Biblioteczka
2018-06-13
2019-01-25
Gdy tylko dowiedziałam się, że jedna z moich ulubionych polskich autorek fantasy planuje wydać kolejną powieść… tym razem pikantną, naszpikowaną erotyzmem i humorem wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie spodziewałam się tylko tak ostrej jazdy!
Erotyczne fantasy z elementami paranormal :) tak to widzę, a że jestem fanką fantasy to nie potrafiłam się oderwać i książkę wciągnęłam w jeden dzień! Co mi się ogromnie podobało? Przede wszystkim bohaterowie, którzy zostali świetnie stworzeni. Niesamowicie przyciągała mnie tajemniczość i mrok Gordiana. To co skrywa, głęboko w sobie sprawiało, że miałam ciarki. Natomiast Kira, niezwykle konsekwentna w swoim postępowaniu. Twarda i nieustępliwa, jestem jej ogromną fanką! Poza tym wszechobecne poczucie humoru obojga bohaterów. Ich dialogi były genialne... zabawne, zadziorne, z podtekstem seksualnym. Chemia między tą dwójką była wręcz namacalna :) Z każdą stroną kibicowałam im coraz bardziej. Przeżywałam każdą scenę, która coraz bardziej ich do siebie przyciągała. Ciężko się oprzeć Gordianowi, chociaż momentami jest strasznie aroganckim dupkiem... to i tak mamy ochotę mieć Go na własność....
Na całość opinii zapraszam na bloga :)
https://kasikrecenzuje.blogspot.com/2019/01/gordian-melissa-darwood.html
lub
@tina_booklover
Gdy tylko dowiedziałam się, że jedna z moich ulubionych polskich autorek fantasy planuje wydać kolejną powieść… tym razem pikantną, naszpikowaną erotyzmem i humorem wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie spodziewałam się tylko tak ostrej jazdy!
Erotyczne fantasy z elementami paranormal :) tak to widzę, a że jestem fanką fantasy to nie potrafiłam się oderwać i książkę...
2018-05-28
Lektura „Naznaczonych śmiercią” krążyła za mną już od roku. Za każdym razem, gdy miałam chwilę by po nią sięgnąć, powstrzymywałam się, bo wiedziałam, że książka ma mieć kontynuację, a nie chciałam zostać na lodzie z niedokończoną historią. Dopiero gdy pojawił się drugi tom, rzuciłam wszystko i wtopiłam się w fantastyczny świat.
Na wstępie zacznę od tego, że książka bardzo wciąga i pochłania! Narracja jest przedstawiona oczami Acosa i Cyry czyli dwójki głównych bohaterów, dzięki czemu możemy dogłębnie poznać życie każdego z nich. Należą oni do wrogich obozów zamieszkujących jedną planetę ,a ich rodziny żyją w skrajnych warunkach. Oprócz planety na której znajdują się ich plemiona, w książce mamy też do czynienia z innymi, dzięki czemu fabuła jest bardzo barwna i wartka.
Ogromnym zaskoczeniem były dla mnie dar bohaterów i chyba nie do końca zrozumiałam na czym miałby polegać ten, który posiadała Cyra. Na plusy zasługują również przemyślane dialogi i zwroty akcji.
Fanką fantasy jestem średnią, owszem czytam ale tylko niektóre pozycje ale, gdy rozpoczęłam przygodę z „Naznaczonymi” przyznaję wciągnęłam się bardzo! Niestety już na początku przeszkadzało mi kilka rzeczy. Po pierwsze brak w nim jakiegoś małego słowniczka z tyłu książki, który tłumaczyłby co oznaczają poszczególne słowa, których pani Roth użyła w swoim świecie. Ja rozumiem, że fantastyka to ‘wyobraźnia działa’ itp., ale nie do końca byłam zadowolona z tego, że wszystkiego muszę się domyślać. Wątek miłosny, słabo opisany. Myślę, że autorka nie skupiała się na nim za bardzo i ukryła przed nami wiele szczegółów. Szkoda, bo gdyby ten wątek został bardziej rozwinięty książka była by wybitna! Nie zmienia to faktu, że pomysł i świat stworzony przez autorkę bardzo przypadł mi do gustu. Nie mogę się doczekać kontynuacji… więc czym prędzej pędzę czytać „Spętanych przeznaczeniem”.
Lektura „Naznaczonych śmiercią” krążyła za mną już od roku. Za każdym razem, gdy miałam chwilę by po nią sięgnąć, powstrzymywałam się, bo wiedziałam, że książka ma mieć kontynuację, a nie chciałam zostać na lodzie z niedokończoną historią. Dopiero gdy pojawił się drugi tom, rzuciłam wszystko i wtopiłam się w fantastyczny świat.
Na wstępie zacznę od tego, że książka bardzo...
2018-08-10
To już ostatnia część serii Kwiat Paproci … i jestem zrozpaczona, bo już tęsknię za Gosią i Mieszkiem. Przede wszystkim dlatego, że czwarty tom zamyka nam wszystkie rozpoczęte wątki. Zakończenie jest genialne i jak dla mnie trochę otwarte… na upartego, można by stworzyć kolejną serię :) która mogłaby również skraść nasze serce.
"Przesilenie" to niesamowite połączenie książki akcji, fantasy i pełnej ironii komedii, wobec której nie da się przejść obojętnie. Jestem bardzo dumna, że dzięki swoim wcześniejszym recenzją zdołałam przekonać kilka osób by sięgnęły po tą serię... ale z drugiej strony jestem smutna, że to już koniec. Bardzo polubiłam bohaterów, dzięki którym poznałam również piękną świętokrzyską krainę.
