-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2015-03-03
2015-06-27
2015-01-04
2015-01-21
2015-01-08
2015-01-05
2015-04-04
2015-07-11
2013-12-30
2013-12-25
2015-12
"Na szczycie wzgórza było pusto. I zimno. Musiała iść naprzód. Mogłaby wrzeszczeć, płakać i tupać nogami, ale poza tym, że trochę by się rozgrzała, nic by jej z tego nie przyszło. Mogła powtarzać, że to niesprawiedliwe - i to prawda - ale wszechświata to nie obchodziło, bo nie wiedział, co to znaczy „sprawiedliwe”. Na tym polega kłopot, kiedy się jest czarownicą. Wszystko zależy od niej. Zawsze wszystko zależy od niej samej."
<GNU Terry Pratchett>
"Na szczycie wzgórza było pusto. I zimno. Musiała iść naprzód. Mogłaby wrzeszczeć, płakać i tupać nogami, ale poza tym, że trochę by się rozgrzała, nic by jej z tego nie przyszło. Mogła powtarzać, że to niesprawiedliwe - i to prawda - ale wszechświata to nie obchodziło, bo nie wiedział, co to znaczy „sprawiedliwe”. Na tym polega kłopot, kiedy się jest czarownicą. Wszystko...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05-13
"- O widzisz, pszczoły — powiedziała Babcia Weatherwax. — To jest prawdziwa magia.
Ostrożnie uniosła dach pierwszego ula.
- Pszczoły — mówiła dalej — to miód, wosk, kit pszczeli. Pszczoła to cudowne stworzenie. I rządzi nimi królowa — dodała tonem aprobaty.
- Nie żądlą cię?
Esk cofnęła się o krok. Pszczoły wylały się na drewniane ścianki ula.
- Prawie nigdy. Chciałaś czarów. Patrz.
Przysunęła dłoń do masy owadów i z głębi krtani wydała ostry, cichy pisk. Wśród masy ciał wszczął się jakiś ruch, a po chwili duża pszczoła, dłuższa i grubsza od pozostałych, wpełzła Babci na palec. Podążało za nią kilka robotnic; gładziły ją i ogólnie usługiwały.
- Jak to zrobiłaś? — zdziwiła się Esk.
- Aha… Chciałabyś wiedzieć, co?
- Tak. Chciałabym. Dlatego pytałam, Babciu — odparła stanowczo Esk.
- Sądzisz, że użyłam czarów?
Esk przyjrzała się królowej pszczół. Potem czarownicy.
- Nie — orzekła. — Myślę, że dużo wiesz o pszczołach. Babcia uśmiechnęła się.
- Otóż to. To jedna z form magii, naturalnie.
- Co? Wiedzieć o czymś?
- Wiedzieć o tym, o czym inni nie wiedzą — wyjaśniła Babcia."
<GNU Terry Pratchett>
"- O widzisz, pszczoły — powiedziała Babcia Weatherwax. — To jest prawdziwa magia.
Ostrożnie uniosła dach pierwszego ula.
- Pszczoły — mówiła dalej — to miód, wosk, kit pszczeli. Pszczoła to cudowne stworzenie. I rządzi nimi królowa — dodała tonem aprobaty.
- Nie żądlą cię?
Esk cofnęła się o krok. Pszczoły wylały się na drewniane ścianki ula.
- Prawie nigdy. Chciałaś...
2015-03-15
"— Dam panu pewną radę, kapitanie — powiedział.
— Tak, sir?
— Być może, dzięki temu łatwiej dostrzeże pan jakiś sens w świecie.
— Sir.
— Moim zdaniem życie sprawia panu tyle problemów, ponieważ wierzy pan, że są dobrzy ludzie i źli ludzie. Myli się pan, oczywiście. Istnieją wyłącznie i niezmiennie jedynie źli ludzie, ale niektórzy stoją po przeciwnych stronach.
Skinął szczupłą dłonią w stronę miasta i podszedł do okna.
