-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2021-04-06
2021-03-14
Coś wspaniałego! Autorka wykonała niezwykłą pracę, analizując, porządkując tysiące publikacji, artykułów, listów związanych z Brunonem Schulzem. Ale mało tego – ogrom dostępnego materiału potrafiła w genialny sposób przełożyć na fascynującą opowieść o życiu, opowieść, którą się pochłania. Ja przez kilka dni całą sobą żyłam tą historią i mam ochotę wejść w ten świat jeszcze raz. Dostajemy niezwykle ambitny tekst o jednym z najlepszych autorów – o artyście ponadczasowym, którego literackie obrazy wciąż potrafią wprawiać w zachwyt, a grafiki dosłownie elektryzują.
Coś wspaniałego! Autorka wykonała niezwykłą pracę, analizując, porządkując tysiące publikacji, artykułów, listów związanych z Brunonem Schulzem. Ale mało tego – ogrom dostępnego materiału potrafiła w genialny sposób przełożyć na fascynującą opowieść o życiu, opowieść, którą się pochłania. Ja przez kilka dni całą sobą żyłam tą historią i mam ochotę wejść w ten świat jeszcze...
więcej mniej Pokaż mimo toTen gigant fantastyki od dawna wzbudzał we mnie chęć zanurzenia się w świat Diuny. Otoczka związana z ekranizacjami tylko to wzmacniała, magia kina w moim przypadku bardzo sprzyja książkom. Zachwyca mnie monumentalność pomysłów Herberta, ale nie daję dziesiątki. Jednak zgrzyty w opisach postaci i w dialogach momentami powodowały u mnie niedosyt doznań literackich, ale to tylko moje lekko pretensjonalne szukanie dziury w całym ;).
Ten gigant fantastyki od dawna wzbudzał we mnie chęć zanurzenia się w świat Diuny. Otoczka związana z ekranizacjami tylko to wzmacniała, magia kina w moim przypadku bardzo sprzyja książkom. Zachwyca mnie monumentalność pomysłów Herberta, ale nie daję dziesiątki. Jednak zgrzyty w opisach postaci i w dialogach momentami powodowały u mnie niedosyt doznań literackich, ale to...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-28
Przepiękna książka dla młodzieży, pamiętać ją pewnie będą nieliczni z domowych księgozbiorów czy z wizyt w bibliotece. Zapomniana a niesłusznie, bo tematyka jest trudna, i trochę boli, ale jednocześnie przynosi pewne ukojenie – to moje częste odczucie, gdy wracam do młodzieżówek z dawnych lat. Sposób pisania, tak nienachalnie nienaganny, nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak pięknego języka doświadczamy.
Człowiek i lis – konkretnie lisica, uosobienie diabelskiej chytrości, Nilde Cima pokazała nam piękny taniec, rozgrywający się pomiędzy gajowym a zwierzyną:
“Podziwiał ją: dumna, wspaniała samotnica, z którą czekało go jeszcze niemało kłopotów. Ale była przeciwnikiem odważnym, a on wysoko cenił sobie odwagę, u zwierzęcia czy u człowieka była ona czymś niezbędnym, podstawowym, jak instynkt samozachowawczy i instynkt zachowania gatunku, bez niej żadne żywe stworzenie, zwierzę ani człowiek, nie jest godne żyć. Choć co prawda gajowy nigdy nie spotkał zwierzęcia pozbawionego odwagi, natomiast ludzi takich spotykał wielu”.
Obok leśnych historii, doświadczamy wewnętrznych powikłań gajowego, bo choć pięknie jest “siedzieć w cieple przy piecu, w głębokiej ciszy gór”, to jednak okazuje się, że czegoś mu brakuje. Ta tęsknota niepozwalająca na stagnację, zmuszająca do jakichś kroków, czegoś, czegokolwiek...
Zakończenie jest jednocześnie przejmująco smutne, ale i niosące tyle nadziei, co uświadamiamy sobie, wracając do króciutkiego słowa wstępu od Autorki. Piękne.
