Jeden z nas. Opowieść o Norwegii Åsne Seierstad 8,2
![Jeden z nas. Opowieść o Norwegii](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/255000/255429/403788-352x500.jpg)
ocenił(a) na 937 tyg. temu Momentami miałem wrażenie, że książka jest zbyt pretensjonalna, zbyt bajkowa i maluje nam bardzo czarno-biały obraz. Z jednej strony biografie dzieci, które zostały zamordowane na Utøi, ich rodziny i bliscy, z drugiej terorysta, którego życia było niemal predestynowane do takiego "zakończenia". I jeszcze ten tytuł: "Jeden z nas", jakby oskarżenie, ale jednocześnie i wyrzeczenie się, że to tylko "jeden".
Nie mogłem jednak zagłusić uczuć, które budziły we mnie kolejne historie, opisy, wspomnienia, a gdy nastąpił ten piątek i czytałem o tym co działo się na Utøi, poczułem ogromną bezradność, że nie mogę nic zrobić i nie mogę tego zatrzymać. Wczułem się w postacie i to po obydwu stronach, co tylko oznacza jak dobrze tę historię opowiedziała autorka, jak dobrze sama wczuwała się zarówno w Breivika, jak i dzieci z AUF i innych obecnych na wyspie w ten dzień.
Jest to w zasadzie powieść reportażowana czy reportaż powieścizowany, który z oczywistych względów nie jest w pełni przywołaniem realnych wydarzeń, bo o tym co się działo w życiu zamordowanych mogli nam opowiedzieć już jedynie ich bliscy i koledzy, którzy przeżyli. O Breiviku opowiedzieli nam wszyscy, tylko nie on. A przynajmniej nie powiedział tyle ile byśmy chcieli, bo, wszystko na to wskazuje, on dalej gra w swoją grę. Grę, która jest przeciwieństwem chaotyczności, jest idealnie zaplanowana i rozpisana. W zasadzie każdy element układanki, którą jest życie Andersa Behringa Breivika, wydaje się być częścią wielkiego planu, misji, która ma uratować świat. I choć od ataku minęło już 12 lat, to podejrzewam, że ten plan dalej się tli i rozwija, choć świat o nim powoli zapomina i gdzieś tam może wzdycha za pamięć ofiar przy wspomnieniu w mediach o rocznicy masakry na Utøi.
Czy "Jeden z nas" to "opowieść o Norwegii"? Czy tylko? Myślę, że w obliczu radykalizacji i polaryzacji społeczeństw Breivików będzie więcej. Dlateg zaryzykuje, że "jeden z nas" to członek po prostu społeczeństwa Zachodu, bo narracje, którym hołduje rzeczony Norweg wcale nie są niespotykane na polskim, amerykańskim, włoskim czy niemieckim podwórku. Ludzie mówiący Breivikiem pojawiają się w telewizjach i mediach społecznościowych na całym świecie. Czy trzeba bić na alarm? Nie wiem. Zawsze przecież między radykalizmem a terroryzmem jest jakaś nić, którą w demokratycznych społeczeństwach przekroczyć trudno. Przynajmniej na razie. Niemniej, opowieść o Norwegii jest opowieścią o dwóch światach - Partii Pracy i Andersa Behringa Breivika. Światach, które przenikają się w biurach, na siłowniach, w kawiarniach. Światach, które w wyniku jednej decyzji zmieniają się we wrogie sobie idee, światach, które zrządzeniem jednego z ich członków dzielą się na śmierć i na życie.