-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-03-29
2024-01-02
Co tu dużo mówić. Zdecydowanie Harlan Coben zasłużył na sławę i uznanie, którym cieszy się na całym świecie. Dobre książki tworzą dobrzy obserwatorzy - im większy realizm, tym większe emocje. Wszystkie dotychczas przeze mnie przeczytane książki jego autorstwa są intrygującymi thrillerami połączonymi ze swobodnymi spostrzeżeniami na temat ludzkiego, słabego charakteru. Tu jest nie inaczej.
Bardzo polecam zarówno książkę, jak również serial, który pierwszego dnia 2024 roku pojawił się na platformie Netflix. Ja już go obejrzałam i powiem szczerze - naprawdę został dobrze zrealizowany! Czekam na więcej!
Co tu dużo mówić. Zdecydowanie Harlan Coben zasłużył na sławę i uznanie, którym cieszy się na całym świecie. Dobre książki tworzą dobrzy obserwatorzy - im większy realizm, tym większe emocje. Wszystkie dotychczas przeze mnie przeczytane książki jego autorstwa są intrygującymi thrillerami połączonymi ze swobodnymi spostrzeżeniami na temat ludzkiego, słabego charakteru. Tu...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-04
Przeczytałam w jeden wieczór. Długo czekałam na to, żeby wreszcie przeczytać książkę, o której dawniej krążyły legendy, a której ekranizację obejrzałam lata temu.
Powiem tak.
Na swój sposób tam się nic nie dzieje. Na inny sposób właśnie wtedy, kiedy wydaje się nudno, dzieje się właśnie najwięcej. Początek nie były zbyt obiecujący, ale już w drugiej połowie książki drżałam z zażenowania i ohydy. Wierzyć mi się nie chce, że takie postacie jak Mama i Babcia istniały naprawdę. Z drugiej jednak strony, czyż ich zachowanie nie było "ludzkie".
Thriller został wykreowany poprawnie - do samego końca drżałam o życie głównych bohaterów, a ciekawostka na sam koniec (o której zapomniałam z filmu) sprawiła, że zadrżałam. Ilość "fuj" jakie wypowiadałam w drugiej połowie książki jest nieproprawna. Bo serio fuj.
Czy przeczytam ciąg dalszy? Raczej nie. Uważam, że najlepsze w tej serii wydarzyło się w tej części. Dalszy ciąg życia nie jest mi do niczego potrzebny.
Polecam! Życzę sobie, żeby powstała ekranizacja serialowa.
Przeczytałam w jeden wieczór. Długo czekałam na to, żeby wreszcie przeczytać książkę, o której dawniej krążyły legendy, a której ekranizację obejrzałam lata temu.
Powiem tak.
Na swój sposób tam się nic nie dzieje. Na inny sposób właśnie wtedy, kiedy wydaje się nudno, dzieje się właśnie najwięcej. Początek nie były zbyt obiecujący, ale już w drugiej połowie książki drżałam z...
2023-04-27
1999 rok. Dziewiętnastoletnia Maisie opuszcza dom rodzinny w Wielkiej Brytanii, żeby wędrować szlakiem West Coast Trail w Kanadzie. Wkrótce przyłącza się do spotkanego po drodze rodzeństwa, Sery i Ricka. Od razu się zaprzyjaźniają. Niestety, nie na długo… Wymarzona wędrówka w wesołym towarzystwie, wśród malowniczych krajobrazów, zmienia się w koszmar, kiedy pewnej nocy ktoś zostaje zamordowany. I choć nie ma ciała, zeznania świadka doprowadzają do uwięzienia – być może niewinnej osoby…
2019 rok. Dwadzieścia lat później kobieta o imieniu Laura wpada w panikę, gdy dowiaduje się, że w pobliżu kanadyjskiego szlaku turystycznego znaleziono ludzkie szczątki, a media zaczynają powoli wyjawiać szczegóły. Laura, dziś szczęśliwa żona i matka, ma na sumieniu śmierć człowieka i od lat ukrywa się pod zmienionym nazwiskiem. Wygląda jednak na to, że sekret, którego strzegła przez niemal ćwierć wieku, wkrótce wyjdzie na jaw. Ktoś jest zdeterminowany, by Laura zapłaciła za to, co się stało: obserwuje jej dom i wprowadza chaos w jej życie. Jak daleko posunie się Laura, aby chronić swoje starannie pielęgnowane życie rodzinne? I co tak naprawdę wydarzyło się ponad dwie dekady temu w Kanadzie?
Morderstwo na szlaku to kolejny thriller spod pióra Jenny Blackhurst, który mam na swojej półce. Jak większość jej powieści, tak i ten tytuł rozgrywa się powoli. Powiedziałabym, że aż zbyt powoli. Początkowo aż trudno się połapać, kto jest kim. Ale kiedy już akcja mknie do przodu, postacie wreszcie ujawniają kolejne tajemnice, czytelnik zaciera ręce.
Autorka bardzo powoli kreśli opowieść, tworzy intrygę i bawi się cierpliwością czytelników. Jednakże jest to cierpliwość, która potem się opłaci, ponieważ już w połowie wiadomo mniej więcej, o co chodzi, by pod koniec poczuć się oszukanym - ale w tym pozytywnym znaczeniu. Oj, Jenny Blackhurst doskonale opanowała zabawę w kotka i myszkę z czytelnikiem, dzięki czemu Morderstwo na szlaku to wspaniała zabawa.
Nie powiem, żeby to był najlepszy thriller, jaki przeczytałam, ponieważ zdecydowanie nie był. Ale tak jak pozostałe tytuły z serii Kreatorki Mocnych Wrażeń, ma coś w sobie. Coś na tyle dobrego, że aż chce się czytać więcej i więcej. Morderstwo na szlaku to książka na raz, ale na ten dobry raz, który później chce się polecić następnej osobie. A to już sukces, prawda?
1999 rok. Dziewiętnastoletnia Maisie opuszcza dom rodzinny w Wielkiej Brytanii, żeby wędrować szlakiem West Coast Trail w Kanadzie. Wkrótce przyłącza się do spotkanego po drodze rodzeństwa, Sery i Ricka. Od razu się zaprzyjaźniają. Niestety, nie na długo… Wymarzona wędrówka w wesołym towarzystwie, wśród malowniczych krajobrazów, zmienia się w koszmar, kiedy pewnej nocy ktoś...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-10
Amy budzi się w szpitalnej sali. Miała niewielki wypadek, który doprowadził do chwilowego zaniku pamięci. Lekarz naturalnie ją uspokaja, mówi, że to krótkotrwałe zaniki i niebawem wszystko się poukłada. Problem polega na tym, że bohaterka nie pamięta ostatnich sześciu miesięcy, w tym nie pamięta o swoim chłopaku. Tak, owszem, Amy ma chłopaka - przystojnego, czarującego lekarza, o którym nie wie kompletnie nic. Dlaczego?
