Tak właśnie przegrywasz Wojnę Czasu Max Gladstone 6,9

ocenił(a) na 88 tyg. temu Chcę tylko zaznaczyć, że sercem daję maksymalną ocenę, ale od dłuższego czasu staram się być w wystawianych opiniach nieco bardziej obiektywna. W tym przypadku jest to trudne, bo niniejszą pozycją byłam zainteresowana już od kilku lat, gdy rzuciła mi się w oczy w jakimś threadzie z polecajkami wlw – no więc oczywiście, że gdy wpadła mi w ręce, pochłonęłam ją NATYCHMIAST, mimo co najmniej dwudziestu książek czekających w kolejce. To nawet nie parabola. Wszystkiego najlepszego dla mnie (ale otwarcie urodzin).
Tekst jest krótki i niespecjalnie złożony, więc i ja będę krótka: jestem zachwycona. Strukturą, oszczędnym, pozostawiającym wiele dla wyobraźni worldbuildingiem, który jedynie zarysowuje dekoracje (i dobrze, bo to krótka forma i coś większego mogłoby rozbić jej kruchy urok),pięknem listów, tym, jak idealnie pasują do siebie wszystkie fragmenty układanki (na finałowym plot twiście aż się na łóżku uniosłam, ngl)... Wszystkim. Nawet jeśli dostrzegałam jakieś zgrzyty, coś mi minimalnie nie grało, euforia związana z pochłanianiem tej historii natychmiast spychała podobne wątpliwości na margines. Bo naprawdę niesamowite, jak wiarygodnie dla mnie (a ja wiecznie narzekam) rozpisano rozwój uczucia kwitnącego właśnie przez listy, pomiędzy ludźmi, którzy prawie nigdy się nie spotkali. Jest w tej historii umowność, ale ja tę umowność absolutnie kupuję, ponieważ to nadal nowelka, więc pewne skróty, uproszczenia są dopuszczalne. A tu równoważy je delikatność prowadzenia narracji, subtelna autentyczność emocji wyzierających z tekstu.
Piękne, cudowne, gif z Gagą razy milion.