-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2015-03-14
2014-07-29
To moje drugie spotkanie z twórczością Erica-Emmanuela Schmitta, oczywiście muszę przyznać, że chwile spędzone nad tym krótkim opowiadaniem były szalenie wzruszające i rozwijające.
Książka „Dziecko Noego” to niezwykła, a zarazem prawdziwa historia małego, żydowskiego chłopca, któremu w okresie II wojny światowej na terenie Belgii przyszło ukrywać się przed reżimem nazistów. Z dala od rodziców, pod opieką heroicznego, katolickiego księdza małych chłopiec imieniem Joseph odkrywa swoją inność, uczy się tolerancji i poszukuje swojej własnej tożsamości. Wspaniała i wzruszająca historia ukazana oczami małego chłopca. Każdy powinien przeczytać to opowiadanie, bez względu na wyznanie oraz poglądy i wyciągnąć odpowiednie wnioski.
„Dziecko Noego” E.E. Schmitta to książka, która w efekcie zmierza do obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie. Konflikt izraelsko-palestyński, zapoczątkowany przez naród izraelski, którego efektem jest śmierć niewinnych ludzi, jest tak samo okrutny i haniebny jak ten, którego dopuścili się naziści w okresie II wojny światowej.
Gorąco zachęcam do przeczytania tej wzruszającej historii opartej na prawdziwych wydarzeniach. Książki Erica-Emmanuela Schmitta są niezwykle mądre i skłaniają do refleksji, wzruszają i kształcą, istotnie, warto po nie sięgać.
„Dziś rano poszliśmy z Rudim pospacerować po ścieżkach lasu, który w Izraelu nosi jego imię. „Las ojca Ponsa” liczy dwieście siedemdziesiąt jeden drzewek symbolizujących dwieście siedemdziesięcioro jeden dzieci, które uratował. Przy starszych pniach rosną teraz młode krzaki.
- Spójrz, Rudi, wyrośnie więcej drzew, to już nie będzie nic znaczyło…
- To normalne, Joseph. Ile masz dzieci? Czworo. A wnucząt? Pięcioro. Ratując cię, ojciec Pons uratował dziewięć osób. W moim wypadku dwanaście. W następnym pokoleniu będzie ich jeszcze więcej. Za kilka wieków okaże się, że ocalił miliony ludzkich istot.
- Jak Noe.”
To moje drugie spotkanie z twórczością Erica-Emmanuela Schmitta, oczywiście muszę przyznać, że chwile spędzone nad tym krótkim opowiadaniem były szalenie wzruszające i rozwijające.
Książka „Dziecko Noego” to niezwykła, a zarazem prawdziwa historia małego, żydowskiego chłopca, któremu w okresie II wojny światowej na terenie Belgii przyszło ukrywać się przed reżimem...
2014-09-27
„Prawda nie stanowi celu, przynosi korzyść tylko wtedy, gdy czemuś służy. Otóż najczęściej prawda przeszkadza, gorzej, niszczy. […] Dlaczego ludzie nie znoszą prawy? Po pierwsze dlatego, że prawda ich rozczarowuje. Po drugie dlatego, że prawda często nie przynosi żadnych korzyści. Po trzecie dlatego, że prawda wcale nie sprawia wrażenia prawdziwej – większość kłamstw jest zręczniej wymyślona. Po czwarte dlatego, że prawda rani. Nie chcę, żebyś prowadził wojnę, wierząc, że szerzysz pokój. No to co mam robić, mamo? Kłamać? Nie, milczeć. Milczenie to przyjaciel, który nigdy nie zdradza”. Str. 60-61
Z każdym kolejnym opowiadaniem twórczość E.E. Schmitta zaczyna powoli mnie uwodzić i jeżeli po następnej przeczytanej książce moje serce nadal będzie tak przyjemnie połaskotane, to chyba niebawem zakocham się w twórczości Pana Schmitta i dołączę go grona moich ulubionych pisarzy. To moje trzecie spotkanie z tym autorem i jestem zauroczona tym krótkim, ale jakże treściwym opowiadaniem. E.E. Schmitt istotnie w niezwykły i bardzo subtelny sposób odkrywa tajemnice ludzkiej duszy, skłania do refleksji, wzbudza szereg emocji, zmienia nasze priorytety, a jego opowiadania zapadają głęboko w pamięć.