A na blogu nietypowa recenzja, ponieważ połączona jest ona z moimi prywatnymi zdjęciami z urlopu... Taki mały reportaż ;) ktoś ciekawy? Zapraszam... Sprawdźcie i dajcie znać w komentarzu czy taka forma recenzji Wam się podoba?
https://kasikrecenzuje.blogspot.com/2018/08/przesilenie-katarzyna-berenika-miszczuk.html
To już ostatnia część serii Kwiat Paproci … i jestem zrozpaczona, bo już tęsknię za Gosią i Mieszkiem. Przede wszystkim dlatego, że czwarty tom zamyka nam wszystkie rozpoczęte wątki. Zakończenie jest genialne i jak dla mnie trochę otwarte… na upartego, można by stworzyć kolejną serię :) która mogłaby również skraść nasze serce.
"Przesilenie" to niesamowite połączenie...
2018-06-10
„Spętani przeznaczeniem” to długo wyczekiwana kontynuacja tomu „Naznaczeni śmiercią” autorstwa Veroniki Roth. Na wstępie przyznam się Wam, że bardzo długo przymierzałam się do przeczytania tej serii. Gdy na LC pojawiła się akcja promocyjna Wydawnictwa Jaguar, w której można było dostać egzemplarz recenzencki „Spętanych” od razu wzięłam w nim udział. Tak się napaliłam, że od razu kupiłam pierwszą część i zaczęłam fantastyczną przygodę. Naznaczonych przeczytałam w 3 dni, wręcz połknęłam ponad 500 stron… byłam w szoku! Natomiast z drugą częścią było już trochę gorzej. Oprócz tego, że są podobne objętościowo to nie mają już żadnej wspólnej cechy. Gdy ją zaczęłam, miałam wrażenie, że to inna powieść napisana z tymi samymi bohaterami, którzy nie wiem jakim cudem przekręcili się o 180 stopni.
Zacznę od tego, że narracja jest zupełnie inna. Tym razem autorka postanowiła rozszerzyć pole widzenia czytelnika i dodała rozdziały z perspektywy dodatkowych bohaterów. Mam na myśli Cisi i Eijaha – rodzeństwo Akosa. Nie twierdzę, że był to zły zabieg, wręcz przeciwnie, bo świetnie było poznać tą historię oczami dodatkowych bohaterów… ale w dezorientację wprowadzały sposoby prowadzenia tych rozdziałów. Bo Cisi i Cyra pisane były w pierwszej osobie, Akos w trzeciej, a Eijah w czasie teraźniejszym w liczbie mnogiej. Dlaczego? Pytam się grzecznie, po co ten zamęt? I tu pojawia się odpowiedź czemu tą książkę męczyłam ponad tydzień. Nie zdarza mi się to zbyt często… ale jednak, muszę przyznać, że druga część jest gorzej skonstruowana od pierwszej.
Oczywiście nie mam zamiaru jej tylko krytykować, bo generalnie cała historia jest bardzo ciekawa, ale autorka totalnie zmarnowała ogromny potencjał pierwszej części… i w drugiej już przedobrzyła. Jeżeli chodzi o plusy powieści to zwroty akcji. Są dwa naprawdę zaskakujące, jesteśmy w stanie się ich domyślić ale gdy już następują to… wow. Szkoda tylko, że nie było tego więcej. Poza tym świat w którym żyją bohaterowie jest bardzo barwny a czasem nawet skomplikowany. Nie zauważyłam niespójności. Wszystko było konsekwentnie czarne albo białe.
Jeżeli chodzi o wątek romantyczny, którego w każdej powieści próbuję się dopatrzeć, no cóż… wspominałam już, że bohaterowie bardzo się zmienili? Mamy jakieś małe ochłapy uczucia rzucone gdzieniegdzie, akcja jest powolna, wręcz leniwa… kilka kartek przerzuciłam, bo w kółko powtarzały się te same frazy… i czy to wystarczające żeby tą książkę nazywać „NAJLEPSZĄ powieścią Veroniki Roth”? Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem… a jeżeli tak jest to ja chyba jakaś dziwna jestem, bo wolałam pierwszą część.
Podsumowując, całość dostaje ode mnie ocenę dobrą – 6/10. Liczyłam na coś bardziej spektakularnego. Myślałam, że znajdę kolejną fantastyczną serię, którą będę wszystkim polecać. Co nie zmienia faktu, że powieść wielu osobą może się bardzo podobać, ponieważ autorka stworzyła naprawdę piękny świat. Podziękowania dla Wydawnictwa Jaguar za egzemplarz do recenzji i brawa za świetną akcję promocyjną.
