-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-01-20
2021-04-15
„Niewidzialne życie Addie LaRue” to moja pierwsza książka Victorii Schwab. Wiele razy przymierzałam się do przeczytania któregoś z cykli autorki, ale jakoś było mi nie po drodze. Jednotomowa historia, o której zrobiło się bardzo głośno, okazała się idealnym sposobem na zapoznanie się ze stylem Pani Schwab.
„Jeśli ktoś żyje dość długo, nauczy się, jak odczytywać innych. Otwierać ich jak książki i znajdować podkreślone fragmenty oraz czytać między wierszami.”
Addie to dziewczyna, która mieszka w niewielkiej wiosce, spoglądając krytycznie na życie sąsiadów. Uważa, że dni przeciekają jej przez palce, a świat kurczy wokół niej. Zaaranżowane małżeństwo traktuje jak koniec świata i najgorszą rzecz jaka mogła jej się przytrafić. W dniu ślubu, ostatkiem sił biegnie do lasu, błagając starych bogów o wybawienie. Modlitwa zostaje wysłuchana po zapadnięciu zmroku, a umowa wiążąca duszę dziewczyny, okazuje się być okrutną klątwą. Jak Addie poradzi sobie z zapomnieniem i życiem z dnia na dzień w strachu i niepewności jutra? Czy samotność złamie ją do tego stopnia, że zdecyduje się porzucić duszę i pragnienie wolności?
„Pamiętam, jak spojrzałem na to zdjęcie i zdałem sobie sprawę, że fotografie nie są prawdziwe. Nie zawierają kontekstu, tylko złudzenie, że pokazujesz wycinek życia, ale życie nie składa się z wycinków, jest płynne. Zdjęcia są jak fikcja literacka. Uwielbiałem to w nich. Wszyscy myślą, że fotografie pokazują prawdę, ale w rzeczywistości są tylko bardzo przekonującym kłamstwem.”
Całość jest pisana w trzeciej osobie czasu przeszłego, przeskakując po liniach czasowych. Podążamy głównie ścieżką Addie, chociaż w drugiej połowie książki, poznajemy urywki z życia Henrego, pierwszej osoby, która jest w stanie zapamiętać naszą bohaterkę. Książka jest podzielona na rozdziały i również na sześć części, które w moim odczuciu symbolizują pewne etapy życia Adeline, zmiany jej postawy i uczuć. Główna bohaterka jest bardzo upartą i silną kobietą, która nawet w trudnych momentach próbuje się podnieść i każdego następnego dnia szuka promyczka nadziei w świecie, jakiejś iskry, którą może po sobie pozostawić. Klątwa zdecydowanie ją przytłacza i przemijanie jest jawne, kiedy jej rodzina umiera, a rodzinne miasteczko zmienia się nie do poznania na przestrzeni wieków. Jednak Adeline jest zdeterminowana i mimo podszeptów i chęci poddania się, nie ulega pokusie i staje w równej walce z demonem, który pragnie jej upadku. Luc to bardzo specyficzna postać, trochę mroczna, trochę samotna, nie do końca ludzka i niejednoznaczna. Mimo, że pozornie jest na wygranej pozycji to przez wieki prowadzi z Adeline wyrównaną grę, dzięki której poznaje determinację bohaterki i chyba nawet w pewien sposób ją podziwia. Mechanika tej relacji była bardzo dobrze odegrana i żałowałam, że jest jej tak mało. Ostatnią z gamy bardziej nakreślonych postaci jest Henry, chłopak, który jako pierwszy jest w stanie zapamiętać bohaterkę, przełamując w przedziwny sposób jej klątwę. Ich relacja polega na otrzymaniu od drugiej osoby tego najprostszego uczucia, którego oboje podświadomie pragną.
„W jednej chwili sól, w następnej miód, a każdy z tych smaków ma ukryć truciznę.”
Całość książki jest powolna i kiedy skaczemy pomiędzy XVIII wiekiem i historią współczesną, warto nadmienić, że otrzymamy bardzo wiele barwnych opisów i niewiele dialogów. Nie było to dla mnie męczące, ale przy książce liczącej 600 stron, dla niektórych może to być ważny element. Czasem rzeczywiście zastanawiałam się, czy ucięcie kilku z tych historii o podobnym schemacie i skrócenie książki, nie byłoby dla niej korzystniejsze, ale mimo wszystko uważam, że bogactwo języka i malowniczość opisów była dużym plusem i pozwalała na przyspieszenie czytania. Nie jest to powieść, która bazuje na wielu zaskakujących wydarzeniach. Raczej to taka przeprawa dotycząca znaczenia miłości i wpływu jaki pozostawiamy na świat. Miło spędziłam z nią czas i mimo, że nie była to pozycja idealna, to osoby, które lubią historie bardziej ewoluujące poprzez bohaterów niż skomplikowaną fabułę, powinny być zadowolone.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Niewidzialne życie Addie LaRue” to moja pierwsza książka Victorii Schwab. Wiele razy przymierzałam się do przeczytania któregoś z cykli autorki, ale jakoś było mi nie po drodze. Jednotomowa historia, o której zrobiło się bardzo głośno, okazała się idealnym sposobem na zapoznanie się ze stylem Pani Schwab.
„Jeśli ktoś żyje dość długo, nauczy się, jak odczytywać innych....
2021-05-14
Booktube dopadł i mnie, więc pośród morza książek polecanych na zagranicznych kanałach, kilka razy pojawił się tytuł „Narzeczona ducha” od Yangshe Choo. Pomyślałam, że jest to książka, która powinna przypaść mi do gustu, ze względu na wątek fantastyczny, a przede wszystkim podróżowanie po zaświatach.
Lata 90-te XIX wieku w Malajach to miejscu styku wielu kultur. Poznajemy historię młodej dziewczyny Li Lan, która wraz ze swoim ojcem mieszka w zaniedbanej posiadłości. Finanse idą źle od śmierci pani domu, przez co córka może mieć problemy z zamążpójściem. Znamienity ród Lim składa jednak niecodzienną ofertę matrymonialną. Chcą aby dziewczyna poślubiła ich zmarłego syna. Na domiar złego Li Lan dręczą koszmary w których przenosi się do świata zmarłych i jest nawiedzana przez niedoszłego narzeczonego. Jak potoczy się dalej historia dziewczyny, która będzie próbowała odzyskać życie, błąkając się po tajemniczych zaświatach w poszukiwaniu odpowiedzi?
„Drżałam jednak na myśl o porzuceniu tego świata. Zostawiłam zbyt wiele niedokończonych spraw – moja dusza była pełna niespełnionych pragnień i tęsknot.”
