-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-16
2024-02-23
Możemy je nazywać "białymi niewolnicami" pierwszej połowy XX wieku. Wiejskie dziewczęta zaczynały służbę w wieku piętnastu lat niejednokrotnie zostawały w domu swoich panów do końca, gdyż jeśli im się poszczęściło, zostawały pogrzebane w grobowcach rodzinnych. Były na nogach od świtu do nocy. Sprzątały, zmywały, prały, gotowały, cerowały, szyły. Przytulały, kochały, ratowały. Bez nich zniknąłby niejeden dom, załamało niejedno życie. To te kobiety, które próbowały przekroczyć klasowe podziały, ciężką pracą zmieniając oblicza nie tylko swojego przeznaczenia, ale także oblicza całej Polski.
Joanna Kuciel-Frydryszak napisała książkę, którą trzeba czytać powoli. To wnikliwe reportaże spisane na podstawie opowieści przenoszonych wspomnieniami, ale także jak najbardziej zachowanymi kronikami bądź ogłoszeniami w prasie: "Służąca poszukuje pracy do wszystkiego, mogę być do pomocy pani lub samodzielną. Mam długoletnie świadectwa i bardzo dobre rekomendacje. co do wychodni to mnie na tem nie zależy, bo nie mam nikogo znajomego, ani rodziny w Warszawie, tylko do domów chrześcijaśnich mogę pójść. Piękna"** Stąd też bardzo trudno opisać to wszystko, co zostało spisane. Lepiej polecić, by samodzielnie zapoznać się z historią, która mogła spotkać każdą z nas.
Smutna to książka. Przejmująca. Dająca wiele do myślenia na temat tego, co miało miejsce 100 lat temu. Skłaniająca do refleksji co do tego, co ma miejsce dziś. Ostatecznie czyż i nie dziś mamy panie sprzątające w biurowcach (nierzadko też we własnych domach), a świadomość ich obecności sprawia, że zapomnimy wstawić kubka do zmywarki bądź nie opróżnimy sami ekspresu do kawy. Przecież to czyjaś praca... prawda?
Możemy je nazywać "białymi niewolnicami" pierwszej połowy XX wieku. Wiejskie dziewczęta zaczynały służbę w wieku piętnastu lat niejednokrotnie zostawały w domu swoich panów do końca, gdyż jeśli im się poszczęściło, zostawały pogrzebane w grobowcach rodzinnych. Były na nogach od świtu do nocy. Sprzątały, zmywały, prały, gotowały, cerowały, szyły. Przytulały, kochały,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-28
O wiele lepsza, niż się spodziewałam. Poruszyła tematy, o których właściwie się nie zastanawiałam. Męskość została tu podana z miłością, ale tak, że można wyciągnąć wnioski. Dlaczego klasyfikujemy mężczyzn na męskich i niemęskich? Czym dokładnie jest ta męskość? Dlaczego mężczyźni nie płaczą? Dlaczego mówimy "nie bądź babą"? Na te i wiele innych tematów znajdziemy tutaj bardzo wiele ciekawych tez. Warto przeczytać.
O wiele lepsza, niż się spodziewałam. Poruszyła tematy, o których właściwie się nie zastanawiałam. Męskość została tu podana z miłością, ale tak, że można wyciągnąć wnioski. Dlaczego klasyfikujemy mężczyzn na męskich i niemęskich? Czym dokładnie jest ta męskość? Dlaczego mężczyźni nie płaczą? Dlaczego mówimy "nie bądź babą"? Na te i wiele innych tematów znajdziemy tutaj...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-21
Powiem tak - dobra, ale już nie tak dobra i zaskakująca jak inne poradniki z tej serii. Co nie zmienia faktu, że polecam się w nią zaopatrzeć, ponieważ tutaj również pozaznaczałam kilka istotnych informacji.
Powiem tak - dobra, ale już nie tak dobra i zaskakująca jak inne poradniki z tej serii. Co nie zmienia faktu, że polecam się w nią zaopatrzeć, ponieważ tutaj również pozaznaczałam kilka istotnych informacji.
Pokaż mimo to2024-02-10
Bardzo mi się podobała. Mało jest takich książek, które tak dobrze przedstawiają biologię. Poradnik, który warto dalej polecać!
Bardzo mi się podobała. Mało jest takich książek, które tak dobrze przedstawiają biologię. Poradnik, który warto dalej polecać!
Pokaż mimo to2024-02-14
Po bardzo dobrej "sztuce obsługi waginy" przeszłam dalej. Autorzy naprawdę skrupulatnie przedstawiają seksualność, ale przede wszystkim biologię. Z tej książki dowiecie się wiele o sobie - tutaj rozmowa jest o naturze.
Polecam.
Po bardzo dobrej "sztuce obsługi waginy" przeszłam dalej. Autorzy naprawdę skrupulatnie przedstawiają seksualność, ale przede wszystkim biologię. Z tej książki dowiecie się wiele o sobie - tutaj rozmowa jest o naturze.
Polecam.