„Spętani przeznaczeniem” to długo wyczekiwana kontynuacja tomu „Naznaczeni śmiercią” autorstwa Veroniki Roth. Na wstępie przyznam się Wam, że bardzo długo przymierzałam się do przeczytania tej serii. Gdy na LC pojawiła się akcja promocyjna Wydawnictwa Jaguar, w której można było dostać egzemplarz recenzencki „Spętanych” od razu wzięłam w nim udział. Tak się napaliłam, że od...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-26
„Szeptucha” to fantastyczne wprowadzenie do słowiańskiego świata fantasy. Zanurzamy się w nim jak w ciepłych rzekach… Spacerujemy po ciemnych lasach świętokrzyskich, uczestniczymy we wszystkich obrzędach, wdychamy zapach ziół i sporządzamy napary, ratujące od wszelkich bolączek. Świetna pozycja! Polecam bardzo i już pędzę czytać kontynuację! :)
https://kasikrecenzuje.blogspot.com/2018/06/szeptucha-katarzyna-berenika-miszczuk.html
„Szeptucha” to fantastyczne wprowadzenie do słowiańskiego świata fantasy. Zanurzamy się w nim jak w ciepłych rzekach… Spacerujemy po ciemnych lasach świętokrzyskich, uczestniczymy we wszystkich obrzędach, wdychamy zapach ziół i sporządzamy napary, ratujące od wszelkich bolączek. Świetna pozycja! Polecam bardzo i już pędzę czytać kontynuację!...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-28
Według podań w Noc Kupały działa się magia. Kobiety „na wydaniu” puszczały na rzece tradycyjnie plecione wianki z polnych kwiatów, a to, co dalej się z tymi wiankami działo przepowiadało ich przyszłość. Dodatkowo była to również noc, gdy poszukiwano w lesie kwitnącego kwiatu paproci, który miał ogromną moc i dawał bogactwo. Ten kwiat jest głównym powodem problemów Gosi w drugim tomie.
Jestem zachwycona światem, który stworzyła autorka. Pomysł na tą książkę jest jak powiew świeżego powietrza. Nie wiem czy to ten klimat, czy po prostu bohaterowie są tak świetnie wykreowani. Akcja w książce nie ma jakiegoś zastraszającego tempa, ale dobre zwroty akcji i napięcie nadają książce barw.
Bardzo fajnym zabiegiem było wprowadzenie dwuosobowej narracji. Głównie ze względu na rozwój zdolności Gosi, która jako widząca ma coraz więcej proroczych snów i wizji z przeszłości Mieszka. Stąd w książce więcej rozdziałów, w których w trzeciej osobie poznajemy Mieszka i jego życie.
Jeżeli czytaliście pierwszą cześć to „Noc Kupały” wciągnie was jeszcze bardziej w słowiański świat obrzędów i wierzeń. Znajdziecie tu piękne i malownicze opisy lasów świętokrzyskich. Bliżej poznacie bohaterów i uczucia, które zaczynają w nich buzować. Do tego znajdziecie wiele mądrości szeptuchowych i humor, dzięki któremu nie raz wybuchałam śmiechem. Nie mogłabym zapomnieć o jeszcze jednym. Okładka (tu powinnam wstawić obrazek z rozmarzonymi oczami) czyż nie jest cudowna?! Taka tajemnicza i seksowna… zupełnie jak zakończenie książki, które bardzo zaskakuje i nakręca! Polecam bardzo i czym prędzej zabieram się za trzeci tom.
Według podań w Noc Kupały działa się magia. Kobiety „na wydaniu” puszczały na rzece tradycyjnie plecione wianki z polnych kwiatów, a to, co dalej się z tymi wiankami działo przepowiadało ich przyszłość. Dodatkowo była to również noc, gdy poszukiwano w lesie kwitnącego kwiatu paproci, który miał ogromną moc i dawał bogactwo. Ten kwiat jest głównym powodem problemów Gosi w...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-06
Już dawno tak dobrze się nie bawiłam, jak podczas lektury z książkami z serii Kwiat Paproci! I nie mówię tego tylko dlatego, że jestem fanką fantasy. Pomysł, miejsce i bohaterowie tej serii są po prostu genialne! Całość jest spójna i tak wiarygodna, że pochłonęła i uwięziła mnie w swoim świecie na wiele godzin.
Jak do tej pory „Żerca” podobał mi się najbardziej. Niesamowite zwroty akcji, dużo humoru, romans, intrygi i tajemnica sprawiają, że książka jest niesamowitym połączeniem kilku gatunków literackich. Dzięki temu nie ma czasu na nudę a my z zachwytem wpadamy w świat słowiańskich podań i wierzeń. To jest po prostu magia! Nie wierzę, że tak bardzo zanurzyłam się w tej historii… tak bardzo, że miałam ochotę tam być obok i przeżywać wszystko na własnej skórze. A zakończenie?! O matko! Jak można zakończyć w takim miejscu?!
Dlatego drogi czytelniku, jeżeli masz kryzys czytelniczy, bo nic Cię nie zachwyca, a powieści, które czytasz są nudne i mało emocjonujące... to seria Kwiat Paproci porwie Cię w niewiarygodną podróż! Zachłyśniesz się słowiańskim światem. Zapragniesz poznać miejsca o których czytasz… i przede wszystkim, nie będziesz mógł się doczekać kontynuacji. Polecam bardzo i pędzę czytać ostatnią część.
https://kasikrecenzuje.blogspot.com/2018/08/zerca-katarzyna-berenika-miszczuk.html
Już dawno tak dobrze się nie bawiłam, jak podczas lektury z książkami z serii Kwiat Paproci! I nie mówię tego tylko dlatego, że jestem fanką fantasy. Pomysł, miejsce i bohaterowie tej serii są po prostu genialne! Całość jest spójna i tak wiarygodna, że pochłonęła i uwięziła mnie w swoim świecie na wiele godzin.
Jak do tej pory „Żerca” podobał mi się najbardziej. ...