Oczywiście, że ten chłopak musi być podejrzany, bo to nie jest aż tak wyszukany thriller, który balansowałby pomiędzy jawą a snem. A szkoda. Wydaje mi się, że gdyby główna bohaterka miała najróżniejsze wyobrażenia, gdyby opis postaci nie był aż tak wymowny, zapewne dostalibyśmy coś znacznie bardziej zjadliwego niż to, co w istocie dostaliśmy. Mianowicie Mój chłopak okazał się bardzo przeciętnym thrillerem, który nie dość, że jest grubymi nićmi szyty (ludzie ze sobą tak nie rozmawiają), to jeszcze nie przemawia realizmem (nie jestem pewna, czy po wypadku z amnezją jedzie się na wycieczkę w góry). Jednakże nawet jeżeli przymkniemy oko na brak logiki, to i tak dostaniemy przeciętną opowieść z piątką aktorów, i to aktorów drugoligowych.
Napisać dobry, wciągający, oryginalny thriller to też jest sztuka. Domyślam się, jak trudno jest utrzymać czytelnika w ciągłej gotowości, w której raz po raz naprzemiennie odkrywane są kolejne tajemnice, przy jednoczesnym pojawieniu się nowych sekretów. Tutaj Michelle Frances postanowiła zagrać amnestią. Okej. Główna bohaterka ma chłopaka, którego nie pamięta. Domyślamy się zapewne, co może się wydarzyć, prawda? I tak też jest w istocie. Pisarka rozegrała akcję dokładnie tak, jak wszyscy się spodziewają. Nic więcej. A szkoda.
Nie czytałam poprzednich książek Michelle Frances, ale chyba już się na to nie zdecyduję. Owszem, Mojego chłopaka czyta się bardzo szybko, ale nie dlatego, że powieść aż tak wciąga, tylko po prostu chce się ją szybko skończyć. Wiele już historii o amnestiach było, a ta nie wyróżnia się oryginalnością. Przyznać trzeba, że tylko jeden element mnie pozytywnie zaskoczył. Cała reszta wołała o pomstę do nieba. Jak dla mnie słabe 4/10.
Amy budzi się w szpitalnej sali. Miała niewielki wypadek, który doprowadził do chwilowego zaniku pamięci. Lekarz naturalnie ją uspokaja, mówi, że to krótkotrwałe zaniki i niebawem wszystko się poukłada. Problem polega na tym, że bohaterka nie pamięta ostatnich sześciu miesięcy, w tym nie pamięta o swoim chłopaku. Tak, owszem, Amy ma chłopaka - przystojnego, czarującego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-10
Mickey Bolitar, nastoletni bratanek detektywa Myrona Bolitara, ma za sobą traumatyczne przeżycia. Na jego oczach zginął ojciec. Matka trafiła na odwyk. A on sam musi zmienić szkołę i zamieszkać z nielubianym wujem. Okazuje się jednak, że Mickey i Myron mają ze sobą wiele wspólnego, szczególnie zamiłowanie do zagadek i… nieodpowiednich dziewczyn. Takich, które znikają bez ostrzeżenia – jak Ashley, z pozoru skromna nastolatka, która najwyraźniej nie była tym, za kogo się podawała. Zresztą nie tylko jej tożsamość okazuje się zagadką…
Niestety w porównaniu do pozostałych książek Cobena, Schronienie wypada bardzo przeciętnie. Wręcz nierealnie. Ja wiem, że to powieści dla młodzieży, więc nie powinnam oczekiwać za wiele, ale mimo wszystko Coben na ogół trzymał poziom niezależnie od adresata jego powieści. Tu jednak czegoś zabrakło - czegoś takiego jak realności. Możliwe, że źle się nastawiłam. Możliwe, że powinnam bardziej zwracać uwagę na to, że jest to powieść dla młodzieży. A powieści dla młodzieży są nastawione na wartką akcję, spektakularne wydarzenia, mało opisów i dużo dialogów. Tego możecie się właśnie spodziewać.
Jeżeli tym razem chodzi o zagadkę, to nie potrafię się zdecydować, czy byłam ciekawa rozwinięcia akcji czy może wprost przeciwnie. Z jednej strony to Coben, który jak mało kto potrafi tworzyć napięcie, z drugiej jednak strony nastoletni bohaterowie nie współgrali z oczekiwaniem na koniec. Nie zrozumcie mnie źle. Cieszę się, że Coben napisał powieść dla młodzieży z wątkiem kryminalnym, ponieważ wiem, że kiedy ja byłam młodsza, uwielbiałam podobne powieści. Jednakże po prostu jestem na podobne historie ciut za stara.
Postacie są przeciętne - raczej wyjęte z powieści dla młodzieży z początku lat XXI. Schematyczni do bólu. Główny bohater jest mistrzem koszykówki, lubiany i podziwiany, ale ze względu na wypadek rodziców rzucił ukochany sport. W związku z tym już nie jest uwielbianym uczniem. Dołącza do niego ona i on. On, czyli nerd, którego nikt nie lubi. Ona, czyli nerd, którego nikt nie lubi. Jakimś wielkim dla mnie zaskoczeniem to nie było. Wraz z historią o nawiedzonym domu i niewyjaśnionym zaginięciu dostajemy historię o przyjaźni. Fajne? Może i tak. Ale już stare. Możliwe, że jeszcze 2011 roku (czyli w roku, w którym po raz pierwszy została wydana ta powieść) robiło.
O ile Harlan Coben to doskonała pozycja, tak może niekoniecznie mogę o tym powiedzieć na temat Schronienia. Można przeczytać, ale nie trzeba. Przyjemna lektura, ale raczej pełna westchnień ze strony czytelnika.