2024-02-06
Wiedza o seksie w Polsce kuleje. O seksie? Pfff! Generalnie o kobiecym i męskim ciele. Wychowanie do życia w rodzinie nigdy nie spełniało swojej powinności. Pornografia od zawsze wprowadzała krzywdzące wyobrażenie, a Kościół sprawił, że to, co jest normalne, staje się grzeszne. Na całe szczęście mamy XXI wiek i tak jak wiek wcześniej Michalina Wisłocka zrewolucjonizowała seksualność PRLu, tak teraz mamy nowych seksuologów, którzy przedstawiają nam świat takim, jakim jest - z rzeczową wiedzą, doświadczeniem oraz cierpliwością.
Niech was nie zwiedzie chwytliwy tytuł, mimo że oczywista oczywistość czeka nas szczera i dogłębna rozmowa o penisie. Ale jest to tylko preludium do dalszych rozważań na temat mężczyzn - ich charakteru i fizjonomii - związków, życia, wszystkiego. Sztuka obsługi penisa 2 porusza wiele tematów, których ze świecą szukać w różnych zakątkach Internetu, a już tym bardziej w zaciszu rozmów z bliskimi. Autorzy przybliżą nam temat o tym wszystkim, co każdy mężczyzna (i kobieta) powinien wiedzieć na temat operacji penisa; o chemseksie; o pornografii; o dick pickach i jak sobie z nimi radzić. Oprócz tego znajdzie się miejsce dla sztuki bycia swingersem, jak i generalnie o uważności w związku. Istne kompendium wiedzy.
Co tu dużo mówić. Sztuka obsługi penisa 2 to praktyczny poradnik zarówno dla startujących w życie seksualne, jak i mających doświadczenie. Jako że nie czytałam pierwszej części (chociaż już zamówiłam sobie poprzednie tytuły z tej serii), mogę powiedzieć, że tym razem autorzy poruszyli nowe wyzwania po pandemiczne. O czym mowa? O toksycznej męskości i patriarchacie, o kościele i swingersach, o randze relacji i prawdziwej bliskości. To są trudne tematy, o których trudno rozmawiać. Ale przecież w zaciszu seksuologa na pewno jest na to miejsce. W związku z tym autorzy tego poradnika uchylają rąbka tajemnicy (oczywiście z zachowaniem tajemnicy zawodowej), czyli mówią o tym, co już od dawna nie powinno być tajemnicą.
Andrzej Gryżewski, seksuolog, wspomina, że około 1/3 jego klientów przychodzi do niego w sprawach całkowicie naturalnych, czyli w kwestiach naturalnych, o których kliencie po prostu nie wiedzą, ponieważ nie mieli szansy poznać swojego ciała. Sztuka obsługi penisa 2. Nowe wyzwania, jak również jej wcześniejsza część oraz inne książki z serii, zbierają wszystkie pytania w jedno. To nie jest poradnik, którego należałoby się bać. Wręcz przeciwnie. To coś, co każdy powinien minimum raz przeczytać.
Powiem tak - wreszcie w Polsce zarówno kobiety, jak i mężczyźni posiadają niezbędny poradnik o naszym ciele! Korzystajmy z tej wiedzy, by poznać siebie lepiej i zrozumieć nasz własny organizm. I to wszystko z rzetelnego źródła, jakim i psycholog, seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, certyfikowany edukator seksualny oraz terapeuta schematów. Według mnie lektura obowiązkowa. Polecam!
Wiedza o seksie w Polsce kuleje. O seksie? Pfff! Generalnie o kobiecym i męskim ciele. Wychowanie do życia w rodzinie nigdy nie spełniało swojej powinności. Pornografia od zawsze wprowadzała krzywdzące wyobrażenie, a Kościół sprawił, że to, co jest normalne, staje się grzeszne. Na całe szczęście mamy XXI wiek i tak jak wiek wcześniej Michalina Wisłocka zrewolucjonizowała...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-16
Chłopki to opowieść o naszych babkach i prababkach. To historia o dziewczynach, które harując od świtu do nocy, marzą o własnym łóżku, butach, szkole i o zostaniu panią. Modlą się o posag, byle "nie wyjść za dziada" i nie zostać wydaną za morgi. Często analfabetki, bo "babom szkoły nie potrzeba". To historia o połowie naszego społeczeństwa. To historia o nas.
Niesamowite! Naprawdę niesamowite! To jak Chłopki na mnie zadziałały jest jedyne w swoim rodzaju. Jak głęboko w moje emocje przedostała się Joanna Kuciel-Frydryszak, gdy opowiadała o zwyczajnym, codziennym życiu tych, które urodziły się przed stu laty. Czy ktokolwiek wcześniej aż tak wnikliwie wszedł w życie naszych babek i prababek? Czy ktokolwiek wcześniej dał im aż tyle przestrzeni do zabrania głosu.
Chłopki są dla mnie też swego rodzaju terapią. Cała moja rodzina pochodzi ze wsi. Moje obie babcie pochodziły z biednych rodzin, których życie kręciło się na byciu żoną, matką i gospodynią. Które każdy dzień spędzały na polu i w kuchni. Których nie rozumiałam, ponieważ pochodziłam z innego już świata. Ta książka umożliwiła mi akceptację tego, co było. Moje obie babcie już nie żyją, a ja dopiero teraz - za pomocą książki - mogłam pojąć sens niektórych ich słów. Ta książka powinna być lekturą obowiązkową, ponieważ nie zrozumiemy współczesnej Polski, społecznych napięć i historii własnej rodziny, jeśli nie zrozumiemy tego, o czym traktowała Joanna Kuciel-Frydryszak w Chłopkach.
