-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2014-09-12
2016-05-03
2021-05-02
2020-03-27
Co to była za książka… Przepięknie wznowiona przez wydawnictwo “Dowody na istnienie”, okraszona dwoma tekstami “za” (Krzysztof Zajas) i “przeciw” (Jacek Dehnel) - ja jestem zdecydowanie “za” i powtórzę za Zajasem: “Dawno lektura nie sprawiła mi tyle przyjemności”. Ma też rację Jacek Dehnel - to ramotka, “rozpoetyzowane pierdololo”... ale co z tego jak przebywanie z nią to było jak przebywanie z uroczym starszym panem, z kimś kogo podziwiamy za kunszt wypowiedzi, za wiedzę, za umiejętność pięknego wysławiania się… wybaczam mu nawet mizoginizm - to w końcu uroczy starszy pan/książka. Czuję, że jestem afektowna w tym moim zachwycie, ale jednocześnie cieszy mnie to niesłychanie! Jakbym odkryła skarb. Powtórze jeszcze za Zajasem: “ta książka, staroświecka i niemodna - wciąż inspiruje, byle tylko czytelnik potrafił na czas lektury zrzucić z siebie mundurek nowoczesności i jednodniowej mody”.
Co to była za książka… Przepięknie wznowiona przez wydawnictwo “Dowody na istnienie”, okraszona dwoma tekstami “za” (Krzysztof Zajas) i “przeciw” (Jacek Dehnel) - ja jestem zdecydowanie “za” i powtórzę za Zajasem: “Dawno lektura nie sprawiła mi tyle przyjemności”. Ma też rację Jacek Dehnel - to ramotka, “rozpoetyzowane pierdololo”... ale co z tego jak przebywanie z nią to...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-01
To wydanie Alicji chodziło za mną od 2012 roku. Co prawda nie aż tak bardzo, żebym chciała wydać na nie ponad stówkę na allegro, ale całkiem niedawno udało mi się je zdobyć w jednym z najpiękniejszych miejsc w Krakowie – antykwariacie Abecadło:)) W dodatku w najwspanialszym towarzystwie 🥰
Bardzo chciałam mieć to wydanie Wilgi bo uwielbiam tego typu ilustracje – Zdenko Bašić, chorwacki grafik idealnie oddał zwariowany świat króliczej nory. Sposób rysowania Chorwata jest bardzo charakterystyczny (trochę w stylu filmów Tima Burtona), zauroczył mnie od samego początku, jego rysunki kryją mnóstwo przepięknych szczegółów (np. ważka z solniczki 🤭).
Jest też dużo niespodziewanek, można np. "zniknąć kota". Albo odkryć, w jaki sposób znaleźć drogę do Krainy Czarów... Bo gdy po drodze odkryjemy już wszystkie skrytki i ciekawostki to na samym końcu dostajemy do rozwiązania jeszcze jedną zagadkę, która zmusza nas do ponownego przeglądnięcia historii – czego oczywiście nie omieszkałam zrobić i to z wielką przyjemnością.
Natomiast Bogumiła Kaniewska opowiedziała tę historię w sposób, który mam wrażenie trafia do współczesnych dzieci, z takimi specyficznymi wstawkami, lekko wyśmiewnymi – ale tak pozytywnie :)).
Cudowne wydanie!
To wydanie Alicji chodziło za mną od 2012 roku. Co prawda nie aż tak bardzo, żebym chciała wydać na nie ponad stówkę na allegro, ale całkiem niedawno udało mi się je zdobyć w jednym z najpiękniejszych miejsc w Krakowie – antykwariacie Abecadło:)) W dodatku w najwspanialszym towarzystwie 🥰
Bardzo chciałam mieć to wydanie Wilgi bo uwielbiam tego typu ilustracje – Zdenko...
2020-12-09
Bardzo, ale to bardzo uwielbiam tego pana. „Antykruchość…” podobała mi się mocniej niż „Czarny Łabędź”, bardziej mnie inspirowała. Główne myśli są proste i znane. Nałożenie ich na życie też wydaje się proste, ale mam wrażenie, że może się tak tylko wydawać. Możemy o czymś doskonale wiedzieć, tylko czemu tak nie postępujemy?
Świetna jest myśl z końcówki:
„Pamiętajcie, że jedzenie nie miałoby smaku, gdyby nie głód; osiągnięcia nie mają żadnego sensu bez wysiłku, tak jak radość bez smutku, a przekonania bez niepewności; życie nie może być etyczne, jeśli jest odarte z osobistego ryzyka”.