— Wielkie, falujące morze zła — powiedział niemal z dumą. — Naturalnie, w pewnych miejscach płytsze, ale w innych głębsze, o wiele głębsze. Ale tacy ludzie jak pan budują tratwy z zasad i nieokreślonych dobrych zamiarów, i mówią: to jest przeciwieństwo, to w końcu zwycięży. Zadziwiające!
Przyjaźnie klepnął Vimesa po ramieniu.
— Tam, w dole — podjął — żyją ludzie, którzy pójdą za każdym smokiem, będą czcić każdego boga, dopuszczą do każdego występku. A wszystko to ze zwykłej monotonii, codziennego zła. To nie prawdziwie wybitna, twórcza ohyda wielkich grzeszników, ale rodzaj masowo produkowanego mroku duszy. Grzech, można powiedzieć, bez krzty oryginalności. Akceptują zło nie dlatego, że mówią mu „tak”, ale dlatego, że nie mówią „nie”. Przykro mi, jeśli to pana urazi — dodał, klepiąc Vimesa po ramieniu — ale my naprawdę jesteśmy wam potrzebni.
— Tak, sir? — zapytał spokojnie Vimes.
— Tak. Tylko my wiemy, jak wszystko może działać. Widzi pan, kapitanie, dobrzy ludzie są dobrzy tylko w obalaniu złych ludzi. W tym jesteście naprawdę dobrzy, przyznaję. Kłopot polega na tym, że to jedyna rzecz, w jakiej jesteście dobrzy. Jednego dnia biją dzwony i pada zły tyran, a następnego wszyscy narzekają, że od upadku tyrana nikt nie wywozi śmieci. Ponieważ źli ludzie umieją planować. To element charakterystyki, można powiedzieć. Każdy zły tyran ma plan, jak rządzić światem. Dobrzy ludzie jakoś sobie z tym nie radzą.
— Może. Ale myli się pan co do reszty! — zaprotestował Vimes. — Z powodu tego, że ludzie są wystraszeni, samotni i… — Urwał. Nawet w jego uszach brzmiało to mało przekonująco.
Wzruszył ramionami.
— Są tylko ludźmi — dokończył. — I postępują jak ludzie. Sir.
Lord Vetinari uśmiechnął się przyjaźnie.
— Naturalnie, naturalnie. Musi pan w to wierzyć, kapitanie. Inaczej by pan oszalał. Inaczej wydawałoby się panu, że stoi pan na wąskim moście nad otchłanią Piekieł. Inaczej sama egzystencja stałaby się mroczną agonią i jedyną pana nadzieją byłaby ta, że nie istnieje życie po śmierci. Doskonale rozumiem."
<GNU Terry Pratchett>
"— Dam panu pewną radę, kapitanie — powiedział.
— Tak, sir?
— Być może, dzięki temu łatwiej dostrzeże pan jakiś sens w świecie.
— Sir.
— Moim zdaniem życie sprawia panu tyle problemów, ponieważ wierzy pan, że są dobrzy ludzie i źli ludzie. Myli się pan, oczywiście. Istnieją wyłącznie i niezmiennie jedynie źli ludzie, ale niektórzy stoją po przeciwnych stronach.
Skinął...
2015-06-29
"- (...) Toczy się na przykład interesująca debata o naturze grzechu.
- I co o nim myślą? Są przeciwko?
- To nie takie proste. Nie wszystko jest czarne albo białe. Istnieją liczne odcienie szarości.
- Nie.
- Proszę?
- Nie ma szarości, tylko biały, który został ubrudzony. Dziwię się, że o tym nie wiesz. A grzech, młody człowieku, jest wtedy, kiedy traktujesz ludzi jak rzeczy. W tym samego siebie. Na tym polega grzech.
- To jednak bardziej skomplikowane...
- Nie. Wcale nie. Kiedy ludzie mówią, że coś jest o wiele bardziej skomplikowane, to znaczy, że się obawiają, że prawda im się nie spodoba. Ludzie jako rzeczy, od tego wszystko się zaczyna.
- Na pewno istnieją gorsze zbrodnie…
- Ale wszystkie zaczynają się od myślenia o ludziach jak o rzeczach..."
<GNU Terry Pratchett>
"- (...) Toczy się na przykład interesująca debata o naturze grzechu.