2018-09-24
Są powieści, które przyciągają nas do siebie samym opisem. Za tym opisem czai się jakaś magia. A wraz z magią pojawia się tajemnica, którą aż pragniemy poznać. Właśnie takie są „Cuda za rogiem”.
Jest to specyficzna literatura obyczajowa, z którą jeszcze nigdy nie miałam do czynienia. Napisana jest bardzo lekkim językiem, bo autor bardzo płynnie przechodzi z jednej historii do drugiej. Ale jej inność przejawia się przede wszystkim w opisach dotyczących kraju w którym się toczy - Japonii. Czyli zwyczaju, kulturze i wychowaniu, co było dla mnie nowością, niczym egzotyczny powiew świeżego powietrza. I ogromy plus tej książki. Byłam tak zafascynowana poznawaniem, każdej postaci, że nim się zorientowałam byłam już w połowie książki.
„Cuda za rogiem” to niezwykła powieść o bezinteresownej pomocy, poświęceniu, mądrości życiowej i dojrzewaniu do pewnych decyzji. Jest bardzo przyjemnie napisana. I chociaż łamiemy sobie trochę język na japońskich imionach i nazwiskach, a momentami powieść wyda się nam naciągana i mało wiarygodna… to nic, bo jej zakończenie jest tak zdumiewające, że aż wzruszające. Ta powieść otuliła mnie melancholijnym nastrojem, który po zakończeniu pozostawał na długo w głowie, a na jej wspomnienie budził dodatkowo uśmiech. To pozycja, którą wszystkim polecę, za jej klimat, spokój i dobro. Po jej skończeniu będziecie odczuwali potrzebę niesienia bezinteresownej pomocy. Idealna lektura na długie jesienne wieczory, z kubkiem herbaty i kocykiem. Dajcie się porwać magii tej powieści.
Są powieści, które przyciągają nas do siebie samym opisem. Za tym opisem czai się jakaś magia. A wraz z magią pojawia się tajemnica, którą aż pragniemy poznać. Właśnie takie są „Cuda za rogiem”.
Jest to specyficzna literatura obyczajowa, z którą jeszcze nigdy nie miałam do czynienia. Napisana jest bardzo lekkim językiem, bo autor bardzo płynnie przechodzi z jednej historii...
2018-10-29
"Guerra" to niezwykle wciągająca fantasy oparta na polskich realiach. Opisuje losy Zuzanny i Patryka, czyli młodej wokalistki i gitarzysty, którzy tworzą dość nietypową parę. Odkąd Patryk został Guardianem, życie Zuzki diametralnie się zmieniło. Dziewczyna poznała tajemnice i obowiązki jakie ciążą na barkach chłopaka, ale coraz trudniej jej się pogodzić z jego ciągłymi zniknięciami. Często czuje się opuszczona i samotna. Gdy Patryk ingeruje w kodeks Guardiana i ratuje życie Zuzki, jego byt trafia do tajemniczego miejsca, które znajduje się między niebem a piekłem. Gdy Zuzka dowiaduje się, że ma szansę go uratować, rusza w niezwykle trudną i ciężką misję sprowadzenia go na ziemię.
Po raz kolejny jestem zaskoczona treścią jaką stworzyła autorka. Świat, który przedstawiła jest mroczny, niebezpieczny i odrealniony, a za razem namacalny i istnieje naprawdę, bo akcja książki dzieje się na Tajdze. Niezwykle ciężkie warunki pracy, zimno, głód i choroby, to tylko kilka przeszkód jakie napotka bohaterka po drodze do odzyskania swojej wielkiej miłości. Zostaje wystawiona na ogromną próbę i jest w stanie wiele poświęcić. Przybyła tu w jednym celu i dąży do niego wszelkimi sposobami.
Jeżeli chodzi o akcję w książce, to jest dość dynamiczna. Nie jesteśmy w stanie się nudzić, bo ciągle coś się dzieje. Do tego prosty, przejrzysty i niezwykle barwny język sprawiają, że z przyjemnością czytamy każda stronę. Bohaterowie „Guerry” są świetnie wykreowani. Postać Iwa i Bjora rewelacja! I przyznaje oboje mnie bardzo zaskoczyli. Nie są to oklepani bohaterowie, jakich pełno na kartkach książek. Każdy z nich jest na tyle charakterystyczny, że na długo zostaje w pamięci. Do tego dziwne stwory, które mnie przerażały i drugoplanowi bohaterowie, którzy mieli ważny wpływ na Zuzę.
A Zuza cóż, ta dziewczyna irytowała mnie całą książkę. Nie lubię takiego charakteru… ostatecznie odkupiła się w moich oczach ale jej zachowanie mnie drażniło.
Ah i jeszcze jedno. Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o świetnym projekcie okładki. Nie można od nich oderwać wzroku :)
Podsumowując „Guerra” to tajemnicza, mroczna i zaskakująca powieść. Razem z nią wyruszymy w podróż po nieznanych malowniczych i skutych lodem krainach, w których czyha zło. Kryje w sobie piękno i siłę uczuć a przede wszystkim duże pokłady nadziei. O czym na pewno przekonamy się czytając zakończenie... które zaskakuje. Nie mogę się doczekać kontynuacji i kolejnych niebanalnych pomysłów autorki! Polecam Wam całą serię.
https://kasikrecenzuje.blogspot.com/2018/10/guerra-melissa-darwood.html
"Guerra" to niezwykle wciągająca fantasy oparta na polskich realiach. Opisuje losy Zuzanny i Patryka, czyli młodej wokalistki i gitarzysty, którzy tworzą dość nietypową parę. Odkąd Patryk został Guardianem, życie Zuzki diametralnie się zmieniło. Dziewczyna poznała tajemnice i obowiązki jakie ciążą na barkach chłopaka, ale coraz trudniej jej się pogodzić z jego ciągłymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-03
Cudowna! Jestem bardzo zadowolona po jej skończeniu. Wspomnę, że byłam zaskoczona negatywnymi opiniami na jej temat. Może nie jestem obiektywna, bo dla mnie "Dwór to Dwór", nieważne jak długi i ile w sobie kryje. Najważniejszy jest styl Mass, który absolutnie się nie pomniejszył i bohaterowie, za którymi po prostu tęskniłam.