„ Chińczycy nie lokują swojej kultury w kamieniach. Tutaj przeszłość stanowiła teraźniejszość ducha, nie odcisk w skale. Zabytek miał drugorzędne znaczenie, przede wszystkim liczył się rdzeń duchowy, pielęgnowany, przekazywany, żywy, wiecznie młody, trwalszy od wszelkich budowli. Mądrość tkwiła w tym, co niewidzialne, a to, co niewidzialne, okazuje się wieczne dzięki nieskończonym metamorfozom, podczas gdy kamień ulega erozji”. Str. 64
Mimo tak krótkiej treści, mnóstwo w tym opowiadaniu ciekawych cytatów, które mogłabym przytaczać, aż pewnie przepisałabym pół książki. Wydawać by się mogło, że to kpina, iż wszystkie płyną z ust „babci klozetowej”, która jest główną bohaterką tego opowiadania. Jednakże autor miał w tym swój cel, dlatego nie będę streszczała tej opowiastki, przeczytajcie i oceńcie ją sami.
W mojej opinii to krótkie opowiadanie niesie w sobie wiele mądrości, ma głębokie przesłanie i pewnie nie każdego zachwyci, dla mnie jednak chwile spędzone nad tym niedługim dziełem, były niezwykle ujmujące, była w tym jakaś magia. Serdecznie polecam, bowiem mnie „Tajemnica Pani Ming” zauroczyła, wobec tego nabrałam ogromnego apetytu na kolejne książki Erica Emmanuela Schmitta i z pewnością niebawem sięgnę po kolejną jego książkę.
„To wyobraźnia wyróżnia, wyobraźnia przełamuje pospolitość, powtarzalność, jednolitość. [...] Bez niej bylibyśmy podobni, zbyt podobni, zbliżeni do siebie, rozpłaszczeni jedni na drugich w koszach rzeczywistości”. str. 29
„Prawda nie stanowi celu, przynosi korzyść tylko wtedy, gdy czemuś służy. Otóż najczęściej prawda przeszkadza, gorzej, niszczy. […] Dlaczego ludzie nie znoszą prawy? Po pierwsze dlatego, że prawda ich rozczarowuje. Po drugie dlatego, że prawda często nie przynosi żadnych korzyści. Po trzecie dlatego, że prawda wcale nie sprawia wrażenia prawdziwej – większość kłamstw jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-06
„Oskar i Pani Róża” Erica-Emmanuela Schmitta, to krótkie, ale bardzo niezwykłe i poruszające opowiadanie o dziesięcioletnim chłopcu, któremu po nieudanym przeszczepie szpiku kostnego pozostało zaledwie kilkanaście dni życia. Mimo tak trudnego i bolesnego tematu związanego ze zbliżającą się śmiercią małego chłopca, autor w niezwykły i wręcz zabawny sposób ukazuje ten trudny moment, jakim jest śmierć małego człowieka. Te kilka ostatnich dni widzianych oczami Oskara, którego w niezwykły sposób wspiera wspaniała postać Pani Róży, wolontariuszki w szpitalu, w którym przebywa mały pacjent, staje się przyśpieszoną podróżą przez okres dorastania, dojrzewania i dorosłości. Dla umierającego Oskarka ciocia Róża staje się kimś wyjątkowym, a nawet bliższym od jego rodziców, którzy przerażeni nadchodzącą śmiercią jedynego syna, nie potrafią stawić czoła nieuniknionemu, nie potrafią nawiązać normalnej rozmowy z synem, bo jak rozmawiać o śmierci z tak małym chłopcem? Pani Róża mimo, iż bardzo kocha małego Oskara, znajduje w sobie siłę na rozmowę o tym, co dla nas najtrudniejsze, o nadchodzącej śmierci najbliższych nam osób.