- I co o nim myślą? Są przeciwko?
- To nie takie proste. Nie wszystko jest czarne albo białe. Istnieją liczne odcienie szarości.
- Nie.
- Proszę?
- Nie ma szarości, tylko biały, który został ubrudzony. Dziwię się, że o tym nie wiesz. A grzech, młody człowieku, jest wtedy, kiedy traktujesz ludzi jak...
2015-03-14
2015-07-15
"— Tajemnica tkwi w tym, żeby nie śnić — wyszeptała. — Tajemnica tkwi w umiejętności obudzenia się. Najtrudniej jest się obudzić. Mnie się to udało i teraz już jestem naprawdę. Wiem, skąd przybyłam, i wiem, dokąd zmierzam.
(...) Nigdy już nie będę taka jak w tej chwili (...). Nigdy już nie poczuję się wielka jak niebo, stara jak te wzgórza, silna jak morze.
Otrzymałam coś na tę chwilę, a ceną, jaką muszę zapłacić, jest fakt, że z tego zrezygnuję.
Ale rezygnacja jest również nagrodą. Bo żaden człowiek nie mógłby tak żyć. Możesz cały dzień przyglądać się kwiatu z zachwytem, ale wtedy nie wydoisz krowy. Nic dziwnego, że śnimy naszą drogę przez życie. Być obudzonym i widzieć całą realność... nikt tego by nie wytrzymał na dłuższą metę.
(...) Idziemy przez życie, śpiąc, bo jak moglibyśmy żyć w pełni obudzeni..."
<GNU Terry Pratchett>
"— Tajemnica tkwi w tym, żeby nie śnić — wyszeptała. — Tajemnica tkwi w umiejętności obudzenia się. Najtrudniej jest się obudzić. Mnie się to udało i teraz już jestem naprawdę. Wiem, skąd przybyłam, i wiem, dokąd zmierzam.
(...) Nigdy już nie będę taka jak w tej chwili (...). Nigdy już nie poczuję się wielka jak niebo, stara jak te wzgórza, silna jak morze.
Otrzymałam...
2015-03-19
"Działo się to dawno temu, kiedy człowiek atakował obce miasto dla zasady, a potem wracał i załatwiał ich jeszcze raz, jeśli wyglądało, że zaczynają się podnosić. W tych czasach nikt się nie przejmował tym, że świat patrzy. Człowiek chciał, żeby patrzyli i uczyli się. „Veni, vidi, vici” – Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem.
Vimes zawsze uważał to za wypowiedź nazbyt gładką. Takich słów nie wymyśla się pod wpływem chwili. Brzmiały, jakby ułożył je sobie wcześniej. Prawdopodobnie spędzał w namiocie długie noce, przeglądał słownik i szukał krótkich słów zaczynających się na V. Veni, verdi, vomui – przybyłem, zzieleniałem, zwymiotowałem? Visi, veneri, vamoosi – odwiedziłem, złapałem wstydliwą chorobę, uciekłem? Na pewno z ulgą odkrył trzy krótkie, sensowne słowa. Pewnie ułożył je najpierw, a potem ruszył, żeby zobaczyć coś i podbić."
<GNU Terry Pratchett>
"Działo się to dawno temu, kiedy człowiek atakował obce miasto dla zasady, a potem wracał i załatwiał ich jeszcze raz, jeśli wyglądało, że zaczynają się podnosić. W tych czasach nikt się nie przejmował tym, że świat patrzy. Człowiek chciał, żeby patrzyli i uczyli się. „Veni, vidi, vici” – Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem.
Vimes zawsze uważał to za wypowiedź nazbyt...
2015-07-10
"Morze się uspokoiło. Poszarpane kłęby mgły rozwiały się w nicość. Powietrze wciąż było przymglone, ale przynajmniej znów widzieli słońce, choć tylko jako jaśniejszy obszar na kopule nieba.
Raz jeszcze pojawiło się wrażenie, że wszechświat nabiera tchu.
Nagle zjawili się bogowie, przejrzyści, migoczący, trochę rozmyci. Słońce pobłyskiwało na sugestii złocistych loków, lir i skrzydeł.