Wiem, że dużo piszę ogólnie i mało o samej treści, ale wierzcie mi - normalnego życia nie da się opisać. W Chłopkach znajdziemy 16 rozdziałów, a każde z nich przedstawia kilka rodzin. Wszystkie jednak przedstawiają sceny z życia, które wszyscy kojarzymy, mimo że nie znamy. Dlatego też warto przenieść się w czasie i doświadczyć życia, które kiedyś było czyjąś trudną codziennością. I mimo że możemy się pożalić na straszną niedolę ówczesnych kobiet, ja bym bardziej skierowała swe myśli w tę drugą stronę - docenić. Docenić ten hart ducha Polek.
Chłopki to opowieść o naszych babkach i prababkach. To historia o dziewczynach, które harując od świtu do nocy, marzą o własnym łóżku, butach, szkole i o zostaniu panią. Modlą się o posag, byle "nie wyjść za dziada" i nie zostać wydaną za morgi. Często analfabetki, bo "babom szkoły nie potrzeba". To historia o połowie naszego społeczeństwa. To historia o nas.
Niesamowite!...
2023-12-28
Nic specjalnego, jeśli zna się twórczość Adama Szustaka i jego konferencję, ale dla kogoś, kto przesłuchałby tej książki jako jedno z pierwszych doświadczeń, sądzę, że może się spodobać. Niektóre spostrzeżenia są niezwykle trafne, po prostu ja już co nieco wiedziałam o Izaaku (właśnie od o. Szustaka).
Nic specjalnego, jeśli zna się twórczość Adama Szustaka i jego konferencję, ale dla kogoś, kto przesłuchałby tej książki jako jedno z pierwszych doświadczeń, sądzę, że może się spodobać. Niektóre spostrzeżenia są niezwykle trafne, po prostu ja już co nieco wiedziałam o Izaaku (właśnie od o. Szustaka).
Pokaż mimo to2023-10-17
Nie ukrywam, że na każdą powieść MGA czekam z utęsknieniem, ponieważ wiem, że kto jak kto, ale ta autorka potrafi pisać. Stawia na jakość, a nie ilość, co niezmiennie mnie cieszy. Stąd też mam niemały problem z Kurtyzaną.
Z jednej strony podziwiam za doskonałe oddanie realiów epoki, za prawdę historyczną i uwzględnienie wszelkich drobiazgów. Ta wnikliwość i umiłowanie historii sprawiły, że "Jej wysokość kurtyzana" jest powieścią jedną na milion, ponieważ jak jedna na milion została napisana z ogromnym szacunkiem do świata, jak i czytelników.
Problemem są jednak bohaterowie. Raczej nie spodziewajcie się, że ich poznacie, a tym bardziej że się z nimi zaprzyjaźnicie. Przez to, że autorka więcej uwagi poświęciła światu, postaciom z krwi i kości jest bliżej do aktorów występujących na scenie. To trochę przykre, ponieważ nawet główna bohaterka na tym obrywa. Jeszcze na początku miała jakiś charakter, później jednak wszystkie niuanse, dzięki którym ktoś się nią zainteresował, dzięki czemu zdobyła fortunę, zostały opisane jako efekt uboczny ciągnięcia fabuły do przodu. Szkoda. Nie ukrywam, że czytam powieści również przez wzgląd na relacje między bohaterami, a tutaj tego mi zabrakło. Dlaczego tak bardzo mężczyźni pożądali Teresę/Blankę? Pozostaje mi wierzyć, że miała coś w sobie, a nie co posiada ta powieść.
Nie zmienia to jednak faktu, że to bardzo dobra powieść, która łączy pokolenia. Spodoba się zarówno nastolatkom, jak i znacznie dojrzalszym kobietom, które co nieco wiedzą o świecie. Pomimo dobrej oceny sądzę, że już do niej nie powrócę, ponieważ przy "Podróż do miasta świateł" ta powieść blednie.
Nie ukrywam, że na każdą powieść MGA czekam z utęsknieniem, ponieważ wiem, że kto jak kto, ale ta autorka potrafi pisać. Stawia na jakość, a nie ilość, co niezmiennie mnie cieszy. Stąd też mam niemały problem z Kurtyzaną.
Z jednej strony podziwiam za doskonałe oddanie realiów epoki, za prawdę historyczną i uwzględnienie wszelkich drobiazgów. Ta wnikliwość i umiłowanie...
