-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2021-05
Opinia dostępna również na https://wzielo.blogspot.com/2021/05/projekt-hail-mary.html
Z fantastyką jest różnie. Gdy sięgasz po książkę nigdy nie wiesz co przygotował ci autor lub autorka. Trafiają się ciekawe książki, a bywa że trudno przebrnąć przez dziwne wymysły. Doskonale to wiem, bo fantastyka jest jednym z moich ulubionych gatunków, w młodości wręcz pochłaniałem takie pozycje.
Dlatego gdy wziąłem do ręki nową książkę wydaną przez Akurat miałem mieszane uczucia. Jednak już po krótkim czasie wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Lektura jest po prostu świetna.
Książka jest całkiem pokaźna, przeszło 500 stron, ale im bardziej zbliżałem się do końca tym bardziej było mi żal, że to już koniec.
Na początku czytelnik spotyka się z bohaterem w dosyć dziwnej sytuacji, nie wiadomo gdzie bohater się znajduje ani kim jest (bohater też tego nie wie). Stopniowo, krok po kroku, dzięki znajomości nauk ścisłych dochodzimy do wyjaśnienia zagadki, a bohater odzyskuje pamięć.
Trzeba przyznać, że autor świetnie sprzedaje swoją wiedzę. Jako że z fizyką (poziom szkoły średniej), astronomią (tak samo) czy matematyką (szkoła wyższa) miałem do czynienia i nie sprawiały mi problemu więc wyjaśnienia i sposób odkrywania rzeczywistości przedstawiony w książce były dla mnie jasne i sensowne – brawa dla autora.
Również sam pomysł na fabułę jest rewelacyjny. Nie będę opisywał aby nie zdradzać szczegółów, napiszę tylko, że mamy zagrożenie dla ludzkości, wyprawę kosmiczną, obcą cywilizacje. I wszystko to połączone w iście mistrzowski sposób.
Podsumowując – miłośnicy SF mają do dyspozycji rewelacyjną książkę. Ja byłem pod wielkim wrażeniem. Gorąco polecam.
Opinia dostępna również na https://wzielo.blogspot.com/2021/05/projekt-hail-mary.html
Z fantastyką jest różnie. Gdy sięgasz po książkę nigdy nie wiesz co przygotował ci autor lub autorka. Trafiają się ciekawe książki, a bywa że trudno przebrnąć przez dziwne wymysły. Doskonale to wiem, bo fantastyka jest jednym z moich ulubionych gatunków, w młodości wręcz pochłaniałem takie...
2021-01
Opinia dostępna również na https://wzielo.blogspot.com/2021/03/harib.html
Ta książka trafiła na mój czytnik jako gratis. Jak wiadomo księgarnie robią rozmaite promocje. W ramach jednej z nich Ebookpoint oferował możliwość wyboru jednego z kilku ebooków. I wybrałem „Hariba”
Ponieważ była to pozycja gratisowa nie liczyłem na zbyt wiele, no ale co szkodzi sprawdzić?
Początek, jak to zwykle bywa, taki sobie. Trzeba przecież poznać bohatera. Ale dosyć szybko wszystko się rozkręciło i książka naprawdę mnie wciągnęła.
W mojej ocenie ta pozycja jest całkiem niezłym kawałkiem sensacji. Niektórzy czytelnicy zwracają też uwagę na wątek miłosny, ale mnie wydaje się on wprowadzony trochę na siłę, choć z pewnością umożliwił autorowi odpowiednie pokierowanie losami bohaterów.
Dodatkowymi atutami są również miejsce i czas akcji. Większa część rozgrywa się w Afryce Północnej, stosunkowo niedawno – w 2011 roku. Dla ludzi, którzy nie są znawcami tej stosunkowo nowej historii tego regionu lektura może być świetną okazją do przypomnienia sobie tych wydarzeń (lub zapoznania się z nimi).
Opinia dostępna również na https://wzielo.blogspot.com/2021/03/harib.html
Ta książka trafiła na mój czytnik jako gratis. Jak wiadomo księgarnie robią rozmaite promocje. W ramach jednej z nich Ebookpoint oferował możliwość wyboru jednego z kilku ebooków. I wybrałem „Hariba”
Ponieważ była to pozycja gratisowa nie liczyłem na zbyt wiele, no ale co szkodzi sprawdzić?
Początek,...
2021-02-26
Szanuj sąsiada swego, możesz mieć gorszego
Wreszcie jakaś wolna chwila i mogę opisać swoje wrażenia. Generalnie książkę czyta się nieźle. Pomijam tu moją maluteńką niechęć do przekładów z innych języków, wiadomo że nie tłumaczy się nazw własnych, które dla mnie są po prostu obce. Gdy już przyzwyczajam się do imion, nazwisk itp. czytanie idzie znacznie lepiej.
Książka jest klasyfikowana jako „domestic thriller” czyli thriller psychologiczny, rozgrywający się w warunkach domowych. I tak właśnie jest. W książce nacisk jest położony nie na samej zbrodni, ale na tym co do niej prowadzi.
Jeśli ktoś szuka mocnych wrażeń, strzelanin czy międzynarodowych spisków to się rozczaruje. Jeśli zaś lubi odkrywać drugą naturę bohaterów to po lekturze będzie zadowolony. Nie dajcie się zatem zmylić optymistycznemu cytatowi na okładce „Przygotujcie się na ostrą jazdę”. Takiej jazdy w książce po prostu nie ma.