Szczególnie etyka nałożona na osobiste ryzyko – jakże sugestywne w obecnych czasach. Właściwie w każdych czasach.
Taleb to gość, który wie wszystko na każdy temat a każdy, kto się z nim nie zgadza to właściwie idiota :). To typ człowieka, który odnalazłby się w każdym punkcie i miejscu świata. Mógłby zbijać kasę nawet jako trener osobisty czy specjalista od odchudzania. Mnie ta jego zarozumiałość w ogóle nie przeszkadza. U ludzi, którzy moim zdaniem mają rację i potrafią o nią walczyć, zarozumiałość jak najbardziej akceptuję.
Bardzo, ale to bardzo uwielbiam tego pana. „Antykruchość…” podobała mi się mocniej niż „Czarny Łabędź”, bardziej mnie inspirowała. Główne myśli są proste i znane. Nałożenie ich na życie też wydaje się proste, ale mam wrażenie, że może się tak tylko wydawać. Możemy o czymś doskonale wiedzieć, tylko czemu tak nie postępujemy?
Świetna jest myśl z końcówki:
„Pamiętajcie, że...
2022-04-10
Ta piękna książka towarzyszyła mi ponad trzy miesiące, bo jest jedną z tych bardzo wyjątkowych. Uwielbiam wprost mapy, stare mapy, a tu każda strona to niemal raj dla moich oczu, przepiękne reprodukcje wspaniałych prac, prawdziwych dzieł sztuki, odznaczających się niesamowitymi zdobieniami, pięknymi odcieniami rudych brązów, sepii, spłowiałych żółci czy szarości. Przede wszystkim jednak te stare mapy niosą za sobą aurę tajemnicy, świata, którego już nie ma i to dosłownie, bo akurat te mapy przedstawiają lądy, góry, rzeki, które nigdy nie istniały. Niesamowite opowieści o... pragnieniu zapełnienia pustych plam na mapach, bo przecież “coś” tam musi być. Jakże chętnie wielu wierzyło w niesłychane opowieści o najdalszych wyspach, stworach czy zwyczajach odległych plemion. I jakże chętnie ludzie bajdurzyli o tym... szczególnie zapadł mi w pamięć “największy łgarz na Pacyfiku” Benjamin Morrell, który miał szczególny dar do odkrywania wysp nieistniejących – co wynikało z jego zamiłowania do literatury podróżniczej. Niezły był też Georg Psalmanazar, który stał się celebrytą swoich czasów, wmawiając brytyjskiej socjecie istnienie fikcyjnego kraju Formoza i opowiadając fantastyczne historie o tamtejszych zwyczajach, które wzbudzały niemałe emocje (jak prawo męża do zjedzenia niewiernej żony 🤭).
Zadziwia też, jak długo niektóre miejsca widniały na mapach, istnienie wyspy Sandy zweryfikowano dopiero w 2012 roku!
Fascynująca i piękna podróż dla miłośników geograficzno-historycznych ciekawostek. Przepiękny album!
Ta piękna książka towarzyszyła mi ponad trzy miesiące, bo jest jedną z tych bardzo wyjątkowych. Uwielbiam wprost mapy, stare mapy, a tu każda strona to niemal raj dla moich oczu, przepiękne reprodukcje wspaniałych prac, prawdziwych dzieł sztuki, odznaczających się niesamowitymi zdobieniami, pięknymi odcieniami rudych brązów, sepii, spłowiałych żółci czy szarości. Przede...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-06
Bardzo lubię megalomaństwo Gombrowicza, rozbrajają mnie zawsze jego “wyjaśnienia”, czyli krótkim słowem, co powinniście wszyscy myśleć o moich niezwykłych dziełach ;))
A już zdanie: “Rzecz prosta, im mądrzejszy czytelnik, tym i książka okaże się mądrzejsza; im zaś czytelnik głupszy i bardziej jałowy, tym i książka będzie głupsza” hah! Rozbraja mnie totalnie, ale puszczam to okropne zdanie mimo uszu :)
Te opowiadania są bardzo proste w odbiorze, bardzo zwariowane i zaskakujące, przy każdym byłam mile zaskoczona, co też wymyślił autor. A symboliki w tych opowiadaniach nie ma za grosz, wszak Gombrowicz sam zdradza, że “trzeba to brać dosłownie tak, jak jest napisane. W ogóle nigdy nie bywam symboliczny”. Tylko że też nie ma co brać Gombrowicza dosłownie, bo… no właśnie każde opowiadanie coś obnaża, o czymś podskórnie szepcze... Jak dla mnie wszystkie nowelki były świetne, każda mnie albo zaskoczyła, albo wprawiła w osłupienie, albo wywołała obrzydzenie. Ale człowiek lubi wyłuskiwać, podkreślać... więc jakbym już miała wskazać, to jednak najlepsza była "Zbrodnia z premedytacją". Za męczący klimat i zaskakujące zakończenie.