Przepiękna książka dla młodzieży, pamiętać ją pewnie będą nieliczni z domowych księgozbiorów czy z wizyt w bibliotece. Zapomniana a niesłusznie, bo tematyka jest trudna, i trochę boli, ale jednocześnie przynosi pewne ukojenie – to moje częste odczucie, gdy wracam do młodzieżówek z dawnych lat. Sposób pisania, tak nienachalnie nienaganny, nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-05
Wracam do lat dziecięcych, tym razem do rewelacyjnych opowieści o Miki Molu i do świata Filobiblonii, krainy miłośników książek, gdzie wszystko było prostsze i wiadomo było, że skończy się dobrze, czy to podróż przy pomocy zaczarowanego kuferka czasu czy psoty dwóch nieszczęsnych drabów, dyrektora cyrku Ambarasa i wilka Arcykąska, którzy pod groźbą cholagogi i rycynusu na chwil kilka stają się potulni i usłużni.
Przygody przygodami, zachwycają humorem, grą słowną i pięknymi ilustracjami w tym specyficznym stylu lekko trącącym myszką, ale i tak mole książkowe najlepiej czują się pożerając książki oczami lub próbując przyswoić i oswoić wierzgającą i potrząsającą tasiemkami-zakładkami narowistą Encyklopedię, która każdego może zawieźć prosto do krainy wiedzy. Ech... fajne to było.
Wracam do lat dziecięcych, tym razem do rewelacyjnych opowieści o Miki Molu i do świata Filobiblonii, krainy miłośników książek, gdzie wszystko było prostsze i wiadomo było, że skończy się dobrze, czy to podróż przy pomocy zaczarowanego kuferka czasu czy psoty dwóch nieszczęsnych drabów, dyrektora cyrku Ambarasa i wilka Arcykąska, którzy pod groźbą cholagogi i rycynusu na...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-20
Co za historia! Niestety dopiero tak gdzieś od setnej strony. Nie wiem, co jest grane z początkiem – dla mnie nudny i odpychający, z dziesięć razy odkładałam, ale po spojrzeniu na okładkę wracałam. Na szczęście! Bo potem to już nie mogłam się oderwać. Rewelacyjnie opisane losy zwykłych facetów, czasami pełne dramatów, bo i przepijali kasę i przegrywali i wydawali głupio na baby, ale jest to też opowieść o takiej fajnej męskiej solidarności. I do tego jeszcze kawał powojennej polskiej historii.
Dla mnie szczególnie przejmujące dwie osobowości: Lechosława Marszałka, czyli twórcy Reksia i Zdzisława Lachura, założyciela studia. Fascynujące charaktery, Lechosław odpychający i wredny a jednak zajmujący. A zdjęcie Lachura u kresu życia i u kresu książki – wyborne.
Co za historia! Niestety dopiero tak gdzieś od setnej strony. Nie wiem, co jest grane z początkiem – dla mnie nudny i odpychający, z dziesięć razy odkładałam, ale po spojrzeniu na okładkę wracałam. Na szczęście! Bo potem to już nie mogłam się oderwać. Rewelacyjnie opisane losy zwykłych facetów, czasami pełne dramatów, bo i przepijali kasę i przegrywali i wydawali głupio na...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-17
W moim odczuciu... to było doskonałe. Trzymało mnie za kark przez cały czas czytania. Perfekcyjny język, wybitna konstrukcja zdań i mistrzowsko zbudowany klimat, choć było oczywiście też trudno, bo Stasiuk wymaga uwagi. Nie chcę wejść w jakąkolwiek pretensjonalność, więc nie będę pisała o zapachu, jaki wydziela ta historia, bo inni zrobili to o wiele, wiele lepiej.