Całość jest podzielona na cztery części odzwierciedlające etapy podróży głównej bohaterki, jej rozterki i powolne dojrzewanie w rozumieniu świata i własnych pragnień. Narracja odbywa się w pierwszej osobie czasu przeszłego, jedynie z punktu widzenia Li Lan. Bardzo dobrze czyta się jej przemyślenia, obserwacje czy ocenę sytuacji. W malowniczych opisach uzyskujemy więcej informacji o strukturze społecznej czy stykaniu się różnych kultur i obyczajów tamtejszego obszaru geograficznego. Myślę, że całość jest wyważona, ale ja zazwyczaj chłonę ciekawe opisy, które przybliżają mi otoczenie w jakim dzieje się akcja. Mamy też dialogi, snucie zamierzchłych historii, znaczenia życia pozagrobowego, czczenia przodków i składania ofiar. Sama bohaterka jest w moim odczuciu osobą bardzo silną, która dobrze radzi sobie w większości sytuacji i nie ma tendencji do popadania w beznadzieję i poddawania się. Poboczni bohaterowie też są dosyć wyraziści i można ich nienawidzić bądź kochać, ale ich wkład w fabułę i rozwój bohaterki jest przelotny, a sama Li Lan wykonuje lwią część pracy w zrozumieniu wartości życia i wyborów dorosłości.
„W dzieciństwie często słyszałam baśnie o lungach: wielkich panach, którzy sprowadzali deszcz i władali morzami. Czasami pojawiali się pod postacią wspaniałych stworów, kiedy indziej mężczyzn w królewskim majestacie lub pięknych kobiet. Niekiedy brali sobie za żony lub kochanki ludzkie istoty. Sam cesarz Chin utrzymywał, że jest potomkiem smoków, i kazał je haftować na swych szatach.”
Pierwsza część książki, nakreślenie akcji i ten wstęp, który zakotwiczył historię, trochę mnie znużył. Kiedy jednak fabuła została popchnięta dalej, do Równin Umarłych, demonów o głowach byków czy głodujących upiorów, a pośród tego wszystkiego wchodziliśmy głębiej w intrygę, robiło się coraz ciekawiej. Miałam taki dreszczyk, lekkie popchnięcie do dalszego czytania, aby dowiedzieć się jak historia się zakończy. Jest to typ książki, w którym nie brakuje zwrotów akcji i sytuacji podnoszących ciśnienie. Jest napisana w satysfakcjonujący sposób, a niektóre pomysły autorki bardzo trafione. Chociażby spalanie ofiar pogrzebowych. Jeśli rodzina spali w twoim imieniu kilka papierowych koni, będziesz mógł w zaświatach korzystać z nich jak wiernych sług, które wszędzie cię przetransportują. Chyba poleciłam wystarczająco? ;)
http://angeliconpoint.blogspot.com/
Booktube dopadł i mnie, więc pośród morza książek polecanych na zagranicznych kanałach, kilka razy pojawił się tytuł „Narzeczona ducha” od Yangshe Choo. Pomyślałam, że jest to książka, która powinna przypaść mi do gustu, ze względu na wątek fantastyczny, a przede wszystkim podróżowanie po zaświatach.
Lata 90-te XIX wieku w Malajach to miejscu styku wielu kultur. Poznajemy...
2022-09-22
Książkę „Cyrk Nocy” kupiłam za miliony monet, bo od premiery w 2012 roku minęło już trochę czasu. Zainteresowałam się nią przede wszystkim kiedy okazało się, że sporo osób wskazuje ją jako swoją ulubioną książkę, albo książkę roku.
„Dobro i zło są dużo bardziej skomplikowane niż księżniczka i smok lub wilk i ubrana na czerwono dziewczynka.”
Wydaje mi się, że stworzenie zarysu fabuły tej książki jest bardzo trudne, bo całość jest dość mocno złożona. Mamy dwóch bohaterów, magicznych i tajemniczych, którzy postanowili wystawić swoich zawodników do niejasnego starcia, które ma się odbyć na ustalonej arenie. Jakiś czas później Celia Bowen zostanie iluzjonistką w cyrku stworzonym przez pana Lafevre, a jej przeciwnikiem okaże się jego asystent – Marco. Nie wiemy na czym konkretnie polega rozgrywka, podobnie jak bohaterowie, błądzący po zaczarowanym świecie, wyczekując końca niejasnego starcia. Mamy tutaj przeskoki czasowe, magiczne przedmioty, kobietę gumę i namiot akrobatów. Mamy też bohaterów stojących w cieniu, niepewnych swojego miejsca w świecie, który pozostaje niezmienny mimo upływu czasu. Autorka nawet stosuje zabieg, który ma samego czytelnika wprowadzić w nastrój oglądania cyrkowych dziwów.
„Nieważne, co będzie mówił ten twój cały ojciec, i nieważne, jak głośno to będzie mówił. Zapomina, że on też był kiedyś czyimś marzeniem.”
Książka jest prowadzona w tajemniczy sposób i mimo magii, wprowadza nutkę niepokoju w odpowiednich ustępach. Pojawia się uczucie, rozdarcie bohaterów, którzy nie wiedzą gdzie powinna leżeć ich lojalność i jak zakończyć niejasne starcie. Z pozoru niegroźne wydarzenia mogą odwrócić się i negatywnie wpłynąć na otoczenie i ludzi, do których Celia i Marco się przywiązali i których nie chcieliby skrzywdzić pochopnymi wyborami. Naprawdę świetnie się to czyta i w opisach autorki wyczuwa się tą baśniowość i tajemniczość. Polecam serdecznie :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książkę „Cyrk Nocy” kupiłam za miliony monet, bo od premiery w 2012 roku minęło już trochę czasu. Zainteresowałam się nią przede wszystkim kiedy okazało się, że sporo osób wskazuje ją jako swoją ulubioną książkę, albo książkę roku.
„Dobro i zło są dużo bardziej skomplikowane niż księżniczka i smok lub wilk i ubrana na czerwono dziewczynka.”
Wydaje mi się, że stworzenie...
2021-12-06
„Mam na imię Jutro” to książka, która zainteresowała mnie w pierwszej kolejności okładką, następnie zaklasyfikowaniem do fantastyki, a kiedy dowiedziałam się, że całość jest opowiedziana oczami psa, zupełnie przepadłam.
„Najwspanialsza cecha naszego gatunku jest zarazem jego największą słabością: ufność, silniejsza niż rozum, niż logika, niż wszystko inne.”
Jutro wraz ze swoim panem wędruje przez dziesięciolecia na dwory królów, zwiedzając odległe kraje i oferując usługi lecznicze. Zachwycają się pięknem architektury, wynalazków, muzyki i oszukując czas, niezmiennie towarzysząc sobie w różnych przygodach. Jednak tajemniczy człowiek z przeszłości zawsze rzuca na nich cień, tak, że muszą oglądać się za siebie z przestrachem, do momentu, w którym zostają rozłączeni.
„- Jesteś urocza – oznajmia Sporco, wydymając pierś. Suka odsłania zęby.