Ta nowelka jest idealnym prologiem do kolejnej części, która już czuję, że rozwali wszystkie poprzednie na łopatki. Znajdziemy w niej wszystko to, co w Dworach uwielbiamy. Na wstępie wspomnę o pięknej okładce, której szczegóły są bardzo dopracowane, łącznie ze złotym papierem na odwrocie. Nie mogło również zabraknąć świetnie opracowanej mapki, która po raz kolejny przypomina nam gdzie znajdują się poszczególne krainy.
Jeżeli chodzi o treść to jest jak balsam dla duszy. Dzięki tej części bohaterów poznajemy bardziej z tej zwyczajnej domowej atmosfery. Razem z nimi przygotowujemy się do święta Przesilenia. Pomagamy biednym, którzy zostali pozbawieni dachu nad głową, ze względu na duże straty po wojnie. Wspieramy lokalnych sprzedawców, by ponownie mogli stanąć na nogi. Generalnie cała książka wiąże się z obrazem odbudowy miasta... i podniesienia na duchu wszystkich mieszkańców Velaris. Co zasługuję na uwagę, to wątek Nesty, który uważam, że w kolejnych częściach będzie niesamowicie ciekawy.
W książce znajdziemy sporo wesołych scen, pełnych poczucia humoru i żartów. Są też chwile gdy po prostu się wzruszamy. Sama miałam takie co najmniej trzy - a scena u tkaczki jest po prostu rozdzierająco smutna. Uważam, że jak na nowelę ta powieść jest bardzo dobra. Wiem, że to co dostałam w tej części to dopiero preludium do czegoś większego ale już nie mogę się doczekać kontynuacji. Cieszę się, że ta nowela powstała, bo pozwoliła mi się jeszcze bardziej przywiązać do bohaterów. Serdecznie Wam polecam!
Cudowna! Jestem bardzo zadowolona po jej skończeniu. Wspomnę, że byłam zaskoczona negatywnymi opiniami na jej temat. Może nie jestem obiektywna, bo dla mnie "Dwór to Dwór", nieważne jak długi i ile w sobie kryje. Najważniejszy jest styl Mass, który absolutnie się nie pomniejszył i bohaterowie, za którymi po prostu tęskniłam.
Ta nowelka jest idealnym prologiem do kolejnej...
2018-12-26
2019-02-14
Gdy zobaczyłam w zapowiedziach film z trailerem do „Cymanowskiego Młynu” a później również poznałam duet autorów, których to książka ma zostać wydana… zrobiłam wielkie oczy i z ciekawością zacierałam ręce. Uwielbiam twórczość Magdaleny Witkiewicz i to, że jej pozytywna osobowość ma radosny wpływ na moje samopoczucie zaraz po przeczytaniu jej powieści. Ale to ten opis ‘mistrzowskie połączenie thrillera z powieścią obyczajową ’, który mieścił się na okładce dodatkowo mnie zelektryzował i sprawił, że z niecierpliwością czekałam na premierę. Gdy tylko ją dostałam w ręce odłożyłam wszystko i wpadłam z hukiem na Kaszuby. Co dostałam?
Wow! Nic dziwnego, że słowo „mistrzowskie” pojawiło się na okładce, bo rzeczywiście to, co podali nam w „Cymanowskim Młynie” autorzy okazało się rewelacyjne! I chociaż początkowo nie potrafiłam się jakoś rozbujać ze względu na rozdziały, w których występuje różna narracja to jednak ostatecznie odnalazłam rytm i książkę wciągnęłam dosłownie w dwa dni.
Do Cymanowskiego Młyna przyjeżdża małżeństwo, które po latach wspólnego dążenia za sukcesem i karierą oddaliło się od siebie. Brak uczuć i wspólnych pasji sprawił, że do związku wkradła się nuda i monotonia... a co za tym idzie - niechęć do siebie. Wyjazd ten miał być małym krokiem do tego, by zacząć odzyskiwać wszystko, co zostało gdzieś po drodze zgubione. Chociaż początek wyjazdu okazał się klapą, to następne dni były dla nich niesamowite. Zaczęli czuć magię miejsca i wspólnie postanowili, że pragną odzyskać to, co stracili. Niestety wszystko runie jak dom z kart, gdy Maciej dostanie pilny telefon by wracać do Warszawy. Monika wściekła, że musi zostać sama traci nadzieje na odbudowę małżeństwa. Tymczasem w Cymanowskim Młynie kobieta zaczyna bliżej poznawać syna właściciela - Łukasza. Ten tajemniczy i bardzo miły mężczyzna zaczyna powoli wkradać się w jej łaski i niebezpiecznie zbliżać do Moniki. Wszystko zaczyna się powoli komplikować gdy w Cymanowskim Młynie pojawiają się przodkowie dawnego właściciela domu, twierdząc, że ich dziadek schował w piwnicy kosztowności, które chcieliby odzyskać. Pan Jerzy - nowy właściciel, oczywiście stara się pomóc... ale coś ukrywa. Dlaczego nocami wędruje po bagnach i co kryje się za tajemniczymi krzykami, które na nim słychać? Jak potoczą się dalsze losy Moniki i Michała? Czy to możliwe by miejsce w którym stoi dom było nawiedzone?
