-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2020-03-28
2019-02-15
2018-01-31
2018-01-31
2016-11-17
2016-11-10
2014-09-29
Genialne. Wyrafinowane i dosadne. Prócz tego groteska leje się (dosłownie, bo przywołana jest analogia do systemów nawadniających) szerokim strumieniem, u mnie wywołująca ulubiony dla mnie stan uśmiechogrymasu.
Napisane w latach 70-tych, a jakby ktoś dzisiaj opisywał funkcjonowanie współczesnej prasy tabloidowej - zakłamanej, bez skrupułów, których funkcjonariusze - dziennikarze dostają za to w dupę (bo sam tytuł i stojący za nim magnat prasowy, nie ma tu niespodzianki, wychodzi bez szwanku). Oczywiście, taka prasa nie miałaby się tak świetnie, gdyby nie nieudolne władze policyjne i biurokratycznie-tępi funkcjonariusze śledczy.
Absurd goni absurd, ludzie są obrzydliwi albo stają się bohaterami mimo woli, sytuacja się zagęszcza - jakie to wszystko prawdziwe.
Genialne. Wyrafinowane i dosadne. Prócz tego groteska leje się (dosłownie, bo przywołana jest analogia do systemów nawadniających) szerokim strumieniem, u mnie wywołująca ulubiony dla mnie stan uśmiechogrymasu.
Napisane w latach 70-tych, a jakby ktoś dzisiaj opisywał funkcjonowanie współczesnej prasy tabloidowej - zakłamanej, bez skrupułów, których funkcjonariusze -...
Po lekturze "Zimnije zamietki o letnich wpieczatlenijach" dochodzę do wniosku, że Dostojewski to król prześmiewców, przewodniczący loży szyderców. Eseje o paryskich mieszczanach można określić mianem brawurowych. Wydaje się, że o strasznych mieszczanach powiedziano już wszystko, a tu voila. Dostojewski, pomimo wewnętrznego żalu i mizoginii, miał przecież genialny zmysł obserwacji. Uwagi o groszoróbstwie, ograniczonych horyzontach tychże, czy też o tym jak rewolucyjne hasła "wolności, równości i braterstwa" wyglądają w praktyce, nadal aktualne, można je podlepić do współczesnych polskich mieszczan, i pasują jak ulał, tyle że może bez tego francuskiego glamour.
/SPROSTOWANIE: chodziło mi o mizantropię, a nie mizoginię; tak to jest jak się używa zbyt trudnych dla siebie słów;)/
Oczywiście: z czego się śmiejecie? sami z siebie się śmiejecie.
"Owszem, [mieszczuch francuski] jest nastraszony i zalękniony odrobinkę ale posumowawszy, powodzi mu się wspaniale. Chociaż sam siebie zwodzi, chociaż musi meldować sobie raz po raz, że wszystko jest w porządku, ale to absolutnie mu nie przeszkadza w pozornej pewności siebie, nie dość na tym: nawet wewnątrz jest niesłychanie pewny siebie, kiedy się rozochoci. Jak to wszystko w nim jednocześnie współżyje - to rzeczywiście problem, ale fakt pozostaje faktem. W ogóle mieszczuch wcale nie jest głupi, choć umysł ma jakiś ograniczony, jakby urywkowy. Ma ogromy zapas schematów myślowych, niby opału na zimę, i na serio spodziewa się przeżyć z nimi bodaj tysiąc lat. Zresztą co tam tysiąc lat: o tysiącu lat mieszczuch wspomina bardzo rzadko, chyba tylko wtedy, gdy dostaje ataku elokwencji. O wiele częściej używa, częściej stosuje w praktyce apres moi le deluge [po mnie choćby potop]. A co za obojętność dla wszystkiego, co za przelotne, błahe zainteresowania."
"Co to jest liberte? Wolność. Jaka wolność? Jednakowa wolność dla wszystkich w robieniu wszystkiego, co się podoba - w granicach kodeksu. Kiedy można robić wszystko co się podoba? Kiedy ma się milion. Czy wolność daje każdemu milion? Nie. Czym jest człowiek bez miliona? Człowiek bez miliona to nie ten, który robi to, co mu się podoba, lecz ten, z którym robią wszystko, co się tylko spodoba."
Po lekturze "Zimnije zamietki o letnich wpieczatlenijach" dochodzę do wniosku, że Dostojewski to król prześmiewców, przewodniczący loży szyderców. Eseje o paryskich mieszczanach można określić mianem brawurowych. Wydaje się, że o strasznych mieszczanach powiedziano już wszystko, a tu voila. Dostojewski, pomimo wewnętrznego żalu i mizoginii, miał przecież genialny zmysł...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-16
2016-01-05
2016-05-06
Dostojewski robi na mnie wrażenie, nawet jak mnie męczy, dręczy i czyni moje życie nieznośnym. Ta powieść to jak survival bez rozgrzewki, spowiedź u papieża. Niektóre podrozdziały były tak wykańczające, że odliczałam strony do ich końca, czytając na bezdechu. Ale jak się już dobrnie do końca... byłam zachwycona. Niektóre dialogi, postać diabła (rewelacja), a przede wszystkim mowy końcowe prokuratora i obrońcy są wręcz fenomenalne. Przyznaję się, że czytając "Braci" wspomogłam się biografią literacką Dostojewskiego autorstwa St. Cata-Mackiewicza (świetna, polecam!). Ulżyło mi, jak się dowiedziałam, że mam prawo nie wszystko rozumieć z tej książki, gdyż jest to książka-polemika z oponentami Dostojewskiego i jego ostatnia, nawiązująca do XIX-wiecznych rosyjskich dysput światopoglądowych, o których przyznam szczerze nie mam bladego pojęcia. A propos Cata, jego zdaniem, jeżeli chodzi o twórczość Dostojewskiego, najlepszymi, uniwersalnymi dziełami Dostojewskiego, które warto przeczytać, zanim człowiek się uprze i sięgnie do "Braci", jest "Idiota" i "Wspomnienia z domu umarłych". "Biesów" nie ma co czytać, chyba że czytelnik dysponuje rozległą wiedzą w przedmiocie ówczesnej polityki w Rosji.
Dostojewski robi na mnie wrażenie, nawet jak mnie męczy, dręczy i czyni moje życie nieznośnym. Ta powieść to jak survival bez rozgrzewki, spowiedź u papieża. Niektóre podrozdziały były tak wykańczające, że odliczałam strony do ich końca, czytając na bezdechu. Ale jak się już dobrnie do końca... byłam zachwycona. Niektóre dialogi, postać diabła (rewelacja), a przede...
więcej Pokaż mimo to