Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Hailey od ponad roku żyje w Bostonie z dala od rodziny, wspomnień i Victora Sharmama. Niestety nadchodzą święta i ślub Meg i Toma. Hailey nie ma wyjścia. Musi wrócić do Filadelfii na najbliżej 3 tygodnie z wysoko uniesioną głową i pokazać, że pozbierała roztrzaskane serce. Nadzieja, że uda jej się nie natknąć na Victora umiera w zarodku, bo już pierwszego dnia wpadają na siebie w kawiarni, ale Victor nie jest sam. U jego boku stoi inna kobieta. Recenzja: Muszę szczerze przyznać, że nie lubię wątku second chance, bo zazwyczaj jest słabo napisany i bohaterowie zachowują się niedojrzale w stosunku do siebie. Julia jak zwykle udźwignęła brzemię i poprowadziła wątek świetnie. Pomimo wydarzeń sprzed roku Hailey i Victor nie potrafią patrzeć na siebie z nienawiścią. Wszystkie uczucia nadal wiszą w powietrzu i Victor wie, że tym razem, jeśli tylko otrzyma drugą szansę nie zmarnuje jej. I nie marnuje! Kocham go w tej części jeszcze bardziej. Otwiera się, pokazuje emocje i w końcu zrzuca maskę „diabła”. Cieszę się, że Hailey przestała być pokazywana jako ta niezdarna i niechlujna dziewczyna. Wraca do Filadelfii jako silna i odważna kobieta. Jest wsparciem dla Victora mimo wszystko i lubię to, że tym razem to ona przejmuje „pałeczkę” w tej relacji. Wszystkie te momenty, w których Victor stara się odzyskać Hailey roztopiły mi serce. Odsuwa się w cień. Daje jej błyszczeć. Daje jej być samodzielną. Daje jej podejmować własne decyzje. Wraca w nim światło i radość z życia i jest to przepięknie pokazane. Bardzo cieszę się, że mamy taką postać jak Alfie, która nadal jest zagadką i w dalszym ciągu ciężko rozszyfrować jego intencje. Jedynym rozczarowaniem był dla mnie wątek drugiej kobiety. Byłam pewna, że na dłużej będzie dane nam obserwować zazdrosną Hailey. Po pierwszej części już przyzwyczaiłam się do stylu pisarskiego Julii. Bardzo szybko czytało mi się książkę. Zakończenie jest mocnym ciosem w serce i czuję się wręcz zmuszona, aby od razu sięgnąć bo finałowy tom.