Mickey Bolitar, nastoletni bratanek detektywa Myrona Bolitara, ma za sobą traumatyczne przeżycia. Na jego oczach zginął ojciec. Matka trafiła na odwyk. A on sam musi zmienić szkołę i zamieszkać z nielubianym wujem. Okazuje się jednak, że Mickey i Myron mają ze sobą wiele wspólnego, szczególnie zamiłowanie do zagadek i… nieodpowiednich dziewczyn. Takich, które znikają bez...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-28
To jeden z tych thrillerów oparty na historii true crime. Mamy prawdziwego mordercę, który z niewyjaśnionych powodów morduje nastoletnie dziewczyny, mamy policjanta Noah, który ze wszystkich sił pragnie odnaleźć złoczyńcę, aż wreszcie mamy spokojne miasteczko, masę niewyjaśnionych sytuacji oraz motyw. Motyw, który chcemy poznać, podobnie jak rozwiązanie śledztwa. Autorka porusza również temat klęski żywiołowej - tytuł nie bez znaczenia - który ubogaca śpiące miasteczko o dodatkowe walory artystyczne. Wprawdzie akcja toczy się powoli, ospale (niemal tak, jak całe miasteczko), a mimo to z łatwością czyta się pięćset stron.
Dobry warsztat pisarski sprawia, że nawet powolnie toczona akcja nabiera kolorów. Niby nic się szczególnego nie dzieje, a mimo to czytelnik wciąż z chęcią przekłada strony. Powieść została napisana z rozmachem - raz do głosu dochodzi biblijny John, innym razem to policjantowi towarzyszymy w jego poszukiwaniach. Jednakże żeby nie było zbyt prosto, momentami przenosimy się do jeszcze innej postaci - tajemniczego chłopca, który mieszkając w wiosce, pozbywa się trupów.
To jeden z tych thrillerów, którym warto dać szansę, mimo że pewnie część osób zniechęci początek. Możecie mi jednakże wierzyć, że potem będzie tylko lepiej, więc jeżeli lubicie opowieści z serii true crime, uważam, że Zanim przyjdzie potop to wasz tytuł obowiązkowy.
To jeden z tych thrillerów oparty na historii true crime. Mamy prawdziwego mordercę, który z niewyjaśnionych powodów morduje nastoletnie dziewczyny, mamy policjanta Noah, który ze wszystkich sił pragnie odnaleźć złoczyńcę, aż wreszcie mamy spokojne miasteczko, masę niewyjaśnionych sytuacji oraz motyw. Motyw, który chcemy poznać, podobnie jak rozwiązanie śledztwa. Autorka...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-29
Dawno już nie zwróciłam uwagi na nastrojowy początek powieści, a właśnie Wyspa zaginionych dziewcząt mnie do tego skłoniła. Mianowicie od pierwszej strony przeniosłam się nad ocean, poczułam słony smak wody, usłyszałam chrupot usypującego piasku. Genialne! Już od początku Alex Marwood zawiesiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę i muszę przyznać, że w miarę się jej trzymała. Czasami było nierówno - zwłaszcza, że historia prowadzona jest dwutorowo: przeszłość i teraźniejszość - ale mimo wszystko czyta się to przyjemnie. Mimo że sama intryga jest dość prosta, a wprawiony czytelnik thrillerów szybko połączy fakty, to wciąż powieść niesie w sobie przesłanie.
Wyspa zaginionych dziewcząt to powieść o kobietach dla kobiet. Historia Gemmy, Robin oraz Mercedes. Te kobiety musiały bardzo dużo zapłacić za swoją naiwność, za swoją uległość. Każdy wiek rządzi się swoimi prawami, każdy człowiek ma za sobą jakieś ukryte intencje, ale mimo wszystko są wciąż morale, na które nie powinno przymykać się oczu. Z tej książki wypływa jeden, ale jakże ważny morał: dzieci są do kochania i nigdy nie powinny być zaginione.
Na LubimyCzytac przeczytałam, że tę książkę można potraktować jako przestrogę i jest w tym sporo racji. Gdy się ją czyta, gdy się ją porównuje z prawdziwym światem, fikcja literacka bardzo szybko zanika na rzecz rzeczywistości. Stąd też mimo że Wyspa zaginionych dziewcząt nie jest powieścią idealną, może okazać się powieścią w sam raz na lekturę w ogródku bądź nad morzem! Że się tak wyrażę - w sam raz na raz!
Dawno już nie zwróciłam uwagi na nastrojowy początek powieści, a właśnie Wyspa zaginionych dziewcząt mnie do tego skłoniła. Mianowicie od pierwszej strony przeniosłam się nad ocean, poczułam słony smak wody, usłyszałam chrupot usypującego piasku. Genialne! Już od początku Alex Marwood zawiesiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę i muszę przyznać, że w miarę się jej trzymała....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-28
Amelie budzi się w ciemnym pokoju. Nie ma pojęcia, dokąd ją zabrano, ale bez trudu domyśla się powodu. Jest żoną miliardera, Neda Hawthrope'a. Porywacze chcą otrzymać za nią okup. Nie mają bowiem prawa wiedzieć, że Amelie i Neda łączy bardziej umowa aniżeli miłość. Czas upływa. Amelie musi się stamtąd wydostać. Zwłaszcza, że jej mąż chce ją poświęcić.
Powieści B.A. Paris to dla mnie obowiązkowe lektury. I absolutnie nie chodzi o to, że jestem ogromną fanką jej twórczości. Co to, to nie. Według mnie to zwykłe czytadła, które czytam w okamgnieniu i już nigdy do nich nie powracam. Ale no właśnie - czytam je w okamgnieniu, ponieważ tak bardzo mnie wciągają. I to od samego początku do końca. Zawsze jestem ciekawa rozwiązania tajemnicy i mimo że najczęściej jestem lekko rozczarowana, to i tak polecam dalej.
Tak właśnie jest w przypadku Uwięzionej. Powiem wprost - nie mogłam się wprost doczekać tej książki i jak tylko ją złapałam, natychmiast przystąpiłam do lektury. I przeczytałam w jeden wieczór. Od razu. Do samego końca byłam niezwykle zaintrygowana wydarzeniami, zwłaszcza że uwięzienie w ciemności było naprawdę dotkliwe i opisane ze wszelkimi szczegółami. A i powolne odkrywanie prawdy robiło robotę.
Coś, co od samego początku mi nie grało, to relacje między bohaterami. Miałam problem, żeby uwierzyć w ogromną przyjaźń między główną bohaterką a jej przyjaciółkami. O ile na początku mi to nie przeszkadzało, to trochę nie rozumiałam różnicy wieku oraz statusu społecznego. Nie zrozumcie mnie źle. Nie uważam, że powinniśmy trzymać się z osobami tylko o podobnych zarobkach, ale tutaj autorka zagrała fałszywą nutą - tak bardzo skupiła się na wdzięczności za uratowanie, że zapomniała o prawdzie. Ale dobra! To i tak nic w porównaniu do "małżeństwa" między Amelie a Nedem - to było za bardzo absurdalne. Jednakże jeżeli przymknie się oko na ten mankament i skupi się jedynie na thrillerze i zagadce porwania, można dostać naprawdę przyjemną lekturę.