- Rozerwę cię na kawałki, łapa po łapie – odpowiada, warcząc groźnie.
- Po prostu urocza – powtarza Sporco.”
Narracja tak jak już wspomniałam, odbywa się w pierwszej osobie czasu przeszłego z punktu widzenia Jutra. Przemieszczamy się pomiędzy dwiema liniami czasowymi. W jednej z nich pan i jego wierny towarzysz są razem przez okres około dziewięćdziesięciu lat, aby w konsekwencji zostać rozłączeni przez ponad stulecie. Podczas wycieczki do Wenecji w celu obejrzenia nowopowstałej katedry, Valentyn znika, ale nasz wierny pies zgodnie ze słowami „Jeśli się zgubimy, mój czempionie, czekaj na mnie tutaj, przy drzwiach”, nie opuszcza przez 127 lat okolic katedry. Kolejną ważną postacią jest Vilder, tajemniczy człowiek z dawnych czasów, który również posiada dar życia przez wieki, jednakże po niefortunnym wydarzeniu, zasnuwa go zemsta, która gna go po Europie w poszukiwaniu pozostałej dwójki bohaterów. Jako, że narracja odbywa się z punku widzenia zwierzęcia, interakcje z innymi psami również mają spore znaczenie i porzucony kundelek Sporco, wspiera Jutro w jego poszukiwaniach i kolejnych przygodach. Sposób opowiadania historii jest naprawdę czymś bardzo ważnym w tej książce i w moim odczuciu pies jako narrator najlepiej miał pokazać pewne skrajności w zachowaniach ludzi, bezsensowność wojny i okrucieństwa. Istoty zdolne do tak niesamowicie pięknych rzeczy, twórczości, muzyki, z drugiej strony rozrywają się na strzępy w niedorzecznych wojnach. Na przestrzeni książki wspominamy wiele znakomitych nazwisk jak Da Vinci, Mozart, Napoleon, które znajdują się w tle międzyepokowego życia naszych bohaterów, ale wplecenie tak zgrabnie tych wspaniałych dzieł czy muzyki, jeszcze bardziej pozwala zobaczyć pewne kontrasty, które autor wyraźnie zaznacza.
„Czasami dotykają nas wydarzenia o tak wielkiej wadze, że staja się osią naszej egzystencji, punktem podparcia, na którym balansuje nasze życie – a wtedy zmieniamy się, nawet nie zauważając tego, w całkiem inne stworzenia.”
Całość jest naprawdę wzruszającą historią o przebaczaniu, przyjaźni, poświęceniu i znajdowaniu radości w życiu, które może być bardzo ulotne. Zżyłam się z bohaterami i śledziłam akcję z zapartym tchem. Nie ukrywam, że kilka łez spłynęło mi po policzkach. Uważam, że to literatura, która skłania do przemyśleń i wielu osobom może się spodobać. Nie bójcie się łatki ‘fantastyki’, jeśli to nie wasze klimaty, bo tak naprawdę bliżej całości do literatury pięknej i w dodatku ze wspaniałym przesłaniem.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Mam na imię Jutro” to książka, która zainteresowała mnie w pierwszej kolejności okładką, następnie zaklasyfikowaniem do fantastyki, a kiedy dowiedziałam się, że całość jest opowiedziana oczami psa, zupełnie przepadłam.
„Najwspanialsza cecha naszego gatunku jest zarazem jego największą słabością: ufność, silniejsza niż rozum, niż logika, niż wszystko inne.”
Jutro wraz ze...
2023-12-05
„Dom sióstr marnotrawnych” to książka w której zakochałam się od pierwszej strony, co nie zdarza mi się często. Historia trzech sióstr, które zniknęły z ruchliwej ulicy, dosłownie sprzed nosa rodziców, aby odnaleźć się po miesiącu, była tajemnicza i miała niesamowity klimat.
Grey, Viviv i Iris zdają się wpływać na otoczenie i wykorzystywać swoje moce w różny sposób. Fakt, że po odnalezieniu, ich włosy zmieniły kolor na biały i aura tajemniczości otaczała dziewczynki, sprawił że stały się popularną historią, szeroko omawianą w mediach. Po latach, najstarsza siostra jest znaną modelką i projektantką mody, natomiast jej nagłe zniknięcie sprawia, że dwie młodsze dziewczyny, próbując ją odnaleźć, same popadają w niebezpieczeństwo, a przy okazji dowiadują się potencjalnych strzępków informacji, które mogą być powiązane z ich zniknięciem sprzed lat.
Bardzo malowniczy język i taka aura tajemniczości, legend i podań, a z drugiej strony klimat grozy, rozkładu i czyhającej śmierci, przyciąga zdecydowanie. Dobry pomysł, wykonanie i nie ukrywam, że nie spodziewałam się zakończenia. Serdecznie polecam :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Dom sióstr marnotrawnych” to książka w której zakochałam się od pierwszej strony, co nie zdarza mi się często. Historia trzech sióstr, które zniknęły z ruchliwej ulicy, dosłownie sprzed nosa rodziców, aby odnaleźć się po miesiącu, była tajemnicza i miała niesamowity klimat.
Grey, Viviv i Iris zdają się wpływać na otoczenie i wykorzystywać swoje moce w różny sposób. Fakt,...
2023-09-22
„Tak właśnie przegrywasz Wojnę Czasu” jest najbardziej niespodziewaną książką od lat. Nie spodziewałam się, że ta historia aż tak mnie wciągnie, a okazała się piękna, magiczna i po prostu wspaniała. Dwie agentki Red i Blue, pochodzące z dwóch wrogich agencji zmieniających wydarzenia w czasie, zaczynają ze sobą korespondować i zawiązywać niesamowitą więź. Zatopienie Atlantydy, morderstwo Cezara czy wyplatanie wianków, nawet najmniejsze rzeczy na granicach czasu mogą wpływać na wydarzenia w danym czasie, planecie czy iteracji wszechświata. I między tym wszystkim są dwie kobiety, które z bycia wrogami, przechodzą ku chęci bronienia tej drugiej. Pięknie i tajemniczo napisana książka, w której naprawdę wszystko się niesamowicie składa. Trafiła do moich ulubionych i bardzo się cieszę, że zdecydowałam się ja kupić i przeczytać.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Tak właśnie przegrywasz Wojnę Czasu” jest najbardziej niespodziewaną książką od lat. Nie spodziewałam się, że ta historia aż tak mnie wciągnie, a okazała się piękna, magiczna i po prostu wspaniała. Dwie agentki Red i Blue, pochodzące z dwóch wrogich agencji zmieniających wydarzenia w czasie, zaczynają ze sobą korespondować i zawiązywać niesamowitą więź. Zatopienie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-22
Nie mogę wręcz uwierzyć, że byłam prawie pewna, że "Red, White and Royal Blue" będzie pretensjonalne, sztampowe i mało oryginalne. Jednak szukając audiobooka do sprzątania i tym podobnych czynności, zazwyczaj sięgam po romanse, które są łatwe w odbiorze i zazwyczaj mniej skomplikowane.