Gorąco zachęcam do przeczytania tego krótkiego, ale jakże niezwykłego i mądrego opowiadania, które pokazuje nam, jak wiele warte jest nasze życie, które może być bardzo krótkie, dlatego nie warto go marnować. To opowiadanie, które powinien przeczytać każdy bez względu na wiek, płeć czy wyznanie.
„Oskar i Pani Róża” Erica-Emmanuela Schmitta, to krótkie, ale bardzo niezwykłe i poruszające opowiadanie o dziesięcioletnim chłopcu, któremu po nieudanym przeszczepie szpiku kostnego pozostało zaledwie kilkanaście dni życia. Mimo tak trudnego i bolesnego tematu związanego ze zbliżającą się śmiercią małego chłopca, autor w niezwykły i wręcz zabawny sposób ukazuje ten trudny...
więcej mniej Pokaż mimo to
Recenzja zamieszczona również na moim blogu: http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/
"Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem". str. 87
Swoją przygodę z twórczością Erica-Emmanuela Schmitta rozpoczęłam od krótkiego opowiadania „Oskar i Pani Róża”, ta niewielkich rozmiarów książeczka okazała się opowieścią po brzegi wypełnioną emocjami, życiową mądrością i pięknym przesłaniem. Dlatego sięgnęłam po kolejne opowiadanie autora i było to „Dziecko Noego”, które w moim odczuciu było niezwykle mądre, refleksyjne i kształcące. Następnie w moje ręce wpadła „Tajemnica Pani Ming” i tym krótkim opowiadaniem E.E. Schmitt oczarował mnie już w zupełności. W zasadzie delektowałam się każdym fragmentem tej osobliwej opowieści. Autor w fascynujący i bardzo wysublimowany sposób wyraża swoje myśli, może dla wielu będą to banały, jednak ja czytam jego opowiadania z niezwykłym przejęciem. E.E. Schmitt, to w moim odczuciu znakomity mistrz pióra, który za każdym razem mnie wzrusza, czaruje, urzeka i wprawia w wyjątkowy nastrój.
Czy podobało mi się kolejne spotkanie z twórczością Erica-Emmanuela Schmitta? Czy „Małe zbrodnie małżeńskie” są utworem godnym uwagi? W moim odczuciu zdecydowanie tak. Chociaż to nietypowy utwór, bo napisany w formie sztuki teatralnej. Rzadko sięgam po dramaty, dlatego na początku mimo sympatii do autora miałam wątpliwości, czy to dzieło spełni moje oczekiwania. A jednak zostałam kolejny raz oczarowana, powiem nawet więcej, nabrałam wielkiej ochoty na tego typu literaturę.
„Małe zbrodnie małżeńskie” zaciekawiły mnie od pierwszego akapitu i z każdą kolejna stroną potęgowały moją ciekawość. W tym krótkim opowiadaniu autor przedstawił świetny portret psychologiczny zagubionego w codziennej egzystencji małżeństwa. Takich małżeństw dookoła nas jest wiele, być może niejeden czytelnik będzie mógł nawet identyfikować się z głównymi bohaterami tej sztuki. Autor ukazał kwintesencję roli kobiety i mężczyzny w związku partnerskim. Myślę, że każdy z nas będzie mógł odnaleźć odrobinę siebie w sylwetkach bohaterów.
„Mam dwa mózgi. Nowoczesny i staroświecki. Nowoczesny szanuje twoją wolność, upaja się tolerancją, wykazuje zrozumienie. Staroświecki chce mieć cię na wyłączność, nie ma zamiaru się z nikim dzielić […] Jest jak gad o żółtych i przenikliwych oczach, czai się we mnie, czujny, niezmordowany...” str. 83
Bohaterowie tego dramatu to Lisa – malarka oraz jej mąż Gilles – pisarz. Małżeństwo, poznajemy podczas jednego z wieczorów, w którym Lisa próbuje przywrócić pamięć swojemu małżonkowi, pamięć, którą mężczyzna utracił z powodu urazu głowy. W początkowej fazie tej dyskusji, małżonkowie nie są wobec siebie zupełnie szczerzy, maskując swoje prawdziwe uczucia, każdy z nich próbuje osiągnąć swój zamierzony cel. Dokąd zaprowadzi ich ta przedziwna rozmowa, jakie wnioski z niej wyciągną? Tego dowiedzcie się sami, sięgając po ten wspaniały utwór.