Nawet jeżeli daję 6/10, to i tak polecam. To, w jakim ekspresowym tempie przeczytałam Uwięzioną, jednak o czymś świadczy. Okej, to nie jest coś mistrzowskiego, ale zdecydowanie przyjemnego. Jeżeli podobały Wam się wcześniejsze powieści B.A.Paris, i tak powinna Wam się spodobać.
Amelie budzi się w ciemnym pokoju. Nie ma pojęcia, dokąd ją zabrano, ale bez trudu domyśla się powodu. Jest żoną miliardera, Neda Hawthrope'a. Porywacze chcą otrzymać za nią okup. Nie mają bowiem prawa wiedzieć, że Amelie i Neda łączy bardziej umowa aniżeli miłość. Czas upływa. Amelie musi się stamtąd wydostać. Zwłaszcza, że jej mąż chce ją poświęcić.
Powieści B.A. Paris...
2023-01-15
Początek tej książki nie był jakiś wybitny. Zanim czytelnik wejdzie w tę książkę, musi minąć sporo stron, dlatego już na wstępie muszę Wam życzyć: cierpliwości. Bo jeżeli będziecie cierpliwi, książka Wam się odwdzięczy. Tak po 50 stronie, książka rozkręca się na dobre. Czytelnik wie, kto jest kim i powoli wchodzi w tę opowieść. No i wchodzi tak dobrze, że następne czterysta stron to czysta przyjemność - jazda bez trzymanki!
Thriller psychologiczny momentami przypomina dramat rodzinny. Oto on i ona. Każde skrzywdzone. Próbują stworzyć swoje życia na nowo, być szczęśliwymi, ale nie potrafią. A to się odbija na wszystkich - a już zwłaszcza na dzieciach. Można potraktować tę książkę jako ostrzeżenie - co się dzieje, kiedy mama chce za wszelką cenę ochronić swoje dziecko nawet przed sobą; co się dzieje, kiedy mąż nie mówi wszystkiego żonie; kiedy syn ucieka przed prawdą. Pamiętajcie: Wszyscy kłamią.
Daję Wszystkim naszym kłamstwo dobre 7/10. Bo to dobra książka. Może niewybitna, ale dobra. Jane Corry sprawia, że czytelnik chce czytać dalej, dalej, dalej. Aż do końca. Ta powieść wciąga, a dodatkowo - co dość niezwykłe w przypadku thrillerów - myśli się o niej jeszcze długo po odłożeniu na półkę. Polecam.
Początek tej książki nie był jakiś wybitny. Zanim czytelnik wejdzie w tę książkę, musi minąć sporo stron, dlatego już na wstępie muszę Wam życzyć: cierpliwości. Bo jeżeli będziecie cierpliwi, książka Wam się odwdzięczy. Tak po 50 stronie, książka rozkręca się na dobre. Czytelnik wie, kto jest kim i powoli wchodzi w tę opowieść. No i wchodzi tak dobrze, że następne czterysta...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-27
Odwrócenie standardowych ról na ogół jest dobrym rozwiązaniem strategicznym. Podczas gdy cały świat obiegły historie, gdzie to ON był tym złym (wspomnieć można chociażby o Za zamkniętymi drzwiami), niektórzy autorzy wpadli na pomysł: A co gdyby było na odwrót? W podobny sposób musiały podążać myśli H.C. Warner, która napisała powieść, której wprawdzie daleko do ideału, ale przynajmniej pokazała, jakimi sztuczkami może posłużyć się psychopatka.
A Idealna posługuje się sprawdzonymi sposobami manipulacyjnymi, które bez wątpienia każdy z nas trochę kojarzy. Ciąża, płacz, czytanie SMSów, skłócenie z rodziną, bycie pokrzywdzoną - to tylko przykłady. Ale jako że od lat działają, autorka postanowiła się nimi posłużyć, by stworzyć historię, która w sumie mogłaby się naprawdę wydarzyć... gdyby nie zakończenie, które wprawia w takie osłupienie, że no nie. Jeżeli trzymamy się jakichkolwiek realiów, to się trzymamy - a nie nagle posługujemy się rozwiązaniem wyrwanym z hollywoodzkich filmów. To mój główny zarzut.
Co by jednak nie mówić, Idealną czyta się dobrze. A już na pewno szybko. Lekki styl, proste zdania sprawiają, że w tę opowieść wchodzi się od razu. Jeżeli nie przepadacie za opisami, to tutaj ich nie znajdziecie. Ten thriller jest napisany głównie dialogami albo prostymi przemyśleniami. To sprawia, że to lektura idealna na popołudniowy wieczór. Przeczytasz raz i zapomnisz.
Podsumowując, Idealnej daleko do ideału, ale jeżeli nie będziecie od tej lektury wymagać za dużo, w nagrodę dostaniecie całkiem lekkie i przyjemne czytadło. A nie okłamujmy się, czasami tylko tego chcemy od książek - by nas trochę rozerwały. I nawet jeżeli później rolujemy oczami z absurdalności tejże historii, to na sam koniec dnia jesteśmy zadowoleni.
Odwrócenie standardowych ról na ogół jest dobrym rozwiązaniem strategicznym. Podczas gdy cały świat obiegły historie, gdzie to ON był tym złym (wspomnieć można chociażby o Za zamkniętymi drzwiami), niektórzy autorzy wpadli na pomysł: A co gdyby było na odwrót? W podobny sposób musiały podążać myśli H.C. Warner, która napisała powieść, której wprawdzie daleko do ideału, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-02
Gdy słyszę o głośnych, rzekomo genialnych debiutach na ogół podchodzę bardzo sceptycznie do podobnego tytułu. Z doświadczenia wiem, że media potrafią przesadzić w swoich zachwytach, co niepotrzebnie prowadzi później do smutnego rozczarowania. Co ciekawe jednak, w przypadku To jeszcze nie koniec mam zadziwiająco ambiwalentne uczucia. Z jednej strony historia mi się podobała, a z drugiej strony szczerze jej nie znosiłam.
Są trzy prawdy: moja prawda, twoja prawda i prawda.