W książce główne postaci to syn Pani Prezydent Stanów Zjednoczonych Alex, z punktu widzenia którego śledzimy akcję, oraz książę Walii, Henry. Mężczyźni poprzez niefortunne wydarzenie na ślubie następcy tronu, muszą wyjść z twarzą z tego 'pijarowego' koszmarku i udawać przyjaciół. Akcja nie skupia się jedynie na romansie, ale również pokazuje życie w świetle jupiterów, kiedy nie możesz być sobą, a musisz się dopasować do wymogów narzuconych przez rodzinę. Matka Alexa pracuje nad kampanią reelekcyjną, a Henry jest przytłoczony ukrywaniem swojej seksualności, która nie współgra z wizją rodziny królewskiej. Uczucie i związek, który się tutaj zawiązuje, zostaje poddany wielu próbom, tym bardziej, że rozwija się w czasie pełnego zainteresowania mediów i paparazzi.
Na pierwszy rzut oka można by się spodziewać, że dostaniemy typowy love-hate, ale nic bardziej mylnego. Dostajemy poszukiwanie własnej seksualności, akceptacji, dokonywanie wyborów popchniętych niepewnością, strachem, ale z drugiej strony miłością i odwagą. Alex i Henry to moja najukochańsza para i jak tylko słyszałam „kochanie”, „skarbie”, po prostu się rozpływałam. Czyli ta warstwa miłosna ma duże pole do popisu, ale mamy też wątki kampanii prezydenckiej, wewnętrznych animozji w rodzinie Alexa, a także ciężkie brzemię po stronie Henrego. Warto nadmienić, że otrzymujemy co najmniej kilka scena przy których krew szybciej płynie w żyłach. Gorąco polecam!
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Nie mogę wręcz uwierzyć, że byłam prawie pewna, że "Red, White and Royal Blue" będzie pretensjonalne, sztampowe i mało oryginalne. Jednak szukając audiobooka do sprzątania i tym podobnych czynności, zazwyczaj sięgam po romanse, które są łatwe w odbiorze i zazwyczaj mniej skomplikowane.
W książce główne postaci to syn Pani Prezydent Stanów Zjednoczonych Alex, z punktu...
2022-01-07
Rozpoczęłam rok pod mianem rekordów, jako, że trylogię Okrutnego Księcia zakończyłam konkretnie w tydzień. Jedyne 1179 stron zamknęła „Królowa Niczego”, która podobała mi się najbardziej i podołała podsumowaniu historii.
Jude na początku historii przebywa w śmiertelnym świecie, czując się przygnębiona i odrętwiała. Przyjmuje drobne zlecenia, aby zdobyć pieniądze i wyleguje się przed telewizorem. Jednak prośba jej siostry Taryn, którą ma udawać przed dworem, pcha bohaterkę na powrót w polityczne intrygi i coraz bliższą wizję wojny.
„Jak dobrze walczyć z kimś innym niż tylko z samą sobą.”
Kontynuujemy ten sam typ narracji, w którym Jude opowiada nam historię. Kobieta wiele przeszła, czuje się słaba i zdradzona, ale niewiele trzeba aby znowu otrzymała szansę do skopania kilku tyłków. Myślę, że jej postać jest naprawdę dobrze poprowadzona, silna i zdeterminowana, ale nie pozbawiona strachu i niepewności, z którymi musi walczyć równie stanowczo jak ze swoimi przeciwnikami. W tym podsumowaniu jej relacje z członkami rodziny, siostrami, przybranym ojcem, stają się bardziej intensywne, a nieporozumienia są spychane na dalszy plan, na rzecz wybaczania. Relacja z Cardanem jest bardzo dobrze poprowadzona w moim odczuciu i naprawdę z zapartym tchem czekałam na sceny tej pary.
„Zastanawiam się nad tym. Jak to jest, kiedy ktoś zabija i zabija, bez końca, kiedy wokół jego serca twardnieje skorupa. (..) Pytanie brzmi, czy i ja mam taki lód w sercu.”
Fabularnie znowu mamy zasadzki, zdrady, widmo wojny, klątw i tragicznych śmierci. Akcja toczy się okrutnie szybko i właściwie nie mamy chwili na odsapnięcie tak pędzimy do przodu w tym finale. Jest to dla mnie pozytyw, chociaż uważam, że chwila oddechu by nie zaszkodziła i nawet ucieszyłabym się na rozszerzenie lektury o jakieś 50 stron. Fanom love-hate relationship, fantastyki z szybką akcją i dobrej budowy świata i postaci, serdecznie polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Rozpoczęłam rok pod mianem rekordów, jako, że trylogię Okrutnego Księcia zakończyłam konkretnie w tydzień. Jedyne 1179 stron zamknęła „Królowa Niczego”, która podobała mi się najbardziej i podołała podsumowaniu historii.
Jude na początku historii przebywa w śmiertelnym świecie, czując się przygnębiona i odrętwiała. Przyjmuje drobne zlecenia, aby zdobyć pieniądze i wyleguje...
2017-06-28
Thomas Hardy urzekł mnie swą powieścią już od pierwszych stron. Jego malownicze opisy postaci i krajobrazów wręcz oczarowują czytelnika. "Z dala od zgiełku" to jedna z książek bardziej wymagających. Nie jest może napisana lekko i zwiewnie, ale z dużą dozą refleksji i przemyśleń. Postacie są w niej zarysowane w bardzo wyrazisty i ciekawy sposób, a różne odmiany miłości, która gra pierwsze skrzypce, są pokazana w sposób iście ponadczasowy. Wchłonęłam całość i nie ukrywam, że może kiedyś jeszcze do niej wrócę.
Polecam czytelnikom, którzy lubią barwne opisy przyrody, bogate słownictwo i porównania literackie, które tu królują. Natomiast osobom które cenią wartką akcję i dialogi, pozycja ta raczej nie przypadnie do gustu.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Thomas Hardy urzekł mnie swą powieścią już od pierwszych stron. Jego malownicze opisy postaci i krajobrazów wręcz oczarowują czytelnika. "Z dala od zgiełku" to jedna z książek bardziej wymagających. Nie jest może napisana lekko i zwiewnie, ale z dużą dozą refleksji i przemyśleń. Postacie są w niej zarysowane w bardzo wyrazisty i ciekawy sposób, a różne odmiany miłości,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-03-22
Sama nie wiem co pierwotnie przekonało mnie do „Siedmiu Mężów…”, być może zderzenie świata popkultury z opowiedzeniem historii życia na kartach powieści, a może z drugiej strony odpowiedź na pytanie, które musiała zadawać sobie autorka – kogo tak naprawdę kochała Evelyn Hugo?