Tego wszystkiego dowiecie w najnowszej powieści niesamowitego duetu autorów, w której oczywiście musicie pamiętać, że to połączenie powieści obyczajowej z thrillerem. Mniej więcej do połowy książki jest bardziej uwydatniony ten obyczajowy wątek… poznajemy bohaterów i ich życie. Dopiero później zaczynają „wyłazić” na światło dzienne dziwne sytuacje, które przyznam szczerze sprawiały, że czasem większa ciarka przebiegła mi po kręgosłupie.
Ogromny plus za to, że książka cały czas trzyma w napięciu. Im dalej poznajemy bohaterów i miejsce w którym się znajdują, mamy wrażenie jakby to miejsce istniało naprawdę. Opisy są bardzo realne i nie będę kłamać... chętnie bym taką miejscowość odwiedziła. Czytelnikom, którzy są przyzwyczajeni do mocnych dreszczy, powiem, że się lekko rozczarujecie. Książka nie jest przerażająca. Owszem są w niej momenty, które są w stanie zapaść w pamięci, ale fani grozy raczej się wynudzą.
Jestem świeżo po spotkaniu autorskim, co również uważam za niesamowite uzupełnienie do lektury, ponieważ dowiedziałam się, że pomysł na książkę zrodził się już kilka lat temu w głowie Pani Magdy… a spotkanie autorów było niezwykle zabawne i dość nietypowe. Książkę polecam wszystkim, którzy są otwarci na nowe „smaki”. Bo to połączenie jest jak to świetnie autorka powiedziała niczym „czekolada z chilii”. Poza tym wszyscy, którzy uwielbiają tajemnicze, dzikie, malownicze i spokojne miejsca pokochają Cymany.
https://recenzjewduecie.blogspot.com/2019/03/cymanowski-myn-magdalena-witkiewicz-i.html
Gdy zobaczyłam w zapowiedziach film z trailerem do „Cymanowskiego Młynu” a później również poznałam duet autorów, których to książka ma zostać wydana… zrobiłam wielkie oczy i z ciekawością zacierałam ręce. Uwielbiam twórczość Magdaleny Witkiewicz i to, że jej pozytywna osobowość ma radosny wpływ na moje samopoczucie zaraz po przeczytaniu jej powieści. Ale to ten opis...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-17
Zacznę od tego, że spodziewałam się bardziej złożonej i mrocznej historii. Dostałam dość prze kolorowany romans erotyczny, który koniec końców mi się podobał ale nie wywołał żadnych fajerwerków. Na początku gdy ją zaczęłam byłam zachwycona! Wciągnęłam pierwsze 100 stron w oka mgnieniu. I chociaż początek książki był przepełniony tyloma negatywnymi emocjami, to czytałam dalej z gwiazdkami w oczach. Czułam ogromny żal do tych małych dzieci, które niczemu nie były winne a nie mogły zaznać prawdziwej rodzicielskiej miłości. Kibicowałam im, by los się odwrócił i pomógł w jakiś sposób odnaleźć własną drogę. Ale później już zaczęły się pojawiać małe schody, niestety coś nie do końca zagrało.
Ogólnie książka stylistycznie jest bardzo dobrze napisana i wielu osobą może przypaść do gustu. Czytało się ją bardzo szybko i przyjemnie. Były wzruszające i zabawne momenty. Bohaterowie od młodych lat zranieni i złamani, walczą by uwierzyć w siebie i bliskich. Pragną wybaczyć i ruszyć dalej. Poza tym przepiękne opisy Szkocji, którą uwielbiam za krajobraz. Tutaj autorka oprowadza nas niesamowitymi ścieżkami po wielu zabytkach Edynburga i maluje piękne obrazy w naszej głowie.
"Bestia" to zaskakująca lektura. Znajdziemy tu przede wszystkim smutek, żal i rozpacz. Poczujemy niemoc, ale jednocześnie będziemy szukali siły do walki. Będziemy nienawidzić złych bohaterów i tęsknić za tymi dobrymi, którzy odeszli i zabrali kawałek naszego serca. Pełen wachlarz emocji, który nie pozwoli nam się nudzić.
@tina_booklover
Zacznę od tego, że spodziewałam się bardziej złożonej i mrocznej historii. Dostałam dość prze kolorowany romans erotyczny, który koniec końców mi się podobał ale nie wywołał żadnych fajerwerków. Na początku gdy ją zaczęłam byłam zachwycona! Wciągnęłam pierwsze 100 stron w oka mgnieniu. I chociaż początek książki był przepełniony tyloma negatywnymi emocjami, to czytałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-30
Pierwszą książką autora, którą przeczytałam był „The Writer” i wywarł on na mnie ogromne wrażenie. Tym bardziej byłam ciekawa „Tożsamości zbrodni”, która jest Jego debiutancką powieścią i jak się okazało naprawdę dobrą, bo posiada wszystkie cechy jakie definiują ciekawy kryminał!
