzedaną innemu bezdusznemu handlarzowi ludzkim towarem, stręczycielowi, który trzymał ją pod kluczem, jak niewolnicę, każdego dnia faszerował narkotykami i zmuszał do ciężkiej pracy w biznesie pornograficznym.
Historia Sarah wstrząsnęła mną potwornie, zszokowała, ale i ogromnie wzruszyła, momentami w trakcie czytania tej książki miałam łzy w oczach. Niepojętym dla mnie jest, jak ojciec może moletować seksualnie własne dziecko, rodzice mają być oparciem i dawać poczucie bezpieczeństwa, a nie krzywdzić i wzbudzać strach! Do tego handel tzw. „żywym towarem”, który jest procederem nieludzkim i bezwzględnym, niestety tak powszechnym i trudnym do zwalczenia. W książce pojawia się jeszcze jeden znaczący problem, mianowicie wypaczony system sprawiedliwości oraz korupcja wśród funkcjonariuszy, prokuratorów i polityków, którzy często „siedzą” w kieszeniach bezwzględnych stręczycieli, co gorsza korzystają z usług zmuszanych do prostytucji niewinnych dziewczyn.
Książka na pewno jest przestrogą dla młodych i naiwnych dziewczyn, które uciekają z domu szukając lepszego życia. Po przeczytaniu tej pozycji, może któraś trzy razy się zastanowi zanim skusi się atrakcyjną ofertą pracy poza granicami kraju. Chociaż to z pewnością nie jest sposób na istniejący problem, metod pozyskiwania „żywego towaru” jest całe mnóstwo i nie zawsze można się przed nim uchronić. Natomiast powrót do normalności, po takich przeżyciach nie może być łatwy, często jest wręcz niemożliwy.
„Chociaż Sarah doświadczyła strasznych rzeczy, ważne żebyście nie zapomniały, że jest jedną z tych, którym dopisało szczęście. […] Mam wiele twarzy – dobrych i złych. Jestem słaba, silna, boję się i kocham. Jestem pełna rozpaczy i nadziei. Ale przede wszystkim jestem Sarah Foryth. Ocalona”. Str. 260-261.
„Porwana i sprzedana” S. Forsyth, to autobiografia, którą niezwykle trudno ocenić, bowiem po brzegi wypełniona jest ogromnym cierpieniem, strachem i bólem.
Sarah Forsyth przeszła przez piekło na ziemi i już, jako dziecko była molestowana seksualnie przez bezwzględnego i okrutnego ojca, następnie trafiła do domu dziecka, gdzie także wykorzystywano ją seksualnie. Kiedy...
2014-12-18
„Tęsknię za tobą” Harlana Cobena to interesujący thriller, w którym czytelnik niczym puzzle odkrywa element po elemencie całą tajemnicę. Książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem, jak to u Cobena. Akcja biegnie wartko, pojawia się mnóstwo nowych tropów, cała historia mocno zaplątana, a zakończenie jak zawsze zaskakujące. Całkiem przyjemna rozrywka, przy której trudno o nudę. Dawno temu pokochałam twórczość H. Cobena, jestem mu wierna, chociaż odnoszę wrażenie, że już nie intrygują mnie jego powieści tak mocno, jak bywało to dawniej. Niemniej jednak polecam, gdyż powieść ma zajmującą fabułę, mnóstwo ciekawych postaci i zakończenie, które zaskakuje i nie pozostawia czytelnika z uczuciem niedosytu. Być może inni odniosą odmienne wrażenie, jednak ja już dawno temu zatraciłam gdzieś swój obiektywizm względem tego mistrza pióra. Dlatego oceniając jego książki w głównej mierze kieruję się swoją ogromną sympatią względem niego oraz jego twórczości, która kiedyś zachwyciła mnie i wielokrotnie przenosiła w świat pełen napięcia i zdumienia.
„Tęsknię za tobą” Harlana Cobena to interesujący thriller, w którym czytelnik niczym puzzle odkrywa element po elemencie całą tajemnicę. Książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem, jak to u Cobena. Akcja biegnie wartko, pojawia się mnóstwo nowych tropów, cała historia mocno zaplątana, a zakończenie jak zawsze zaskakujące. Całkiem przyjemna rozrywka, przy której trudno o...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Ból to dobra rzecz, bez niego byśmy nie przeżyli. Powinniśmy być wdzięczni za to, że go odczuwamy”. Str. 216
To moje siódme spotkanie z twórczością Jo Nesbo oraz głównym bohaterem cyklu, komisarzem Harrym Holem, którego wprost uwielbiam. Po przeczytaniu książki „Pierwszy śnieg” pozostaje mi tylko z całym przekonaniem stwierdzić, że jestem zachwycona kolejną powieścią, która wyszła spod pióra tego mistrza. Jo Nesbo już dawno postawił sobie wysoko poprzeczkę i w mojej opinii cały czas trzyma poziom, z całym przekonaniem mogę rzec, że każda kolejna jego powieść jest coraz lepsza. W moich oczach autor jest absolutnym geniuszem i w tym gatunku niemalże nie ma sobie równych. Jego książki totalnie mnie pochłaniają, wciągają w niebywały klimat, sprawiają, że po moich plecach przechodzi olbrzymi dreszcz emocji, niejednokrotnie jestem wstrząśnięta i zszokowana i za każdym razem totalnie zaskoczona zakończeniem. Nesbo bez ustanku mnie zaskakuje, w trakcie czytania tej powieści tradycyjnie byłam zmuszona do zupełnej koncentracji i intensywnego myślenia, aby nie pogubić się w zawiłej fabule, bohaterowie oraz intryga jak zawsze genialna i na najwyższym poziomie jak dla mnie absolutnie mistrzostwo.
Tym razem apodyktyczny komisarz Harry Hole prowadzi intensywne śledztwo w sprawie okrutnych morderstw dokonywanych na zamężnych kobietach. W pobliżu każdego zabójstwa pojawia się ulepiony ze śniegu bałwan. Kto stoi za tymi okrutnymi morderstwami? Czy w istocie mają one związek z prowadzonym dawno temu przez komisarza śledztwem? W trakcie prowadzonego dochodzenia na jaw wypływa wiele ciemnych sekretów, rodzi się mnóstwo pytań, a czytelnik ma coraz większy mętlik w głowie. Chyba nie ma potrzeby zachęcać do czytania kryminałów Jo Nesbo, każdy, kto przeczytał, chociaż jedną jego książkę nabiera apetytu na kolejne.
„… co jest gorsze: odebrać życie człowiekowi, który pragnie żyć, czy uniemożliwić śmierć takiemu, który chce umrzeć?” str. 425
„Ból to dobra rzecz, bez niego byśmy nie przeżyli. Powinniśmy być wdzięczni za to, że go odczuwamy”. Str. 216
więcej Pokaż mimo toTo moje siódme spotkanie z twórczością Jo Nesbo oraz głównym bohaterem cyklu, komisarzem Harrym Holem, którego wprost uwielbiam. Po przeczytaniu książki „Pierwszy śnieg” pozostaje mi tylko z całym przekonaniem stwierdzić, że jestem zachwycona kolejną powieścią,...