Po ucieczce od zaborczego męża Roba, Mia rozpoczyna nowe życie. Nowy dom, nowy chłopak, nowe oczekiwania wobec przyszłości - czy coś jeszcze mogło pójść nie tak po wciśnięciu resetu? Owszem, mogło, ponieważ przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. A konkretnie Rob nie pozwala o sobie zapomnieć. Nawet w postaci trupa na łodzi. Kto go zabił? Co się tak naprawdę stało? Gdy policja zaczyna grzebać w przeszłości, Mia zaczyna się bać. Bo ma tajemnicę, której będzie strzec za wszelką cenę. I ktoś inny ją zna. Ktoś, kto wie, do czego jest zdolna...
Zacznijmy może od tego, że seria thrillerów Albatrosa - dumnie zatytułowana: Kreatorki Mocnych Wrażeń - zapewniają mi zawsze jedną rzecz: rozrywkę. Co by nie mówić, te książki po prostu czyta się bardzo dobrze chociażby ze względu na brawurowe tłumaczenie. Chociażby Anna Dobrzańska nigdy nie zawiodła mnie pod względem przekładu, udowadniając raz za razem, jak plastyczny i obrazowy potrafi być język polski. W przypadku To jeszcze nie koniec nie było wyjątku. Tę książkę czyta się doskonale i połyka w całości.
Niestety - mimo że powieść czyta się dobrze - nie ma to nic wspólnego z intrygą. Nie okłamujmy się: thriller stoi zagadką i tajemnicą. Tutaj było dobrze niemal do samego końca. Mroczny, wręcz klaustrofobiczny klimat robił wrażenie. Autorce udało się stworzyć z dość oklepanego tematu (mąż tyran to obecnie klasyka) coś intrygującego i naprawdę oryginalnego... do czasu. Ponieważ rozwiązanie śmierci Roba po prostu mnie załamało. Nie no, trudno mi uwierzyć w podobne zakończenie, zwłaszcza gdy dość dobrze poznało się portret psychologiczny postaci.
To nie jest zła książka. Wręcz przeciwnie. Naprawdę dobrze się ją czyta i wydaje się idealną odskocznią od szarej rzeczywistości. Po prostu niektóre rozwiązania sprawy sprawiają, że czytelnik czuje się zawiedziony. Aczkolwiek nie wiem. Może to tylko ja? Może Wy bardziej uwierzycie w proponowane zakończenie? Przekonajcie się sami!
Gdy słyszę o głośnych, rzekomo genialnych debiutach na ogół podchodzę bardzo sceptycznie do podobnego tytułu. Z doświadczenia wiem, że media potrafią przesadzić w swoich zachwytach, co niepotrzebnie prowadzi później do smutnego rozczarowania. Co ciekawe jednak, w przypadku To jeszcze nie koniec mam zadziwiająco ambiwalentne uczucia. Z jednej strony historia mi się podobała,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-23
Dziesięć lat temu Zoe nie mogła się doczekać, aż Toby zostanie jej mężem. Troskliwy, pomocny, a w dodatku przystojny mężczyzna był spełnieniem jej marzeń. Spełnieniem marzeń przez całe dziesięć. Po tym czasie coś zaczyna się zmieniać. Grzechy z przeszłości rzucają długie cienie i powracają w najmniej spodziewanym momencie. Okazuje się, że rodzina Toby'ego wcale nie jest tak wspaniała, jak się wydaje... Pytanie tylko, czy jej bliscy próbują ją okłamywać czy może właśnie chronić?
Żona okazała się o wiele bardziej intrygującą lekturą, niż by się to mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Dość prosta w przekazie narracja pierwszoosobowa okazała się mylna, biorąc pod uwagę, jak wiele "wytrychów" autorka zostawiła po drodze. Z każdą kolejną stroną akcja się zagęszcza, bohaterowie zmieniają swoje podejście do siebie nawzajem, a przede wszystkim zakończenie zaskakuje w ten jak najbardziej pozytywny sposób. Bo o to chodzi właśnie w thrillerach!
Nie ma co się zbytnio rozwodzić na temat tak krótkiej książki. Oczywiście to nie jest powieść bez wad. Mogłaby w niektórych sytuacjach być mniej infantylna, a i sam początek mógłby być bardziej wciągający. Ale hej! Jak na 300-stronnicowy thriller zjedzony na raz, nie śmiem narzekać. Żona to dobra powieść, którą można polecać dalej jako miłe uzupełnienie domowej biblioteczki. W sam raz na lato.
Dziesięć lat temu Zoe nie mogła się doczekać, aż Toby zostanie jej mężem. Troskliwy, pomocny, a w dodatku przystojny mężczyzna był spełnieniem jej marzeń. Spełnieniem marzeń przez całe dziesięć. Po tym czasie coś zaczyna się zmieniać. Grzechy z przeszłości rzucają długie cienie i powracają w najmniej spodziewanym momencie. Okazuje się, że rodzina Toby'ego wcale nie jest tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-05-07
Mary Yellan to młoda dziewczyna czynu. Wychowywana przez owdowiałą matkę nauczyła się pracowitości, odwagi i zuchwałości, dzięki czemu po śmierci rodzicielki nie lęka się nawet mrocznej oberży Jamajki prowadzonej przez jej wuja i ciotkę - jej jedynej rodziny. Nie spodziewa się jednak że stojący na uboczu zajazd skrywa o wiele więcej tajemnic i niebezpieczeństw, niż się na pierwszy rzut oka wydaje...
Książki Daphe du Maurier zdecydowanie mają w sobie to coś. Coś mrocznego, a przy okazji pociągającego. Coś, co sprawia, że są jedyne w swoim rodzaju. I mimo że każda kolejna przeczytana przeze mnie powieść jej autorstwa nie dorównuje Rebece (okej, Oberża... jest trzecia), to i tak czerpię nieskrywaną przyjemność z każdej kolejnej przeczytanej powieści. A to wszystko przez wzgląd na to, że czytelnik choćby i miał jakiekolwiek przypuszczenia co do finału - i tak zostanie zaskoczony przez autorkę, która nie bez powodu została okrzyknięta Muzą Alfreda Hitchcocka!
Możliwe, że jest to zasługa tego mrocznego klimatu, jak gdyby otulonego gęstą mgłą i torfowisk, a może to zasługa jej głównych bohaterek, które bez wątpienia mają głowę na karku. Mary Yellan to bohaterka, której nie sposób nie polubić. Nie boi się okrutnego wuja - męża siostry jej zmarłej matki - nie lęka się trudów życia. Zamiast tego boi się o życie jej jedynej rodziny w postaci ciotki, która dawno temu utraciła radość. Jest postacią inteligentną, zaradną i rozgarniętą. Wie, w którym momencie uciec się do kłamstw, a w którym momencie odważyć na prawdę. Bardzo cenię sobie takie postacie, ponieważ bez wątpienia są tymi, w które jestem w stanie uwierzyć i o których po prostu lubię czytać.