Kiedy przemówili, mówili chórem; niektóre glosy wyprzedzały inne albo się spóźniały, jak zwykle gdy spora grupa próbuje wiernie powtórzyć to, co kazano im powiedzieć.
Om stal wśród nich, zaraz za tsortiańskim bogiem gromu, z wyrazem zamyślenia na twarzy. Dało się zauważyć — a może tylko Brutha to dostrzegł — że prawa ręka boga gromu znika za plecami w taki sposób, jak gdyby ktoś — gdyby można sobie wyobrazić coś takiego — wykręcał mu ją do granicy bólu.
To, co mówili bogowie, każdy z walczących słyszał w swoim ojczystym języku i zgodnie z własnym rozumieniem. W sumie jednak wszystko sprowadzało się do:
I. To nie jest Gra.
II. Tutaj i Teraz — Żyjecie."
<GNU Terry Pratchett>
"Morze się uspokoiło. Poszarpane kłęby mgły rozwiały się w nicość. Powietrze wciąż było przymglone, ale przynajmniej znów widzieli słońce, choć tylko jako jaśniejszy obszar na kopule nieba.
Raz jeszcze pojawiło się wrażenie, że wszechświat nabiera tchu.
Nagle zjawili się bogowie, przejrzyści, migoczący, trochę rozmyci. Słońce pobłyskiwało na sugestii złocistych loków, lir...
2015-03-21
"Pewnie wszyscy poczują się teraz lepiej, myślał. Ale trolle i krasnoludy walczą już od wieków. Żeby zakończyć coś takiego, trzeba czegoś więcej niż zwykłego uścisku dłoni. To przecież tylko symbol.
Z drugiej strony… Świat popychają naprzód nie herosi ani złoczyńcy, nawet nie policjanci. Równie dobrze mogą go popychać symbole. Wiedział tylko, że nie warto mieć na celu czegoś wielkiego, jak pokój na świecie i szczęście dla wszystkich; za to może uda się czasem dokonać niewielkiego dzieła, które uczyni świat, w małej skali, trochę lepszym."
<GNU Terry Pratchett>
"Pewnie wszyscy poczują się teraz lepiej, myślał. Ale trolle i krasnoludy walczą już od wieków. Żeby zakończyć coś takiego, trzeba czegoś więcej niż zwykłego uścisku dłoni. To przecież tylko symbol.
Z drugiej strony… Świat popychają naprzód nie herosi ani złoczyńcy, nawet nie policjanci. Równie dobrze mogą go popychać symbole. Wiedział tylko, że nie warto mieć na celu...
2015-03-17
"Tylko zbrodnie dzieją się w ciemności. Kara musi być wymierzona w pełnym świetle. Na tym polega praca dobrego strażnika, jak zawsze powtarza Marchewa: zapalać święcę w ciemności."
<GNU Terry Pratchett>
"Tylko zbrodnie dzieją się w ciemności. Kara musi być wymierzona w pełnym świetle. Na tym polega praca dobrego strażnika, jak zawsze powtarza Marchewa: zapalać święcę w ciemności."
<GNU Terry Pratchett>
"— Zawsze jest wybór.
— To znaczy… mogłem wybrać pewną śmierć?
— Ale jednak wybór. Czy może alternatywa. Widzi pan, panie Lipwig, wierzę w wolność. Niewielu ludzi w nią wierzy, choć oczywiście wszyscy twierdzą, że tak. A żadna praktyczna definicja wolności nie byłaby zupełna bez wolności przyjmowania konsekwencji. W rzeczy samej, jest to wolność, na której opierają się wszystkie pozostałe."
<GNU Terry Pratchett>
"— Zawsze jest wybór.
więcej Pokaż mimo to— To znaczy… mogłem wybrać pewną śmierć?
— Ale jednak wybór. Czy może alternatywa. Widzi pan, panie Lipwig, wierzę w wolność. Niewielu ludzi w nią wierzy, choć oczywiście wszyscy twierdzą, że tak. A żadna praktyczna definicja wolności nie byłaby zupełna bez wolności przyjmowania konsekwencji. W rzeczy samej, jest to wolność, na której opierają się...