W moim odczuciu... to było doskonałe. Trzymało mnie za kark przez cały czas czytania. Perfekcyjny język, wybitna konstrukcja zdań i mistrzowsko zbudowany klimat, choć było oczywiście też trudno, bo Stasiuk wymaga uwagi. Nie chcę wejść w jakąkolwiek pretensjonalność, więc nie będę pisała o zapachu, jaki wydziela ta historia, bo inni zrobili to o wiele, wiele lepiej.
Pokaż mimo to2021-04-25
Doskonale napisana biografia kobiety o jednym z najbardziej kontrowersyjnych charakterów, na tle historii Solidarności – albo doskonale napisana historia Solidarności na tle biografii jednej z najbardziej niezwykłych Polek. A jak kto chce. Walentynowicz przedstawiona jak człowiek z krwi i kości, ze wszystkimi małostkami, ale jednocześnie z wielkim sercem i hartem ducha. Myślę sobie, że choć jest jakieś kilka osób, które o Walentynowicz potrafią powiedzieć więcej niż dwa/trzy zdania, to jednak zdecydowana większość ma o niej blade pojęcie, więc spokojnie wrzuciłabym tę biografię do worka z lekturami.
Poza tym tę książkę czyta się z autentycznym napięciem. Przy ostatnim rozdziale poniosło mnie i wyobraziłam sobie, że jednak Anna nie wsiadła do samolotu...
Doskonale napisana biografia kobiety o jednym z najbardziej kontrowersyjnych charakterów, na tle historii Solidarności – albo doskonale napisana historia Solidarności na tle biografii jednej z najbardziej niezwykłych Polek. A jak kto chce. Walentynowicz przedstawiona jak człowiek z krwi i kości, ze wszystkimi małostkami, ale jednocześnie z wielkim sercem i hartem ducha....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-04
Właśnie miałam stan permanentnych dreszczy. Na razie przeleciałam album na szybko z radości, że w końcu go mam, ale rzecz jasna jest to coś, co będzie mi jeszcze długo towarzyszyć. Każda strona to chwila nieustannego zachwytu, sztuka minimalizmu w tekście i rozpasania w oszałamiających kolorach. Coś pięknego!
Właśnie miałam stan permanentnych dreszczy. Na razie przeleciałam album na szybko z radości, że w końcu go mam, ale rzecz jasna jest to coś, co będzie mi jeszcze długo towarzyszyć. Każda strona to chwila nieustannego zachwytu, sztuka minimalizmu w tekście i rozpasania w oszałamiających kolorach. Coś pięknego!
Pokaż mimo to2021-11-30
2021-10-31
Uwielbiam książki, w których się tak mało dzieje albo w których mądrze się nie dzieje.
Co za piękna opowieść. Zawiera jedno z najbardziej wzruszających zdań, jakich możemy doświadczyć: “Na przyjaciół na całe życie – wyjaśnił – niekiedy czeka się całe lata”.
Przyjaźń między głównymi bohaterami, Danielem a Elisabeth, których dzieli aż 70 lat, ich relacja, to dla mnie coś niesamowicie poruszającego, a w tym przypadku dodatkowo opisanego w niezwykle inteligentny sposób – autorka porusza we mnie jakieś tony, być może tęsknotę za takim uczuciem, tęsknotę za tego rodzaju bliskością. Choć z drugiej strony słowo “tęsknota” to zbyt dobitne określenie, bo mnie raczej wystarcza doświadczanie takich emocji poprzez tak znakomite historie. Postać Daniela pobudzającego dziecięcy umysł, uświadamiającego piękno inności i abstrakcyjności świata będzie mi siedział w głowie bardzo długo.
Na małe słówko zasługują też inni bohaterowie – bardzo polubiłam matkę Elisabeth, która może wydawać się z początku bardzo antypatyczna, ale z biegiem historii okazuje się mocno ciekawą postacią. Natomiast bohater drugoplanowy – brexit – tak nachalnie wepchany w opis książki, jest potraktowany w bardzo opanowany i niezłośliwy sposób, nie przesłaniający uroku historii.
Uwielbiam książki, w których się tak mało dzieje albo w których mądrze się nie dzieje.