2023-04-27
1999 rok. Dziewiętnastoletnia Maisie opuszcza dom rodzinny w Wielkiej Brytanii, żeby wędrować szlakiem West Coast Trail w Kanadzie. Wkrótce przyłącza się do spotkanego po drodze rodzeństwa, Sery i Ricka. Od razu się zaprzyjaźniają. Niestety, nie na długo… Wymarzona wędrówka w wesołym towarzystwie, wśród malowniczych krajobrazów, zmienia się w koszmar, kiedy pewnej nocy ktoś zostaje zamordowany. I choć nie ma ciała, zeznania świadka doprowadzają do uwięzienia – być może niewinnej osoby…
2019 rok. Dwadzieścia lat później kobieta o imieniu Laura wpada w panikę, gdy dowiaduje się, że w pobliżu kanadyjskiego szlaku turystycznego znaleziono ludzkie szczątki, a media zaczynają powoli wyjawiać szczegóły. Laura, dziś szczęśliwa żona i matka, ma na sumieniu śmierć człowieka i od lat ukrywa się pod zmienionym nazwiskiem. Wygląda jednak na to, że sekret, którego strzegła przez niemal ćwierć wieku, wkrótce wyjdzie na jaw. Ktoś jest zdeterminowany, by Laura zapłaciła za to, co się stało: obserwuje jej dom i wprowadza chaos w jej życie. Jak daleko posunie się Laura, aby chronić swoje starannie pielęgnowane życie rodzinne? I co tak naprawdę wydarzyło się ponad dwie dekady temu w Kanadzie?
Morderstwo na szlaku to kolejny thriller spod pióra Jenny Blackhurst, który mam na swojej półce. Jak większość jej powieści, tak i ten tytuł rozgrywa się powoli. Powiedziałabym, że aż zbyt powoli. Początkowo aż trudno się połapać, kto jest kim. Ale kiedy już akcja mknie do przodu, postacie wreszcie ujawniają kolejne tajemnice, czytelnik zaciera ręce.
Autorka bardzo powoli kreśli opowieść, tworzy intrygę i bawi się cierpliwością czytelników. Jednakże jest to cierpliwość, która potem się opłaci, ponieważ już w połowie wiadomo mniej więcej, o co chodzi, by pod koniec poczuć się oszukanym - ale w tym pozytywnym znaczeniu. Oj, Jenny Blackhurst doskonale opanowała zabawę w kotka i myszkę z czytelnikiem, dzięki czemu Morderstwo na szlaku to wspaniała zabawa.
Nie powiem, żeby to był najlepszy thriller, jaki przeczytałam, ponieważ zdecydowanie nie był. Ale tak jak pozostałe tytuły z serii Kreatorki Mocnych Wrażeń, ma coś w sobie. Coś na tyle dobrego, że aż chce się czytać więcej i więcej. Morderstwo na szlaku to książka na raz, ale na ten dobry raz, który później chce się polecić następnej osobie. A to już sukces, prawda?
1999 rok. Dziewiętnastoletnia Maisie opuszcza dom rodzinny w Wielkiej Brytanii, żeby wędrować szlakiem West Coast Trail w Kanadzie. Wkrótce przyłącza się do spotkanego po drodze rodzeństwa, Sery i Ricka. Od razu się zaprzyjaźniają. Niestety, nie na długo… Wymarzona wędrówka w wesołym towarzystwie, wśród malowniczych krajobrazów, zmienia się w koszmar, kiedy pewnej nocy ktoś...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-22
Potrzebowałam tej książki. Każdy jej potrzebuje.
Trudno ubrać w zdania kilka słów o przeżyciach dr Frankla z obozu oświęcimskiego, a przede wszystkim spisać jego przemyślenia. Wystarczy jednak przeczytać, by zrozumieć, czym jest życie. A przynajmniej zakwestionować życie każdego z nas.
"[...]prawdziwy sens życia odnajdziemy raczej w świecie zewnętrznym niż w sobie samym, jako że nie jest prawdą twierdzenie, iż człowiek stanowi system zamknięty. Nazwałem ową konstytucyjną cechę samoprzekraczaniem ludzkiej egzystencji. Należy przez to rozumieć, że człowiek zawsze kieruje się oraz jest kierowany w stronę czegoś lub kogoś innego niż on sam - może to być zarówno oczekujący wypełnienia sens, jak i inny człowiek, którego spotykamy na swojej drodze. Im bardziej zapominamy o sobie - oddając się sprawie, której pragniemy służyć, bądź też osobie, którą pragniemy kochać - tym głębsze jest nasze człowieczeństwo i tym bardziej urzeczywistniamy swój potencjał".
Potrzebowałam tej książki. Każdy jej potrzebuje.
Trudno ubrać w zdania kilka słów o przeżyciach dr Frankla z obozu oświęcimskiego, a przede wszystkim spisać jego przemyślenia. Wystarczy jednak przeczytać, by zrozumieć, czym jest życie. A przynajmniej zakwestionować życie każdego z nas.
"[...]prawdziwy sens życia odnajdziemy raczej w świecie zewnętrznym niż w sobie samym,...
2023-09-10
Amy budzi się w szpitalnej sali. Miała niewielki wypadek, który doprowadził do chwilowego zaniku pamięci. Lekarz naturalnie ją uspokaja, mówi, że to krótkotrwałe zaniki i niebawem wszystko się poukłada. Problem polega na tym, że bohaterka nie pamięta ostatnich sześciu miesięcy, w tym nie pamięta o swoim chłopaku. Tak, owszem, Amy ma chłopaka - przystojnego, czarującego lekarza, o którym nie wie kompletnie nic. Dlaczego?