Bardzo lubię megalomaństwo Gombrowicza, rozbrajają mnie zawsze jego “wyjaśnienia”, czyli krótkim słowem, co powinniście wszyscy myśleć o moich niezwykłych dziełach ;))
A już zdanie: “Rzecz prosta, im mądrzejszy czytelnik, tym i książka okaże się mądrzejsza; im zaś czytelnik głupszy i bardziej jałowy, tym i książka będzie głupsza” hah! Rozbraja mnie totalnie, ale puszczam...
2023-09-29
Starsi ludzie często wzbudzają we mnie bardzo mocne rozczulenie. Nie bez kozery mam na zdjęciu profilowym najświetniejszego dziadka bajkowego, który przypomina mi o moim własnych dziadku – który to zaszczepił we mnie miłość do baśni i legend. Odnajduje go również w Georgim Henigu, głównym bohaterze, czeskim mistrzu lutnictwa, jednak zmęczonym już życiem – wzbudził we mnie ogromną nostalgię... Paskow oddał go wprost genialnie. Rozczula mnie też zawsze przyjaźń między dzieckiem, a starszym człowiekiem – taka przyjaźń ma w sobie magię, jest pomostem między pokoleniami, jest sposobem na przetrwanie w nas duszy dziecka, na dostrzeżenie wartości drugiego człowieka również poprzez jego słabości, na wzbudzenie w sobie współczucia i empatii. Królewska przyjaźń.
I ten kredens – symbol luksusu, lepszego świata, dowód męskości, zaradności i miłości do kobiety! Przedmiot wprost magiczny.
Takie książki mocno wbijają się w człowieka, zostają na długo, szczególnie że zakończenie wprawia w smutek. Życie.
Starsi ludzie często wzbudzają we mnie bardzo mocne rozczulenie. Nie bez kozery mam na zdjęciu profilowym najświetniejszego dziadka bajkowego, który przypomina mi o moim własnych dziadku – który to zaszczepił we mnie miłość do baśni i legend. Odnajduje go również w Georgim Henigu, głównym bohaterze, czeskim mistrzu lutnictwa, jednak zmęczonym już życiem – wzbudził we mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-28
„Jedno piękne wspomnienie z dzieciństwa i jesteś zbawiony” – to chyba dla mnie najważniejsze.
Jak czytałam, to cały czas się pilnowałam – myśl tylko o bohaterkach książki, myśl tylko o Autorce i o jej matce. Nie myśl o swojej, bo będziesz ryczeć nad każdym rozdziałem. Choć minęło już 15 lat. Nieprzepracowana śmierć… ale co tam, podręcz się, pokatuj...
„Jedno piękne wspomnienie z dzieciństwa i jesteś zbawiony” – to chyba dla mnie najważniejsze.
Jak czytałam, to cały czas się pilnowałam – myśl tylko o bohaterkach książki, myśl tylko o Autorce i o jej matce. Nie myśl o swojej, bo będziesz ryczeć nad każdym rozdziałem. Choć minęło już 15 lat. Nieprzepracowana śmierć… ale co tam, podręcz się, pokatuj...
2018-11-28
2021-03-14
Coś wspaniałego! Autorka wykonała niezwykłą pracę, analizując, porządkując tysiące publikacji, artykułów, listów związanych z Brunonem Schulzem. Ale mało tego – ogrom dostępnego materiału potrafiła w genialny sposób przełożyć na fascynującą opowieść o życiu, opowieść, którą się pochłania. Ja przez kilka dni całą sobą żyłam tą historią i mam ochotę wejść w ten świat jeszcze raz. Dostajemy niezwykle ambitny tekst o jednym z najlepszych autorów – o artyście ponadczasowym, którego literackie obrazy wciąż potrafią wprawiać w zachwyt, a grafiki dosłownie elektryzują.