„Zawsze fascynowało mnie to, że rzeczy jednocześnie mogą być prawdą i fałszem, że ludzie mogą mieć w sobie dobro i zło, że można kochać w sposób cudownie bezinteresowny, a jednocześnie pragnąć kogoś sobie podporządkować.”
Książka jest pisana w niesamowity sposób, bardzo długie rozdziały, w których Evelyn opowiada swoją historię, przeplatają się z fragmentami artykułów, które napędzały ją do działania, bądź były skutkiem drobnych manipulacji. Fabuła i jej tkanie poprzez otrzymywanie nowych ról, Oscary, związek bohaterki z ludźmi, którzy mogli pomóc jej w karierze, w zgrabny sposób pokazuje jak osoby ciągle obserwowane, będące na świeczniku, muszą uważać na każdy krok, aby nie zostać odrzucone przez opinię publiczną. Oprócz naszej tytułowej Evelyn, mamy postać dziennikarki Monique, która zgodziła się spisać historię życia aktorki po jej śmierci. Sama znajduje się w miejscu, w którym wisi nad nią cień rozwodu, a mąż przeprowadził się na drugi koniec Ameryki. Wiemy, że kobiety muszą być w jakimś stopniu związane, ale odpowiedzi na nurtujące nas pytania zostają przekazane na sam koniec.
„Złamane serce to strata. Rozwód to kawałek papieru.”
Czytanie tej książki to była niesamowita uczta. Dużo emocji, trudnych decyzji, które są opisane z dogłębną analizą postaci i ich motywacji. Coś tak dobrego i przemyślanego nie zdarza się często i nie ukrywam, że była to jedna z tych książek, w których po prostu nie mogłam się oderwać, musiałam czytać dalej, nawet jeśli do pracy miałabym wstawać na rzęsach. Myślę, że „Siedmiu mężów…” to historia często tragiczna, miejscami dająca nadzieję i pozwalająca na analizę własnego postrzegania uprzedzeń i miłości jako takiej. Zaklasyfikowanie tej książki to gdzieś pomiędzy literaturą współczesną, obyczajową i romansem, co nie jest zazwyczaj moim pierwszym wyborem, a mam wrażenie, że byłabym w stanie po nią sięgnąć, kolejny, kolejny i kolejny raz. W moim odczuciu ta lektura to po prostu konieczność.
„A potem tata umarł, a ja poczułam się tak, jakbym w połowie składała się z mamy, a w drugiej połowie ze straty. Z części, która została mi odebrana i bez której czułam się niekompletna.”
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Sama nie wiem co pierwotnie przekonało mnie do „Siedmiu Mężów…”, być może zderzenie świata popkultury z opowiedzeniem historii życia na kartach powieści, a może z drugiej strony odpowiedź na pytanie, które musiała zadawać sobie autorka – kogo tak naprawdę kochała Evelyn Hugo?
„Zawsze fascynowało mnie to, że rzeczy jednocześnie mogą być prawdą i fałszem, że ludzie mogą mieć...
2021-11-02
„Mexican Gothic” to książka, która znalazła się na mojej liście ‘do przeczytania’ jeszcze w opcji anglojęzycznej, z powodu dobrych ocen i zachęcającej fabuły. Kiedy zobaczyłam, że Wydawnictwo Kobiece zaproponowało polską wersję w okolicach Halloween, natychmiast zamówiłam swój egzemplarz.
„(..) kobiety muszą być lubiane, bo inaczej mają ciężko. Nielubiana kobieta to suka, a suka raczej niczego nie osiągnie: zamykają się przed nią wszystkie drzwi.”
Noemi jest młodą, beztroską kobietą, która porzuca uroki dużego miasta na rzecz Wysokiego Dworu, będącego odizolowaną posiadłością u zbocza góry. Odwiedza kuzynkę, która niedawno wyszła za mąż i poprosiła o pomoc w bardzo dziwnym liście. Kiedy młoda kobieta dociera na miejsce, zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a mąż Cataliny, utrzymuje, że to tylko gruźlica i nie ma powodów do niepokoju. Jakie sekrety skrywa ta odcięta od świata rodzina i czy Noemi będzie w stanie pomóc kuzynce?
„Małżeństwo nie mogło przypominać tych namiętnych romansów, o których czytywało się w książkach. Właściwie uważała je za kiepski interes. Mężczyźni byli tacy troskliwi i uprzejmi, kiedy zalecali się do kobiety, zapraszając ją na przyjęcia i przysyłając kwiaty, ale gdy ją poślubiali, kwiaty więdły.”
Całość jest prowadzona w narracji trzecioosobowej, z punktu widzenia Noemi. Język jest prosty, a zarazem barwny, który sprawia, że całość czyta się szybko. Opisy dworu, jego wnętrz czy cmentarza wyłaniającego się z mlecznej mgły, są tajemnicze, estetyczne i pomagają umiejscowić akcję i bohaterów. Z powieści przebija estetyka filmów kostiumowych, ludzi wysokourodzonych i konwenansów, skontrastowana ze swobodą bohaterki. Noemi to bardzo silna postać, która została poniekąd wrzucona do paszczy lwa. Mąż kuzynki ma decydujące zdanie, a złapana w pułapkę kobieta, nie wie jak wyrwać Catalinę ze szponów tej dziwnej rodziny. Senior rodu, starsza kobieta, dwóch młodych mężczyzn i niewidzialna służba, to jedyni mieszkańcy Dworu, a zarazem postaci, które są bardziej widoczne i istotne dla fabuły. Pozostali bohaterowie służą chwilowemu rozluźnieniu, dopowiedzeniu fragmentów historii czy neutralnej wstawki. Mąż Cataliny, Virgil, to przystojny mężczyzna, a zarazem cwany typ i jak przypuszczała rodzina Noemi, zainteresowany jedynie pieniędzmi kuzynki. Brak prądu i zniszczone, zapleśniałe wnętrza wiekowego domostwa, mogłyby popierać ten wniosek. Natomiast jego młodszy kuzyn, Francis, bardzo spokojny, nieśmiały, ale zarazem ciepły człowiek, kompletnie kontrastuje z dziwną oschłością i wyrachowaniem pozostałych domowników. Każda postać się broni, ma swoje pięć minut, spójny charakter i szczególne cechy, co zasługuje na ogromny plus.
„(..) tapeta była śliska jak naprężony mięsień, a podłoga pod stopami wilgotna i miękka. To była rana. Wielka rana, po której stąpała; ściany też były ranami. Tapeta obłaziła, odsłaniając przyprawiające o mdłości organy zamiast cegieł czy drewnianych desek. Żyły i tętnice zatkane tajemniczymi okrucieństwami.”