„Tożsamość zbrodni” to powieść w której mamy kilku narratorów. Pierwszym jest Michał – weteran wojenny, który po 5 latach wraca do rodzinnego miasteczka z bagażem doświadczeń i traumą związaną z wydarzeniami ostatniej misji. Później mamy detektywów Robetra i Bartka, nowych partnerów, którzy pierwszy raz wspólnie zostają wezwani na miejsce zbrodni. Mamy też krótkie rozdziały widziane oczami mordercy. To wszystko sprawia, że mamy dobry wgląd w myśli każdego z bohaterów, możemy wczuć się w ich rolę i poznać ich zamiary.
Książka wciąga już od samego prologu, który uważam, że jest ogromnym atutem tej książki. Wydaje mi się, że pokazuje potencjał autora, który nie do końca został wykorzystany. Pomysł na fabułę świetny, chociaż po drodze kilka rzeczy mi nie zagrało. Dialogi trochę kulały i brakowało mi więcej opisów do wszystkich zbrodni. Nie przeszkadzał mi absolutnie wątek miłosny, który pojawił się po drodze, bo nie był przesłodzony i na szczęście bohaterowie nie zachowali się jak młode szczeniaczki wypuszczone pierwszy raz na dwór. Podobała mi się kreacja Michała, bohatera trochę zagubionego, zniszczonego i wycofanego, który po powrocie z misji wojennej nie potrafił sobie poradzić z traumą jaką tam przeżył. 5 lat poza domem spowodowało niemałe spustoszenie w jego rodzinie i znajomych, nic dziwnego, że bał się powrotu. Obrazy jakie pojawiały się w jego głowie wywoływały u mnie ciarki, poza tym ogromnym plusem był wątek związany ze szpitalem psychiatrycznym. Motyw kryminalny znikających młodych dziewczyn bardzo ciekawy. Detektywi już mniej interesujący, jak dla mnie mieli słabe charaktery.
Generalnie sporo się dzieje na tych 230 stronach, bo akcja goni akcję, ale tak jak w poprzedniej książce uważam że była za krótka.
Zauważyć jednak muszę, że z powieści na powieść widać postęp autora i szczerze jestem ciekawa co pokaże w kolejnej książce. Mam nadzieję, że będzie ostro a obrazy zaleją moją głowę brutalnymi obrazami. Polecam.
Pierwszą książką autora, którą przeczytałam był „The Writer” i wywarł on na mnie ogromne wrażenie. Tym bardziej byłam ciekawa „Tożsamości zbrodni”, która jest Jego debiutancką powieścią i jak się okazało naprawdę dobrą, bo posiada wszystkie cechy jakie definiują ciekawy kryminał!
„Tożsamość zbrodni” to powieść w której mamy kilku narratorów. Pierwszym jest Michał –...
2018-11-30
Miałam pisać coś więcej na jej temat, ale stwierdziłam, że nie chce psuć Wam zabawy, bo jest to początek świetnej wielotomowej serii kryminalnej. Starsza aspirant Agata Górska i komisarz Sławek Tomczyk tworzą rewelacyjną parę, która stawia czoła nowemu wyzwaniu. Okazuje się jednak, że odnalezienie sprawcy morderstwa Mariusza Leśniaka, syna znanego adwokata trochę się komplikuje. Okazuje się, że w sprawę zaplątana zostaje przyjaciółka Agaty. Poza tym, na samym początku tomu mamy pewną bardzo intrygującą sprawę, która nie do końca zostaje rozwinięta. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach wszystko się wyjaśni. Zdecydowane polecam! Moje odkrycie w tym roku!
Miałam pisać coś więcej na jej temat, ale stwierdziłam, że nie chce psuć Wam zabawy, bo jest to początek świetnej wielotomowej serii kryminalnej. Starsza aspirant Agata Górska i komisarz Sławek Tomczyk tworzą rewelacyjną parę, która stawia czoła nowemu wyzwaniu. Okazuje się jednak, że odnalezienie sprawcy morderstwa Mariusza Leśniaka, syna znanego adwokata trochę się...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-20
Ileż ja się wypłakałam przy tej książce?! Emocjonalne arcydzieło!
Po jej skończeniu długo nie potrafiłam zebrać myśli. Brakowało mi słów, by wyrazić jak bardzo autorka po raz kolejny zaskoczyła mnie dojrzałością swoich bohaterów. Czytałam i wciąż się wzruszałam… przeżywałam i odkładałam… odczuwałam tak dużo emocji, że czasem nie dawałam z nimi rady. Zachwycił mnie temat jaki został podjęty w książce, a który dotąd nie był mi znany. I to właśnie synestezja sprawiła, że „Nasze życzenie” jest dla mnie emocjonalnym dziełem!
Jestem zachwycona tą pozycją. Myślałam, że nic nie pobije „Tysiąca pocałunków”, czyli książki, która w tamtym roku porwała, rozdarła i nie oddała w całości mojego serca. Myliłam się… W przypadku "Naszego życzenia" było podobnie. Autorka po raz kolejny wsadziła mnie do emocjonalnej kolejki. Moja dusza cierpiała katusze, a umysł nie był w stanie objąć smutku, żalu i niesprawiedliwości jaki musiał spotkać bohaterów. To książka z rodzaju "musisz przeczytać" a po jej skończeniu niewątpliwie wyląduje na półce "ulubione". Piękna pod względem treści, muzyki i obrazów jakie tworzą się w wyobraźni podczas jej czytania. Teraz zadam pytania... jak mam żyć po jej skończeniu? ;) Polecam bardzo!
https://kasikrecenzuje.blogspot.com/2018/12/nasze-zyczenie-tillie-cole.html
Ileż ja się wypłakałam przy tej książce?! Emocjonalne arcydzieło!