Muszę wspomnieć o najnowszym wydaniu tej powieści, ponieważ seria Butikowa to bez wątpienia wydanie "z klasą". Serio. Twarda oprawa z obwolutą, za którą kryje się prosta okładka na niebieskim tle. No elegancja bije po oczach! W dodatku ta wstążka służąca za zakładkę dodaje tej książce klimatu dawnych lat.
Oberża na pustkowiu to powieść, którą czyta się na raz, a która bez wątpienia spodoba się każdemu. Niemal każdy rozdział kończy się w takim momencie, po którym pragnie się rozwinięcia, a i samo zakończenie wprawia w lekkie osłupienie (pozytywnie!). Mówiąc krótko, jeżeli ktoś tak jak ja polubił Rebekę, niech da szansę pozostałym książkom du Maurier - nie zawiedzie się!
Mary Yellan to młoda dziewczyna czynu. Wychowywana przez owdowiałą matkę nauczyła się pracowitości, odwagi i zuchwałości, dzięki czemu po śmierci rodzicielki nie lęka się nawet mrocznej oberży Jamajki prowadzonej przez jej wuja i ciotkę - jej jedynej rodziny. Nie spodziewa się jednak że stojący na uboczu zajazd skrywa o wiele więcej tajemnic i niebezpieczeństw, niż się na...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-29
W jeziorze Seryong zostaje znaleziona martwa dziewczynka nosząca to samo imię, co jezioro. Policja wszczyna śledztwo, a trzej mężczyźni usilnie ukrywają, co robili w noc jej śmierci. Yongje, ojciec Seryong, oraz dwóch ochroniarzy pobliskiej tamy, Choi i Seunghwan. Po kolejnej nocy, którą media nazwały Tragedią na Jeziorze Seryong, jeden ze strażników zostaje skazany za morderstwo i czeka na wykonanie kary śmierci. Przez siedem kolejnych lat jego syn Sowon żyje z piętnem dziecka zabójcy. Nie ma ani chwili spokoju, nawet w najbardziej odległych zakątkach Korei Południowej. Kiedy otrzymuje przesyłkę, która obiecuje ujawnić prawdę o tamtej nocy nad jeziorem, dorosły już chłopak musi stawić czoła niebezpieczeństwu, na które nie jest gotowy. Jakie jeszcze ofiary skrywa Seryong w swoich wodach?
Całość podzielona jest na dwa strumienie czasowe, które wzajemnie się przeplatają. Raz opowieść prowadzi Sowon, osiemnastoletni chłopak, który siedem lat temu stracił w jedną noc nie tylko matkę i ojca, ale nawet i siebie, gdyż po wydarzeniach nad jeziorem Seryong stał się synem mordercy. Innym razem cofamy się w czasie, gdzie poznajemy wszelkie okoliczności wraz z najważniejszymi postaciami dramatu - ofiarą, jej rodzicami, Suwonem i jego rodzicami oraz współlokatorem. Niby jest to standardowe przedstawienie akcji, a mimo to posiada w sobie coś ciekawego. Ponieważ widzicie - my znamy ofiarę, nawet dość szybko dowiadujemy się prawdy stojącej za śmiercią dziewczynki, a mimo to do końca nie wiemy, jak się to wszystko dokończy; jaka będzie konkluzja. Ponieważ właśnie ta konkluzja - te ostatnie słowa zapisane na kartce - tworzą pełny obraz tej wciągającej, a przy tym przejmującej opowieści o przypadku, który zaważył na życiu wielu osób.
Jeżeli ktoś z Was ogląda koreańskie seriale i sądzi, że w tytule takim jak Siedem lat ciemności odnajdzie uśmiechniętych, radosnych, pięknych i dobrych bohaterów... to się myli. K-dramy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, co odczujecie od razu przy pierwszej stronie. W tej książce unosi się dość ciężki klimat trudów życia, które nie omijają żadnego z nas. Właściwie przez całą lekturę miałam wrażenie, że oplata mnie mgła znad jezioro. Problemy bohaterów są mi dobrze znane z autopsji bądź słyszenia, w związku z czym bez trudu każdy Polak (ba! każdy człowiek) odnajdzie się w tej małej koreańskiej wiosce.
To dobra książka, warta polecenia. Rzecz, od której z powodzeniem można zacząć swoją przygodę z lekturami z Dalekiego Wschodu. Siedem lat ciemności zmusiło mnie do siedzenia z książką w ręku tak długo, aż nie dobrnęłam do ostatniej strony. Coś wyjątkowego tkwi w tej historii. Pewna uniwersalna mądrość, która każe zadać pytanie, czy istnieje coś pomiędzy faktem a prawdą.
W jeziorze Seryong zostaje znaleziona martwa dziewczynka nosząca to samo imię, co jezioro. Policja wszczyna śledztwo, a trzej mężczyźni usilnie ukrywają, co robili w noc jej śmierci. Yongje, ojciec Seryong, oraz dwóch ochroniarzy pobliskiej tamy, Choi i Seunghwan. Po kolejnej nocy, którą media nazwały Tragedią na Jeziorze Seryong, jeden ze strażników zostaje skazany za...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-09
Moja mama jest wielką fanką thrillerów, zwłaszcza tych od Albatrosa. Zawsze mi je podwędza i pierwsza czyta kolejne tytuły. Można powiedzieć, że stała się prawdziwą znawczynią - dobre thrillery to dla niej pyszna uczta. Słabe thrillery to coś co skwituje słowami "ech, ech". I niestety tak właśnie podsumowała ten tytuł.
Lisa Gardner miewa dobre książki, miewa niestety też te złe. Dziecięce koszmary to właśnie te drugie, ponieważ - jak podsumowała moja mama - były zbyt przekombinowane, nierealne, a i sam sposób prowadzenia akcji pozostawiał wiele do życzenia. Z kryminału/thrillera pozostało niewiele już w połowie powieści, gdy autorka postanowiła poświęcić więcej czasu na obyczajowo-medyczne wątki - a przy tym wprowadziła nowe postacie, przez co czytelnik może się pogubić.
Sama autorka w posłowiu powiedziała, że podeszła do tematu zbyt impulsywnie i osobiście, przez co z trudnością łączyła wątki obyczajowe z wątkami kryminalnymi. Jest to jakieś usprawiedliwienie. Pytanie tylko czy czytelnika powinno ono interesować. Według mnie Dziecięce koszmary są przeciętną powieścią, którą można sobie spokojnie odpuścić.