"Co to znaczy kochać mężczyznę? To znaczy kochać go na przekór sobie, na przekór niemu, na przekór całemu światu. To znaczy kochać go w sposób, na który nikt nie ma wpływu. Kocham twoje pragnienia, a nawet awersje, kocham ból, jaki mi zadajesz, ból, którego nie odczuwam jako bólu, ból, o którym natychmiast zapominam, który nie pozostawia śladów. Kochać to znaczy mieć tę wytrzymałość, która pozwala przechodzić przez wszystkie stany, od cierpienia do radości, z tą samą intensywnością". str. 73
Podsumowując, „Małe zbrodnie małżeńskie” nie dla wszystkich mogą okazać się pozycją godną uwagi, przede wszystkim dlatego, że jest to dramat, czyli rodzaj sztuki na granicy teatru i literatury, nie każdemu taka forma może się spodobać. Dla mnie jednak było to ciekawe doświadczenie, które mnie zachęciło, a nie odwiodło od sięgania po takie dzieła. Ten krótki utwór ukazuje prawdziwą naturę kobiety i mężczyzny, ich przewrotność, szaleństwo i częstą niekonsekwencję. Efekt złych i dobrych wyborów, konieczność wzajemnego zaufania i szacunku, bez którego żaden związek nie jest w stanie przetrwać.
„Mężczyźni grzeszą egoizmem, kobiety egocentryzmem”. Str. 93
Schmitt w ten krótki dramat wplótł mnóstwo cennych spostrzeżeń, ukazał istotę małżeństwa, obnażył jego wady i zalety, świetnie pokazał rolę mężczyzny i kobiety w związku małżeńskim, uchwycił istotne szczegóły z życia każdego z nas, tym samym otworzył nam oczy na ważne kwestie, które mają ogromny wpływ na kondycję każdego związku partnerskiego. Tolerancja, szczera rozmowa, zaufanie i szacunek, wzajemne okazywanie uczuć, to wartości bez których żadne małżeństwo nie jest w stanie przetrwać. Dla wielu to pewnie banał, ale jakże wiele związków kuleje z powodu braku tych podstawowych fundamentów.
Chociaż autor ma wielu przeciwników, a jego filozofia jest kojarzona wyłącznie z truizmem i sztucznością, jednak w moim odczuciu E.E. Schmitt to mistrz słowa i cennych spostrzeżeń, którego utwory odzwierciedlają rzeczywistość, być może czasem ukazują ją w krzywym zwierciadle, jednakże doskonale obnażają ludzką naturę. Z całym przekonaniem sięgnę po kolejne dzieła autora, cieszę się, że na mojej półce stoi jeszcze kilka nieprzeczytanych książek tego mistrza, pewnie niebawem ponownie zatopię się w kolejnym jego utworze.
„Rozkład miłości! Termity! Te owady, które zżerają belki domów. Nie widać ich, nie słychać, chrupią się spokojnie, aż tu któregoś dnia dom się wali. Wszystko spróchniało w środku, zanim się ktokolwiek zorientował. Cały szkielet, struktura, wszystko, co miało podpierać ściany, przestało istnieć! Tak wygląda nasze małżeństwo! Lenistwo zastąpiło miłość, przyzwyczajenia zajęły miejsce uczuć, ze zewnątrz wygląda jak dom, jednak kolumny nie są już z drzewa a z kartonu”. Str. 79
Zapraszam również na mój profil na facebooku: www.facebook.com/nieterazwlasnieczytam
Recenzja zamieszczona również na moim blogu: http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/
więcej Pokaż mimo to"Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem". str. 87
Swoją przygodę z twórczością Erica-Emmanuela Schmitta rozpoczęłam od krótkiego opowiadania...