Coś wspaniałego! Autorka wykonała niezwykłą pracę, analizując, porządkując tysiące publikacji, artykułów, listów związanych z Brunonem Schulzem. Ale mało tego – ogrom dostępnego materiału potrafiła w genialny sposób przełożyć na fascynującą opowieść o życiu, opowieść, którą się pochłania. Ja przez kilka dni całą sobą żyłam tą historią i mam ochotę wejść w ten świat jeszcze...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-31
W życiu Mickiewicza było mnóstwo rozmytych okresów, które starano się zacierać, nie mówić o nich a broń Boże nie pisać, żeby potomność zachowała wizerunek poety jak najczystszy. Okresy te to m.in. moment powstania listopadowego, którego opis w niektórych monografiach, zajmuje mniej miejsca niż rozbiór wierszyka "Powrót taty"; okres towianizmu; Trybuny Ludów, gdzie wyłania się postać Mickiewicza "czerwonego", jawnego socjalisty; tajemnicza postać Xawery Deybel i w końcu śmierć wieszcza - cholera czy otrucie?
Większość tego co wiemy o Mickiewiczu zawdzięczamy jego synowi Władysławowi - ale jak tu pogodzić stanowisko syna z naukową obiektywnością badacza? Jest to niemożliwe. Władysław ukrywał, niszczył, PRZERABIAŁ nawet wszelkie dokumenty, przez które mogła pojawić się rysa na nieskalanym obliczu Mickiewicza. A przecież istotą historii literatury jest dyskutować, wyjaśniać, godzić sprzeczności, a nie wstydliwie ignorować to, co jest własnością publiczną.
O tym wszystkim Boy pisze w sposób inteligentny, ponadczasowy a przede wszystkich taki, że człowiek oderwać się nie może od lektury, pomimo tego, że obok leży nowiutki czytnik i mnóstwo nowości do przeczytania!!! ;)
W życiu Mickiewicza było mnóstwo rozmytych okresów, które starano się zacierać, nie mówić o nich a broń Boże nie pisać, żeby potomność zachowała wizerunek poety jak najczystszy. Okresy te to m.in. moment powstania listopadowego, którego opis w niektórych monografiach, zajmuje mniej miejsca niż rozbiór wierszyka "Powrót taty"; okres towianizmu; Trybuny Ludów, gdzie wyłania...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-16
2018-05-10
2020-08-22
Uwiódł mnie język, opisy przyrody, codziennej pracy i oczywiście losy bohaterów. Czytałam wręcz z wypiekami na twarzy, ta historia zaskakująco wciąga! Spodziewałam się, że mi się spodoba, bo uwielbiam wiejskie klimaty ale nie sądziłam, że aż tak. Te wszystkie przegadywania, powiedzonka - szczególnie Hanka jak już się wzięła w garść i zaczęła pyskować to mnie aż zatykało z wrażenia ;)) A z powiedzonek to już na zawsze zostanie mi iście coelhowska myśl: “Bo jak kto na śmierć chory, temu nie pomogą dochtory” ;)))
Reymont zachował dla nas świat, który niby odszedł do przeszłości, ale jak patrzę na niektórych moich sąsiadów, to okazuje się, że wciąż kultywują oni rytuały sprzed stu lat. Podobnie mentalność... niby historia a jakby współczesność.
Uwiódł mnie język, opisy przyrody, codziennej pracy i oczywiście losy bohaterów. Czytałam wręcz z wypiekami na twarzy, ta historia zaskakująco wciąga! Spodziewałam się, że mi się spodoba, bo uwielbiam wiejskie klimaty ale nie sądziłam, że aż tak. Te wszystkie przegadywania, powiedzonka - szczególnie Hanka jak już się wzięła w garść i zaczęła pyskować to mnie aż zatykało z...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-26
Po prostu urocze… roztkliwiam się niesamowicie nad kolejnymi przygodami na Wyspie Umpli-Tumpli. Tę część ilustrował Sławomir Jezierski, którego niepowtarzalny styl sprawia, że opowieści stają się jeszcze bardziej magiczne i rozkoszne. A wszystko zaczęło się od dwóch dziewczynek – Abry i Kadabry, których połączenie no po prostu musiało wywołać prawdziwy czarodziejski galimatias. Na Wyspie wszystko może się zdarzyć, a każda historia, przygoda, niesie za sobą jakąś dobrą myśl, a nawet wręcz filozoficzne refleksje. Uwielbiam jak Mała Ala Czarodziejka coś kombinuje… rozmawia na przykład z wodą, bo “przecież nie wszystko, co mówimy, musi koniecznie trafiać do uszu kogoś drugiego”. Każda z postaci mnie wręcz rozczula, każda jest wyjątkowa, Ziózio, Funio, Ciocia Titli... No rozpływam się 😍