Sposób narracji, powolne wprowadzenie i niesamowity klimat, sprawiały, że nie mogłam oderwać się od czytania. Sama fabuła była bardzo ciekawa i w drugiej połowie książki zdecydowanie przytłaczająca i mroczna. Porównanie do Lovecrafta, który głównie pracuje stwarzaniem klimatu, w moim odczuciu jak najbardziej trafne. Spójność postaci, historii i otoczki mrocznego dworu, spaja wszystko idealnie. Zakończenie jak najbardziej satysfakcjonujące, a bardzo przemyślana szata graficzna polskiego wydania dodaje jedynie uroku. Bardzo pozytywne zaskoczenie i serdecznie polecam ;)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Mexican Gothic” to książka, która znalazła się na mojej liście ‘do przeczytania’ jeszcze w opcji anglojęzycznej, z powodu dobrych ocen i zachęcającej fabuły. Kiedy zobaczyłam, że Wydawnictwo Kobiece zaproponowało polską wersję w okolicach Halloween, natychmiast zamówiłam swój egzemplarz.
„(..) kobiety muszą być lubiane, bo inaczej mają ciężko. Nielubiana kobieta to suka,...
Książkę pożyczyłam od kolegi, który szczerze mi ją polecił. Lubię fantastykę, również w humorystycznej odsłonie. Ta książka zaskoczyła mnie niesamowicie pozytywnie. Śmiałam się od początku do końca, przemierzając tunele kopalni z krasnoludami, którym zwaliły się na głowę niezliczne problemy. Elfka poślubiła krasnoluda, a spod ziemi wyrastają wampiry i smoki. Przednia zabawa, wartka akcja i ciekawe postacie. Jeśli wpadnie Wam w ręce, to koniecznie przeczytajcie.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książkę pożyczyłam od kolegi, który szczerze mi ją polecił. Lubię fantastykę, również w humorystycznej odsłonie. Ta książka zaskoczyła mnie niesamowicie pozytywnie. Śmiałam się od początku do końca, przemierzając tunele kopalni z krasnoludami, którym zwaliły się na głowę niezliczne problemy. Elfka poślubiła krasnoluda, a spod ziemi wyrastają wampiry i smoki. Przednia...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie mogę się powstrzymać przed wstawieniem 10 gwiazdek. Jest to moja ulubiona książka już od lat. Kossakowska tak świetnie splotła opisy potyczek, postacie i wątki, które tak idealnie do siebie pasują, że nie da się nic dodać do tej pozycji. Nawet nie próbowałabym się do czegokolwiek przyczepić. Uważam jednak, że Siewca powinien zakończyć się na tej jednej książce, ponieważ ma się wrażenie że jest to historia już zamknięta, nie pozostawiająca zbyt wiele do dalszych rozważań.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Nie mogę się powstrzymać przed wstawieniem 10 gwiazdek. Jest to moja ulubiona książka już od lat. Kossakowska tak świetnie splotła opisy potyczek, postacie i wątki, które tak idealnie do siebie pasują, że nie da się nic dodać do tej pozycji. Nawet nie próbowałabym się do czegokolwiek przyczepić. Uważam jednak, że Siewca powinien zakończyć się na tej jednej książce, ponieważ...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jedna z moich ulubionych książek, do dziś z przyjemnością rozpamiętuję historię, którą opowiada. Profesor nadzorujący wykopaliska we Francji, znika i na ratunek może mu przyjść jedynie grupa współpracowników, którzy za pomocą specjalnego urządzenia, które rozłoży ich na części pierwsze (dosłownie) udadzą się do wieku XIV. Już na początku opisane zagadnienia fizyczne, są tak ciekawie przedstawione, że dla laika w dziedzinie, brzmi to bardzo dobrze. Opisy przestrzeni, zamków, zwyczajów i wszystko wokół daje nam naprawdę magiczną otoczkę. Następnie mamy aspekty historyczne i wątek miłosny, którego zakończenie to istna wisienka na torcie. Jeżeli lubicie powieści z elementami historycznymi i wspaniałymi zamkami, a z drugiej strony, nowinkami technicznymi, suspensem i wartką akcją, to nie zawiedziecie się.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Jedna z moich ulubionych książek, do dziś z przyjemnością rozpamiętuję historię, którą opowiada. Profesor nadzorujący wykopaliska we Francji, znika i na ratunek może mu przyjść jedynie grupa współpracowników, którzy za pomocą specjalnego urządzenia, które rozłoży ich na części pierwsze (dosłownie) udadzą się do wieku XIV. Już na początku opisane zagadnienia fizyczne, są tak...
więcej mniej Pokaż mimo to
'Intruza' dostałam w prezencie i jako, że po sadze 'Zmierzch', nie byłam zachęcona kolejną pozycją Stephanie Meyer, to muszę przyznać, że miło się zaskoczyłam. Historia mi się podobała, czytało się szybko i płynnie. Postacie były ciekawe, a świat jaki przedstawiła autorka, spójny. Myślę, że mimo wszystko książka bardziej spodoba się dziewczynom ze względu na miłosne wątki, ale nie do końca. Opowiedziałam i przeczytałam kilka fragmentów mojemu chłopakowi i stwierdził że mu się podoba. Pozycja warta uwagi i myślę, że widać poprawę w stylu pisarskim autorki. Oby tak dalej.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
'Intruza' dostałam w prezencie i jako, że po sadze 'Zmierzch', nie byłam zachęcona kolejną pozycją Stephanie Meyer, to muszę przyznać, że miło się zaskoczyłam. Historia mi się podobała, czytało się szybko i płynnie. Postacie były ciekawe, a świat jaki przedstawiła autorka, spójny. Myślę, że mimo wszystko książka bardziej spodoba się dziewczynom ze względu na miłosne wątki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-18
Książka "Wybrana" Naomi Novik jest przykładem wspaniałej, przemyślanej i ciekawie przedstawionej historii fantastycznej.
Autorka powieści ma polskie korzenie, więc główna bohaterka nazywa się Agnieszka, a akcja roztacza się w królestwie Polnii, walczącej z Rusją, co jest pierwszym punktem, który zachęcił mnie do przeczytania tej książki.
Okładka i pierwsze kilka rozdziałów utrzymywało mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z lekką, bajkową historią. Nic bardziej mylnego, ponieważ im dalej rozwijała się akcja, tym więcej mroku, cienia i niepokojącej aury wyziewało ze złowieszczego Boru i kolejnych stronic powieści.
Złapałam się na tym, że wciągnęłam się do tego stopnia, że każdy moment poświęcałam na to, żeby dowiedzieć się jak to się skończy, co się stanie, czy bohaterzy wyjdą z tragicznych sytuacji obronną ręką.
Opis magii i zaklęć, tkania obrazów był oryginalny i ciekawy, także jest to kolejny punkt, który należy podkreślić od strony fabularnej. Jeśli chodzi natomiast o strukturę powieści to składa się ona głównie z opisów (około 95%), co może nie odpowiadać wielu czytelnikom, jednak te opisy są tak malownicze i ciekawe, że nie przeszkadzało mi to nawet przez chwilę.