Oczywiście, że ten chłopak musi być podejrzany, bo to nie jest aż tak wyszukany thriller, który balansowałby pomiędzy jawą a snem. A szkoda. Wydaje mi się, że gdyby główna bohaterka miała najróżniejsze wyobrażenia, gdyby opis postaci nie był aż tak wymowny, zapewne dostalibyśmy coś znacznie bardziej zjadliwego niż to, co w istocie dostaliśmy. Mianowicie Mój chłopak okazał się bardzo przeciętnym thrillerem, który nie dość, że jest grubymi nićmi szyty (ludzie ze sobą tak nie rozmawiają), to jeszcze nie przemawia realizmem (nie jestem pewna, czy po wypadku z amnezją jedzie się na wycieczkę w góry). Jednakże nawet jeżeli przymkniemy oko na brak logiki, to i tak dostaniemy przeciętną opowieść z piątką aktorów, i to aktorów drugoligowych.
Napisać dobry, wciągający, oryginalny thriller to też jest sztuka. Domyślam się, jak trudno jest utrzymać czytelnika w ciągłej gotowości, w której raz po raz naprzemiennie odkrywane są kolejne tajemnice, przy jednoczesnym pojawieniu się nowych sekretów. Tutaj Michelle Frances postanowiła zagrać amnestią. Okej. Główna bohaterka ma chłopaka, którego nie pamięta. Domyślamy się zapewne, co może się wydarzyć, prawda? I tak też jest w istocie. Pisarka rozegrała akcję dokładnie tak, jak wszyscy się spodziewają. Nic więcej. A szkoda.
Nie czytałam poprzednich książek Michelle Frances, ale chyba już się na to nie zdecyduję. Owszem, Mojego chłopaka czyta się bardzo szybko, ale nie dlatego, że powieść aż tak wciąga, tylko po prostu chce się ją szybko skończyć. Wiele już historii o amnestiach było, a ta nie wyróżnia się oryginalnością. Przyznać trzeba, że tylko jeden element mnie pozytywnie zaskoczył. Cała reszta wołała o pomstę do nieba. Jak dla mnie słabe 4/10.
Amy budzi się w szpitalnej sali. Miała niewielki wypadek, który doprowadził do chwilowego zaniku pamięci. Lekarz naturalnie ją uspokaja, mówi, że to krótkotrwałe zaniki i niebawem wszystko się poukłada. Problem polega na tym, że bohaterka nie pamięta ostatnich sześciu miesięcy, w tym nie pamięta o swoim chłopaku. Tak, owszem, Amy ma chłopaka - przystojnego, czarującego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-19
Czworo nieznajomych spotyka się w bibliotece. Główna bohaterka jest pisarką, która poszukuje inspiracji do swojej nowej książki. Obserwując trójkę wyróżniających postaci próbuje ich wpisać do swojej powieści. Zamiar ten zostaje bardzo szybko zauważony, dzięki czemu zaczyna się na pozór niezobowiązująca rozmowa. W tym gronie słyszą przyszywający krzyk kobiety. Po chwili dowiadują się, że ktoś odkrył w łazience ciało zmarłej kobiety, a oni postanawiają dowiedzieć się, co się wydarzyło. Myk polega na tym, że wśród tego grona czai się morderca.
Od początku książka wciąga, a to dlatego, że została naprawdę wyjątkowo wykreowana. Nigdy nie spotkałam się z takim przedstawieniem fabuły, gdzie fikcja zlewa się z fikcją. Za każdym razem, kiedy czytamy jeden rozdział książki, wplatany jest komentarz od wiernego fana, przez co już sama nie miałam pojęcia, w którym momencie czytam czytaną książkę, a kiedy coś naprawdę się wydarzyło. Genialny zabieg! Tak prosty, a tak wyjątkowy. Bardzo dobrze się to czyta.
Jako wielka fanka twórczości Agaty Christie uwielbiam podobny sposób przedstawienia akcji. Czwórka nieznajomych w jednym pomieszczeniu. Śmierć dzieje się w białych rękawiczkach, a akcja rozwiązywana jest stopniowo i mimo że czasami przewracałam oczami, jak detektywi-amatorzy rozwiązują zagadki, to całość jest tak dobrze skonstruowana, że nie można się od niej oderwać. To naprawdę jedna z ciekawszych powieści kryminalnych ostatnich lat, które zrobiły na mnie tak dobre wrażenie.
Bardzo polecam! Uważam, że Kobieta z biblioteki ma nie tylko przyciągającą wzrok okładkę, ale też naprawdę ciekawe "wnętrze".
Czworo nieznajomych spotyka się w bibliotece. Główna bohaterka jest pisarką, która poszukuje inspiracji do swojej nowej książki. Obserwując trójkę wyróżniających postaci próbuje ich wpisać do swojej powieści. Zamiar ten zostaje bardzo szybko zauważony, dzięki czemu zaczyna się na pozór niezobowiązująca rozmowa. W tym gronie słyszą przyszywający krzyk kobiety. Po chwili...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-19
Muszę Wam wyznać, że dla mnie Emma jest drugą ulubioną książką po Dumie i uprzedzeniu Jane Austen. Serio! Wpierw zakochałam się w serialu BBC z 2009 roku, a potem od razu dopadłam książkę. Teraz po ponad dziesięciu latach mogłam do niej powrócić, by raz jeszcze przekonać się, jak wspaniałym piórem operowała Jane Austen i jak cudownie dziecięcą postacią była Emma. Nie mówiąc już o moim ulubieńcu - George Knightly.