Co za piękna opowieść. Zawiera jedno z najbardziej wzruszających zdań, jakich możemy doświadczyć: “Na przyjaciół na całe życie – wyjaśnił – niekiedy czeka się całe lata”.
Przyjaźń między głównymi bohaterami, Danielem a Elisabeth, których dzieli aż 70 lat, ich relacja, to dla mnie coś...
2021-11-02
Już wiem, że w każdej swojej porze roku Ali Smith pokaże mi inny rodzaj uroku. Po nostalgicznej “Jesieni” “Zima” przyniosła mi zaskoczenie magią historii zupełnie innych ludzi, bo autorka przedstawiła wyjątkowo interesujące osobowości. Dwie skłócone siostry (obie ponadprzeciętnie fajne), syn jednej z nich, jego dziewczyna, i jeszcze przypadkowa nieznajoma... a ja chyba najbardziej polubiłam pewnego nieobecnego pana, który pojawia się tylko na chwilę (ale porządna ta chwila). Autorka wplątała mnie w przeróżne konflikty – od tych prywatnych, przez społeczno-polityczne. Jest bardzo konkretnie. O wiele konkretniej niż w pierwszym tomie. I cały czas jest to silna literatura, która wprowadza w stan wzmożonego umysłowego nakręcenia.
Już wiem, że w każdej swojej porze roku Ali Smith pokaże mi inny rodzaj uroku. Po nostalgicznej “Jesieni” “Zima” przyniosła mi zaskoczenie magią historii zupełnie innych ludzi, bo autorka przedstawiła wyjątkowo interesujące osobowości. Dwie skłócone siostry (obie ponadprzeciętnie fajne), syn jednej z nich, jego dziewczyna, i jeszcze przypadkowa nieznajoma... a ja chyba...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-05
Dobra jest. Snuje te swoje zdania, tworzy te fascynujące postacie, buduje klimat, który nie chce mnie puścić. Kolejny raz dyszka.
Dobra jest. Snuje te swoje zdania, tworzy te fascynujące postacie, buduje klimat, który nie chce mnie puścić. Kolejny raz dyszka.
Pokaż mimo to2021-11-07
Ostatni raz niestety spotykam się z rewelacyjną prozą Ali Smith. Skupia ona w swoim cyklu wiele problemów, z jakimi boryka się współczesny człowiek, nie tylko Brytyjczyk. I celnie przedstawia sposób radzenia sobie z nimi, mianowicie lekceważące podejście, które autorka kumuluje w sformułowaniu “no i” (często praktykowane przez wielu z nas). A takie nonszalanckie podejście sprawia, że obojętniejemy na wszystko, co się wokół nas dzieje. Nietolerancja, nienawiść, poniżanie słabszych. Wszystko co złe, już kiedyś było. A my nic nie wynosimy z lekcji historii. Ali Smith nie mówi o tym wprost, tworzy piękne literackie ilustracje, z galerią świetnych postaci. Malując ich historie w “Lecie” zatacza koło, dopina ich losy, łączy w zachwycający sposób. Zatacza koło również w stylu – mam wrażenie, że podobnie jak Jesień, Lato jest napisane w sposób najbardziej przystępny, Zima i Wiosna były cięższe w odbiorze, zdarzały się fragmenty nieco mniej zrozumiałe, które niejednego czytelnika skutecznie zniechęciły. Dlatego myślę, że jeżeli ktoś chciałby poznać prozę Ali Smith, to spokojnie może sięgnąć po Lato, nie znając wcześniejszych części. Co z całego serca polecam zrobić.