Po prostu urocze… roztkliwiam się niesamowicie nad kolejnymi przygodami na Wyspie Umpli-Tumpli. Tę część ilustrował Sławomir Jezierski, którego niepowtarzalny styl sprawia, że opowieści stają się jeszcze bardziej magiczne i rozkoszne. A wszystko zaczęło się od dwóch dziewczynek – Abry i Kadabry, których połączenie no po prostu musiało wywołać prawdziwy czarodziejski...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-05-29
Nie będę pierwszą, która napisze, że ta historia wywołała we mnie ogromne emocje. Niesprawiedliwość świata, okrucieństwo a tuż obok ogromne wzruszenie, dobroć, wielkość. Sylwetki głównych bohaterów - Amira, Hassana zostały pięknie nakreślone. Ale mi najbardziej przypadła do gustu postać Baby - ojca Amira. Baba to ucieleśnienie prawdziwego mężczyzny - silnego, dobrego i sprawiedliwego. Każdy, kto spotyka go na swojej drodze, ma o nim wysokie mniemanie, jest przekonany o jego wielkości, bo Baba całym swoim zachowaniem daje do zrozumienia, co jest dobre a co złe, co jest przyzwoite, czym jest honor. "Jedynym prawdziwym grzechem jest kradzież. Kto zabija kradnie czyjeś życie. Kto kłamie, kradnie komuś innemu prawo do prawdy. Kto oszukuje, okrada kogoś z prawa do uczciwego prowadzenia interesów".
Ale również Baba ma swoje na sumieniu. Właściwie cała jago dobroć wynikała z poczucia winy. Wszystko co zrobił dobrego, było z jego strony próbą odkupienia własnych grzechów. I jak stwierdził Rachim Chan, „na tym polega prawdziwa pokuta: by poczucie winy prowadziło do dobra”. Z kolei Rachim Chan to dla mnie ucieleśnienie dobrego wujka – wszechmądrego, wszechwiedzącego, patrzącego mądrym wzrokiem i zawsze znającego prawidłową odpowiedź nawet na najtrudniejsze życiowe pytania.
Nie będę pierwszą, która napisze, że ta historia wywołała we mnie ogromne emocje. Niesprawiedliwość świata, okrucieństwo a tuż obok ogromne wzruszenie, dobroć, wielkość. Sylwetki głównych bohaterów - Amira, Hassana zostały pięknie nakreślone. Ale mi najbardziej przypadła do gustu postać Baby - ojca Amira. Baba to ucieleśnienie prawdziwego mężczyzny - silnego, dobrego i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jezusie… jaka ta książka jest piękna… Oczywiście, że musiałam ją kupić. Zresztą każda książka wydana przez Dwie Siostry to perełka wydawnicza, łącząca mądre treści z nietuzinkowym opracowaniem graficznym. Każdą pozycją wydawnictwo wychowuje i przygotowuje dzieci do odbioru sztuki.
„Admirałowie wyobraźni” to raczej kompendium dla starszych wielbicieli, choć z uwagi na rozmiary i rozmach może zainteresować niejednego małego konesera. To przepiękne opracowanie, które zachwyca doborem haseł, każdym skondensowanym tekstem dotyczącym danego zagadnienia, i przede wszystkim każdą dobraną ilustracją. I choć troszkę się obrażam, że przy niektórych tematach, nie ma tych ilustracji, które ja bym dała… tu mi brakuje jednego kotka, tam jakiejś księżniczki, a w zoo mógłby być jeszcze jakiś tam inny tygrys... to przecież wiem, że to wybór subiektywny, który „podpowiada raczej tropy, wskazuje przykłady i indywidualnie wytyczone ścieżki”, zachęca do dalszych, swoich poszukiwań i ciągłego zachwytu nad tą dziedziną sztuki, jaką jest ilustracja w literaturze dla dzieci.
Jezusie… jaka ta książka jest piękna… Oczywiście, że musiałam ją kupić. Zresztą każda książka wydana przez Dwie Siostry to perełka wydawnicza, łącząca mądre treści z nietuzinkowym opracowaniem graficznym. Każdą pozycją wydawnictwo wychowuje i przygotowuje dzieci do odbioru sztuki.
więcej Pokaż mimo to„Admirałowie wyobraźni” to raczej kompendium dla starszych wielbicieli, choć z uwagi na...