Moja mama jest wielką fanką thrillerów, zwłaszcza tych od Albatrosa. Zawsze mi je podwędza i pierwsza czyta kolejne tytuły. Można powiedzieć, że stała się prawdziwą znawczynią - dobre thrillery to dla niej pyszna uczta. Słabe thrillery to coś co skwituje słowami "ech, ech". I niestety tak właśnie podsumowała ten tytuł.
Lisa Gardner miewa dobre książki, miewa niestety też...
2022-02-13
Każdy, kto poszukuje dobrego thrillera, znajdzie go właśnie w Córce mordercy. To historia pełna niedomówień, nieprzewidywanych zwrotów akcji i głęboko ukrytych tajemnic. A co najważniejsze - niemal do samego końca trzyma w napięciu. Nawet w chwili, gdy już większość kart zostaje ujawnionych, autorka nie idzie po linii najmniejszego oporu i zaskakuje.
Jenny Blackhurst prowadzi potrójną narrację - do głosu dochodzą trzy kobiety - co w jakiś sposób przypominało mi Pięć małych świnek Agaty Christie. To bardzo dobre rozwiązanie fabularne, ponieważ czytelnik samodzielnie może dopasować puzzle do odpowiedniego miejsca. Jest to o tyle ważne, że ta opowieść pozbawiona jest oczywistych schematów (tak, to jeden z tych rzadkich momentów, gdy w 100% zgadzam się z materiałami prasowymi).
Polecam, oj, bardzo polecam! Moda czytelnicza na thrillery wciąż trwa i nie ma w tym nic dziwnego, zwłaszcza gdy ma się dobry film stworzony na podstawie własnej wyobraźni. Córka mordercy to książka unisex - absolutnie spodoba się zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Miłej lektury!
Każdy, kto poszukuje dobrego thrillera, znajdzie go właśnie w Córce mordercy. To historia pełna niedomówień, nieprzewidywanych zwrotów akcji i głęboko ukrytych tajemnic. A co najważniejsze - niemal do samego końca trzyma w napięciu. Nawet w chwili, gdy już większość kart zostaje ujawnionych, autorka nie idzie po linii najmniejszego oporu i zaskakuje.
Jenny Blackhurst...
2022-01-18
Czuję się zawiedziona.
Tyle dobrego słyszałam o tej książce, a dostałam takie tam "czytadło". Ni to wybitne, ni to wciągające, ot, źle poprowadzone. Może gdyby cała ta intryga była lepiej poprowadzona? Może to by sprawiło, że bym przeżywała z bohaterami to, co chciałabym przeżywać.
Nie powiem - zakończenie mnie zaskoczyło, ale zrobiło to w złym stylu.
Można przeczytać, można nie przeczytać.
Ja szczególnie nie będę polecała.
Czuję się zawiedziona.
Tyle dobrego słyszałam o tej książce, a dostałam takie tam "czytadło". Ni to wybitne, ni to wciągające, ot, źle poprowadzone. Może gdyby cała ta intryga była lepiej poprowadzona? Może to by sprawiło, że bym przeżywała z bohaterami to, co chciałabym przeżywać.
Nie powiem - zakończenie mnie zaskoczyło, ale zrobiło to w złym stylu.
Można przeczytać,...
2021-12-10
Jan Baptysta Grenouille, nieślubny syn handlarki rybami, został obdarzony wyjątkowym węchem. I to takim węchem, że nikt podobnego nosa jak on nie posiada. W związku z tym to właśnie ten zmysł decyduje o jego życiu i staje się przyczyną jego obsesji. Jan Baptysta Grenouille postanawia stworzyć zapach idealny i dlatego zapachu jest w stanie zrobić wszystko. Chociażby mordować.
To jedna z tych książek, które - co tu dużo mówić - trochę obrzydzają. Dlaczego? Ponieważ nie ma w nich miejsca dla ludzkiej dobroci czy życzliwości. Zamiast tego dostajemy szczerą do bólu, mroczną wizję świata, gdzie ludźmi rządzą podstawowe instynkty takie jak przetrwanie, głód, żądza. Pachnidło to przygnębiająca lektura, a to dlatego, że opisy zawarte w tej książce są jak najbardziej trafne, a już na pewno plastyczne. Stąd też ostrzegam, że podczas lektury doświadczycie jak gdyby na własnej skórze brudów zakamarków Paryża, oślizgłych, pozbawionych skrupułów ludzi bądź trującego powietrza.
Ale żeby nie było - nie uważam, żeby ta książka posiadała głębię, o której się tyle mówi. Zauważyłam, że bardzo często niektórzy czytelnicy nadpisują większe znaczenie głównemu bohaterowi bądź samym ofiarom, a ja nie sądzę, żeby autor szedł aż tak głęboko. Pachnidło to poprawnie napisana powieść z gatunku thrillera, gdzie od początku znamy mordercę. Brakuje tutaj naturalnie tego klasycznego ścigania sprawcy. Zamiast tego poznajemy jego tło i powody postępowania. Jako że w XXI wieku to raczej dość nieużywany zabieg literacki, sądzę, że można się tą książką choćby i przez wzgląd na to zainteresować.
Powiem krótko - warto przeczytać. Nie bez powodu historia mordercy z obsesją na punkcie zapachu kobiet tak dobrze zakorzeniła się w naszej podświadomości. Ta książka posiada w sobie to "coś", co przyciąga. To nie jest długa powieść- w sam raz na raz.
Jan Baptysta Grenouille, nieślubny syn handlarki rybami, został obdarzony wyjątkowym węchem. I to takim węchem, że nikt podobnego nosa jak on nie posiada. W związku z tym to właśnie ten zmysł decyduje o jego życiu i staje się przyczyną jego obsesji. Jan Baptysta Grenouille postanawia stworzyć zapach idealny i dlatego zapachu jest w stanie zrobić wszystko. Chociażby...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-01
Matt Hunter nie jest mordercą, mimo że zabił człowieka. Zabił przypadkiem, podczas szarpaniny. Trafia do więzienia, z którego wychodzi, by na nowo odnaleźć się w świecie. Nie wierzy w normalność, aczkolwiek ta powoli - z pomocą najbliższych - przebiera jasne barwy. Matt znajduje pracę i wymarzony dom, kobietę swych marzeń, Olivię, nawet spodziewają się dziecka. Czyż los nie jest aż za bardzo łaskawy dla byłego skazańca? Jednakże przyszłość tylko przez chwilę wygląda obiecująco. Pewnego dnia na jego komórkę przychodzi zdjęcie żony z innym mężczyzną. Gdy jednak Olivia do niego dzwoni, udaje, że nic nie wie. Romans? Nie... coś znacznie bardziej złożonego. W tym samym czasie w progu jego domu staje policja. Znaleziono ciało zamordowanego człowieka, który z jakiegoś powodu śledził Matta. Przeszłość wychodzi na jaw, lecz nie tylko jego przeszłość będzie miała tutaj znaczenie.