Ostatni raz niestety spotykam się z rewelacyjną prozą Ali Smith. Skupia ona w swoim cyklu wiele problemów, z jakimi boryka się współczesny człowiek, nie tylko Brytyjczyk. I celnie przedstawia sposób radzenia sobie z nimi, mianowicie lekceważące podejście, które autorka kumuluje w sformułowaniu “no i” (często praktykowane przez wielu z nas). A takie nonszalanckie podejście...
więcej mniej Pokaż mimo toOceniam hurtowo wszystkie książki Witolda Vargasa, które posiadam, bo dziś miałam przyjemność poznać Autora osobiście i uczestniczyć w przepięknych spotkaniach autorskich z uczniami z mojej gminy oraz z osobami niepełnosprawnymi. Witold Vargas stworzył magiczny klimat, dokładnie taki jak w swoich książkach. Nie przeczytałam ich wszystkich od deski do deski, mam je na biurku, co jakiś czas podczytuję, przeglądam przepiękne ilustracje, inspiruję się. Jest pięknie.
Oceniam hurtowo wszystkie książki Witolda Vargasa, które posiadam, bo dziś miałam przyjemność poznać Autora osobiście i uczestniczyć w przepięknych spotkaniach autorskich z uczniami z mojej gminy oraz z osobami niepełnosprawnymi. Witold Vargas stworzył magiczny klimat, dokładnie taki jak w swoich książkach. Nie przeczytałam ich wszystkich od deski do deski, mam je na...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-08
2021-09-23
Ciekawa byłam tej książki, wiedziałam, kto wydał, kto poleca i że raczej na pewno będzie mi przeszkadzać styl, w jakim zanurzona jest ta książka – mianowicie takie rozmowy, takich ludzi, takie zdania może doświadczać i opisywać (tak, żeby nie było pretensjonalnie) tylko i wyłącznie jedna osoba – Mariusz Szczygieł. I rzeczywiście jak zaczęłam czytać o ulicy Szczęśliwej, rosła we mnie pomalutku irytacja, zżymałam się na sposób pisania autora, za bardzo znałam ten sposób, był dla mnie niestety słabszą kopią stylu Szczygła... Dodatkowo u Gardockiego czegoś mi brakowało, żeby domknąć temat, żeby przeżyć ten metafizyczny orgazm. Ale tak było tylko na początku, trochę jeszcze pomruczała we mnie ta jakaś niechęć, trochę jeszcze poburczałam w sobie i stwierdziłam, że dość tego pseudointeligenckiego pierdolenia, najwyższa pora się po prostu cieszyć tymi opowieściami, bo są ciepłe i tak po ludzku serdeczne. Każda mnie w jakiś sposób ujęła, każda niesie ze sobą większy lub mniejszy ładunek emocjonalny. To naprawdę sympatyczna i piękna książka.
Ciekawa byłam tej książki, wiedziałam, kto wydał, kto poleca i że raczej na pewno będzie mi przeszkadzać styl, w jakim zanurzona jest ta książka – mianowicie takie rozmowy, takich ludzi, takie zdania może doświadczać i opisywać (tak, żeby nie było pretensjonalnie) tylko i wyłącznie jedna osoba – Mariusz Szczygieł. I rzeczywiście jak zaczęłam czytać o ulicy Szczęśliwej,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo lubię wyprawy autorów w czasy swojego dzieciństwa, trochę próbują się ze sobą rozliczyć, odszukać siebie, zrozumieć. Spisując i porządkując wspomnienia, kreują to swoje dzieciństwo, miętoszą urywki wspomnień, walczą z tą sknerą, z tym zamkniętym mechanizmem. I sposób, w jaki dany autor to robi, wiele mówi o nim samym. A Lem, tak jak genialnie tworzył światy tak i genialnie przedstawił początek swojego świata. Fajnie mu to wyszło.
Bardzo lubię wyprawy autorów w czasy swojego dzieciństwa, trochę próbują się ze sobą rozliczyć, odszukać siebie, zrozumieć. Spisując i porządkując wspomnienia, kreują to swoje dzieciństwo, miętoszą urywki wspomnień, walczą z tą sknerą, z tym zamkniętym mechanizmem. I sposób, w jaki dany autor to robi, wiele mówi o nim samym. A Lem, tak jak genialnie tworzył światy tak i...
więcej Pokaż mimo to