Pozornie może się wydawać, że Emma nie ma w sobie nic ciekawego. Oto młoda, uprzywilejowana (nie dość, że tata kocha ją całym sercem, to jeszcze przekazuje jej ogromny majątek) dziewczyna bawi się w swatkę. Już wtedy wiadomo było, że to bardzo niebezpieczna gra, tyle że... w XVIII wieku było to jeszcze o tyle trudniejsze, gdyż uzależnione od klasy społecznej. Myk polega na tym, że Emma naprawdę chciała dobrze. Była romantyczką przekonana o swoich niezwykłych umiejętnościach, a to sprawia, że jej późniejsza przemiana decyduje o tym, że zarówno jej współczujemy, jak i doceniamy jej starania.
Jednakże dla mnie bez wątpienia numerem jeden w całej tej książce jest George Knightly. Wiecie, to taka wersja Mr. Darcy'ego, tyle że w porównaniu do Darcy'ego Knightly jest przyjacielem rodziny. Jego zrównoważona postawa, inteligencja oraz dowcip nierzadko mnie rozczulały. To mężczyzna, którego warto poznać - chociażby przez to, że stawia dobro drugiego człowieka ponad swoje własne. Jego relacja z Emmą jest naprawdę wyjątkowa i wierzę, że od samego początku poczujecie przyjaźń między tą dwójką. Miło jest spotykać takich ludzi, chociażby w książkach.
Ech, miło od czasu do czasu wskoczyć w wiktoriańską epokę wypełnioną balami, herbatkami i wiejskim życiem. Jest w tym coś przyjemnego. Jest w tym coś, do czego chce się wracać. Emma ma w sobie wiele z tego, co tak bardzo kochamy w Jane Austen, toteż polecam z całego serca! Zwłaszcza, że teraz dzięki wydawnictwu MG mamy wszystkie książki Jane Austen w przepięknej szacie graficznej!
Muszę Wam wyznać, że dla mnie Emma jest drugą ulubioną książką po Dumie i uprzedzeniu Jane Austen. Serio! Wpierw zakochałam się w serialu BBC z 2009 roku, a potem od razu dopadłam książkę. Teraz po ponad dziesięciu latach mogłam do niej powrócić, by raz jeszcze przekonać się, jak wspaniałym piórem operowała Jane Austen i jak cudownie dziecięcą postacią była Emma. Nie mówiąc...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-04
Jak powszechnie wiadomo, to zwycięzcy piszą historię i to właśnie ich punkt widzenia przejmuje się najczęściej jako ten prawdziwy. Margaret Mitchell - dziewczyna wychowana na południu - postanowiła się z tym faktem nie zgodzić, bowiem od najmłodszych lat słuchała różnych opowieści z dawnych czasów od babci, ciotki, sąsiadów itd. Lecz jak się okazało Mitchell nie tylko ich wysłuchiwała, lecz także gromadziła w swojej świadomości wszelkie ciekawostki i niuanse, by w końcu zebrać się w sobie i rozpocząć pracę nad powieścią. Nie byle jaką powieścią, bowiem tylko po wysłuchaniu szczątków fabuły Przeminęło z wiatrem, ówczesny amerykański wydawca Mitchell ogłosił tę historię bestsellerem i niemal natychmiast sprzedał prawa do ekranizacji. Pytanie brzmi - dlaczego?
Po pierwsze Przeminęło z wiatrem to pierwsza powieść, która przedstawiała wydarzenia z wojny secesyjnej z punktu widzenia osób przegranych. I ten właśnie element sprawił, że historia Scarlett O'Hary stała się aż tak innowacyjna i wyjątkowa. Mitchell dodała do niej wszystko to, czego czytelnik oczekuje od lektury - przemianę głównej bohaterki, trudny romans, nieprzewidywalne wydarzenia, akcja mrożąca krew w żyłach, trochę śmiechu i dużo łez; a to wszystko osadziła w realiach prawdziwych wydarzeń, nierzadko powołując się na historyczne postacie i fakty. Zajęło jej to dziesięć długich lat, podczas których często pisała od tyłu (pierwszą stronę zostawiła na sam koniec, tłumacząc, że był to dla niej najcięższy kawałek chleba). Opłaciło się.
Przeminęło z wiatrem od razu zyskało status światowego bestsellera, a to wszystko za sprawą bardzo dobrze przemyślanej fabuły, wartkiej akcji oraz dobrze wykreowanych bohaterach - zarówno tych pierwszo-, jak również drugoplanowych. Historia nie należy do prostych opowieści na dobranoc - jest zajmująca, pełna życiowych mądrości oraz prawdopodobieństwa wydarzeń. Mitchell wyszła daleko poza ramy czasowe, tworząc uniwersalną opowieść o człowieczeństwie i chęci przetrwania niezależnie od czasu, w którym żyjemy. Dlatego też podczas lektury wydarzenia zaskakują swoją szczerością, a dane wydarzenie potrafi zaatakować z podwójną siłą, jeżeli tylko znajdziemy odniesienie do współczesności. A oto - wierzcie mi - nietrudno.