Harlan Coben zdecydowanie zasłużył na sławę i uznanie, którym cieszy się na całym świecie. Dobre książki tworzą dobrzy obserwatorzy - im większy realizm, tym większe emocje. Wszystkie dotychczas przeze mnie przeczytane książki jego autorstwa trzymają poziom intrygującego thrillera połączonego ze swobodnymi spostrzeżeniami na temat ludzkiego, słabego charakteru. Tu jest nie inaczej.
Niewinny to creme de la creme - powieść, od której nie sposób się oderwać, gdyż akcja zbudowana jest na zasadzie matrioszki: sądzisz, że już wiesz, co się dzieje, a tak naprawdę znajdujesz kolejną matrioszkę... i kolejną... i kolejną. Tajemnice piętrzą się i piętrzą - niemal do ostatniej strony. W ten sposób czytelnik nie może oderwać się od lektury, a gdy już ją kończy, czuje się co najmniej zadowolony z dobrze spędzonego czasu.
Zastanawiające jest to, że Niewinny liczy sobie 400 stron, a ja mam wrażenie, jak gdybym spędziła z tymi bohaterami minimum kilka tomów. To zapewne zasługa wyrobionego stylu Harlana Cobena, który nie tylko tworzy ciekawą, pełną dynamizmu i oryginalnych postaci historię, ale także daje coś więcej - daje swoim książkom tchnienie prawdy o człowieku. Powieść została napisana plastycznym, sprawnym językiem, opisującym wszystkie wydarzenia tak, że czytelnik nie może się nie zachwycić... i zaraz po takiej lekturze pragnie więcej.
Polecam! Uważam, że serial na Netflixie (swoją drogą - GENIALNY) to dobra zachęta do sięgnięcia po oryginał. Mimo że w tym przypadku nie sposób wybrać, co jest lepsze - książka czy serial - uważam, że warto zapoznać się z obiema wersjami wydarzeń. Obiecuję, że Niewinny się wam spodoba!
Matt Hunter nie jest mordercą, mimo że zabił człowieka. Zabił przypadkiem, podczas szarpaniny. Trafia do więzienia, z którego wychodzi, by na nowo odnaleźć się w świecie. Nie wierzy w normalność, aczkolwiek ta powoli - z pomocą najbliższych - przebiera jasne barwy. Matt znajduje pracę i wymarzony dom, kobietę swych marzeń, Olivię, nawet spodziewają się dziecka. Czyż los nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Iris i Laure to dwie przyjaciółki. Wspólnie z mężami wyjeżdżają wspólnie na wakacje, a nawet dzielą się kluczami do swoich domów, by tym samym mieć przyjemność urzędowania w Anglii oraz Francji. Do czasu. Kiedy Laure dowiaduje się o zdradzie swojego męża, Pierra, bez zastanowienia przyjeżdża do Iris oraz jej męża Gabriela i prosi o schronienie. Ci naturalnie się zgadzają. Mijają jednak dni i tygodnie, a Laure zaczyna czuć się w ich domu coraz bardziej jak u siebie. Nosi ubrania Iris, śledzi każdy jej ruch. Iris ma wrażenie, jakby w zdradzie Pierre kryło się coś więcej. Okazuje się, że nawet najlepsi przyjaciele mają wobec siebie tajemnice. I to tajemnice, za które można choćby zabić, byle by te nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Jest coś urzekającego w powieściach B.A. Paris i to na tyle, że gdy tylko widzę ogłoszenie, iż autorka thrillerów napisała kolejną powieść, wprost nie mogę się doczekać, by się za nią wziąć. Zaczęło się od Za zamkniętymi drzwiami i choć później niektóre jej powieści podobały mi się bardziej, a inne mniej, bez wątpienia thrillery jej autorstwa mają w sobie coś niepokojącego. Przyjaciółce udało się utrzymać klimat niewyjaśnionych tajemnic, który sprawił, że nie mogłam oderwać się od książki ciekawa, ile sekretów kryje się wśród przyjaciół... mimo że zakończenie nieznacznie mnie rozczarowało. Nie zrozumcie mnie źle. Nie spodziewałam się tak daleko ukrytej prawdy (co daję na plus) a mimo to brakowało mi pociągnięcia głębiej niektórych wątków, jak chociażby więcej szczegółów z życia Iris i Laure.
Z drugiej jednak strony to 360 stron, w których już od początku pojawia się atmosfera niepokoju. Niewątpliwie ważnym tutaj faktorem jest fakt, że autorka tworzy bardzo normalne, wiarygodne postacie, które bynajmniej nie żyją tylko i wyłącznie tajemnicą. Wśród całości ukryte jest ich zwyczajne życie, które jest jak najbardziej przekonujące. Poza tym otrzymujemy thriller, w który jesteśmy w jakimś stopniu uwierzyć. Przyjaciółka w sposób niemal perfekcyjny raz po raz rozładowuje obmyślone sekrety i zdrady, dając nam - czytelnikom - szansę na zgadywaniu, o co tak naprawdę chodzi. (Z mojej strony mogę powiedzieć, że nie zgadłam).
Wprawdzie to nie jest tak dobra powieść jak Za zamkniętymi drzwiami, Na skraju załamania bądź Terapeutka, ale powinna się spodobać absolutnie wszystkim. Powiedziałabym, że jest to lekkie czytadło, tyle że problem polega na tym, że zdecydowanie się od niej nie odciągnięcie. Bardzo dobra lektura, którą przeczytacie w jeden wieczór (tak jak ja). Polecam!
Iris i Laure to dwie przyjaciółki. Wspólnie z mężami wyjeżdżają wspólnie na wakacje, a nawet dzielą się kluczami do swoich domów, by tym samym mieć przyjemność urzędowania w Anglii oraz Francji. Do czasu. Kiedy Laure dowiaduje się o zdradzie swojego męża, Pierra, bez zastanowienia przyjeżdża do Iris oraz jej męża Gabriela i prosi o schronienie. Ci naturalnie się zgadzają....
więcej Pokaż mimo to