Po jej skończeniu długo nie potrafiłam zebrać myśli. Brakowało mi słów, by wyrazić jak bardzo autorka po raz kolejny zaskoczyła mnie dojrzałością swoich bohaterów. Czytałam i wciąż się wzruszałam… przeżywałam i odkładałam… odczuwałam tak dużo emocji, że czasem nie dawałam z nimi rady. Zachwycił mnie temat...
2018-12-11
Jestem świeżo po lekturze i na wstępie muszę powiedzieć dwie najważniejsze rzeczy, które aż cisną mi się na usta, by powiedzieć o nich głośno. Po pierwsze – Panie Remigiuszu jest Pan GENIALNY! Po drugie… skłamałabym gdybym nie dostała nowej energii, na dokończenie swoich powieści, które trzymam w przysłowiowej „szufladzie”. Aż mnie trzęsie od środka od nadmiaru pomysłów i to chyba największa zaleta tej książki. Czuje jakbym wróciła z motywacyjnego spotkania z coachem, który wrzucił mi do głowy milion pomysłów, później pokazał jak mam je uporządkować, by się nie pogubić… a na koniec dał jeszcze kopniaka na szczęście (oczywiście w pozytywnym słowa znaczeniu;)).
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza to autobiografia i krótki wstęp do obrazu jakim jest obecne życie pisarza. Jak od początku podkreśla, nie wyróżniał się na tle swoich rówieśników. Rzeczywiście czytając „smaczki” z życia prywatnego, przyciąga nas do siebie jego realność, dynamika rozwoju i zamiłowanie do literatury. Uderza też ogromna ilość czytanych książek. Jak sam twierdzi, trzeba być cały czas na bieżąco w wydawniczym świecie.
Druga część jest nastawiona typowo na warsztat. Jak możemy się domyślić, nie dostajemy gotowej recepty na książkę. Wskazówki, które podaje autor mogą nam pomóc w uporządkowaniu chaosu, który znajduje się w naszej głowie. Od A do Z, krok po kroku do momentu, gdy możemy napisać „KONIEC” i zdecydować co dalej z książką. Jednak droga do momentu, w którym zostanie wydana Nasza książka jest długa, żmudna i trzeba mieć ogromne pokłady wiary i cierpliwości.
Całość oceniam bardzo dobrze. Lekki i przejrzysty styl pisania sprawia, że książkę pochłaniamy w dwa wieczory. Czy się czegoś nauczyłam? Bez dwóch zdań. Czy polecam? Oczywiście! Każdy kto chodź trochę myślał o napisaniu własnej historii znajdzie w tej książce wiele dobrych porad.
Jestem świeżo po lekturze i na wstępie muszę powiedzieć dwie najważniejsze rzeczy, które aż cisną mi się na usta, by powiedzieć o nich głośno. Po pierwsze – Panie Remigiuszu jest Pan GENIALNY! Po drugie… skłamałabym gdybym nie dostała nowej energii, na dokończenie swoich powieści, które trzymam w przysłowiowej „szufladzie”. Aż mnie trzęsie od środka od nadmiaru pomysłów i...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Larista” to powieść fantasy położona w polskich realiach. Nie czytałam wcześniej takich książek, więc byłam bardzo zaskoczona, dodam, że pozytywnie.
„Dwa serca. Jedno bicie. Niech mnie odnajdzie miłość na całe życie.”
Takiej miłości szuka główna bohaterka Larysta i mimo szczerych chęci mimo tego, że co roku życzy sobie ‘mieć chłopaka’, nie udaje jej się osiągnąć tego marzenia.
Aż pewnego dnia wracając do domu napotyka na tajemniczego Nieznajomego, który obezwładnia jej ciało i umysł jednym spojrzeniem.
Jak się okazuje między bohaterami rodzi się ‘L’amore a prima vista”, ale tuż za rogiem czyha zło, które chce skusić Larysę i posłać do czeluści piekielnych…
„Larista” to piękna młodzieżowa opowieść o prawdziwej miłości. Niesamowicie wciągająca fabuła i bardzo zaskakujące zwroty akcji sprawiają, że książkę aż się połyka. Muszę się Wam przyznać, że podczas lektury przypomniały mi się wszystkie ciepłe uczucia jakim darzy się osobę, w której widzimy swój ideał, swoją drugą połówkę. Autorka fantastycznie przedstawiła obraz fascynacji do nowo poznanej osoby i tego 'błysku w oku'! Powieść kończy się tak, że aż pragnie się poznać dalsze losy bohaterów. Mam nadzieję, że pojawi się kontynuacja... tym czasem... przeszła wiosna a ja zakochałam się na nowo :)
Polecam w bardzo!
„Larista” to powieść fantasy położona w polskich realiach. Nie czytałam wcześniej takich książek, więc byłam bardzo zaskoczona, dodam, że pozytywnie.
więcej Pokaż mimo to„Dwa serca. Jedno bicie. Niech mnie odnajdzie miłość na całe życie.”
Takiej miłości szuka główna bohaterka Larysta i mimo szczerych chęci mimo tego, że co roku życzy sobie ‘mieć chłopaka’, nie udaje jej się osiągnąć tego...