Autorka wprowadza czytelnika w małe środowisko przedstawicieli klasy średniej i ukazuje prawdziwe oblicze osób, pozornie wydających się wręcz ideałami.
Oczywiście potrzeba do tego jakiegoś pretekstu. W tym przypadku jest nim pojawienie się uciążliwych sąsiadów. A Wy jakie macie stosunki ze swoimi sąsiadami?
Na zakończenie jeszcze mała uwaga do tłumacza – tytuł oryginału (Those people) o niebo lepiej pasuje do książki niż to co wybrał tłumacz.
Podsumowując – książkę trudno uznać za „rewelacyjną” czy „wybitną”, ale na ocenę „dobra” całkowicie zasługuje.
Szanuj sąsiada swego, możesz mieć gorszego
Wreszcie jakaś wolna chwila i mogę opisać swoje wrażenia. Generalnie książkę czyta się nieźle. Pomijam tu moją maluteńką niechęć do przekładów z innych języków, wiadomo że nie tłumaczy się nazw własnych, które dla mnie są po prostu obce. Gdy już przyzwyczajam się do imion, nazwisk itp. czytanie idzie znacznie lepiej.
Książka jest...
2021-02-28
Zdarza się, że recenzje na okładce są najlepsze z całej książki. Dlatego nie przejmuję się zbytnio takimi opisami, zwłaszcza wtedy, gdy nie miałem wcześniej do czynienia z twórczością danego autora. Takie opisy mają przecież zachęcić i przekonać potencjalnego nabywcę do wydania kasy.
W przypadku tej książki mogę jednak, przynajmniej częściowo, zgodzić się z niektórymi z tych opisów.
Gdy dowiedziałem się, że E. G. Scott to pseudonim pary autorów pierwszym co przyszło mi do głowy było pytanie – jak dwoje ludzi może wspólnie pisać książkę. Metody mogą być różne, ale w tym przypadku odpowiedź wydaje się być prosta. Książka składa się z rozdziałów, każdy z nich jest napisany z punktu widzenia jednej z głównych postaci. Dodatkowo kilka razy pojawiają się zapisy z internetowego czatu – akurat te rozdziały były dla mnie najmniej przyjemne do czytania (nie lubię takiego stylu), ale na szczęście nie pominąłem ich, byłaby to strata bo są dosyć istotne dla całości.
Ostatecznie po przeczytaniu moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Nie wszystko przypadło mi do gustu, jeden z istotnych wątków dosyć szybko wydawał mi się mocno „naciągany”, no ale nie każda książka jest ideałem.
Osobom lubiącym thriller psychologiczny – bo właśnie taki gatunek reprezentuje ta książka – z czystym sumieniem mogę ją polecić.
Zdarza się, że recenzje na okładce są najlepsze z całej książki. Dlatego nie przejmuję się zbytnio takimi opisami, zwłaszcza wtedy, gdy nie miałem wcześniej do czynienia z twórczością danego autora. Takie opisy mają przecież zachęcić i przekonać potencjalnego nabywcę do wydania kasy.
W przypadku tej książki mogę jednak, przynajmniej częściowo, zgodzić się z niektórymi z...
Zawiedziony
Tak, jestem zawiedziony.
Pierwsze książki Pani Katarzyny, z którymi miałem do czynienia zrobiły na mnie dobre wrażenie. Kolejne wypadały nieco słabiej. „Balwierz” niestety również wypadł tak sobie.
Niestety tak się złożyło, że nie czytałem bezpośrednio poprzedzających części z tego cyklu, a z pierwszymi trzema zapoznałem się już dosyć dawno. Jednak gdy trafiła się okazja zdecydowałem się na zerwanie chronologii i sięgnąłem po szóstą część cyklu.
Pamiętając dobre wrażenie z tych pierwszych części po cichu liczyłem, że teraz będzie podobnie. Tak się jednak nie stało. W mojej ocenia książka jest raczej „przeciętna”.
Przedstawiona sprawa jest mocno zagmatwana i mało wiarygodna. Znalazłem też przynajmniej jeden błąd autorki i nie mam tu na myśli literówki lecz błąd logiczny w fabule (coś co zaprzeczało poprzednim faktom).
Nie ukrywam, że pewne wątki były dla mnie obce, co wynika z nieznajomości poprzedniej części z cyklu. Dodatkowo nie mogłem poświęcić na czytanie tyle czasu ile bym chciał, co sprawiło, że często przerywałem lekturę.
Ale z drugiej strony książka nie zaoferowała mi takich emocji czy wrażeń, dla których chciałoby się zarwać noc.
Mam nadzieję, że kolejna (lub kolejne) książki Pani Katarzyny, z którymi będę miał do czynienia poprawią moją opinię o całokształcie twórczości autorki.
Opinia dostępna również na: https://wzielo.blogspot.com/
Zawiedziony
więcej Pokaż mimo toTak, jestem zawiedziony.
Pierwsze książki Pani Katarzyny, z którymi miałem do czynienia zrobiły na mnie dobre wrażenie. Kolejne wypadały nieco słabiej. „Balwierz” niestety również wypadł tak sobie.
Niestety tak się złożyło, że nie czytałem bezpośrednio poprzedzających części z tego cyklu, a z pierwszymi trzema zapoznałem się już dosyć dawno. Jednak gdy trafiła...