Podsumowując, polecam serdecznie :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książka "Wybrana" Naomi Novik jest przykładem wspaniałej, przemyślanej i ciekawie przedstawionej historii fantastycznej.
Autorka powieści ma polskie korzenie, więc główna bohaterka nazywa się Agnieszka, a akcja roztacza się w królestwie Polnii, walczącej z Rusją, co jest pierwszym punktem, który zachęcił mnie do przeczytania tej książki.
Okładka i pierwsze kilka rozdziałów...
2020-01-07
Okres świąteczny właściwie przeminął, a ja odkładałam lekturę książki Magdaleny Witkiewicz z bliżej nieokreślonych powodów. Zazwyczaj listopad i grudzień to premiery tematyczne pełne choinek, bombek i przesłodzonego romansu. Trudno w tym gąszczu nowości wyłuskać coś wartego przeczytania i plecenia, książki z którą naprawdę miło spędzimy czas. No bo czym tu się kierować? Śliczną okładką? Raz tak zrobiłam, nie wypaliło. Znanym nazwiskiem autora? Kolejne pudło. A „Uwierz w Mikołaja” to był taki traf, który kilkakrotnie wpadł mi w oko na półkach u znajomych i postanowiłam spróbować. Co najbardziej mnie w tym wszystkim zaskakuje - żałuję, że przekonałam się tak późno do tego świątecznego klimatu.
Fabuła historii toczy się przez kilka dni, poprzedzających Święta Bożego Narodzenia. Możemy spojrzeć na życie jakie prowadzą bohaterowie, którzy dzięki dziwnym zbiegom okoliczności, splotą swoje losy w ten magiczny czas. Agnieszka, która wyrusza na Kaszuby, martwiąc się o babcię, pozostawi światło dla zgubionego wędrowca i zupełnie nie spodziewa się, kto stanie przed jej drzwiami. Anna z córką Zosią, zmierzą się z trudnymi chwilami i życiowymi decyzjami, które zaważą na ich przyszłości i dadzą możliwość na wyrwanie się z trudnej sytuacji. Czy każdy odnajdzie odpowiedzi i szczęście w ten magiczny, wigilijny wieczór?
„Sabina Wojtczak myślała, że tym razem naprawdę trafi ją szlag. Za każdym razem tak myślała, ale gdzieś w podświadomości pamiętała słowa swojego świętej pamięci męża, że złego licho nie bierze. A przynajmniej nie tak szybko.”
Narracja odbywa się w trzeciej osobie czasu przeszłego i przeskakuje pomiędzy poszczególnymi bohaterami. W tym miejscu chciałam podkreślić unikalne przedstawienie wątków i postaci. Dowiadujemy się o ich relacjach z dzieciństwa, charakterze, wyborach. Są autentyczni i dlatego łatwiej śledzi się ich poczynania. Nie mamy do czynienia jedynie z bogatym rodzeństwem, które wybiera się na Malediwy, ale też z kobietą, która próbuje ocalić córkę przed alkoholizmem i zepsuciem. Tak jak w życiu, nie wszystko jest tylko czarne czy białe, ale występują też stadia pomiędzy. Z książki przebija jednak ta nutka nadziei, że można wziąć los w swoje ręce i zawalczyć.
„- Ja tam wybieram się do wnuczki – powiedziała z wyższością Sabina – Na święta. Jest taka podobna do mnie!
- Z charakteru czy wyglądu? – zapytał jak zawsze konkretny Jan.
- Z wyglądu! – Sabina rozpromieniła się wyraźnie.
- Biedna… - Irenka znad robótki pokręciła głową.
- I z charakteru! – krzyknęła oburzona Sabina.
- Naprawdę biedna – wyrwało się mimochodem i przez zupełny przypadek babci Helence.”
Jak łatwo zauważyć w dwóch powyższych fragmentach, cały wątek poprowadzony w domu seniora „Happy End”, niezmiernie mnie bawił. Naprawdę w takiej książce potrzeba humoru i mocno ubolewam, że większość utworów pani Witkiewicz znam jedynie z duetów z innymi autorami, bo jest to kobieta nadzwyczajna, która zdecydowanie trafia z humorem w mój gust. Tego typu książki, o konkretnym jakby na to nie patrzeć, targecie, powinny poruszać tematy ważne, na czasie, warte dyskusji, ale z drugiej strony też pozwolić na relaks i odprężenie. Tutaj znalazłam wszystko w jednym i dlatego serdecznie ją Wam polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Okres świąteczny właściwie przeminął, a ja odkładałam lekturę książki Magdaleny Witkiewicz z bliżej nieokreślonych powodów. Zazwyczaj listopad i grudzień to premiery tematyczne pełne choinek, bombek i przesłodzonego romansu. Trudno w tym gąszczu nowości wyłuskać coś wartego przeczytania i plecenia, książki z którą naprawdę miło spędzimy czas. No bo czym tu się kierować?...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-11
Mark Elsberg to autor, którego znałam wcześniej, z zainteresowaniem śledząc powieść „Helisa”, która nawiązywała do mojego wykształcenia, genetycznych i biotechnologicznych zainteresowań. I jak w przypadku pierwszej powieści, tak przy okazji „Chciwości”, obawiałam się, że mogę nie zrozumieć tematów, ponieważ kapitalizm, konsumpcjonizm czy kryzys finansowy, nie są na co dzień pojęciami, którymi się posługuję i w których posiadam obszerną wiedzę. Na szczęście mimo wszystko sięgnęłam po książkę i w najmniejszym stopniu nie żałuję.
Herbert Thompson to laureat Nagrody Nobla, który przygotował na szczyt w Berlinie przełomowy odczyt, który może pomóc całym społeczeństwom uzyskać dobrobyt i stabilizację. Jednak po drodze na uroczystości, ktoś przejmuje sterowanie nad jego limuzyną i doprowadza do wypadku. Na miejscu zdarzenia znajduje się młody chłopak, który jest odbiorcą ostatnich słów Willa Cantora, znajdującego się w pojeździe z noblistą. Niespodziewanie grupa mężczyzn podpala wrak i chce przy okazji pozbyć się niewygodnego świadka, który wymyka im się z rąk. Jan musi szybko znaleźć odpowiedzi, bazując na uzyskanych skrawkach informacji, bo ściga go nie tylko policja, jako podejrzanego o morderstwo, ale również zbiry, które chcą dokończyć robotę.
„To wszystko wydawało się zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Co jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe, nie jest piękne. Albo nie tak piękne – głosi inna mądrość życiowa.”