Ponieważ bohaterowie z Przeminęło z wiatrem to ludzie z krwi i kości - postaci, których nie sposób jednoznacznie zaklasyfikować na dobrych i złych. Są zagubieni, samolubni i nierzadko pozbawieni wszelkiej nadziei, a ich losy przypominają huśtawkę - raz jest się u góry, innym razem w dole. Na przestrzeni kartek każda ważna postać przechodzi metamorfozę, zapewne dlatego tak dobrze można się w tej powieści odnaleźć.
W tym temacie można się wiele napisać, ponieważ Przeminęło z wiatrem jest zarówno debiutem Mitchell, jak i jej ostatnią powieścią (autorka w wieku czterdziestu ośmiu lat została potrącona; z drugiej jednak strony przez późniejsze problemy z prawami autorskimi można wątpić, czy rozważała rozwój powieściopisarki). Zachwyca zatem fakt, jak błyskotliwy i dobrze napisany debiut przygotowała dla swoich czytelników. Widać ogromną wiedzę, dbałość o zachowanie realiów oraz ten dar lekkości w pisaniu, z jakim rodzą się wyjątkowe osobistości. Napisanie ponad tysiąca stron trzymających w nieustannym zaciekawieniu to już nie lada sztuka, a Margaret Mitchell poszła jeszcze o krok dalej - pragnie się kolejnych tysiąca stron.
Dlatego tym bardziej się cieszę, że podobne doskonałe powieści mają piękne okładki. Jak spoglądam na dawne wydania wypełnia mnie smutek, że tak doskonała historia otrzymywała tak niepasujące do całości okładki (ja wiem, że taka była moda/czasy). Teraz jednak Przeminęło z wiatrem otrzymało okładkę idealną - coś tak prostego, pięknego a przy tym pasującego do całości. Zakochałam się w tej okładce od pierwszego wejrzenia i wiedziałam, że tę oto powieść muszę mieć! Albatros zadbał o wszystko - w tym o to, że ta powieść wcale nie jest taka ciężka (przypominam - ponad tysiąca stron) i można ją spokojnie czytać.
Pozostaje mi jedynie zakończyć recenzję słowami, że Przeminęło z wiatrem jest jedną z najlepszych książek na rynku wydawniczym, którą po prostu należy znać. To już klasyka - i to taka, do której aż chce się powracać. Kłaniam się nisko autorce i zachęcam do przeczytania. Bo warto, naprawdę WARTO!
Jak powszechnie wiadomo, to zwycięzcy piszą historię i to właśnie ich punkt widzenia przejmuje się najczęściej jako ten prawdziwy. Margaret Mitchell - dziewczyna wychowana na południu - postanowiła się z tym faktem nie zgodzić, bowiem od najmłodszych lat słuchała różnych opowieści z dawnych czasów od babci, ciotki, sąsiadów itd. Lecz jak się okazało Mitchell nie tylko ich...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-28
To jeden z tych thrillerów oparty na historii true crime. Mamy prawdziwego mordercę, który z niewyjaśnionych powodów morduje nastoletnie dziewczyny, mamy policjanta Noah, który ze wszystkich sił pragnie odnaleźć złoczyńcę, aż wreszcie mamy spokojne miasteczko, masę niewyjaśnionych sytuacji oraz motyw. Motyw, który chcemy poznać, podobnie jak rozwiązanie śledztwa. Autorka porusza również temat klęski żywiołowej - tytuł nie bez znaczenia - który ubogaca śpiące miasteczko o dodatkowe walory artystyczne. Wprawdzie akcja toczy się powoli, ospale (niemal tak, jak całe miasteczko), a mimo to z łatwością czyta się pięćset stron.
Dobry warsztat pisarski sprawia, że nawet powolnie toczona akcja nabiera kolorów. Niby nic się szczególnego nie dzieje, a mimo to czytelnik wciąż z chęcią przekłada strony. Powieść została napisana z rozmachem - raz do głosu dochodzi biblijny John, innym razem to policjantowi towarzyszymy w jego poszukiwaniach. Jednakże żeby nie było zbyt prosto, momentami przenosimy się do jeszcze innej postaci - tajemniczego chłopca, który mieszkając w wiosce, pozbywa się trupów.
To jeden z tych thrillerów, którym warto dać szansę, mimo że pewnie część osób zniechęci początek. Możecie mi jednakże wierzyć, że potem będzie tylko lepiej, więc jeżeli lubicie opowieści z serii true crime, uważam, że Zanim przyjdzie potop to wasz tytuł obowiązkowy.