Fabuła jest opowiadana w trzeciej osobie czasu przeszłego i podzielona na dosyć krótkie rozdziały, które z kolei są ujęte w siedem części, rozdzielających poszczególne bloki akcji. Na początku pojawia się sporo informacji i nazwisk, natomiast z czasem wątki skupiają się na znalezieniu zagadki morderstwa i tajemniczej rozprawy, która miała po raz pierwszy wypłynąć na światło dzienne, podczas międzynarodowej konferencji. Bohaterowie są ciekawi i zdeterminowani, a akcja brnie do przodu w bardzo szybkim tempie i odbywa się właściwie na przestrzeni dwóch dni. Cały czas pojawiają się zazębienia, coś umyka i jesteśmy zapędzani w ślepą uliczkę. Mówiąc szczerze z zapartym tchem śledziłam rozwój wydarzeń i nie mogłam się doczekać, co będzie dalej.
„Jednak ludzie nie zawsze dają wiarę prawdzie. Zwłaszcza wtedy, gdy nie do końca pasuje do obrazu, który już sobie stworzyli.”
Jeśli spojrzymy na zagadnienia związane z matematyką, kapitalizmem i teoriami, do wyjaśnienia których dążyli bohaterowie, to były one kolejnym zapalnikiem, który mnie przyciągał. Czytałam z zainteresowaniem, zrozumieniem, a dodatkowe przedstawienie wszystkiego na zasadzie prostych przykładów, popartych rysunkami i schematami, zdecydowanie pomagało. Miło jest zagłębić się w lekturę, przy której autor dopracował temat i postarał się pokazać go w sposób zrozumiały dla laika. Jednak wydaje mi się, że właśnie z tego powodu, książka ucieszy bardziej dojrzałych czytelników, bo osoby młodsze, mogą się poczuć nieco zagubione w warstwie naukowej.
„Z egoizmu należy współpracować! Z chciwości należy się dzielić!”
„Chciwość” Marca Elsberga jest chyba pierwszą książką w tym roku, którą mogę z czystym sumieniem dodać na półkę ulubionych, co robię bardzo rzadko. Morderstwo, zagadka, wartka akcja, postacie, to wszystko co udało się stworzyć, sprawiło, że powstała lektura, zapewnia nie tylko rozrywkę, ale pozwala wysilić myślenie, nauczyć się czegoś wartościowego i spojrzeć krytycznie na świat, w którym żyjemy. Brawa należą się autorowi, który decyduje się w tak profesjonalny sposób poruszać trudne tematy. Kochani, z czystym sumieniem polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Mark Elsberg to autor, którego znałam wcześniej, z zainteresowaniem śledząc powieść „Helisa”, która nawiązywała do mojego wykształcenia, genetycznych i biotechnologicznych zainteresowań. I jak w przypadku pierwszej powieści, tak przy okazji „Chciwości”, obawiałam się, że mogę nie zrozumieć tematów, ponieważ kapitalizm, konsumpcjonizm czy kryzys finansowy, nie są na co dzień...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-28
"Dziewczynka, która wypiła księżyc" autorstwa Kelly Barnhill, jest dla mnie przepiękną, współczesną baśnią, z szerokim przesłaniem.
Protektorat jest miastem pogrążonym w strachu i smutku. Co roku mieszkańcy składają najmniejsze niemowlę w ofierze Wiedźmie z moczarów, aby ustrzec się przed jej gniewem. Jednak pewnego razu zrozpaczona matka, próbuje walczyć o swoje dziecko, sprzeciwiając się Starszyźnie. Karą jest wtrącenie do wieży, a dziewczynka mimo wszystko, zostaje porzucona w lesie. I tu historia nieoczekiwanie zmienia ton. Wiedźma okazuje się poczciwą kobietą, która ratuje porzucone maluchy. Wędruje z nimi do dalekich Miast, szukając im nowych rodzin i karmiąc je po drodze światłem gwiazd. Kiedy jednak nieopatrznie, mała dziewczynka o czarnych oczach, zostaje przez nią nakarmiona światłem księżyca i umagiczniona, Xan postanawia się nią zaopiekować. Żyją od tamtego czasu na moczarach wraz z przesłodkim smokiem i potworem bagiennym.
Historia opowiedziana w książce, ma wiele wątków i skupia się przede wszystkim na pojęciu nadziei i smutku. Można jednak dopatrzeć się wielu ukrytych przesłań, związanych z godzeniem się ze śmiercią, przyjmowaniem konsekwencji swoich czynów i wagą wspomnień. Większość narracji odbywa się w trzeciej osobie liczby pojedynczej, ale znajdziemy również rozdziały, w których matka snuje opowieść dziecku i wtedy mamy do czynienia z pierwszoosobowym monologiem. Te konkretne fragmenty, rzucają cień na wizję świata przedstawionego w tej książce, podświadomy lęk i smutek opowieści.
"Bolało ją gardło. Bolała ją pierś. Miłość bolała. Więc dlaczego była szczęśliwa?"
Język jest naprawdę bogaty i zwyczajnie piękny, więc kolejne strony połyka się z prawdziwą przyjemnością. Magia wyzierająca z każdej strony ma swoje odbicie w przepięknej okładce, która od razu przyciągnęła mój wzrok. Serdecznie polecam tą książkę, ponieważ dla jej uroku i ciepła, zdecydowanie warto :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Dziewczynka, która wypiła księżyc" autorstwa Kelly Barnhill, jest dla mnie przepiękną, współczesną baśnią, z szerokim przesłaniem.
Protektorat jest miastem pogrążonym w strachu i smutku. Co roku mieszkańcy składają najmniejsze niemowlę w ofierze Wiedźmie z moczarów, aby ustrzec się przed jej gniewem. Jednak pewnego razu zrozpaczona matka, próbuje walczyć o swoje dziecko,...
„Ocean na końcu drogi” to niesamowicie bajkowa opowieść z nutką grozy, przenikania się światów, ale też o przyjaźni i poświęceniu.
Dorosły mężczyzna wraca do miejscowości ze swojego dzieciństwa, na pogrzeb ojca i trafiając na farmę swojej przyjaciółki z dzieciństwa, spaceruje i siada na brzegu jeziora, który Lettie Hempstock nazywała Oceanem. Wtedy mężczyzna wraca do wydarzeń z przeszłości i powoli przypomina sobie tajemnicze wydarzenia z czasów kiedy miał 7 lat.
Książka jest krótka, ale pięknie napisana, magiczna i w moim odczuciu wspaniała i wciągająca. Odpowiednia dla osoby, która chce się na krótką chwilę zanurzyć w kompletnej, magicznej historii.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Ocean na końcu drogi” to niesamowicie bajkowa opowieść z nutką grozy, przenikania się światów, ale też o przyjaźni i poświęceniu.
więcej Pokaż mimo toDorosły mężczyzna wraca do miejscowości ze swojego dzieciństwa, na pogrzeb ojca i trafiając na farmę swojej przyjaciółki z dzieciństwa, spaceruje i siada na brzegu jeziora, który Lettie Hempstock nazywała Oceanem. Wtedy mężczyzna wraca do...