To jeden z tych thrillerów oparty na historii true crime. Mamy prawdziwego mordercę, który z niewyjaśnionych powodów morduje nastoletnie dziewczyny, mamy policjanta Noah, który ze wszystkich sił pragnie odnaleźć złoczyńcę, aż wreszcie mamy spokojne miasteczko, masę niewyjaśnionych sytuacji oraz motyw. Motyw, który chcemy poznać, podobnie jak rozwiązanie śledztwa. Autorka...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-29
Dawno już nie zwróciłam uwagi na nastrojowy początek powieści, a właśnie Wyspa zaginionych dziewcząt mnie do tego skłoniła. Mianowicie od pierwszej strony przeniosłam się nad ocean, poczułam słony smak wody, usłyszałam chrupot usypującego piasku. Genialne! Już od początku Alex Marwood zawiesiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę i muszę przyznać, że w miarę się jej trzymała. Czasami było nierówno - zwłaszcza, że historia prowadzona jest dwutorowo: przeszłość i teraźniejszość - ale mimo wszystko czyta się to przyjemnie. Mimo że sama intryga jest dość prosta, a wprawiony czytelnik thrillerów szybko połączy fakty, to wciąż powieść niesie w sobie przesłanie.
Wyspa zaginionych dziewcząt to powieść o kobietach dla kobiet. Historia Gemmy, Robin oraz Mercedes. Te kobiety musiały bardzo dużo zapłacić za swoją naiwność, za swoją uległość. Każdy wiek rządzi się swoimi prawami, każdy człowiek ma za sobą jakieś ukryte intencje, ale mimo wszystko są wciąż morale, na które nie powinno przymykać się oczu. Z tej książki wypływa jeden, ale jakże ważny morał: dzieci są do kochania i nigdy nie powinny być zaginione.
Na LubimyCzytac przeczytałam, że tę książkę można potraktować jako przestrogę i jest w tym sporo racji. Gdy się ją czyta, gdy się ją porównuje z prawdziwym światem, fikcja literacka bardzo szybko zanika na rzecz rzeczywistości. Stąd też mimo że Wyspa zaginionych dziewcząt nie jest powieścią idealną, może okazać się powieścią w sam raz na lekturę w ogródku bądź nad morzem! Że się tak wyrażę - w sam raz na raz!
Dawno już nie zwróciłam uwagi na nastrojowy początek powieści, a właśnie Wyspa zaginionych dziewcząt mnie do tego skłoniła. Mianowicie od pierwszej strony przeniosłam się nad ocean, poczułam słony smak wody, usłyszałam chrupot usypującego piasku. Genialne! Już od początku Alex Marwood zawiesiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę i muszę przyznać, że w miarę się jej trzymała....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-05
Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak mi się spodoba, a tu proszę! Już od pierwszej strony autor zbudował narrację, od której nie sposób się oderwać.
To chyba najlepsza książka, jaką czytałam w serii reportaże - napisana lekko, poruszająca najróżniejsze aspekty kraju: buddyzm (który wcale nie jest tak ważną religią dla Korei), chrześcijaństwo (posiadające zupełnie inną twarz niż w Polsce), politykę (wreszcie ktoś mi nakreślił wydarzenia z prezydentami), jedzenie (tutaj kwestia psów), rozpad między Północą a Południem i wiele innych.
Cokolwiek nie napisze pan Roman, zdecydowanie przeczytam!
Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak mi się spodoba, a tu proszę! Już od pierwszej strony autor zbudował narrację, od której nie sposób się oderwać.
To chyba najlepsza książka, jaką czytałam w serii reportaże - napisana lekko, poruszająca najróżniejsze aspekty kraju: buddyzm (który wcale nie jest tak ważną religią dla Korei), chrześcijaństwo (posiadające zupełnie...
2023-05-28
Do tej części HBC podchodziłam z rezerwą, ponieważ PRL to zdecydowanie nie jest mój ulubiony okres historyczny... a tu proszę! Jak się ma dobrego nauczyciela, to absolutnie wszystko może być ciekawe i interesujące.
Drewniak robi taką robotę, że po każdym rozdziale miałam ochotę dać mu owację na stojąco. Kto by przypuszczał, że tyle się działo w PRL i to działo dobrego i złego! Z tej książki dowiedziałam się bardzo dużo, dzięki czemu ten zamglony obraz Polski stał się dla mnie prostszy i bardziej wytłumaczalny.
Czytać! Bardzo polecam!
Do tej części HBC podchodziłam z rezerwą, ponieważ PRL to zdecydowanie nie jest mój ulubiony okres historyczny... a tu proszę! Jak się ma dobrego nauczyciela, to absolutnie wszystko może być ciekawe i interesujące.
Drewniak robi taką robotę, że po każdym rozdziale miałam ochotę dać mu owację na stojąco. Kto by przypuszczał, że tyle się działo w PRL i to działo dobrego i...
Do tej książki naprawdę długo się zbierałam, ponieważ była bardzo trudno dostępna, a wiedziałam, że jest genialna. I w istocie jest. Od samego początku do samego końca charakteryzuje się specyficznym klimatem, który zarówno zachwyca, jak i przeraża swoją precyzją. Jestem zachwycona.
Książka trafia na listę ULUBIONYCH. Będę polecała!
Do tej książki naprawdę długo się zbierałam, ponieważ była bardzo trudno dostępna, a wiedziałam, że jest genialna. I w istocie jest. Od samego początku do samego końca charakteryzuje się specyficznym klimatem, który zarówno zachwyca, jak i przeraża swoją precyzją. Jestem zachwycona.
Pokaż mimo toKsiążka trafia na listę ULUBIONYCH. Będę polecała!